▲▼
First topic message reminder :
- Raz tylko musiałem przerwać kiedy przyszedł dziekan… - podrapał się po nosie. – Ale! Pij, pij na zdrowie! Trzy minuty! – oparł się głową o jego ramię i słuchał. Cóż poradzi, że głowa zaczęła robić się taaaaka ciężka… - Choć trochę? Tylko trochę? Nigdy nie zdominowałeś nikogo całkowicie? Zmień tooo... – pogłaskał go po udzie i napił się – Chcę wyzwanie.
- Pewnie był niezmiernie zadowolony. - parsknął śmiechem i pociągnął łyk wina. Poklepał go po głowie i oparł się wygodniej o ścianę. - Powiedzmy, że nie było jak. Zwykle wszyscy moi kochankowie byli typowymi dominantami. Ale kiedyś dopnę swego... Przynajmniej mam nadzieję. - wzruszył ramionami i spojrzał na niego, gdy poczuł dotyk na swoim udzie. Wyzwanie? Wspaniaale...
- Skoro ja już siedzę w samym szlafroku… Ty rozbierasz się do bielizny. No i nie pogardzę jakimiś elementami striptizu. - wyszczerzył się szeroko i posłał mu całuska.
- Skoro ja już siedzę w samym szlafroku… Ty rozbierasz się do bielizny. No i nie pogardzę jakimiś elementami striptizu. - wyszczerzył się szeroko i posłał mu całuska.
Machnął ręką na to wspomnienie. Podniósł głowę, by móc patrzeć na jego buzię kiedy mówił.
- Pewnie taaaak… - uśmiechnął się i zamknął oczy. Westchnął cicho słysząc zadanie. Czyli musi wstać?... A może i nie? – No dobra… - odłożył kieliszek na ziemię, a zaraz to samo zrobił z butelką Artema. Usiadł na nim okrakiem i pogłaskał go po policzku. Naparł na niego biodrami i ściągnął z siebie sweter. Złapał go za dłonie i położył je sobie na bokach. Przesunął je do góry, by jego koszulka również podnosiła się z nimi.
- Dalej… - zachęcił go, by ściągnął ją z niego i kiedy to już zrobił, uklęknął przed nim i powoli zaczął rozpinać pasek i spodnie. Kawałek ściągnął je z bielizną i ponownie chwycił Artema za ręce. Nakierował je na krawędzie jeansów i powoli, trzymając go rozbierał się. Kiedy dotarł do kolan, odwrócił się do niego plecami i usiadł mu na kroku. Oparł się o niego, jednocześnie kładąc głowę przy jego szyi. Ściągnął resztę i podniósł się, by szepnąć do jego ucha – To jak? Wyzwanie czy prawda?
- Pewnie taaaak… - uśmiechnął się i zamknął oczy. Westchnął cicho słysząc zadanie. Czyli musi wstać?... A może i nie? – No dobra… - odłożył kieliszek na ziemię, a zaraz to samo zrobił z butelką Artema. Usiadł na nim okrakiem i pogłaskał go po policzku. Naparł na niego biodrami i ściągnął z siebie sweter. Złapał go za dłonie i położył je sobie na bokach. Przesunął je do góry, by jego koszulka również podnosiła się z nimi.
- Dalej… - zachęcił go, by ściągnął ją z niego i kiedy to już zrobił, uklęknął przed nim i powoli zaczął rozpinać pasek i spodnie. Kawałek ściągnął je z bielizną i ponownie chwycił Artema za ręce. Nakierował je na krawędzie jeansów i powoli, trzymając go rozbierał się. Kiedy dotarł do kolan, odwrócił się do niego plecami i usiadł mu na kroku. Oparł się o niego, jednocześnie kładąc głowę przy jego szyi. Ściągnął resztę i podniósł się, by szepnąć do jego ucha – To jak? Wyzwanie czy prawda?
Niechętnie oddał mu butelkę i obserwował go z uśmiechem na ustach. Zagryzł wargę, gdy ten naparł na niego biodrami i grzecznie pozbył się jego koszulki. Delikatnie drażnił paznokciami jego boki i dalej obserwował całe to przedstawienie. Bardzo ładnie. Wciągnął gwałtownie powietrze, gdy ten na nim usiadł i zmrużył lekko oczy.
- Wyzwanie. - odezwał się po chwili i pochylił głowę, by zacząć wodzić nosem po jego szyi.
- Wyzwanie. - odezwał się po chwili i pochylił głowę, by zacząć wodzić nosem po jego szyi.
- No dobrrra… Więc… Weźmiesz teraz telefon i zadzwonisz do Garika. Powiesz mu jak bardzo ci się podoba i co chciałbyś z nim zrobić podczas gdy ja będę ci delikatnie mówiąc przeszkadzał. Nie myśl, że będziesz mógł powiedzieć co innego, zaraz tutajjj… - sięgnął po swój telefon i uruchomił aplikację, która tłumaczyła na bieżąco. Ustawił na rosyjski i zszedł z niego – Masz mówić tak, by podniecił się od samych wyobrażeń… To jak? Może trochę wódki?
- CO? - spojrzał na niego mało przytomnie, jakby słowa Carlosa do niego nie dotarły. Przetarł twarz dłonią i mamrocząc przekleństwa pod nosem, wziął swój telefon. Jednak zanim zadzwonił, wziął wódkę, tak jak zaproponował mu to mężczyzna i upił kilka dużych łyków prosto z butelki. Nie zniesie tego dobrze na trzeźwo. Wybrał numer Garika i modląc się w duchu, że nie odbierze, patrzył na Carlosa morderczym wzrokiem
Wyszczerzył się i zaśmiał. O tak, świetna reakcja. Usiadł obok niego po turecku i czekał aż zacznie rozmowę. Położył swój telefon obok, by rejestrował jego słowa i patrzył na niego rozbawiony.
Jęknął zrezygnowany i ukrył twarz w dłoni.
- Zabiję was, kurwa, wszystkich. - mruknął i zaczął rozmawiać z Garikiem.
- Zabiję was, kurwa, wszystkich. - mruknął i zaczął rozmawiać z Garikiem.
- No już, już. Nic ci nie będzie. - oparł się o niego i sięgnął dłonią do sznurka od jego szlafroku. Rozwiązał go i powoli zaczął jeździć palcami po jego podbrzuszu. Podciągnął się nieco i delikatnie skubnął skórę na jego szyi.
No pewnie, że nic. Jedynie najdzie chęć na zabicie wszystkich wokoło i przy okazji popełnienie samobójstwa.
Trzepnął Carlosa w głowę i starał jedynie skupić się na rozmowie.
Trzepnął Carlosa w głowę i starał jedynie skupić się na rozmowie.
Cóż za perfidny akt agresji!... Zaśmiał się cicho i kiedy usłyszał pierwsze wyznanie złapał go za krok.
- Dobrze ci idzie.
- Dobrze ci idzie.
Sapnął cicho czując jego dłoń na swoim kroczu. Zacisnął szczękę i wziął butelkę z winem, który pił wcześniej i wypił wszystko co w niej zostało. Na cholerę w ogóle proponował taką grę.
Oparł się o niego wygodnie i powolnie zaczął się nim bawić. Zabrał butelkę wódki i napił się z niej trochę. Patrzył na towarzysza z uśmiechem.
Chwycił go za włosy i szarpnął lekko. Odebrał od niego butelkę i pociągnął kilka łyków. Już i tak był pijany, jednak nie był to wystarczający stan, by przeżyć rozmowę z Garikiem.
Syknął cicho i kiedy go puścił skradł mu całusa i zabrał rękę. Usiadł na nim okrakiem i powoli głaskał po torsie.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach