▲▼
First topic message reminder :
Podniósł się i oparł plecami o ścianę. Obserwował co robi Carlos i co chwilę sprawdzał telefon.
- Mhm. Umiem. - podniósł na niego wzrok i uniósł lekko brew, gdy wyszedł z pokoju.
- Mhm. Umiem. - podniósł na niego wzrok i uniósł lekko brew, gdy wyszedł z pokoju.
Wrócił po pięciu minutach.
- Artem… Nie uwierzysz gdzie byłem… - westchnął robiąc błogą minę – Musisz tam iść, serio. – wrócił do sztalugi i wziął nowy pędzel – Nic ci nie powiem, sam musisz tego spróbować… W ogóle patrz! – odłożył pędzel i usiadł na jednym z kartonów. Podciągnął koszulkę i złapał się za mały wałek na brzuchu… Na brzuchu, na którym namalował sobie oczy.
- Wrraaaaa! – zaryczał podnosząc wałeczek. Buźka, która się wymalowała, jakby otworzyła paszczę, pokazując równocześnie wymalowane zęby. Zaczął się chichrać i kulić – Zobacz jaki agresywny! Hahahaha! Wraaaa! – oparł głowę o ręce próbując opanować napad śmiechu.
- Artem… Nie uwierzysz gdzie byłem… - westchnął robiąc błogą minę – Musisz tam iść, serio. – wrócił do sztalugi i wziął nowy pędzel – Nic ci nie powiem, sam musisz tego spróbować… W ogóle patrz! – odłożył pędzel i usiadł na jednym z kartonów. Podciągnął koszulkę i złapał się za mały wałek na brzuchu… Na brzuchu, na którym namalował sobie oczy.
- Wrraaaaa! – zaryczał podnosząc wałeczek. Buźka, która się wymalowała, jakby otworzyła paszczę, pokazując równocześnie wymalowane zęby. Zaczął się chichrać i kulić – Zobacz jaki agresywny! Hahahaha! Wraaaa! – oparł głowę o ręce próbując opanować napad śmiechu.
- No nie wiem. W Narnii? - spojrzał na niego z nieokreślonym wyrazem twarzy. -- Mhm...
Przyglądał mu się, gdy siadał na kartonie. Patrzył na to jego przedstawienie z niemałym niedowierzaniem. Zamrugał kilka razy i sam nie wiedział czy powinien się śmiać, czy płakać. Ostatecznie wybrał pierwszą opcję.
- Błagam. Nie pij więcej. - przetarł twarz dłońmi i dalej wpatrywał się w mężczyznę. Jak tak dalej pójdzie to chyba da sobie spokój ze szkołą, by pilnować Carlosa.
Przyglądał mu się, gdy siadał na kartonie. Patrzył na to jego przedstawienie z niemałym niedowierzaniem. Zamrugał kilka razy i sam nie wiedział czy powinien się śmiać, czy płakać. Ostatecznie wybrał pierwszą opcję.
- Błagam. Nie pij więcej. - przetarł twarz dłońmi i dalej wpatrywał się w mężczyznę. Jak tak dalej pójdzie to chyba da sobie spokój ze szkołą, by pilnować Carlosa.
Od razu pokazał palcem na płótna.
- Nie skończę póki nie wypiję! – wziął pędzel i wcisnął go namalowanej buźce. – Wrararara! Hahahaha! Ty, masz przy sobie fajkę? Ahmed chce zapalić! – zachichotał i wyciągnął rękę – Daaaaj mi telefon! Nagram to!
- Nie skończę póki nie wypiję! – wziął pędzel i wcisnął go namalowanej buźce. – Wrararara! Hahahaha! Ty, masz przy sobie fajkę? Ahmed chce zapalić! – zachichotał i wyciągnął rękę – Daaaaj mi telefon! Nagram to!
Zaśmiał się cicho i pokręcił głową. Jeśli on ma zamiar pić przez kolejny tydzień to już lepiej nie domyślać się nawet co będzie robił, skoro tak zaczęli.
- Ahmed? Mhmm... - parsknął śmiechem i podał mu telefon. Położył się w poprzek łóżka i oparł głowę o ścianę, by móc przyglądać się Carlosowi.
- Ahmed? Mhmm... - parsknął śmiechem i podał mu telefon. Położył się w poprzek łóżka i oparł głowę o ścianę, by móc przyglądać się Carlosowi.
Szybko wziął telefon i zanim zaczął nagrywać coś go tknęło. Zatrzymał się na moment i zaczął intensywnie myśleć. Po chwili chyba się przegrzał i zawiesił. Otrząsnął się po dłuższej chwili i sięgnął do pędzli. Wymalował na brzuchu jeszcze okrągłe okularki i symboliczną błyskawicę.
- Drodzy państwo, Ahmed al Potter! – skulił się i zaczął nagrywać swój brzuch. Warczał i bawił się nim, komentując równocześnie coś po arabsku. Kiedy skończył, zsunął się z kartonu i położył się na podłodze.
- Allaaaahu… Jestem wykończony!... – z wielkim wysiłkiem podniósł rękę ze swoim telefonem i zaczął rozsyłać filmik znajomym. Artemowi również!
- Drodzy państwo, Ahmed al Potter! – skulił się i zaczął nagrywać swój brzuch. Warczał i bawił się nim, komentując równocześnie coś po arabsku. Kiedy skończył, zsunął się z kartonu i położył się na podłodze.
- Allaaaahu… Jestem wykończony!... – z wielkim wysiłkiem podniósł rękę ze swoim telefonem i zaczął rozsyłać filmik znajomym. Artemowi również!
Przygląda mu się z mieszanką zdziwienia i rozbawienia. Widząc co domalował sobie na brzuchu, zaczął się śmiać. Niemal się zapowietrzył, gdy Carlos zaczął wszystko nagrywać i komentować w tym śmiesznym języku. Artema także dosięgnęła głupawka, ponieważ zsunął się z łóżka, położył obok Carlosa i zaczął dźgać go w brzuch, nie mogąc przestać chichotać.
- Ej, ej Carlos. Wingardium leviosa. - wybuchł kolejną salwą śmiechu, aż w kącikach jego oczu zaczęły zbierać się drobne łezki.
- Ej, ej Carlos. Wingardium leviosa. - wybuchł kolejną salwą śmiechu, aż w kącikach jego oczu zaczęły zbierać się drobne łezki.
Już, już miał kończyć się śmiać, ale słysząc reakcję Artema, odbiło się na nim. Kulił się przy nim, a jak ten dołożył palca… Podskakiwał i odsuwał się, równocześnie wręcz płacząc ze śmiechu.
- Nie pójdę! – machnął ręką ku górze i jeśli znowu miał zostać dźgnięty złapał go za nadgarstek i spróbował ugryźć mu tego palca. Oczywiście puścił jeśli ten zaczął się wyrywać. Położył się na boku i oparł głowę o rękę. Przybrał godną pozę do malowania.
- Ej, Artem… Jest nas teraz trzech… Ale Ahmedowi zabrania religia… To jak robimy? Wysyłamy go do tego waszego klonowego Azkabanu?
- Nie pójdę! – machnął ręką ku górze i jeśli znowu miał zostać dźgnięty złapał go za nadgarstek i spróbował ugryźć mu tego palca. Oczywiście puścił jeśli ten zaczął się wyrywać. Położył się na boku i oparł głowę o rękę. Przybrał godną pozę do malowania.
- Ej, Artem… Jest nas teraz trzech… Ale Ahmedowi zabrania religia… To jak robimy? Wysyłamy go do tego waszego klonowego Azkabanu?
- Pójdziesz. Musisz! - wydusił z siebie pomiędzy kolejnymi salwami śmiechu. Pozwolił mu gryźć swojego palca, nie mogąc przestać się opanować. Przewrócił się na brzuch i ukrył twarz w zgięciu ręki, dalej chichotając. Gdy już się (w miarę) opanował, spojrzał na Carlosa.
- Nie! Nie pozwól Ahmedowi odejść. Schowamy go! - zaczął się cicho śmiać. Poklepał go po brzuchu i pociągnął nosem. - Ahmed. Byłeś wspaniały. Nigdy cię nie zapomnę.
- Nie! Nie pozwól Ahmedowi odejść. Schowamy go! - zaczął się cicho śmiać. Poklepał go po brzuchu i pociągnął nosem. - Ahmed. Byłeś wspaniały. Nigdy cię nie zapomnę.
No toooo! Skończył z obślinionym i pogryzionym palcem, cóż… Tak to jest jak się zaczyna walkę! Broń przeciwnika należy przecież zjeść zanim jej użyje, nie?
- Schować… - szepnął – Tylko nie mów nikomu. – przyłożył mu palec do ust i zmrużył oczy. Pokiwał głową i z wielkim bólem wstał. Na paluszkach pomknął do najbliższej szafy i wcisnął się w nią. – Zamykaj! – zawołał, nie mogąc uporać się z drzwiczkami, które ciągle uciekały.
- Schować… - szepnął – Tylko nie mów nikomu. – przyłożył mu palec do ust i zmrużył oczy. Pokiwał głową i z wielkim bólem wstał. Na paluszkach pomknął do najbliższej szafy i wcisnął się w nią. – Zamykaj! – zawołał, nie mogąc uporać się z drzwiczkami, które ciągle uciekały.
Chwilę patrzył na swój palec i w końcu wytarł go o koszulkę Carlosa, uśmiechając się szeroko.
Pokiwał głowo i podniósł się do siadu, obserwując co robi mężczyzna. Uniósł lekko brew, gdy ten wciskał się do szafy i ostatecznie wstał, by mi pomóc.
- Tam będziesz bezpieczny. - szepnął i zasalutował. Domknął drzwiczki i chwilę oparł się o nie. Ruszył się, aby nalać sobie trochę alkoholu do szklanki i gdy już to zrobił, usiadł na łóżku.
Pokiwał głowo i podniósł się do siadu, obserwując co robi mężczyzna. Uniósł lekko brew, gdy ten wciskał się do szafy i ostatecznie wstał, by mi pomóc.
- Tam będziesz bezpieczny. - szepnął i zasalutował. Domknął drzwiczki i chwilę oparł się o nie. Ruszył się, aby nalać sobie trochę alkoholu do szklanki i gdy już to zrobił, usiadł na łóżku.
Szybko pokiwał głową i odsalutował mu pokracznie. Nie napierał na drzwi, ani nie starał się wyjść, nawet gdy Artem odszedł. Skulony, w ciemnym, ciepłym miejscu… Tak dziwnie złożony zasnął.
Czekał chwilę na mężczyznę, pijąc drinka i przeglądając coś w telefonie. Gdy zaczęło mu się dłużyć wstał, odłożył szklankę na stolik i otworzył szafę.
- Carlos? - zaśmiał się cicho, widząc go śpiącego. Gdy nie dostał odpowiedzi, pokręcił głową i wziął go na ręce. Lekko się zachwiał i szybko przetransportował go na łóżko.
- Carlos? - zaśmiał się cicho, widząc go śpiącego. Gdy nie dostał odpowiedzi, pokręcił głową i wziął go na ręce. Lekko się zachwiał i szybko przetransportował go na łóżko.
Cóż… No leża… Siedziała taka sirota złożona na kilka części i pochrapywała cicho. Kiedy Artem wziął go na ręce, od razu oprzytomniał
- MADONNA MIA! – odepchnął się, chcąc odrzucić od siebie napastnika, ale zaraz przykleił się do niego jak koala i zaczekał aż wyląduje na łóżku. – Czekaj… Co jest? Zasnąłem, naprawdę? – kiedy już spokojnie opadł na łóżko, z niemałym wysiłkiem dźwignął się i wstał. Podszedł do swojej bluzki i założył ją.
- Nie ma spania!... Jak ty chcesz … - wycelował w niego pędzlem – To idź. Jutro chyba masz szkołę… - delikatnie bujał się na każdą stronę, ale nie przeszkadzało mu to, by kontynuować dzieło.
- MADONNA MIA! – odepchnął się, chcąc odrzucić od siebie napastnika, ale zaraz przykleił się do niego jak koala i zaczekał aż wyląduje na łóżku. – Czekaj… Co jest? Zasnąłem, naprawdę? – kiedy już spokojnie opadł na łóżko, z niemałym wysiłkiem dźwignął się i wstał. Podszedł do swojej bluzki i założył ją.
- Nie ma spania!... Jak ty chcesz … - wycelował w niego pędzlem – To idź. Jutro chyba masz szkołę… - delikatnie bujał się na każdą stronę, ale nie przeszkadzało mu to, by kontynuować dzieło.
Odchylił się niego, nadal go trzymając, by tylko nie zostać znokautowanym. Odstawił go grzecznie na łóżko i usiadł obok.
- Mhm. Może z pięć minut. - ziewnął i zasłonił buzię dłonią. Obserwował go i podniósł ręce, gdy wycelowano w niego pędzlem.
- Właściwie to już dzisiaj mam szkołę. - westchnął, spoglądając na zegarek w telefonie. Położył się na jego łóżku, a obok niego wskoczył Salvador, którego zaczął głaskać. Po chwili przymknął oczy i mimowolnie zasnął.
- Mhm. Może z pięć minut. - ziewnął i zasłonił buzię dłonią. Obserwował go i podniósł ręce, gdy wycelowano w niego pędzlem.
- Właściwie to już dzisiaj mam szkołę. - westchnął, spoglądając na zegarek w telefonie. Położył się na jego łóżku, a obok niego wskoczył Salvador, którego zaczął głaskać. Po chwili przymknął oczy i mimowolnie zasnął.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach