▲▼
First topic message reminder :
Zdążył wziąć jeszcze kawałek pizzy i swoją bieliznę i ruszył za Carlosem. Usiadł na kawałku styropianu, jak nieco wcześniej i spojrzał na niego z uśmiechem.
- To co mam robić, panie artysto? Może się ubiorę w końcu? - skrzyżował nogi i zaczął jeść - Hmmmmm?
- To co mam robić, panie artysto? Może się ubiorę w końcu? - skrzyżował nogi i zaczął jeść - Hmmmmm?
Szczerze mówiąc chciał go wziąć do sypialni, ale skoro już skręcili do pracowni… Tak, tam będzie lepszy widoczek.
- Heee? Ćśś ćśśś… Nie ruszaj. – zabrał mu gatki i odrzucił na jakieś blejtramy. Odwrócił karton i usiadł na nim. Podparł brodę na pięści i głęboko zamyślił się w jakiej tak właściwie chce go pozie…
- Heee? Ćśś ćśśś… Nie ruszaj. – zabrał mu gatki i odrzucił na jakieś blejtramy. Odwrócił karton i usiadł na nim. Podparł brodę na pięści i głęboko zamyślił się w jakiej tak właściwie chce go pozie…
Zastygł w swojej pozie i spoglądając na Carlosa dokończył pizze.
- Eeej... Ale nie dasz nikomu tych rysuneczków? - zamyślił sie i podrapał po nosie.
- Eeej... Ale nie dasz nikomu tych rysuneczków? - zamyślił sie i podrapał po nosie.
- Nie, nie. Myślę, że moja idea i twoje ciałko zapisze się tylko w podręcznikach do historii sztuki. – zaśmiał się i podszedł do Artema. Pochylił się nad nim i pocałował go, a następnie zaczął układać tak, jak sobie tego zażyczył. Na boku, ręce zgięte w łokciach, jedna wyżej, o tak. Nogi też, ma być dużo linii skośnych. To ma być dynamiczne!... O tak, tak. Idealna poza do spania.
Podniósł się i przyjrzał swojej pracy. Mhm, podoba mu się. Krzywo dotarł do szafki i wyciągnął z niej śpiwór. Usiadł na podłodze i zaczął się męczyć z wkładaniem go na siebie.
- Ale się nie ruszaj!
Podniósł się i przyjrzał swojej pracy. Mhm, podoba mu się. Krzywo dotarł do szafki i wyciągnął z niej śpiwór. Usiadł na podłodze i zaczął się męczyć z wkładaniem go na siebie.
- Ale się nie ruszaj!
- Niiiieeeeeee! Ja nie mogę. Potem ojciec mnie skopie chyba. Ja muszę trzymać honor rodziny... - zaczął mamrotać i uciszył się dopiero, gdy został pocałowany. Uśmiechnął się błogo i pozwolił mu robić co tylko chciał.
- Ty sobie coś ciepłego tam zakładasz, a ja co? - zmarszczył brwi i westchnął. - Niesprawiedliwość.
- Ty sobie coś ciepłego tam zakładasz, a ja co? - zmarszczył brwi i westchnął. - Niesprawiedliwość.
- I robisz to kochając się z muzułmaninem. Mmmmmhmmm! – zaśmiał się i doczołgał do szkicowników. Zabrał jeden z nich i kilka ołówków, po czym usiadł z nimi na kartonie. Wydostał ręce z kokonu i zaczął przymierzać ołówek do linii ciała Artema. Szybkimi ruchami zaczął je kreślić na kartkach.
- Opowiadaj mi o wszystkim. O! Jakie plany na najbliższe dnie?
- Opowiadaj mi o wszystkim. O! Jakie plany na najbliższe dnie?
- I jeszcze jaram jakieś magiczne ziółka. Umrę młodooooo... - ponownie załkał i pociągnął nosem. Patrzył na Carlosa wydymając dolną wargę i pokręcił głową.
- Miałem plany... Eeeeeee... - gdyby tylko sobie przypomniał, to pewnie zaraz by powiedział - No nie wiem. - zaśmiał się głupio - Pewnie znowu będę pić jak wcześniej iiii będę płakać za Gariczkiem iiii no... - podrapał się po nosie i przymknął oczy - Chyba, że tu zostanę już na zawsze i zapoznasz mnie z twoim chłopakiem. Jak on miał? Al... Alo nieee... No jakoś tam tak po chińsku.
- Miałem plany... Eeeeeee... - gdyby tylko sobie przypomniał, to pewnie zaraz by powiedział - No nie wiem. - zaśmiał się głupio - Pewnie znowu będę pić jak wcześniej iiii będę płakać za Gariczkiem iiii no... - podrapał się po nosie i przymknął oczy - Chyba, że tu zostanę już na zawsze i zapoznasz mnie z twoim chłopakiem. Jak on miał? Al... Alo nieee... No jakoś tam tak po chińsku.
- Allah? Znasz go doskonale. – uśmiechnął się szeroko – Mówiłem to ziom wszystkich ziomów… Ten no… - szybko zaczął zaznaczać cienie – Mówiłem już, że nie ma płakania. Ma być okej, okej? Masz mnie, źle ci?
- Nie znam. - pokręcił głową i podrapał się po głowie. Westchnął ciężko i wzruszył ramionami.
- Nie jest mi z tobą źle. Jest bardzo dobrze iii jesteś dobry w łóżku... Ale ja się o niego boję i tęsknię. Ugh... Mógłby chociaż dać jakiś znak, że żyje. - jęknął i położył się na brzuchu zapominając o swojej roli modela. - Idiota.
- Nie jest mi z tobą źle. Jest bardzo dobrze iii jesteś dobry w łóżku... Ale ja się o niego boję i tęsknię. Ugh... Mógłby chociaż dać jakiś znak, że żyje. - jęknął i położył się na brzuchu zapominając o swojej roli modela. - Idiota.
Kiwał na wszystko głową. Starał się wyłapać z tego jego szumu jak najwięcej.
- … Ruszyłeś się. – zauważył po dłuższej chwili i wyrwał kartkę, by rysować tak jak go zastał. - A jak nie żyje to co?
- … Ruszyłeś się. – zauważył po dłuższej chwili i wyrwał kartkę, by rysować tak jak go zastał. - A jak nie żyje to co?
- Nie wiem. Może sam bym się zabił. - westchnął i położył głowę na przedramieniu spoglądając tak na Carlosa. Uśmiechnął się do niego nieco smutno i zaczął się mu przyglądać.
- Kiedy przyjdzie ten twój współlokator? - zapytał jakby zapominając już o poprzednim temacie - Ja z nim chętnie ci pomodeluję.
- Kiedy przyjdzie ten twój współlokator? - zapytał jakby zapominając już o poprzednim temacie - Ja z nim chętnie ci pomodeluję.
- Niech Allah ma cię w opiece. – westchnął i podkurczył nogi, by oprzeć o nie szkicownik. Spoglądał na niego i szybko stawiał nowe kreski. Kiedy Artem coś do niego mówił, przerywał rysowanie. Słuchanie i bazgranie było dla niego zbyt trudne w tym stanie.
- Nie wiem… Może jutroooo… - wrócił do szkiców. Szybko wyrwał gotową kartkę i spróbował narysować go jeszcze raz. – W ogóle, słyszysz ty jakieś szepty? – zapytał całkiem poważnie. Owe szepty były muzyką lecącą z jego telefonu, ale tego już nie zdołał ogarnąć.
- Nie wiem… Może jutroooo… - wrócił do szkiców. Szybko wyrwał gotową kartkę i spróbował narysować go jeszcze raz. – W ogóle, słyszysz ty jakieś szepty? – zapytał całkiem poważnie. Owe szepty były muzyką lecącą z jego telefonu, ale tego już nie zdołał ogarnąć.
- Szepty? Nieeeee... - westchnął i położył się na boku. Przeczesał włosy i zamyślił się chwilę. Spojrzał na mężczyznę i uśmiechnął się do niego leniwie. - Caaarlooooos... Zimno miiiii. Chodź się przytul.
- A, to może moje myśli – zaśmiał się. Chwilę go jeszcze porysował, po czym westchnął ciężko słysząc prośbę – No jak to! – odłożył szkicownik i podszedł do towarzysza. Podniósł go i krzywo zaczął prowadzić do sypialni. Pomógł mu położyć się na swoim łóżku i poszedł po wodę. W drodze dwa razy zapomniał po co w ogóle wyszedł z pokoju.
- Mam nadzieję, że śpiiiisz? – zapytał kładąc butelkę na podłodze. Podreptał do łóżka i nie zwracając uwagi na Artema, po części położył się na nim. Teraz przeżyć helikopter i… No właśnie iii…
Następnego dnia do dwunastej obudzić mogło go tylko nachalne szarpanie chłopaka.
- Mam nadzieję, że śpiiiisz? – zapytał kładąc butelkę na podłodze. Podreptał do łóżka i nie zwracając uwagi na Artema, po części położył się na nim. Teraz przeżyć helikopter i… No właśnie iii…
Następnego dnia do dwunastej obudzić mogło go tylko nachalne szarpanie chłopaka.
Nieświadomie wtulając się w Carlosa ziewnął i mocniej przyciągnął go do siebie. Dopiero po dziesięciu minutach zdecydował się otworzyć oczy i rozejrzeć po pokoju. Uśmiechnął się do siebie i kilkakrotnie pocałował mężczyznę w policzek.
- Caaaarloooo... - szepnął zachrypniętym głosem i zaśmiał się cicho. Powoli zaczął bawić się jego włosami delikatnie za nie szarpiąc.
- Caaaarloooo... - szepnął zachrypniętym głosem i zaśmiał się cicho. Powoli zaczął bawić się jego włosami delikatnie za nie szarpiąc.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach