Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
China Town
Pią Paź 30, 2020 10:45 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:49 pm, w całości zmieniany 8 razy
First topic message reminder :

TEREN JACKALS
China Town
SIEDZIBA GŁÓWNA SZAKALI.
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Najbardziej kolorowa część całego dystryktu. Choć w China Town wbrew powszechnej opinii od dawna nie mieszkają już tylko mniejszości azjatyckie, bez wątpienia to właśnie oni nadal dominują na tutejszych terenach. Zadbali też o to, by mimo upływu lat i negatywnej opinii całego miasta, uliczki nadal reprezentowały w dumny sposób ich dziedzictwo kulturowe. Łatwo tu o pełen wachlarz azjatyckich restauracji — od chińskich, poprzez japońskie, koreańskie, aż po indyjskie. Mieszkańcy mogą się tu również zaopatrzyć we wszelkie dziwaczne przyprawy, owoce, warzywa, owoce morza, ryby, ale i mięso. To bez wątpienia jedyny punkt w całym Riverdale City, gdzie na życzenie można dostać obdartego ze skóry na żywca węża czy zjeść żywą ośmiornicę. W przeszłości Kanadyjczycy regularnie pojawiali się pomiędzy tutejszymi straganami, by protestować przeciwko okrucieństwu wobec zwierząt. Obecnie podobnych chętnych można policzyć na palcach jednej dłoni.
__________

Efekt terenu: China Town stało się jednym z najbardziej newralgicznych punktów dystryktu C. W przypadku wezwania służb przez zwykłych mieszkańców (Liberty) po pojawieniu się Niepoczytalnych, gracze otrzymują wsparcie w postaci jednego dodatkowego NPC, który wspomoże ich w walce. Jego ataki liczą się jako ataki walki wręcz.

Sunny
Sunny
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: China Town
Wto Kwi 13, 2021 1:15 pm
  Sunny nie potrafiła mieć wyrąbane. Zawsze przejmowała się innymi, a jej poziom empatii był na tak absurdalnie wysokim poziomie, że już dawno temu powinna zostać sprzedana do jakiegoś burdelu, gdy bezwiednie szła za obcymi do zaułków, wierząc w ich opowieści o smutnym żywocie. Czasem kończyło się kradzieżami. Czasem wyrastającym spod ziemi Mitchiem, zupełnie jakby chłopak instynktownie był w stanie wyczuć kiedy ma kłopoty.
  W każdym razie nauczyła się odpowiadać na podobne słowa tylko łagodnym uśmiechem. Inaczej wielokrotnie takie rozmowy kończyły się kolejnymi kłótniami, podczas których ktoś udowadniał jej, że jest głupia, naiwna i pożałuje swojego zachowania. A ona... ona nigdy nie żałowała. Nawet jeśli czasem kończyło się wyjątkowo kiepsko.
  "Gdzie pracujesz Sunny i jak się poznałyście z Kianą?"
  — Poznałyśmy się na grupce na facebooku. Jeśli dobrze pamiętam... nazywała się "Dziwne choroby i zaburzenia psychiczne". Wrzucali tam sporo ciekawostek, które jej pomagały przy sprawach w pracy, a mi pomagały zdawać egzaminy. Któregoś dnia jeden z członków zaczął wypisywać strasznie głupoty. Obie próbowałyśmy mu wytłumaczyć dlaczego nie ma racji i tak się jakoś zaczęło — pominęła, że mężczyzna zwyzywał ją wtedy od dziwek w odpowiedzi na komentarz Sunny z masą odnośników do bibliografii, które udowadniały że nie ma racji. To właśnie Kiana stanęła w jej obronie i nazwała go "bezczelnym kutafonem bez mózgu, który nie potrafi się przyznać do błędu". Całe szczęście, blondynka wybłagała wtedy Administrację, by nie wyrzucali jej za to z grupy. I tak rozpoczęły się prywatne wiadomości na messengerze, jak i kilka lat pięknej przyjaźni z wzajemnym wsparciem.
  — Pracuję w szpitalu psychiatrycznym. Riverdale City Adventure Therapy w dystrykcie C. Jestem pielęgniarką psychiatryczną. I studentką drugiego roku psychiatrii — uśmiechnęła się, zaraz z przerażeniem słuchając zakładu. Nie miała najmniejszych szans na wygranych. I nie tylko ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
  — M-może, będę waszym sędzią? Wy pijecie, a ja oceniam kto jest bardziej trzeźwy? I wygrany może zadać jakieś zadanie dla drugiej osoby... wiesz, że nie mam głowy do alkoholu, Nana — powiedziała nieznacznie zmartwiona, drapiąc się z zakłopotaniem po policzku. Wolałaby nie wracać po prostu do domu na czworaka. Wątpiła też, że Mitchie byłby zachwycony widząc ją w tak tragicznym stanie. Mimo to nawet teraz nie była w stanie powiedzieć twardego "nie". I z niewiadomych powodów, zaczęła szukać zbawienia u Mihaela, patrząc na niego błagalnym wzrokiem, jakby chcąc go uprosić o poparcie jej słów.
  Kompletnie za to nie zrozumiała żartu. Jej zagubienie wyraźnie odbiło się na twarzy, gdy wydała z siebie krótkie, uprzejme "ha ha", zaraz zerkając na Kianę. Całe szczęście nie była w tym jedyna. Słysząc historię o byłym chłopaku policjantki, szturchnęła ją łokciem przewracając oczami. Nieładnie było tak żartować.
  — U-um... przypałowa historia... sama nie wiem... w szpitalu mamy dość sporo dziwnych historii. Ostatnio na przykład jeden z pacjentów na stołówce wstał i ściągnął spodnie razem z majtkami, po czym próbował wcisnąć mi je na głowę, twierdząc że to korona, którą przekazuje mi jako wybrance swego serca. To bardzo urocze, ale nie byłam gotowa na małżeństwo z królem Henrykiem IV — kolejny łagodny uśmiech poprzedził wsunięcie do ust ośmiorniczki. Mniam.
Albert R. Hamilton
Albert R. Hamilton
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: China Town
Wto Maj 04, 2021 9:19 pm
Była północ, a księżyc był w pełni. Oświetlał on drogę wąskiej figurze, która niestabilnym krokiem poruszała się pozornie bez celu. Szedł przed siebie, ciesząc się przyjemnym letnim powietrzem, w jego głowie wciąż melodia piosenki z ostatniej imprezy. Szum mijających go samochodów przyjemnie gwizdał w uszach a wiatr delikatnie rozwiewający jego włosy był dla niego kompasem. Czuł się wyjątkowo dobrze, spektakularnie ukontentowany, niezwykle spokojny. Na twarzy młodzieńca widniał prawdziwy uśmiech przed którym nie mógł się powstrzymać. Cały świat wydawał być się taki miękki, wokół niego puszyste budynki i pluszowe drzewa. No, tylko metaforycznie - to nie tak, że Al zażył jakieś halucynogeny. Tylko mdma. Zmieszane z porządną dawką alkoholu.

Wychodzenie na jedzenie ze znajomymi jest bardzo nie w jego stylu, ale z narkotykami płynącymi w jego żyłach wszystko wydaje się cudowne, nawet tłusty koreański take out.
Zwłaszcza że nie pamięta ostatniego razu kiedy coś zjadł - było to wczoraj, przedwczoraj może albo dzisiaj rano? Dni często łączyły się dla niego w rozmytą plamę wydarzeń, rozciągającą się i niezrozumiałą.
Zatrzymał się przy swojej ulubionej koreańskiej restauracji, opierając się o ścianę budynku by nie stracić balansu. Wyciągnął papierosa by trochę wytrzeźwieć, nie lubił dawać po sobie poznać w jakim złym stanie ostatnio się znajdował.
Ivo powinien zjawić się lada moment. Minuty ciągnęły się nieprzyjemnie, a wszystko wokół niego zdawało ruszać się w slow motion. Al spojrzał niecierpliwie na zegarek na ekranie i westchnął orientując się że już całkowicie rozładowany. Pierdolony telefon. Pozostawało mu tylko czekać.
Mihael
Mihael
The Fox Mischievous Trickster
Re: China Town
Czw Maj 06, 2021 5:58 pm
A to nie o tym Kiana myślała, jak go goniła? Dziwne.
Policjantka nagle posępniała. Mihael uważnie jej się przyjrzał. Była stuknięta, ale przynajmniej ładna. Zawsze mogłaby być walnięta i brzydka, wtedy mogła by być smutna. Szturchnął ją łokciem.
- Tylko nie upijaj się na smutno, marna ze mnie poduszka do wypłakania. - Posłał jej ostrożny uśmiech i spojrzał na Sunny. W zasadzie dziewczyna była przeciwieństwem białowłosej.
- Oh, dokładnie. Idealne ujęcie. - Zgodził się z nią. W większości krajach policja nie miała dobrego zdania, to miasto nie było wyjątkiem. Mihael wolał jednak nie pytać dziewczyny dlaczego wybrała taką drogę. Obie chciały pić, a to oznaczało ciekawy wieczór. Nie żeby myślał, że wyląduje z nimi w łóżku.. po prostu miała odmiana od ciągłego uciekania. Zapomniał jak to jest siedzieć beztrosko i nie myśleć o niczym. Wysłuchał odpowiedzi tej spokojniejszej ze zdziwieniem i uniósł lekko brwi. ''Dziwne choroby i zaburzenia psychiczne'' ?
- Rozumiem. Myślę, że Kiana była tam częstym bywalcem. - Parsknął, mając nadzieję, że nie dostanie rykoszetem. Przecież każdy coś ukrywał, a po białowłosej było ewidentnie widać, że coś nie grało. Sunny pracuje w szpitalu psychiatrycznym? To na pewno stamtąd wzięła się Kiana.
- Całkiem nietypowe środowisko. Wiadomo, każdy na swój sposób jest popaprany.. ale tam to już hardkor. - Stwierdził powoli unosząc głowę by zerknąć na Kianę.
Spojrzał na ośmiornicę z obrzydzeniem.
- Wiesz co Kiana podziękuję, dla mnie nie wygląda to apetycznie. - Zmarszczył nos. Picie alkoholu szło im całkiem sprawnie, może dlatego że dużo rozmawiali i nie musieli nikomu mówić o dolewkach. Kiana doskonale wiedziała, kiedy mrugnąć kelnerowi.
Na propozycję policjantki uśmiechnął się pod nosem i kiwnął głową. W sumie czemu nie.
- Taak? No cóż, ja tam się piszę. Mam mniej do stracenia niż wy. - Głupi uśmiech wystąpił na jego twarzy, ale szybko zniknął. Spojrzał na Sunny, która zaczęła się tłumaczyć.
- Dawaj, nie pierdol. - Powiedział po polsku, po czym zrozumiał, że nie miały pojęcia co mówił.
- To znaczy nie bój się, sam nie wiem jaką mam głowę. Przynajmniej będzie nam raźniej. - Będzie ją namawiał do skutku. Jak już mają pić to wszyscy. Jeszcze Sunny go okradnie lub coś.
- Ja tam lubię wszystko. - Powiedział zuchwale i spojrzał na to co jadła Sunny.
- No prawie wszystko. - Poprawił się po czym stwierdził, że opowie swój najlepszy dowcip. Oczywiście ich zakłopotanie musiało się wziąć z tego, że go nie zrozumiały. Machnął ręką. Potem Kiana zaczęła tłumaczyć, że owy żart żartem nie był. Pokiwał  głową i rzecz jasna, nie uwierzył jej.
- Jasne, jasne. - Palnął, chwytając szklankę. Wysłuchał historii Sunny w ciszy i pokiwał głową. Cóż, pracując w takim miejscu trzeba być na coś takiego gotowym.
- Musiałaś mieć fajne widoki . - Parsknął, po czym poprawił się lekko i odchrząknął. A co on miał powiedzieć? Nie wiedział. W ogóle wolał bardziej je słuchać, o dziwo Kiana wydawała się sprawiać wrażenie.. miłej? Chyba alkohol zaczął działać skoro tak sądził. Pogonił Sunny do picia, bo Kiany nie trzeba było namawiać i zapchał sobie buzię jedzeniem tak, aby nie musiał im niczego opowiadać. Jeszcze trochę zatkało mu się gardło, więc siedział z powagą, walcząc o życie. Spojrzał jedynie na spizganego gościa przez szybę.
A może dziewczyny miały ochotę na coś mocniejszego niż alkohol?
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: China Town
Pią Maj 07, 2021 1:18 pm
Gdy kelner wrócił do ich stolika z zamówionymi przez nią rzeczami oczy Kiany rozbłysły. Przynajmniej zapamiętał całe zamówienie i tequila faktycznie znajdowała się w kuble z lodem. A do tego te świeże limonki. No bajka.
"Dzięki, będziemy wołać jak zabraknie," odprawiła go machnięciem dłoni i sięgnęła po parujący jeszcze popcorn. Łapiąc kolejną garść Mihael oczywiście musiał rzucić kolejną złotą myślą. Kiana spojrzała na niego chłodno i parsknęła cicho. Ona? Pacjentem szpitala psychiatrycznego? Omijała każdą instytucję tego typu szerokim łukiem. Dlaczego? Ponieważ zdawała sobie sprawę, że prędzej czy później zostanie tam zamknięta.
"Ta, a pod łóżkiem trzymam potwora," rzuciła w niego popcornem patrząc kątem oka na Sunny i odetchnęła z ulgą widząc, że blondynka trochę się rozluźniła. Uśmiechnęła się słysząc jej wymówkę, co oczywiście było do przewidzenia. Tym razem jednak nie zamierzała jej odpuszczać. Nawet jakby musiała ją nieść przez pół miasta, to był dzień, kiedy Sunny poczuje magię tequili we krwi.
Mimo, że nie zrozumiała co powiedział Mihael (obstawiała, że były to słowa w jego ojczystym języku) potaknęła. No przynajmniej w tej kwestii się zgadzali.
"Och Sunny, ty mój promyku dobroci, nie tym razem. Pijesz z nami. No już, kieliszki w górę" Kiana podała wspomniane naczynie przyjaciółce, a swój wysunęła na przód w geście toastu.
"To może pierwszy kieliszek za to pojebane miasto, by nie spłonęło dopóki wszyscy tu jesteśmy," po czym wychyliła go, a ostry smak zagryzła limonką, maczając ją wcześniej w soli. Tak, dla większości było to obrzydliwe, ale nie dla niej. Czekała na historię chłopaka, ale on jedynie zaczął jeść jakby celowo próbował uniknąć odpowiedzi. No jeśli myślał, że to przejdzie to się grubo mylił.
"Wiesz kolego, nadal czekamy na twoją historię życia. Nie uwierzę, że nic pojebanego Ci się w życiu nie przytrafiło," w końcu mieszkali w najbardziej chorym mieście w kraju. Powędrowała wzrokiem za spojrzeniem Mihaela, ale nie widząc nic, co mogło zwrócić jego uwagę skupiła się z powrotem na ich stoliku.
"Hej Sun, a pamiętasz tego typa co wyskoczył z okna i w międzyczasie pogubił buty? Czy to nie był jeden z twoich pacjentów? Ten co bał się igieł?" rzuciła luźno w stronę blondynki. Czy to przez alkohol czy ostre jedzenie nagle zrobiło jej się zdecydowanie za ciepło. Ściągnęła z ramion kurtkę pozostając w białym topie, który chcąc nie chcąc odsłaniał jej rozległe blizny. Jednak na ten moment miała w dupie, czy ktoś je zobaczy.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: China Town
Nie Maj 23, 2021 10:02 pm
Kassir doszedł z tego wszystkiego do jednego wniosku - zdecydowanie zbyt wiele się tutaj działo. Będąc zaledwie biernym obserwatorem, mógł obserwować to, co działo się przez kolejne kilka chwil, międzyczasie dojadając kupione wcześniej jedzenie. Zasadniczo, chyba i tak nic więcej sam nie mam do dodania - pomyślał w pewnym momencie. Jego interesy zostały załatwione, a nie czekał szczególnie na kogokolwiek więcej.
Jego spojrzenie przekierowało się jeszcze po stanowisku. Usta wykrzywiły się w smętny uśmiech, gdy już odsunął od siebie jedzenie. Wypowiedział krótkie słowa pożegnania w stronę mężczyzny zajmującym się stanowiskiem. Uznając, że nie powinien tkwić tutaj wiecznie, zdecydował się na powrót do domu.

z/t
Sunny
Sunny
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: China Town
Czw Cze 10, 2021 2:10 pm
  Zachichotała cicho na wspomnienie o Kianie będącej częstym bywalcem w grupie. W sumie nawet nie mylił się aż tak bardzo. Jakby nie patrzeć, zarówno białowłosa jak i sama Sunny rzeczywiście wypowiadały się tam regularnie.
  — W pewnym sensie na pewno — uśmiechnęła się, nie zgłębiając jednak tematu bardziej niż było to konieczne. Jakby nie patrzeć, była pewna że jeżeli mężczyzna chciał się dowiedzieć czegoś więcej, mógł po prostu spytać Kianę. W końcu to ona była jego znajomą, nie Sunny. Wolała nie wychylać się bardziej niż to konieczne, wiedząc że ludzie nie zawsze byli zachwyceni z takiego obrotu spraw.
  — W większości to kochani, bardzo nieszkodliwi ludzie, którzy po prostu nie potrafią odnaleźć zrozumienia w społeczeństwie. Wielu z nich boryka się z problemami, których być może nigdy nie będziemy w stanie rozwiązać. To strasznie smutne, gdy myśli się o tym w ten sposób, nie sądzicie? Przychodzicie na świat, w którym nawet wasz mózg jest przeciwko wam, tworzy różne fałszywe wizje, które czasem dotyczą was samych, a innym razem wszystkich wokół. Szukacie pomocy, chcecie wiedzieć jak to jest po prostu żyć normalnie, a jedyne co możemy zaoferować w zamian to zamknięty ośrodek — i leki uspokajające. Skupiła się przez chwilę na swoim daniu, zostawiając ich z własnym przemyśleniem, które mogli po prostu zignorować i przejść do zabawniejszych tematów. Albo faktycznie przez chwilę się nad nimi zastanowić. W przypadku Sunny była to myśl, która powracała regularnie. Za każdym razem gdy Pani Chang mówiła o swoich wnukach, mimo że nigdy nie udało jej się założyć rodziny. Gdy Charlotte grała w bingo z pustym krzesłem naprzeciwko, opowiadając mu swoje ostatnie dni i żarty, które usłyszała od innych pacjentów.
  Kolejna ośmiornica zniknęła w jej ustach, gdy podsunięto jej kieliszek. Zamrugała kilka razy z dużo większą częstotliwością niż zwykle, zaraz patrząc na postawioną przed nią tequilę.
  O nie.
  Wiedziała, że to nigdy nie kończyło się zbyt dobrze. Nic dziwnego, że tuż po wzniesionym przez Kianę toaście, na który faktycznie przystała z ochotą, szybko napisała smsa do Mitchiego. Aż nazbyt dobrze wiedziała, że alkohol poskłada ją w przeciągu trzydziestu minut do godziny.
  — O tak, chętnie usłyszę jakąś historię — powiedziała zainteresowana, wpatrując się w Mihaela. Na pytanie Kiany odnośnie pacjenta, który wyskoczył przez okno pokiwała ochoczo głową.
  — W taki sposób do nas trafił. Uciekł ze szpitala, wyskoczył z pierwszego piętra. Pan Xin był nielegalnym imigrantem, ale na szczęście w Riverdale i tak nie miało to już potem większego znaczenia. Jest z nami do dziś i bardzo nie lubi, gdy przypomina mu się historię jak do nas trafił — zaśmiała się cicho na samo wspomnienie. Mimo to akurat Chińczyk był jedną z osób, które nie miały zostać w ośrodku na zawsze.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: China Town
Wto Sie 10, 2021 10:28 pm
Kąciki jej ust lekko drgnęły ku górze gdy łapała pałeczkami kolejną porcje swojego dania. Słuchała z uwagą przyjaciółki mimo, że znała historie jakie w tym momencie opowiadała. Ze wszystkich dziwnych przypadków z jakimi Sunny musiała się użerać skaczący z okna Pan Xin był jej ulubieńcem. Dała by mu z dziesięć punktów na dziesięć możliwych za styl i grację. A i pewnie parę dodatkowych za kreatywność. No i nie zapominajmy o tych latających japonkach…
Nie uszło jej uwadze lekkie zniesmaczenie na twarzy blondynki, gdy Kiana podsuwała jej pod nos kieliszek za kieliszkiem. Ona natomiast się nie oszczędzała. Złapała za drugą butelkę i zaczęła pić prosto z gwinta. Szkoda brudzić szkło…
W pewnym momencie i będąc już lekko wstawioną Kiana uderzyła dłońmi o blat stołu i podniosła się zamaszyście z zajmowanego przez siebie miejsca.
”Dobra pora się stąd zmywać,” spojrzała rozbieganym wzrokiem w kierunku kelnerów. ”Poproszę rachunek!” Krzyknęła pewnie nieco za głośno, ale miała to głęboko w poważaniu. Utkwiła wzrok w przyjaciółce. ”No już promyczku, podnoś ten kościsty tyłek i idziemy,” poganiała blondynkę w międzyczasie zakładając z powrotem kurtkę, a gdy zapłaciła za wszystkich skierowała swoje kroki w stronę wyjścia.
Kiedy obie były na zewnątrz machnęła na pierwszą lepszą taksówkę i poleciła kierowcy by zawiózł je do jej mieszkania.
”Ostatnio mieli promocje, 3 butelki tequili w cenie dwóch. Nie mogłam przepuścić takiej okazji,” co z tego, że z tych promocyjnych butelek została już tylko jedna. W ich obecnym stanie więcej im już nie trzeba było.

z.t. dla całej trójki
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: China Town
Sob Paź 02, 2021 7:47 pm
Dotrzymywanie obietnic uważał za upierdliwą przypadłość – sam na nią cierpiał, więc doskonale wiedział, że ta straszna choroba zdecydowanie uprzykrzała życie. Niby nie znajdował się w aż tak kiepskiej sytuacji, choć przebywanie w towarzystwie Hewitta poza godzinami pracy wydawało mu się dość dziwne. Do tej pory zaciekle wzbraniał się rękami i nogami, by pod żadnym pozorem nie zbratać się z tymi, którzy stali po drugiej stronie barykady. Pomaganie im dla pieniędzy traktował, jak coś innego, ale powinien przewidzieć, że jakikolwiek kontakt z gangami mógł zakończyć się szalonym plot twistem.
    Ta, na pewno.
    Czy to spotkanie cokolwiek zmieniało?
    Nawet jeśli, Reave nadal pozostawał tego nieświadomy. Traktował to, jak wcześniej wspomniane wywiązanie się z obietnicy. Z jakiegoś powodu był święcie przekonany, że dzięki temu skutecznie zniechęci blondyna do swojego towarzystwa. Był nudny, nie miał nic do zaoferowania, a Neal po prostu nie dał sobie jeszcze wystarczająco dużo czasu na to, by się o tym przekonać. Prosta sprawa.
    Niedługo po krótkiej rozmowie, którą odbyli przez telefon, ciemnowłosy zatrzymał się przed wskazaną przez Szakala knajpą. Najpierw rozejrzał się dookoła, upewniając się, że jego towarzysz jeszcze nie dotarł na miejsce, a dopiero później dokładniej przyjrzał się lokalowi, który odwiedzali. Na dłużej zawiesił oko na smoku na drzwiami, a kąciki jego ust drgnęły nieznacznie, choć zaparł się całym sobą, żeby nie parsknąć śmiechem – Neal opisał go bezbłędnie. Gdyby wcześniej mu tego nie powiedział, Reave raczej nie zwróciłby uwagi na tematyczną ozdobę chińskiej restauracji. Przez wieczne życie w biegu zapewne przyszedłby się najeść i wyszedł, żeby wrócić do dalszych obowiązków.
    Nie chciał przyznać tego przed samym sobą, ale pierwszy raz od dawna miał okazję odetchnąć, mimo że powietrze zalatywało jedzeniem smażonym na głębokim oleju. Właściwie zwłaszcza olejem.
    Na razie nie pakował się do środka, nie chcąc, by przedwcześnie pytano go o zamówienie. Na ten moment oparł się o mur budynku, by nie przeszkadzać przechodniom na chodniku i co jakiś czas rozglądał się po okolicy, licząc na to, że niedługo zauważy Hewitta w zasięgu swojego wzroku. Wibrujący w kieszeni telefon na chwilę odwrócił jego uwagę. Szatyn sięgnął po niego i odczytał wiadomość, marszcząc nieznacznie brwi. Zamiast odpisać, uniósł głowę, odpychając się od muru i raz jeszcze przyjrzał się znajdującym się w pobliżu ludziom.
    Był tam.
    — Zapomniałeś okularów? Bo coś kiepsko widzisz — rzucił i machnął ostentacyjnie ręką, chcąc ściągnąć na siebie jego uwagę. Kto by pomyślał, że tak łatwo było zignorować jego obecność? Może to przez to, że w porównaniu z kolorowym otoczeniem prezentował się dość smętnie w ubraniach, których kolory były równie wypłowiałe co jego szaroniebieskie oczy, które przyglądały się jasnowłosemu pytająco.
    Rzeczywiście interesowała go jego wada wzroku?
Neal Hewitt
Neal Hewitt
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: China Town
Sro Paź 27, 2021 2:19 am
Ciasna grupa ludzi tłoczyła się jak garść robaków, przemykając między sobą w wąskiej uliczce; gdzieś między nimi znajdował się Neal. Wystawała tylko jego głowa z rozwianymi, blond włosami i charakterystyczną, jednorazową maseczką zasłaniającą nie tylko zabliźnioną ranę, ale zupełnie nowe pamiątki; kilka siniaków, które od wczoraj zdążyły nabrać zielonkawego odcienia.
O, sorry, przepraszam... Strasznie tu mało miejsca, prawda? Pardon... — Próbując przepchnąć się między dwoma zdecydowanie zbyt umięśnionymi rodakami usłyszał gdzieś w tle znajomy głos. Jasne spojrzenie natychmiast odszukało postać, do której niespełna pół sekundy temu wysłał kolejną wiadomość.
Maseczka wprawdzie chroniła połowę jego twarzy, ale i tak dało się dostrzec gwałtowną zmianę u Hewitta — kąciki jego oczu przymrużyły się od razu, gdy dostrzegł Seana. Wyciągnął dłoń ponad tłumem, robiąc jeszcze parę kroków w mieszaninie maszerujących w obie strony ludzi.
SEAN! TUTAJ! — wrzasnął, ściągając na siebie uwagę paru rozdrażnionych, zaskoczonych albo rozbawionych przechodniów. Reave zdecydowanie nie pasował do pstrokatych ozdób, czerwonych i żółtych papierowych latarni, do smoka wijącego się nad drzwiami i do wielobarwnych potraw wystawianych na stoiskach... ale Neal również nie.
Miał na sobie robocze ubranie; szary, jednoczęściowy uniform, ściągnięty w biodrach gumką i z podwiniętymi do połowy przedramion rękawami. Górną część wprawdzie rozpiął wystarczająco, by spod nieco zabrudzonego materiału wystawał czarny t-shirt z ogromnym, wytrzeszczonym okiem Toma z Tom & Jerry, ale poza tym każdy dopasowałby go albo do budowlanki, albo przynajmniej do warsztatu samochodowego. W parze z sięgającymi nad kostkę butami tworzył obraz nędzy i rozpaczy w dziedzinie mody.
Sean przynajmniej nie wyglądał jakby cudem uciekł z wariatkowa.
Zejdźże mi z drogi, babsztylu — syknął jeszcze blondyn, spychając na bok potężną dziewoję. Kobieta warknęła za nim, obracając się i posyłając karcące spojrzenie; Neal był jednak już za daleko, by odczuć cudzy gniew.
Z grupy mieszkańców niemal wypadł; jego zakurzone od piachu obuwie wystukało kilka szybkich kroków, potem trochę wolniejszych, a gdy wreszcie znalazł się na trasie przerzedzonej w ludziach, płynnie przeszedł do spaceru. Lewej dłoni trzymał się kilkuletni chłopiec. Malec ściskał z całej siły trzy palce chłopaka, ledwo za nim nadążając. Wąskie spojrzenie symbolizowało wschodnią krew, a zaczerwienione, wciąż mokre policzki i drżąca warga przypominały o rychłym początku ponownego wybuchu.
Jestem chyba na czas? — Wraz z tym pytaniem w dłoni Hewitta zmaterializowała się komórka; zerknął na ekran i lekko się skrzywił, kompletnie ignorując wyjaśnienia, a już w ogóle fakt, że stojąca obok niego postać trzęsła się z emocji, będąc o włos od rozpłakania. Na głowie chłopca ciążył za duży kask, rzucający na jego buzię ostry cień. — Dwie minuty spóźnienia, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz. Chińczyk odmówił współpracy i zaczął wyć, szczekać i się szarpać. Gapili się na mnie, jakbym go porywał.
„Chińczyk” rzeczywiście pochodził z Azji, ale miał zdecydowanie bardziej koreańskie rysy; i jaśniejszą cerę, czego Neal najwidoczniej nie był w stanie zakodować. Uśmiechał się, odkładając komórkę z powrotem do zamykanej na piersi kieszonki i wpatrywał się intensywnie w Seana. Uczepiony jego dłoni chłopiec spoglądał z dołu na Reave'a z niemniejszym zainteresowaniem; choć, w porównaniu do blondyna, nie miał w sobie nic z radości.
Pomyślałem, że świetnie będzie wziąć go do restauracji takiej jak ta. Może zacznie coś gadać. — Po samym tonie udało się wyczuć, że Szakal jest z siebie dumny; plan wymyślony jego prostą metodą dedukcji najwidoczniej jawił mu się jako najwyższy punkt w wyżynach ludzkiego intelektu. Brakowało jedynie fanfar i oklasków widowni, choć bez wątpienia Neal potrafił poradzić sobie i bez takich ekscesów. Przecież tak czy inaczej był z siebie zadowolony. — Sebastian próbował coś z niego wyciągnąć, ale bez rewelacji. To małe w ogóle nie rozumie co się do niego mówi. Myślisz, że w knajpie gadają po chińsku? — Wraz z tym pytaniem pociągnął dzieciaka w stronę uchylonych drzwi. Wolną ręką poklepał Seana po ramieniu, jakby chciał mu dodać otuchy przed wejściem do środka. — Muszą.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: China Town
Sro Sty 05, 2022 12:13 am
Droga z Zatoki do China Town minęła jej w mgnieniu oka. Jakby nie patrzeć podróż motocyklem zawsze była szybsza niż samochodem- nie musieli choćby stać w korkach. Gdyby jechała sama, zajęło by jej to pewnie jeszcze krócej, ale nie chciała zbyt szaleć, mając za plecami blondyna, któremu na milion procent było średnio wygodnie. Aczkolwiek widziała w lusterkach, że mimo wszystko chyba mu się podobało. Jak to czasami niewiele trzeba, by kogoś uszczęśliwić. Cóż, tu akurat go rozumiała. Uwielbiała jeździć na swojej maszynie, im szybciej tym lepiej.
I tak była pełna podziwu, że Jace zmieścił się na mikroskopijnym siedzisku pasażerskim. Przy jego wzroście…, następnym razem jeśli będzie planowała się z nim widzieć pożyczy od kogoś samochód. Mimo, że ich unikała jak mogła tak pod pewnymi względami były bardziej praktyczne. Zwłaszcza w zimę lub kiedy potencjalnie miała zabierać pasażera.
Gdy znaleźli się w charakterystycznej dzielnicy zwolniła i zaczęła rozglądać się na boki w poszukiwaniu restauracji. GPS zaprowadził ich na główną ulicę China Town, ale dalej potrzebowała nawigacji chłopaka.
“Którędy teraz?” Zapytała podniesionym głosem, by blondyn ją usłyszał. Robiła się coraz bardziej głodna i miała nadzieję, że szybko uda im się zlokalizować docelową restaurację.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: China Town
Sro Sty 05, 2022 9:55 am
   Jace nie miał zbyt wielu okazji, by jeździć na motocyklu. Ostatni raz udało mu się dorwać jeden z nich, gdy Julie buchnęła go spod szkoły jednemu z najbardziej nadętych bogatych dzieciaków, Peterowi Hendersenowi. Do tej pory pamiętał jego minę, gdy odjeżdżali w towarzystwie środkowego palca dziewczyny.
   Rzecz jasna, Jonathan nie miał w sobie na tyle dużo z buntownika (no, chyba że chodziło o ogień), by faktycznie ukraść go na stałe. Po godzinnej jeździe, podczas której jakimś cudem nie zarobili nawet ani jednego mandatu, odstawili go na miejsce. Nadal zastanawiał się jakim cudem Julie udało się przegadać go u dyrektorki i przekonać ją do braku zawieszenia dla ich obojga. Musieli jedynie przez kilka dni zamiatać podwórko. Podejrzewał, że po prostu tak samo jak w ich przypadku, Peter zdążył nie raz i nie dwa, nadepnąć jej na odcisk.
   Obudził się nieco ze swojego zamyślenia, rozglądając dookoła.
   — Wzdłuż uliczki, widzisz te czerwone lampy rozwieszone między budynkami? Za nimi będzie uliczka skręcająca w prawo, jak pojedziemy nią do równoległej ulicy, będziemy mieć restaurację po swojej lewej. Swoją drogą naprzeciwko jest przepyszne tajskie bubbletea, możemy tam skoczyć po jedzeniu. Chyba, że nie lubisz — bez sensu w końcu zabierać ją gdzieś, gdzie nie znajdzie niczego dla siebie.
   — Swoją drogą, ostatnio wprowadzili tam taki... prawdziwy hot pot. I pyszne chińskie pierożki z wołowiną! Ale nie takie małe, tylko te duże. Serio są prawie wielkości mojej dłoni i taaakie dobre.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: China Town
Sro Sty 05, 2022 1:58 pm
Pokiwała głową by dać chłopakowi znać, że zrozumiała i jechała według jego wskazówek. Jak na osobę, która częściej niż rzadziej się gubiła była nieco w szoku, że tak dobrze zapamiętał drogę.
Skręciła w prawo w dość małą uliczkę i powoli zmierzała do jej końca. W lusterku odnalazła twarz Jace'a i wzruszyła lekko ramionami. Odwróciła lekko twarz w bok by mógł ją usłyszeć, a żeby jednocześnie mogła dalej bezpiecznie prowadzić.
"Nigdy nie próbowałam szczerze mówiąc. Co to w ogóle jest?" zapytała, zwalniając kiedy dojechali do głównej ulicy i po włączeniu kierunkowskazu skręciła w lewo. Po chwili wskazała na najbliższy budynek.
"To tu?"
Zatrzymała się przy krawężniku, szukając jakiegokolwiek miejsca, z którego nie ukradliby jej maszyny. Już raz miała przygodę, że ktoś jej spuścił paliwo. Powtórki z rozrywki nie chciała. Nie, kiedy znajdowali się w tej dzielnicy.
"W takim razie zaufam Ci i zamówisz co wiesz, że jest warte. Moje menu zwykle ogranicza się do taniej chińszczyzny na wynos," coś co dostarczali szybko i za niewielką kwotę. Tak, żeby miała jedzenia na długie godziny.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: China Town
Sro Sty 05, 2022 2:17 pm
   Jonathan zdecydowanie lepiej poruszał się na małych przestrzeniach i uliczkach niż całych, wielkich dystryktach. Odnalezienie odpowiedniej dzielnicy potrafiło sprawiać mu nie lada wyzwanie (no, poza dystryktem B, który znał praktycznie jak własną kieszeń), ale już odpowiedniego sklepu w promieniu kilometra? Łatwizna.
   — Herbata tylko taka... z syropem. I są różne dodatki jak tapioka, żelki albo takie kulki z sokiem. Ale równie dobrze możesz wziąć bez dodatków. No i są też wersje mleczne, ale są dużo słodsze. Za to mają fajne smaki jak na przykład nutella z malinami albo sernik — wymienił różne rzeczy, zaraz przenosząc wzrok na budynek. Musiał obrócić nieco głowę w bok, by umieścić go w obszarze widzenia.
   — Tak, dokładnie — potwierdził, schodząc z motocykla, gdy tylko kobieta stanęła w miejscu.
   — Może postaw go naprzeciwko szyby? — zapytał, wskazując przed lokal, domyślając się, dlaczego nadal kręciła się w kółko — Usiądziemy przy oknie i będziemy mieli na niego wgląd.
   Pokiwał też głową na jej propozycję, czekając cierpliwie, aż zostawi swój pojazd czy to we wskazanym przez niego miejscu, czy zupełnie innym. Dopiero wtedy przytrzymał jej drzwi i wszedł do środka, rozglądając się na boki w poszukiwaniu swojej ulubionej kelnerki.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: China Town
Sro Sty 05, 2022 2:45 pm
"Hm, brzmi ciekawie, a jednocześnie dziwnie," parsknęła cicho zaraz się jednak ogarniając. "Jeśli chodzi o napoje jestem trochę jak dinozaur. Wiesz same podstawy," i to był również moment, kiedy zaczęło do niej docierać, że Jace był od niej duuużo młodszy.
Boże, jesteś antykiem dziewczyno,
Poczekała, aż blondyn bezpiecznie zejdzie z motocykla zanim powędrowała wzrokiem za jego ręką.
"To dobry pomysł. Dzięki!" podjechała we wskazane miejsce, zgasiła silnik i oparła maszynę na nóżce. Stanęła obok pojazdu i na wszelki wypadek załączyła jeszcze alarm. Przezorny zawsze ubezpieczony i tak dalej.
Podeszła do Jace'a i po cichym dziękuje weszła za nim do wnętrza restauracji. Na wejściu powitał ją ten jakże charakterystyczny zapach, który zawsze towarzyszył chińskim restauracjom, tak samo jak i okrągłe stoły, smoki w najróżniejszych pozach, dominująca czerwień i krzątający się wszędzie kelnerzy.
Istotnie China Town.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: China Town
Sro Sty 05, 2022 4:50 pm
Zaśmiał się cicho na jej przyrównanie do dinozaura, szybko próbując jednak spoważnieć.
W porządku, możemy poszukać też jakiejś kawiarni. Tam na pewno znajdziesz coś dla siebie. Nie wiem jak tu ze Starbucksami, bo w razie czego mam zniżkę pracowniczą. Zapłacimy jakieś grosze — podzielił się z nią swoim sprytnym planem, kiwając przy tym głową. Jakby nie patrzeć, naprawdę ceny wychodziły mu niesamowicie niskie. A pulę miesięczną miał na tyle sporą, by nieszczególnie miał to odczuć. W końcu nie pijał kawy dzień w dzień, a raczej korzystał ze swoich przywilejów mocno okazyjnie.
Uśmiechnął się nieznacznie dumny, że udało mu się jakkolwiek pomóc w zaparkowaniu. Przyglądał się, jak białowłosa zajmuje się pojazdem, obserwując każdy najmniejszy fragment motocykla, którego dotykała. Wiedział, że pozostawał on poza jego zasięgiem, ale to nie znaczyło, że nie mógł popatrzeć. Zawsze mógł po prostu wcisnąć go osobie, z którą będzie. Może powinien zacząć pytać na pierwszych spotkaniach czy ktoś ma w planach robić prawko na motocykl?
Parsknął cicho na własne myśli, tuszując rozbawienie sztucznym kaszlem.
Zheisy! — niziutka Chinka ubrana w tradycyjne czerwone Qipao podbiegła do nich — a raczej podreptała szybkim tempem, ze względu na ograniczające ją ciuchy — uśmiechając się szeroko do blondyna.
Czy mi wydaje, czy bardziej duży? Znowu! — zachichotała, obracając się w stronę Kiany, by ukłonić się krótko na przywitanie — Stolik dla dwa? Towarzyszka bardzo piękna, Zheisy!
Prawda, prawda. I n-nie no, mam nadzieję, że nie, wystarczy mi tego rośnięcia. Możemy stolik pod oknem?
Tak, tak, tak. Zapraszam! — poprowadziła ich w odpowiednie miejsce, biorąc po drodze dwa menu, które rozłożyła na stole, zaraz pokazując palcem na jedno z dań. Dokładnie te same pierożki, o których mówił wcześniej Kianie.
Dziś wołowina, bardzo dobra. Dopiero od rzeźnika — szepnęła konspiracyjnie, uśmiechając się do obojga.
Mnie przekonała. Jak bardzo jesteś głodna? — zapytał białowłosą, przenosząc na nią wzrok.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach