▲▼
First topic message reminder :
Widząc ile zjadł tabletek, zmierzył go wzrokiem i westchnął.
- Deskę? - nie dotarło do niego o co chodzi. - A... Deskę. Do prasowania. Jedne. Już ci przynoszę. - przetarł twarz dłonią i wrócił się do pomieszczenia, z którego zabrał wcześniej żelazko. Przyniósł swoją zdobycz i rozłożył ją.
- Masz godzinę! - oznajmił i sprzątnął po nim szklankę. Wrócił do Carlosa i oparł się o ścianę, obserwując go.
- Deskę? - nie dotarło do niego o co chodzi. - A... Deskę. Do prasowania. Jedne. Już ci przynoszę. - przetarł twarz dłonią i wrócił się do pomieszczenia, z którego zabrał wcześniej żelazko. Przyniósł swoją zdobycz i rozłożył ją.
- Masz godzinę! - oznajmił i sprzątnął po nim szklankę. Wrócił do Carlosa i oparł się o ścianę, obserwując go.
- Godziiinę…. – jęknął i niechętnie zaczął przygotowywać wszystko do prasowania. Mhm… Tak… Niech żelazko nagrzewa się na marynarce, taaaak… Nagle coś sobie przypomniał i poszedł do pokoju. Zapłakał przed schodami, ale dzielnie zaczął się po nich wspinać. Wrócił z telefonem i jakby nigdy nic zaczął powoli prasować… Zupełnie jakby nigdy tego nie robił.
Widząc jak Carlos zabiera się do prasowania, westchnął męczeńsko. Można było się tego domyślić...
- Miałeś ty kiedyś żelazko w ręce? - zapytał podchodząc do mężczyzny. Nawet jeśli spotkał się z protestami i tak zabrał mu urządzenie i zaczął pracować jego ubrania spoglądając na niego z rozbawieniem. Pewnie gdyby mieli więcej czasu, spróbowałby go nauczyć tej magicznej sztuki, jednak trzeba się było spieszyć. Gdy skończył, poklepał Carlosa po głowie i zabrał się za chowanie sprzętu.
- Miałeś ty kiedyś żelazko w ręce? - zapytał podchodząc do mężczyzny. Nawet jeśli spotkał się z protestami i tak zabrał mu urządzenie i zaczął pracować jego ubrania spoglądając na niego z rozbawieniem. Pewnie gdyby mieli więcej czasu, spróbowałby go nauczyć tej magicznej sztuki, jednak trzeba się było spieszyć. Gdy skończył, poklepał Carlosa po głowie i zabrał się za chowanie sprzętu.
- Miałem!... Kiedyś tam… - od razu odsunął się i dał Artemowi zająć się swoimi ciuchami. Podpatrywał go, ale jakoś szczególnie nie skupił się na tym, by nauczyć się i kiedyś powtórzyć. Usiadł przy blacie i oglądał pracującego księcia… Kiedy skończył, odebrał ubrania i powolnie je na siebie założył.
- Czy powinienem wziąć coś jeszcze?... – zapiął się i obrócił, by Artem ocenił i ewentualnie podpowiedział.
To nie tak, że nie miał na sobie spodni.
- Czy powinienem wziąć coś jeszcze?... – zapiął się i obrócił, by Artem ocenił i ewentualnie podpowiedział.
To nie tak, że nie miał na sobie spodni.
Wrócił ze schowka i oparł się o blat. Przygładził kołnierzyk koszuli i odpiął jeden guzik.
- No wieeeesz... Sugeruję żebyś się do końca ubrał. Możesz też wziąć jakieś dokumenty. Telefon już masz... - zastanowił się chwilę. - No to przebieraj się, będę czekał w samochodzie... Chyba że potrzebujesz jeszcze czegoś?
- No wieeeesz... Sugeruję żebyś się do końca ubrał. Możesz też wziąć jakieś dokumenty. Telefon już masz... - zastanowił się chwilę. - No to przebieraj się, będę czekał w samochodzie... Chyba że potrzebujesz jeszcze czegoś?
- ... Oczywiście, że się ubiorę! - starał się nie zwracać uwagi, że z początku pokazał mu jak bardzo nie ogarnął o co chodzi. - Wiiindy... - westchnął i udał się do pokoju. Po piętnastu minutach, bardzo powolnie udał się w stronę auta. Usiadł na miejscu pasażera i oparł się głową o szybę.
- No to dobraaanoc...
zt
- No to dobraaanoc...
zt
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach