▲▼
First topic message reminder :
...czyli wiele miejsc dla wielu ludzi do robienia wielu rzeczy. Arterie miasta ze ścianami ze szklanych wieżowców, złogami korków, krwinkami mieszkańców i zawałami wypadków.
...czyli wiele miejsc dla wielu ludzi do robienia wielu rzeczy. Arterie miasta ze ścianami ze szklanych wieżowców, złogami korków, krwinkami mieszkańców i zawałami wypadków.
- Na pewno... nie chcę niepotrzebnych problemów. - z wdzięcznością przyjął od niego chusteczki i przyłożył je do krwawiącego nosa. - Tak, o głupi portfel. - mruknął cicho zły na siebie.
Teraz, kiedy mógł pomyśleć bez żadnej presji czasu, zdał sobie sprawę, że mógł po prostu dać im ten portfel i może wszystko potoczyłoby się inaczej.
- Dzięki. - zaciskając mocniej chusteczkę na nosie spojrzał na nieznajomego. - Naprawdę dzięki...
Dzisiejszego wieczoru wiele mu zawdzięczał. Gdyby nie on, te typki pewnie sprałyby go na kwaśne jabłko. Czuł się strasznie niezręcznie, możliwe, że mężczyzna miał całkiem inne plany niż ratowanie kogoś tak lekkomyślnego. Miał wrażenie, że musi mu się w jakiś sposób odwdzięczyć.
- Jestem Roro. - spojrzał na nieznajomego i skinął lekko głową.
Teraz, kiedy mógł pomyśleć bez żadnej presji czasu, zdał sobie sprawę, że mógł po prostu dać im ten portfel i może wszystko potoczyłoby się inaczej.
- Dzięki. - zaciskając mocniej chusteczkę na nosie spojrzał na nieznajomego. - Naprawdę dzięki...
Dzisiejszego wieczoru wiele mu zawdzięczał. Gdyby nie on, te typki pewnie sprałyby go na kwaśne jabłko. Czuł się strasznie niezręcznie, możliwe, że mężczyzna miał całkiem inne plany niż ratowanie kogoś tak lekkomyślnego. Miał wrażenie, że musi mu się w jakiś sposób odwdzięczyć.
- Jestem Roro. - spojrzał na nieznajomego i skinął lekko głową.
Kiwnął głową. Okej, nie będzie więcej namawiać.
– Nie ma sprawy – odpowiedział zerkając na mężczyznę i posyłając mu spokojny uśmiech. Wyraźnie fotograf nie czuł się jakoś specjalnie czy bohatersko. – Nie do końca zrobiłem to tylko dla ciebie, wiesz, czułbym się źle, gdybym cię tam zostawił wiedząc, że może ci się stać coś poważnego – dodał, jakby takie wytłumaczenie miało sprawić, że młodszy nie będzie czuł się dłużny. Ech, co za świat. Gość wyraźnie nie był stąd, a musiał trafić na jedno z gorszych wydań kanadyjskich ulic.
– Harvey – przedstawił się i przez moment szedł obserwując Roro. – Chcesz zapalić? – Z kieszeni kurtki wyjął napoczętą paczkę migdałowych cygaretek i wyciągnął w stronę mężczyzny. Papieros na ukojenie nerwów, taak.
– Nie ma sprawy – odpowiedział zerkając na mężczyznę i posyłając mu spokojny uśmiech. Wyraźnie fotograf nie czuł się jakoś specjalnie czy bohatersko. – Nie do końca zrobiłem to tylko dla ciebie, wiesz, czułbym się źle, gdybym cię tam zostawił wiedząc, że może ci się stać coś poważnego – dodał, jakby takie wytłumaczenie miało sprawić, że młodszy nie będzie czuł się dłużny. Ech, co za świat. Gość wyraźnie nie był stąd, a musiał trafić na jedno z gorszych wydań kanadyjskich ulic.
– Harvey – przedstawił się i przez moment szedł obserwując Roro. – Chcesz zapalić? – Z kieszeni kurtki wyjął napoczętą paczkę migdałowych cygaretek i wyciągnął w stronę mężczyzny. Papieros na ukojenie nerwów, taak.
Kiedy słuchał słów mężczyzny powoli zaczynało zżerać go poczucie winy, mimo jego zapewnień. Coraz bardziej czuł, że przez swoją głupotę, tylko przysporzył mu niepotrzebnych problemów i zmarnował jego czas.
Harvey – warto zapamiętać, skoro dość znacząco mu pomógł.
– Nie, dziękuję. – pomachał lekko głową przecząco. – Nie palę. – spojrzał na niego z lekko przepraszającym spojrzeniem.
Mówiąc szczerze, zawsze zazdrościł tym, którzy palą. On sam nigdy nie był w stanie znieść dymu gryzącego go w płuca, przez co często z małym podziwem spoglądał na palących. – Wiesz... – zaczął powoli spoglądając na paczkę papierosów, którą wyciągnął mężczyzna. – Czuję się trochę zobowiązany, więc jeśli jest jakiś sposób, w jaki mógłbym ci się odwdzięczyć... – nie kończąc zdania spojrzał na niego ze smutnym uśmiechem.
Harvey – warto zapamiętać, skoro dość znacząco mu pomógł.
– Nie, dziękuję. – pomachał lekko głową przecząco. – Nie palę. – spojrzał na niego z lekko przepraszającym spojrzeniem.
Mówiąc szczerze, zawsze zazdrościł tym, którzy palą. On sam nigdy nie był w stanie znieść dymu gryzącego go w płuca, przez co często z małym podziwem spoglądał na palących. – Wiesz... – zaczął powoli spoglądając na paczkę papierosów, którą wyciągnął mężczyzna. – Czuję się trochę zobowiązany, więc jeśli jest jakiś sposób, w jaki mógłbym ci się odwdzięczyć... – nie kończąc zdania spojrzał na niego ze smutnym uśmiechem.
Odrobinę zaskoczyło go, że jego zapewnienie, że nie działał tak altruistycznie tylko dla własnego poczucia spokoju nie sprawiło, że młodszy poczuł się lepiej albo chociaż uznał, że nie musi się odwdzięczać Harveyowi. Milczał przez moment, zastanawiał się, co najlepiej zrobić, w międzyczasie biorąc jedną cygaretkę z paczki, podpalając i zaciągając się. Odwdzięczanie się... Sam pewnie chciałby w jakiś sposób odwdzięczyć się swojemu wybawcy, jeśli byłby w sytuacji Roro. Wierzył, że w życiu nie dostaje się nic za darmo i wolał spłacać długi tak wcześnie jak tylko mógł, aby później się za nim nie ciągnęły.
Czego mógł chcieć w podziękowaniu? O czym pomyślał? Czego chciałby kiedyś?
– Dobrze, jeśli naprawdę chcesz i czujesz się na siłach... – przerwał na moment i odchrząknął. Jego głos wydawał się coraz bardziej zmęczony, ale raczej nie przez cygaretkę, bo brzmiał w podobny sposób jeszcze zanim ją zapalił. Zresztą, po widocznej na dobrze oświetlonej ulicy bliźnie biegnącej w poprzek jego szyi, nie trudno było się domyślić, co tak naprawdę mogło utrudnić mu mówienie. – Możesz postawić mi piwo w jakimś barze – mówiąc to machnął dłonią gdzieś przed siebie. Zaproponował dość wygodny i neutralny sposób odwdzięczania się za coś. Przez cały czas zachowywał się miło, ale też z dystansem, ot, jak zwykle do osoby, którą dopiero co poznał.
Czego mógł chcieć w podziękowaniu? O czym pomyślał? Czego chciałby kiedyś?
– Dobrze, jeśli naprawdę chcesz i czujesz się na siłach... – przerwał na moment i odchrząknął. Jego głos wydawał się coraz bardziej zmęczony, ale raczej nie przez cygaretkę, bo brzmiał w podobny sposób jeszcze zanim ją zapalił. Zresztą, po widocznej na dobrze oświetlonej ulicy bliźnie biegnącej w poprzek jego szyi, nie trudno było się domyślić, co tak naprawdę mogło utrudnić mu mówienie. – Możesz postawić mi piwo w jakimś barze – mówiąc to machnął dłonią gdzieś przed siebie. Zaproponował dość wygodny i neutralny sposób odwdzięczania się za coś. Przez cały czas zachowywał się miło, ale też z dystansem, ot, jak zwykle do osoby, którą dopiero co poznał.
Kiedy Roro usłyszał propozycję mężczyzny poczuł, że mimowolnie jego kąciku ust delikatnie się uniosły. Cieszył go fakt, że Harvey po prostu go nie spławił w najprostszy i szorstki sposób jaki się dało. Co prawda niesamowicie rzadko odwiedzał jakiekolwiek bary czy puby, bo jak to tak samemu... Ale po dzisiejszym dniu nic mu już dzisiaj nie może zaszkodzić, a zimne piwo może okazać się dobrym sposobem, żeby ukoić skołatane nerwy. W dodatku nie pójdzie tam sam, nieważne, że z ledwo co poznaną osobą, dzisiaj jest mu to już całkowicie obojętne.
– Pewnie. – kiwnął z zadowoleniem głową i odsunął chusteczki od nosa by sprawdzić, czy krwotok nadal jest silny.
Nie widziało mu się szwendanie po barze z krwią na twarzy. Na szczęście tej było coraz mniej, co tylko potwierdzało jego wcześniejszą, małą diagnozę, że z jego nosem nie jest tak źle jak przypuszczał.
– Jestem za, należy ci się. Tylko... nie znam za bardzo okolicznych lokali, jeśli chcesz iść w jakieś konkretne miejsce, to po prostu prowadź. – spojrzał na czarnowłosego z nadzieją w oczach, że ten zaproponuje jakiś normalny bar.
– Pewnie. – kiwnął z zadowoleniem głową i odsunął chusteczki od nosa by sprawdzić, czy krwotok nadal jest silny.
Nie widziało mu się szwendanie po barze z krwią na twarzy. Na szczęście tej było coraz mniej, co tylko potwierdzało jego wcześniejszą, małą diagnozę, że z jego nosem nie jest tak źle jak przypuszczał.
– Jestem za, należy ci się. Tylko... nie znam za bardzo okolicznych lokali, jeśli chcesz iść w jakieś konkretne miejsce, to po prostu prowadź. – spojrzał na czarnowłosego z nadzieją w oczach, że ten zaproponuje jakiś normalny bar.
– W tej okolicy też nie bardzo znam bary... Może po prostu wejdźmy do pierwszego, który będziemy mijać – zaproponował. Przeszli kawałek, w tym czasie Harvey zdążył wypalić prawie całą cygaretkę, kiedy na skrzyżowaniu z jedną z mniejszych alejek dostrzegł mały bar z witryną z wielkimi oknami, przez które dało się zobaczyć głębokie fotele i niskie stoliki.
Bez słowa wskazał to miejsce dłonią i spojrzał na Roro, aby odczytać jego reakcję.
Bez słowa wskazał to miejsce dłonią i spojrzał na Roro, aby odczytać jego reakcję.
Kiedy szli w ciszy szukając jakiegoś lokalu, w którym mogli usiąść, dyskretnie spojrzał na twarz palącego mężczyzny, a dokładniej na bliznę, która znajdowała się nad jego brwią. Wyglądała na raczej starą i już dawno zagojoną. Po chwili powiódł wzrokiem nieznacznie w dół, żeby móc spojrzeć na kolejną na szyi, ta z kolei wyglądała na nieco bardziej niepokojącą. Pomyślał, że być może ta szrama ma jakiś związek z tym, w jaki sposób czarnowłosy mówi. Ale to zdecydowanie nie był odpowiedni moment, żeby pytać o to. Może nie dostałby nawet odpowiedzi, a nie chciał zrażać do siebie mężczyzny swoją wścibskością.
Krew z nosa przestała mu już lecieć, więc zakrwawione chusteczki po prostu wcisnął do kieszeni obiecując sobie, że wyrzuci je później.
Gdy Harvey wskazał jakiś bar Roro tylko spojrzał na niego przelotnie i od razu kiwnął na potwierdzenie głową. Lokal nie wyglądał na straszną spelunę, w której jedyne co znajdziesz to kupon na przemeblowanie twarzy.
Po wejściu do środka skierował się od razu w stronę baru i zamówił dwa piwa z nadzieją, że Harvey nie ma zbytnio wysublimowanego gustu, jeśli chodzi o piwa lane w takich miejscach.
– Bar czy stolik? – zapytał spoglądając na nowo poznanego, kiedy barman zajął się nalewaniem alkoholu.
Krew z nosa przestała mu już lecieć, więc zakrwawione chusteczki po prostu wcisnął do kieszeni obiecując sobie, że wyrzuci je później.
Gdy Harvey wskazał jakiś bar Roro tylko spojrzał na niego przelotnie i od razu kiwnął na potwierdzenie głową. Lokal nie wyglądał na straszną spelunę, w której jedyne co znajdziesz to kupon na przemeblowanie twarzy.
Po wejściu do środka skierował się od razu w stronę baru i zamówił dwa piwa z nadzieją, że Harvey nie ma zbytnio wysublimowanego gustu, jeśli chodzi o piwa lane w takich miejscach.
– Bar czy stolik? – zapytał spoglądając na nowo poznanego, kiedy barman zajął się nalewaniem alkoholu.
Cisza mu nie przeszkadzała, dlatego nie próbował jej przerywać zapychając sztucznymi tematami, oby tylko coś gadać. Odezwał się dopiero, kiedy weszli do przyjemnie ciepłego wnętrza. Podszedł do baru z Roro i kiedy przyszło do zamawiania alkoholu, jak grzecznie wtrącił się i poprosił o jedno z ciemnych piw.
– Oczywiście, że stolik. Takie fotele to spełnienie marzeń dla moich starych kości – powiedział z błogim uśmiechem i jakby dla podkreślenia położył dłoń na krzyżu i lekko odgiął plecy w tył, żartując w ten sposób. Zanim usiadł, zdjął ramoneskę i rozpiął suwak bluzy.
– Chcesz opowiedzieć, czym zajmujesz się na co dzień? Oprócz wpadania w kłopoty – zagadnął.
– Oczywiście, że stolik. Takie fotele to spełnienie marzeń dla moich starych kości – powiedział z błogim uśmiechem i jakby dla podkreślenia położył dłoń na krzyżu i lekko odgiął plecy w tył, żartując w ten sposób. Zanim usiadł, zdjął ramoneskę i rozpiął suwak bluzy.
– Chcesz opowiedzieć, czym zajmujesz się na co dzień? Oprócz wpadania w kłopoty – zagadnął.
Zaśmiał się cicho słysząc żart Harveya. Był wdzięczny mężczyźnie za to, że starał się na swój sposób rozluźnić atmosferę. On sam nie był zbyt dobry w przełamywaniu lodów.
Chwycił wysokie szklanki z piwem i zaniósł je do stolika, przy którym usiadł czarnowłosy. Zrzucił z siebie kurtkę z szalikiem i zajął fotel naprzeciwko mężczyzny podnosząc od razu szklankę do ust. Kiedy zimne piwo przyjemnie zwilżyło mu gardło, podniósł wzrok na swojego kompana.
- Cóż, w przerwach kiedy nie szukam kłopotów zazwyczaj zajmuję się dziaraniem. - odstawił szklankę na stolik i dotknął lekko swojego nosa, który powoli zaczynał mu dokuczać. - A ty?
Chwycił wysokie szklanki z piwem i zaniósł je do stolika, przy którym usiadł czarnowłosy. Zrzucił z siebie kurtkę z szalikiem i zajął fotel naprzeciwko mężczyzny podnosząc od razu szklankę do ust. Kiedy zimne piwo przyjemnie zwilżyło mu gardło, podniósł wzrok na swojego kompana.
- Cóż, w przerwach kiedy nie szukam kłopotów zazwyczaj zajmuję się dziaraniem. - odstawił szklankę na stolik i dotknął lekko swojego nosa, który powoli zaczynał mu dokuczać. - A ty?
Dziaranie? Takie dziaranie, o jakim właśnie pomyślał? Zmarszczył brwi i przez chwilę milczał zamiast odpowiedzieć na pytanie, jakby czekał, że Roro jakoś rozwinie temat.
– Eee... ja? A, ja jestem fotografem – odpowiedział, ale wyraźnie bardziej interesował go temat zawodu Roro. – Dziarasz, czyli robisz tatuaże, tak? – upewnił się.
– Eee... ja? A, ja jestem fotografem – odpowiedział, ale wyraźnie bardziej interesował go temat zawodu Roro. – Dziarasz, czyli robisz tatuaże, tak? – upewnił się.
Gdy w naturalnym dla tej rozmowie tempie nie otrzymał odpowiedzi, spojrzał nieco zaskoczony na twarz mężczyzny i z małą konsternacją odkrył, że ten marszczy brwi. Oj, znowu zbędnie użył zbytecznego słowa.
– A... tak, robię tatuaże. – nieco skrępowany tym, że znowu się zapomniał chwycił w dłonie zimną szklankę. – Przepraszam, czasami niepotrzebnie używam gwary zawodowej... – w przepraszającym geście wzruszył lekko ramionami i upił kolejny łyk piwa.
Zdecydowanie potrzebował rozluźnienia po dzisiejszym dniu.
– A... tak, robię tatuaże. – nieco skrępowany tym, że znowu się zapomniał chwycił w dłonie zimną szklankę. – Przepraszam, czasami niepotrzebnie używam gwary zawodowej... – w przepraszającym geście wzruszył lekko ramionami i upił kolejny łyk piwa.
Zdecydowanie potrzebował rozluźnienia po dzisiejszym dniu.
- Nie, nie, w porządku - zapewnił od razu i upił odrobinę piwa. - Znam trochę słów, od lat kolekcjonuję różne wlepki... znaczy tatuaże. Ostatnio stary znajomy odszedł z branży i zbierałem się, żeby poszukać kogoś nowego, ale jakoś nie miałem czasu. - Znów odrobinę się napił i oblizał usta. - Masz może jakieś zdjęcia swoich prac? - Och, oczywiście łatwo było się domyślić, czemu Harvey o to pytał.
Nie trzeba było wiele dodawać w tym temacie. Słysząc pytanie odstawił piwo na stolik i wyciągnął telefon. Wszedł na swoją stronkę, na której zamieszczał projekty i zdjęcia gotowych tatuaży i podał telefon mężczyźnie.
– Co prawda specjalizuję się w typowej geometrii, wyraźnym konturze i dotworku, ale z klasycznym cieniowaniem też sobie poradzę. – spojrzał na twarz Harveya by ocenić jego reakcję.
Uh, może zbytnio się zapalił? Zawsze kiedyś ktoś pytał go o jego zawód zbytnio się ekscytował. Nic nie mógł poradzić na to, że po prostu lubił swoją pracę, która jakby nie patrzeć, było jego jedynym życiowym celem od dłuższego czasu.
– Co prawda specjalizuję się w typowej geometrii, wyraźnym konturze i dotworku, ale z klasycznym cieniowaniem też sobie poradzę. – spojrzał na twarz Harveya by ocenić jego reakcję.
Uh, może zbytnio się zapalił? Zawsze kiedyś ktoś pytał go o jego zawód zbytnio się ekscytował. Nic nie mógł poradzić na to, że po prostu lubił swoją pracę, która jakby nie patrzeć, było jego jedynym życiowym celem od dłuższego czasu.
Harvey przeglądał prace Roro dość szybko, nie zatrzymywał się na poszczególnych wzorach na dłużej, ale znalazł parę takich, którym naprawdę zaczął się przyglądać, powiększał wtedy obraz i analizował to, co widzi. Nie wydawał się przejmować obecnością samego tatuażysty albo tym, że po prostu wypada udać, że interesuje się wszystkim, co było dostępne na stronie autora.
– No dobrze... – odezwał się w końcu i oddał telefon prawowitemu właścicielowi. – Miałbyś chwilę, aby przekonać się, czy chcesz kontynuować działo mojego znajomego? To napisy, po prostu czarne znaki, szyfr. Dopisuję różne myśli, które podsumowują część mojego życia. Rozumiesz, takie motto na jakiś czas. – Na moment obrócił głowę, zasłonił usta grzbietem dłoni i odchrząknął, a później napił się piwa. No, lepiej. Kontynuował. – Pokazałbym ci, o co chodzi, ale nie mam żadnych zdjęć, a tatuaż mam na tu... – Przesunął dłonią po prawej części swojego brzucha, prawym boku i biodrze, aż w tył, na plecy. – Jakkolwiek sztuka rządzi się swoimi prawami, to wolę się tu nie rozbierać – dodał i zaśmiał się cicho.
– No dobrze... – odezwał się w końcu i oddał telefon prawowitemu właścicielowi. – Miałbyś chwilę, aby przekonać się, czy chcesz kontynuować działo mojego znajomego? To napisy, po prostu czarne znaki, szyfr. Dopisuję różne myśli, które podsumowują część mojego życia. Rozumiesz, takie motto na jakiś czas. – Na moment obrócił głowę, zasłonił usta grzbietem dłoni i odchrząknął, a później napił się piwa. No, lepiej. Kontynuował. – Pokazałbym ci, o co chodzi, ale nie mam żadnych zdjęć, a tatuaż mam na tu... – Przesunął dłonią po prawej części swojego brzucha, prawym boku i biodrze, aż w tył, na plecy. – Jakkolwiek sztuka rządzi się swoimi prawami, to wolę się tu nie rozbierać – dodał i zaśmiał się cicho.
Wyciągnął rękę w stronę Harveya, kiedy ten oddawał mu telefon i schował go z powrotem do kieszeni w kurtce i kiwnął głową, gdy mężczyzna opisywał swój tatuaż.
– Jeśli ci pasuje, możesz wpaść jutro do mojego studia niedaleko stąd... myślę, że o 18 będzie w porządku. O ile oczywiście masz czas.
Chwycił raz jeszcze za szklankę, w której było coraz mniej piwa i wziął kolejny łyk. Zachłysnął się lekko, kiedy czarnowłosy odmówił striptizu w takim miejscu i przyłożył rękę do ust.
– Spoko, rozumiem. Chociaż sądzę, że tamte dwie dziewczyny siedzące w kącie nie miałyby nic przeciwko. – kiwnął lekko głową w kierunku wcześniej wspomnianych, jak mu się zdawało, jeszcze uczennic.
– Jeśli ci pasuje, możesz wpaść jutro do mojego studia niedaleko stąd... myślę, że o 18 będzie w porządku. O ile oczywiście masz czas.
Chwycił raz jeszcze za szklankę, w której było coraz mniej piwa i wziął kolejny łyk. Zachłysnął się lekko, kiedy czarnowłosy odmówił striptizu w takim miejscu i przyłożył rękę do ust.
– Spoko, rozumiem. Chociaż sądzę, że tamte dwie dziewczyny siedzące w kącie nie miałyby nic przeciwko. – kiwnął lekko głową w kierunku wcześniej wspomnianych, jak mu się zdawało, jeszcze uczennic.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach