Roro Li Meng
Roro Li Meng
Fresh Blood Lost in the City
[Chiny, Guangdong] Guangzhou
Pon Maj 21, 2018 11:12 pm
First topic message reminder :

Po długiej i nużącej podróży, gdy w końcu opuścili pokład samolotu, wyciągnął Harveya na zewnątrz lotniska najszybciej jak to było tylko możliwe. Ponieważ w mieście była godzina czternasta, trochę zajęło mu złapanie wolnej taksówki. Wrzucili swoje bagaże do bagażnika i gdy usiedli z tyłu, Roro podał od razu kierowcy adres i sprawdził swoją komórkę. Zawsze gdy tu wracał, czuł się dziwnie tylko dlatego, że mógł swobodnie posługiwać się swoim ojczystym językiem, od którego w Kanadzie zaczynał się odzwyczajać. W dodatku chcąc nie chcąc musiał przyznać, że tutejszy klimat i temperatura zdecydowanie bardziej mu odpowiadały, głównie przez sam fakt, że nie musiał nosić kurtki.
– Pojedziemy do hotelu, tam coś zjemy. Może być? – zerknął na Harveya chcąc sprawdzić, czy taki rozwój sytuacji mu odpowiada.

Roro Li Meng
Roro Li Meng
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Sro Maj 30, 2018 7:17 pm
W taksówce przekazał Harveyowi kwiaty i przez chwilę patrzył na niego jakby sam chciał się pocieszyć samym patrzeniem na jego twarz, ale zaczął sobie przypominać o kilku rzeczach, o których musiał mu jeszcze powiedzieć.
– Ah i… gdy będziesz składać kopertę ukłoń się wcześniej… i gdy ktoś da ci kadzidło do ręki to je przyjmij. Potem mnisi je będą zbierać. I… – zamyślił się na moment chcąc na szybko przypomnieć sobie, czy jest jeszcze jakiś dziwny zabobon, o którym fotograf powinien wiedzieć. – I gdy będą zamykać trumnę i ją zakopywać, odwróć się jak wszyscy, nie wolno na to patrzeć. I… to chyba wszystko. – westchnął cicho kiedy taksówka zatrzymała się pod świątynią i w myślach zaczął dodawać sobie otuchy.
Gdy wysiedli z samochodu, przeszli przez dziedziniec świątyni zbliżając się do tłumu ludzi oraz hałasu wydobywającego się ze środka, Roro skrzywił się lekko planując szybki odwrót, ale westchnął tylko cicho i nie zatrzymywał się. Kiedy stanęli w wejściu, szybko omiótł spojrzeniem tłum przeróżnych ludzi, żałobników, grających hałaśliwą i jak dla niego nieprzyjemną dla ucha muzykę, mnichów krążących z modlitwami i kadzidłami oraz przede wszystkim najbliższą rodzinę.
Z żalem zostawiając Harveya, podszedł do centrum świątyni, przy którym postawiony był ołtarz, trumna oraz portret jego zmarłego ojca, które stały w otoczeniu kwiatów, kadzideł i jedzenia, tylko na krótki czas spojrzał w oczy swojej matki, która z kamienną twarzą klęczała po prawej stronie trumny, po czym zajął swoje miejsce po lewej stronie i od razu dyskretnie zaczął szukać wzrokiem fotografa, chcąc sprawdzić jak odnajduje się w tym miejscu i czy przypadkiem ludzie nie reagują na niego negatywnie. Odliczając w myślach dłużące się sekundy czekał na zakończenie czuwania, które już powoli zmierzało ku końcowi i starał się ignorować nieprzyjemne dźwięki bębnów, fletów i dzwonów. Po długich, kilkudziesięciu minutach, kiedy ludzie przestali sztucznie lamentować, a mnisi przestali krążyć wokół, wzorując się na swojej matce wstał i zrobił przejście dla ludzi, którzy zamierzali zamknąć trumnę i ponieść ją na cmentarz znajdujący się tuż za świątynią. Kiedy mnisi zaczęli rozdawać każdemu karteczki z modlitwą, które należało położyć na trumnie, rozejrzał się spokojnie po tłumie chcąc sprawdzić, czy fotograf też dostał jedną. Gdy wszyscy obecni w świątyni zostawili na zabitej trumnie kawałki papieru, a ta została podniesiona, ruszył z matką tuż za niosącymi trumnę unikając z nią jakiegokolwiek kontaktu, co było zresztą niesamowicie łatwe, bo najzwyczajniej w świecie go ignorowała.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Sro Maj 30, 2018 8:29 pm
Wysłuchał nowych porad raz za razem kiwając głową, dając znać, że rozumiał. Gdy wysiedli, szedł krok za Roro, a potem, gdy zbliżyli się do ludzi, zwolnił kroku i stanął w ostatnim rzędzie ludzi, trzymając się z tyłu. O dziwo, przez cały czas ceremonii nikt nie posłał mu nieprzyjemnego spojrzenia, nikt nie zachowywał przesadnego, ostentacyjnego odstępu, ani nie udawał, że go nie zauważa. Harvey uznał, że to dobry znak. Może nic nieprzyjemnego się nie stanie? Obserwował obrządki z uwagą, sam bez problemów odnajdywał się i wykonywał to, co do niego, jako do gościa należało, a kiedy spotkał się spojrzeniem z Roro, nie patrzyła na niego długo i wydawał się nie zwracać większej uwagi niż na innych żałobników. Po przejściu za świątynię, dalej robił to, co inni, niemalże zlewał się z tłumem, a dzięki radom znajomego nic go nie zaskoczyło.
Kiedy ceremonia dobiegła końca, Harvey oddalił się, ale pozostał w zasięgu wzroku znajomego. Czekał jedynie raz na jakiś czas zerkając w jego kierunku, przez większość czasu patrząc przed siebie albo w dół.
Roro Li Meng
Roro Li Meng
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Sro Maj 30, 2018 10:53 pm
Pochód na cmentarz nie trwał za długo, w otoczeniu irytującej go muzyki i oczu jego siostry, które mimo okoliczności i tak ciskały w niego piorunami, szedł spokojnie i równie cierpliwie przetrwał resztę obrzędu. Po zakończeniu całej ceremonii, skorzystał z okazji, że kilka osób z dalszej rodziny podeszło do jego matki, odszukał wzrokiem Harveya i skierował się w jego stronę chcąc jak najszybciej się stąd ulotnić. Jednak gdy był tuż obok fotografa, nagły uścisk czyjejś dłoni na jego ramieniu oraz głos jego siostry zatrzymał go w miejscu.
Li. Ni yigeren ma? – słysząc pytanie zerknął dyskretnie na Harveya z wyraźnym niepokojem w oczach i przeniósł wzrok na swoją siostrę. Pokręcił przecząco głową i zabrał jej dłoń ze swojego ramienia. Wskazał lekko głową na fotografa i podszedł do niego mając nadzieję, że gdy jego siostra będzie mieć żywe potwierdzenie, może sobie odpuści i go zostawi. Nie silił się na jakiekolwiek przedstawianie jej znajomego chcąc tylko jak najszybciej się stąd ulotnić. W momencie, w którym chciał powiedzieć Harveyowi, że mogą sobie już stąd iść, jego siostra znowu się odezwała, ale tym razem swoimi słowami skutecznie przykuła uwagę Roro, który po jej długiej wypowiedzi zapytał o coś krótko i szorstko, ale ta tylko wzruszyła ramionami i odwróciła się do niego plecami. – Wen ta shifou neng lai. – rzuciła na odchodne i skierowała się w stronę ich matki, stojącej nadal przy grobie.
Przez chwilę patrzył ze zmarszczonymi brwiami na jej oddalającą się sylwetkę po czym odwrócił się do fotografa i westchnął cicho ze zrezygnowaniem nie wierząc, że ten dzień się dopiero zaczął.
– Mama chce żebym przyszedł do domu, bo ojciec coś zostawił dla mnie… i chyba powinienem iść. – spojrzał na jego twarz z wyraźnym zmęczeniem i niepokojem. – Pójdziesz ze mną?


Ni yigeren ma? – Jesteś sam?
Wen ta shifou neng lai. – Zapytaj czy może przyjść.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Sro Maj 30, 2018 11:36 pm
Oho... Widział to spojrzenie Roro. Czyżby jednak nie poszło tak łatwo i bezkonfliktowo? A może chodziło o jakieś rodzinne pogodzenie się? Albo chociaż zawieszenie broni? Fotograf nie wiedział, kim jest kobieta, z którą rozmawia jego znajomy, naturalnie też nie miał pojęcia, o co chodzi, ale po reakcji młodszego zorientował się, że chyba nie było to nic wyjątkowo miłego. Śledził spojrzeniem kobietę i sam patrzył, jak odchodzi. Odetchnął płytko i przeniósł wzrok na Roro.
Powinienem pójść? Oni chcą, żebym poszedł? Ty chcesz? – Miał ochotę położyć dłoń na ramieniu tatuażysty, jakoś go wesprzeć, ale powstrzymał się.
Roro Li Meng
Roro Li Meng
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Sro Maj 30, 2018 11:50 pm
– Siostra nie miała nic przeciwko... ah, to była moja siostra, Yifei. – zreflektował się przypominając sobie, że nie powiedział tego wcześniej Harveyowi. – Jesteś ze mną więc to nie będzie jakieś faux pas kiedy tam ze mną pójdziesz. Nie będziemy tam długo... tylko dowiem się o co chodzi i będziemy wracać. – obiecał i z nadzieją spojrzał na jego twarz. Naprawdę nie chciał iść tam sam, z fotografem przy boku będzie czuł się o wiele lepiej, a w dodatku może przy obcym człowieku jego rodzina zaoszczędzi sobie scen. – Chcę. – kiwnął głową spoglądając na swoje buty. – Chodź ze mną. – poprosił cicho żałują w środku, że nie może się do niego zbliżyć bardziej niż pozwalała na to granica przyzwoitości.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Sro Maj 30, 2018 11:59 pm
Miło mi poznać, siostro Yifei – powiedział cicho i spojrzeniem odszukał sylwetki siostry Roro. Nie będzie faux pas? Dobrze, mogą iść. Tatuażysta nie musiał go prosić, Harvey od razu skinął głową. – W porządku, chodźmy. Jakieś rady dla mnie, co do zachowania? Jakieś dalsze obrzędy? – Na razie sam nie ruszał się z miejsca, czekał aż Roro zacznie prowadzić.
Roro Li Meng
Roro Li Meng
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Czw Maj 31, 2018 3:11 am
Na pytanie o obrzędy pokręcił tylko przecząco głową i zaczął rozglądać się po cmentarzu szukając wzrokiem kogoś z bliższej rodziny. Wyciągnął na krótki moment telefon, wystukał coś szybko na jego ekranie i schował go z powrotem.
– Pojedziemy tam taksówką, nie mam ochoty zabierać się z matką, siostrą i jej narzeczonym. – powiedział z raczej smutnym niż gorzkim tonem i zerknął na twarz Harveya i ruszył do przodu kierując się do drogi przed świątynią. – Będziemy w domu, możliwe, że będzie obiad czy coś... jak dobrze, że potrafisz jeść pałeczkami. – jęknął cicho jakby ten szczegół miał zdecydować o ich dalszych losach. – Siostra może próbować zaczynać z tobą rozmowę prostym angielskim... o żonę, o pracę, majątek, kim jesteś i tak dalej... – mimo że niesamowicie martwił się o to jak w szczególności jego matka zareaguje na Harveya, to nadal chciał, żeby był tam z nim. Nie miał tyle sił i chęci by udać się do tego przeklętego miejsca całkiem samemu. – Po prostu bądź miły... to wszystko. – zbliżając się do drogi uśmiechnął się smutno do fotografa i widząc nadjeżdżającą taksówkę skinął na nią głową. Gdy wsiedli do środka, podał kierowcy właściwy adres i wlepił spojrzenie w swoje kolana siedząc i nic nie mówiąc.
– Boję się. – powiedział cicho po dłuższej chwili i odwrócił głowę w bok, żeby móc spojrzeć na Harveya. – Że zacznie się nagle grad pytań, że któraś z nich się domyśli... – pokręcił ze zrezygnowaniem głową i westchnął cicho. Sam nie miał pojęcia jakby miał zareagować w takiej sytuacji. Czy miałby zaprzeczać i udawać, że nie ma pojęcia o czym mówią, czy przyznać im rację i powiedzieć wszystko co chcą wiedzieć? – Gdybyś, nie wiem... teoretycznie... – zaczął ostrożnie nie spuszczając oczu z Harveya. – ...przyprowadził do domu mężczyznę i gdyby któryś z rodziców się domyślał i zapytał, co tak naprawdę jest między wami... Powiedziałbyś prawdę?
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Czw Maj 31, 2018 8:31 pm
Pokiwał głową. Jasne, taksówka. Harvey czuł rosnącą odpowiedzialność i chęć wypadnięcia jak najlepiej, presję. Na razie nie było źle i z łatwością nad sobą panował. W takich chwilach lubił swoją odporność na stres.
Zalety globalizacji i homogenizacji kultur – odpowiedział na wspomnienie o jedzeniu pałeczkami. Cholera, naprawdę czuł presję, ale to mobilizowało go do tego, aby nie sprawić Roro wstydu.
Sam jechał w ciszy i nie zaczepiał znajomego, ale kiedy ten się odezwał, Harvey sięgnął w jego stronę i mocno złapał go za dłoń. Domyślał się, co młodszy chciał powiedzieć, ale nie przerywał mu, tylko cierpliwie poczekał, aż dokończy myśl.
Ja? – Uśmiechnął się trochę zadziornie. – Jasne, że tak. Moi znajomi i rodzina mają tego pecha, że jeśli już im coś o sobie mówię, to mówię wprost. Ale wiem, że nasze rodziny są inne, my sami jesteśmy bardzo różni. – Wzruszył ramionami. Miał coraz większą ochotę zapalić i chociaż na chwilę zostać samemu, aby pozbierać myśli, ale wiedział, że teraz nie może pozwolić sobie na taki luksus.
Jeśli chcesz, możemy utrzymywać, że jesteśmy współpracownikami, zaprzyjaźniliśmy się dzięki wspólnej pracy, a ja mam żonę, której nie chciało się przylecieć… A w ogóle to siedzi z dzieckiem, z trzyletnią córką.Co z tego, że jestem bezpłodny, zaadoptowaliśmy dziecko i jest mu u nas najlepiej na świecie, tak – dodał w myślach i wzruszył ramionami. Nie miał problemu z kłamaniem, tym bardziej, jeśli chodziło o wcielanie się w różne role i odgrywanie kogoś, kim nie był.
Roro Li Meng
Roro Li Meng
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Czw Maj 31, 2018 11:07 pm
Widząc jego uśmiech sam automatycznie uniósł lekko kąciki ust ciesząc się, że ma go przy sobie, że mimo wszystko ma się tu do kogo odezwać i mieć w kimś wsparcie w tej chorej sytuacji. Zaczynał myśleć, że gdyby przyleciał tu sam, to dostałby do głowy.
Splótł swoje palce z palcami fotografa i wzdychając cicho potarł lekko kciukiem wierzch jego dłoni. No tak... mówienie prosto z mostu bardzo pasuje do Harveya, a do niego wręcz przeciwnie... Żona? Dziecko? Trochę z zaskoczeniem podniósł wzrok na znajomego analizując jego słowa. Chciał kłamać dla niego? Tak po prostu bez żadnych oporów? Kiwnął powoli głową zgadzając się na propozycję fotografa, ponieważ mimo oczywistego oszustwa, widział w tym wiele zalet, które mogą więcej pomóc niż zaszkodzić.
- Wybacz, że stawiam cię w takiej sytuacji. - powiedział cicho ściskając mocniej jego dłoń. Zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie fotograf chciałby być całkiem gdzie indziej, tak samo zresztą jak on. Właściwie mógłby powiedzieć mu, że może wrócić do hotelu i nie jechać z nim do jego rodzinnego domu, ale egoistyczne nie chciał nawet o tym wspominać bojąc się, że Harvey skorzysta z tej okazji, żeby się stąd ulotnić.
Gdy taksówka wjechała na znajomą mu ulicę, osunął się nieznacznie w dół chcąc skurczyć się i wyparować.
- To tutaj. - szepnął i wyciągnął portfel, gdy podjechali pod dom, zapłacił taksówkarzowi i spoglądając ostatni raz z nadzieją w oczach na znajomego wysiadł z samochodu.
Rozejrzał się szybko po nieco burżujskiej okolicy, w której znajdowały się wyłącznie masywne domy w zachodnim stylu i przeniósł wzrok na budynek, który nazywał kiedyś swoim domem. Bez większego problemu przyjął do siebie fakt, że bez żadnego żalu czy nostalgii nie potrafił nazwać tego miejsca swoim domem, do którego się wraca i że czuł się tu jak obcy. Tak, zdecydowanie jego miejsce jest teraz po drugiej stronie globu.
Przeniósł wzrok na stojący na podjeździe samochód, co oznaczało, że jego rodzina wróciła już z cmentarza. Spojrzał na Harveya i skinął lekko głową w stronę budynku. Wpisując hasło na panelu przy furtce wszedł na teren posesji i niespiesznie stawiając kroki podszedł do drzwi, ale zanim zdążył zapukać, skrzydło otworzyło się gwałtownie, a w przejściu stanęła jego siostra machając swoimi czarnymi, długimi włosami. Gdy za nią stanął jej narzeczony i skinął nowo przybyłym głową, Roro przeniósł bez słowa wzrok na swoją siostrę. Ze zniesmaczeniem zauważył błysk entuzjazmu w jej oczach, kiedy spoglądała na Harveya. Widząc jej zachowanie, skrzywił się z krytyką wymalowaną na twarzy, bo mimo wszystko właśnie pogrzebali swojego ojca, a ona wydawała się o tym zapomnieć.
- Jestem... Yifei - z jeszcze wyraźniejszym, chińskim akcentem odezwała się pierwsza jego siostra wskazując na siebie dłonią i patrząc na fotografa. - A to Dawei. - machnęła na swojego narzeczonego i zrobiła im miejsce w drzwiach, żeby mogli przejść.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Czw Maj 31, 2018 11:55 pm
W porządku, sam to proponuję – uspokoił znajomego. Za jakiś czas sięgnął do portfela i z bocznej kieszonki wyjął srebrną obrączkę na łańcuszku, który szybko od niej odczepił i z powrotem wrzucił do portfela. Przez moment trzymał obrączkę w dłoni, jakby starał się oszacować jej wagę. Miał wrażenie, że była cholernie ciężka i niewygodna, chociaż praktycznie nic nie czuł, kiedy wsunął ja na palec.
Szedł za Roro nie rozglądając się ani nie gapiąc natrętnie. Tak gwałtowne otworzenie drzwi zaskoczyło go, a nawet odrobinę przestraszyło. Och, jak widać, nie tylko Li jest bardzo głęboko pogrążony w żałobie. Tak głęboko, że na zewnątrz prawie jej nie widać.
Spojrzał po kolei na kobietę i jej narzeczonego, kiedy ta ich przedstawiała, skinął im lekko głową.
Harvey. Miło mi państwa poznać, choć szkoda, że w tak przykrych okolicznościach – odezwał się i wszedł głębiej do domu dopiero, kiedy skończył mówić, wykradł dla siebie te parę sekund, aby zaprezentować się z godnością, bez pośpiechu. Nie próbował udawać załamanego, był po prostu uprzejmy.
Roro Li Meng
Roro Li Meng
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Pią Cze 01, 2018 3:13 pm
Z satysfakcją w oczach zauważył speszenie swojej siostry, która z zakłopotaniem nie wiedziała co ma odpowiedzieć fotografowi, bo zaskoczył ją poziom uprzejmej odpowiedzi. Huh... więc w końcu znalazła się rzecz, w której Roro jest lepszy od siostry?
Wszedł do środka nie kłopocząc się zdejmowaniem butów widząc, że jego siostra nadal nie zdjęła swoich obcasów. No tak... Harvey. Widząc zasłonięte według tradycji lustro w wejściu westchnął cicho modląc się, żeby opuścili ten dom najszybciej jak się da. Zerkając na fotografa czy podąża za nim, przeszedł przez obszerny salon i skierował się do kuchni, w której spodziewał się znaleźć swoją matkę. Biorąc głęboki wdech, stanął w progu i spojrzał na kręcącą się po pomieszczeniu kobietę. Ze zdziwieniem i konsternacją stwierdził, że w ogóle jej nie zna. Co? Kucharka? Czy to jakieś jaja? Dopiero głębiej we wnętrzu kuchni kątem oka zarejstrował nieznaczny ruch z boku.
- Nin hao. - skinął lekko głową opuszczając na moment spojrzenie i podnosząc je zaraz na swoją matkę. Przez chwilę w ciszy mierzył się spojrzeniem z elegancką i zadbaną kobietą po czym spojrzał na fotografa. - Zhe shi Harvey. - dodał równie cicho i spokojnie jak gdy się witał. Skinęła jego towarzyszowi oszczędnie głową i powiedziała wypranym z emocji tonem coś do Roro. Ten tylko przytaknął lekko głową i odwrócił się na pięcie wychodząc z kuchni i dyskretnie ciągnąc Harveya za sobą za jego sweter.
- Myślę, że nie jest źle. - powiedział do niego niemal szeptem i uśmiechnął się lekko. - Zaraz będzie obiad, dowiem się po co miałem dokładnie tu przyjechać i będziemy się zwijać.
Wrócili z powrotem do salonu i usiedli przy naszykowanym już stole, a po chwili naprzeciwko nich usiedli siostra i jej narzeczony. Wymieniając powściągliwe uprzejmości z siostrą, dał sobie po chwili spokój i przepraszając w myślach Harveya, dał jej zadawać jego znajomemu proste pytania o ich znajomość, jego pracę i wszystkie inne rzeczy, dzięki którym mogła określić jego status społeczny.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Pią Cze 01, 2018 4:16 pm
Nie trzymał się bardzo blisko Roro, ale szedł za nim i nie oddzielał się, aby nie zostać posądzonym o niegrzeczne szperanie po pomieszczeniach czy o coś gorszego, jak przeszukiwanie domu czy sprawdzanie majątku. Oczywiście z chęcią rozejrzałby się i zajrzał w każdy kąt, bo nigdy nie był w takim domu, nie wiedział, jak żyją chińskie rodziny, ale wiedział, że tym razem nie może sobie pozwolić na zaspokojenie ciekawości.
Na powitanie matki Roro odpowiedział skinieniem głowy i grzecznym, acz chłodnym uśmiechem, po czym skierował się do salonu. Nie wyrywał się z siadaniem, nie chcąc zająć miejsca przeznaczonego dla kogoś ważnego, ręce trzymał w podobny sposób jak inni – wiedział, jak zachować się przy stole, ale nie miał pewności, czy w tej kulturze wszystko wygląda tak samo, nie chcąc popełnić rażącego błędu.
Na pytania odpowiadał zwięźle, nie dobierał dziecięco prostych słów, aby nie urazić rozmówczyni, ale mówił trochę wolnej i staranniej, niż zazwyczaj, aby dla nieosłuchanego z akcentem ucha słowa były łatwe do zrozumienia. Przyznał, że jest fotografem, choć nie dodawał, co dokładnie uwiecznia na zdjęciach. Siostra znajomego na szczęście nie dopytywała, choć Harvey był w stanie dokładniej opowiedzieć, czym do niedawna się zajmował. Powiedział, że zobaczył rysunki Roro w internecie, polubił ich szczegółowość oraz tematykę i zaproponował współpracę. Specjalnie niby mimochodem wspomniał o żonie, która jest malarką i dzięki której polubił fotografowanie obrazów i rysunków. Uznał, że zrobienie z nieistniejącej wybranki serca malarki będzie bezpieczne z racji tego, że jego matka właśnie tym się zajmuje i w razie jakichś bardziej szczegółowych pytań mógł wybrnąć wykorzystując wiedzę, którą nabył przez obserwowanie jej w młodości. Rzucił też, że ma uczennicę, co było prawdą, a dla samego Li stara się być swego rodzaju mecenasem, dbającym, aby prace młodego były znane w odpowiednich kręgach, jak również właściwie prezentowane na zdjęciach, o co dbał własnoręcznie. To również, gdyby spojrzeć pod odpowiednim kątem, było prawdą – naciąganą, ale jednak. Sam nie wyciągał informacji o rozmówczyni, nie wiedząc, czy nie będzie to źle odebrane, chyba że kobieta sama coś o sobie wspomniała, wtedy uprzejmie zadał pytanie czy dwa, aby podtrzymać temat. Na Roro nie zwracał większej uwagi niż to było konieczne, nie starał się go w żaden sposób pocieszać, uspokajać czy poprawiać mu humoru, postępował wobec niego grzecznie, ale formalnie, jak wobec ucznia.
Roro Li Meng
Roro Li Meng
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Pon Cze 04, 2018 1:42 am
Dyskretnie obserwował swoją siostrę gdy rozmawiała z fotografem, dlatego nie uciekło jego uwadze, że na wzmiankę o żonie zaczęła ostrożnie oglądać dłonie Harveya i po chwili ledwo zauważalnie skrzywiła się jakby znalazła na nich coś obrzydliwego. Nie wiedząc co wywołało w niej takie wewnętrzne oburzenie, ukradkiem sam przyjrzał się znajomemu, ale w przeciwieństwie do swojej siostry, kiedy zauważył obrączkę na jego palcu ze spokojem wrócił do obserwowania. Ah, no tak... zawsze przygotowany, co?
Na szczęście Yifei nie miała zbyt wiele czasu  by w nieskończoność maglować swoimi pytaniami fotografa, bo atmosfera przy stole nagle spadła o co najmniej dwadzieścia stopni, ponieważ do pomieszczenia weszła jego matka, a za nią kobieta niosąca tacę z jedzeniem, którą spotkał w kuchni. Gdy jego matka zajęła miejsce u szczytu stołu tuż po jego prawej stronie, zaczął w ciszy przyglądać się rozkładanym na stole miskom i talerzom z tradycyjnymi potrawami. Posiłek był nawet skromny jeśli chodzi o ilość dań, ale ich jakość i dobór drogich składników czyniły ten obiad niemal wystawnym. No tak... zapomniał już, że coś takiego jak gotowe do odmrożenia danie nigdy nawet nie przekroczy progu tego domu. Podnosząc pałeczki powoli nałożył sobie odrobinę z kilku porcji i tak jak kazał obyczaj, nałożył również Harveyowi na jego talerz małe porcje mniej szkodliwych i niezjadliwych dla niego dań, pamiętając o tym co smakowało mu wczoraj a co nie, kiedy poszli na miasto.
Gdy nagle nieco oschłym głosem odezwała się  do niego jego matka, spiął się lekko i kiwnął głową w odpowiedzi na pytanie, co chyba nie usatysfakcjonowało jej, ponieważ zalała go krótkimi pytaniami. Zerknął w bok na Harveya jakby chciał mu dać tym znać, że rozmawiają właśnie o nim. Spokojnie i cicho odpowiadał na pytania w swoim ojczystym języku zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami i wypuścił dyskretnie powietrze z ust z ulgą, gdy jego matka wstała od stołu i poszła po coś, co rzekomo zostawił mu ojciec.
- Jeszcze trochę i będziemy mogli stąd iść. - powiedział cicho do fotografa olewając swoją siostrę jakby jej tu nie było.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Pon Cze 04, 2018 6:11 pm
Grzecznie podziękował za nałożone jedzenie, a jeść zaczął wtedy, kiedy reszta, posługując się pałeczkami bez większego problemu. Domyślił się, że Roro rozmawia z matką o nim, dlatego starał się raz na jakiś czas na nich zerkać, aby nie wydać się obojętnym na to, co o nim mówiono, nawet jeśli nie rozumiał języka. Był gotowy odpowiedzieć na ewentualne pytania, które skierowane byłyby bezpośrednio do niego, choć, jak się okazało, nie było takiej potrzeby.
Iść? Kiwnął głową i odezwał się łagodnie, choć bez uśmiechu.
Take your time. – Jasne, że mógłby spędzić ten czas w setki lepszych sposobów, chociażby zwiedzając miasto, ale co innego miał powiedzieć? Zresztą ciekawiło go, co też przygotował ojciec dla Roro. Harvey miał przeczucie, że nie będzie to nic miłego. Może go wydziedziczy? Wyrzeknie się go? Albo nakaże powrót do kraju i opiekę nad rodziną? Okaże się wkrótce.
Roro Li Meng
Roro Li Meng
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny, Guangdong] Guangzhou
Wto Cze 05, 2018 12:28 am
Kiwnął tylko lekko głową Harveyowi i zaraz przeniósł wzrok na matkę, która właśnie wróciła do stołu, podała mu od razu białą, gładką kopertę, po czym usiadła na swoim krześle i spokojnie wróciła do posiłku. Przez chwilę przyglądał się kawałkowi papieru który dostał, jakby chciał odgadnąć co jest w środku przed otworzeniem. Odłożył pałeczki i czując na sobie wzrok swojej siostry i matki, otworzył powoli kopertę i wyciągnął z niej idealnie złożoną kartkę. Rozłożył ją szybko i zanim zaczął czytać przyjrzał się pobieżnie odręcznie napisanym znajomym pismem znakom ułożonym w idealnie prostych liniach. List od ojca? Bojąc się zawartości listu przełknął najpierw nieznośną gulę w gardle i dopiero wtedy zaczął uważnie czytać. Z każdym przeczytanym słowem czuł coraz większy ucisk w piersi mając wrażenie, że ten list to jeden wielki żart.
Shenme...? – zapytał cicho sam siebie z niedowierzaniem wpatrując się w elegancko napisane znaki. Kiedy skończył czytać przyglądał się jeszcze chwilę kartce, po czym szybko opuścił list w dół i wbił zacięte spojrzenie w swoją matkę, której mina zdradzała, że doskonale wie co było napisane w liście. – Wo bu zantong. – powiedział cicho i mimo że nie odrywał wzroku od swojej rodzicielki, kątem oka widział, że siostra po jego słowach przyłożyła dłoń do czoła i pokręciła głową w geście "a nie mówiłam?". Świetnie. To nie można było od razu powiedzieć tylko odwalać teatrzyk z listem?
Shi ni de zhize. – ciszę przerwał stanowczy głos matki tatuażysty. Na jej słowa Roro sapnął cicho z bezradnością nie wierząc, że to się w ogóle dzieje. Nigdy nie myślał, że będzie miał ochotę zaśmiać się z żalu prosto w twarz swojej matce. Nieżyjący ojciec, który każe mu wracać do domu, matka i siostra, które nagle są zdesperowane i potrzebują go tutaj w domu tylko dlatego, że tak powinno być. Jak oni to sobie wyobrażają? Przecież w ogóle go nie potrzebują. Nie jest i nigdy nie będzie tak idealny jak trzeba, więc po co to wszystko?
Nie mogąc wytrzymać, zaczął kręcić głową na boki chcąc zaprzeczyć, ale to tylko pogorszyło sprawę. No tak. Jej się nie odmawia. Siedząc na krześle przyciśnięty do niego presją, słuchał wywodu swojej matki, wtrącając tylko co jakiś czas kilka słów, przez które w rezultacie jego rodzicielka mówiła coraz bardziej nerwowo i głośniej. Oczywiście... przecież on nie może mieć nigdy własnego zdania, nawet kiedy ma dwadzieścia sześć lat. Nie. To nie może być tak. To jego życie i będzie je przeżywał tak jak chce. Nie będzie ciągle znosił takich słów i ulegał woli innym. Nie tym razem.
Podniósł zawzięty wzrok na swoją matkę i tym razem z większą odwagą zaczął się jej stawiać i wysuwać swoje argumenty, co oczywiście jej się nie spodobało. Ba, gdzieś tam w środku była nawet zdziwiona, że Roro był w stanie sprzeciwić się jej zdaniu. Dlatego gdy jej uzasadnienia przestały wywierać na nim jakiekolwiek wrażenie, zaczęła wręcz czepiać się każdej możliwej rzeczy i wytykać mu co w jego życiu jest nie tak. Dopóki wyśmiewała jego pracę, kraj w którym mieszka czy jego samego, to nie miało to na niego wielkiego wpływu, ale gdy drwiny z jego samotności zaczęły zahaczać o siedzącego obok niego Harveya, a po chwili wręcz w niego bezpośrednio uderzać, poczuł niesamowitą wściekłość. Zerknął odruchowo na Harveya i gdy spojrzał na jego twarz dostał nagle olśnienia jak zakończyć całą tę sytuację.
Ta shi wo de nan pengyou. – wtrącił w niesłabnący na sile wywód swojej rodzicielki i usiadł prosto czekając na jej reakcję.
Nie wiedział dlaczego uznał, że powiedzenie tego rozwiąże tę sytuację, ale bardzo chciał móc już wrócić do Kanady, czyli tam gdzie naprawdę jest jego miejsce, choć obserwując twarz matki, która zastygła w dziwnym grymasie i nabierała coraz więcej koloru, zaczynał cholernie żałować, że te słowa opuściły jego usta. Jednak gdy dostał nagle w policzek z otwartej dłoni, wszelkie wątpliwości go opuściły, bo przez uderzenie poczuł się, jakby miał znowu dziesięć lat i przyniósł złą ocenę ze szkoły, a on nie chciał się tak czuć już nigdy w życiu i jedynym miejscem, w którym dopadały go takie emocje, był właśnie ten przeklęty budynek, aka rodzinny dom. Nie ma mowy, żeby tu został.
Ni chuqu ba! – słowa zostały tak głośno wykrzyknięte, przez jego matkę, że aż instynktownie się wzdrygnął.
Oh, więc już go tu nie chcą? Szybko poszło.
Bez zbędnych słów wstał odsuwając do tyłu krzesło i spojrzał na Harveya z neutralnym wyrazem twarzy, jakby nic się nie stało i jakby wcale nie piekł go policzek.
– Chodźmy stąd. – kiwnął na niego głową i odwrócił się raz jeszcze w stronę stołu nie patrząc na siedzących przy stole. Ukłonił się lekko, niewzruszenie pożegnał się grzecznie i wyszedł spokojnie z salonu kierując się prosto w stronę wyjścia.
Kiedy Harvey wyszedł za nim na zewnątrz, Roro zamknął drzwi i złapał fotografa za rękę, pociągnął go przez ogród i gdy wyszli z posesji nie zatrzymywał się i nie kłopotał taksówką, tylko szedł dalej ulicą chcąc być jak najdalej stąd, ponieważ czuł, że o ile tam zachowywał względny spokój, to teraz może się zaraz rozsypać przez napływające do niego emocje różnego rodzaju. Nagle przypominając sobie o czymś, zatrzymał się, podniósł dłoń Harveya, ściągnął z jego palca obrączkę i powstrzymując się przed wyrzuceniem jej do kratki ściekowej, wsadził ją do kieszeni fotografa i dalej ruszył ulicą, tym razem o wiele spokojniejszym krokiem, rozmasowując przy okazji piekący policzek.


Shenme? – Co?
Wo bu zantong. – Nie zgadzam się.
Shi ni de zhize. – To twój obowiązek.
Ta shi wo de nanpengyou. – To mój chłopak.
Ni chuqu ba! – Wynoś się!
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach