▲▼
First topic message reminder :
Pokręcił głową patrząc na niego. No i co on ma zrobić?!... A tak, zjeść. Ale to zaraz. Malował w spokoju póki Artem nie zasnął. Kiedy już to zrobił, pierwsze co, wyciągnął słuchawki i podłączył je do telefonu. Włączył sobie piracką muzykę wojny i cicho spróbował wydostać makaron w słoiku zza poduszki. Starał się nie zbudzić towarzysza co na tę chwilę było cholernie trudne.
Przebudził się, mamrocząc coś nieprzytomnie. Otworzył lekko jedno oko i spojrzał na Carlosa.
- Już idę. Przepraszam. Daj mi pięć minut. - jęknął cicho i przewrócił się na drugi bok, twarzą do ściany. Na łóżko wskoczył zaraz drugi pies, który bezczelnie rozłożył się na jego nogach.
- Już idę. Przepraszam. Daj mi pięć minut. - jęknął cicho i przewrócił się na drugi bok, twarzą do ściany. Na łóżko wskoczył zaraz drugi pies, który bezczelnie rozłożył się na jego nogach.
- Ooooo… - uśmiechnął się i zamiast wyciągnąć makaron pogłaskał go po głowie.
To moja szansa!
Sprawnie przejął słoik i stanął z nim przed sztalugą. Włożył go sobie między brzuch, a spodnie, tak by gumka od nich go podtrzymywała. Wyciągnął widelec z kieszeni i jedną ręką malował, a drugą jadł. Był cicho, towarzystwo w ogóle mu nie przeszkadzało.
To moja szansa!
Sprawnie przejął słoik i stanął z nim przed sztalugą. Włożył go sobie między brzuch, a spodnie, tak by gumka od nich go podtrzymywała. Wyciągnął widelec z kieszeni i jedną ręką malował, a drugą jadł. Był cicho, towarzystwo w ogóle mu nie przeszkadzało.
Uśmiechajął się, czując dotyk na głowie i wtulił się w poduszkę. Oczywiście zdążył już zapomnieć o tym, co obiecywał chwilę przedtem i przykrył się kocem... Zasypiając.
Przez całą noc malował i pił. Kiedy już nie mógł wystać, a makaron się skończył, podsunął sobie karton pod sztalugę i obniżył ją, by móc malować na siedząco. Około piątej nad ranem był już w takim stanie, że siedzenie wydawało się niemożliwe, dlatego oparł płótno o ścianę i na leżąco malował stopą. Kilka minut po siódmej, jeśli żaden budzik nie zadzwonił, zdecydował się obudzić Artema.
Przyczołgał się pod łóżko i z trudem na nie wspiął. Poklepał go po biodrze i zaraz oparł głowę o materac. Co poradzi, że taka ciężka.
- Aaaaaarteeeeem… Do pracy idź już idź. – zawołał pijackim głosem – Bo się spóźnisz i co… No co właśnie… Aaarteeem… - znowu zaczął machać ręką, ale tym razem nie patrząc na niego. Bezmyślnie klepał go po przypadkowych miejscach.
Przyczołgał się pod łóżko i z trudem na nie wspiął. Poklepał go po biodrze i zaraz oparł głowę o materac. Co poradzi, że taka ciężka.
- Aaaaaarteeeeem… Do pracy idź już idź. – zawołał pijackim głosem – Bo się spóźnisz i co… No co właśnie… Aaarteeem… - znowu zaczął machać ręką, ale tym razem nie patrząc na niego. Bezmyślnie klepał go po przypadkowych miejscach.
Oczywiście, że nie ustawił budzika. Zapomniał... Ale kto by się tym martwił?
Przebudził się, czując dotyk na swoim biodrze i dzikie krzyki Carlosa.
- Mhm... Już zaraz... - wymruczał nieprzytomnie i odwrócił się w jego stronę. Z zamknętymi oczani objął go jak poduszkę i oparł głowę na jego ramieniu. - Nieeeee chce mi się. Gdzie jest Garik? - zaczął mamrotać bezmyślnie i wtulił się bardziej, by było mu wygodnej spać.
Przebudził się, czując dotyk na swoim biodrze i dzikie krzyki Carlosa.
- Mhm... Już zaraz... - wymruczał nieprzytomnie i odwrócił się w jego stronę. Z zamknętymi oczani objął go jak poduszkę i oparł głowę na jego ramieniu. - Nieeeee chce mi się. Gdzie jest Garik? - zaczął mamrotać bezmyślnie i wtulił się bardziej, by było mu wygodnej spać.
Oho! Nie stawiał oporu przed zaciągnięciem go do łóżka, ale… Jego żołądek już tak.
- Heee?... Zaraz rzygnę… - ostrzegł go. Może i takie leżenie byłoby fajne i w ogóle, ale nie w tej chwili.
- Heee?... Zaraz rzygnę… - ostrzegł go. Może i takie leżenie byłoby fajne i w ogóle, ale nie w tej chwili.
Już... Już prawie zasnął, jednak słowa Carlosa sprowadziły go na ziemię. Gwałtownie się od niego odsunął i przetarł oczy.
- Jak już musisz to wiesz gdzie jest łazienka. - roztrzepał sobie włosy i ziewnął cicho.
- Jak już musisz to wiesz gdzie jest łazienka. - roztrzepał sobie włosy i ziewnął cicho.
Co on powiedział?... Trochę nie docierało do niego co mówi, dlatego postanowił zaryzykować.
- Yyyyhyyymmm… A tyyyy? – podniósł głowę, ale zaraz znowu położył ją na łóżku. Nie wyglądał jakby przejmował się swoim stanem.
- Yyyyhyyymmm… A tyyyy? – podniósł głowę, ale zaraz znowu położył ją na łóżku. Nie wyglądał jakby przejmował się swoim stanem.
Podniósł się do siadu i dalej, nieco nieprzytomny, patrzył na Carlosa.
- Ja? Tak. Znam drogę do łazienki. - zmrużył lekko oczy i uniósł brwi. Poklepał go po głowie i westchnął cicho.
- Nie pij już dzisiaj, co? Raczej nie wyglądasz zbyt dobrze. - mruknął, nie zastanawiając się, czy jego słowa dotrą w ogóle do mężczyzny. - Przynieść ci coś? Cokolwiek?
- Ja? Tak. Znam drogę do łazienki. - zmrużył lekko oczy i uniósł brwi. Poklepał go po głowie i westchnął cicho.
- Nie pij już dzisiaj, co? Raczej nie wyglądasz zbyt dobrze. - mruknął, nie zastanawiając się, czy jego słowa dotrą w ogóle do mężczyzny. - Przynieść ci coś? Cokolwiek?
Kiedy Arem wstał, Carlos ześlizgnął się z łóżka i usiadł na podłodze. Pokręcił głową i wysłał Artemowi kilka całusów.
- Poradzę sobie… Ja tak już mam. Jestem ok w porzo. – uśmiechnął się, a głowa poleciała mu do tyłu, na łóżko. Przy ścianie stały już dwa gotowe obrazy wykonane w technice impasto. Oba przedstawiały porty w czasie gorącego zachodu słońca i oba były jeszcze mokre. Na sztaludze znalazło się trzecie płótno, a jego klimat zupełnie różnił się od tamtych. Zamiast ciepłych barw pojawiły się bardzo ciemne czernie, zielenie, cienie, jakby pora przedstawiała zimę albo późną jesień, zupełnie w innym kraju. Było tam małe patio, z drzewem oliwnym, na tle starej, typowo włoskiej kamienicy, z… No właśnie, ciężko jeszcze było interpretować te plamy, ale zapowiadało się dobrze.
- Poradzę sobie… Ja tak już mam. Jestem ok w porzo. – uśmiechnął się, a głowa poleciała mu do tyłu, na łóżko. Przy ścianie stały już dwa gotowe obrazy wykonane w technice impasto. Oba przedstawiały porty w czasie gorącego zachodu słońca i oba były jeszcze mokre. Na sztaludze znalazło się trzecie płótno, a jego klimat zupełnie różnił się od tamtych. Zamiast ciepłych barw pojawiły się bardzo ciemne czernie, zielenie, cienie, jakby pora przedstawiała zimę albo późną jesień, zupełnie w innym kraju. Było tam małe patio, z drzewem oliwnym, na tle starej, typowo włoskiej kamienicy, z… No właśnie, ciężko jeszcze było interpretować te plamy, ale zapowiadało się dobrze.
Uśmiechnął się lekko i przyciągnął się. Podszedł do sztalugi i leżących obrazów, a z jego ust od razu wydobyło się ciche "wow". Pokiwał głową zdumiony i spojrzał na Carlosa.
- Te obrazy są... Świetne. - odchrząknął. Podrapał się po głowie i wrócił wzrokiem do płócien. Chwilę tak stał, przyglądając się nim i w końcu westchnął cicho.
- Będę się już zbierać, chociaż nadal nie wiem czy to dobry pomysł, żeby cię samego zostawiać. - zaczekał na jego odpowiedź i wtedy wyszedł z pokoju, by móc wziąć prysznic i się przebrać.
- Te obrazy są... Świetne. - odchrząknął. Podrapał się po głowie i wrócił wzrokiem do płócien. Chwilę tak stał, przyglądając się nim i w końcu westchnął cicho.
- Będę się już zbierać, chociaż nadal nie wiem czy to dobry pomysł, żeby cię samego zostawiać. - zaczekał na jego odpowiedź i wtedy wyszedł z pokoju, by móc wziąć prysznic i się przebrać.
- Idź Antonio! – machnął ręką przed siebie, jeszcze przez chwilę zostając w takiej siedzącej pozycji. Kiedy został sam, powoli, na kolanach doczłapał się do sztalugi. Usiadł przed nią i już miał sięgnąć po szklankę, w której miał wódkę, ale w czas spostrzegł, że w którymś momencie zaczął maczać tam pędzle. Westchnął ciężko. To oznacza, że będzie musiał zejść po nową… Wódkę. I przy okazji skorzysta z zapasów makaronu. Pogłaskał smutny, pusty słoik po obiedzie i westchnął ciężko. Teraz tylko czekać aż Artem wyjdzie.
Spędził w łazience dwadzieścia minut. Przebrany w dużą, czarną bluzę z kapturem i obcisłe spodnie tego samego koloru wyszedł z pomieszczenia. Wziął ze swojego pokoju plecak i przyszedł do Carlosa. Oparł się o framugę i chwilę przyglądał się temu co robił.
- Mogę cię zostawić samego, tak? - westchnął cicho. - W razie czego... Dzwoń. Zerwę się z ostatnich lekcji, jeśli będzie potrzeba. - przeczesał dłonią włosy.
- Mogę cię zostawić samego, tak? - westchnął cicho. - W razie czego... Dzwoń. Zerwę się z ostatnich lekcji, jeśli będzie potrzeba. - przeczesał dłonią włosy.
Czując na sobie wzrok Artema, natychmiast przysłonił sobą słoik i uśmiechnął się.
- Tak. – skinął głową. Ze wszystkich sił starał się siedzieć prosto – Będę dzwonić. Albo nie. Będę pisać. Nic się nie bój. – pomachał mu i chwycił pędzel. Tak, jest bardzo grzeczny, nic się nie dzieje, wszyscy są w porzo… Czekał aż ten w końcu wyjdzie.
- Tak. – skinął głową. Ze wszystkich sił starał się siedzieć prosto – Będę dzwonić. Albo nie. Będę pisać. Nic się nie bój. – pomachał mu i chwycił pędzel. Tak, jest bardzo grzeczny, nic się nie dzieje, wszyscy są w porzo… Czekał aż ten w końcu wyjdzie.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach