▲▼
– Jeśli już byśmy mieli coś robić, co mogłoby uszkodzić kartki, to na pewno nie na oryginałach. – Hervey był zaskoczony, że Roro pomyślał, że fotograf ryzykowałby zniszczenie projektów. – Ale w porządku, mogę nie kombinować. Czyli po prostu zwykłe zdjęcia. Na jakim tle? – Machnął dłonią w skazując na mieszkanie Roro. Napił się whisky wcześniej odkładając kartki, które trzymał w dłoni, aby przypadkiem ich nie zalać.
Zabrał ze sobą słodycze, podszedł do stolika i postawił je na brzegu. Nie usiadł na kanapie tylko ukucnął za stolikiem tak, żeby widzieć fotografa.
- Hm, nie wiem, to jest mi już zupełnie obojętne czy ms być jasne czy jakie tam uważasz za słuszne. - wyciągnął z miseczki żelka i odgryzł jego kawałek.
- Hm, nie wiem, to jest mi już zupełnie obojętne czy ms być jasne czy jakie tam uważasz za słuszne. - wyciągnął z miseczki żelka i odgryzł jego kawałek.
Harvey z nieodgadnionym wyrazem twarzy przyglądał się Roro. Po chwili odłożył szklankę i ponownie chwycił rysunki. Nieświadomie podchodził już z minimalnym entuzjazmem, za to zaczął się zachowywać bardziej profesjonalnie, jakby przyszedł do klienta, a nie pobawić się zdjęciami ze znajomym.
– W porządku... – Odetchnął i wolną dłonią przeczesał włosy, jakby to pomogło mu myśleć. – To może kolaż? Jedno zdjęcie z całością, tak jak jest, bez tła... – Położył sobie kartki na udach i palcami przesunął po brzegach papieru. – A dwa zdjęcia z wybranymi szczegółami. – Teraz wskazał na konkretną część rysunku. – Według tego schematu mogłaby powstać całą seria odiaków.
– W porządku... – Odetchnął i wolną dłonią przeczesał włosy, jakby to pomogło mu myśleć. – To może kolaż? Jedno zdjęcie z całością, tak jak jest, bez tła... – Położył sobie kartki na udach i palcami przesunął po brzegach papieru. – A dwa zdjęcia z wybranymi szczegółami. – Teraz wskazał na konkretną część rysunku. – Według tego schematu mogłaby powstać całą seria odiaków.
Gdy fotograf zaczął tłumaczyć mu coś na przykładzie jednego z projektów, wstał i usiadł obok na kanapie wpatrując się w kartkę, którą trzymał Harvey.
- Okej, kolaż może być... - kiwnął głową uśmiechając się lekko. - Podoba mi się ten pomysł.
Spójrzał na szklankę z whisky i przyglądał się jej dłuższą chwilę. Podniósł ją ze stolika i jednym duszkiem opróżnił ją krzywiąc się znowu. Ble. Chwycił miseczkę z żelkami i rozłożył się z nią wygodnie na kanapie.
- Hm? - podsunął mężczyźnie słodycze pod nos z pytającym wzrokiem.
- Okej, kolaż może być... - kiwnął głową uśmiechając się lekko. - Podoba mi się ten pomysł.
Spójrzał na szklankę z whisky i przyglądał się jej dłuższą chwilę. Podniósł ją ze stolika i jednym duszkiem opróżnił ją krzywiąc się znowu. Ble. Chwycił miseczkę z żelkami i rozłożył się z nią wygodnie na kanapie.
- Hm? - podsunął mężczyźnie słodycze pod nos z pytającym wzrokiem.
– W porządku – powtórzył. Nagle zaczął się rozglądać po pomieszczeniu: po ścianach, a później suficie. – Spróbuję zrobić to tutaj, ale będę potrzebował jasnego światła i płaskiej powierzchni, najlepiej coś w pionie. Wiesz, chodzi o cień, nie chcę cienia. Może być któraś ze ścian. – Sam wypił resztkę whisky i odstawił pustą szklankę na stolik. – Nie, dzięki. – Pokręcił głową. – Jestem pełen dobrego jedzenia, już więcej nie zmieszczę. – Wstał i dolał sobie trunku. No tak, żelków nie zje, bo resztkę miejsca w żołądku zachowuje na alkohol. – Masz coś, czym mógłbym przytwierdzić kartkę do ściany tak, żeby dalej była idealnie gładka?
Wstał z nim i gdy ten dolewał sobie whisky postawił obok swoją szklankę.
- Mnie też nalej. - wyciągnął z miseczki kolejnego żelka i zjadł go. - Lampka na biurku jest całkiem mocna, wiem, że to nie jakaś super lampa jak w studiu fotograficznym, ale może się nada. A co do ścian... - podszedł do szafki przy biurku, w której trzymał wszystkie biurowe przybory. - Mam o to.. w sumie nie wiem jak to się nazywa. - zaśmiał się machając mu małą paczuszką. - To ta nietłusta plastelina, którą łatwo przykleić i zdjąć. No i nie zostawia śladów. Można na nią spokojnie przykleić kartki.
Spojrzał na Harveya, który nalewał whisky i westchnął cicho pod nosem. Czuł, że wesoła atmosfera jaka towarzyszyła im podczas chaotycznego posiłku zaczynała się gdzieś ulatniać w zbyt szybkim tempie.
Ignorując rozłożone projekty i nadal trzymając miseczkę ze słodyczami, obszedł stolik do kawy i stanął po jego drugiej stronie. Wyciągnął jednego żelka i spojrzał na Harveya z tajemniczym wyrazem twarzy. Patrzył na niego przez kilka przedłużających się sekund w ciszy.
- Rzut za trzy punkty! - bez ostrzeżenia rzucił lekko żelkiem po łuku celując w twarz fotografa.
- Mnie też nalej. - wyciągnął z miseczki kolejnego żelka i zjadł go. - Lampka na biurku jest całkiem mocna, wiem, że to nie jakaś super lampa jak w studiu fotograficznym, ale może się nada. A co do ścian... - podszedł do szafki przy biurku, w której trzymał wszystkie biurowe przybory. - Mam o to.. w sumie nie wiem jak to się nazywa. - zaśmiał się machając mu małą paczuszką. - To ta nietłusta plastelina, którą łatwo przykleić i zdjąć. No i nie zostawia śladów. Można na nią spokojnie przykleić kartki.
Spojrzał na Harveya, który nalewał whisky i westchnął cicho pod nosem. Czuł, że wesoła atmosfera jaka towarzyszyła im podczas chaotycznego posiłku zaczynała się gdzieś ulatniać w zbyt szybkim tempie.
Ignorując rozłożone projekty i nadal trzymając miseczkę ze słodyczami, obszedł stolik do kawy i stanął po jego drugiej stronie. Wyciągnął jednego żelka i spojrzał na Harveya z tajemniczym wyrazem twarzy. Patrzył na niego przez kilka przedłużających się sekund w ciszy.
- Rzut za trzy punkty! - bez ostrzeżenia rzucił lekko żelkiem po łuku celując w twarz fotografa.
Tak jak Roro prosił, nalał również jemu, po czym dodał odrobinę wody do obydwu szklanek.
– A, tak. To będzie bardzo dobre. Też nigdy nie wiem, jak to się nazywa... – skomentował i zamyślił się nad ułożeniem światła. – Myślę, że lampka wystarczy. Będziesz mógł potrzymać ją mniej więcej tam, gdzie ci pokażę? – Chciał się ruszyć i zabrać do pracy, ale zachowanie Roro przykuło jego uwagę. Zerknął na żelka, którego znajomy trzymał, potem utkwił spojrzenie w oczach mężczyzny. Nie zgadł, o co chodzi, ale odpowiedział na spojrzenie dla samego zaczepienia, poznania reakcji. Drgnął, kiedy spostrzegł szybki ruch i odruchowo uchylił się przed lecącym żelkiem, ale szybko i zręcznie złapał go lewą dłonią i podniósł do ust. Uśmiechnął się tryumfalnie żując słodycz.
– Umiesz tańczyć? – zapytał nagle, a później napił się whisky.
– A, tak. To będzie bardzo dobre. Też nigdy nie wiem, jak to się nazywa... – skomentował i zamyślił się nad ułożeniem światła. – Myślę, że lampka wystarczy. Będziesz mógł potrzymać ją mniej więcej tam, gdzie ci pokażę? – Chciał się ruszyć i zabrać do pracy, ale zachowanie Roro przykuło jego uwagę. Zerknął na żelka, którego znajomy trzymał, potem utkwił spojrzenie w oczach mężczyzny. Nie zgadł, o co chodzi, ale odpowiedział na spojrzenie dla samego zaczepienia, poznania reakcji. Drgnął, kiedy spostrzegł szybki ruch i odruchowo uchylił się przed lecącym żelkiem, ale szybko i zręcznie złapał go lewą dłonią i podniósł do ust. Uśmiechnął się tryumfalnie żując słodycz.
– Umiesz tańczyć? – zapytał nagle, a później napił się whisky.
Zaśmiał się cicho kiedy fotograf złapał żelka. Odstawił miseczkę i podszedł do blatu na którym stały szklanki z alkoholem. Podniósł swoją i upił trochę whisky. Słysząc pytanie zakrztusił się lekko i odstawił szybko szklankę. Spojrzał na Harveya jakby ten właśnie powiedział, że jest z marsa.
- Tańczyć? - powtórzył i zaczął się śmiać. - Ani trochę. Kiedy tańczę zaczynają ginąć ludzie wokół. - jeszcze raz podniósł szklankę z whisky i usiadł z nią na kanapie. - Dlaczego pytasz?
- Tańczyć? - powtórzył i zaczął się śmiać. - Ani trochę. Kiedy tańczę zaczynają ginąć ludzie wokół. - jeszcze raz podniósł szklankę z whisky i usiadł z nią na kanapie. - Dlaczego pytasz?
– Z ciekawości – odpowiedział i uśmiechnął się, a zaraz machnął ręką dając znać, że to nieważne. Odstawił szklankę i chwycił to coś, czego nazwy nie znali, przygotował porcję i przykleił do rysunku, a później wstał i kucnął przy jednej ze ścian, po czym ostrożnie przyłożył do ściany. Cierpliwie przygładził masę palcami, aby papier nie marszczył się nawet odrobinę, a później odsunął się i sięgnął po plecak.
– Chcesz spróbować? – zapytał przypinając jeden z obiektywów do aparatu i rozkładając statyw.
– Chcesz spróbować? – zapytał przypinając jeden z obiektywów do aparatu i rozkładając statyw.
Przyglądał się cały czas fotografowi gdy przyklejał jeden z projektów do ściany i uśmiechnął się lekko widząc jego dokładne i cierpliwe ruchy. Biorąc jeszcze jednego łyka whisky odstawił szklankę na stolik. Podszedł do biurka i zdjął z niego lampę, przy której pracował nad szkicami. Postawił ją na podłodze i podciągnął blizej jej wystarczająco długi kabel.
- Spróbować czego? - spojrzał na Harveya rozstawiającego statyw.
- Spróbować czego? - spojrzał na Harveya rozstawiającego statyw.
– Zrobić zdjęcia – odpowiedział od razu i kontynuował przygotowania. Ustawił statyw na mniej więcej dobrą wysokość, na razie nie starał się robić tego dokładnie, bo wiedział, że później, kiedy przytwierdzi do niego aparat i tak pewnie będzie chciał coś zmienić.
– Czasami proponuję to komuś niedoświadczonemu, jeśli mamy czas, bo przez nieznajomość popularnych konwencji i zwykły przypadek może wyjść coś ciekawego – dodał, żeby wyjaśnić i odrobinę zachęcić Roro.
– Czasami proponuję to komuś niedoświadczonemu, jeśli mamy czas, bo przez nieznajomość popularnych konwencji i zwykły przypadek może wyjść coś ciekawego – dodał, żeby wyjaśnić i odrobinę zachęcić Roro.
Podszedł do fotografa i ukucnął obok rozstawionego statywu. Podparł głowę na dłoniach i przyglądał się jego pracy z uśmiechem.
- Pewnie, że chcę... takim sprzętem. - machnął głową w kierunku aparatu, a potem spojrzał na Harveya. - Co właściwie teraz robisz na co dzień skoro nie jeździsz na front?
- Pewnie, że chcę... takim sprzętem. - machnął głową w kierunku aparatu, a potem spojrzał na Harveya. - Co właściwie teraz robisz na co dzień skoro nie jeździsz na front?
– Chociażby to – wskazał gestem na aparat. – Poza tym retuszuję zdjęcia, które zrobiłem, a samo to już jest pracą na kolejne lata. Czasem przyjmę zlecenie na koncert, czasami sprzedaję pojedyncze zdjęcia, które mam w swoich zbiorach, które pasują jako tło albo podkład pod artykuły dla klienta... Niedługo też chcę wybrać się na koło podbiegunowe,znowu robić zdjęcia gwiazd i zorzy. – Mówił jednocześnie przytwierdzając aparat do statywu, włączając i przymierzając się. Siedział po turecku przed ścianą na podłodze, sięgnął po lampę.
– Mógłbyś potrzymać ją tu? – Wskazał wysokość swojego ramienia, mniej więcej za aparatem. – Sprawdzę, jak to się sprawdza i możemy się zamienić.
– Mógłbyś potrzymać ją tu? – Wskazał wysokość swojego ramienia, mniej więcej za aparatem. – Sprawdzę, jak to się sprawdza i możemy się zamienić.
Słuchał Harveya z uwagą i przytakująco kiwał od czasu do czasu głową, nie chciał, żeby fotograf myślał, że go nie słucha.
– Nie myślałeś nigdy, żeby otworzyć takie typowe studio fotograficznego? – przysunął się do niego i wziął do rąk lampę trzymając ją w takiej pozycji, jakiej chciał mężczyzna. – Czy nużyłoby cię to? Wolisz pracę w terenie? – spojrzał na jego twarz kiedy ten zaczął robić coś przy aparacie.
– Nie myślałeś nigdy, żeby otworzyć takie typowe studio fotograficznego? – przysunął się do niego i wziął do rąk lampę trzymając ją w takiej pozycji, jakiej chciał mężczyzna. – Czy nużyłoby cię to? Wolisz pracę w terenie? – spojrzał na jego twarz kiedy ten zaczął robić coś przy aparacie.
Oderwał się od aparatu, aby posłać Roro znaczące spojrzenie. Studio fotograficzne? Cyba żartował!
– Tak, zawsze chciałem być świadkiem wydarzeń, robić zdjęcia czemuś, co wywołuje we mnie emocje albo buduje jakąś wizję świata, chciałem przekazywać to innym. – Znów przybliżył się do obiektywu. Mówił i przerywał na moment, kiedy zwalniał spust migawki. – Na wojnach jest nieskończenie wiele historii do opowiedzenia. Siedzę tam z tymi ludźmi po parę tygodni, czasami opowiadają mi swoje życiorysy, przedstawiają rodzinie, czasami sami chcą być uwiecznieni w jakichś pozach albo ważnych dla nich miejscach. Czasami zdarza się, że się z kimś zaprzyjaźnię, czasami drzemy koty... Jak w życiu. Czasami, kiedy patrzę na moje archiwum, mam wrażenie, że mam w domu cmentarzysko, bo przecież większość z tych osób, które fotografowałem już nie żyje. Wielu z nich zginęło na moich oczach, uwieczniam ich śmierć na kartach pamięci... – Pokręcił głową i zamilkł, przez moment było słychać tylko klikanie przesłony. – No, chyba jest w porządku. Chodź – Zgrabnie wstał z ziemi, zrobił miejsce przed obiektywem i wyciągnął ręce, aby Roro podał mu lampę.
– Tak, zawsze chciałem być świadkiem wydarzeń, robić zdjęcia czemuś, co wywołuje we mnie emocje albo buduje jakąś wizję świata, chciałem przekazywać to innym. – Znów przybliżył się do obiektywu. Mówił i przerywał na moment, kiedy zwalniał spust migawki. – Na wojnach jest nieskończenie wiele historii do opowiedzenia. Siedzę tam z tymi ludźmi po parę tygodni, czasami opowiadają mi swoje życiorysy, przedstawiają rodzinie, czasami sami chcą być uwiecznieni w jakichś pozach albo ważnych dla nich miejscach. Czasami zdarza się, że się z kimś zaprzyjaźnię, czasami drzemy koty... Jak w życiu. Czasami, kiedy patrzę na moje archiwum, mam wrażenie, że mam w domu cmentarzysko, bo przecież większość z tych osób, które fotografowałem już nie żyje. Wielu z nich zginęło na moich oczach, uwieczniam ich śmierć na kartach pamięci... – Pokręcił głową i zamilkł, przez moment było słychać tylko klikanie przesłony. – No, chyba jest w porządku. Chodź – Zgrabnie wstał z ziemi, zrobił miejsce przed obiektywem i wyciągnął ręce, aby Roro podał mu lampę.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach