Anonymous
Ulica
Gość
Ulica
Sob Lip 23, 2016 6:08 pm
First topic message reminder :

Jedna z wielu, jakie to znajdziecie. Asfalt bez choćby jednej dziury, chodnik wiecznie zadbany bez choćby jednej ułamanej kostki czy wyrastających spomiędzy szczelin, roślinek. Po obu stronach wielkie, wspaniałe domy, wszystko świetnie strzeżone... Wszystko jest takie, jak można się tego spodziewać w bogatej dzielnicy.
Każdy, kto nie ma na sobie stroju za kilka stów, nie potrafi chodzić z wielką dumą albo nie ma drogiego samochodu, może zwracać tu na siebie uwagę. W te strony zwyczajnie nie zapuszczają się osoby, które tu nie mieszkają, chyba, że mają ku temu jakiś wyraźny powód.

Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Czw Lis 16, 2017 7:40 pm
Przynajmniej się zatrzymał.
Grimshaw uważnie przesunął wzrokiem po twarzy chłopaka, choć nie było łatwo uchwycić ją w pełnej krasie, gdy nieustannie chwiał się na boki. Na szczęście nie musiał reagować i w porę chwytać go za ramię. Tym bardziej, że nawet nie chciał tego robić. Od razu zwrócił twarz w stronę drzwi i trzeba przyznać, że pomimo tego, że grupa wyraźnie się zagadała, szło im całkiem nieźle.
To głupia konkurencja, a ty i tak nie chcesz jej przegrać, co?

10/10
Aktualny utarg: 4 cukierki

Moja kolej na rzut, więc ten post nic nie wniesie. Skupcie się na tamtym, tak.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Ulica
Czw Lis 16, 2017 7:40 pm
The member 'Ryan Jay Grimshaw' has done the following action : Dices roll


'KOSTKA RIVERWEENOWA' : 3
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Czw Lis 16, 2017 10:18 pm
Z pewnością takie właśnie będzie. Ale znajdziesz tam dużo lepszego księcia ode mnie. Takiego dla którego będziesz jedną jedyną księżniczką na świecie i nie będzie miał żadnych lalek. Ja już swoją księżniczkę znalazłem — puścił dziewczynce oko, kładąc dłoń na jej włosach, by pogłaskać ją delikatnie z wyraźnym rozbawieniem. Zaraz po tym wycofał się pozostawiając odebranie cukierków Witchcraftowi. Zamiast tego przeszedł do Ryana, zerkając kontrolnie na Kossa, który przestał biegać na wszystkie strony.
Pomachał jeszcze krótko dziewczynie, nim zwrócił się twarzą do Jaya, robiąc kolejny - acz nieplanowany - krok w jego stronę, gdy ciężkie wilcze łapy oparły się na jego kręgosłupie, popychając go tym samym do przodu. Długi ogon owinął się wokół jego kostki, łaskocząc jego łydkę samą końcówką.
Księżniczka, co?
No przecież nie powiem, że książę.
I tak nikomu nie robi to różnicy.
Może i nie, ale to nadal dzieciak.
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Pią Lis 17, 2017 8:19 pm
- Zaaaaaatanszysz se mno jesze ras.... jesze... ras - bełkotał sobie Koss, tańcując na środku ulicy, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że tam obok coś się dzieje.
Nagle usiadł. Tak w sensie, że na ziemi. Znaczy wylądował na niej dupskiem. Rozejrzał się zdezorientowany, bo nie miał w najbliższych planach siadania na czymkolwiek, gdziekolwiek. Trudno było mu jednak znaleźć jakiegoś winowajcę obecnej sytuacji, więc odpuścił sobie dalsze poszukiwania. Zamiast tego spojrzał na Ryana.
- Szy ja mam... na tobie zrobiś... - tutaj chwila przerwy, żeby się zastanowić, co właściwie chciał na nim zrobić. - Szy ja... mam. Zrobiś. Na topie sios... karate? - spytał całkiem rzeczowo, niemal jak kelnerka pytająca, czy jedzenie było smaczne albo pracownik sklepu, w czym może pomóc. I z tym oto pytaniem skierował swoje oblicze do Ryana, oczekując równie rzeczowej odpowiedzi.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Pią Lis 17, 2017 10:49 pm
Z uśmiechem przyjął wszystkie cukierki od tej kobiety, a po chwili już z zadowoleniem pożegnał się także i z dziewczynką. Naturalnie za słodycze podziękował. Słownie, jak i szerokim wyszczerzem, odwracając się i wracając do reszty grupy. Podał zdobycze ich liderowi, a po tym spojrzał na wampira...
Podszedł do niego i złapał go za ramiona, podnosząc go z ziemi. Żeby się jeszcze musiał z nawalonym facetem siłować... No doprawdy! Nie rozumiał ludzi, którzy pili, a później nie potrafili nawet ustać.
Pokaż mu, pokaż. Ale może po tym jak pozbieramy cukierki... — mruknął Alvo, rozglądając się po okolicy. Nikt na pewno nie zostawił na podwórku łańcucha dla psa? Albo chociaż sznurka? Kłódki? Smyczy? Paska, kagańca, czegokolwiek? Knebel też by się przydał. W gruncie rzeczy taśma byłaby dobrym wyjściem... Tak! Rozwiązanie doskonałe!
Jak znajdziecie jakiś sznur czy coś podobnego... powiedzcie mi. Może się przydać — powiedział do reszty, prowadząc pijanego wampira w okolice kolejnego domu, ale na tyle daleko, aby przypadkiem im nie przeszkadzał w zbieraniu słodyczy i nie odstraszał mieszkańców.
Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Sob Lis 18, 2017 1:22 pm
Zupełnie odruchowo wyciągnął rękę, jakby Winchester co najmniej miał za chwilę stracić równowagę, a w końcu to nie on był tu kompletnie zalany, choć Grimshaw zdawał sobie sprawę, że chłopak miewał gorsze momenty. Uniósł brew w pytającym wyrazie, z początku udając, że nie słyszał rozmowy przynajmniej pobieżnie.
Zabierasz się za małe dziewczynki, Winchester? ― rzucił, przesuwając uważnie wzrokiem po twarzy chłopaka, zanim odebrał cukierki od Witchcrafta i zanim pijany wampir podjął się nieudolnej próby wyzwania go na pojedynek.
Niech spróbuje.
W tym stanie byłby raczej żadnym przeciwnikiem i dobrze się stało, że czarodziej w porę go powstrzymał, pomijając fakt, że próba zamachnięcia się przez niego pięścią i tak mogłaby zakończyć się kolejnym upadkiem. Ciemnowłosy pokręciwszy nieznacznie głową, obrócił się w stronę bramy i ruszył dalej niespiesznym krokiem, upychając słodycze do kieszeni.
„Jak znajdziecie jakiś sznur czy coś podobnego...”
Może lepiej byłoby od razu zorganizować kołek? I powiedzieć, że zaginął w akcji.
Im dalej szli, tym ilość domów stawała się rzadsza, jednak kilka z nich wyszczególniło się na tle innych – charakterystyczne ozdoby świadczyły o tym, że nie tylko oni świętowali dziś Halloween i być może to właśnie tam mieli szanse na większe łupy.
Teraz chłopaki! ― Gdzieś zza krzaków rozbrzmiał mało dyskretny okrzyk nawołujący do ataku. Nie minęła chwila, a cała ich piątka została otoczona przez czwórkę chłopaków w wieku na oko dwunastu lat. Jeden z nich przebrał się za Spidermana i trzymał w ręce puszkę z pajęczyną w sprayu, drugi z nich – prawdopodobnie Zorro – dzierżył wycelowaną w nich zabawkową szpadę, kolejny miał na sobie strój Włóczykija i choć nie powinien mieszać się w podobne konflikty, trzymał swój worek zawieszony na patyku tak, by w każdej chwili mógł się nim zamachnąć, wywołując raczej niewielkie obrażenia. Ostatni z nich miał na sobie strój wilkołaka, a sztuczne łapy większe dwukrotnie od jego własnych dłoni, uniósł na wysokość [striike]swojej twarzy[/strike] swojego pyska, gotów do jakże śmiercionośnego ataku.
Cukierek albo psikus! ― zakrzyknęli chórem.

4/10
Aktualny utarg: 5 cukierków

Ten post może zawierać śladowe ilości bezsensu, ale mało dziś spałem i musicie mi wybaczyć. A pisać trzeba.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Sob Lis 18, 2017 11:01 pm
Szedł, prowadząc wampira, który z pewnością mógłby się z łatwością przewrócić. Tak, kolejny dom był dobrym pomysłem. Powinni zbierać te cukierki szybciej, jeśli chcieli wygrać. A przynajmniej Alvo miałby taką ochotę. Uzbierać, wygrać... Tak. Chciałby.
Choć im bardziej o tym myślał, tym bardziej się przekonywał, że nawet nie wiedział, co tak właściwie jest do wygrania. Ale jeśli będzie to po prostu radość z udziału to chyba... nawet się zdenerwuje. Tak minimalnie.
Widząc dzieciaki, westchnął. Spojrzał na wampira, którego prowadził i starał się utrzymać w pionie. Tak w miarę. Przynajmniej, żeby się nie ciągnął za nim po podłodze...
... Po czym z uśmiechem zaczął po prostu go obracać. Pomagał mu w miarę utrzymać się w pionie.
Patrz, oni są tacy źli, wyzywają cię na pojedynek, bierz ich! — powiedział, popychając go w stronę dzieciaka, który akurat stał najbliżej.
Może się przewróci, może coś rozwali. Sam Alvo już na wszelki wypadek wyjął telefon, aby zadzwonić na policję i karetkę. W końcu łatwo będzie oskarżyć dzieciaki o napaść. Tym bardziej, że postarał się zrobić zdjęcia aparatem z telefonu tym jakże groźnym napastnikom.
Szczerze miał nadzieję, że wampir zrobi psikusa i po prostu zwymiotuje od kręciołków, a dzieciaki uciekną. I może zostawią dotychczasowy utarg dzięki temu?
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Nie Lis 19, 2017 9:44 pm
Nie polecam, Jay uczył się prawego sierpowego od Bruce'a Lee i kopniaka z lewej nogi od Chucka Norrisa — rzucił spokojnym, beznamiętnym tonem w stronę Kossa, zaraz przewracając oczami gdy usłyszał wypowiedź Grimshawa.
Zawsze były moją specjalnością. Znasz mnie tyle lat i o tym zapomniałeś? — zapytał wsuwając dłonie do kieszeni, powstrzymujac się tym samym od żartobliwego szturchnięcia go łokciem w bok. Wtem zostali zaatakowani.
Obserwował całą akcję, zaraz łapiąc Kossa za fraki, gdy Witchcraft wpadł na pomysł rzucenia go w młodziaków.
To tylko dzieci do cholery.
Upewnił się, że trzyma go w miarę mocno - co biorąc pod uwagę jego stan, nie powinno być aż tak trudne - nim uśmiechnął się w stronę dwunastolatków.
Jay, mamy poważny problem. Zaatakowali nas profesjonaliści. Nie wiem czy mamy jakiekolwiek szanse — konspiracyjny szept, był na tyle głośny, by wcale nie zasługiwał na miano szeptu. Biały Wilk usiadł na ziemi i warknął krótko z wyraźnym rozbawieniem, przyglądając się całej sytuacji. Podejście Winchestera do dzieci zawsze wzbudzało w nim swego rodzaju fascynację, przez którą nie zamierzał mu przeszkadzać.
Jako że nie mamy zbyt wielu łakoci, myślisz że przystaną na naszą propozycję, by wspólnie obrabować następny dom czy może czeka nas ciężka bitwa? — uśmiech nie znikał z jego twarzy, gdy przeniósł w końcu spojrzenie z Ryana na samozwańczego przywódcę bandy dzieciaków.
Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Nie Lis 19, 2017 10:22 pm
Mogło wylecieć mi z głowy w ciągu ostatnich tygodni ― wymruczał nieznacznie ściszonym tonem, obrzucając Starra wymownym spojrzeniem. Trwało to zaledwie chwilę, bo w niedługim czasie dorobili się zupełnie nowego problemu.
Wszystkie dzieciaki wzdrygnęły się na widok Witchcrafta i Kossa, który właśnie dorobił się darmowej karuzeli, która w połączeniu z jego stanem z całą pewnością nie zwiastowała niczego dobrego. Grimshaw mimowolnie odsunął się w bok na tyle, na ile pozwalały mu otaczające ich dzieci, ale Zorro dostrzegłszy ten ruch, tknął lekko szpadą jego bok, narażając się na chłodne spojrzenie srebrnych tęczówek. Mimowolnie cofnął się nieco, zwracając się szeptem do najbliższego kolegi:
Myślisz, że to był dobry pomysł?
Nie gadaj tylko--
AAA! ― wrzasnął piskliwie zaatakowany nagle wilkołak. Cofnął się o dwa kroki, osłaniając twarz rękawicami w kształcie wilczych łap i przez pierwsze dwie sekundy czekał na najgorsze. Gdyby nie interwencja Winchestera, prawdopodobnie mógł mieć nieprzyjemność dźwigania na sobie ciężaru pijanego wampira. Był jeszcze odrobinę za młody, by poznawać takie życiowe smaczki, choć to bez wątpienia dałoby mu pierwszą lekcję na temat tego, że picie z kumplami nie zawsze popłacało.
W tym czasie kolejny z chłopaków, zaalarmowany krzykiem, rozpylił pajęczynę wprost na czarodzieja. Atak może i nie był śmiercionośny, ale kto wie – może wkrótce miał zamęczyć się na śmierć przy spieraniu tego cholerstwa?
„Zaatakowali nas profesjonaliści.”
Mhm, właśnie widzę ― odparł z nutą sceptycyzmu w głosie. Niestety nie był mistrzem w kontaktach z dzieciakami, jednak wyglądało na to, że sposób, w jaki Jay się wypowiadał, nie przeszkadzał im ani trochę.
A żebyście wiedzieli, że profesjonaliści! ― odparł z nieskrywaną dumą Spiderman, po chwili zwracając się niedyskretnym szeptem do wilkołaka: ― Nie krzycz więcej jak jakaś baba, bo wszystko zepsujesz.
Pffft! ― parsknął Zorro, który okazał się być mózgiem całej operacji. ― Mielibyśmy zbierać cukierki z wami? A co wy niby potraficie?
Właśnie ― Włóczykij zamachał swoim workiem. ― Poza tym zbieranie cukierków jest dla prawdziwych bohaterów! A poza tym to on nie ma stroju. ― Wycelował kijem w stronę Ryana.

7/10
Aktualny utarg: 5 cukierków.
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Pon Lis 20, 2017 1:43 am
No i pięknie.
Zrobiło się niezłe zamieszanie. Woolfe aż nazbyt dobrze wiedział, że jeśli nastawią dzieciaki przeciwko sobie skończy się to wyłącznie w wyjątkowo upierdliwy sposób, którego skutki będą musieli bez wątpienia zmywać z siebie przez dłuższy czas. Jakoś nieszczególnie mu się to uśmiechało. Poczekał aż wszystko wstępnie się uspokoi, nim uniósł brew patrząc na Włóczykija.
Jak to nie ma przebrania? Abul Djabar był seryjnym mordercą działającym w Afganistanie w latach 60 w rejonie Kabulu. Jego celem byli głównie chłopcy, więc radziłbym wam uważać. Miał wcześniej turban, ale zgubił go na balu w ratuszu. Widzieliście ile tam jest osób? — pokręcił głową na boki z wyraźnym niedowierzaniem. Zaraz wyprostował się dumnie i podparł boki rękami.
Wilk zakręcił się wokół wyraźnie rozbawiony, uderzając puszystym ogonem o ziemię.
Jak wyglądam?
Na wyjątkowo pewnego siebie.
Idealnie.
Jestem marionetkarzem. Jednym ruchem potrafię zamienić dorosłych w swoją marionetkę i sprawić, że dadzą mi dwa razy więcej cukierków niż normalnie. Ten tutaj jest magiem i specjalizuje się w rzucaniu uroków. Hipnoza też wchodzi w grę.
Pokiwał kilkakrotnie głową z wyraźnym przekonaniem, rzucając Zorro dumne spojrzenie. Czuł się tak samo, gdy za czasów sierocińca, gdy musiał wymyślać przeróżne historyjki, by zwiększyć oczekiwanie dzieciaków na Mikołaja tuż przed gwiazdką.
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Pon Lis 20, 2017 1:46 pm
Jego kompani w bardzo odważny sposób pomiatali Kossem, na szczęście był na tyle bezwładny, że zanim zdążył jakkolwiek zareagować, to już kolejna osoba ciągnęła go za fraki. On więc tylko szedł z jednego miejsca na drugie i co jakiś czas pojękiwał. W końcu jednak Witchcraft postanowił zrobić karuzelę, a Koss bardzo źle to zniósł.
- O kurwa. Bede żigoł - oznajmił i już pierwszy atak nastąpił, kiedy Riley odciągnął go od dzieci. Zachowajmy jednak jakieś maniery. Użył wszelkich sił jakie posiadał, żeby zatrzymać nagły atak. I nawet mu się udało. Więc teraz tylko tępym wzrokiem patrzył na rozmawiających. O czym oni w ogóle gadali?
- Pardon - bąknął nie wiadomo do kogo, a potem podszedł do najbliższego dzieciaka, wyrwał mu z ręki torbę ze słodyczami, opróżnił ją, a następnie wypełnił treścią własnego żołądka, dodając do tego odpowiednie efekty dźwiękowe. Kiedy skończył, chciał grzecznie zwrócić przedmiot jego właścicielowi, ten jednak nie wydawał się do tego chętny. Koss odłożył ją więc na ziemię, a potem odwrócił się do reszty załogi.
- Druszyno... jesem gotuf... na dalsze... pszygody - oznajmił i uśmiechnął się rozbrajająco. To so, isiemy dalej?
Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Pon Lis 20, 2017 2:23 pm
Bohaterowie nie boją się morderców! Mordercy boją się nas! ― obwieścił przywódca, starając się trzymać przy tym gardę, mimo że wyraz twarzy srebrnookiego mógł wskazywać na to, że nie było to wyłącznie przebranie. Pozostali zmierzyli go widocznie niepewnymi spojrzeniami, jednak prędko skupili się na pozostałych, najwidoczniej uznając, że przebranie opisane przez Winchestera było całkiem sensowne.
„Jestem marionetkarzem.”
Hmmm ― Zorro zmarszczył nos w skupieniu, a na szczycie jego nosa pojawiła się drobna zmarszczka, świadcząca o intensywności, z jaką przetwarzał wszystkie informacje. ― No nie wiem...
Nie ufałbym im, jeszcze zjedzą nam wszystko! ― stwierdził Spiderman, na co inni pokiwali głowami, zgadzając się w tej kwestii. Niemniej jednak w tym samym czasie obrzucili Riley'a spojrzeniami, jakby oczekiwali, że temu zaprzeczy albo wymyśli jakiś sensowny powód, dla którego mieliby wziąć ich pod swoje zacne, bohaterskie skrzydła. W tym momencie wydawał się jedyną osobą, która potrafiła z nimi rozmawiać.
Ej, oddawaj to! ― wrzasnął Włóczykij, gdy worek przywiązany do kijka został bezczelnie wyrwany. Wszystkie dzieciaki momentalnie wyskoczyły do przodu, gotowe rzucić się na Kossa, który chciał zabrać-- wróć. Właśnie rozsypał im wszystkie słodycze.
CO TY ROBISZ, FAJFUSIE.
O FUUUUUUUUUU.
Wszyscy jak jeden mąż wycofali się do tyłu, wykrzywiając twarze grymasach obrzydzenia.
A to co ma być, Hrabia Rzygula?!
Istna katastrofa.
Grimshaw uniósł rękę i potarł palcami czoło, czując, że wszystkie atrakcje dzisiejszego wieczoru przekładały się na coraz silniejszy ból głowy. Skyler zdecydowanie posunął się o krok za daleko.

10/10
Aktualny utarg: 5 cukierków.
Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Re: Ulica
Pon Lis 20, 2017 2:23 pm
The member 'Ryan Jay Grimshaw' has done the following action : Dices roll


'KOSTKA RIVERWEENOWA' : 10
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: Ulica
Sob Mar 09, 2019 7:38 pm
Kanadyjski śnieg powoli mówił: "papatki", ale na ulicach nadal stali sprzedawcy schłodzonego śniegiem syropu klonowego. Niby koncept super, ale w rzeczywistości było to tak słodkie, że Sheridan na sam widok mdliło. To jakby ktoś ubrał Trevora w różową sukienkę. Byłby wtedy tak niepocieszony jak w momencie, kiedy Paige oznajmiła mu, że tym razem zostaje w domu. Bo szła na zakupy do molocha i nie mogła tak po prostu zabrać go, żeby potem siedział przed galerią. Więc szła w kierunku stacji SkyTrainu, żeby się tym gagatkiem przemieścić do domu. Z torbami.
Torbami z DavidsTea, bo to był chyba jedyny sklep, do którego jasnowłosa chodziła. No i może jeszcze miała jakieś pojedyncze koszulki i koszule w kratę. Ale tak. Krótko mówiąc SZŁA. Jezu.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Sob Mar 09, 2019 7:54 pm
Poprzednia noc dała mu nieźle popalić. Sam nie wiedział jakim cudem wylądował w zupełnie innym mieście pomiędzy rzuconym przez Axela "Jedziemy na imprezę", a swoim własnym "Okej". Tak czy inaczej gdy obudził się rano, miał na sobie same gacie, przewieszoną przez jedną rękę koszulę i nowiutkie białe buty, które nie zostały zbrukane nawet pojedynczą plamką błota. Reszta po prostu wyparowała. T-shirt, spodnie, cholera nawet skarpetki mu zabrali! Zamiast tego zostawiając po sobie przepięknego penisa wyrysowanego na klacie markerem i kilka mniej ambitnych tekstów typu "DICKHEAD", "YOU ROCK", "HE FUCKED MY MOM LAST NIGHT" wypisanych na całym ciele - w tym twarzy. Wizyta u kosmetyczki zajęła mu dwie godziny nim doprowadzili go do porządku. Tak czy siak jechał teraz swoim błyszczącym srebrnym porszakiem, ubrany jak gwiazda filmowa i starał się odrzucić wydarzenia wczorajszego dnia w niepamięć, delektując się kawą.
Gówno prawda.
Cały czas odkrywał coraz to nowsze filmiki na Instagramie z sobą w roli głównej i rżał jak baran. Pochłonęło go to do tego stopnia, że w którymś momencie kompletnie zapomniał skręcić. Porsche z niezwykłą gracją przemknęło ulicą i wyjebało w jedną z gigantycznych betonowych donic przy krawężniku.
KURWAAAA NO NIE, ZNOWU? — tak właśnie wyglądała pierwsza reakcja chłopaka, gdy zdał sobie sprawę co właśnie się stało. Rzucił telefon na bok i wygramolił się ze środka łapiąc się za głowę, tuż przed tym gdy padł na kolana.
Kupiłem cię w zeszłym tygodniu, ja pierdolę! — zaryczał niczym łoś podczas okresu godowego zasłaniając twarz dłońmi. Panie i panowie, przed wami dramat stulecia!
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach