Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Centrum Handlowe
Wto Paź 27, 2020 10:45 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:36 pm, w całości zmieniany 5 razy
First topic message reminder :

TEREN
FOXES
Centrum Handlowe
Teren broniony przez 5 bonusowych NPC.

Miejsce, w którym znajduje się wiele sklepów oraz punktów usługowych. Centrum posiada cztery piętra, a na jednym z nich głównie unosi się zapach jedzenia. Na najwyższym piętrze, znudzeni chodzeniem po sklepach ludzie mogą udać się na film do znanego kina. Przy całej reszcie są same sklepy z odzieżą, obuwiem, biżuterią, technologią, książkami, grami, zabawkami i wiele, wiele innych. Spotkać można te z bardziej markowymi rzeczami — jak i nieco mniej, dla tych których nie stać na większe wydatki. Wiecznie tutaj tłoczno, jednak największy ruch przypada oczywiście na weekendy. Każdego wejścia do centrum pilnuje dwóch ochroniarzy, a bramki alarmują przy każdej próbie wniesienia czegoś metalowego. Sklepy wyposażono w szyby kuloodporne, ale to wcale nie powstrzymuje zbuntowanych nastolatków od próby zdemolowania lokali przy pomocy kija baseballowego.
__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Foxes, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.

Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Centrum Handlowe
Czw Lut 03, 2022 12:54 am
Jace zdecydowanie był zbyt mocno zestresowany, by faktycznie skupiać uwagę na kimś innym niż sam Shane. Właściwie nawet gdyby nie był, nadal by tak było. Choć jego wzrok skakał obecnie po tłumie, nie rejestrował absolutnie żadnej twarzy.
"Jesteś w punkt."
Całe szczęście. Uśmiechnął się lekko w odpowiedzi, cały czas patrząc gdzieś w bok.
Muszę oglądać więcej filmików z Zhonglim — zażartował, zerkając na niego przez ułamek sekundy. Szlag. Naprawdę, może i wcześniej też zachowywał się niezręcznie, ale teraz gdy zdał sobie sprawę z własnych uczuć, było mu dużo ciężej niż zwykle.
"Byłem w wielu miejscach."
Lekkie ukłucie w klatce piersiowej, mimowolnie sprawiło, że nie był w stanie opuścić dłoni.
Nie, przepraszam, po prostu b-bardzo... ładnie... wyglądasz... — powiedział cicho, czując się, jakby ktoś właśnie związał jego wnętrzności w supeł — i myślałem, czy... widziałeś się z kimś przede mną. Przepraszam, to nie moja sprawa.
Nigdy wcześniej nie był o kogoś zazdrosny. Nic dziwnego, że kompletnie nie radził sobie z własnymi emocjami, nie mogąc się zdecydować czy bardziej był szczęśliwy, że udało mu się z nim spotkać, spanikowany, że wszystkie emocje widać u niego jak na dłoni, czy przygnębiony, że ciemnowłosy mógł wcześniej być z kimś na randce. Nic dziwnego, że znowu się chwilowo wyłączył, przytomniejąc, dopiero gdy Shane złapał go za ramię. Drgnął zaskoczony, w końcu opuszczając dłoń i obracając się w jego kierunku.
"Mamy się dzisiaj dobrze bawić, nie?"
Rany. Oczywiście, że tak. Przecież nie zamierzał wyciągać go na miasto, by potem uciekać przed nim na wszelkie sposoby. W końcu uśmiechnął się do niego i pozwolił się pociągnąć, tym razem w pełni skupiając na nim uwagę.
Naprawdę ładnie wyglądasz. Masz make up? — zapytał, wyraźnie chcąc się upewnić czy światło przypadkiem nie płatało mu figli.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Centrum Handlowe
Pią Lut 04, 2022 10:13 am
Postukał palcem o ramię, zastanawiając się wewnętrznie, co powinien zrobić z obecnym faktem. Zaczyna się gubić - pomyślał, słysząc przeprosiny raz za razem. Westchnął cicho, kręcąc lekko głową. Niełatwo było mu stwierdzić, co powinien zrobić i powiedzieć. Prawda była zarazem taka, że nie musiał mu odpowiadać, ani tym bardziej tłumaczyć się. Jednakże obecna sytuacja wywoływała w nim wewnętrzne skrępowanie, powodując przede wszystkim fakt braku odpowiedniego dobrania słów. Dlatego też piwnego odcieniu oczy skupiły się na blondynie, otwierając się nieco szerzej.
- Dlaczego zakładasz taki bieg zdarzeń? - spytał się go. Zmarszczył na moment brwi, zastanawiając się, czy on...
Nie, to by było głupie.
... zakładał, że mimo umówienia się z nim na konkretne spotkanie, postawił go na drugiej pozycji...?
Chociaż patrząc na jego zachowanie, może jednak...
Nie wyrywał się. Zanotował sobie to w myślach, będąc zarazem pewnym, że nie mógł z tego wysuwać wniosek odnośnie upewnienia się co do konkretnych spraw. Mimo własnej niepewności, miał wrażenie, że Jace uznał to za naturalną czynność.
- Hm. Tak. I dzięki za komplement - powiedział szybko. - Sam wyglądasz nieźle - dodał zaraz potem, rewanżując się tym samym za jego słowa.
To jednak nadal dziwne dostawać komplementy od drugiego faceta. Kassir brał pod uwagę przyznanie się, czyje to dzieło, ale wpierw uznał, że musi jednak postawić sprawę jasno co do innej kwestii.
- Głupio mi to mówić, ale - rzucił, przekraczając próg lokalu. Momentalnie w ciemnowłosego uderzyły różnokolorowe światła. - powinieneś jednak nie próbować aż tak intensywnie zastanawiać się. Zaczynasz potem zakładać sytuacje, które nigdy nie miałyby miejsca - w tym momencie puścił go i podparł dłonie na biodrach. - Rozumiemy się? Jesteś tu i teraz, w celu rozluźnienia się i spędzenia miło czasu.
Przewrócił oczami, opuszczając luźno ręce.
- Wybacz. Po prostu to widać. Trochę dziwnie mi mówić do ciebie, kiedy wędrujesz wzrokiem wszędzie indziej i nawet nie jestem pewny, czy rzeczywiście mnie słuchasz - uśmiechnął się krzywo. - Chyba, że aż tak tęsknisz za oglądaniem Psiego Patrolu? - wiedział, że nie powinien tego robić. Nagle wyskakiwać z takim kazaniem, gdzie sam mu proponował rozluźnienie się. Usta były szybsze niż rozum.
Byleby się nie wystraszył.
- Zmieniając temat, byłeś tutaj kiedyś? - spytał się, narzucając jednocześnie kierunek w głąb. - Albo masz jakiś ulubiony gatunek? - minęli stanowisko z grami rytmiczno-tanecznymi. - Czy ja dobrze widzę motyw z Genshina? - dorzucił nagle, zastanawiając się, czy go wzrok nie mylił.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Centrum Handlowe
Pią Lut 04, 2022 12:01 pm
"Dlaczego zakładasz taki bieg zdarzeń?"
Drgnął nieznacznie widzac jego wzrok, nie mogąc się powstrzymać przed ponownym ucieknięciem wzrokiem, gdy na jego twarzy pojawił się tym razem dość wyraźny dyskomfort. Co miał mu powiedzieć? Że wątpił, by ktokolwiek ubierał się jakoś specjalnie na wyjścia z nim? Że od samego początku Shane unikał odpowiedzi na jego pytania czy się z kimś spotyka? Że sama myśl o tym, że spotyka się z inną osobą, sprawiała, że działo się z nim coś, czego nie rozumiał?
Nic dziwnego, że tak szybko złapał się innego tematu, czerwieniąc się nieznacznie na jego komplement.
Dzięki, zasługa Rosaline. Odrzucała mi strój po stroju jak jakaś profesjonalna projektantka mody. W s-sensie nie żebym się przebierał dziesięć r-razy czy coś, a-ale... miała ubaw. I znowu próbowała mi wcisnąć różową bluzę z neonowymi zielonymi trampkami. Obawiam się, że następnym razem nie odpuści mi podobnego ubioru. Chociaż groziła mi też sukienką. Wtedy musiałbym chyba uciec z domu, zanim zdąży się zorientować, że jej nie założyłem. Posiadanie siostry to wieczna walka, poważnie. I wiecznie jesteś na straconej pozycji.
Przysłonił nieznacznie twarz, gdy uderzyły w niego różnokolorowe światła. Nagłe zmiany oświetlenia zawsze sprawiały, że potrzebował krótkiej chwili, by się do nich przyzwyczaić. Jego uwaga zaraz została jednak przejęta przez Shane'a. Z którego każdym słowem robiło mu się coraz gorzej.
Nie pamiętał kiedy ostatni raz nie był w stanie zblokować własnych emocji i przygnębienia. Zawsze trwało to stosunkowo krótko, potem odrzucał wszystko za siebie i po prostu się uśmiechał. Teraz jedyne, z czego zdawał sobie sprawę to, że próbuje jakkolwiek się uspokoić, biorąc ciche, płytkie wdechy. Nienaturalny ucisk na gardle zdawał się blokować go na tyle, by ledwo mógł przełykać ślinę.
Schował szybko dłonie w kieszeniach, by unieść ich drżenie, mimo że w pierwszym odruchu miał ochotę zacisnąć je na własnym brzuchu.
Nie. Przepraszam, słucham cię, cały czas. Naprawdę — zamrugał kilka razy, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać. W końcu nie płakał od ponad trzynastu lat, zdążył już zapomnieć jakie to uczucie — przepraszam, nie wiem, o co mi chodzi, chyba jestem przemęczony, dawno nie miałem wolnego. Zaraz mi przejdzie. Naprawdę nie mogłem się doczekać, żeby tu przyjść.
Wiedział, o co mu chodzi, ale i tak nie zamierzał tego mówić. Czemu zawsze musiał coś zepsuć? Czy naprawdę nie mógł nie zwalić chociaż jednego wyjścia? Czemu zawsze z innymi musiało mu to przychodzić z taką łatwością, a w jego towarzystwie zachowywał się... właśnie tak. Chciał z nim spędzić wieczór, czekał na to kilka godzin, a swoim zachowaniem doprowadzał tylko do tego, że nie zdziwiłby się, gdyby Shane postanowił pójść do domu. Skupił się więc na otoczeniu, rozglądając dookoła po wszystkich zebranych maszynach, by móc odpowiedzieć mu na zadane pytania.
Nie, nie tutaj. Ale czasem zabierałem rodzeństwo w podobne miejsce niedaleko Central Plaza. Chociaż no... głównie oni grali, a ja płaciłem — uśmiechnął się nieznacznie, zatrzymując od czasu do czasu wzrok na jakiejś maszynie — strzelanki wyglądają śmiesznie? Ale generalnie wszystko mi jedno. Do tego zdecydowanie nie mam koordynacji ruchowej i pewnie zabiłbym się po pierwszych pięciu sekundach, ale chętnie popatrzę, jak grasz.
Wzdrygnął się, gdy nagle ktoś wyrósł z jego prawej strony z głośnym śmiechem, od razu przesuwając się w stronę Shane'a, prawie na niego wpadając.
Aa, przepraszam, nie widziałem go — wymamrotał, znowu nieznacznie się odsuwając — Genshina? W tych rytmicznych?
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Centrum Handlowe
Pią Lut 04, 2022 6:09 pm
I co teraz miał zrobić? Nie umiał sobie odpowiedzieć. Widok wyrazu twarzy Jonathana sprawił, że sam tym bardziej nie wiedział, co powinien mu powiedzieć, by nie pogorszyć sytuacji. Napotkał jednak na wewnętrzny mur związany z brakiem zrozumienia tego stanu rzeczy. Nie umiał znaleźć we własnych słowach czegoś, co mogło być przyczyną wywołania tego typu reakcji. A brane pod uwagę wcześniej możliwości brzmiały dla niego zbyt nierealistycznie.
Zmiana tematu nie tylko pozwoliła się na wyluzowanie, co na odetchnięcie z ulgą. Podświadomie miał wrażenie, że nie miałby na tyle odwagi, by wcześniej przyznawać się, iż na to spotkanie został przygotowany przez kogoś. W dodatku przez osobę, która sama pozwoliła sobie na dowiedzenie się o dzisiejszym spotkaniu.
- O rany. Czyli nie tylko ja skończyłem z osobistym stylistą dzisiaj - podsumował to z lekkim rozbawieniem, chociaż delikatnie zmieszany. Niełatwo było opanować mętlik w żołądku, gdy uświadomił sobie ponownie, że Słowik miał rację względem doboru stroju. - Pamiętam tamten strój. Twoja siostra ma dobry zmysł do dobierania kolorystyki. Chociaż sukienka... - zachichotał cicho. - ... byłaby pewnie z ciebie dobra księżniczka - przyłożył dłoń do policzka. - Brakuje tylko smoka, konia i rycerza, który by cię uratował.
Chociaż i potem sytuacja nie wyglądała zbyt kolorowo. Widok wyrazu twarzy Jonathana wzbudził w nim momentalnie wyrzuty sumienia. Przesadziłem, tak? Na pewno przesadziłem. Inaczej nie robiłby takiego wyrazu twarzy. Nie sądził, że brzmiał aż tak szorstko, ale... Uznał, że źle ocenił swoje
- N-nie przepraszaj - odparł na jego słowa. - Może zwyczajnie powstało delikatne nieporozumienie. Też niepotrzebnie się rozgadałem - klepnął go lekko w ramię. - Raczej ja powinienem przeprosić. Po prostu chciałem ci przekazać, żebyś za bardzo nie zastanawiał się nad czymś, co w rzeczywistości może mieć proste wyjaśnienie. Może powinienem ubrać to w inne słowa - przyznał momentalnie.
Idiota. Powinieneś brać większą uwagę na jego stan, wiedząc, ile ma na głowie. Przy okazji zafundował sobie wewnętrzne upomnienie.
- Nie wolałeś jednak odpocząć w domu? - odniósł się do jego słów o zmęczeniu. - Może powinienem zaproponować kino jednak... - mruknął już do siebie, zastanawiając się nad taką możliwością. - Chociaż ekran... - przypomniała mu się ich rozmowa odnosząca się kina i telewizorów. Brzmiało to jak dobry żart wtedy. Niszczenie sprzętu elektronicznego nie wydawało mu się być sensowne. Więc po co to robić? Nie widział w tym sensu.
Pokiwał głową, gdy wspomniał o innej placówce. Pamiętał je. Za to zamiast pogrążyć się we wspomnieniach, przeszedł do innej kwestii, odnoszącej się do dopatrzonego wcześniej miejsca z motywem gry. No i wcześniej tylko mruknął, by nie przejmował się.
- Chyba tak - przyznał momentalnie. - Mówiłeś, że lubisz strzelanki, tak? - bez większego oczekiwania na reakcję, wybrał ich cel. - I nie wiem, czy jest na co popatrzyć. Moje umiejętności są najwyżej przeciętne - przewrócił oczami przez własne słowa. - Ale co do rytmicznych, jest jedna, którą ci chętnie potem pokażę - dodał ożywiony. - I potem idziemy na strzelanki. Co ty na to? - zaproponował mu szybki plan działania. - I nie przejmuj się opłatami. Ogarnąłem z góry tematykę - szybko wyrzucił z siebie informację.
Zamyślił się, mijając inne maszyny. Przeskakiwał po nich obojętnie wzrokiem
- Um. Jak widzi ci się temat post-apokalipsy? Czy wolisz coś w stylu wojennych działań? - zaczął go podpytywać, dochodząc już na miejsce. - O, to tutaj - pokazał na maszynę, uśmiechając się lekko. - Chcesz wybrać jakąś piosenkę?
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Centrum Handlowe
Pią Lut 04, 2022 7:16 pm
Uśmiechnął się nerwowo na wspomnienie o swojej siostrze, zaraz cicho wzdychając. Rosaline zdecydowanie zbyt dobrze odnajdywała się w swojej roli stylistki.
Prawda. Chociaż niestety jestem jej ulubionym modelem do kreacji wszelkiego rodzaju, przez co równie często robi sobie ze mnie swojego "wymarzonego męża, bo jak dorośnie, to będzie moją żoną", jak i "najpiękniejszą księżniczkę, bo równie dobrze to ja mogę być jej żoną". Doceniam otwartość, ale uparcie ignoruje moje tłumaczenie, że nie możemy zostać małżeństwem — pokręcił nieznacznie głową na boki, zaraz przenosząc na niego spojrzenie, by znowu się uśmiechnąć, tym razem nieco cieplej niż wcześniej.
Rycerza już mam, wyrwał mnie dziś na miasto jak miałem dość mojego rodzeństwa — odwrócił się ponownie w bok, zatrzymując wzrok na jednej z maszyn — myślę, że w tej historii, Rosaline będzie idealnym smokiem. Poważnie, czasem zmienia się w prawdziwego potwora. No i przyjechałem samochodem, więc... konia też mam?
Historia dopełniona.
Mimo że sytuacja zdawała się obrócić w tak złym kierunku, Shane po raz kolejny zareagował w zupełnie inny sposób, niż się spodziewał. Naprawdę nie rozumiał jakim cudem za każdym razem, gdy myślał, że całkowicie coś zepsuł, ciemnowłosy mimo wszystko zostawał i momentalnie go uspokajał. Nic dziwnego, że nie odpowiedział, po prostu się w niego wpatrując, mimo że w jego odczuciu nie zasługiwał na żadne przeprosiny. Zwłaszcza że nawet tak głupi kontakt fizyczny z jego strony mimowolnie sprawiał, że wszystko przewracało mu się w brzuchu.
"Nie wolałeś jednak odpocząć w domu?"
Nie! — zupełnie nieświadomie podniósł głos, zaraz podnosząc dłoń do ust, nim potrząsnął głową na boki.
Nie, naprawdę. Tu jest super — położył nacisk na ostatnie słowa — i wcześniej tu nie byłem, więc jeśli okaże się lepsze od tamtego miejsca to zgarnę tu następnym razem Zacka i Cody'ego. Niedługo mają egzaminy, więc przyda im się jakaś nagroda.
Uśmiechnął się, w końcu czując, że faktycznie się rozluźnia. Nawet jeśli nadal był poddenerwowany, znowu był w stanie normalnie oddychać. Wcześniejszy ucisk w brzuchu i na gardle też zdawał się powoli odchodzić w niepamięć.
Jakoś zawsze najbardziej mi pasowały — zastanowił się przez chwilę, przyglądając mu z uśmiechem, gdy wyraźnie się ożywił.
Urocze.
Jasne, brzmi świetnie. Ale serio, ty tańczysz, ja patrzę. Mogę ci co najwyżej pośpiewać w tle — zażartował, nie odrywając od niego wzroku. Dopiero gdy wspomniał o opłatach, zrobiło mu się trochę głupio.
Ile mam ci oddać? Możesz mi potem przesłać swoje konto na messengerze czy coś to ci przeleję — nie chciał w końcu, by Shane czuł się jakkolwiek zobowiązany do płacenia za niego. Zwłaszcza że i tak poświęcał swój wieczór na spędzanie z nim czasu.
Zdecydowanie post-apokalipsa. Uwielbiam zombie. Wojenne też są okej, ale no — szwendacze były chyba jedynym elementem "horrorów", których faktycznie się nie bał, ani w żaden sposób go nie brzydziły. Wystarczyło mu w końcu pokazać jakiś nawiedzony dom, a już trząchało nim na boki. Spojrzał z zaciekawieniem na maszynę, wpatrując się w listę.
Tym zawsze katuję Zacka na Beat Saberze. Mam nadzieję, że nie przeszkadzają ci japońskie piosenki — uśmiechnął się rozbawiony, wybierając Inocchi ni kira wareteiru od MafuMafu. Chyba nigdy nie miało mu się znudzić.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Centrum Handlowe
Nie Lut 06, 2022 8:36 pm
- To nie czasem rycerz powinien mieć konia? - wtrącił swoje zdanie w ich krótką historię niczym z bajki. - Chociaż to mały detal - dodał zaraz potem. Sam nie mógł zaproponować transportu przez prosty fakt - nie posiadał go. Było to na swój sposób problematyczne w niektórych momentach, ale Kassir zarazem wiedział, że nie mógłby pozwolić sobie na taki zakup.
Brak reakcji na jego słowa powodował, że czuł się wewnętrznie jedynie jeszcze bardziej skołowany i niepewny co do tego, co powinien dalej zrobić. Wyraz twarzy u blondyna zmienił się, ale nie widział w niczym innym poświadczenia, które pozwoliłoby mu wysunąć odpowiedni wniosek.
I co teraz?
- No ok... zostawiam to twojej ocenie - postanowił jednak nie wracać do tamtego tematu, a skupić się samemu na obecnej sytuacji. Tak samo jak i zapoznanie się z samym miejscem w postaci różnych maszyn do gier.
- Jasne, jasne. Nie będę cię zmuszać do tego - zapewnił go odnośnie tańczenia.
Przewrócił zaraz potem oczami.
- Przypomnij mi potem - rzucił na temat konta bankowego. - Teraz sobie nie zawracajmy tym głowy - wzruszył lekko ramionami. Zabawę postawił na wyższy priorytet. I właśnie dotarli do swojego celu.
Nachylił się, przyglądając się liście wyboru piosenek.
- Huu... Wydaje mi się, że skądś kojarzę ten utwór - powiedział, gdy po najechaniu na wybór piosenki, rozległ się jej kawałek ścieżki dźwiękowej. - Okay. Tylko się nie śmiej ze mnie - zastrzegł, międzyczasie ściągając kurtkę z ramion. - Możesz potrzymać? - spytał się z prośbą, podając mu ubiór. Zaraz potem wszedł na miejsce przeznaczone do ruchu od maszyny i wybrał szybko daną piosenkę. Posłał mu jeszcze lekki uśmiech, by zaraz potem całkowicie skupić swoją uwagę na ekranie, by wykonywać ruchy zgodnie z pokazywanym schematem.
Ciężko jednak było mówić, że szło mu idealnie. Pod sam koniec, gdy utwór mocno przyspieszył, Shane popełnił kilka błędów, które poskutkowały niższą oceną. Ekran wyświetlał ilość punktów i procentową wartość wynoszącą 97, ale ciemnowłosy nawet nie spojrzał na to. Sam z siebie wyglądał, że miał spory ubaw z tego wszystkiego.
- Woo. To było rzeczywiście trochę trudne - przyznał, stawiając nogi na podłożu. - Chyba trochę się już odzwyczaiłem, czuję się, jakby miały mi się nogi plątać. Dobrze, że nie trzeba całego utworu przetańczyć - zaśmiał się krótko. - I jak? - rzucił. - Gotowy na zombie? - wyciągnął ręce, by odebrać od niego swoją kurtkę jeszcze, aby zaraz potem przewiesić ją sobie przez ramię. W końcu udało mu się wcześniej poznać informacje odnoszące się tego, w jakich gatunkach gustował. Więc może i znajdzie grę tutaj dla siebie? Nie chciał też zarazem, by Jonathan spędził tutaj cały czas tylko patrząc na to, jak on sam gra.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Centrum Handlowe
Pon Lut 07, 2022 12:48 am
Spojrzał na niego zaskoczony, zaraz się śmiejąc.
Racja. Dobrze, że Rosaline mnie nie słyszała, jeszcze odebrałaby mi order znawcy bajek. Jestem zażenowany własnym niedopatrzeniem, dlatego by uratować swoją dumę, zasłonię się argumentem, że łamanie konwencji bajek jest jak najbardziej na topie i obecnie księżniczki mogą mieć własne konie, by móc potem uciekać razem z ratującymi ich rycerzami. Do... innej wieży? — roześmiał się, mimowolnie ciągnąc temat dalej. Sam nie wiedział, dlaczego tak go to rozbawiło. I dlaczego tak łatwo zgodził się na bycie księżniczką w całym tym scenariuszu.
Całe szczęście. Głupio by było na przykład... złamać nogę w pierwszych dziesięciu minutach wyjścia — wsunął ręce do kieszeni z wyraźnym rozbawieniem wyrysowanym na twarzy, nawet jeśli nie do końca żartował. Naprawdę pewnie odwaliłby coś głupiego. Jeśli chciał z nim tańczyć na maszynach, musiał wcześniej poćwiczyć sam. Z kimś, przed kim mógł wypaść na idiotę i nieszczególnie się tym przejmować.
Pokiwał głową i wyciągnął telefon, wpisując sobie jeszcze odpowiednią notatkę, by nie zapomnieć. Jakby nie patrzeć z jego ogarnięciem życiowym, pewnie zapomniałby o tym, że ma od niego wziąć numer konta po pierwszej godzinie zabawy. Zdecydowanie nie zamierzał tego jednak teraz przeżywać. Był zbyt mocno zajęty wpatrywaniem się w Shane'a jak w obrazek.
Często się przewija w różnych filmikach, kompilacjach i tak dalej. No i na streamach. I w życiu bym się z ciebie nie śmiał, za kogo mnie masz — podparł biodra z wyraźnym oburzeniem, nim ciemnowłosy nie podał mu swojej kurtki. Wziął ją ostrożnie, mimowolnie mierząc go ponownie wzrokiem. Jakby nie patrzeć, nawet jeśli nosił ją rozpiętą, dopiero teraz był w stanie ocenić jego ubiór w pełni. Naprawdę mógłby przysiąc, że kiedy Shane się do niego uśmiechnął, na chwilę stanęło mu serce.
W jego głowie znowu jak przekleństwo pojawiły się słowa Hailey, momentalnie sprawiające, że zaczerwienił się nieznacznie, dziękując wszystkim istniejącym i nieistniejącym bogom, że dzięki kolorowym światłom było to praktycznie niewidoczne. I chociaż naprawdę bardzo starał się utrzymać wzrok wyżej, kilka razy przyłapał się na bezmyślnym zsuwaniu go w dół. Przeniósł w końcu wzrok na ekran, bujając się nieznacznie na boki w rytm znajomej piosenki. Dobitnie starając się zignorować dwie dziewczyny, które przystanęły na chwilę, by popatrzeć na Shane'a.
Odzwyczaiłeś się i nadal robisz dziewięćdziesiąt siedem procent, serio? Ja bym pewnie miał, nie wiem. Dziesięć — roześmiał się, oddając mu kurtkę. Drgnął nieznacznie, gdy tylko zauważył, że te same dziewczyny co wcześniej ruszają w ich stronę.
Nooo, tak zombie! Super pomysł, chodźmy! — złapał go za nadgarstek i pociągnął szybko ze sobą. Miał już naprawdę serdecznie dość innych ludzi wiecznie wtrącających się w jego spotkania z Shanem. Nie, żeby im się dziwił, że chciały do niego zagadać, ale był tutaj z nim, a nie z nimi.
Grałeś w ogóle w wersję z dinozaurami? Też jest śmieszna. Znaczy fajna, nie śmieszna. Cody zawsze wywala się na T-Rexie i Zack potem zawodzi, że jest do niczego. Bo w sumie jest. Zawsze jak kradł mi konto w Valorancie to przegrywał wszystkie mecze. Kiedyś tak mi zrujnował moją procentówkę w celności, że myślałem, że go uduszę. Naprawiałem to prawie rok — rozgadał się, lokalizując w końcu odpowiednią maszynę. Dopiero przed nią wypuścił jego rękę i odwrócił się w jego stronę z uśmiechem — stanę z prawej strony, okej? W ogóle skoro lubisz gry rytmiczne to kiedyś musimy iść jeszcze na Beat Sabera. Grałeś kiedyś na VRze?
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Centrum Handlowe
Pon Lut 07, 2022 10:39 pm
Przewrócił oczami, słysząc jego słowa.
- Strzelam, że nigdy nie próbowałeś, nie? - spytał się natomiast, zabierając od niego kurtkę. - To kwestia praktyki. Uwierz mi na słowo doświadczenie - dodał. - Chyba jeszcze na kanale na youtube jeszcze mam jakieś starsze filmiki z prób tego... - zastanowił się na głos. - Ale naprawdę niezła zabawa. Tylko potem czujesz się, jakbyś miał nogi z waty, tak po kilkugodzinnej sesji - zażartował. Odpuścił sobie proponowanie pokazywanie mu własnych działań na takich maszynach, uznając, że by jedynie bardziej wygłupił się.
Zaskoczyło go to, że został gwałtownie pociągnięty w stronę innych maszyn, ale nie oponował. Chociaż niełatwo było nadążyć krokiem, gdy nadal odczuwał problemy z sensownym stawianiem nóg. Nie rozumiał powodu, dla którego robił, ale zarazem nie widział powodu, by przeciwstawić się. Sam kontakt fizyczny stanowił dodatkową porcję do puli niespodziewanych zachowań. Nie dostrzegł dziewczyn, które rzuciły się w oczy blondynowi.
Więc obstawił, że to był zwykły entuzjazm związany z możliwością wspólnego grania.
- Nie, nie grałem - przyznał. - Hah, wiara w rodzeństwo - skomentował jego słowa, niemalże wpadając na niego, gdy w końcu zatrzymał się. Zaśmiał się krótko, zachowując jednak równowagę.
Chyba nie ma serio problemu z kontaktem fizycznym.
- Mam nawet swój zestaw w domu - odparł. - Na szczęście VR nie jest aż tak drogi obecnie.
Podał mu jeden z pistoletów, po czym przyjrzał się menu.
- Jaki poziom trudności? - postanowił mu dać wybór, patrząc przez pryzmat, że wcześniej ino on korzystał z zabawy. Nawet jeśli sam odmówił mu chęci wypróbowania takiego tańca. - I jasne, jasne. Stawaj jak chcesz, byleby ci było wygodnie - było mu to obojętne, jak miałby się ulokować. - W sumie, kojarzy mi się to z dość starymi grami telewizyjnymi - przyznał, gdy już ekran wskazywał na ładowanie się poziomu gry. Mroczne klimaty kontrastowały z ogólną kolorystyką miejsca, ale uznawał to za ciekawe podejście do tematu.
I zdecydowanie lepsze niż jego umiejętności strzeleckie.
Kassir nigdy nie czuł się mistrzem w takich grach. Jego celność była najwyżej przeciętna i to głównie dzięki własnemu refleksowi nabytego w innych grach. Miał problem z prawidłowym wycelowaniem, a w dodatku jego celownik często spadał na lewą stronę. Już w pierwszych minutach jego dostępna amunicja skurczyła się o połowę, zupełnie jak zielony pasek zdrowia na górze ekranu.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Centrum Handlowe
Wto Lut 08, 2022 1:02 am
Nigdy się nie dowiesz — zażartował z cichym śmiechem, zaraz drapiąc się po policzku — domyślam się, po prostu... może to głupio zabrzmi, ale przez to, że ostatnio strasznie szybko urosłem dziesięć centymetrów, nadal mam problem z zapamiętaniem, że mam strasznie długie nogi. Potykam się jeszcze częściej niż wcześniej.
Westchnął ciężko, kręcąc na boki głową. Poważnie, jego wzrost potrafił być zarówno wadą, jak i zaletą. Czasem łapał się na tym, że wolałby oddać komuś sporo własnych centymetrów. Na przykład teraz. Może gdyby był niższy od Shane'a, udałoby mu się wpasować w status uroczego chłopca i miałby większe szanse. A tak? Ciężko uznać za uroczego kogoś, kto ma prawie dwa metry.
Masz kanał na youtubie? — zainteresował się, momentalnie zapominając o całej reszcie. Spojrzał na niego, próbując powstrzymać własną ekscytację, ale i tak wyraźnie przebijała się w jego oczach.
Całe szczęście, obie dziewczyny postanowiły chyba odpuścić. A przynajmniej na razie nie widział ich w pobliżu. Oby tak zostało.
Też musimy kiedyś zagrać. Większość z nich bazuje na Jurassic Parku. Na pewno widziałeś, w końcu ma sporo części i jeszcze więcej adaptacji. Sam najbardziej lubię Jurassic World, kocham Blue. I w ogóle wszystkie Velociraptory — uśmiechnął się ciepło na samo wspomnienie, zaraz wyciągając rękę, by go asekurować, gdy zauważył, że prawie się potknął. W sumie nie narzekałby, jakby na niego wpadł. Tak mu tylko przeszło przez myśl.
Przepraszam, nie chciałem cię tak mocno pociągnąć, cz-czasem się zapominamjak widać, zwłaszcza w momentach, gdy jestem zazdrosny o kogoś innego. Drugiej części zdania rzecz jasna nie wypowiedział na głos, pozwalając mu żyć w nieświadomości. Na tym etapie, raczej nie byłoby to zbyt dobrze odebrane.
Rany, zazdroszczę. Też bym chciał kupić, ale nie mamy jednak na to miejsca, więc zostają nam tylko wypady na miasto. Kupię sobie własny jak uda mi się dostać własne mieszkanie — wziął od niego pistolet, zaraz patrząc na menu. Zmierzył jeszcze oceniająco Shane'a wzrokiem, na wszelki wypadek klikając trudny poziom. Darował sobie eksperta, mimo że z reguły to właśnie jego najczęściej wybierał. Mógł być słaby w większości gier i gubić się w nadmiarze informacji, ale grając w strzelanki czuł się jak ryba w wodzie. Jeśli się okaże, że jest za łatwo, zawsze mogli zrobić reset i podwyższyć poziom trudności. Albo wbić rekord. Miał już kilka swoich na koncie.
Grami telewizyjnymi? Też się strzelało do ekranu? — zapytał, zaraz skupiając wzrok na grze. Całe szczęście, maszyna, na którą trafili zdecydowanie była w dobrym stanie. Jace bez problemu zabijał większość podstawowych zombie jednym strzałem w głowę. Nic dziwnego, że wraz z przejściem planszy jego pasek życia był nienaruszony. Obrócił się w stronę Shane'a i przeszedł za niego.
Musisz wyżej celować, w tego typu grach zawsze hitbox jest na tyle dziwny, że strzał w głowę zalicza ci, jak strzelisz nieco ponad nią. Rzecz jasna, nie za wysoko — położył swoją dłoń na jego i uniósł ją wyżej, przyglądając się przez chwilę ekranowi — hmm.
Położył dłoń na jego talii i obrócił go lekko w prawo, zaraz wyraźnie zadowolony z jego ustawienia. Czy dodatkowo wykorzystał ten pretekst do dotknięcia go ponownie? Może.
Teraz powinno ci być wygodniej, postaraj się tylko utrzy... no co za gnojek — przeskoczył szybko z powrotem na swoje miejsce, słysząc charakterystyczny dźwięk, od razu strzelając dwukrotnie w zombie, które właśnie uderzyło go za jedną dziesiątą paska życia. Wcześniej nawet go nie widział, zbyt mocno obrócony w lewo.
Zero wychowania, atakować jak próbuję pomóc — stwierdził z cichym oburzeniem, wracając do strzelania — a i postaraj się często przeładowywać, kiedy akurat nic na ciebie nie biegnie. W tego typu grach nie tracisz poprzedniego magazynka, a cała akcja jest dużo szybsza niż w FPSach na komputerze, łatwiej ci będzie zminimalizować szanse na brak amunicji.
Uśmiechnął się, nie odwracając jednak w jego kierunku. Może i grali tylko na trudnym poziomie, ale nadal chciał dojść do bossa. Nic dziwnego, że wykorzystywał każdą chwilę spokoju po swojej stronie, by wspomóc nieco Shane'a, ubijając biegnące na niego martwiaki.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Centrum Handlowe
Nie Lut 20, 2022 2:44 am
- To nie jest nic, czego nie da się koniec końców opanować - odparł beztrosko, lekko klepiąc go wierzchem dłoni w ramię. Nie skomentował kwestii wzrostu, nie chcąc go peszyć niepotrzebnie. Gwałtowny wzrost miał swoje plusy, ale wraz z nimi przychodziły wady.
- Mam, ale to tyle, co nic - machnął ręką przed twarzą, chcąc zbagatelizować i zmniejszyć ten fakt. - Jest tam tylko kilka filmików z gameplayem. I większość z nich ma już parę dobrych lat.
Speedruny, krótkie filmiki z map czy właśnie jego dokonania taneczne.
- Do streamera mi zbyt daleko, by móc jakkolwiek wykazywać się - zaśmiał się zaraz potem. - Mogę ci podrzucić link, ale raczej wiele cię nie zaciekawi - był tego pewny, że jednominutowe dzieła będą nużące. Nie prezentował tym zbytnio dużo, więc zarazem nie uznawał, że to jakiś powód do chwalenia się.
Jurassic Park, tak? Czyli dinozaury.
Widziałem to?
Tak.
Chyba tak. Nawet nie pamiętam.

Bezpieczniej było tylko przytaknąć. Ale to poszło mu szybko w niepamięć, gdy zmienili miejsce i prawie wywrócił się. Skomentował to też przewróceniem oczami, nie wypowiadając jednak żadnych słów na głos.
- Możemy pograć u mnie - rzucił bez większych ceregieli. - Tylko uprzedź kiedy, bym dobrał większy zestaw piosenek - przyjrzał się pistoletowi, by zaraz potem sprawdzić, jak będzie mu leżeć w dłoni.
- Chyba tak. Z tego co pamiętam, to była dość stara technologia, jeszcze z przed naszych narodzin - powiedział. - Widziałem na youtube kilka filmików od tego. Z tego co zrozumiałem, to kwestia typu telewizora wtedy.
Starocie. Coś zupełnie innego niż teraz, ale przez rozwój wydarzeń w grze był pewny, że szło by mu tak samo źle. Dlatego też samą pomocą przyjął z niemą ulgą, jako od kogoś bardziej doświadczonego niż on sam.
- Hm... Chyba rozumiem - mruknął odnośnie ustawienia. Podporządkował się jego dotykowi, pozwalając mu na ustawienie swojej pozycji w lepszym miejscu niż wcześniej. - Czyli nieprecyzyjność powinna wystarczyć? - zdecydowanie poczuł się nieswojo przez ten fakt. - To trudniejsze niż sądziłem.
Zdecydowanie łatwiej było wybrać sobie jakiś szybki utwór do tańczenia niż zmagać się z dalszymi wyzwaniami gry. Bezlitosne zombiaki karały go za każdy błąd, niemalże bezpośrednio wytykając jego braki.
Szło mu trochę lepiej niż wcześniej, ale było mu całkowicie daleko do poziomu Jonathana. Dzięki jego pomocy, udało mu się go zbytnio nie ciągnąć w dół tak, że dotarli do finalnego etapu, gdzie pojawił się boss.
Co okazało się być wyzwaniem dla Shane'a.
W momencie, gdy przeciwnik miał 1/4 hp, dostał śmiertelne obrażenia, wykluczające go z całej rozgrywki. Wypuścił ostrożnie powietrze z płuc, czując, że napięcie go powoli opuszcza. Nie spodziewałby się, że zwykła strzelanka spowodowałaby w nim aż takie emocje.
- Dobra robota - klepnął go w ramię, gdy już skończyli walkę. - Jesteś naprawdę w tym dobry. Zwłaszcza, że grałeś jak za półtorej osoby - pochwalił go, posyłając mu szerszy uśmiech. - Chociaż chyba nie dam rady zagrać ponownie na takim poziomie. Sam widziałeś, że mi nie idzie - przyznał z lekkim zmieszaniem, by zaraz potem zachichotać cicho. - Idziemy próbować z nową strzelanką? - złapał go za rękę, by ściągnąć z platformy maszyny. - Ej, tam. Chodź! - momentalnie zmienił zdanie, ciągnąc go w stronę urządzenia z pluszakami. Na ich widok niemalże zaświeciły mu się oczy, w wyraźnej ekscytacji. - Łapa. Nigdy nie pamiętam, jak nazywa się to, ale zawsze mnie kusiło, by spróbować chociaż raz.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Centrum Handlowe
Nie Lut 20, 2022 12:19 pm
Wolę patrzeć na ciebie — uśmiechnął się w odpowiedzi, zerkając mimowolnie na swoje klepnięte ramię.
Dla Jonathana zdecydowanie nie wyglądało to na "tyle, co nic". Od samego początku aż do końca wypowiedzi wpatrywał się w niego z ekscytacją, która dość skutecznie pokazywała, że zachwycałby się nawet piętnastosekundową animacją machania porem. No bo... własny kanał! Własny wkład pracy! Takie rzeczy się doceniało i szanowało.
Wszyscy tak mówią, a potem się okazuje, że oglądasz jeden filmik po drugim — powiedział, kręcąc głową na boki. Mimo to wyraźnie ucieszył się na słowa o podrzucenia mu linku, zdecydowanie zamierzając się po niego zgłosić. Zresztą skoro miały kilka lat to była szansa, że uda mu się zobaczyć Shane'a jak był młodszy. Czy to od przodu, czy też od tyłu. Nie, żeby zamierzał siedzieć godzinami i oglądać go od tyłu-
"Możemy pograć u mnie."
U ciebie? — powtórzył bezwiednie, patrząc na niego, jakby nie do końca zrozumiał w pierwszym momencie, co powiedział.
W... domu? — zapraszał go do domu? Zaczerwienił się nieznacznie i szybko przeskoczył wzrokiem na ekran, skupiając się uparcie na nim i na pistolecie — J-jasne. Byłoby super.
ZAPROSIŁMNIEDOSWOJEGODOMU. SAMEGO. Chyba że chce wtedy zaprosić jeszcze kogoś innego, ale nie wspominał o nikim innym. To chyba dobrze? Niedobrze? Chyba zaprasza się do domu tylko osoby, które się lubi, prawda? Chociaż jestem chłopakiem. Pewnie czuje się, jakby zapraszał po prostu do domu znajomego. Nic więcej. Ale...
Dobrze, że nawet jeśli jego umysł krzyczał, udało mu się zachować w miarę spokojny wyraz twarzy. Zwłaszcza że jeszcze przez chwilę stał nieco rozkojarzony, kiwając tylko głową w odpowiedzi na jego słowa o typie telewizora. W obecnym momencie był w takim stanie, że był gotów odpowiedzieć, że nie zna się na telewizorach, ale sam Shane zdecydowanie jest w jego typie.
Dobrze, że tego nie zrobił.
"Czyli nieprecyzyjność powinna wystarczyć?"
Nie tyle nieprecyzyjność... trochę ciężko to wytłumaczyć, nie wiem, jak to wygląda od profesjonalnej strony, ale tego typu ekrany są po prostu podzielone na segmenty, które wyłapują twoją akcję. Im niższy poziom, tym większy hitbox, im wyższy, tym mniejszy. Możesz celować w środek ekranu, gdzie wydaje ci się, że jest głowa, ale w praktyce nie trafisz w odpowiedni i mimo wszystko obrywasz. Po prostu dużo ciężej jest to wyłapać, gdy nie masz przystosowanego pod siebie celownika tak jak na komputerze. No ale... to nie jest nic, czego nie da się koniec końców opanować — uśmiechnął się do samego siebie, powtarzając po nim jego własne słowa. Zaraz wyprostował się zadowolony, widząc, jak boss rozpada się niczym breja.
Spojrzał na niego jak szczęśliwy szczeniak, gdy tylko usłyszał kierowane w jego stronę pochwały. Jakby miał ogon, to jak nic machałby nim energicznie na boki.
Hej, nie było tak źle. Dotrwałeś do bossa, wiesz, ile osób odpada na drugim etapie? — darował mu informację, że w rzeczywistości grał na dużo wyższym poziomie. W końcu najważniejsze, że dobrze się bawił. Odłożył pistolet na miejsce, odwracając się w jego stronę z cichym "hm?", gdy Shane złapał go za rękę i zaczął ciągnąć za sobą.
Mimo że sam przecież zrobił mu wcześniej to samo, momentalnie spłonął rumieńcem, przysłaniając nieznacznie twarz dłonią. Znowu miał wrażenie, jakby ktoś zaciskał mu ręce na brzuchu i klatce piersiowej.
"Łapa."
Spojrzał na niego zaskoczony, cały czas trzymając go za rękę. Dopiero po chwili zrozumiał, że mówił o maszynie i nie mógł powstrzymać parsknięcia śmiechem.
Myślałem, że to była jakaś komenda. Wiesz. Podaj łapę, Jace. Hau — wyciągnął drugą dłoń w parodii podobnego gestu, nie mogąc powstrzymać dalszego chichotu — przepraszam. Tak, jasne, możemy zagrać, ile razy chcesz.
Nim ciemnowłosy zdążył jakkolwiek zareagować, Jace zdążył już wyciągnąć pieniądze i wrzucić do środka kilka monet, z miejsca wykupując pięć prób. Jakby nie patrzeć, tego typu maszyny zawsze były jednymi z niewielu, które nie działały na żetony.
Upatrzyłeś sobie coś konkretnego? — zapytał z zaciekawieniem, nie ingerując jednak w samo losowanie. To Shane był tu teraz gwiazdą programu.
Szkoda, że musiał puścić jego dłoń.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Centrum Handlowe
Nie Lut 20, 2022 8:26 pm
Więc z tego wszystkiego wyciągnął telefon i momentalnie wysłał mu link do wspomnianego kanału. Widzialny zapał go wyraźnie zaskoczył, ale uznał, że skoro aż tak chciał zobaczyć stare filmiki... to czemu nie? Nie uznawał tego za sekret, skoro i tak było to wrzucone na publiczny widok.
- To dogadamy potem termin spotkania - zadecydował jeszcze, uznając temat za zakończony. Mrugnął jedynie oczami, gdy widział jego reakcję, ale obecnie nie był zbytnio w stanie przypisać jej do czegoś więcej niż najzwyklejsze zaskoczenie jego nagłą propozycją.
Nie tylko jeden temat tak skończył. Ich starcie z zombiakami również dobiegło do końca - przy którym przy okazji nauczył się czegoś nowego - a on z rozbawieniem spoglądał na jasnowłosego, sprawiającego teraz wrażenie zadowolonego szczeniaczka. Mimowolnie przypomniał mu się strój Jonathana na Halloweenowej imprezie. Zdecydowanie pasowałoby to tutaj.
- To dzięki twojemu wsparciu - rzucił odnośnie przechodzenia etapów w grze jeszcze. Zaraz potem pociągnął go ze sobą, by dotarli zaraz potem na obrany przez siebie cel. Wtedy odwrócił się w jego stronę, czując lekki przewrót w żołądku, gdy zobaczył jego twarz. Momentalnie przypomniała mu się rozmowa ze Słowikiem, ale zarazem odczuł niepewność odnoszącą się do niezrozumienia przyczyny tego zdarzenia. Po czym...
... wybuchł śmiechem, gdy zobaczył jego imitację psiaka. W oczach pojawiły się lekkie łezki, gdy po tym napadzie jego twarz miała wymalowany przyjazny uśmiech.
- Byłbyś naprawdę uroczym psiakiem - skomentował w końcu, by z rozbawieniem skierować uwagę na maszynę. - Bez dwóch zdań - przeniósł uwagę na urządzenie, przyglądając się jej zawartości. - Nie no, spokojnie. Spróbuję do pierwszej wygranej - mimo wszystko spędzanie nad tym całego ich wspólnego czasu w tym byłoby nieco bez sensu według niego. Dlatego też rozpoczął swoją grę.
Chyba jednak los się do niego uśmiechnął, bo w pierwszej turze udało mu się zdobyć podłużnego, brązowo-żółtego smoka niemałych rozmiarów.Złapał pluszaka, po czym wcisnął mu do rąk.
- Dla ciebie - momentalnie zadecydował. - Powiedzmy, że to za... wieloryba - dodał jeszcze, drapiąc się palcem o policzek, po czyml ponownie spojrzał na maszynę. Zostały jeszcze cztery próby... - Chcesz spróbować? Szkoda zmarnować - zaproponował mu, po czym złapał jego rękę i pociągnął ciut bliżej. - Może to nie strzelanki, ale twoje zdolności precyzji pewnie i tutaj zabłysną - puścił go, po czym cofnął się o pół kroku.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Centrum Handlowe
Pon Lut 21, 2022 2:32 am


Ostatnio zmieniony przez Jonathan Everett dnia Nie Mar 06, 2022 5:55 pm, w całości zmieniany 1 raz
"To dzięki twojemu wsparciu."
Uśmiechnął się z wyraźną dumą, podpierając przez chwilę biodra rękami.
A zatem jestem nie tylko dobrym dpsem, ale też supportem! Myślisz, że mogę sobie to wpisać w CV przy szukaniu następnej pracy dorywczej? — zapytał z wyraźnym rozbawieniem. Cóż, tak czy inaczej Shane i tak grał dużo lepiej niż Cody i przynajmniej udało mu się dojść razem z Jacem do bossa. Na swojego brata niejednokrotnie musiał wrzucać z pięć żetonów, by raz po raz go wskrzeszać.
Och. Um... haha — zaśmiał się być może z lekko dosłyszalną nutą paniki, słysząc jego słowa na temat bycia psem — uz... uznam to za komplement. Wiesz, jako wierny fan Psiego Patrolu i w ogóle.
Jakim cudem serce mogło aż tak walić mu w piersi na tak absolutną głupotę? Na litość boską, Jace. Twój obiekt westchnień porównał cię do psa. W sumie jak wszyscy.
Ale powiedział, że uroczym.
Poza tym naprawdę ujmująco się śmiał. Nic dziwnego, że Everett stał przez chwilę jak zaczarowany, wpatrując się w niego z rozczulonym uśmiechem. Dopiero po chwili zarejestrował, że Shane znowu coś do niego mówił.
Hm? A jasne. Powodzenia — zaklaskał krótko w dłonie, obracając się powoli w stronę maszyny, mimo że cały czas zerkał w jego kierunku. Nic dziwnego, że zauważył pluszaka dopiero wtedy, gdy uderzył o pojemnik.
Rany, za pierwszym podejściem! Serio nigdy wcześniej nie próbowałeś? — zapytał, rzucając mu żartobliwie nieufne spojrzenie. Dopóki pluszowy smok nie został mu wciśnięty do rąk. Stał przez chwilę nieruchomo, zupełnie jakby ktoś wyłączył mu system operacyjny.
Dla niego?
Naprawdę?
Rozpromienił się nagle z sekundy na sekundę i roześmiał, przytulając do siebie maskotkę. Patrząc na jego minę, ich wyjście zdecydowanie osiągnęło już maksymalną notę. Lepiej chyba być nie mogło.
Dziękuję, jest super. Skoro to twoja zdobycz to dostanie twoje imię. Shane Junior — cały czas chichotał, obracając kilka razy pluszaka na boki, wpatrując się w jego uroczy pyszczek.
"Chcesz spróbować?"
Zwrócił powoli głowę w jego stronę, nim zdążył jednak zareagować, ciemnowłosy ponownie złapał go za rękę. Kiedyś na pewno przestanie się rumienić na każdy ruch z jego strony. Ale to nie był ten dzień. W tym dniu nadal robił się cały czerwony, mając wyraźne problemy ze skupieniem się.
A-a... n-no... postaram się. Szczerze mówiąc, staram się unikać takich gier, kilka razy wyrzucano mnie przez nie z salonów — wydukał z siebie, drapiąc się po policzku. Zawahał się przez chwilę, nim przekazał mu Shane'a Juniora i przyjrzał się zebranym w pojemniku pluszakom.
Boże nie wierzę. Nawet tu mają Skye — wskazał palcem na żółtego psa w różowym ubranku — to ulubiona postać Rosaline.
Wytłumaczył jeszcze, zaraz nakierowując na nią szczypce. Pluszak wpadł do komory z cichym pacnięciem. Wyciągnął go i obrócił na wszystkie strony, zaraz przytrzymując go kolanami. Bez problemu złapał kolejnego, pluszaka Pikachu. I trzeciego, będącego dużą puchatą wiewiórką.
Kilka osób odwróciło się w ich stronę, mimowolnie sprawiając, że na twarzy Jace'a pojawiło się lekkie zakłopotanie. Właśnie dlatego nie grał na tego rodzaju maszynach.
Erm... — skierował szczypce w jedną z przerw i posłał je byle jak, nie trafiając. Zaśmiał się nerwowo, zbierając wszystkie pluszaki i przyciskając je do siebie — ... szczęście mi się wyczerpało. Lepiej... chodźmy. Mieliśmy spróbować zagrać w coś jeszcze? A może chcesz jeszcze raz zatańczyć? Chętnie popatrzę, serio. Nie musimy grać w strzelanki, przy wszystkim będę się z tobą dobrze bawić.
Uśmiechnął się do niego, przytulając policzek do smoczego pyszczka.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Centrum Handlowe
Pon Lut 21, 2022 9:40 am
- Oh, zdecydowanie. Przyda się to w pracy w spożywczaku - skomentował z rozbawieniem. - Będziesz mógł trafnie wspierać w wyborze towaru - gdyby tylko rekruterzy doceniali umiejętności nabywane w grach, może dawałoby się o wiele łatwiej znajdować płatne zajęcie dla siebie.
Miał tylko nadzieję, że zarazem swoimi słowami nie wpędzał go w zakłopotanie. Nie było to jego pierwotnym zamiarem, ale usłyszenie zacięcia w wypowiedzi sprawiło, że w jego oczach pojawił się cień niepewności. Nie sprawiał wrażenia urażonego jednak, dlatego uznał, że raczej nie zrobił niczego złego. Zwłaszcza, że kątem oka dostrzegał, że uśmiechał się.
- Sam jestem zaskoczony - przyznał odnośnie zdobytego pluszaka. - Chyba czasem i ja mam farta.
Radość wypisana na twarzy zaskoczyła go mocno, ale zarazem wywołała na jego twarzy delikatny uśmiech. Nie spodziewałby się, że zobaczyłby tak energiczną reakcję odnośnie prostego gestu jak podarowanie pluszaka. Jest zachwycony - cieszyło go to. Nie wiedział, jakby zareagował, gdyby jednak podszedł negatywnie do maskotki. Prawdopodobnie mogłoby to zniszczyć teraz całą powstałą atmosferę.
- Shane Junior? - powtórzył po nim. - W sumie, łączy nas kolor - delikatnie złapał kosmyk włosów w palce. - Pasujecie do siebie - dodał jeszcze, gdy Jace oglądał smoka.
Ponowne zarejestrowanie tej formy reakcji sprawiło, że miał w głowie sporo pytajników mających imitować zapytania. Nie rozumiał jednak, co było tego przyczyną. Kwestia czasu? Czy spędzili ze sobą tyle czasu, że zaczął się stresować? Chwila. To nie ma sensu. To zwykle działa na odwrót. Westchnął w myślach. Może po prostu spróbuję to przeanalizować potem. Teraz i tak nic nie wymyślę.
- Um, dlaczego cię wyrzucano? - totalnie nie zrozumiał przyczyny. - Że przez to coś? - wskazał kciukiem na maszynę, przejmując na moment mini wersję siebie. Przyjrzał się jej pyszczkowi. Jest słodki. Uniósł zaraz potem wzrok, by zobaczyć zmagania.
Zamrugał oczami, widząc, jak Jace profesjonalnie i bez zawahania zdobywał wybrane przez siebie nagrody. Gwizdnął cicho na widok trzeciej wpadającej maskotki.
- Niezły w to jesteś - skomentował. - Masz w tym jakiś sekret... - O, teraz nie udało się. Nawet nie zauważył, że częściowo ściągnęli uwagę innych. Popatrzył na Pikachu. Jego widok skojarzył mu się momentalnie z jego dodatkowym imieniem w pewnej grupie, co zaraz wywołało w nim lekki chichot. - Nie spodziewałbym się, że mają aż taki wybór. I to nawet nie wygląda źle - oddał mu jeszcze jego nowego smoka, by potem z łagodnością spoglądać, jak przytulał się do niego. Zaraz potem narzucił kolejną zmianę miejsca, chociaż nie kierował się w żadne konkretne miejsce.
- Czujesz się lepiej? - spytał się go w pewnym momencie, kierując swoje spojrzenie w stronę jednego z urządzeń. - Trochę zapominam, że jednak jesteś zmęczony po całym dniu - przyznał z lekkim skołowaniem. - Może zamiast patrzeć jak ja tańczę, chcesz spróbować sił w platformówce? - zasugerował, wskazując głową na ciemnozieloną maszynę z grą. Mieli spędzić czas na wspólnej zabawie, ale sam nie dostrzegał jej w momencie, gdy tylko on miałby temu poświęcać czas. - Albooo... możemy przejść się coś zjeść teraz - zaproponował jeszcze.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Centrum Handlowe
Pon Lut 21, 2022 11:56 am
Jego oczy rozbłysły momentalnie, gdy wyraźnie spoważniał i wyprostował się z cichym odchrząknięciem.
W dzisiejszej ofercie mamy świeże arbuzy prosto z Kostaryki, plus dziesięć do damage'u, waga pięć kilogramów, umiejętność pasywna — tymczasowe ogłuszenie przeciwnika. Celność trzy, siła siedem, pięć dolarów za kilogram. Pozwolę sobie również zasugerować mandarynki w promocyjnej cenie dwa dolary za kilogram. Celność osiem, siła dwa, umiejętność aktywowana odblokowuje się wraz z jej obraniem i pryśnięciem przeciwnikowi w oczy. Dodatkowo natychmiastowo regeneruje dwa tysiące czterysta punktów życia i odnawia dwieście osiemdziesiąt punktów życia przez następne pięć sekund. Oba produkty pochodzą ze specjalnego banneru eventowego, żal zmarnować podobną okazję — wyrzucił z siebie profesjonalnym tonem z customer service'u, udając przy okazji, że prezentuje wcześniej wymienione owoce. Dopiero na koniec parsknął śmiechem, dumny z siebie, że udało mu się nawet nie zająknąć. Jednak doświadczenie w branżach wszelkiego rodzaju robiło swoje.
"Chyba czasem i ja mam farta."
Może przenosi się na ciebie ze mnie. To tylko udowadnia, że musimy się częściej spotykać — rzucił zaczepnie z rozbawieniem, odwracając wzrok w stronę smoka. Przesuwał dłonią po miękkim materiale, patrząc na Shane'a gdy ten złapał kosmyk włosów w palce. Przesunął po nim powoli wzrokiem, szurając lekko butem po ziemi z zakłopotaniem. W sumie dobrze, że i tak był czerwony, to przynajmniej nie powinno wyglądać aż tak podejrzanie, że znowu się speszył na jego słowa. Pasujecie do siebie. Wiedział, że mówił tylko o maskotce, ale mimo wszystko w jego głowie zaraz pojawiły się słowa Kiany.
Chciałby do niego pasować. I chciałby, żeby Shane też uznał, że do siebie pasują. Czasem naprawdę zaczynał się po prostu zastanawiać czy były na to jakiekolwiek szanse, ostatecznie porzucając temat, nie chcąc się jakoś szczególnie nakręcać. Z reguły nie kończyło się to zbyt dobrze.
Uśmiechnął się krzywo, nie odpowiadając na jego pytanie. Nie powie mu przecież, że przez jego głupie szczęście wielokrotnie oskarżano go o oszustwa i wyrzucano za psucie biznesu. Do tej pory pamiętał, jak Zack i Cody pożarli się z jednym z właścicieli, twierdząc, że powinni mu jeszcze dziękować, bo robi im za reklamę, że te durne maszyny faktycznie działają. Musiał ich wtedy wyciągać stamtąd siłą. Przynajmniej pozwolili im zachować nagrody.
Spojrzał na niego zaskoczony, słysząc, jak się śmieje.
Um, chcesz go? Mogę kupić bratu coś innego — uśmiechnął się, wyraźnie nie mając najmniejszego problemu z oddaniem mu Pikachu.
Z reguły robią taką mieszankę z najpopularniejszych gier, bajek i w ogóle. Chociaż ta wiewiórka to nie wiem, skąd jest. Ale ma uroczy pyszczek. Alvin, hm...
"Czujesz się lepiej?"
Przeniósł na niego zaskoczone spojrzenie, zaraz uśmiechając się ciepło w odpowiedzi.
Tak, dziękuję. Naprawdę.
Samo spędzenie z nim czasu było wystarczające, by podnieść go na duchu i dodać energii na kolejne dni. Zwłaszcza że teraz dostał coś, przy czym będzie mógł wspominać dzisiejsze wyjście. Przeniósł wzrok na maszynę, zastanawiając się przez chwilę i analizując swój obecny stan.
W sumie to faktycznie jestem głodny. Ale nie jakoś bardzo, więc jeśli chcesz jeszcze zagrać, to możemy zagrać — zapewnił go szybko, wracając do niego wzrokiem.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach