▲▼
Nie zrobi? Harvey przechylił głowę i uśmiechnął się miło, dobrotliwie. Chwilę wpatrywał się w nowego znajomego dając mu czas, aby wycofał swoje słowa. Nie zrobi, tak? Swobodnie robił o wiele bardziej krępujące rzeczy, ale naturalnie Roro nie musiał o tym wiedzieć.
Fotograf wstał i przysiadł na brzegu kanapy, zaczesał palcami włosy do tyłu, a później przesunął dłoń na swoją szyję. Odchrząknął przygotowując się i zaczął cicho pojękiwać. Patrzył na Roro i żeby ten nie uznał, że Harvey tylko żartuje i nie będzie miał odwagi spełnić tego, co obiecał, jęczał z chwili na chwilę głośniej. Co prawda nie brzmiał jak kobieta, ale, właśnie. Z mieszkania Roro dochodziły męskie jęki? To chyba jeszcze bardziej krępujące, nawet jeśli byli w otwartej na odmienności Kanadzie.
Fotograf wstał i przysiadł na brzegu kanapy, zaczesał palcami włosy do tyłu, a później przesunął dłoń na swoją szyję. Odchrząknął przygotowując się i zaczął cicho pojękiwać. Patrzył na Roro i żeby ten nie uznał, że Harvey tylko żartuje i nie będzie miał odwagi spełnić tego, co obiecał, jęczał z chwili na chwilę głośniej. Co prawda nie brzmiał jak kobieta, ale, właśnie. Z mieszkania Roro dochodziły męskie jęki? To chyba jeszcze bardziej krępujące, nawet jeśli byli w otwartej na odmienności Kanadzie.
Spoglądał na fotografa z pewnością siebie przekonany, że przecież nic takiego nie zrobi. Mylił się. Gdy mężczyzna przysiadł na brzegu z równie pewnym i zdecydowanym spojrzeniem co on zaczynał wątpić w swoje wcześniejsze słowa. Gdy ten nagle zaczął pojękiwać cicho spojrzał na niego unosząc brew. Początkowo nie za bardzo docierało do niego co on naprawdę zamierza zrobić, ale gdy "rozkręcił się" podniósł się błyskawicznie i rzucił w jego stronę. Zakrył mu mocno dłonią usta jednocześnie przyciskając go do oparcia kanapy. Patrzył na niego szeroko otwartymi oczami ze zdziwieniem i zażenowaniem.
– Ty... – sapnął nie odrywając od niego zszokowanego spojrzenia. – Ty...! – westchnął cicho i uśmiechnął się po chwili kręcąc głową na boki. – Jesteś niemożliwy. – spojrzał w dół, żeby nie patrzeć mu w oczy, ale nadal nie zdejmował dłoni z jego ust zastanawiając się ile z tych atrakcji usłyszeli sąsiedzi i jak bardzo jest czerwony na twarzy.
– Ty... – sapnął nie odrywając od niego zszokowanego spojrzenia. – Ty...! – westchnął cicho i uśmiechnął się po chwili kręcąc głową na boki. – Jesteś niemożliwy. – spojrzał w dół, żeby nie patrzeć mu w oczy, ale nadal nie zdejmował dłoni z jego ust zastanawiając się ile z tych atrakcji usłyszeli sąsiedzi i jak bardzo jest czerwony na twarzy.
Spiął się, kiedy Roro się do niego zbliżył, ale pozwolił mu na to i nie próbował powstrzymywać nawet kiedy znajomy zasłonił mu usta. No co? Zamiast mówić, uniósł brwi i patrzył wyzywająco, zachęcając do dokończenia i użycia magicznego słowa. Nie był pewny, czy Roro wie, że da się jęczeć z zamkniętymi lub też w niektórych przypadkach, z zasłoniętymi ustami.
Ruszył się i lekko postukał opuszkami palców po dłoni znajomego, aby uprzytomnić mu, że nadal zatyka mu usta.
Ruszył się i lekko postukał opuszkami palców po dłoni znajomego, aby uprzytomnić mu, że nadal zatyka mu usta.
Czując dotyk na swojej dłoni spojrzał znowu na jego twarz i zabrał szybko rękę z ust fotografa.
Patrzył na niego przez chwilę w ciszy chcąc skomentować jakoś to, co stało się przed chwilą, ale tylko odsunął się bez słowa. Przejechał dłonią po karku i przymknął na króciutki moment oczy. Obrócił się do stolika, podniósł puste szklanki i zaniósł je do kuchni
– Z tobą zdecydowanie nie da się nudzić. – rzucił przez ramię i podszedł do blatu, na którym stała butelka whisky. Podczas nalewania jej do szklanek oraz wody zerknął dyskretnie na Harveya i uśmiechnął się pod nosem. Oj zdecydowanie nie da się nudzić...
Patrzył na niego przez chwilę w ciszy chcąc skomentować jakoś to, co stało się przed chwilą, ale tylko odsunął się bez słowa. Przejechał dłonią po karku i przymknął na króciutki moment oczy. Obrócił się do stolika, podniósł puste szklanki i zaniósł je do kuchni
– Z tobą zdecydowanie nie da się nudzić. – rzucił przez ramię i podszedł do blatu, na którym stała butelka whisky. Podczas nalewania jej do szklanek oraz wody zerknął dyskretnie na Harveya i uśmiechnął się pod nosem. Oj zdecydowanie nie da się nudzić...
Zaśmiał się i sam pokręcił głową. Nie sądził, że to będzie tak proste, założył, że Roro uda, że go nie słyszy.
– Naprawdę sądziłeś, że przegapię taką okazję do wprawienia cię w zakłopotanie?No i do pokazania, że do mnie się nie łosiuje – zapytał obserwując Roro. Zaraz wrócił na podłogę, usiadł z powrotem przed obiektywem i kontynuował robienie zdjęć.
– Ach, no i nie masz wcale takiej słabej głowy jak mówiłeś – dodał zerkając na znajomego i posyłając niewinny uśmiech. Niee, wcale nie jest złośliwy. – Jeszcze potrafisz trafić do szklanki, żeby nalać nam więcej, nie jest źle.
– Naprawdę sądziłeś, że przegapię taką okazję do wprawienia cię w zakłopotanie?No i do pokazania, że do mnie się nie łosiuje – zapytał obserwując Roro. Zaraz wrócił na podłogę, usiadł z powrotem przed obiektywem i kontynuował robienie zdjęć.
– Ach, no i nie masz wcale takiej słabej głowy jak mówiłeś – dodał zerkając na znajomego i posyłając niewinny uśmiech. Niee, wcale nie jest złośliwy. – Jeszcze potrafisz trafić do szklanki, żeby nalać nam więcej, nie jest źle.
– Więc specjalnie to robisz? – zerknął na niego opierając dłonie na blacie. – Stary łosiu? – dodał po chwili i spojrzał na szklanki.
Słysząc komentarz o jego stanie trzeźwości dolał zdecydowanie więcej whisky do szklanki Harveya. Podniósł je i skierował się z nimi w stronę fotografa kontynuującego swoją pracę.
– Proszę bardzo. – podał mu szklankę z równie niewinnym spojrzeniem co on i usiadł po turecku na kanapie przyglądając się mu jak robi zdjęcia. – Mam w przyszłym tygodniu luźny grafik, mogę zająć się twoimi tatuażami, jeśli będzie ci pasować.
Słysząc komentarz o jego stanie trzeźwości dolał zdecydowanie więcej whisky do szklanki Harveya. Podniósł je i skierował się z nimi w stronę fotografa kontynuującego swoją pracę.
– Proszę bardzo. – podał mu szklankę z równie niewinnym spojrzeniem co on i usiadł po turecku na kanapie przyglądając się mu jak robi zdjęcia. – Mam w przyszłym tygodniu luźny grafik, mogę zająć się twoimi tatuażami, jeśli będzie ci pasować.
Stary łosiu? No za takie teksty należy się specjalna kara. Szczyt nietolerancji i wulgarności, doprawdy! Nie odrywał się od zdjęć, spokojnie odebrał whisky, napił się, a później odstawił szklankę obok siebie, na podłogę. Dokończył pracę z kolejnym projektem, wstał i uważnie położył kartkę na miejsce.
– No ja nie wiem, czy ja chcę do ciebie wracać... – zaczął mówić i wolnym krokiem przeszedł za kanapę. Pochylił się i położył obydwie dłonie na ramionach Roro. – W końcu nazywasz mnie łosiem... – Pochylił się, aby móc mówić za uchem znajomego. Ściszył głos i zaczął powoli, lekko zaciskać palce na barkach tatuażysty, jakby chciał zacząć go masować albo jeszcze dobitniej uświadomić o tym, że go dotyka. – O tej porze na pewno wielu twoich sąsiadów jest w domu... A ty wiesz, że nie wstydzę się być głośno. Tak myślę, może tobie się to spodobało, co? – Wcześniej mówił schylając się za lewym uchem Roro, teraz przeniósł się za prawe. Jeśli mężczyzna chciał się odsunąć, Harvey w każdej chwili był gotów przytrzymać go. – Chcesz, żeby słyszeli i wyobrażali sobie, co się tu dzieje?
– No ja nie wiem, czy ja chcę do ciebie wracać... – zaczął mówić i wolnym krokiem przeszedł za kanapę. Pochylił się i położył obydwie dłonie na ramionach Roro. – W końcu nazywasz mnie łosiem... – Pochylił się, aby móc mówić za uchem znajomego. Ściszył głos i zaczął powoli, lekko zaciskać palce na barkach tatuażysty, jakby chciał zacząć go masować albo jeszcze dobitniej uświadomić o tym, że go dotyka. – O tej porze na pewno wielu twoich sąsiadów jest w domu... A ty wiesz, że nie wstydzę się być głośno. Tak myślę, może tobie się to spodobało, co? – Wcześniej mówił schylając się za lewym uchem Roro, teraz przeniósł się za prawe. Jeśli mężczyzna chciał się odsunąć, Harvey w każdej chwili był gotów przytrzymać go. – Chcesz, żeby słyszeli i wyobrażali sobie, co się tu dzieje?
– Hm? – spojrzał z zaskoczeniem na Harveya i podążył za nim wzrokiem, kiedy ten zaczął okrążać kanapę. Podskoczył lekko czując jego dłonie na sobie i złapał pewniej szklankę, którą nadal trzymał w dłoni. Słuchając słów fotografa i czując go za sobą w tak niewielkiej odległości, miał wrażenie, że zaraz spali się ze wstydu. W dodatku obawiał się, że ten znowu zacznie bezwstydnie jęczeć. I sąsiedzi... mają sobie wyobrażać, że on i facet, którego tu wprowadził... że oni? O nie, nie, nie... Co tu się właśnie..?
– Nie... – szepnął zaciskając mocniej dłonie na szklance. – Nie chcę, żeby słyszeli i... – zaczął cicho powtarzać jak małe dziecko po dorosłym, ale po chwili zreflektował się i odchylił w bok na tyle ile pozwoliły mu ręce Harveya. – Już nie będę... – wykręcił głowę do tył by móc spojrzeć na niego.
– Nie... – szepnął zaciskając mocniej dłonie na szklance. – Nie chcę, żeby słyszeli i... – zaczął cicho powtarzać jak małe dziecko po dorosłym, ale po chwili zreflektował się i odchylił w bok na tyle ile pozwoliły mu ręce Harveya. – Już nie będę... – wykręcił głowę do tył by móc spojrzeć na niego.
– No jasne – odezwał się głośniej, wyprostował i puścił znajomego. Stuknął dłonią Roro w tył głowy jak starszy brat młodszego. – Teraz tak mówisz, bo jestem blisko. Zaraz wrócę do zdjęć, ty się napijesz i co będzie? Łosiu, łosiu! Co nie? – Dalej stał za kanapą, ale teraz podparł się dłonią o biodro i patrzył na Roro z góry.
– Ał... – sapnął cicho od lekkiego pacnięcia w tył głowy.
Słuchając Harveya przybrał poważny wyraz twarzy. Gdy ten się wyprostował i w efekcie górował nad nim, Roro odchylił mocno głowę do tyłu by móc na niego spojrzeć. Wpatrywał się w niego przez kilka sekund z neutralnym wyrazem twarzy, a po chwili uśmiechnął się szeroko z psotnym spojrzeniem.
– Oczywiście.
Słuchając Harveya przybrał poważny wyraz twarzy. Gdy ten się wyprostował i w efekcie górował nad nim, Roro odchylił mocno głowę do tyłu by móc na niego spojrzeć. Wpatrywał się w niego przez kilka sekund z neutralnym wyrazem twarzy, a po chwili uśmiechnął się szeroko z psotnym spojrzeniem.
– Oczywiście.
Harvey, kiedy usłyszał odpowiedź, przewrócił oczami i westchnął. Cierpliwość, potrzebna cierpliwość.
– No dobrze. To może idź do sąsiadów i uprzedź ich, jakoś wytłumacz to, co będą słyszeć – zasugerował. Na razie nie wracał na podłogę, tylko przysiadł na kanapie i poczęstował się żelkiem.
– Już to sobie wyobrażam – zaczął znowu, kiedy zjadł. – Pukasz do drzwi i mówisz: przepraszam państwa, jest u mnie kolega i będzie jęczał, bo nazywam go łosiem, ale proszę się nie przejmować i jeść obiad dalej.
– No dobrze. To może idź do sąsiadów i uprzedź ich, jakoś wytłumacz to, co będą słyszeć – zasugerował. Na razie nie wracał na podłogę, tylko przysiadł na kanapie i poczęstował się żelkiem.
– Już to sobie wyobrażam – zaczął znowu, kiedy zjadł. – Pukasz do drzwi i mówisz: przepraszam państwa, jest u mnie kolega i będzie jęczał, bo nazywam go łosiem, ale proszę się nie przejmować i jeść obiad dalej.
Przyglądał się fotografowi gdy sięgał po żelka i zaczął go zjadać. Potarł kciukiem nadal trzymaną szklankę i uśmiechnął się lekko pod nosem.
– Ok, nie będę cię nazywać łosiem w moim mieszkaniu.
Przyjrzał się bursztynowemu płynowi i ze zdziwieniem stwierdził, że zobojętniał mu już ten smak i nie reaguje na niego tak jak wcześniej A to oznacza, że prawdopodobnie może nazwać się pijanym.
– Będę cię tak nazywać wszędzie tam, gdzie nie usłyszą cię moi sąsiedzi. – wzruszył lekko ramionami, jakby powiedział coś oczywistego, a po chwili uniósł szklankę do ust i napił się whisky.
– Ok, nie będę cię nazywać łosiem w moim mieszkaniu.
Przyjrzał się bursztynowemu płynowi i ze zdziwieniem stwierdził, że zobojętniał mu już ten smak i nie reaguje na niego tak jak wcześniej A to oznacza, że prawdopodobnie może nazwać się pijanym.
– Będę cię tak nazywać wszędzie tam, gdzie nie usłyszą cię moi sąsiedzi. – wzruszył lekko ramionami, jakby powiedział coś oczywistego, a po chwili uniósł szklankę do ust i napił się whisky.
Zaśmiał się szczerze. No tak, w kontaktach z ludźmi nigdy nic nie mogło być proste. Tym bardziej, jeśli ci ludzie pili whisky.
– To wtedy wymyślę coś innego, co zadziała w nowym miejscu. – Znów sięgnął po żelka, ale zamiast zjeść go samemu, podał go Roro. – Masz. – Wstał i zabrał kartkę z kolejnym zodiakiem, a później uklęknął przy aparacie. Znowu z czystej złośliwości miał ochotę robić zdjęcia znajomemu, ale powstrzymał się.
– To wtedy wymyślę coś innego, co zadziała w nowym miejscu. – Znów sięgnął po żelka, ale zamiast zjeść go samemu, podał go Roro. – Masz. – Wstał i zabrał kartkę z kolejnym zodiakiem, a później uklęknął przy aparacie. Znowu z czystej złośliwości miał ochotę robić zdjęcia znajomemu, ale powstrzymał się.
Coś innego..? Z czystej ciekawości miał ochotę sprowokować w późniejszym czasie i innym miejscu fotografa tylko po to, żeby się dowiedzieć co też takiego by wymyślił.
Przyjął od niego żelka dziękując mu skinieniem głowy. Jadł go powoli przyglądając się jak Harvey kręci cię wokół aparatu. Spojrzał na projekty i przypomniało mu się, że to on miał mu je zmieniać dla ułatwienia, ale teraz w tym podchmielonym stanie wolał nie ryzykować i zwyczajnie się do nich nie zbliżać.
Jakby na przekór swoim wcześniejszym myślom, wypił do końca pozostały alkohol w jego szklance i odstawił ją pustą na stolik. Oj tak, zdecydowanie będzie zaraz pijany. Czy to nie jest egoistyczne z jego strony? Harvey zasuwa z aparatem i robi zdjęcia dla niego, a on jak gdyby nigdy nic pije sobie w najlepsze.
Westchnął cicho i przerzucił nogi przez oparcie kanapy rozkładając się na niej i zamknął oczy wsłuchując się w charakterystyczne dźwięki, które wydawał aparat.
Przyjął od niego żelka dziękując mu skinieniem głowy. Jadł go powoli przyglądając się jak Harvey kręci cię wokół aparatu. Spojrzał na projekty i przypomniało mu się, że to on miał mu je zmieniać dla ułatwienia, ale teraz w tym podchmielonym stanie wolał nie ryzykować i zwyczajnie się do nich nie zbliżać.
Jakby na przekór swoim wcześniejszym myślom, wypił do końca pozostały alkohol w jego szklance i odstawił ją pustą na stolik. Oj tak, zdecydowanie będzie zaraz pijany. Czy to nie jest egoistyczne z jego strony? Harvey zasuwa z aparatem i robi zdjęcia dla niego, a on jak gdyby nigdy nic pije sobie w najlepsze.
Westchnął cicho i przerzucił nogi przez oparcie kanapy rozkładając się na niej i zamknął oczy wsłuchując się w charakterystyczne dźwięki, które wydawał aparat.
Raz na jakiś czas zerkał na Roro, aby skontrolować, jak znajomy się trzyma. Nie próbował wymyślać tematów do rozmów i na siłę zagadywać, nawet kiedy pomyślał, że tatuażysta może złapać drzemkę – w końcu był najedzony i napił się alkoholu, w pomieszczeniu było ciepło i panowała cisza. Harvey sądził, że takie warunki większość ludzi mogłoby uśpić.
Cóż, skupił się na pracy i na swoich myślach.
Cóż, skupił się na pracy i na swoich myślach.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach