Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Odnowione G.V. ZOO
Pon Paź 26, 2020 11:13 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:32 pm, w całości zmieniany 18 razy
First topic message reminder :

TEREN WOLVES
Odnowione G.V. ZOO
SIEDZIBA GŁÓWNA WOLVES.
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Szyld ze starą nazwą zniknął, zastąpiony przez całkowicie nowy, będący również symbolem zmiany i odnowy. Mieszkańcy Riverdale City już nie odwracają oczu na widok „Greater Vancouver Zoo", a teren stał się nie tylko siedzibą Wolves, ale i chętnie odwiedzanym przez rodziny miejscem. Doprowadzono do porządku ponad pięćdziesiąt hektarów, zarówno dzięki pracy członków gangu, jak i wsparciu obywateli. W głębi parku dwa budynki oficjalnie stały się siedzibą Wolves, a dostęp do nich mają tylko przynależące do nich osoby. A jednak, mimo odcięcia ich dla zwiedzających, zoo i tak wydaje się kuszącą opcją dla osób, które pragną spędzić przyjemnie czas podczas spaceru i nie obawiać się o przypadkowe napotkanie pozostawionego bez życia ciała. Nie tylko obecność Wolves dająca poczucie bezpieczeństwa przyciąga mieszkańców miasta. Towarzystwo dzikich zwierząt w postaci lisów, wilków, niedźwiedzi i wielkich łosi bez wątpienia stanowi atrakcje dla osób tęskniących za namiastką w pełni wyposażonego zoo. Oczywiście zadbano o to, aby odwiedzający nie zostali głównym pożywieniem zwierząt, oddzielając je poza zasięg ludzkich rąk. Dodatkowo regularnie dba się o zachowanie porządku, dlatego nie raz można się natknąć na osobę zamiatającą liście lub wykonującą drobne naprawy i prace poprawkowe. Za pomocą napisów i znaków wyznaczono strefę dostępną wyłącznie dla Wolves. Niedostosowanie się do wyznaczonej granicy może skutkować mniej lub bardziej nieprzyjemną konfrontacją z członkiem gangu. W końcu pozwolenie na wykorzystanie przez postronnych terenu zoo jako parku nie oznacza zezwolenia na niedostosowanie się do zasad tego miejsca.

__________

Efekt terenu: Odnowione G.V. ZOO po zostaniu oficjalną siedzibą Wilków stało się najczęściej odwiedzanym miejscem w dystrykcie A. To właśnie tu najłatwiej spotkać wszystkich ludzi popierających ich działania, szukających jakiegokolwiek sposobu na okazanie im swojej wdzięczności czy adoracji, ale też po prostu szukających ochrony. W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych gracze, którzy mają minimum dwóch wykupionych NPC zyskują możliwość użycia obu dodatkowych postaci w walce.

Poprzedni stan miejsca:

Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Odnowione G.V. ZOO
Pią Gru 17, 2021 8:50 am
W nagrodę dostał wykład odnośnie czekolady. W sumie, to kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Nie był wciągnięty w tematykę gotowania, więc podawane przez chłopaka informacje były mu na swój sposób nieznane.
- W sumie, to dość zaskakujące - zwłaszcza to, że potrafił rozgadać się na inny temat niż rodzeństwo i nie jest to rzeczywistą próbą unikania czegoś. - Nie wiedziałem, że masz takie zadatki na kucharza - mrugnął oczami, dość szybko uświadamiając sobie pomyłkę. - A, wybacz. Cukiernik, skoro mowa jest o czekoladzie.
Nie spodziewał się takiej panicznej reakcji na wieść o wypijanym napoju. Czyżby poprzednie wydarzenia dały mu się zbytnio w pamięć? - niełatwo było to ocenić.
- Spokojnie - stuknął go wierzchem dłoni w ramię. - Jakbyś był pijany, nie zachowywałbyś się jak teraz - nie zastanawiał się nad składem napoju, dlatego w głównej mierze mógł to podsumować wzruszeniem ramionami. Nie podzielał jego nastroju odnośnie spożywanego czas temu napoju. - Nawet jeśli mógł być alkohol, to znikomy, więc i tak zniknąłby z organizmu za ten czas - chociaż był bardziej przekonany, że to bardziej mieszanka Ravna zwaliła go z nóg niż brak tolerancji na alkohole. Swoją opinię mógł bazować tak tylko na jednym widoku.
Pacnął go lekko w ramię jako odpowiedź na wpadnięcie na niego. Specjalne.
- Tak, tak. Pamiętam o tym - czyli jednak oboje nie udadzą się na koncert. Spędzie czasu na spokojne zwiedzanie stanowisk było dobrą perspektywą dla samego Shane'a. Nie ciągnęło go do zapoznawania się z innymi atrakcjami tego miejsca.
- Herbata i jakieś miejsce do spoczynku. Brzmi jak jakiś konkretny plan na kolejne parę dni - dać odpocząć nogom od tego całego błąkania się i jednocześnie móc pokosztować różnych zakupionych smakołyków.
Jego spojrzenie przekierowało się na to samo stanowisko, które przykuło uwagę jego towarzysza, po czym przesunął się na niego właśnie. Uniósł lekko brew.
- ... wiesz, że możesz wziąć też bubble tea niezależnie od mojego zdania? - powiedział, widząc zachowanie Jonathana. - Nie musimy pić tego samego - chociaż... - ... chociaż mogę skusić się na to teraz - nie było to nawet złym wyborem. Uznał, że w razie czego, może później pójść kupić sobie coś o wiele cieplejszego.
Chociaż nie zdążył skierować jeszcze swoich kroków w stronę wspomnianego miejsca, gdy do nich dołączyła nowa osoba. Dość gwałtownie, szybko i z wcześniejszą zapowiedzią dźwiękową. Zamrugał oczami, odczuwając wzrost zaskoczenia, które zaniknęło, gdy poczuł kogoś przy swoim ramieniu. Tam też spoczął jego wzrok, a na twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Hailey? - przewrócił wyraźnie oczami, gdy usłyszał pytanie, które skierowała w stronę Jonathana. Przyzwyczajenie do tego słownictwa powodowało, że nie od razu zapaliła mu się lampka w głowie odnośnie jednej kwestii.
- Hola, jesteś tutaj sama czy z kimś? - położył wolną dłoń na jej głowie i lekko ją poczochrał. Kilka sekund zawieszenia poprzedziło przekierowanie uwagi na Jonathana.
- Rozumiem, że mamy o wiele więcej wspólnych znajomych - teraz zaczął łączyć ze sobą informacje. - Hola, Hailey, tylko nie mów, że z każdym tak rozmawiasz o mnie... - jeśli tak, to miałby dodatkowy powód, by się nieco załamać. Przynajmniej na najbliższe kilkanaście sekund zanim mógłby podsumować to bezradnym westchnieniem i zaakceptowaniem rzeczywistości.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Odnowione G.V. ZOO
Pią Gru 17, 2021 9:33 am
   Zachichotał na jego słowa, kręcąc na boki głową.
   — W sumie oba. Rodziców wiecznie nie było w domu, więc ktoś musiał gotować. Może to dlatego Zack i Cody są teraz tacy wybredni, jakby nie patrzeć, ucząc się, zawsze wszystko testowali i pomagali mi udoskonalać każde danie. No i mam za swoje, teraz codziennie muszę im robić coś innego. Czasem lubią zjeść coś na mieście, ale powiedz im, że matka albo ojciec będą gotować, to zwieją z domu. Wciągnęli w to wszystko nawet Rosaline — westchnął, przypominając sobie nawet ostatnią sytuację.
   Jego słowa mimo wszystko go uspokoiły. Na wszelki wypadek zawsze faktycznie mógł złapać jeszcze Kianę, ale... w sumie naprawdę nie czuł takiej potrzeby.
   "Herbata i jakieś miejsce do spoczynku. Brzmi jak jakiś konkretny plan na kolejne parę dni."
   — Woah, woah. Nie wiedziałem, że będziemy chodzić razem przez kilka dni, czekaj, muszę zadzwonić do rodziców i poinformować ich, że pojawię się w domu, w przyszłym tygodniu — zasłonił twarz obandażowaną dłonią, nie mogąc powstrzymać cichego śmiechu. No przynajmniej dopóki nagle nie usłyszał głośnego krzyku, w którym utonęła jego odpowiedź odnośnie bubble tea.
   Przy wyczulonym słuchu nigdy nie było to najprzyjemniejsze doświadczenie. W dodatku nagły ruch po stronie Shane'a momentalnie sprawił, że Jace odsunął się w bok, zamierając na chwilę w miejscu. Wyłączył się na chwilę i skrzywił nieznacznie, czując narastające w nim niezadowolenie. Dlaczego chociaż raz nie mógł spędzić z nim czasu bez cudzej ingerencji?
   ...
   Eh?
   Odwrócił się czym prędzej w bok, szybko zasłaniając połowę twarzy dłonią. Dlaczego w ogóle o czymś takim pomyślał? W końcu zawsze się cieszył na widok własnych znajomych. Tym bardziej powinien się cieszyć, że to już druga osoba, którą obaj znali. No i naprawdę bardzo lubił Hailey. Dlatego tym bardziej nie potrafił zrozumieć co i dlaczego mu w tym momencie przeszkadzało. Stłumił więc wszystko i odkaszlnął cicho, obracając się z powrotem w ich stronę.
   — Hej Hailey — uśmiechnął się nieznacznie, nadal zbyt mocno wytrącony z równowagi, by w pełni wrócić do swojego naturalnego zachowania. Na tyle, by nawet głupi komentarz nie wywołał u niego żadnego standardowego zażenowania. Pokręcił jedynie głową i przeniósł z powrotem wzrok na stoiska, nie odpowiadając ani słowem.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Odnowione G.V. ZOO
Pią Gru 17, 2021 10:20 am
  — I kto to mówi? Czasem na ciebie patrzę i żałuję, że nie jesteś chłopakiem, chociaż wtedy Axel pewnie nie pozwalałby mi się z tobą spotykać.
  — Ha.
  — Mógłbyś, chociaż udawać zazdrosnego — westchnął, przewracając oczami, tylko po to, by dostać w zamian standardowe spojrzenie przepełnienie politowaniem.
  — Nie koreańskie, noted — kiwnął głową z wyraźną zgodą i rozejrzał się dookoła po stoiskach, szukając bardziej czegoś w japońskich klimatach. W końcu jakby nie patrzeć ramen i tak miał znaleźć właśnie w tych rejonach. Roześmiał się krótko, zaraz obracając w jej stronę z idealnie wypracowanym prowokacyjnym uśmiechem.
  — Obiad, kolacja ze śniadaniem, potem szybki trip do Las Vega... zapomniałem o murach — no i tyle z jego żartu o pięciominutowym ślubie. Na wspomnienie o curry mimowolnie przełączył swój zmysł obserwacji także na kuchnię indyjską, nim Hailey nie zaczęła krzyczeć. Nagłe podwyższenie dźwięku momentalnie wytrąciło go z równowagi. Potknął się o własne nogi i przycisnął ręce do uszu, momentalnie ściszając aparat słuchowy praktycznie do zera. Mimo to dźwięk jeszcze chwilę odbijał się echem w jego głowie. Miał szczęście, że Axel błyskawicznie połapał się w sytuacji i przycisnął go do siebie, podtrzymując w miejscu.
  Dźwięk zniknął.
  Odetchnął cicho i opuścił ręce, zaraz czując dłonie blondyna na swojej twarzy, gdy uniósł ją nieznacznie w górę, uważnie go obserwując.
  — Wszystko okej?
  Kiwnął powoli głową, zabierając wzrok z jego ust. Zawahał się przez chwilę, nim ponownie dotknął urządzenia palcami, stopniowo je rozgłaśniając.
  — Przepraszam — wymamrotał, odsuwając się do poprzedniej pozycji.
  — Nie masz za co. Chodźmy — złapał go ponownie za dłoń i podszedł do trójki. Z której zdecydowanie znał tylko dwójkę. W dodatku jedna z tych osób była jeszcze chwilę temu razem z nim. A to znaczyło...
  — Hoooo — podejrzliwy, aż nazbyt dwuznaczny uśmiech momentalnie wypełzł na jego twarz. Nie, żeby próbował go ukrywać. Podniósł jedynie dłoń do góry i oparł kciuk na swojej dolnej wardze, dodatkowo go podkreślając. Wlepiał wzrok w nieznanego sobie blondyna, nim przesunął wzrok na Shane'a.
  I jeśli Shane jeszcze nie wiedział, że miał w tym momencie przejebane to nie powinien się nazywać jego przyjacielem.
  — Rany, co za zbieg okoliczności. Nie spodziewałbym się trafić tu na Shane'a i jego kolegę, którego nie miałem okazji poznać — uśmiechnął się szeroko do Kassira, nim przeskoczył jeszcze wzrokiem na Hailey.
  — Czuję się zdradzony, odwołuję ślub w Las Vegas. A wszystko już miałem zaplanowane. Axel nawet kwiaty wybrał.
  — Cześć Shane.
  No jasne, kooperacja na poziomie setnym.
  — ... tak czy inaczej zmieniam lokację na Alaskę. Może jak zmarznie ci tyłek w kiecce, to poczujesz to samo, co ja czułem, gdy moje serce pękało na milion kawałków! — drama queen w pełnej krasie. Nie, żeby mógł się powstrzymać przed zerkaniem na blondyna. Ja jebię, jaki on był wysoki.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Odnowione G.V. ZOO
Pią Gru 17, 2021 10:52 am
"Mógłbyś chociaż udawać zazdrosnego."
Jak chrumknęła ze śmiechu. Jak ją to zniszczyło. Głównie dlatego, że najzwyczajniej w świecie była rozczulona. Może nie znała Słowika jakoś niesamowicie dobrze, ale wyglądał, jakby ta relacja działała na niego tak, jak związek powinien. Zdrowiutko i uszczęśliwiająco. I bardzo dobrze.
- Mury runą i nic nie stanie nam już na przeszkodzie, bejbi.
Dobrze, że nie zobaczyła, jak prawie zamordowała biednego Ćwirka swoim piskiem. Przecież chyba pierwszy raz przybrałaby przy nim poważną minę. Ba, załzawiłaby się lekko z poczucia winy. Śmieszki śmieszkami, ale tu już czułaby się jak paskuda.
Nie odpowiedziała na początkowe pytanie Shane'a, zbyt zajęta puszczaniem oczek do Jace'a i rozkoszowaniem się byciem traktowaną jak zwierzątko domowe. Co mogła poradzić na to, że łapa Kassira na jej głowie była jednym z najcieplejszych doświadczeń w tym mieście.
- Nie z każdym, po prostu Żona-tan jest super ofiarą do droczenia się - wystawiła język do rzeczonego szczeniaka, zaraz jednak ściągając nieco brwi po uważniejszej obserwacji jego zwykle w pełni wyszczerzonej facjaty. - Wszystko okej, pysiu? Wyglądasz na zmęczonego. Może chcesz gdzieś usiąść?
O nie, tylko nie ciocia Hailey. Po prostu się trochę przejęła, bo był jakiś... nieobecny? Wolała mu jednak dać spokój po jego ewentualnej odpowiedzi, podrywając za to szybko głowę, patrząc za swoją poprzednią grupą.
- Zaraz, byłam tu wcześniej z rudym seksiakiem i-...
"Rany, co za zbieg okoliczności."
O, czyli Shane'a też znał podmaskowo. Znaczy, RAICHU. Nie Shane'a.
Mina zbitego zwierzęcia powinna powiedzieć Ianowi wszystko na temat tego, jak poczuła się na dźwięk tych oszczerstw.
- Ja? Zdradzać? Ja po prostu pomyślałam, że zgodzisz się na poligamię! - czaicie te anime dziewczynki które zginają się w pół, uginają kolana i trzymają piąstki przy twarzy w ramach dramatycznej pozy? Właśnie tak wygibnęło się teatralnie ciało Kim. Głupi Słowik! - Bardzo mnie bawi, że ostatecznie praktycznie każdy zna każdego, więc żeby przyklepać. Ćwirku, Jace, proszę podać sobie ręce. Jace, chcesz do naszego haremu? Shane, ty nie masz wyboru.
Alaska? Serce? I znowu ta mina zbitego szczeniaka.
- Jak śmiesz mnie tak oskarżać, Juan! Ja po prostu wyszłam z Sorayą na zakupy, a ty... TY. To TY sprowadzasz do domu jakiegoś - tu podstawiła oskarżycielski paluch tuż pod nos Axela - JAKIEGOŚ FERNANDO. Soraya, Maria, idziemy stąd!
Sorayą i Marią była oczywiście jej druga para znajomych.
Ej. Zaraz. Gdzie oni zostawili Ivo.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Odnowione G.V. ZOO
Pią Gru 17, 2021 1:01 pm
"Ta i wtedy zabierze mi stanowisko, gabinet i wyśle na ulice. Nie jestem samobójcą Josten. I lubię swoje biurko," gdyby miała siedzieć razem z innymi na otwartej przestrzeni, mając po jednej stronie chrapiącego Boba, a po drugiej trajkoczącą przez telefon sekretarkę, zwariowałaby w ciągu pierwszych paru dni. Więc nie. Nie zamierzała zrobić tego, co zasugerował chłopak. Nawet jeśli miała na to wielką "Wymyślę coś mniej... agresywnego," dodała po chwili.
Wepchnęła wolną dłoń głębiej do kieszeni, a twarz schowała w szaliku. Och, czyżby Marchewa cykorzyła? Jej plan nie zakładał pytania o zgodę czy zgłaszania tego w jakikolwiek sposób. Myślała raczej o subtelnej akcji wejść-zabrać-wyjść. A czy w międzyczasie wkurzyłaby tym szefa? Hm, pewnie tak.
Westchnęła, patrząc przed siebie.
"Nie moja wina, że ludzie są ostatnio tacy drażliwi," odparła wydychając obłoczek pary ponad szalikiem. Przynajmniej kawa jeszcze oddawała swoje ciepło.
Wysłuchała go, co jakiś czas kiwając lekko głową.
"Mam wrażenie, że co zgasimy jeden pożar to wybuchają kolejne dwa," rzuciła pod nosem. Ściągnęła brwi na wzmiankę o Black Zone i spojrzała na niego kątem oka.
"Poważnie wysyłają was tam? Nie jest to z deka... no wiesz. Zbyt duże ryzyko?" jeśli się przysłuchać, w jej głosie dało się wyczuć nutę zaniepokojenia. Słyszała o Black Zone to i owo, nawet jeśli nigdy tam nie była. I z tego co wiedziała, raczej nieprędko tam pojedzie. Przynajmniej nie z własnej woli. A niech tylko ten rudy łeb wpakuje się w kłopoty i zmusi ją do przekroczenia granicy. Wtedy pożałuje.
Parsknęła i spojrzała na niego podejrzliwym wzrokiem, krzyżując ramiona przed sobą.
"Aha, czyli chcesz mi powiedzieć, że sama sobie utrudniam. Dobra Marchewa. W takim razie gadaj. Czy Sullivan i Avery to twoje rodzeństwo?" no skoro dał jej bramkę by grać w otwarte karty, nie zamierzała tego kwestionować.
Dokończyła swoją kawę, wyrzuciła pusty kubek do kosza i odwróciła się w stronę sceny.
"Ta, najlepiej jakby za ten hajs odnowili nam parę budynków," wymruczała również przekazując odliczoną kwotę kobiecie. "Może później zgarniemy coś do żarcia?" zasugerowała, gdy jej żołądek zaczął domagać się czegoś bardziej treściwego niż kofeina.
Zatrzymała się jednak w pół kroku, gdy nagle obok nich wyrósł nie kto inny jak Babushka.
"Huh jak na kogoś twoich rozmiarów, masz niesamowitą umiejętność pojawiania się znikąd," skomentowała na powitanie. Niemal od razu przeniosła wzrok na towarzyszącego mu mężczyznę. Nie wiedziała kim on jest, a nie przypominała sobie by mieli kolejnego rekruta.
-To Jegor- absolutnie nic jej to imię nie mówiło. Spojrzała na Babushkę, unosząc brew do góry.
"Pomóc?" zdziwiła się, ale Jegor najwyraźniej nie potrzebował zachęty, ponieważ od razu zaczął tłumaczyć skąd i po co się pojawił. Jego oferta była kusząca, zwłaszcza, że nie mieli jeszcze nikogo kto mógłby się zająć ogrodzeniem.
"Co o tym myślisz?" skierowała swoje pytanie do Connora.

(prośba o odjęcie 40$ za koncert)

Odjęto 40$  - R.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Odnowione G.V. ZOO
Pią Gru 17, 2021 8:31 pm
  — Nie.
  Ech.
  Jakaś część jego podejrzewała, że padnie taka odpowiedź, ale mimo to i tak westchnął w myślach, powstrzymując się od komentarza. Wiedział, że namawianie Iana na lodowisko mijałoby się z jakimkolwiek sensem, dlatego postanowił odpuścić i skupić się na innych rzeczach, pogrzebując tę małą iskrę nadziei na ponowne zobaczenie jazdy brata po lodzie.
  — Wege jedzenie brzmi okej.
  Chociaż nie zaliczał się do grona ludzi stroniących od jedzenia zwierząt, to zdecydowanie było mu też daleko do osób hejtujących bezmięsne posiłki. W końcu dzięki Ianowi poznał wiele smacznego wegetariańskiego jedzenia.
  Nagły wybuch entuzjazmu ze strony dziewczyny zaskoczył również Ivo i to na tyle, aby ten zatrzymał się raptownie, posyłając Hailey pytające spojrzenie, które prawdopodobnie i tak nie dostrzegła przez włączenie trzeciego biegu w nogach.
  Zerknął na Iana, przypominając sobie moment w swoim mieszkaniu, gdy rudowłosy źle zareagował na nagły i nieprzyjemny dźwięk. Nie ruszył jednak w jego kierunku, widząc, że Axel wystarczająco dobrze zareagował. Mógł więc odpuścić sobie skakanie wokół brata i ruszyć w kierunku osób zaatakowanych przez dziewczynę.
  — Hej.
  Przesunął wzrokiem od Shane’a do Jonathana, zatrzymując spojrzenie nieco dłużej na tym drugim. O rety, gdyby nie to, że już dawno wyrósł z kompleksu niskiego wzrostu, to pewnie poczułby się przy blondynie jak dzieciak przy gigancie.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Odnowione G.V. ZOO
Sob Gru 18, 2021 12:53 am
- Nie do końca o to mi chodzi - odparł Shane, rozbawiony. - Ale możesz to potraktować jako zaproszenie - dodał jeszcze, przykładając palec do ust. Jeszcze nie zapomniał, że Jonathan chciał nieco spędzić z nim czas w innym miejscu niż to.
Chociaż na razie ich plany zostały przerwane przez niespodziewane spotkanie. Musiał przyznać sam sobie, że miło wpaść na znajomych. Zwłaszcza na kogoś, z kim miał bliskie kontakty. Nie można było lekceważyć mocy przy-... nie ta bajka. Tak czy siak, po poczochraniu jej, zabrał swoją rękę. Jednakże blondyn zarobił pytające spojrzenie. Zauważył jego reakcję. Nie było to nawet trudne - całkowicie różniła się od tego, co widział do tej pory. Dlatego wyciągnął rękę i krótkim ruchem szarpnął jego rękaw kurtki, by go spróbować wyrwać z tego stanu.
Czy on...
Międzyczasie ich grupa powiększyła się, przerywając jego myśl. Nie spodziewał się, że Hailey kręciła się z takim towarzystwem. Miła niespodzianka. Jednakże pierwsze wrażenie dość szybko wyparowało zastąpione innymi emocjami przez następstwo.
...
Jego wzrok spoczął na Słowiku. Znał ten wyraz twarzy. Ten sam, który nie był pewny, czy skomentować zrezygnowanym westchnieniem, czy może strzeleniem facepalmu. Skierował wzrok na Jace'a, a potem ponownie na przyjaciela.
Czy ty się nie za dobrze bawisz?
Tą myśl próbował przekazać Słowikowi, patrząc na niego, lekko marszcząc brwi. Wiedział, że to nie zadziała. Po prostu wiedział. Ale postanowił spróbować, przynajmniej dopóki jego uwaga nie została odebrana przez Axela.
- Cześć  - przywitał się z nim, spoglądając na niego. Krótkie wymienienie uprzejmości zostało jeszcze pogłębione ogólnym przedstawieniem. Zaraz wyjdzie, że całe miasto przyjaźni się ze sobą.
-  Więc pokrótce takie przedstawienie - postanowił uzupełnić przedstawienie przez Hailey. - Oprócz przedstawionych, dodatkowo jest Axel... i... - przekierował wzrok na Ivo, który właśnie dołączył do nich. - I brat Ćwirka - skojarzenie z kopiuj-wklej nie pozwalało inaczej go przedstawić. - Cześć przy okazji - przywitał się mu z prawie nieznajomym mu chłopakiem. Zanotować. Wypytać o niego Słowika następnym razem.
Poprawił opaskę na głowie, uśmiechając się nieznacznie.
- Jak podoba wam się ogólny pomysł na to miejsce? - zagadał z pytaniem.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Odnowione G.V. ZOO
Sob Gru 18, 2021 2:07 am
   C-co?
   Zaproszenie?
   Jace wyraźnie się zwiesił, wpatrując w niego niepewnie, jakby nie był w stanie stwierdzić czy Shane sobie z niego żartował, czy mówił całkowicie poważnie. Wystarczyło zresztą, by zrobił jeden drobny gest, by jego wzrok zsunął się z jego oczu nieco niżej, momentalnie sprawiając, że znowu się zaczerwienił.
   — Ś-świetnie, napiszę do ciebie. W sensie później, bo t-teraz jeszcze nigdzie nie idę, a głupio by było do ciebie pisać, stojąc obok haha — zmieszał się, bujając nieznacznie na butach do przodu i do tyłu, jednocześnie zerkając gdzieś w bok.
   I tam zresztą nadal patrzył po pojawieniu się Hailey i jej kolejnych znajomych.
   "Wszystko okej, pysiu? Wyglądasz na zmęczonego. Może chcesz gdzieś usiąść?"
   W pierwszym odruchu chciał jedynie potrząsnąć głową. Wystarczyło jednak, by poczuł szarpnięcie na własnym rękawie. Momentalnie przeniósł spojrzenie na Shane'a, wpatrując się w niego przez chwilę, nim w końcu uśmiechnął się nieśmiało, wracając uwagą do Hailey. Wcześniejszy ciężar zdawał się zelżeć, gdy tym razem z dużo weselszą miną faktycznie pokręcił głową na boki, ale z nieco większą energią.
   — No co ty, musiałbym przejść cztery takie zoo, żeby choć trochę się zdyszeć! Shane ma dużo gorszą kondycję ode mnie — pokazał ciemnowłosemu język, zaraz się śmiejąc, nim wrócił uwagą do pozostałej części grupy.
   — Hej — przesuwał po nich przez chwilę wzrokiem, próbując jakkolwiek wyłapać panujące między nimi relacje. Mimo słów Hailey wyraźnie widział, że chłopak, z którym rozmawia, trzyma za rękę stojącego obok niego blondyna. Był jeszcze drugi, nieco bardziej na uboczu.
   "Jace, chcesz do naszego haremu? Shane, ty nie masz wyboru."
   — C-co? Haremu? — spojrzał spanikowany na Kassira, wyraźnie nie wiedząc jak zareagować — Em nie, ja chyba... w-wolę być jednak z jedną osobą niż z dziesięcioma, ale dziękuję za propozycję.
   Uciekł spłoszonym wzrokiem w bok, wyraźnie nie radząc sobie z tego typu żartami.
   "Nie spodziewałbym się trafić tu na Shane'a i jego kolegę, którego nie miałem okazji poznać."
   Zatrzymał wzrok na rudowłosym chłopaku, nie do końca wiedząc jak się zachować. Trafiało się czasem na swojej drodze na takie osoby, które wywoływały w ludziach swego rodzaju niepokój. Zwłaszcza że Jace nie mógł do końca zinterpretować spojrzenia, które co rusz czuł na swojej osobie. Poruszył się speszony na boki, wyraźnie gubiąc w całej konwersacji. Złapał się więc czym prędzej byle jakiego zdania.
   — Um... jestem Marią czy Sorayą? To bardzo ważne, muszę wiedzieć jak wysoko ustawić próg aktorstwa i dramatyzmu — zaśmiał się cicho, zaraz patrząc na resztę, gdy padły przedstawienia.
   — Tak, no... Jonathan. Albo Jace — przeniósł wzrok na Ćwirka i jego brata na chwilę się wyłączając — rany, wyglądacie praktycznie identycznie. Tylko ty masz ciemniejsze oczy. I jesteś trochę niższy. No i inny kolor włosów wiadomo, erm... jak się nazywasz? Dziwnie mi trochę mówić do ciebie brat Ćwirka. Chyba że tak lubisz, to przepraszam. Jesteście bliźniakami czy to po prostu przypadek? Mam dwóch młodszych braci, którzy też wyglądaliby identycznie, gdyby nie inne fryzury.
   Uśmiechnął się na samo wspomnienie, zaraz wracając do zerkania na Shane'a. Zabawne, tak jak do tej pory podskakiwał w jego towarzystwie na każdy większy ruch, tak teraz dużo łatwiej było mu się uspokoić, gdy wiedział, że stoi obok niego. Nic dziwnego, że podświadomie przesunął się nawet nieznacznie w jego stronę, przekładając wygodniej popcorn do obandażowanej ręki, by przytulić do siebie maskotkę wieloryba.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Odnowione G.V. ZOO
Sob Gru 18, 2021 11:27 am
  — Poligamię? Może i lubię się dzielić, ale w ograniczonych ilościach. Poza tym z pełnym szacunkiem do zajebistego wyglądu Shane'a, w życiu nie przespałbym się z najlepszym przyjacielem. Zasada siódma, słońce — wzruszył dramatycznie ramionami, nim zaraz zupełnie automatycznie nie zmienił błyskawicznie pozycji, łapiąc ją za nadgarstek, gdy wyciągnęła dłoń w kierunku Axela.
  — Aj. Nawyk, wybacz — momentalnie ją wypuścił, potrząsając nieznacznie głową na boki, nim zatrzymał spojrzenie na Shanie. Widział jego wzrok. Nic dziwnego, że zaraz uśmiechnął się do niego szeroko, nie pokazując przy tym zębów, co chyba tylko wszystko pogarszało. Wypuścił na chwilę dłoń blondyna i podniósł ręce, klaszcząc dwukrotnie, by ściągnąć na siebie uwagę ciemnowłosego.
  — "Jutro o 12. U mnie." — zamigał, puszczając mu oko, nim skupił się na Jonathanie, zaraz wybuchając śmiechem po usłyszeniu jego słów skierowanych do Ivo.
  — Słowik, nie Ćwirek, nie słuchaj ich — podszedł do Ivo i przerzucił rękę przez jego ramię, ściągając go na siebie — patrz, jak cię podsumował. Niezła spostrzegawczość, najwyraźniej bliźnięta w rodzinie zobowiązują. Bo twoi też są bliźniakami?
  Przekrzywił głowę w bok i zabrał ręce z brata, momentalnie ruszając z szerokim uśmiechem w stronę Jonathana.
  — Jakim cudem Shane cię przede mną uchował, hm? Jestem absolutnie oburzony — zarzucił swojemu przyjacielowi, zaraz skupiając się jednak na wysokim chłopaku, do którego z miejsca poleciał z rękami. Kompletnie zignorował jego pluszaka, dotykając jego talii i brzucha, by potem przerzucić się na ramiona z wyraźnym zaskoczeniem.
  — Rany, masz lepiej wyrobione mięśnie niż ja, a zapierdalam codziennie na rurze. Nie wyglądasz. Chociaż pewnie wygrywam w nogach — klepnął go w lewe udo z wesołym uśmiechem — Jak chcesz to możemy się przeko-
  Axel złapał go za kołnierz i pociągnął mocno w tył, prawie przy tym przewracając. Objął go za ramiona od tyłu i rzucił krótkie spojrzenie Shane'owi.
  — Pilnuj swojego chłopaka, albo mój chłopak go zeżre.
  — Ax-
  — A ty się zamknij — uciął spokojnie i zabrał go kilka metrów od nich, dopiero wtedy go wypuszczając. Ciężko było stwierdzić, o czym rozmawiali, choć fakt, że Słowik co chwilę parskał śmiechem, skutecznie wskazywał na to, że raczej nie dostawał opierdolu.
  — Widzę tu całą masę przeuroczych, pozytywnych osóbek! — średniego wzrostu dziewczyna w stroju elfa pojawiła się znikąd obok ich grupy z szerokim uśmiechem. Jezu cringe.
  — Święta tuż-tuż, a najważniejsza w świętach jest oczywiście miłość! Dlatego, by nieco ją rozszerzyć na nasze ponure miasto... ta-dah! — wyciągnęła zza pleców jemiołę, nawet na chwilę nie tracąc swojego głośnego entuzjazmu.
  — A za spełnienie naszej prośby dostaniecie specjalny bon na 50$, do wykorzystania w większości sklepów stacjonarnych i internetowych — puściła im oko z szerokim uśmiechem, machając roślinnym pasożytem na boki.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Odnowione G.V. ZOO
Sob Gru 18, 2021 12:41 pm
Może jej się wydawało, że z młodym jest źle. No cóż, najwyżej na chwilę sę rozkojarzył, a ona z automatu przeszła w tryb zmartwionej matki. Skinęła w ostateczności głową, posyłając Everettowi ciepły uśmiech.
- Najlepszy przyjaciel? Shane, też chcę być twoją bff - Kassir oficjalnie stał się Raymondem tego towarzystwa. Wszyscy go kochali. A przynajmniej spora większość.
Zamrugała minimalnie zdezorientowana na widok palców otaczających jej przegub. Nawyk. Skinęła tylko głową, szczerząc zęby w uśmiechu. Absolutnie zrozumiałe.
"Um... jestem Marią czy Sorayą?"
- Możesz wybrać, ale pasujesz mi na Marię. Nosi przy sobie zawsze plastry w zwierzątka, bo jej dzieci ciągle wywalają się na ziemię i zdzierają kolana.
Jaki Ćwirek, Shane, jaki Ćwirek.
- Ej, ej, ej. Ćwirek to zastrzeżona nazwa, tylko ja mogę jej używać. Polizane zaklepane - zmarszczyła brwi. Nie przepadała za sytuacjami, w których specjalnie, dla fajnego bondu z drugim człowiekiem, wpadała na głupie przezwisko, które było potem przejmowane przez ludzi dookoła. Może inni by się z tego cieszyli, widząc, że ich pomysł przypadł do gustu też innym, ale Hailey... No cóż, Hailey była małym ewenementem. - Powiedzmy, że ten jeden raz ci wybaczę, Bułeczko, ale żeby mi to było ostatni raz.
"Jak podoba wam się ogólny pomysł na to miejsce?"
- Jak znajdziemy jakieś dobre azjatyckie żarcie, to będzie mi się podobać bardziej. Szczerze, to robię się już okropnie głodna. Zaraz będę się na wszystko wnerwiać, uciekajcie - może i nie miało być AŻ TAK źle, ale przezorny... - Ej, ej, przystojniaku, zostaw Jace'a, jest nieskalany grzechami tego świata i kiedy ewoluuje w nowego baranka bożego.
Zdążyła się jeszcze krótko zaśmiać, nim jej uwaga została brutalnie odwrócona na dźwięk ogłoszenia specjalnego zadania i pieniędzy. Pięć dyszek? Za zwykły pocałunek.
- Jestem gotowa załatwić ten bon każdemu z was, nie żeby coś - kolejny fuckboy face tego dnia został rzucony w kierunku wesołego towarzystwa, tuż przed wydęciem przez Hailey muśniętych błyszczykiem warg. Aj min, to było pięć lub nawet i więcej rodzajów herbat w David's Tea. Albo dziesięć dobrych kawek ze Starbucksa. Albo niemal cokolwiek innego. O ile kupon działał w rzeczonym miejscu. Zresztą, co się miała patyczkować - zamiast czekać aż którykolwiek z los chłopczykos do niej podejdzie, sama zaczęła stawać na palcach do każdego po kolei. Nie chcą? Spoko. Chcą? Zajebiście, po prostu się nachylą i po sprawie.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Odnowione G.V. ZOO
Sob Gru 18, 2021 6:07 pm
Ponownie wytrącił go z równowagi i to w całkiem szybkim tempie. Widok rumieniącego się Jonathana delikatnie rozbawił Shane'a. W takich momentach widział dość dobrze, w jakich kwestiach sobie nie radził blondyn. Dlatego tylko delikatnie przytaknął na jego słowa, postanawiając póki co nie drążyć podobnych tematów dalej. Nie, żeby była możliwość jeszcze teraz, gdy dołączyła do nich inna grupka osób.
Kwestie o spaniu i wyglądzie podsumował tak samo - zignorowaniem. Komentowanie tego w towarzystwie, które prawdopodobnie zgadzało się ze sobą uznawał za bezcelowe. Nie widział tego w ten sam sposób co i oni. I raczej nie miało się to zmienić.
- Hm? - uniósł brew na temat przyjaźni. - No nie wiem, nie wiem - zastanowił się na głos. - A podołasz takiemu zadaniu? - zagaił pytanie, odczuwając lekkie rozbawienie. - Nie jest łatwe.
Przewrócił oczami, widząc przemiganą wiadomość w jego stronę, po czym skinął lekko głową. Nie było mowy o odmowie i zdawał sobie z tego sprawę zbyt dobrze. Czekała go kolejna sesja wybijania mu z głowy wszelakich wyobrażeń. Raczej.
Co mógł więcej zrobić niż bezradnie rozłożyć ramiona w odnośnie oburzenia dziewczyny?
- Nie widziałem metki - odciął się Hailey. - Przypnij ją następnym razem w bardziej widoczne miejsce - było tak nie przedstawiać, to by nie ciągnął tego. Z innej strony, teoretycznie oficjalnie nie zapoznał się z Słowikiem wersja brat, by być odpowiednią osobą do przedstawiania. Ale to już inna kwestia.
Póki co miał na głowie inną sprawę. Nie przewidział wystarczająco szybko, że rudowłosy zechce w inny sposób zapoznać się z Jonathanem.
- Słowik, proszę cię - rzucił z bezradnością w głosie. - Nie każdy jest oswojony z twoją pewnością siebie - nim przeszedł do ratowania wyższego, Axel zdążył wkroczyć w akcję, odciągając chłopaka. I dobrze. Nie wiem, czy Jonathan zdołałby to znieść, patrząc na jego szczerość zachowania - przyłożył dłoń co twarzy, patrząc na ową dwójkę bezradnie.
- Litości, Słowik... - odparł jeszcze. Oczywiście, że załamał się przez niego. Ale nie było to pierwszy raz. I nie ostatni.
Axel wcale nie pomógł w tym, by łatwiej znieść tę sytuację.
- Kolejny - dobrali się oboje. - Nawet nie chcę wiedzieć, skąd biorą się wam takie wnioski - ze skutecznością ignorował kwestie odnoszące się do znalezienia sobie chłopaka lub dziewczyny, że nie raz kończyło się to w niecodzienny sposób. Zdecydowanie preferowałby, gdyby aż tak nie wnikano w jego życie romantyczne. Jednakże przekierował spojrzenie na Jonathana, chcąc zobaczyć jego reakcję odnośnie niespodziewanego ataku.
- Jace, po prostu zignoruj to. Tak będzie najłatwiej - zalecił blondynowi. Nie był pewny, jak zareaguje na zapoznanie się od strony jego najlepszego przyjaciela, ale wolał jednak dać mu taką radę. - Lepiej nie myśleć nad tym długo.
Porada życiowa na podstawie doświadczenia. Międzyczasie dołączyła do nich... dziewczyna-elfka. Z pomysłem dnia. Całowanie za kasę, publicznie.
- Ja chyba odpuszczę - powiedział, spoglądając niepewnie na nią i jej jemiołę. - Nie jestem zbytnio fanem takich zdarzeń - perspektywa zarobku była kusząca, ale kłóciła się mu z jego obranymi zasadami co do zachowania publicznego.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Odnowione G.V. ZOO
Sob Gru 18, 2021 7:24 pm
   Parsknął cicho na wyjaśnienie o Marii, kręcąc na boki głową.
   — Moje dzieci wywalają się dużo rzadziej ode mnie, ale plastry w zwierzątka jak najbardziej pasują — zaakceptował swój żywot bycia Marią, nie spodziewając się jednak, że Słowik nagle stanie tuż przed nim. I w dodatku zacznie go dotykać. Przekrzywił nieco głowę w bok zaskoczony, ale nawet posłusznie się schylił, by nieco mu ułatwić dotknięcie jego ramienia.
   — Myślę, że ciężko byłoby mnie schować — zaśmiał się cicho, zaraz obracając się w stronę Shane'a.
   "Jace, po prostu zignoruj to. Tak będzie najłatwiej."
   — Hm? Och nie, spokojnie, nie mam nic przeciwko — wzruszył ramionami z uśmiechem, opuszczając nieco z powrotem pluszaka w dół — zresztą mogę się z nim umówić na jakieś bieganie czy coś, jeśli nie ma z kim trenować. Pod warunkiem, że jest gotów wstawać o szóstej.
   Biedny, niewinny Jace. Z drugiej strony kto normalny spodziewałby się innej propozycji od drugiego chłopaka — w dodatku zajętego — na pierwszym spotkaniu. Kiedy jednak zaczęły się rozmowy o jedzeniu, poruszył się w miejscu nieco nerwowo. Nie do końca rozumiał wszystkie padające zwroty — i z jakiegoś powodu, naprawdę miał w tym momencie nadzieję, że Axel sobie żartował i Shane wcale nie miał chłopaka. No i nawet jeśli towarzystwo wydawało się niezwykle pozytywne, nie do końca chciał chodzić teraz w grupie.
   Z kolei całe to całowanie już w ogóle go przeraziło. Nic dziwnego, że utkwił wzrok w ciemnowłosym, zaciskając nieco mocniej palce na pluszaku. Dopiero gdy odmówił, rozluźnił się nieco i odwrócił, uśmiechając nieznacznie do ziemi, nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy. Nim dziewczyna nie stanęła przed nim, a na twarzy Jonathana nie pojawiło się wyraźne zmartwienie.
   — Jeju Hailey, nie powinnaś całować, kogo popadnie. To trochę ważne, wiesz? Zwłaszcza że jesteś śliczna i w ogóle super, więc zasługujesz na kogoś, kto będzie cię szanował i traktował jak najważniejszą osobę w życiu — pogłaskał ją po włosach z wyraźną troską, zaraz jednak niejako wypuszczając ze swojego otoczenia. Przełożył powoli maskotkę i popcorn do jednej ręki, nim przesunął się bliżej ciemnowłosego.
   — S-Shane? — zaczepił się palcami o rękaw jego kurtki, by ściągnąć na siebie jego uwagę — C-chcesz... em...
   Zawahał się, chyba nie do końca wiedząc jak to wszystko przekazać. Jakby nie patrzeć, wiedział, że wpadli na jego znajomych. I mógł chcieć spędzić z nimi czas. Zarumienił się nieznacznie, wyraźnie speszony, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że w obecnej sytuacji mogło to wyglądać co najmniej dwuznacznie. Walczył ze sobą w środku, z jednej strony starając się myśleć o słowach, które wcześniej od niego usłyszał, a z drugiej czując naturalną blokadę powstrzymującą go przed wybitną samolubnością.
   Zaskakujące, że stopniowo udało mu się nieznacznie przeważyć szalę na jedną ze stron.
   — Chcesz już iść? — zapytał tak cicho i niepewnie, że jego słowa i tak prawdopodobnie dotarły tylko i wyłącznie do jego uszu. Udało mu się nawet zacisnąć nieznacznie zęby i nie wyrzucić z siebie nic na wzór "no, chyba że chcesz zostać" czy "pod warunkiem, że nie wolisz spędzić czasu z przyjaciółmi". Nie mógł się tylko zdecydować czy powinien uznawać to za sukces, czy własną porażkę.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Odnowione G.V. ZOO
Sob Gru 18, 2021 7:59 pm
  "Nie każdy jest oswojony z twoją pewnością siebie."
  — Nie wiem, o co ci chodzi, chłopak trzyma się świetnie — puścił oko Jace'owi, nim został brutalnie odciągnięty przez Axela. Co za szkoda. Doprowadzanie Shane'a na skraj załamania nerwowego wpisywało się w jego hobby na jednym z najwyższych poziomów.
  Stał jeszcze przez chwilę z dala od nich, nim nie pojawiła się kobieta z jemiołą. O chuj. Coś dla niego.
  — Chodź ze mną — momentalnie złapał Axela za nadgarstek i pociągnął za sobą z wyraźnym zadowoleniem.
  — Nie będę się bawił z tobą w żadne pokazy.
  — No weź, Axel.
  — Klub spełnia tę rolę w całości.
  — Ale to jedna szansa na milion, no weź. Całowanie się pod pasożytem, przecież to absolutnie zajebiste — wygiął usta w podkówkę, nawet jeśli doskonale wiedział, że skoro Hayes postanowił już A, zdecydowanie nie zmieni nagle zdania na B.
  — Bawcie się dobrze — popchnął Słowika na Hailey, unosząc brew ku górze. Rudy momentalnie się wyszczerzył, przyjmując jego zgodę z wyraźnym zadowoleniem.
  — Cześć piękna, jesteś tu sama? Mam nadzieję, że twój błyszczyk ma smak truskawki albo czekolady, a nie chemii — nie żeby jakkolwiek miało to zmienić jego plany. Ściągnął na siebie dziewczynę za rękę i położył delikatnie dłonie na bokach jej szyi, całując ją bez najmniejszego zawahania. Nie, żeby zamierzał skończyć na zwykłym cmoknięciu jej i odsunięciu się w tył. Jeśli Hailey nie zamierzała więc uciec, Rudemu odmienna orientacja kompletnie nie przeszkadzała w przyciśnięciu jej do siebie bardziej stanowczo, nim oderwał się na chwilę, patrząc na kobietę z jemiołą, którą chyba nieco wryło w ziemię.
  — Jak pocałujemy się kilka razy za wszystkie zgromadzone tu osoby, to dostaniemy kilka bonów? No, chyba że z tobą też mam się całować. Będzie się liczyć? — zapytał, unosząc kącik ust ku górze, zaraz wskazując kciukiem w tył na Ivo — z nim nie będę się całował, bo to mój brat. Nie jestem fanem Alabamy.
  Spojrzał na Hailey i przesunął językiem po dolnej wardze, rzucając jej psotny uśmiech.
  — Chcesz jeszcze raz?
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Odnowione G.V. ZOO
Sob Gru 18, 2021 10:49 pm
  W przeciwieństwie do brata nie wybuchnął śmiechem po słowach Jonathana. Westchnął dramatycznie, ścierając z czoła niewidzialny pot. No cholera, jak on zauważył tak nieznaczną różnicę wzrostu między nim a bliźniakiem? Chyba pozostało mu już tylko umieranie w środku z faktu, że nie udało mu się przebić Iana pod względem centymetrów.
  — Brat Ćwirka to niezłe imię — parsknął, przewracając oczami i opierając nieco ciężar ciała na Ianie. — Chociaż możesz mi też mówić Ivo. I jak mój brat, gratuluję ci spostrzegawczości. Ale jeszcze przebiję Słowika i urosnę. Kiedyś.
  — Rany, masz lepiej wyrobione mięśnie niż ja, a zapierdalam codziennie na rurze.
  Że co.
  Gdyby wciąż miał ze sobą picie od Hailey, prawdopodobnie zakrztusiłby się lub - przy mniej optymistycznej wersji - utonąłby za pomocą małej porcji gorącej czekolady. Nie zdążył nawet odpowiednio szybko wyjść z szoku i podbić do rudowłosego, gdy do akcji wkroczył Axel.
  Więc to była ta praca w klubie, o której kiedyś Ian wspomniał. Mimo że Ivo nie miał nic przeciwko tańczeniu na rurze, to myśl, że jego brat mógłby zarabiać w taki sposób, wydawała mu się co najmniej niedorzeczna. Kiedy w ogóle doszło do tego wszystkiego.
  Zmarszczył brwi, widząc, jak bliźniak bez najmniejszego zawahania przystawia się do Hailey. Kątem oka zerknął na Axela, nie do końca potrafiąc zrozumieć czemu sam po prostu nie wziął udziału w tym małym wyzwaniu. Ale cóż, Ivo raczej nie był najodpowiedniejszą osobą do komentowania czegoś takiego. Raz, że nie był to jego związek, a więc na dobrą sprawę też nie nie jego sprawa, dwa - nie był w tym temacie święty.
  — Haaa, wybacz, Słowik, ale chyba coś cię boli, jeśli myślisz, że pocałujesz się za mnie i zgarniesz bon — odparł, podchodząc do brata i Hailey. Niech nie myślą, że tylko oni zostaną nagrodzeni za zabawianie się pod jemiołą. — Też nieszczególnie uwielbiam Alabamę, więc — chwycił dziewczynę za rękę, delikatnie odciągając ją od Iana. — odbijam.
  Położył dłonie na jej talii, nim pochylił się do pocałunku. Nie ograniczył się do zwykłego cmoknięcia w usta, ale również nie przeciągał tej chwili w nieskończoność. Jednak nie znał na tyle dobrze Hailey, aby stwierdzić, że coś podobnego nie wywoła u niej po czasie dyskomfortu.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Odnowione G.V. ZOO
Nie Gru 19, 2021 12:24 am
Ona miałaby nie podołać?! Prychnęła, tak doskonale udając oburzenie, że sama przez chwilę zastanawiała się, czy przypadkiem nie było ono jednak szczere.
Nie mogła się nie rozpływać z rozczulenia na to absolutne nieogarnięcie ich malego (nie obchodził jej jego wzrost, był mały i tyle) Golden Boia. Nie była pewna czy się zaśmiać, wydać z siebie głośne: "awww", czy może jeszcze coś innego.
Wydęła na moment dolną wargę, kiedy Shane spasował. Ale bardzo dobrze, szanowała panów trzymających się swojego integrity. Reakcja Jace'a za to wywołała u niej szczere rozczulenie. W dodatku dostała komplement!
- Nie całuję kogo popadnie, wam ufam, więc z wami mogę - nie kłamała nawet. Nie pocałowałaby przecież jakiegoś biedaka czy kogokolwiek niesprawdzonego, pf.
Za to głupio zrobiło się samej Hiley, kiedy Axel tak po prostu oddał swojego partnera w jej ręce. Niby po to zaczepiała ich wszystkich jednego po drugim, ale skoro rudy był już zajęty, to - pomimo największego przekonania, że akurat on by się zgodził - miała też minimalne zahamowanie. Ale skoro dostali zielone światło od samego blondyna...
- Chemia to jest pomiędzy nami, bejbe - zdążyła jeszcze zaczepnie wypalić przed momentem kulminacyjnym. Słowik był na tyle zaufaną jej osobą, że nie miała nic przeciwko czemukolwiek, co chłopak móglby spróbować z nią zrobić. Pewnie dlatego zamiast przerwać całą tę szopkę na etapie, w którym spełnili już swoją powinność, zarzuciła ramiona na jego kark. Może i pokusiłaby się na pogłębienie pocałunku JESZCZE bardziej, ale wolała jednak trzymać się po tej lepszej granicy dobrego smaku.
Na pytanie Ćwierkacza zareagowała udanym zawstydzeniem. Typowe "kyaa, senpai", poprzedzające minimalne zaskoczenie, gdy została bezczelnie odciągnięta.
O rany, czy to miał być moment, w którym zaliczyła dwa egzemplarze najładniejszego modelu chłopca? Całkiem przykra sprawa. Dla Ivo, który może i zainicjował zmniejszenie dystansu pomiędzy nim a Kim, ale został bezczelnie wyprzedzony w samym rozpoczęciu pocałunku. Szybko, zwięźle i na temat. Jasnowłosy został nawet pogłaskany na finiszu po policzku.
- No, to kolejny bon nasz. Idziemy na to jedzenie?
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach