Anonymous
Ulica
Gość
Ulica
Sob Lip 23, 2016 6:08 pm
Jedna z wielu, jakie to znajdziecie. Asfalt bez choćby jednej dziury, chodnik wiecznie zadbany bez choćby jednej ułamanej kostki czy wyrastających spomiędzy szczelin, roślinek. Po obu stronach wielkie, wspaniałe domy, wszystko świetnie strzeżone... Wszystko jest takie, jak można się tego spodziewać w bogatej dzielnicy.
Każdy, kto nie ma na sobie stroju za kilka stów, nie potrafi chodzić z wielką dumą albo nie ma drogiego samochodu, może zwracać tu na siebie uwagę. W te strony zwyczajnie nie zapuszczają się osoby, które tu nie mieszkają, chyba, że mają ku temu jakiś wyraźny powód.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Sob Lip 23, 2016 6:23 pm
I po raz kolejny w te wakacje opuszczała dom bez żadnego większego celu. Serio, strasznie nudne te wakacje. Nie licząc kilku ciekawszych epizodów, większość czasu, albo spędzała nad książkami (jak i podczas roku szkolnego), albo wychodząc jak dziś, nie mając żadnego konkretnego celu i spacerując po mieście zaglądając w różne miejsca, które przyjdą jej do głowy.
Westchnęła ciężko i poprawiła pasek niesionej na ramieniu torby.
A może by tak przejść się do centrum i zahaczyć o cukiernię? Dawno nie jadłam mocno czekoladowego ciasta, a w sumie, miałabym na nie ochotę. Zawsze to jakieś zajęcie...
Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.
...i przyjemność, na którą mogę sobie spokojnie pozwolić, w przeciwieństwie do wielu innych dziewczyn. Wszystkie tylko diety i diety, a ja mam z tym spokój. Czego bym nie robiła, i tak nie utyję. To ma swoje plusy.
Była pogrążona w myślach, ale nadal zwracała uwagę na otoczenie. Nie lubiła chodzić jak zombie, do którego nie dociera, że zaraz uderzy w słup, który widział już z odległości kilku metrów. Widział w teorii, bo przecież go nie dostrzegał.

Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Sob Lip 23, 2016 7:15 pm
Od przeprowadzki minęło niewiele dni i Viera jeszcze nie poznała w pełni okolicy. Większość czasu spędzała na rozpakowywaniu rzeczy, plotkowaniu z gosposią i ogrodnikiem oraz zachwycaniu się perspektywami, które niesie ze sobą Vancouver. Prace nie były jeszcze skończone, ba! Nie doszły nawet do połowy! Wciąż nie mogła dojść do porozumienia z matka w kwestii koloru w salonie - Viera myślała o kolorze pół tonu jaśniejszym niż ten, który wybrała jej opiekunka. Ojciec uparcie twierdził, że oba kolory są identyczne, ale panie wymieniły ze sobą porozumiewawcze spojrzenie pod tytułem "Facet." i dyskutowały dalej. Ostatecznie kompromis nie nadszedł i dziewczyna musiała ulec woli właścicielki posiadłości.

Szkaradny zdaniem Verity kolor zaczął pokrywać ściany salonu i młoda artystka uznała, że jej oczy tego nie zniosą. Wyszła z domu, a że z ogrodu była w stanie obserwować dzieło zniszczenia, postanowiła udać się na przechadzkę po ulicy, przy której zamieszkali. Otoczenie było piękne, pełne uroczych posiadłości i bardzo zadbane. Szła od domu do domu, analizując charakter każdego z nich i snując marzenia o tym, kto też może je zamieszkiwać.

Miała już wracać do rodziców, kiedy w jej pole widzenia weszła istota o dziwnie znajomej aparycji. Panienka Hope zatrzymała się na przeciągającą się chwilę, wpatrując się w twarz zbliżającej się dziewczyny i rozmyślając gdzie też mogła ją spotkać. O tym, że ją znała, była przekonana. Zawsze pamiętała twarze ludzkie, ale rzadko potrafiła trafnie je zidentyfikować, jednak w pewnym momencie jej usta ukazały bielusieńkie ząbki w radosnym uśmiechu.

- FIOŁKU! - zawołała i rzuciła się biegiem w stronę czarnowłosej istotki, w celu zamknięcia jej w swych drobnych, acz wyjątkowo silnych jeśli chodziło o ukazywanie uczuć ramionach. - Mój kochany kwiatuszku!
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Sob Lip 23, 2016 7:56 pm
Natalie nie zwracała większej uwagi na mijanych ludzi. Nie stwarzali zagrożenia ani innego problemu? Nie potrzebowali pomocy? Zachowywali się normalnie? Wszystko było z nimi ok? W takim razie nie jej sprawa, kim byli i dlaczego tu byli. Nie należała do ciekawskich, a poza tym, miała teraz na głowie własne sprawy. Co prawda, tymi sprawami był raczej brak spraw do załatwienia, ale jednak. To przecież też jakieś zmartwienie zaprzątające głowę, prawda?
Z zamyślenia wyrwał ją dopiero głos jakiejś dziewczyny, nawołującej ją. Podniosła głowę i spojrzała w kierunku rudowłosej istoty, która biegła do niej z rozradowaną miną. Otworzyła szerzej oczy i stanęła jak wryta.
Kim ty kurna jesteś?
Nie, nie poznała jej od razu. W przeciwieństwie do Viery, nie miała aż takiej pamięci do twarzy, a już z pewnością nie potrafiła skojarzyć ich po kilku latach przemian. Widziała tę dziewczynę jakieś pięć lat temu, więc znajoma zdążyła się przez ten czas bardzo zmienić. Z resztą, skąd Violet miało wpaść do głowy, że w nudny wakacyjny dzień właduje jej się do życia przyjaciółka jeszcze z czasów Londynu.
Nie zaczęła uciekać przed rudowłosą, ale zrobiła zgrabny unik przed jej ramionami. Oj nie, Darkówna nie lubiła dotyku, a już z pewnością nagłego i od przypadkowych osób.
- Co ty robisz? - rzuciła naprawdę zdziwiona.
Jeszcze dziewczyny nie skojarzyła, ale nie robiło jej to różnicy. Znajoma czy nie, nagłe dotykanie ciemnowłosej sztywniary nie było mile widziane. Hope może i o tym gdzieś tam wiedziała, ale pewnie i tak nieraz wypadało jej to z głowy.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Pon Lip 25, 2016 11:55 am
Jej ręce machnęły w powietrzu, kiedy czarnowłose maleństwo zrobiło przed nimi unik. Tyle miłości poleciało w powietrze! Na szczęście Viera była przepełniona ciepłymi uczuciami, więc dziewczyny nie poniosły pod tym względem szczególnych strat. To, że dawna przyjaciółka jej nie poznała, zupełnie nie zraziło rudzielca. Miała taki humor, że nie byłaby w stanie rozpaczać z powodu czegokolwiek. Nawet o nietrafionym kolorze ścian w salonie zapomniała!

- Natalie Violette Dark, mój kochany Fiołku - zaczęła bardzo oficjalnie, starając się zachować powagę na twarzy, jednak z mizernym skutkiem. - Nie pamiętasz przyjaciółki, która wplatała ci kwiatki we włosy? I kota pijącego z kubka? Ciekawe, czy go jeszcze w ogóle kojarzysz, skoro o mnie zapomniałaś!

W jej głosie pobrzmiewał lekki, wyraźnie udawany wyrzut. Oczywiście nie potrafiła się na nią gniewać naprawdę. Nawet ktoś tak bujający w obłokach jak Viera musiał zdawać sobie sprawę, że po tylu latach ciężko sobie przypomnieć znajomą twarz. Zwłaszcza jak ta twarz znacznie wydoroślała i wybujała w górę ponad normę.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Pon Lip 25, 2016 6:05 pm
Po wykonanym uniku, dziewczyna zaczęła bacznie przyglądać się "nieznajomej" zastanawiając się, o co jej właściwie chodzi. Może i wyglądała na roztrzepaną, ale nie na wariatkę.
Czy wszyscy rudzi są jacyś chorzy?
Przez głowę zaczęły jej przelatywać obrazy wszystkich rudzielców jakich w życiu znała i podliczać, ilu z nich uznała za dziwaków. Podczas tej analizy, cofnęła się też w czasie do młodzieńczych lat, które spędzała w Londynie i...
Otworzyła szerzej oczy. Chyba nawet bez słów dziewczyny, Natalie zorientowałaby się, z kim ma do czynienia, choć naprawdę w to nie wierzyła. Na jej twarzy poza zaskoczeniem zaczął się malować szeroki uśmiech, który nie pojawiał się tam często.
- Verity! - Jak widać, nawet Darkówna potrafiła się czasem wyrwać ze swojego poważnego, poukładanego świata i przez chwilę cieszyć się drobnostkami... dobra, spotkanie przyjaciółki sprzed lat na drugim krańcu świata zdecydowanie nie było drobnostką.
W tym momencie czarnowłosa zbliżyła się do dziewczyny i sama ją uściskała. Nie przepadała za kontaktem fizycznym, ale niektóre sytuacje nawet w jej odczuciu go wymagały i był wtedy dla niej miły. Byle tylko nie był zbyt nagły i niespodziewany. Zdecydowanie łatwiej było, gdy sama go inicjowała lub się na niego wcześniej zgodziła.
- Skąd ty się tu wzięłaś? - Nadal wpatrywała się w jej twarz z niemałym zdziwieniem, a może nawet niedowierzaniem.
Starała się przeanalizować jej rysy twarzy. Rzeczywiście, rudowłosa zdążyła się przez ten czas bardzo zmienić, a wspomnienia z czasem się zamazały, ale niektóre cechy pozostawały niezmienne i zapadały w pamięć.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Pon Lip 25, 2016 6:37 pm
- No wreszcie ty Sherlocku! - zawołała, zanosząc się śmiechem i tuląc ją tak mocno, jak tylko potrafiła. Jej Fiołek! Jej kochany, słodki kwiatuszek! Ależ ona ją kochała! Zawsze ją kochała! A teraz jej przyjaciółka znów tu była i... - Mam ci TYYYYLE do opowiadania!

Mówiąc "tyyyyle" obszernym gestem pokazała iiiiiiile ma do powiedzenia. Nie widziały się chyba z tysiąc lat, może nawet dwa tysiące i naprawdę, no NAPRAWDĘ miała co opowiadać. Totalnie. Zamknie się z nią w pokoju na tydzień i będą tylko gadać gadać i gadać!

- Słuchaj, Betty właśnie piecze nam ciasto. Zrobiła je pierwszego dnia, jest oooobłędne! Czekoladowe, z naszej własnej ogródkowej cukinii! To znaczy, to mąż Betty, Simon ją wyhodował, no ale teraz to nasza ziemia, więc też nasza cukinia, prawda? Oni są tacy kochani! Naprawdę uwielbiam ich!

Viera nie wiedziała od czego zacząć. Co poruszyła jakąś kwestię, od razu chciała ją ciągnąć w trzech odmiennych kierunkach. Miała zaprosić Nat na podwieczorek, ale zaczęła opowiadać o ogrodniku i gosposi, totalnie gubiąc wątek.

- I to ciasto jest takie czekoladowe, takie intensywne, mówię ci, najlepsze jakie jadłam! I mamy takie talerzyki, mama je znalazła, wyglądają jak ta zastawa którą miałam w Londynie i...

bla bla bla...
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Pon Lip 25, 2016 6:50 pm
Natalie na moment sparaliżowało, gdy dawna znajoma postanowiła wypchnąć jej całe powietrze z płuc. Nie to, że zrobiła jej fizyczną krzywdę. Chodziło tu raczej o problem natury psychicznej. Yep, będzie musiała naprawdę popracować nad tym dotykiem.
Jej uśmiech trochę zelżał, gdy już się od siebie odsunęły, ale nadal pozostał na jej twarzy. Viera była taką szalenie pozytywną osobą, że nawet Violet się to czasem udzielało. Nie widziały się tyle lat, a jednak wszystko w jednym momencie odżyło. Niby było jeszcze zamazane i dziewczyna podchodziła do wszystkiego z rezerwą, ale i tak strasznie się cieszyła z powrotu znajomej do jej życia.
- Mm? Czekoladowe ciasto? Brzmi nieźle - przytaknęła, wtrącając coś do rozmowy, która przypominała teraz bardziej niekończący się potok słów wydobywających się z ust Verity.
Hmm, ciasto z cukinii. Nigdy nie jadłam i brzmi trochę dziwnie, ale ciasto marchewkowe też brzmiało dziwnie, a było genialne.
- A więc przeprowadziłaś się tu na stałe? - Dorzuciła kolejne pytanie nie będąc pewną, czy dostanie na nie teraz jasną odpowiedź, czy raczej zaleje ją kolejna fala słów, ale nie przejmowała się tym.
Jakoś zdążyła przywyknąć, że ta dziewczyna jest w stanie myśleć i mówić o tysiącu rzeczy na raz i Natalie była zwykle w stanie za nią JAKOŚ nadążyć. Może czasem się gubiła, ale od czego sama miała taki wielowątkowy mózg działający zawsze na podwyższonych obrotach?
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Pon Lip 25, 2016 8:02 pm
- Taaaak, czekoladowe! - Verity pokiwała głową energicznie. - W ogóle nie czuć tej cukinii. Ona daje ciastu wilgoć i lekkość. Niebo dla podniebienia! Wygląda jak brownie, ale jest dużo bardziej... Ale o czym ja mówiłam? Coś związanego ze Stanami... No oczywiście! Zastawa! Bo widzisz, ta zastawa jest bezpośrednim łącznikiem z wydarzeniami, które mnie tu przywiodły. Bo widzisz. W trakcie ostatniego posiłku w Londynie, czyli pożegnalnej herbatki z państwem Brown (pamiętasz zajmowali się domem), używaliśmy takich porcelanowych talerzyków. Były zupełnie inne niż te z zastawy, o której mówię, ale właśnie wtedy pomyślałam, że chciałabym takie dziewczęce, różowe, tylko nie dla lalek tylko dla ludzi. I następnego dnia już byłam w Stanach. Widzisz, mówiłam, że to się wiąże. Logiczne połączenia, pamiętam jeszcze, że to bardzo lubisz, więc staram się mówić w sposób uporządkowany i ścisły.

Musiała zaczerpnąć powietrza, w końcu żywiołowa dyskusja potrafiła pozbawić człowieka tchu!

- W każdym razie to fantastycznie, że zjesz z nami podwieczorek. - Viera zupełnie nie zarejestrowała faktu, że właściwie nie zaprosiła przyjaciółki, więc czarnowłosa nie mogła na tę propozycję przystać, jednak zdaje się, że dla rudej to nie miało większego znaczenia. - Muszę ci koniecznie opowiedzieć jak się tu znalazłam. Bo widzisz, poznałam takiego Jamesa... Jest wspaniały, mówię ci, książę z bajki...! Czytał mi wiersze i przynosił kwiaty...!
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Pon Lip 25, 2016 8:24 pm
Ciekawe czy czuć gorzką czekoladę czy raczej mleczną. Jeśli gorzką, to mogę naprawdę polubić to ciasto.
I tak oto jedna pozytywna istotka była w stanie odciągnąć myśli Natalie od problemów dnia codziennego. A może to ona sama dała się tak łatwo odciągnąć? W końcu tego teraz potrzebowała. Odskoczni od nudy i nudnych problemów związanych z dobijającą w wakacje samotnością. Panna Hope wskoczyła na to miejsce zupełnie niespodziewanie i z marszu wypełniła tę dziurę, więc żal było nie skorzystać.
- Chętnie spróbuję - dorzuciła znów między słowami rudowłosej zanim pognała myślami dalej.
Stany? To później. Zastawa w Londynie? Nie pamiętam jej, bo nie mam pamięci do takich mało istotnych szczegółów, ale nawet teraz nie jest to istotne.
- Tak, tak. Jakoś się wiąże, teraz to widzę. - Pokiwała głową.
Bardzo luźne powiązanie, ale jak widać jakieś jest.
- A więc byłaś w USA? Jak długo? - Natalie wtrącała własne pytania do wypowiedzi dziewczyny, by wyłowić kilka interesujących ją informacji.
Viera i tak miała już chwilę później mówić o swoim, więc odpowiadanie na pytania przyjaciółki nie powinno sprawiać jej problemów. Oczywiście, kiedy tylko je rejestrowała, bo w chaosie jej myśli mogło się to gdzieś zapodziać.
Zaśmiała się cicho słysząc "zaproszenie" na podwieczorek. Nie zamierzała jej zwracać uwagi na to, że w sumie to jej nie zaprosiła, bo Darkówna i tak by się zgodziła, a rozmowa na temat ciasta była dla nie wystarczającą sugestią, że gaduła planowała to zrobić. Ewentualnie zrobiła to w myślach, kiedy mówiła o czymś innym.
Pokiwała głową na wzmiankę o facecie.
I się zaczyna... Ten świat krąży wokół romansów, prawda? No trudno, przy niej nawet to może być ciekawe, a nawet jeśli nie, to przynajmniej szybko opowiedziane.
- Heh. Mój ojciec ma na imię James. - Kolejne małe wtrącenie, które sprawiało, że nie był to zwykły monolog, a nadal coś przypominającego rozmowę, której złudzenie Natalie zamierzała utrzymać. Gdyby siedziała przy niej przez cały czas cicho, to zaczęłaby się czuć trochę dziwnie.
Jestem ciekawa, kiedy zainteresuje się tym, co u mnie się działo. W sumie, i tak nie mam zbyt wiele do opowiedzenia, więc na razie słuchajmy jej historii.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Pon Lip 25, 2016 11:28 pm
- W USA poszłam do High School - odpowiedziała Viera, której umysł jakimś cudem wyłapał pytanie. Nie czuła potrzeby pytania przyjaciółki o to, co się z nią działo. Najpierw wyrzuci z siebie wszystko, co nie dawało jej żyć, dopiero potem będzie wstanie skupić się na słuchaniu czegokolwiek. Była ciekawa, ale wszystko po kolei! - Pan Dark ma imię? Woah... Właściwie to nigdy o tym nie pomyślałam! Był dla mnie czymś w rodzaju Tatusia Muminka. Bezimienny, określony przez funkcję, którą pełnił w twoim świecie. No ale nie ważne. Bo James jest bezpośrednio związany z moim przyjazdem.

Tak, dziewiętnastolatka nie czuła żadnych oporów przed tym, żeby opowiedzieć o swoim burzliwym i w zasadzie dość krępującym dla większości osób romansie. Dla niej to było coś niesamowicie romantycznego. Coś jak grecka tragedia...

- Gdybyś go tylko mogła zobaczyć! Te jego czarne włosy... To jak opierał się o ścianę, czytając Szekspira... Ta oliwkowa, latynoska cera... Mówię ci, wymarzony nauczyciel. Znaleźliśmy ze sobą nić porozumienia, rozumiesz. Ale dyrektor się dowiedział, że łączy nas coś więcej, niż miłość do dramatów, jego wyrzucił, ja też musiałam opuścić szkołę zaraz po egzaminach... AH FIOŁKU! Nie uważasz, że to romantyczne?! Rozdzieleni przez społeczeństwo, nie akceptowani przez pozostałych, wierni swoim uczuciom rozstaliśmy się na zawsze...
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Wto Lip 26, 2016 12:02 am
Parsknęła śmiechem słysząc, że nastolatce nie wpadło do głowy, że rodzice mogą mieć imiona. Rozumiała, że dzieci mogą tak sądzić, ale ktoś w jej wieku?
Właściwie, ile ona ma teraz lat?
Natalie zaczęła w myślach liczyć, starając się nie pogubić w słowach koleżanki, ale to wcale nie należało do łatwych nawet, przy jej zdolnościach.
19? Kurna, ona skupia całą uwagę i nie mogę myśleć.
Wracając do kontynuowanego przez Verity wątku, przytaknęła kilka razy głową i na nowo skupiła się na jej twarzy, co na swój sposób pomagało jej utrzymać skupienie na temacie... tematach.
- Raczej nie sądzę, by był w moim typie - wtrąciła, gdy rudowłosa zaczęła się rozwodzić na temat urody swojej miłości.
Chwila, chwila, wróć.
- ...nauczyciel? - Chyba nie trudno się domyślić, jaką minę mogła mieć teraz Natalie.
Na moment ją zamurowało. Nie potępiała od razu koleżanki, bo jakoś nie czuła się zgorszona takim związkiem, choć faktycznie, nie powinien mieć on miejsca. Byłoby gorzej, gdyby Hope była młodsza, ale w jej wieku związek nawet z dorosłym mężczyzną nie był taki zły. Może w wypadku ogromnej różnicy wieku, ale Darkówna nie sądziła, by w wypadku Viery było aż tak źle.
Zmarszczyła brwi.
Słaba ta miłość, skoro przeprowadzka ich rozdzieliła. Jest dorosły, mógł się tu przeprowadzić, gdyby mu zależało. No tak, wielkie namiętności, krótkie namiętności.
- Tak, brzmi jak wyjęte z powieści romantycznej. - Zasadniczo, to te słowa również były prawdą.
Czarnowłosa nie lubiła takich książek. W ogóle nie lubiła takiej tematyki, co już niejednokrotnie wspominała. Miłości, nie miłości, po prostu reakcje chemiczne i instynkty. Może i niektóre historie związków naprawdę chwytały za serce, ale to określało się mianem miłości na całe życie, a nie burzliwego romansu.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Wto Lip 26, 2016 1:16 pm
- Tak... - westchnęła Vi z rozmarzeniem. - Nauczyciel... To takie romantyczne, że na lekcji udawał obojętność, a potem nocą wszystko wynagradzał z nawiązką... To prawdziwa miłość, Fiołku. Krótka, lecz prawdziwa. Rozstaliśmy się jak prawdziwi przyjaciele, bez łez, wiedząc, że wspomnienie wspólnych uniesień będzie towarzyszyć nam przez cale życie...

Westchnęła, pogrążając się na moment myślami w owych chwilach. Niektórzy mogliby pomyśleć, że Viera była rozwiązła, ale ona miała po prostu inne podejście do miłości. Nikt nie powinien tego oceniać, ona wiedziała swoje i robiła co mówiło jej serce. A że jej serce było przepełnione romantyzmem i artystycznymi uniesieniami... Taka już była...

- Kwiatuszku, mam jeszcze tyle rzeczy, które musisz usłyszeć. I muszę koniecznie się dowiedzieć, co robiłaś, gdy cię nie było. Koniecznie. Ale nie na ulicy, chociaż to romantyczne, to wole spędzić pierwsze godziny po długiej rozłące na trawie, w cieniu jabłoni! Chodź. Rodzice na pewno będą chcieli cię powitać.

[z/t x2]
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Sro Wrz 07, 2016 2:48 pm
Koss zapłacił za piwa (swoje i Bullet, bo ona najwyraźniej się do tego nie poczuwała), a potem opuścił klub. Nie spodziewał się, że podmuch świeżego powietrza będzie dla niego tak przyjemny i orzeźwiający. Dopiero teraz zorientował się, jak duszno było w środku. A może to tylko kwestia tego, że wydarzenia sprzed kilku minut tak na niego wpłynęły i niemal cały czas chodził z rumieńcami na policzkach? Tak czy inaczej, przystanął na chwilę i wziął głęboki wdech, aby odrobinę ochłonąć. Odrobina trzeźwości nikomu nie zaszkodzi. Niby trzy piwa to nie aż tak dużo, często już wypijał więcej i całkiem nieźle się trzymał, ale mimo to w głowie szumiało, a atmosfera była tak szalona, że trudno zachować zdrowe zmysły w tej sytuacji. Kontrastowało to z nocą ciszą i wspomnianym chłodnym, ale jednocześnie rześkim wiaterkiem.
Dopiero po chwili zerknął na Bullet i wskazał jej ruchem głowy kierunek, w którym mogą się udać. A potem wsadził ręce do kieszeni i ruszył przed siebie leniwym krokiem. Chciał coś powiedzieć, ale nic mądrego nie przychodziło mu do głowy. Chociaż nie, bo wtedy i tak by paplał jak najęty. Po prostu miał zupełną pustkę w głowie. Było więc odrobinę niezręcznie, tylko co z tym począć? Zastanawiał się czy powinien jakoś nawiązać do sprawy sprzed chwili, czy może po prostu zmienić temat, aby zapomnieli o tym całym zamieszaniu. Z jednej strony tego chciał, z drugiej nie. Sam nie umiał dokładnie określić o co mu aktualnie chodzi. Jak jakaś baba.
- To było... dziwne - wydusił z siebie wreszcie i zaśmiał się nerwowo. Cokolwiek, by przerwać tę przeklętą ciszę. Tylko teraz co dalej? Chyba nic.
Szedł, wbijając wzrok przed siebie, jakoś bojąc się skierować go w stronę dziewczyny. Sam nie wiedział czemu, ale strasznie stresowała go ta możliwość. Tylko zerkał na nią kątem oka, żeby w ogóle sprawić czy idzie obok niego. Wreszcie wziął głęboki wdech.
- Co to było? - Spytał, nie bardzo wiedząc, jak inaczej sformułować jego wątpliwość. Chodziło oczywiście o ten płacz i tak dalej. I o to wszystko. I co oni właściwie robią ze swoim życiem.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Czw Wrz 08, 2016 7:19 pm
Poszła zaraz za jego głową, która wskazała kierunek, grzecznie o posłusznie. Sama szła z anim jakieś pół metra, klikając coś w telefonie czy grzebiąc w kieszeniach, na zmianę, by po prostu nie iść i nie myśleć o tym. Idąc tak w ciszy można dostać czegoś na łeb, nienawidziła takich momentów, szczególnie z nim. Nie pamiętała właściwie kiedy ostatnio taka sytuacja miała miejsce, zawsze byli rozgadani, uśmiechnięci, a teraz przez jej odjebane dziwaczne akcje, szkoda gadać.. Sama też o niczym nie myślała, chciała się odezwać, zapewne zmieniając temat w ogóle do góry nogami, ale to było bezsensu więc poczekała na niego, aż on się ogarnie, w nim była jakakolwiek nadzieja. To było dziwne? Parsknęła tylko głośno, po czym odpaliła swoją fajkę. Cała podenerwowana, nic dziwnego, że papieros zniknął po kilku buchach, to jeszcze jedna, skoro nie pomogło. Mógł tylko zauważyć, jak metr przed nim lądują te zgaszone pety, bo lubiła sobie nimi porzucać, nie odpowiedziała, jak miała w zwyczaju. Przy kolejnej się poddała, kiedy jej zapalniczka postanowiła odmówić posłuszeństwa. Podrzuciła i kopnęła ją przeklinając kilka razy przy tym, a sam sprzęt wylądował gdzieś daleko daleko przed nimi. -Co to było? - Zapytała jakby z niedowierzaniem, tylko na tyle tego cipciasia było stać? Skoro tak, nie miała zamiaru mu się tłumaczyć, było to już dawno i nieprawda. Właściwie Kylie nigdy nie przyznawała się do płaczu, po prostu uważała to za jej cholerną słabość, właściwie, na prawdę rzadko płakała, więc z tym nie było problemu. -Jebłam głową po prostu w podłogę, nic wielkiego, czasem zaboli. - Tak, to typowe u małej niebieskowłosej. -Daj sobie w ogóle spokój. Zmieńmy temat. - O tak, na pewno zmienią temat, kiedy atmosfera jest tak drętwa przez tą sytuację sprzed kilku minut. Typowa Kylie - ucieknijmy od problemów, świat będzie P I Ę K N I E J S Z Y. Gówno prawda, najgorsze jest to, że o tym wiedziała, że robi źle. Czasem nienawidziła samą siebie. Wszystko się ze sobą gryzło, jej charakterem z jego charakterem, zachowania, wygląd, nic do siebie nie pasowało. -"Po co my się w ogóle ze sobą zadajemy?" - Przytoczyła, tak jak on to powiedział, lecz ona nieco.. Może nie smutnym, ale zawiedzionym głosem. Schowała ręce do kieszeni i po prostu szła dalej.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach