▲▼
Nie, nie... nie zasypiaj. Po dłuższej chwili otworzył oczy i spojrzał na Harveya, który cały czas zajmował się fotografowaniem jego projektów. Zdjął nogi z oparcia i wstał z kanapy, chwycił miskę żelków i podszedł z nimi do miejsca, w którym siedział znajomy. Usiadł obok niego bez słowa i postawił na podłodze między nimi miskę.
– Opowiedz mi o swoich podbojach miłosnych. – patrzył przez moment na ścianę z twarzą bez wyrazu, ale po chwili spojrzał na Harveya i uśmiechnął się zadziornie.
Dlaczego zapytał akurat o to? Dobre pytanie... Prawdopodobieństwo, że nie dostanie odpowiedzi albo fotograf stwierdzi, że to tylko pijacki bełkot było bardzo duże, ale cóż, nie zaszkodzi spróbować.
– Opowiedz mi o swoich podbojach miłosnych. – patrzył przez moment na ścianę z twarzą bez wyrazu, ale po chwili spojrzał na Harveya i uśmiechnął się zadziornie.
Dlaczego zapytał akurat o to? Dobre pytanie... Prawdopodobieństwo, że nie dostanie odpowiedzi albo fotograf stwierdzi, że to tylko pijacki bełkot było bardzo duże, ale cóż, nie zaszkodzi spróbować.
– Dzięki – rzucił, wziął żelka i wrócił do zdjęć. Teraz, kiedy był chwilę sam na sam z pracą, nadrobił stracony na zabawę czas i już prawie kończył. Prychnął słysząc pytanie i zamiast odpowiedzieć o drazu, zerknął na swoją szklankę z alkoholem. Nadchodzą takie tematy, że chyba musi napić się więcej...
– Nie wiem, czy jest o czym opowiadać... – mruknął jakby sam do siebie. No tak, wiedział, że przed miłością sensu stricto to on akurat uciekał jak przed niczym innym. – Co dokładniej rozumiesz przez 'podbije miłosne'? – Przerwał robienie zdjęć i sięgnął po szklankę pełną whisky. No, jeśli wypiłby to duszkiem, pewnie byłby w podobnym stanie jak Roro.
– Nie wiem, czy jest o czym opowiadać... – mruknął jakby sam do siebie. No tak, wiedział, że przed miłością sensu stricto to on akurat uciekał jak przed niczym innym. – Co dokładniej rozumiesz przez 'podbije miłosne'? – Przerwał robienie zdjęć i sięgnął po szklankę pełną whisky. No, jeśli wypiłby to duszkiem, pewnie byłby w podobnym stanie jak Roro.
– Wszystko. – uśmiechnął się widząc, że Harvey sięgnął po szklankę z whisky. Być może zapowiada się niesamowicie ciekawa rozmowa. – Wszystko, co można nazwać związkiem, przelotną przygodą i te wszystkie inne rzeczy. No... sam wiesz. – zjadł kolejnego żelka i spojrzał na jego twarz. – Oczywiście jeśli nie chcesz o tym mówić to rozumiem.
Harvey nie wyglądał, jakby był zachwycony perspektywą opowiadania akurat o tym aspekcie swojego życia.
– Wiem, ale... Tych przygód było wiele, jakbym mówił o wszystkim, zastałby nas tu świt albo i kolejny wieczór. – Zastanowił się chwilę, w jaki sposób przedstawić to, co chciał Roro i nagle wpadł na pomysł. – Okej, dobra, opowiem, ale! Alee... – W lewej dłoni trzymał szklankę, a prawą podniósł i wyciągnął wskazujący palec, aby zwrócić uwagę znajomego. – Ale ty też coś opowiesz. Historia za historię.
– Wiem, ale... Tych przygód było wiele, jakbym mówił o wszystkim, zastałby nas tu świt albo i kolejny wieczór. – Zastanowił się chwilę, w jaki sposób przedstawić to, co chciał Roro i nagle wpadł na pomysł. – Okej, dobra, opowiem, ale! Alee... – W lewej dłoni trzymał szklankę, a prawą podniósł i wyciągnął wskazujący palec, aby zwrócić uwagę znajomego. – Ale ty też coś opowiesz. Historia za historię.
Zrzedła mu mina gdy zaczął sądzić, że Harvey nie będzie chciał jednak o tym rozmawiać. Jednak gdy ten zgodził się, uśmiechnął się szeroko do niego i przytaknął kiwnięciem głowy spoglądając na trzymaną przez niego szklankę z alkoholem.
– Ok, jednak w moim przypadku nie będzie tego dużo. – spojrzał na miskę i wyciągnął z niej kolejnego żelka. – Ale ty pierwszy... – spojrzał na niego i machnął dłonią w zachęcającym geście. – No... z detalami. – nie przestając się uśmiechać wyciągnął ramiona do tyłu i zaparł się na nich wygodnie.
– Ok, jednak w moim przypadku nie będzie tego dużo. – spojrzał na miskę i wyciągnął z niej kolejnego żelka. – Ale ty pierwszy... – spojrzał na niego i machnął dłonią w zachęcającym geście. – No... z detalami. – nie przestając się uśmiechać wyciągnął ramiona do tyłu i zaparł się na nich wygodnie.
Harvey zaśmiał się trochę zażenowany. Milczał chwilę patrząc po ścianach, jakby szukał czegoś w pamięci. Wreszcie skupił wzrok na Roro.
– Nie podejrzewałem, że okażesz się być erotomanem-gawędziarzem... – teraz wyraz twarzy fotografa stał się weselszy i bardziej zadziorny. – No nic. Nie wiem, czy umiem opowiadać 'z detalami', nigdy nie próbowałem. Ale dobrze. – Znowu spojrzał w bok. – [color=#91A98D]Mam w Niemczech takiego... znajomego. Poznaliśmy się w barze. Zaczepiłem go, bo siedział na kanapie sam już dłuższy czas i czytał jakąś książkę z francuskim tytułem. Pomyślałem, że zagadam do niego po francuski i jakoś się dogadamy... no i dogadaliśmy się. Szybko przeszliśmy do rzeczy, ale żaden z nas nie chciał się pierwszy rozebrać.[color] – Uśmiechnął się na to wspomnienie. – Ja złośliwie przez to, że on się wstrzymywał, a on powiedział, że chce szybkiego seksu, a nie czułości i rozbierania. Coś mi nie pasowało, szybko okazało się, że gość ma prawie pół ciała w bliznach po poparzeniach. – Harvey wskazał na swoje lewe ramię, bok i biodro. – Powiedział, że ma to od dziecka, bo w domu wybuchł pożar, nie lubi tego pokazywać i tak dalej. Spotkaliśmy się parę dni pod rząd i jakoś udało mi się go do siebie przekonać. Poznawanie go było zupełnie fascynujące. Byliśmy wtedy o wiele młodsi, dla mnie to była pierwsza styczność z rozpracowywaniem i otwieraniem kogoś na siebie na przestrzeni dłuższego czasu. Wróciłem do Kanady, ale zawsze, kiedy jestem w pobliżu, staram się go odwiedzić. Zawsze dowiaduję się czegoś nowego, mamy nowe tematy do rozmów i nowe pomysły. Któregoś razu na przykład uprawialiśmy seks na dachu jego domu albo w ogrodzie, jak latały świetliki. Albo wybraliśmy się w plener, on rysował, ja chciałem zrobić mu sesję i wiesz, że się zgodził? Pierwszy raz pozwolił mi robić sobie zdjęcia, a w zamian chciał, żebym był jego żywym płótnem jak wrócimy do miasta. Mam gdzieś zdjęcia, bo sobie zrobiłem, żeby uwiecznić jego obraz. Ciekawe doświadczenie, polecam, jeśli jesteś cierpliwy i niezbyt wrażliwy na łaskotanie. Później musiał pomóc zmywać tę farbę... – dodał i znów się uśmiechnął. Od dłuższego czasu obserwował reakcje Roro.
– Nie podejrzewałem, że okażesz się być erotomanem-gawędziarzem... – teraz wyraz twarzy fotografa stał się weselszy i bardziej zadziorny. – No nic. Nie wiem, czy umiem opowiadać 'z detalami', nigdy nie próbowałem. Ale dobrze. – Znowu spojrzał w bok. – [color=#91A98D]Mam w Niemczech takiego... znajomego. Poznaliśmy się w barze. Zaczepiłem go, bo siedział na kanapie sam już dłuższy czas i czytał jakąś książkę z francuskim tytułem. Pomyślałem, że zagadam do niego po francuski i jakoś się dogadamy... no i dogadaliśmy się. Szybko przeszliśmy do rzeczy, ale żaden z nas nie chciał się pierwszy rozebrać.[color] – Uśmiechnął się na to wspomnienie. – Ja złośliwie przez to, że on się wstrzymywał, a on powiedział, że chce szybkiego seksu, a nie czułości i rozbierania. Coś mi nie pasowało, szybko okazało się, że gość ma prawie pół ciała w bliznach po poparzeniach. – Harvey wskazał na swoje lewe ramię, bok i biodro. – Powiedział, że ma to od dziecka, bo w domu wybuchł pożar, nie lubi tego pokazywać i tak dalej. Spotkaliśmy się parę dni pod rząd i jakoś udało mi się go do siebie przekonać. Poznawanie go było zupełnie fascynujące. Byliśmy wtedy o wiele młodsi, dla mnie to była pierwsza styczność z rozpracowywaniem i otwieraniem kogoś na siebie na przestrzeni dłuższego czasu. Wróciłem do Kanady, ale zawsze, kiedy jestem w pobliżu, staram się go odwiedzić. Zawsze dowiaduję się czegoś nowego, mamy nowe tematy do rozmów i nowe pomysły. Któregoś razu na przykład uprawialiśmy seks na dachu jego domu albo w ogrodzie, jak latały świetliki. Albo wybraliśmy się w plener, on rysował, ja chciałem zrobić mu sesję i wiesz, że się zgodził? Pierwszy raz pozwolił mi robić sobie zdjęcia, a w zamian chciał, żebym był jego żywym płótnem jak wrócimy do miasta. Mam gdzieś zdjęcia, bo sobie zrobiłem, żeby uwiecznić jego obraz. Ciekawe doświadczenie, polecam, jeśli jesteś cierpliwy i niezbyt wrażliwy na łaskotanie. Później musiał pomóc zmywać tę farbę... – dodał i znów się uśmiechnął. Od dłuższego czasu obserwował reakcje Roro.
Już wcześniej zakodował w głowie, że Harvey woli mieć narzeczonego niż narzeczoną, dlatego nie zdziwił się, że ten mówił akurat o mężczyźnie. Słuchał go z zainteresowaniem, które odzwierciedlane było na jego twarzy. W strategicznych miejscach historii, takich jak wspomnienie o bliznach, unosił odruchowo brwi do góry w zdziwieniu. W dodatku miło było słyszeć, że fotograf był wstanie pomóc komuś w przełamaniu niechęci do bycia fotografowanym. Czy powinien być zdziwiony i zbulwersowanym tym co mówił znajomy? Zdecydowanie nie. Nie był nietolerancyjny i zresztą jak mógł kogoś oceniać na tym polu, kiedy sam nie był pewny siebie i otwarty na jakiekolwiek związki?
Gdy Harvey przestał mówić, Roro zaśmiał się cicho i spojrzał na jego twarz.
– Na dachu...?
Gdy Harvey przestał mówić, Roro zaśmiał się cicho i spojrzał na jego twarz.
– Na dachu...?
– Mhmm... – zamruczał w odpowiedzi i napił się porządny łyk whisky, a później zapolował na żelka. – No, teraz twoja kolej – zachęcił znajomego.
Zanim zaczął mówić zjadł jeszcze jednego żelka, żeby przemyśleć to co zamierza powiedzieć. Nawet będąc pijanym miał małe opory przed mówieniem o tym, ale zgodził się i nie chciał być gołosłowny.
– Więc... nie ma tego dużo, dlatego może... po prostu opowiem ci o wszystkim, co chociaż odrobinę można by podciągnąć pod ten temat. – spojrzał na moment na Harveya zanim zaczął kontynuować i po chwili wlepił wzrok w kartkę wiszącą przed nimi. – Kiedy miałem trzynaście lat... miałem przyjaciela. Bardzo bliskiego przyjaciela. Nazywał się Ju Long. – uśmiechnął się do projektu. – Jego imię oznaczało potężny jak smok, nie to co moje. – prychnął cicho pod nosem. – Gdy teraz o tym myślę i przypominam sobie te czasy, zaczynam zdawać sobie sprawę, że może nie za bardzo potrafiłem zrozumieć niechęć mojego ojca do niego... Ale teraz rozumiem. – wzruszył lekko ramionami. – Dla niego byliśmy zbyt blisko. Mój ojciec nawet drastycznie przyspieszył kolejną przeprowadzkę, żeby ten chłopak jak najszybciej zniknął z mojego życia... może dostrzegał tym swoim konserwatywnym umysłem zbyt wiele nieprawidłowości w tej przyjaźni. – oderwał wzrok od ściany i przeniósł go na Harveya. – No cóż, bez happy endu. Wraz z przeprowadzką urwał nam się kontakt i tyle, koniec historii numer jeden.
– Więc... nie ma tego dużo, dlatego może... po prostu opowiem ci o wszystkim, co chociaż odrobinę można by podciągnąć pod ten temat. – spojrzał na moment na Harveya zanim zaczął kontynuować i po chwili wlepił wzrok w kartkę wiszącą przed nimi. – Kiedy miałem trzynaście lat... miałem przyjaciela. Bardzo bliskiego przyjaciela. Nazywał się Ju Long. – uśmiechnął się do projektu. – Jego imię oznaczało potężny jak smok, nie to co moje. – prychnął cicho pod nosem. – Gdy teraz o tym myślę i przypominam sobie te czasy, zaczynam zdawać sobie sprawę, że może nie za bardzo potrafiłem zrozumieć niechęć mojego ojca do niego... Ale teraz rozumiem. – wzruszył lekko ramionami. – Dla niego byliśmy zbyt blisko. Mój ojciec nawet drastycznie przyspieszył kolejną przeprowadzkę, żeby ten chłopak jak najszybciej zniknął z mojego życia... może dostrzegał tym swoim konserwatywnym umysłem zbyt wiele nieprawidłowości w tej przyjaźni. – oderwał wzrok od ściany i przeniósł go na Harveya. – No cóż, bez happy endu. Wraz z przeprowadzką urwał nam się kontakt i tyle, koniec historii numer jeden.
Kiedy Roro zaczynał mówić, Harvey przysunął się w stronę ściany obok rysunku, zsunął do wygodnej, półleżącej pozycji i oparł plecami, a dłoń i szklankę położył sobie na brzuchu. Słuchał patrząc na Roro, chociaż tym razem nie chciał go krępować, dlatego czasami odwracał wzrok. Spostrzegł, że znajomy powstrzymał się od komentowania historii, którą usłyszał, dlatego sam fotograf również na koniec nie mówił nic tylko pokiwał ze zrozumieniem głową.
– Ech, no dobrze... – westchnął i wolną dłonią poprawił skraj swetra. – To może ja też opowiem coś z młodości. O, na przykład moja pierwsza dziewczyna jest teraz modelką. Chodziliśmy razem do szkoły średniej, od początku była piękna, szczupła, wysoka, miała grube, kręcone, jasne włosy prawie do pasa, ale była nieśmiała, wolała się uczyć niż wychodzić z ludźmi, no i ciągle wszystko wypadało jej z rąk, potykała się, gubiła zeszyty, książki, wiesz... po prostu nie była zbyt rozgarnięta. Dołączyła do klasy w trakcie roku, a ludzie szybko zaczęli się z niej śmiać, że była w klasie ostatnia i ostatnia też kogoś znajdzie. Ale mnie się cholernie spodobała, podbijałem do niej od samego początku, razem się z nią uczyłem, razem siedziałem w ławce. No i byliśmy pierwszą parą w klasie. Byłem idiotą, bo pamiętam, że przespaliśmy się, kiedy moich rodziców nie było w domu. To był pierwszy raz mój i jej. Myślałem wtedy, że jestem jakimś bohaterem, bo wiesz, byłem ze śliczną dziewczyną, której w szkole tak naprawdę nikt nie lubił i nie znał. Później powoli się zaczęła zmieniać, dorastać, była bardziej pewna sobie i kobieca. Dalej dobrze się uczyła i nie przyjaźniła się z nikim ze szkoły, ale znalazła paczkę ludzi z innych szkół. Dalej gubiła rzeczy. – Zaśmiał się, ale śmiech przerwał mu krótki atak kaszlu. Fotograf napił się whisky i kontynuował. – Z tego, co wiem, do tej pory zdarza jej się potknąć albo coś upuścić. Zrywaliśmy ze sobą i znów się schodziliśmy praktycznie przez całą szkołę średnią. Moja matka zachowywała się do niej jak twój ojciec do tego twojego kolegi, ale często wyjeżdżała. A mój ojciec kiedyś nas nakrył... – Harvey zasłonił wolną dłonią powieki na wpół zażenowany, na wpół rozbawiony. – Zapytał, czy się zabezpieczamy i tyle, poszedł sobie i nigdy nie wracał do tematu. Właściwie... próbowałeś się kontaktować z tym kolegą?
– Ech, no dobrze... – westchnął i wolną dłonią poprawił skraj swetra. – To może ja też opowiem coś z młodości. O, na przykład moja pierwsza dziewczyna jest teraz modelką. Chodziliśmy razem do szkoły średniej, od początku była piękna, szczupła, wysoka, miała grube, kręcone, jasne włosy prawie do pasa, ale była nieśmiała, wolała się uczyć niż wychodzić z ludźmi, no i ciągle wszystko wypadało jej z rąk, potykała się, gubiła zeszyty, książki, wiesz... po prostu nie była zbyt rozgarnięta. Dołączyła do klasy w trakcie roku, a ludzie szybko zaczęli się z niej śmiać, że była w klasie ostatnia i ostatnia też kogoś znajdzie. Ale mnie się cholernie spodobała, podbijałem do niej od samego początku, razem się z nią uczyłem, razem siedziałem w ławce. No i byliśmy pierwszą parą w klasie. Byłem idiotą, bo pamiętam, że przespaliśmy się, kiedy moich rodziców nie było w domu. To był pierwszy raz mój i jej. Myślałem wtedy, że jestem jakimś bohaterem, bo wiesz, byłem ze śliczną dziewczyną, której w szkole tak naprawdę nikt nie lubił i nie znał. Później powoli się zaczęła zmieniać, dorastać, była bardziej pewna sobie i kobieca. Dalej dobrze się uczyła i nie przyjaźniła się z nikim ze szkoły, ale znalazła paczkę ludzi z innych szkół. Dalej gubiła rzeczy. – Zaśmiał się, ale śmiech przerwał mu krótki atak kaszlu. Fotograf napił się whisky i kontynuował. – Z tego, co wiem, do tej pory zdarza jej się potknąć albo coś upuścić. Zrywaliśmy ze sobą i znów się schodziliśmy praktycznie przez całą szkołę średnią. Moja matka zachowywała się do niej jak twój ojciec do tego twojego kolegi, ale często wyjeżdżała. A mój ojciec kiedyś nas nakrył... – Harvey zasłonił wolną dłonią powieki na wpół zażenowany, na wpół rozbawiony. – Zapytał, czy się zabezpieczamy i tyle, poszedł sobie i nigdy nie wracał do tematu. Właściwie... próbowałeś się kontaktować z tym kolegą?
Słuchał z uwagą fotografa. W połowie jego historii zmienił pozycję i wyciągnął nogi do przodu. Słysząc wzmiankę o nakryciu ich przez jego ojca zaśmiał się cicho i wyciągnął z miski kolejnego żelka. Gdy Harvey zadał pytanie spojrzał na niego ze smutnym uśmiechem.
– Próbowałem, ale nie było to łatwe... Nie miałem komórki dopóki sam sobie nie kupiłem, rodzice sądzili, że będzie mnie to tylko odciągać od nauki. – ostentacyjnie wywrócił oczami. – Więc pozostawały mi bardziej tradycyjne metody i tu znowu... Mój ojciec pewnie wychodził z siebie, żebyśmy nie mieli możliwości kontaktować się ze sobą w żaden sposób. – spojrzał w bok na okno. – Ani Ju Long ani ja nie... – chciał powiedzieć coś jeszcze ale westchnął tylko ciężko rezygnując z dokończenia zdania. – To już tylko przeszłość. – spojrzał na fotografa i uśmiechnął się znowu. – A ty? Nadal masz z nią kontakt?
– Próbowałem, ale nie było to łatwe... Nie miałem komórki dopóki sam sobie nie kupiłem, rodzice sądzili, że będzie mnie to tylko odciągać od nauki. – ostentacyjnie wywrócił oczami. – Więc pozostawały mi bardziej tradycyjne metody i tu znowu... Mój ojciec pewnie wychodził z siebie, żebyśmy nie mieli możliwości kontaktować się ze sobą w żaden sposób. – spojrzał w bok na okno. – Ani Ju Long ani ja nie... – chciał powiedzieć coś jeszcze ale westchnął tylko ciężko rezygnując z dokończenia zdania. – To już tylko przeszłość. – spojrzał na fotografa i uśmiechnął się znowu. – A ty? Nadal masz z nią kontakt?
Kiwnął głową. No tak, rodzice. Zrozumiał, że teraz Roro może nie mieć chęci pakować się, szukać, nawet kiedy wyszedł spod zasięgu władzy ojca.
– Nie, coś ty. Od lat nie mamy kontaktu. Kiedyś wrzuciłem jej nazwisko w Google, stąd wiem, co się z nią dzieje. Myślałem, że może by się z nią skontaktować, ale wydaje mi się, że nie jestem człowiekiem, którego by potrzebowała. Nie mam do zaoferowania nic ciekawego – wytłumaczył i gestem zachęcił znajomego, aby opowiedział swoją historię.
– Nie, coś ty. Od lat nie mamy kontaktu. Kiedyś wrzuciłem jej nazwisko w Google, stąd wiem, co się z nią dzieje. Myślałem, że może by się z nią skontaktować, ale wydaje mi się, że nie jestem człowiekiem, którego by potrzebowała. Nie mam do zaoferowania nic ciekawego – wytłumaczył i gestem zachęcił znajomego, aby opowiedział swoją historię.
– W Google? – zaśmiał się spoglądając na niego. – To ludzie naprawdę to robią?
Ah, no tak... teraz jego kolej.
– No to jadąc chronologicznie... Potem, kiedy miałem osiemnaście lat była taka dziewczyna... nie wiem, po prostu się napatoczyła. – westchnął ciężko spoglądając na żelki, ale przeszła mu na nie ochota. – Można by powiedzieć, że odrobinę mnie prześladowała, gdzie się nie ruszyłam tam była ona i już czekała na mnie. Nie zdziwiłbym się, gdyby to była robota moich rodziców. – uśmiechnął się krzywo. – Ale jednak popłynąłem z falą, jakoś tak zaakceptowałem jej obecność, dla mnie po prostu była. Nic więcej. Czułem się z tym cholernie źle, jakbym ją oszukiwał. Nawet nie masz pojęcia jakie wyrzutu sumienia miałem gdy przychodziła, było mi tak przykro, że nie mogłem patrzeć jej w oczy, a co dopiero dotknąć... A ona jakby na złość ciągle śmiała się, była pełna energii i chciała wszędzie wychodzić ze mną – znowu usiadł po turecku i przeczesał dłonią włosy. – Nie była złą osobą, tylko... to nie było to. Ale to był ten czas, kiedy postanowiłem zostawić wszystko i zacząć w kompletnie nowym miejscu, wynieść się daleko. Skończyłem ogólniaka, przeprosiłem ją i przeniosłem się tutaj. – kończąc swoją historię wyciągnął jednak z miski żelka i zjadł go. – Teraz ty.
Ah, no tak... teraz jego kolej.
– No to jadąc chronologicznie... Potem, kiedy miałem osiemnaście lat była taka dziewczyna... nie wiem, po prostu się napatoczyła. – westchnął ciężko spoglądając na żelki, ale przeszła mu na nie ochota. – Można by powiedzieć, że odrobinę mnie prześladowała, gdzie się nie ruszyłam tam była ona i już czekała na mnie. Nie zdziwiłbym się, gdyby to była robota moich rodziców. – uśmiechnął się krzywo. – Ale jednak popłynąłem z falą, jakoś tak zaakceptowałem jej obecność, dla mnie po prostu była. Nic więcej. Czułem się z tym cholernie źle, jakbym ją oszukiwał. Nawet nie masz pojęcia jakie wyrzutu sumienia miałem gdy przychodziła, było mi tak przykro, że nie mogłem patrzeć jej w oczy, a co dopiero dotknąć... A ona jakby na złość ciągle śmiała się, była pełna energii i chciała wszędzie wychodzić ze mną – znowu usiadł po turecku i przeczesał dłonią włosy. – Nie była złą osobą, tylko... to nie było to. Ale to był ten czas, kiedy postanowiłem zostawić wszystko i zacząć w kompletnie nowym miejscu, wynieść się daleko. Skończyłem ogólniaka, przeprosiłem ją i przeniosłem się tutaj. – kończąc swoją historię wyciągnął jednak z miski żelka i zjadł go. – Teraz ty.
– A niby jak inaczej miałem sprawdzić? Teraz jesteśmy sobie całkiem obcy – wyjaśnił wzruszając ramionami. Kiedy Roro mówił, Harvey nie przerywał i słuchał, a gdy wspomniał o spoglądaniu dziewczynie w oczy, pokiwał głową. Cóż, sam w takiej pewnie sytuacji czułby się podobnie. Postawił szklankę wypełnioną whisky jeszcze mniej więcej do połowy i podsunął ją do znajomego częstując go w ten sposób, gdyby chciał się napić więcej, bez konieczności wstawania po butelkę.
– Kiedyś spałem z lekarką z jednostki ONZ w Izraelu. Spędziliśmy parę tygodni współpracując, sporo mi opowiadała. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać i spędziliśmy razem parę nocy, chociaż obydwoje wiedzieliśmy, że niedługo rozjeżdżamy się w swoje strony. – Harvey podciągnął się wyżej i usiadł prosto, opierając się plecami o ścianę. – Właściwie dlaczego chciałeś, żebym ci o tym opowiadał?
– Kiedyś spałem z lekarką z jednostki ONZ w Izraelu. Spędziliśmy parę tygodni współpracując, sporo mi opowiadała. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać i spędziliśmy razem parę nocy, chociaż obydwoje wiedzieliśmy, że niedługo rozjeżdżamy się w swoje strony. – Harvey podciągnął się wyżej i usiadł prosto, opierając się plecami o ścianę. – Właściwie dlaczego chciałeś, żebym ci o tym opowiadał?
Spojrzał na szklankę, którą przekazał mu znajomy i chciał posłać mu karcące spojrzenie, ale po chwili przemyślenia stwierdził, że dzisiejszego wieczoru nie chce jeszcze zacząć trzeźwieć. Podniósł ją i napił się z whisky z rozbawieniem, śmieszyło go to, że nagle magicznie alkohol już go dzisiaj nie palił.
Podniósł wzrok na Harveya i zastanowił się chwilę nad swoją odpowiedzią.
– Hm, dobre pytanie... chyba po prostu byłem ciekawy... – napił się raz jeszcze nie patrząc na fotografa. – ...ciebie i w ogóle. – wzruszył lekko ramionami i odstawił szklankę na podłogę. – Jestem wścibski...? – zapytał ostrożnie i w końcu spojrzał na jego twarz.
Podniósł wzrok na Harveya i zastanowił się chwilę nad swoją odpowiedzią.
– Hm, dobre pytanie... chyba po prostu byłem ciekawy... – napił się raz jeszcze nie patrząc na fotografa. – ...ciebie i w ogóle. – wzruszył lekko ramionami i odstawił szklankę na podłogę. – Jestem wścibski...? – zapytał ostrożnie i w końcu spojrzał na jego twarz.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach