Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Odnowione G.V. ZOO
Pon Paź 26, 2020 11:13 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:32 pm, w całości zmieniany 18 razy
First topic message reminder :

TEREN WOLVES
Odnowione G.V. ZOO
SIEDZIBA GŁÓWNA WOLVES.
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Szyld ze starą nazwą zniknął, zastąpiony przez całkowicie nowy, będący również symbolem zmiany i odnowy. Mieszkańcy Riverdale City już nie odwracają oczu na widok „Greater Vancouver Zoo", a teren stał się nie tylko siedzibą Wolves, ale i chętnie odwiedzanym przez rodziny miejscem. Doprowadzono do porządku ponad pięćdziesiąt hektarów, zarówno dzięki pracy członków gangu, jak i wsparciu obywateli. W głębi parku dwa budynki oficjalnie stały się siedzibą Wolves, a dostęp do nich mają tylko przynależące do nich osoby. A jednak, mimo odcięcia ich dla zwiedzających, zoo i tak wydaje się kuszącą opcją dla osób, które pragną spędzić przyjemnie czas podczas spaceru i nie obawiać się o przypadkowe napotkanie pozostawionego bez życia ciała. Nie tylko obecność Wolves dająca poczucie bezpieczeństwa przyciąga mieszkańców miasta. Towarzystwo dzikich zwierząt w postaci lisów, wilków, niedźwiedzi i wielkich łosi bez wątpienia stanowi atrakcje dla osób tęskniących za namiastką w pełni wyposażonego zoo. Oczywiście zadbano o to, aby odwiedzający nie zostali głównym pożywieniem zwierząt, oddzielając je poza zasięg ludzkich rąk. Dodatkowo regularnie dba się o zachowanie porządku, dlatego nie raz można się natknąć na osobę zamiatającą liście lub wykonującą drobne naprawy i prace poprawkowe. Za pomocą napisów i znaków wyznaczono strefę dostępną wyłącznie dla Wolves. Niedostosowanie się do wyznaczonej granicy może skutkować mniej lub bardziej nieprzyjemną konfrontacją z członkiem gangu. W końcu pozwolenie na wykorzystanie przez postronnych terenu zoo jako parku nie oznacza zezwolenia na niedostosowanie się do zasad tego miejsca.

__________

Efekt terenu: Odnowione G.V. ZOO po zostaniu oficjalną siedzibą Wilków stało się najczęściej odwiedzanym miejscem w dystrykcie A. To właśnie tu najłatwiej spotkać wszystkich ludzi popierających ich działania, szukających jakiegokolwiek sposobu na okazanie im swojej wdzięczności czy adoracji, ale też po prostu szukających ochrony. W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych gracze, którzy mają minimum dwóch wykupionych NPC zyskują możliwość użycia obu dodatkowych postaci w walce.

Poprzedni stan miejsca:

Connor Josten
Connor Josten
The Wolf Deputy Commander (β) / Sleuth
Re: Odnowione G.V. ZOO
Nie Gru 19, 2021 5:20 pm
  — Nie wierzę. Lubisz swoje biurko? Może jeszcze papierkową robotę? — oczywiście, że musiał się przyczepić do konkretnego słowa, unosząc kącik ust ku górze. W końcu doskonale wiedział, że Kiana była człowiekiem czynów. Wiedział też, że potrzebowała po prostu prywatności, którą zapewniał jej właśnie jej gabinet.
  "Mam wrażenie, że co zgasimy jeden pożar, to wybuchają kolejne dwa."
  Wzruszył ramionami w odpowiedzi, rzucając jej krótkie spojrzenie.
  — Dziwi cię to? To Riverdale. Tu wiecznie wszystko się pierdoli — mogło im się wydawać, że wszystko idzie w lepszym kierunku, ale i tak był pewien, że to tylko cisza przed burzą. Jak zawsze. Jakby nie patrzeć, od momentu gdy był na miejscu, nadal nie udało im się rozbić żadnego gangu. No, poza własnym, zanim to białowłose gnojarstwo nie objęło przywództwa.
  — Ktoś musi — wzruszył ramionami w odpowiedzi, popijając kawę — większość wojskowych dostaje przydział na terenie trzech dystryktów. Mnie trafiła się granica.
  Czy miewał problemy podczas przejazdów? Jasne. Praktycznie za każdym razem. Mimo to nawet tam ludzie nie palili się aż tak do dopierdolenia wojskowym. Co bez wątpienia było w ich przypadku nikłym przejawem inteligencji.
  "Czy Sullivan i Avery to twoje rodzeństwo?"
  — Tak. Chociaż tego pierwszego chętnie oddałbym do adopcji — obrócił się w kierunku Sullivana, unosząc brwi ku górze. Zabawne, skoro to on został przygarnięty do rodziny Jostenów. Nie, żeby był to temat tabu.
  — Dobry pomysł. Możemy najpierw spróbować coś ogarnąć, a potem znaleźć coś na stoiskach. Przynajmniej wybór jest spory.
  "To Jegor."
  Connor uniósł głowę, wpatrując się w przybyłego mężczyznę. A nawet dwóch. Nie do końca spodziewał się Babushki w towarzystwie kogoś innego. Czy to jednak znaczyło, że zamierzał narzekać? Zdecydowanie nie. Po ZOO kręciła się w tym momencie cała masa nieznanych mu osób, które w każdym momencie mogły zadeklarować własną pomoc. Tym lepiej, gdy dostawali znajomego znajomego.
  — Jak dla mnie macie wolną rękę. Trzeba ogarnąć cały ten burdel jak najszybciej, więc każda pomoc jest na wagę złota. Dorzucę się oczywiście do materiałów. Gdyby obecne nie wystarczały, załatwi się dodatkowe.

(-20$ za materiały)

Odjęto 20$  - R.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Odnowione G.V. ZOO
Pon Gru 20, 2021 9:44 pm
Nawet nie miał serca, by wyjaśnić Jonathanowi, że mylił się całkowicie. No i drugim argumentem było to, że nie chciał dokładać rudowłosemu więcej powodów do wytykania mu.
Przewrócił oczami, widząc zachowanie pozostałych.
- Może powinienem zrobić wam zdjęcia na pamiątkę? - zasugerował, cichocząc cicho. - Chociaż ciekawie to wygląda - dorwanie obu bliźniaków do takiej zabawy. Brak uczestnictwa w tym pozwalał mu na swobodne pogrążenie się w rozmyślaniach. W pewnym momencie zaczęła go zastanawiać reakcja Jace'a. Nie dostrzegł jej w całości, ale wydawało mu się, że chłopak odczuwał ulgę w pewnym momencie. Przewidzenie czy...
Czy chciał odejść? Formuła pytania zaskoczyła go całkiem. To sprawiło, że nie wiedział na samym początku, co powinien odpowiedzieć. Nie widział przeszkód w zostaniu z grupą znajomych, ale nim dał odpowiedź, zawahał się. Nie dawała mu spokoju reakcja chłopaka. Czy on... czuje się niekomfortowo? - nie zdziwiłoby go nawet, gdyby obecna sytuacja go wpędziła w taki nastrój. Nie był do końca pewny tego, bo wcześniejsze zachowanie nie sprawiało takiego wrażenia.
W sumie, skoro i tak Słowikowi nic nie wyjaśnię... A jesteśmy umówieni na jutro... Pozostawienie go na rzecz przyjaciół byłoby nieprzyzwoite, gdy zdecydował się na spędzenie czasu z nim.
- My wracamy do naszych planów - powiedział do grupy. I tak by nie zdołał wybić mu z głowy planów. - Więc miłej zabawy. W razie czego, piszcie. Tylko bez... - posłał Słowikowi ostrzegawcze spojrzenie. - Hailey, zgadamy się potem na grę? - rzucił jeszcze w stronę dziewczyny. Zachichotał w myślach, przypominając sobie jej wcześniejsze oburzenie, czując wewnątrz siebie zarazem, że nie przeszkadzałoby mu taki progress znajomości.
Intuicyjnie miał wrażenie, że i tak nie byłby zdolny wykopać się obecnie z tej sytuacji.
- Więc jaką tą herbatę chcesz? - zagadał go jeszcze, obierając pierwotny kierunek w stronę stanowiska. - I nawiasem mówiąc, musisz jeszcze trochę popracować nad kwestią rozmów - powiedział, szturchając go lekko ramieniem. - Przyda Ci się.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Odnowione G.V. ZOO
Wto Gru 21, 2021 12:00 am
   Zerknął z ciekawością na Shane'a, zaraz śmiejąc się krótko, nim wrócił wzrokiem do bliźniaków. Cóż, sam kompletnie tego wszystkiego nie rozumiał. Od momentu, gdy Hailey zaoferowała się do całowania wszystkich, poprzez wypchnięcie Słowika przez jego chłopaka do Hailey, aż po pojawienie się drugiego bliźniaka, który też postanowił skorzystać z okazji. Zatrzymał przez chwilę wzrok na Axelu, próbując się doszukać w nim jakichkolwiek oznak zazdrości, ale... nie znalazł kompletnie nic.
   Sam nie wiedział, czy był to skutek pełnego zaufania, czy czegoś innego. Gdyby to on miał się tak dzielić drugą osobą...
   Zacisnął mocniej palce na wielorybie, szybko wyrzucając niepotrzebne myśli z głowy. Nie, zdecydowanie nie było takiej opcji.
   Mimo zadanego pytania Shane zaraz udzielił odpowiedzi, kierując się do całej grupy. Sam obrócił się w ich stronę, wybitnie zastanawiając w tym momencie czy uśmiecha się ze względu na wypowiedziane przez niego słowa, czy po prostu w ramach pożegnania. Podążył z ciekawością wzrokiem pomiędzy ciemnowłosym, a jego przyjacielem, próbując jakkolwiek zrozumieć tę niewerbalną nić kontaktu. Nie, żeby miał na to jakiekolwiek szanse. Nie wiedział o ich relacji absolutnie nic, a już wcześniej dostrzegł, że oni naprawdę porozumiewali się bez słów.
   Dwie rzeczy jednocześnie wywołały w nim nie lada zainteresowanie, nawet jeśli chwilowo zostało przerwane zadanym pytaniem. Z tego wszystkiego dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nadal trzyma go za rękaw. Wypuścił go czym prędzej, nie odzywając się ani słowem i wrócił uwagą do stoiska.
   — Zieloną. Kumkwat, hibiskus i kiwi... chociaż te mleczne też wyglądają dobrze. Rany, jest nawet mleczna o smaku jabłecznika. Normalnie nie piję za często czarnej herbaty, ale ta wygląda super. I tapioka jest chyba dobra... Zack zawsze bierze podwójną porcję, więc nie może być zła — oczy wyraźnie mu rozbłysły, nim dostał w bok ramieniem. Momentalnie się wyprostował, patrząc na niego z wyraźnym zaskoczeniem.
   — R-rozmów? W jakim sensie? Powiedziałem coś nie tak? — zapytał niepewnie, obracając się nieznacznie w tył, w miejsce, w którym zostawili grupę. I momentalnie potknął się o wystający z ziemi kamień. Oczywiście, że tak.
   Całe szczęście poza szarpnięciem do przodu, udało mu się nie zaliczyć gleby. Odetchnął cicho z wypisanym na twarzy zażenowaniem, wlepiając wzrok w tęczówki Shane'a, by w końcu wyrzucić z siebie pierwsze z interesujących go pytań.
   — Umiesz język migowy? Dlaczego? Widziałem wcześniej jak S... Słowik? Go używa, ale trochę... nie potrafię zrozumieć czemu. Chyba że to tajemnica, to nieważne — dodał szybko, nie chcąc być zbyt mocno wścibskim. Co nie zmieniało faktu, że go to ciekawiło.
   — W ogóle nie spodziewałem się, że będziesz grał w gry. Chociaż pewnie trzymanie się z Hailey powinno mi dać do myślenia — uśmiechnął się i stanął w kolejce — w co gracie? I co chcesz? Ja wezmę jednak ten jabłecznik.
   Wskazał dłonią na tablicę, wpatrując się w niego uważnie, wyraźnie skupiając się na jego potencjalnych odpowiedziach.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Odnowione G.V. ZOO
Wto Gru 21, 2021 12:55 pm
Parsknęła, powstrzymując się, by nie trzepnąć go w łeb.
"Przestań paplać głupoty, jeszcze ktoś w nie uwierzy," odpowiedziała na zaczepkę ściszonym głosem, biorąc łyk ciepłej kawy. Nienawidziła biurokracji- i raczej każdy, kto ją znał o tym wiedział, ale dzięki temu, że przysługiwał jej gabinet, mogła się w nim zamknąć i odciąć od reszty świata. A to, że w jednej z szuflad miała swój mały, awaryjny schowek? No cóż. Ciężkie czasy.
Wzruszyła ramieniem, rozglądając się dookoła. W sumie nie, nie dziwiło. Była raczej pod wrażeniem, że miasto jeszcze stało.
"Jak ta cała pieprzona magia świąt się skończy, musimy wziąć się do roboty. Porządnej roboty, a nie uganiać się za pierdołami," westchnęła, bawiąc się końcówkami włosów.
Niebawem skończą ogarniać dystrykt i co za tym idzie, będą mieć czas by zainteresować się innymi sprawami. Jak choćby uporanie się z mniejszymi grupami, które od czasu do czasu potrafiły nieźle namieszać.
"Huh, takie już nasze szczęście. Tobie dali granice, a mi trafił się gnojek z akademii, który co chwilę recytuje protokoły i paragrafy," na samo wspomnienie o czarnowłosym przeszedł ją dreszcz. Już dawno nie napotkała osoby, która tak bardzo działaby jej na nerwy.
Zamarła nad śmietnikiem, a pusty kubek wyślizgnął jej się z dłoni.
Czy on właśnie?
Jak w zwolnionym tempie odwróciła się w stronę Jostena, patrząc na niego z uniesionymi wysoko brwiami i niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
"Jaja sobie robisz?" na bank ją wkręcał. Przecież tyle czasu już próbowała wyciągnąć od niego te informacje. Niby fakt, nie zapytała go wprost, ale no na litość boską przecież wiedział, że ją to interesowało. Podeszła do niego bliżej, przyglądając mu się z każdej strony. Obeszła go dookoła, stukając palcem w policzek.
"Ilu jeszcze Jostenów mam się spodziewać?" mimo że już kiedyś go o to pytała, z tego co pamiętała, nie uzyskała odpowiedzi.
Jakby na potwierdzenie swojej wcześniejszej propozycji zaburczało jej w brzuchu, a chcąc ukryć zażenowanie schowała twarz w szaliku odwracając się plecami do Marchewy.
"Skoro on nie ma nic przeciwko, to działajcie. Macie mój numer telefonu, dzwońcie w razie potrzeby," podała Jegorowi swoją wizytówkę oraz gotówkę. "I trzymaj na materiały. Zawsze lepiej mieć więcej niż mniej,"
Spojrzała na Connora i Babushkę, po czym kątem oka zerknęła na stragany i trwający koncert. Westchnęła ciężko, a na jej twarzy można było zauważyć rosnącą niechęć. "Dobra, chodźmy zobaczyć, co tam się dzieje," gdyby nie to, że była coraz bardziej głodna, usunęłaby się w cień i resztę dnia spędziła na uboczu. No, najpierw zaopatrując się w kolejny kubek kawy rzecz jasna.

(-20$ na zakup materiałów)

Odjęto 20$  - R.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Odnowione G.V. ZOO
Czw Gru 23, 2021 1:30 pm
  "Może powinienem zrobić wam zdjęcie na pamiątkę?"
  — Może innym razem. Nie chcę przyćmić brata swoim urokiem.
  Patrzcie, Ivo jednak wykazywał jakiekolwiek zainteresowanie. Ciekawe czy podczas ich przerwy uderzył w jakieś mniej lub bardziej zobowiązujące znajomości. Jakby nie patrzeć nawet się jakoś szczególnie nie zawahał. Wzruszył ramionami i odstąpił Hailey.
  — Jedzenie sponsorowane przez Jemioła Party — pstryknał palcami, zaraz odbierając bony od kobiety, by porozdawać je i reszcie. Podbiegł do Axela, by przerzucić ręce przez jego ramiona i z miejsca go pocałować. Blondyn przewrócił oczami i odsunął go od siebie, zaraz przerzucając ramię przed jego barki.
  — Próbujesz dorwać kolejny bon?
  — Gaszę twoją zazdrość.
  — Powodzenia w szukaniu jej.
  — No wiesz co, w ogóle ci na mnie nie zależy — powiedział dramatycznie, zwracając się w jego stronę. Blondyn nachylił się jedynie, by tym razem pocałować go z własnej inicjatywy.
  — Muszę się zbierać.
  — Mhm, odprowadzę cię.
 — Daj spokój. Idźcie jeść, odbiorę cię, jak skończę. Może uda mi się szybciej ze wszystkim uwinąć.
  — W razie czego podjadę do ciebie do pracy.
  Odsunął się od niego, patrząc jeszcze, jak żegna się ze wszystkimi przed odejściem, nim przeniósł wzrok na Shane'a i Jonathana. Jego świdrujące spojrzenie mówiło samo za siebie, nawet jeśli darował sobie wszelkie pytania ze względu na wcześniejsze ostrzeżenie ze strony przyjaciela.
  "My wracamy do naszych planów."
  — Hmm, bawcie się dobrze. I grzecznie. W razie czego wiesz kogo pytać o porady, S h a n e — przeuroczy uśmiech wymalował się na jego twarzy, nim pomachał im ręką na pożegnanie i przyczepił się do Hailey, biorąc ją pod rękę.
  — Pani wybaczy, niemniej czuję się w obowiązku... BŁYSKAWICZNEJ ESKORTY, WIEJEMY — i pociągnął ją ze sobą, spierdalając przed Ivo w stronę jedzenia. Niech ich goni, a co.
Connor Josten
Connor Josten
The Wolf Deputy Commander (β) / Sleuth
Re: Odnowione G.V. ZOO
Czw Gru 23, 2021 1:41 pm
  — Cały czas odwalamy porządną robotę, Śnieżyna. Nie bądź dla siebie taka surowa. Nawet jeśli cała ta zjebana magia świąt kompletnie do mnie nie trafia, rozejrzyj się wokół. Właśnie ogarniamy jedno z najbardziej rozpierdolonych miejsc w dystrykcie A. ZOO, które kojarzyło się z syfem i złowrogą ciszą, stało się centrum rozrywek dla ludzi, którzy każdego dnia budzą się i mają dość. To duże osiągnięcie — Connor mógł wydawać się negatywny, ale w rzeczywistości był całkiem racjonalny. Potrafił też docenić to co zrobił sam czy też ktoś inny.
  — Zdecydowanie wolę granice. Przestrzeliłbym mu łeb przy pierwszym dopierdoleniu się do mojego sposobu pracy — stwierdził bez zastanowienia, wzruszając ramionami. Nienawidził, gdy ktoś wchodził z butami w jego zakres obowiązków. Niech skupiają się na własnych, a on zajmie się swoimi.
  "Jaja sobie robisz?"
  — Nie. Pytasz, to odpowiadam — powiedział, patrząc, jak krąży wokół niego jak jakiś tygrys na polowaniu. Nie, żeby robiło to na nim większe wrażenie, ale w sumie było całkiem zabawne.
  — Wątpię, że jakiegokolwiek. Calvina chyba poznałaś? Albo i nie. Nie wiem w sumie co się z nim dzieje, chyba gdzieś spierdolił. Tak czy siak, jest nas piątka. Ja, Sullivan, Calvin, Avery i Amanda. Ta ostatnia jest najmłodsza, więc mam cichą nadzieję, że ojciec nie postanowi jej wpierdolić do Riverdale. Choć nie zdziwiłbym się, gdyby sam postanowił się tu zjawić z poczucia obowiązku. Jest wojskowym — wytłumaczył spokojnie, zaraz przenosząc wzrok na jej plecy, gdy zaburczało jej w brzuchu. Chyba nie biegała tu od rana bez jedzenia na samej kawie? Choć znając ją, było to bardzo prawdopodobne.
 "Dobra, chodźmy zobaczyć, co tam się dzieje."
  — Nie ma mowy — złapał ją za fraki od tyłu i pociągnął za sobą, absolutnie nie bawiąc się w żadną delikatność — idziemy jeść, bo najwyraźniej Herszt Wilków potrafi ogarnąć cały dystrykt, ale przerasta go jebane śniadanie.
  Jeśli myślała, że jej odpuści to chyba nie mogła się bardziej mylić.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Odnowione G.V. ZOO
Czw Gru 23, 2021 2:54 pm
Kassir nie do końca umiał określić siebie w danym momencie. Pół na pół widział zachowanie Jonathana - nie zawsze jednak patrzył w jego stronę - jednakże wolał nie snuć przypuszczeń sam z siebie. Bezpieczniej było skupić się na herbatach i zwykłej rozmowie, niż popadać we wnioski, które i tak usłyszałby następnego dnia. Wątpił, że Słowik odpuści sobie dokładnej analizy.
Inaczej nie byłoby zabawy w dobiciu go raz jeszcze.
- Hola, uważaj - nie doszło przynajmniej do lodowatego zbliżenia się z ziemią. - Tutaj nie ma jemioły, za taki pocałunek nic nie miałbyś - zażartował zaraz potem. Widoczny wyraz twarzy Jace'a powodował, że chciał dość szybko sprawić, żeby nie przejmował się niedoszłym wypadkiem.
- Cofnij się pamięcią wstecz - powiedział, patrząc przed siebie. - I zastanów się, w jaki sposób zadałeś mi pytanie - nie chciał nakierowywać go wprost na odpowiedź, woląc, by sam się zastanowił.
W sumie, czy to jest jakąś tajemnicą?
- Hm... - przyłożył palec do ust, zastanawiając się nad tym wyraźnie. - Nie jestem najlepszą osobą do wyjaśniania tego - nie uważał się za takiego. - Powiedzmy, że zaistniała potrzeba, bym nauczył się tego języka. Chociaż do perfekcji mi jeszcze daleko - zachichotał cicho. Nie uważał, by stan Słowika odnośnie jego słuchu należała do tajemnicy, ale zarazem Shane niespecjalnie chciał rozmawiać o tym na prawo i lewo. Nie uznawał zarazem, że było to najbardziej odpowiednie. - Zagadaj lub poobserwuj go kiedyś - zasugerował. Szansa odnośnie kolejnego spotkania nie równała się zeru, skoro mury miasta nie zostały jeszcze obalone. I nie zapowiadało się na to, by któryś z nich miał zdobyć przepustkę.
Przynajmniej drugie pytanie było łatwiejsze do rozwikłania teraz.
- Jakie miałeś wyobrażenie o mnie do tej pory? - spytał go, uśmiechając się nieznacznie. - W różne gry. Ciężko wymieniać z tytułów, bo trochę uzbierało się tego. Chociaż ostatnio jestem bardziej skupiony na Genshinie - jeśli nie zajmował się raidami. - W ostatnim czasie powraca do popularności przez spory update... - zatopił się zaraz potem w myślach na temat owej gry. - Polecam spróbować. Tylko musisz mieć trochę więcej czasu na to - słysząc, że chłopak ma na głowie studia, dwie prace dorywcze i rodzeństwo, nie uważał, by dodatkowo znalazł chwilę na takiego typu grę. Ewentualnie Kassir nie wiedział o umiejętności sprawienia, że doba miała więcej niż dwadzieścia cztery godziny.
- Może być. Mnie kusi wersja miętowa - jego oczy spoczęły na dostępnym menu, międzyczasie, gdy udał się do kolejki też. - Ale obawiam się, że może mi zmienić potem odczuwanie smaku na najbliższe chwile. Postawię na czarną herbatę z brzoskwinią. Widzę, że jest - jego spojrzenie skierowało się na dół listy. - O ile im składniki się nie skończyły.
Wskazał mu głową, by pierwszy złożył zamówienie, dając sobie tym samym więcej czasu na samo zastanowienie się, co chciałby jako alternatywę.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Odnowione G.V. ZOO
Czw Gru 23, 2021 5:53 pm
“Hm, pewnie masz rację,” odparła bez przekonania w głosie. Oczywiście była dumna z ich wilczej gromady i ze wszystkiego co udało im się osiągnąć. Problem miała raczej z samą sobą. W końcu siedziała w mieście prawie rok i nawet o krok nie zbliżyła się do rozwiązania zagadki. Tej samej, z której przyczyny przyjechała do Riverdale. I zaczynało ją to niesamowicie irytować.
Wepchnęła dłonie do kieszeni kurtki, cicho parskając.
“Oj uwierz, już kilkakrotnie miałam palec na spuście,” odchyliła głowę do tyłu z westchnięciem, patrząc przez chwilę w niebo. “Ale jak już mam iść siedzieć to na pewno nie z takiego powodu.”
Nadal nie mogła uwierzyć, że tak gładko poszło. Jak i również w to, że miała pod swoimi skrzydłami szczęśliwą rodzinkę Jostenów. A przysięgłaby, że w aktach Connora nie było nawet wzmianki o tym, że posiada jakiekolwiek rodzeństwo. Cóż, jak dłużej się nad tym zastanowić pewnie było to winą wojska i tego ich przewrażliwienia na punkcie utajnionych informacji.
“Calvin?” Przekrzywiła głowę w zamyśleniu. Coś jej to imię mówiło. Ale machnęła dłonią, nie potrafiąc sobie przypomnieć sytuacji z nim związanej. Z resztą, skoro i tak podobno przepadł, nie miała co się nad tym głowić, nie?
“Widzę bardzo się przejmujesz,” rzuciła sarkastycznie odnośnie uciekiniera. Pewnie powinna się przejąć jego postawą, ale to był Connor. A zdążyła już się zorientować, że jeśli chodzi o wylewność i troskę to u niego tych dwóch cech raczej nie można było znaleźć.
Gdy skończył wyliczać wszystkich Jostenów była pod wrażeniem. Nigdy by nie przypuszczała, że pochodził z tak wielkiej rodziny.
“Huh, niezła gromada. I co, wszyscy idą w ślady ojca? Wojsko lub policja?” Brzmiało to aż nazbyt znajomo. Ponownie ukryła twarz w szaliku i przymknęła powieki, biorąc głęboki oddech.
“Ej, co ty robisz?” Zachwiała się, gdy chłopak pociągnął ją w tył. Rzuciła mu jedno ze spojrzeń mówiących: zrób to jeszcze raz, a pożałujesz, po czym przewróciła oczami.
“Zabawne. Dla twojej informacji, nie byłam głodna,” co w zasadzie nie było aż takim kłamstwem. “I nie miałam czasu,” dodała.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Odnowione G.V. ZOO
Czw Gru 23, 2021 8:07 pm
Gdyby miał im robić zdjęcia w każdej takiej sytuacji, to chyba nie wypłaciłby się za klisze. Nie, żeby to było jakieś chwalebne. No ale nic, pozostało jej tylko zachichotać niewinnie, jakby nie miała pojęcia, o czym mówił Shane.
Za to wydała z siebie głośne: awwwwww, widząc tę małą interakcję Axela i Słowika. Byli słodcy, na swój własny, niecodzienny sposób. Już miała rzucić jakimś zaczepnym komentarzem, gdy blondyn oznajmił, że zawija manatki. No nic.
Wyciągnęła łapy do partnera Ćwirka, testując nieco wody próbą objęcia go w koleżeńskim miśku. No nic, jeśli się nie zgodzi, najzwyczajniej w świecie poda mu rękę, co za problem.
- Jak więcej się odzywasz, to jesteś super kochany, ładny chłopczyku z klubu - zaśmiała się perliście.
Shane też sobie szedł, Jonathan też sobie szedł. Wszyscy ich zostawiali, i co, i zostanie ze swoimi bliźniakami eskortowymi.
- No nie wiem, nie wolisz pograć ze swoim najlepszym przyjacielem? - prychnęła jeszcze raz w udanym fochu. - Dam ci znać w domu, chyba będę musiała z tobą pofarmić trochę syfu - to ciężkie westchnienie. Już wiedziała, jak męczące będzie grzebanie za artefaktami na kolejną postać. Uśmiechnęła się po raz ostatni do Kassira i Szczeniaczka, machając im entuzjastycznie. - Tylko nie romansujcie za naszymi plecami!
Och, ironio. Co najlepsze, w ogóle nie przemyślała tego, co powiedziała. Zwyczajnie zażartowała razem z Ianem, skoro już tak dobrze im się razem gremlinowało. Jego nagłe zbliżenie się do niej również zdawało się być tylko kolejnym głupim żartem w inkubatorze. Szkoda tylko, że tak gwałtownym w rozruchu.
- CZEMU WIEJEMY CO SIĘ DZIEJE - ledwo wykaszlała przez śmiech. Nie miała pojęcia, czy to były jakieś bliźniacze zabawy, czy o co chodziło, ale nie miała zamiaru oponować. Z tym, że kiedy już się zatrzymywali, rozjechała się tak, że gdyby nie złapała Słowika za ramię, to szpagat wyszedłby z tego niesamowity, biorąc pod uwagę, jak blisko ziemi już była, z drugą łapą podpierającą w ostatniej chwili jej ciężar. Oby tylko nie pociągnęła go za sobą. - Prawie dostałam zawału.
Niby taka przerażona, ale zamiast się podnieść, to zamlaskała tylko, widząc, gdzie się znaleźli. Zaczęła się zbierać na równe nogi, gdy postanowiła się już odezwać.
- Mają tu bao, ja chcę bao, biorę bao - oparła się dłońmi o blat stoiska prowadzonego przez kochaną babuszkę. To zawsze musiały być kochane babuszki. - Dzień dobry, poproszęęęę bao z tofu i słodko-kwaśnym sosikiem! Dwie! - co za ekscytacja za grosze. Odwróciła się do rudego. - Chcesz bao czy nadal ramenik w sercu? PÓJDZIEMY POTEM NA MILK TEA? ...o, właśnie, akceptuje pani bony od śmiesznej pani z jemiołą?
Przynajmniej staruszka za ladą miała z niej ubaw przygotowując jedzenie i kiwając do Hailey głową z ciepłym uśmieszkiem.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Odnowione G.V. ZOO
Czw Gru 23, 2021 10:03 pm
   Zaśmiał się cicho z jego komentarza odnośnie potknięcia, zwracając się w jego stronę. Cóż, zdecydowanie bardziej wolał uwagi tego typu od długiego wyśmiewania go. Na szczęście nie zdarzało się to aż tak często, ale… jednak się zdarzało.
   — Wolałbym się nie całować z kimś tylko po to, by coś dostać — uśmiechnął się ciepło, zaraz przekrzywiając głowę w bok z wyraźnym niezrozumieniem. Cofnąć się pamięcią wstecz? Przez chwilę starał się wszystko przeanalizować, ale koniec końców do głowy przyszła mu tylko i wyłącznie jedna rzecz. Przeszedł więc bardziej naprzeciwko Shane'a i wyciągnął rękę, łapiąc go ostrożnie za materiał kurtki.
   — Em, chodzi o to? — zapytał niepewnie, mimo to uważnie się w niego wpatrując.
   — Wydawało mi się dużo neutralniejsze niż łapanie cię za rękę, no bo wiesz — zsunął palce ze skupioną miną, tym razem łapiąc go za dłoń, by podnieść ją nieznacznie do góry — w sumie nie znamy się jeszcze zbyt dobrze, więc mógłbyś się czuć niekomfortowo, gdybym ot tak cię złapał za dłoń. Tak mi się przynajmniej wydawało, no bo jednak nie każdy lubi i w ogóle. Chyba że to też ci przeszkadzało. Czasem mam pod tym względem problemy z wyczuciem granic.
   Westchnął kompletnie nieświadomie, dopiero po chwili opuszczając ostrożnie jego dłoń — pod warunkiem, że Shane nie cofnął jej wcześniej sam — i zabierając własną. Nie, zdecydowanie nie dotarło do niego to, co właśnie zrobił. Nie zmieniało to faktu, że jeśli coś jakkolwiek mu przeszkadzało, to wolał od razu o tym wiedzieć.
   "Zagadaj lub poobserwuj go kiedyś."
   Jeśli będzie w ogóle miał taką okazję. Nie skomentował jednak jego słów w żaden sposób, jedynie się uśmiechając. Nie zamierzał w końcu drążyć jakkolwiek tematu, który wyraźnie nie dotyczył samego Shane'a. Sam aż nazbyt dobrze wiedział, że były rzeczy, którymi ludzie nie chcieli się dzielić. Czy to z własnych pobudek, czy też szacunku do innych osób.
   "Jakie miałeś wyobrażenie o mnie do tej pory?"
   Wyobrażenie?
   Jace momentalnie się zaczerwienił i czym prędzej odwrócił w drugą stronę, zasłaniając połowę twarzy ręką. Dostał już dziś swoją lekcję przy stoisku z popcornem.
   — J-ja nie… t-to chyba nie jest temat na kolejkę — ten dzieciak naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, że chcąc uniknąć powiedzenia czegoś, co mogłoby zabrzmieć dziwnie, mówił rzeczy, które brzmiały jeszcze dziwniej.
   — Genshin? Kiedyś o tym słyszałem, ale trochę wystraszyła mnie ilość zawartości do nadrobienia... w to chyba można grać na telefonie, prawda? — zainteresował się, przez chwilę myśląc nad swoim planem dnia — Sam gram w Valoranta. I w sumie obecnie tylko w Valoranta. Mogę rozegrać jeden czy dwa mecze przed snem, czasem ściągnąć do gry Zacka czy Cody'ego, więc mam ich wtedy z głowy. Chociaż są beznadziejni. Serio, kompletnie nie potrafią celować. Ani strzelać. A rzucanie ulta, by zaraz umrzeć to chyba ich czołowe hobby.
   Pokręcił głową z rozbawieniem na samo wspomnienie Cody'ego i jego panicznych krzyków za każdym razem, gdy zostawało mu ledwo kilkanaście sekund na rozbrojenie Spike'a. Obrócił się w stronę kasjerki z wyjątkowo wesołym uśmiechem.
   — Poproszę dużą mleczną o smaku jabłecznika z podwójną tapioką. Na ciepło — zamówił, zapłacił i przesunął się nieco w bok, wyraźnie czekając aż Shane wybierze coś dla siebie.
Connor Josten
Connor Josten
The Wolf Deputy Commander (β) / Sleuth
Re: Odnowione G.V. ZOO
Pią Gru 24, 2021 3:55 pm
  — Ja zawsze mam rację — stwierdził bez najmniejszego zawahania. Miał rację nawet wtedy, gdy nie miał racji. W końcu wszystko było kwestią odpowiedniego podejścia i punktu widzenia.
  — No to wywieź go na jakąś strzelaninę i licz na to, że jego umiejętności unikania strzałów są na równie niskim poziomie, co niewkurwiania cię — ciężko było stwierdzić czy rzucał żartami w standardowy dla siebie kompletnie wypracy z emocji sposób, czy też mówił całkowicie poważnie. W końcu handlowanie cudzym życiem nie do końca brzmiało jak coś, przed czym Josten by się migał.
  "Calvin?"
  — Był kiedyś w wilkach i pomagał na komisariacie. Ale jak już mówiłem, co robi teraz, tego nie wie nikt. Przepadł jak kamień w wodę. Raczej jest zbyt cwany na to, by rozkładać się teraz w jakimś rynsztoku, ale w sumie chuj go wie — zatrzymał na niej wzrok, na wspomnienie o przejmowaniu się, unosząc zaraz brew do góry.
  — A czym tu się przejmować? Ma własny mózg i podejmuje własne decyzje. Jeśli doprowadzą go do szamba to może winić tylko i wyłącznie siebie. Będzie chciał to się skontaktuje, nie to nie.
  Chociaż szczerze wątpił, by ze wszystkich osób miał napisać akurat do niego. Prędzej pewnie postawiłby na Avery czy Sullivana. Nie żeby jakkolwiek go to ruszało.
  Wzruszył ramionami na jej pytanie.
  — O tym już gadaj z nimi. Na pewno miał na nas duży wpływ — być może aż nazbyt duży, skoro jak widać wszyscy wykonywali jego polecenia bez najmniejszego sprzeciwu, mimo że stawką było ich własne życie.
  — Świetnie, dobrze że teraz masz oba. Wybierz co chcesz jeść — wypuścił ją, idąc w kierunku stoisk. Sam zamierzał znaleźć po drodze coś dla siebie.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Odnowione G.V. ZOO
Pią Gru 24, 2021 4:39 pm
“I w dodatku absolutnie skromny,” powiedziała z przekąsem, a w jej oczach można było zauważyć iskierkę rozbawienia. “Niech zgadnę to kolejna rodzinna cecha?” dodała jeszcze po chwili.
Parsknęła, ale wizja Lesliego miotającego się pośrodku jakieś wymiany ognia była na prawdę kusząca. Ciekawe jak wtedy przydałaby mu się znajomość każdego paragrafu na pamięć? Może wyciągnął by kodeks i rzucił w tego, który akurat do niego celował?
“A może dam Ci go na kolejny patrol do Black Zone? Jeśli przypadkiem go gdzieś po drodze zgubisz…, wypadki się zdarzają, nie?” zawsze istniała szansa, że chłopak sam zrezygnuje po takiej wycieczce.
Przekrzywiła na bok głowę, próbując przywołać w pamięci obraz Calvina. I nagle jej zaskoczyło.
“Ach, dobra. Faktycznie był taki,” i co jak co, ale nie zrobił na niej najlepszego wrażenia. “Może to i lepiej, że go wcięło,” nie był potrzebny jej kolejny młokos do niańczenia.
“Niby tak, a z drugiej strony…, a w sumie nie ważne,” nie chciała drążyć tematu, który dla niej samej był mało komfortowy. Szczególnie teraz.
Po raz kolejny przeleciała wzrokiem dookoła nich, sama nie wiedząc czemu to robiła. Spaczenie zawodowe? Paranoja? A może cicha nadzieja, że coś nagle pierdolnie i ten cyrk się skończy. Westchnęła karcąc samą siebie. Robili ten festyn, bo potrzebowali kasy i wsparcia mieszkańców. Wyjdzie im to na dobre.
Spojrzała kątem oka na Connora, zaraz odwracając wzrok, który wbiła gdzieś przed siebie.
“I wasza matka nie miała nic przeciwko?” Pytanie wyszło z jej ust szybciej niż jej mózg był w stanie przeanalizować czy aby na pewno chce je zadać.
Sama się prosisz, głupia. Po co go o to pytasz, i jeszcze gadała sama ze sobą. Cóż, może pora zacząć brać te leki, które dawno temu jej przepisano…
Poprawiła kurtkę, gdy chłopak ją puścił i wyszła nieco przed niego, kierując się w stronę straganów. Sama nie wiedziała na co miała ochotę, ale zdecydowanie nie kusiła ją wizja pajdy ze smalcem.
“A ty masz jakieś preferencje?” Rzuciła przez ramię i niemal od razu odwróciła się w stronę jednego ze stoisk, gdy jej uwagę przykuły smażące się na ruszcie szaszłyki. “O a może coś takiego? Ej Marchewa wolisz kurczaka czy świnkę?”
Connor Josten
Connor Josten
The Wolf Deputy Commander (β) / Sleuth
Re: Odnowione G.V. ZOO
Sob Gru 25, 2021 4:20 am
  Nie skomentował nijak wspomnienia rodzinnych cech. Jasne, Jostenowie na pewno mieli pewien wpływ na wychowanie Connora, ale ciężko było stwierdzić, by ukształtowali go od początku. W momencie, gdy do nich trafiał miał już za sobą zdecydowanie zbyt wielki bagaż doświadczeń, by realnie bawić się w czystą kartę. Nawet jeśli bez wątpienia tego chcieliby najmocniej.
  — Nie będę brał na siebie twoich problemów. Bądź wdzięczna, że jestem na tyle łaskawy, by podrzucić ci dobry pomysł na ich rozwiązanie — i to tyle. Zainteresowanie rudego zniknęło, gdy tylko skończył mówić. Nijak nie pojawiło się też ponownie przy wspomnieniu o Calvinie. Nieszczególnie go dziwiło, że nie zrobił na innych wrażenia roku. Jakby nie patrzeć, był jedną z najmniej odpowiednich osób do zostania Wilkiem.
  "I wasza matka nie miała nic przeciwko?"
  — Przekażę ci telefon, gdy zadzwoni do mnie następnym razem i zapytasz ją o to osobiście — odparł beznamiętnie, kompletnie ją ignorując. Skupił wzrok na terenie wokół nich, wyraźnie szukając pośród straganów czegoś, co jakkolwiek go zainteresuje. W przeciwieństwie do tematu rodziny. Jego matka nigdy nie dzwoniła. Czy ją za to winił? Nie. Choć był wdzięczny Jostenom za dach nad głową, jak i bez wątpienia darzył ich szacunkiem, ciężko było doszukiwać się w tym wszystkim jakichkolwiek głębszych uczuć. Nic dziwnego, że brak kontaktu z Claire nie oddziaływał na niego w żaden sposób. Większość prób i tak kończyła się standardowymi, krótkimi formułkami z serii "Pamiętasz o posiłkach? Ubierasz się ciepło? Nie rób niczego głupiego, uważaj na siebie. Znam cię Connor, po prostu postaraj się nikogo nie prowokować, gdy nie jest to konieczne, dobrze?".
  — Byle nie było słodkie — odpowiedział krótko, idąc w ślad za nią, w stronę szaszłyków. Wzruszył ramionami w odpowiedzi na jej pytanie i wyciągnął swój portfel z kurtki, rzucając jej go bez ostrzeżenia.
  — Weź, co chcesz i przestań zawracać mi dupę.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Odnowione G.V. ZOO
Sob Gru 25, 2021 12:55 pm
Kątem oka go obserwowała i jak na końcu języka miała jeszcze z tuzin pytań (choćby o to, dlaczego cała trójka nie jest do siebie podobna) tak tym razem ugryzła się w niego, zanim je zadała. Nie była głupia i potrafiła dostrzec, kiedy ktoś wybitnie nie chciał rozmawiać na dany temat. Zasadniczo i tak była pod wrażeniem, że Josten od początku nie kazał jej spierdalać.
“Jeez, czuje się zaszczycona,” rzuciła dość oschle, poprawiając szalik, który w międzyczasie się poluźnił.
Uniosła brew patrząc na niego spod przymrużonych powiek.
“Aż tak mnie to nie interesuje,” i jak faktycznie była ciekawa związku pomiędzy wilczymi Jostenami, tak wszelkie inne powiązania były dla niej po prostu ciekawostkami, bez których mogła żyć. Nie zmieniało to jednak faktu, że cząstka niej chciała wiedzieć co sprawiło, że chłopak był jaki był.
Gdy weszli pomiędzy stragany i ze wszystkich stron zaczęli ich otaczać ludzie, świąteczne melodie i błysk światełek choinkowych, Kiana ukryła twarz w szaliku do tego stopnia, że ponad nim zostały tylko jej oczy. Na prawdę wolałaby już siedzieć na kolejnej obserwacji z Leslim niż przepychać się pomiędzy tym tłumem.
-Byle nie było słodkie- pokazała mu wyciągnięty w górę kciuk. Sama też nie miała ochoty na słodycze, a raczej nie na takie, które sprzedawano podczas festynów. Z resztą, będąc zupełnie szczerą, cały jej apetyt wyparował w momencie gdy zbliżyli się do budek i wszystkie zapachy zaczęły jej się mieszać. Dodać do tego woń grzanego wina i wszelakich korzennych dodatków, no miała dość.
Złapała portfel w ostatniej chwili, ale musiała przyznać, że jego zachowanie zaczynało ją denerwować. Jasne, dla niej to też nie był wymarzony dzień i istniało milion innych rzeczy, które wolałaby robić. Niemniej jednak starała się zachowywać choć minimalnie normalnie. Connor jednak dolewał oliwy do ognia i mało brakowało by przegiął.
“Nie potrzebuje sponsora,” powiedziała ostro, a cała wcześniejsza obojętność zniknęła na poczet irytacji. Wepchnęła mu portfel w ręce, używając do tego dużo więcej siły niż było potrzebne, a następnie odwróciła się od budki z szaszłykami i chowając dłonie do kieszeni zaczęła iść przed siebie. Skoro chciał by przestała mu zawracać dupę, dokładnie to zamierzała zrobić.
Gnojek
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Odnowione G.V. ZOO
Sob Gru 25, 2021 9:26 pm
Zdecydowanie nie o to mu chodziło.
- Czy ty... zwykle łapiesz drugą osobę za dłoń, by zwrócić jej uwagę? - kontakt fizyczny nie wywołał w nim dodatkowych odczuć, jednakże słowa Jonathana sprawiły, że obecnie samemu pogubił się. - W sumie, bardziej chodziło mi o to, w jaki sposób zadałeś pytanie... - nakierował go na to, co jemu samemu chodziło. Mimo to, miał teraz mętlik w głowie. Ponownie w myślach pojawiło mu się skojarzenie ze szczeniaczkiem.
Szczerość chłopaka coraz częściej zaczynała go wybijać z znanych mu schematów zachowań.
Co mu chodzi po głowie...
Nie takiej reakcji się spodziewał na swoje słowa. Miał wrażenie, jakby swoim prostym pytaniem poruszył bardzo intymny temat, którego nie powinno się dotykać publicznie. Kassir nie był pewny, czy w tym momencie powinien zgubić się całkowicie w próbie zrozumienia tego, czy samemu podobnie reagować. Jace wprowadził go w wewnętrzne zakłopotanie, z którego nie potrafił się sam wydostać. Odczuwał, że w takim momencie potrzebowałby doradzenia od trzeciej strony, bardziej doświadczonej w takich tematach niż on sam. Chociaż nie jestem sam pewny.
Końcowo jednak westchnął podsumowująco, przykładając palec do ust.
- To zostawmy to pytanie na inny raz - zasugerował finalnie. Kusiło go, by ciągnąć ten temat, aby zrozumieć, dlaczego chłopak tak bardzo zaczerwienił się, ale postanowił nie naciskać na nim presji. Mieli się teraz dobrze bawić, a nie stresować daną sytuacją - wychodząc z takiego założenia, wewnętrznie przesunął priorytet tego na niższą pozycję.
- Bingo. I można grać na telefonie - odparł mu na temat gry. - Można na wielu platformach, od starszych po te najnowsze - uzupełnił wypowiedź. - I Valorant... Kiedyś grałem sam. Ostatnio trochę skupiałem się na innych grach, ale... - może warto wrócić? - Wyślij mi potem swój tag na messengerze.
Złożył sam swoje zamówienie i po otrzymaniu kubka z napojem (czarna herbata + brzoskwinia), bez większego słowa obrał `kierunek w stronę najbliższego miejsca, w którym mogliby usiąść. Mieli niemało przedmiotów ze sobą, więc znalezienie punktu odpoczynku uznał za warte uwagi.
Przy stoiskach były różne ławki ze stolikami, przy których już odpoczywała pewna część ludzi. Tam tez właśnie skierował się ciemnowłosy, zachęcając towarzysza do tego samego. Delikatny ruch prawej ręki był zarazem wskazaniem kierunku ku jednej z ławek, będących na "skraju" wyznaczonego miejsca.
- Może być to? - spytał się go jeszcze. Po wybraniu tego - lub innego miejsca, Shane był gotowy zgodzić się na inną propozycję niż jego - Zadowolony z wyboru? - międzyczasie sięgnął po telefon. Odblokował ekran i spojrzał na godzinę. Zaraz potem zmarszczył nieco brwi, niezbyt zadowolony z tego, co zobaczył, nim schował sprzęt i upił ze słomki trochę własnego napoju.
- Wróciłbym jeszcze potem na te stanowiska. Chciałbym zobaczyć, czy nie mają jakiś słodyczy z poza miasta - przyznał się mu.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach