Aryu
Aryu
The Writers Alter Universe
[ School Days ]
Czw Lip 21, 2022 8:39 pm
First topic message reminder :


To był okropny dzień.
Mężczyzna podparł się o ścianę, patrząc na moment tępo przed siebie. Wydychane powietrze miało w sobie już niemało promili, dobitnie wskazując na stan negatywny tej osoby. Zaraz potem wyprostował się, mrużąc nieznacznie oczy. Czuł lekkie szumienie w głowie, niosące mu przy tym zarazem lekkość i przyjemność, wzbudzając przy tym zarazem chęć większego ukazywania swoich emocji. Zrzucenie maski niesionej za dnia, by oddać się własnym pragnieniom.
Nie widział sprzeciwu przeciwko temu.
W końcu ten dzień był okropny.
Nie spodziewałby się, że zachowanie spokoju na studiach będzie go kosztować wiele energii. Męczenie się z wykładowcami i innymi studentami potrafiło przekroczyć nawet jego siły, które nie były nieskończone. Za każdym razem z uśmiechem traktować osoby, niezależnie od tego, z jaką głupotą do niego przychodzili.
Serio. Amy mogłaby się nauczyć słuchać, a nie zgrywać idiotkę. Myśli, że ja nie wiem, po co to robi?
Prychnął, odpychając się od ściany, by przejść dalsze ulice miasta. Z chęcią przyjął koniec dnia, który oświadczał, że mógł odetchnąć od tego wszystkiego. Wywinąć się z próby wkręcenia się w spotkania, odmówić zaproszeniom na randki — które w duchu uważał za głupie — by finalnie przejść do bycia sobą. I doprawić ten wieczór alkoholem, by oddać się w stan upojenia. Nie był na tyle pijany, by nie kontaktować albo mieć problem z reakcjami ciała, ale jednak ten stan był po nim widoczny. Lekkie zamglenie umysłu było wewnętrzną reakcją, a wzrok i ledwo widoczne rumieńce, zewnętrzną.
Jednakże nie znaczyło to, że byłby grzeczny.
Wystarczyła chwila. Chwila, w której jego ramię zaczepiło o jakiegoś nieznajomego. Ból i odczucie odepchnięcia wzbudziły iskrę w jego głowie, momentalnie wzbudzając podwyższony stan agresji.
- Ha? Kpisz sobie ze mnie? - zarzucił Kassir, łapiąc chłopaka za ubiór i pociągając brutalnie ku sobie. - Zajebać ci? - uniósł drugą rękę, zaciskając w pięść, wyraźnie przymierzając się do spełnienia swojego zapytania.

Shineikai
Shineikai
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Pon Gru 05, 2022 2:20 am
"Nie wiem, co mnie bardziej drażni, to, że to robisz czy fakt, że jesteś tego doskonale świadom."
Zaczepił delikatnie palcem o jego usta, nachylając się jeszcze mocniej nad stolikiem, zupełnie jakby był gotów zrobić wszystko byle zmniejszyć dzielącą ich odległość.
Myslę, że najbardziej drażni cię to, że nie jesteś w stanie się powstrzymać i nieustannie mi ulegasz — wyszeptał, przesuwając opuszkiem wzdłuż jego wargi, zatrzymując na nich wzrok. Z trudem przeniósł uwagę na jego oczy tuż przed wycofaniem się na swoje miejsce.
Chociaż mnie też to dotyczy. Z tym że nie odczuwam z tego powodu rozdrażnienia — Shane pociągał go jednak na każdym kroku. Wystarczył najmniejszy gest, by pobudzić jego wyobraźnię i nakierować go na nieodpowiednie tory.
No przecież obiecałem, że nie przyjadę limuzyną, więc nią nie przyjadę. Potrafię dotrzymać obietnicy, panie Kassir — prychnął cicho, kręcąc na boki głową. Nie, żeby faktycznie był poirytowany. Miał na to zdecydowanie zbyt dobry humor.
Ach tak? W takim razie będę niecierpliwie czekał na ich demonstrację. W innym wypadku spotkamy się na sali sądowej — rzeczywiście świetnie się bawił. Już dawno nie odczuwał tyle przyjemności z prostych słownych przepychanek. A ciemnowłosy na wszystko reagował z tak zabawną pseudo powagą, że ciężko było mu się zmusić do przestania.
Zauważył jego wzrok, wiedząc tym samym, że osiągnął chciany cel. I nawet jeśli nie skomentował tego w żaden sposób, zyskał kolejne potwierdzenie, że jedna z jego broni miała olbrzymi potencjał. Wystarczyło w końcu niezdarnie zaczepić dłonią o swój ubiór, by odchylił się nieco mocniej, niż powinien. Zdarzało się najlepszym.
Gdybyś sam zaczął się skupiać na tego typu rzeczach, sam prosiłbyś mnie o noszenie mojego swetra — stwierdził z pełną pewnością siebie, zabarwioną nutą rozbawienia. Co jak co, ale Jonathan sięgał w końcu po wodę kolońską z najwyższej półki. Zwykle dobierał męskie zapachy, które opierały się na świeżych i rześkich nutach. W sytuacjach codziennych rzecz jasna. Na oficjalne kolacje częściej sięgał po coś nieco cięższego i bardziej eleganckiego, by już na początku wytworzyć odpowiedni wizerunek swojej osoby. Przepełniony powaga i profesjonalizmem. Tak odmiennym od tego, co proponował teraz.
Wątpię, żeby cokolwiek miało ci nie pasować — skomentował, zadowolony z jego reakcji.
Uroczy.
Słowo to przewijało się w dzisiejszym dniu w jego głowie zbyt wiele razy.
... gotują... co? — z początku najzwyczajniej w świecie go zaskoczył. Ale gdy w pełni to do niego dotarło, wybuchnął śmiechem, którego nawet nie próbował powstrzymać. Do tego stopnia, że musiał położyć dłonie na przeponie, by się uspokoić.
Boże to było tak głupie. Dawno nic mnie tak nie rozbawiło. Czekaj chwilę — podszedł do niego i wsunął dłonie na jego brzuch, zatykając odpowiednio koszulkę pod spodem. Upewnił się, że wszystko odpowiednio leży, nawet jeśli w dużej mierze był to jedynie pretekst, by dotknąć bezpośrednio wrażliwej skóry. Na jego twarzy nadal widniały jednak resztki rozbawienia.
Zaraz podążył za nim grzecznie, zostawiając jeszcze spory napiwek, podczas mijania lady, puszczając przy okazji oko stojącej za nią dziewczynie. Zrównał z nim krok, przyglądając się przez chwilę jego włosom, nim postanowił odpowiedzieć.
Komunikacja miejska to komunikacja miejsca. Nie widzę różnicy, wszystkie są tak samo brudne, głośne i nieprzyjemne — stwierdził zdegustowany, opuszczając wzrok w dół.
W trybie incognito nadal możemy się trzymać za ręce czy masz dłonie zajęte mentalnym ryżowarem? — zapytał złośliwie i tak przysuwając się bliżej niego. Nawet jeśli decyzję o kontakcie fizycznym pozostawiał jemu.
Na razie.
Masz prawo jazdy, Shane? — zapytał, przechylając nieco głowę w jego stronę, naciągając jednocześnie mocniej czapkę na głowę. W sumie całkiem nieźle się bawił. Czuł się jak jakiś przemycany celebryta. Całkiem seksowne. A przynajmniej takie miało zadatki, jeśli Kassir nie stchórzy nagle na samej końcówce, wymawiając się gotowaniem ryżu.
Na samo wspomnienie znowu cicho parsknął, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Aryu
Aryu
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Pon Gru 05, 2022 10:52 pm
Był prawie pewny, że o to chodziło. Że nie potrafił się kontrolować i odrzucać go cały czas, finalnie ulegając jemu i jego urokowi. Mimo iż bardzo nie chciał, by do tego dochodziło. Gdyby tylko miał więcej samozaparcia i rzeczywiście umiał go odepchnąć raz na dobre... Zamiast tego, wpatrywał się w niego z rozszerzonymi źrenicami, czując miękkość w mięśniach. Był wystarczająco blisko, by jeden ruch mógł pozwolić im na przekroczenie stanu wyobraźni, wdrażając ją w rzeczywistość.
- Ferrari też to tyczy - podkreślił temat pojazdu, zamierzając zamknąć mu możliwość przyjechania pojazdami o zbytnim charakterze rzucającym się w oczy. W najgorszym wypadku będzie naciskać na to, by nie parkował w pobliżu jego miejsca zamieszkania. Chociaż zarazem wiedział, że mało kto kojarzył, gdzie mieszka. Nie byłoby to większym problemem, gdyby nie ewentualne plotki. Ich ewentualne istnienie działało mu na nerwy już na samą myśl.
Jego usta wygięły się w widocznym rozbawieniu.  Musiał przyznać, że i do niego przemawiały te przepychanki słowne, chociaż zarazem tez czuł, że przegrywał w nich wraz z każdą wymienianą przez nich wypowiedzią.
- Byleby tam mnie nie poproszono o "demonstrację" - odniósł się jeszcze do jego słów z lekkością, spoglądając na to, jakby zareagował na te słowa. Zwłaszcza takie, które sugerują, że ktoś mógłby robić za widownię.
Będąc już w łazience, zamrugał jednak na jego słowa, ostrożnie unosząc górną część swetra, delikatnie go wąchając.
- Przyznaję, ładnie pachnie - powiedział, jednakże nie odczuł większej chęci na noszenia po nim ubrań. - Chociaż wolę skupiać się na czymś innym niż samych zapachach - dodał od siebie jeszcze, zastanawiając się jednak, co dokładniej używał. Może powinien sprawdzić to potem, jeśli trzymał takie przedmioty na widoku?
Posłał mu beznamiętne spojrzenie jako odpowiedź na jego śmiech. Jednakże jego teksty prosiły się o wystarczająco głupią odpowiedź, jaką mu też zafundował Kassir. Poddał mu się jednak grzecznie, dając doprowadzić strój do porządku i przewracając oczami, gdy poczuł dotyk na skórze. Co ja z nim mam...
Może lepiej, że już wyszli stamtąd. Nie musiał samemu też przynajmniej przyglądać się, jak jedna z dziewczyn patrzyła na nich z zaskoczeniem, gdy druga wyraźnie się zarumieniła.
- A pociągi z klasą biznesową? - nieco jeszcze podrążył temat, czując zarazem rozbawienie na jego niezadowolenie na myśl o transporcie publicznym. - Nie wszystkie miejsca są brudne i zatłoczone. Może odnajdziesz coś, co ci przypadkiem do gustu.
Widzę, że nadal się świetnie bawi.
- Raczej szukaniem go. I nie wiem. Jeśli to randka, to możemy. Ale incognito - chociaż chodzenie z nim na randkę... Sam nie wiedział, czy serio taki wypad się do tego zaliczał.
- Hm? Taa - rzucił mimochodem, rozglądając się wokół, by sprawdzić, na której jest ulicy. - Ale nie mam pojazdu - dodał jeszcze, narzucając mu kierunek. Niedługo potem Jonathan mógł już rozpoznawać teren, który mijał samochodem, gdy jechał do Shane'a kilka dni temu.
Shineikai
Shineikai
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Wto Gru 06, 2022 1:32 am
"Ferrari też to tyczy."
Shane. Kopnął cię ktoś ostatnio w tyłek? — zapytał z uprzejmym uśmiechem, nim wypuścił powoli powietrze spomiędzy warg, kręcąc na boki głową. Naprawdę.
Żadnej limuzyny. Żadnego Ferrari. Zrozumiałem — przewrócił oczami, zaraz wyraźnie pogrążając się w myślach. Patrzył przez chwilę w przestrzeń, nim w końcu nie wydał z siebie krótkiego "hm", znowu zwracając się w jego stronę.
Czy jeśli nie podjadę Ferrari, ale zamiast tego kupię ci Ferrari, to nadal liczy się jako złamanie zakazu? — zapytał niewinnie, rzucając mu tak bezczelne spojrzenie, że ciężko byłoby w pełni stwierdzić czy faktycznie nie był przypadkiem do tego zdolny.
Tak bardzo, jak podniecają mnie nasze wspólne zajęcia w przeróżnych miejscach, które inni uznają za nieodpowiednie, tak nieszczególnie łączy się to z pokazywaniem cię w takiej sytuacji całemu światu. Wolę jednak, by było to klasyczne jeden na jednego. Twój współlokator był wyjątkiem, po prostu wkurzyło mnie jego podejście i fakt, że nam przeszkodził — wzruszył ramionami, zaraz zaciskając lekko palce na jego dłoni — co nie zmienia faktu, że któregoś dnia uda mi się zachęcić cię do zabawy w szkole. Jest tam tyle ciekawych miejsc, w których mogliby nam przeszkodzić, więc musielibyśmy być bardzo, bardzo cicho.
I nawet jeśli mieli zacząć od schowka, który ponoć był dźwiękoszczelny, osobiście za najbardziej ekscytujące miejsce uważał bibliotekę. Bibliotekę, w której nieustannie panowała cisza przerywana pojedynczymi szeptami. Tak, zdecydowanie byłaby to przygoda, która zasługiwałaby na miano mety ich wyścigu deprawacji i zepsucia. Na razie było im jednak do tego daleko.
Z pewnością. Ale nie chcesz tego ze mną robić w łazience w kawiarni. A na ulicy nieustannie się pilnujesz. Ciężko mi sobie wyobrazić jak nagle wciągasz mnie w jakiś zaułek, nie mogąc już dłużej wytrzymać, więc — podniósł ponownie materiał bluzy do nosa, nawet na chwilę nie odrywając od niego wzroku — twój zapach musi mi wystarczyć.
W końcu potrafił być grzecznym, szanującym granice chłopcem.
Czasem.
Westchnął cicho w odpowiedzi na jego pytanie, drapiąc się po nosie.
W strefie ciszy. Może. Ale i tak za nimi nie przepadam. Klasa biznesowa nazywa się klasą biznesową, a w rzeczywistości może nią pojechać każdy, kto nieco więcej odłoży. A wszyscy ci wielcy biznesmeni często nie różnią się niczym od... daruję sobie porównania. Tak czy inaczej, jeżeli już mam z czegoś korzystać w kwestii dalszych podróży, preferuję prywatne odrzutowce. Są o wiele szybsze i wygodniejsze. Jestem pewien, że jeszcze nigdy nie spałeś z kimś w prywatnym odrzutowcu. Możemy to zmienić — zaproponował złośliwie, szturchając go łokciem w bok. Wiedział w końcu, że Shane nie zamierzał ot tak zaakceptować żadnej jego propozycji, zwłaszcza gdy dotyczyła jego pieniędzy.
Na ten moment zadowolę się spacerem. No i... — wyciągnął rękę od razu po jego słowach, splatając swoje palce z jego, z wyraźnym zadowoleniem.
Oczywiście, że to randka. Do tego wywalczona. Musiałem cię dzielnie odbić z cudzych rąk, doceniłbyś mnie trochę — zaśmiał się cicho, przysuwając bliżej niego.
Chyba, że miałeś na myśli, że obaj mamy być incognito. Wtedy muszę zadowolić się tymi kilkoma sekundami, które mi pozostały, zanim nie zabierzesz dłoni — westchnął ciężko, przygotowany na taką wersję wydarzeń. W końcu miał do czynienia z panem paranoikiem. Po prostu tym razem nie wypowiadał jego pseudonimu na głos.
Pojazd to nie problem. Mam ich sporo. W takim razie, gdybyśmy chcieli gdzieś jechać, po prostu posadzę cię za kółkiem. Spokojnie, wybierzemy coś mniej rzucającego się w oczy.
Nie wybiorą.
Wszystko, co Jonathan miał w garażu, rzucało się w oczy.
Po prostu nie dla niego.
Aryu
Aryu
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Wto Gru 06, 2022 2:05 am
Nie było najmniejszej mowy, by pozwolił mu na przeciśnięcie swojego warunku do jego własnego. Dlatego też był rozbawiony na widok jego reakcji, gdy raz po raz naciskał mu na odcisk swoją upartością. Musiał przyznać, że to była całkowicie miła odmiana względem tego, co znosił do tej pory z jego strony.
- Jaki jest sens kupowania samochodu, którego nie mam gdzie trzymać i nie używałbym? - odpowiedział mu pytaniem na pytanie, z całkowicie niewinnym wyrazem twarzy. Zwłaszcza, że przeskok irytacji nastąpił na widok jego bezczelnego wzroku, jakim go obecnie obdarzył.
Nie mógł jednak odnieść się do jego fantazjowania co do szkoły. Uznał od swojej strony, ze już dawno uciął temat, dlatego też jedynie grzecznie spoglądał na niego, nie zmieniając swojego wyrazu twarzy. Zero schowków. Zero szkoły. Nie miał pojęcia, czego musiałby się podjąć, by rzeczywiście go zachęcić do takiego typu czynności, gdy samemu ciągle przeczył tej możliwości, dając nacisk non stop na dyskrecję. Już mu wystarczyło, że w ogóle robił z nim takie rzeczy, które nie wypadało mu.
- Zawsze zostaje ci wyobraźnia - burknął w odpowiedzi, czując wzrost niezadowolenia. - Tam nie masz ograniczenia z mojej strony - musiał go nie doceniać i jego wytrzymałości. W dodatku nie czuł się jakimś facetem, który miał problemy tego typu, że umiał tylko myśleć o stosunku i o niczym więcej. Zarazem lodowaty chłód w klatce piersiowej uświadomił mu, że gdyby rzeczywiście go wciągnął w taki zaułek tylko po to, straciłby szacunek do samego siebie.
Zdecydowanie nie chciał być w takiej sytuacji.
- Nie, nie spałem - przyznał, krzywiąc się nieznacznie. Rozmowa z pociągów nagle zeszła na nowo do miejsc wspólnego działania. - Masz coraz to inne fantazje. Kiedy wyskoczysz z lotem balonem albo w kosmos? - żachnął, pocierając bok, który niedawno dźgnął swoim łokciem. Jakkolwiek brzmiało to intrygująco, tak niezbyt palił się do tego.
Chociaż limuzyna była nowym doświadczeniem...
- Oh tak. Co ja bym tam bez ciebie zrobił - żachnął. - I możesz też poczekać do momentu, aż zejdą z nas cudze oczy - rzeczywiście wyplątał swoją dłoń z jego, ale zrobił to zarazem dość delikatnie. Zaraz potem położył rękę na jego głowie. - W końcu o to chodzi w sekretnych spotkaniach. Rozchmurz się trochę, w końcu i tak masz mnie na weekend.
Randka, co? Aż dziwnie ta relacja szła. Od wspólnej nocy po budowanie stopniowe. Ciężko było mu w tym ocenić, jakie powinien tak naprawdę zająć stanowisko i gdzie ulokować siebie. Randka oznacza uczucia. Chociaż oboje do siebie odczuwali pociąg fizyczny - wbrew jego woli - więc mogło to mieć jakiś sens.
- Aż tak mi ufasz, nie znając moich umiejętności? Prawie się wzruszyłem - uniósł drugą rękę, udając, że palcem wskazującym wycierał nieistniejącą łzę. - No już. Jesteśmy prawie na miejscu. Mam nadzieję, że nie ma nikogo, nie chcę słuchać docinek - westchnął, kierując się już w stronę budynków mieszkalnych.
Shineikai
Shineikai
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Wto Gru 06, 2022 2:52 pm
Masz rację. W takim wypadku wykupię ci dodatkowo cały parking przed budynkiem. Poza tym jestem pewien, że gdybyś już go dostał, to używałbyś go choćby po to, by nie było ci głupio, że dostałeś prezent, który stoi — odpowiedział, nawet na chwilę nie wyzbywając się swojego uroczego, uprzejmego uśmiechu. Zabawne, że rozmawiali o kompletnie absurdalnej sytuacji, a Jonathan mimowolnie miał w głowie całą masę zupełnie innych rzeczy. Takich, które chciałby wdrążyć w życie tylko po to, by zetrzeć ten jego niewinny wyraz twarzy.
Och, nie martw się, moja wyobraźnia cały czas działa na najwyższych obrotach — zapewnił go, przymykając nieco powieki. Wystarczyły mu dwie sekundy, by rozpędzić się od zera do setki. Nic zatem dziwnego, że zmierzył go powoli wzrokiem od dołu do góry w tak sugestywny sposób, że ciężko byłoby doszukiwać się w tym czegoś niewinnego.
... zdecydowanie najwyższych — zamrugał kilkakrotnie, zupełnie jakby wyrywał się z letargu i zaczął go słuchać na nowo.
Lot balonem mogę ci zafundować na rocznicę znajomości. Jak w kosmos to musisz mi się oświadczyć — stwierdził, zaraz parskając śmiechem. Pokręcił głową na boki z niedowierzaniem, nie zamierzając go jednak wciągać w temat.
"Oh tak. Co ja bym tam bez ciebie zrobił."
Umarł z nudów — podpowiedział uprzejmie, głaszcząc wierzch jego dłoni kciukiem. Niestety jego zadowolenie rzeczywiście nie trwało zbyt długo. Powstrzymał kolejne westchnięcie, uznając poprzednie za wystarczające.
Mm, no tak. Incognito. Tajny agent przemycany pod nosem społeczeństwa — uniósł kącik ust ku górze w wyraźnym rozbawieniu. Przez to, że głowę miał przykrytą nie tylko czapką z daszkiem, ale i kapturem, nawet nie wyczuł jego dłoni w żaden sposób z wyjątkiem nacisku. Dlatego złapał go za rękę i zabrał, zamiast jego przysuwając ją do twarzy. Pocałował go krótko we wnętrze nadgarstka, nie odrywając od niego wzroku.
To prawda, mam. Tylko dlatego będę grzeczny — uśmiechnął się, wypuszczając jego dłoń. Nawet jeśli dość mocno musiał się powstrzymywać przed zrobieniem czegokolwiek innego. Doprawdy, Jonathan działał tylko w dwóch trybach. Albo takim, gdzie pociąg do Shane'a wypełniał każdy skrawek jego umysłu, albo takim, gdzie odciąłby się od niego całkowicie.
Ufam ci, bo wiem, że nie byłoby cię stać na naprawę, gdybyś spowodował jakiekolwiek uszkodzenia czy wypadek. I dokładnie z tego powodu jechałbyś bardzo, bardzo ostrożnie — odpowiedział ze złośliwym uśmiechem, idąc w ślad za nim. Zagadywał go jeszcze od czasu do czasu o jakieś kompletne pierdoły typu "o jakim zwierzęciu marzyłeś w dzieciństwie", "gdybyś mógł pojechać na wycieczkę do dowolnego miasta na ziemi to jakie byś wybrał" czy "jaki jest twój ulubiony okres historyczny".
Czy skoro jesteśmy już niedaleko domu, to znaczy, ze zeszły z nas cudze oczy? — zapytał, kładąc dłoń na jego tyłku, zanim zdążył jeszcze usłyszeć odpowiedź. I tak długo go nie dotykał. Osobiście miał akurat nadzieję, że jego współlokator im drzwi, ale niestety nie miał na to większego wpływu.
Aryu
Aryu
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Sro Gru 07, 2022 12:30 am
- Cały parking dla jednego samochodu? Nieekonomiczne - odparł na jego słowa, przechylając głowę na bok. - I nie odwołuj się do mojego sumienia - wytknął mu zaraz potem. - Byłoby też mi głupio jeździć pojazdem, który wykracza poza mój budżet - odwrócił sytuację, nie zamierzając mu ulegać. Finalnie i tak chodziło o symulację, która nie miała mieć odzwierciedlenia. Nie był zainteresowany ani prezentami, anu jego pieniędzmi. W dodatku nie znaczył dla niego nic bardziej szczególnego... więc tym bardziej nie widział możliwości, by stało się to rzeczywistością.
Chociaż musiał przyznać, że chłopak miał wybitny talent... do załamywania go.
Pokręcił głową na widok jego reakcji, nie komentując jego wzroku. Oczywiście, że wiedział, o co chodziło. I z jakiegoś powodu miał wrażenie, że ubrania mu nie przeszkadzały względem wizji. W końcu... widział go nie raz całkowicie dobrze.
- A na ślub to co? - wygiął się lekko do tyłu, śmiejąc się cicho. Nie wierzył mu oczywiście, że posunąłby się do takiego stopnia. Dlatego też mógł swobodnie żartować sobie z tego.
- Oh tak. Przy tobie się nie da nudzić - ale o ile mógłby oszczędzić nerwów z tego powodu... Aż nie wiedział, czy korzyści, czy straty obecnie przeważały tutaj.
- ... potrafisz być czasem uroczy - powiedział, czując ciepło jego pocałunku na swojej dłoni. Musiał przyznać, że nieco szybciej zabiło mu serce w tym momencie, sprawiając, że posłał mu łagodniejsze spojrzenie.
- Cieszy mnie to - był grzeczny i miał udać się z nim
- Gnojek z ciebie. Nawet jeśli masz rację - faktem było, że rzeczywiście nie byłoby go stać na to, aby prowadzić nieostrożnie jego pojazd. Ale nie zmieniało to faktu, że nie musiał mu w tak specyficzny sposób wytykać, że nie było go stać.
Jak każdego normalnego obywatela.
Przy okazji podczas tej trasy Jonathan dowiedział się o tym, że Shane chciał posiadać kota, jego wybranym miastem była Wenecja, oraz, że interesują go czasy starożytne, przedstawiane w różnych regionach, ze względu na przełomy, które wtedy występowały.
- Teoretycznie tak, ale nie znaczy to, że możesz mnie macać - żachnął w odpowiedzi. - Ale możesz złapać mnie za rękę... - pokręcił głową, zastanawiając się, dlaczego kompletnie się nie przejmował. Dlatego też pacnął go w ramię, już udając się w stronę odpowiedniego budynku. - Chociaż możesz jeszcze poczekać kilkanaście minut zarazem - wypuścił ostrożnie powietrze z płuc. - Mam nadzieję, że nie ma Mike'a - wymamrotał, wchodząc już do środka. Udał się od razu do mieszkania, wyciągając klucze i otwierając drzwi...
... w idealnym momencie, gdy właśnie przechodził blondyn, będący ubrany w czarną podkoszulkę oraz bokserki w kreskówkowe żaby.
- O, hej. Szybko wróciłeś - podrapał się po głowie, nachylając się. - I nawet nie sam. Hm... - nie wyglądał na zmieszanego faktem, w czym się im właśnie zaprezentował.
- Idź się ubierz, kretynie - żachnął Kassir, przykładając dłoń do twarzy i kręcąc głową w wyraźnym załamaniu.
Shineikai
Shineikai
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Sro Gru 07, 2022 2:46 am
Zachichotał w odpowiedzi na jego wyraźne obruszenie się. Naprawdę, drażnienie go było tak niesamowicie zabawne, że mógłby się temu oddawać całymi dniami. No, może nie całymi, w końcu nie chciał go przesadnie irytować i doprowadzić do tego, by nie mógł go znieść.
Na ślub sam musisz coś wymyślić. Nie mogę być jedyną osobą, która wnosi coś od siebie — puścił mu oko, z zadziwiającą lekkością podtrzymując wcześniejszy żart. Może i Jonathan był nieco bardziej otwarty na ich relację niż sam Shane, ale sam też nie potrafił podejść do tego poważnie. Jakby nie patrzeć, na ten moment nawet sama wizja związku wydawała się absurdalna i niezbyt realna.
Aww. Komplement! — uśmiechnął się, zaraz puszczając mu oko — Nawet dwa w krótkim odstępie czasu. Rozpieszczasz mnie, Shane. Pocałowałbym cię, by wyrazić moje poruszenie tym faktem, ale niestety kazałeś mi być incognito. A szkoda.
Chętnie by go pocałował. Nie raz i nie dwa.
"Gnojek z ciebie."
Roześmiał się, nijak nie zaprzeczając. W końcu całkowicie się z nim zgadzał.
Słysząc o chęci posiadania kota, bez najmniejszego zawahania oznajmił, że z radością obejmie tę funkcję, w końcu miał do zaoferowania całe mnóstwo różnych rzeczy.
No i jestem uroczy — wtrącił w którymś momencie, szturchając go łokciem w bok. Reszty wysłuchał w spokoju, dopytując jedynie o kilka rzeczy, które mocniej go zainteresowały.
Dlaczego nie? Masz lepszy tyłek niż wszyscy mieszkańcy tego miasta, żal go nie dotykać — wymamrotał, zaciskając lekko palce na jego pośladku. Zaraz westchnął i posłusznie złapał jego dłoń w swoją, zadowalając się niewinniejszym gestem.
Co mnie obchodzi twój współlokator — zaprotestował wyraźnie się obruszając. Do tego stopnia, że zanim Shane zdążył otworzyć drzwi, Jonathan obejmował go w pasie i opierał głowę na jego ramieniu, mamrocząc coś o byciu chłodnym i niedostępnym.
Zamilkł na chwilę dopiero, gdy zobaczył jego współlokatora. Zatrzymał wzrok na dłużej na jego kroczu, przyglądając się kreskówkowym żabom.
Przecież jest ubrany. Tak jak ty. Niestety. Ale możemy to zmienić zanim wyjdziemy — wyszeptał ostatnie zdanie do jego ucha, chociaż powstrzymał się przed pakowaniem rąk tam, gdzie nie powinien.
Nawet jeśli niesamowicie mocno kusiło go wpakowanie ich w jego spodnie.
Aryu
Aryu
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Sro Gru 07, 2022 12:47 pm
Musiał serio przyznać teraz, że ta strona Jonathana go zauroczyła na moment. Krótkie przepychanki słowne wymieszane z słodką treścią wystarczyły do poprawienia jego samopoczucia na teraz. Tak, że stres spowodowany przebywaniem razem na zewnątrz zmalał, pozwalając mu się rozluźnić.
- Pieszczoch, którego nie muszę karmić, myć i ogarniać kuwety - potraktował go oceniającym wzrokiem. - Jeśli będziesz mruczeć przy głaskaniu, to pasuje mi - był wystarczającym indywidualistą, by móc go uznać za kota. Chociaż zarazem był pewny, że jeszcze parę innych zwierząt dobrze by opisało jego charakter.
- Oh tak, uroczy - ... mam nadzieję, że to nie zahacza o jakieś fetysze z zwierzętami - bezwiednie skomplementował go, pogrążając się bardziej w zastanowieniu: "Czy jeśli uzna Jonathana za kota, to znaczy, że będzie chciał sypiać z kocią istotą?" Nie umiał sobie przypomnieć teraz nazwy takich osób, ale jakoś na moment odczuł chłodniejszy powiew na plecach.
- Doceniam komplement, ale nie sądzę, że to jednak wypada robić publicznie - przynajmniej jego starania zostały nietypowo uznane. Świadomość tego, że jego ciało mu się nie znudziło, powodowała, że samemu odczuwał podobne emocje.
Mógłby cię bardziej on obchodzić. Nie zaprotestował jednak, gdy przylepił się do jego ciała. Wymówki się skończyły, skoro teraz była niewielka szansa, aby ktoś dodatkowy ich ujrzał. A jego marudzenie zignorował całkiem.
Przesunął swoją wolną rękę do góry, by finalnie zatrzymać ją na wysokości wzroku Jonathana, zamierzając mu przesłonić widok na współlokatora.
- Trochę więcej przyzwoitości - zwrócił się do ich obojga. Szept rudowłosego dobrze do niego dotarł, jednakże za bardzo kłócił się z jego myślami i urazą, która powstała przy pierwszej wizycie Everetta. Albowiem odbywanie swoich praktyk, gdy współlokator był w domu powodowało, że nie potrafił się cieszyć z tego. Supeł zawiązujący się na jego szyi wystarczał, by bardziej odrzucał niż przystawał na podobnego typu możliwości.
- Tak, tak - nieświadomy niczego Mike machnął na nich ręką. - Cokolwiek mówisz, mnie nie dotyczy. To też moje mieszkanie.
- Po prostu się schowaj - burknął, samemu łapiąc Jonathana za rękę i pociągając do pokoju. Dopiero, gdy zamknął z hukiem drzwi, przy brzmieniu śmiechu kumpla.
- Nie wolisz najpierw zrobić to, co zaplanowaliśmy, a potem wdrażać dopiero swoją wyobraźnię w rzeczywistość? - zapytał go szeptem, jednocześnie kręcąc się po swojej perfekcyjnie wysprzątanej sypialni. Bez chwili wahania wyciągnął plecak, do którego włożył schludnie złożone ubrania. - Wiesz, też chciałbym się z tego cieszyć. A nie mogę znaleźć podniecającego elementu w tym, że Mike będzie nas słyszeć. Zwłaszcza - zatrzymał się nagle, unosząc dłoń zaciśniętą w pięść. - Że potem naigrywa się ze mnie cały czas. Już po ostatnim mi wystarczy - po tych słowach zabrał jeszcze torbę na laptop, do której włożył wspomniany sprzęt o raz dwie książki.
- No dobra, w ramach tego, że byłeś grzeczny, to... - położył plecak i torbę na podłogę, po czym złapał go i objął, przyciągając do siebie. - Chyba lepsze niż zwykła bluza, prawda? - zapytał go, jednak nie posuwając się dalej. - Chodźmy. Nie lubię mieć widowni, nieważne czy jest na pierwszym planie czy za ścianą - mruknął jeszcze, nawiązując do współlokatora.
Shineikai
Shineikai
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Sro Gru 07, 2022 2:01 pm
No wiesz, nie mam nic przeciwko karmieniu. Biorąc pod uwagę fakt, że od zawsze żyję na prywatnych kucharzach, trochę słabo mi idzie w gotowaniu — zażartował, zaraz się przeciągając. Naprawdę nie pogardziłby dostawaniem śniadania do łóżka. Chociaż Kassir raczej też nie urodził się z talentem kucharskim. Może powinien go wysłać na jakiś kurs. Jeśli nie znudzą się sobą w przeciągu następnego roku, to zdecydowanie to rozważy.
Mogę dla ciebie mruczeć przy całej masie sytuacji — puścił mu oko, zaraz chichocząc cicho, gdy znowu go skomplementował. Cóż, musiał przyznać, że lubił słuchać, jak pozytywnie się o nim wypowiada. W jakimkolwiek temacie. I nawet jeśli nieszczególnie tego potrzebował, doskonale znając swoją wartość, tak było to po prostu przyjemne.
Nikt na nas nie patrzy, więc nie do końca widzę problem, ale niech ci będzietym razem. Miał wrażenie, że Shane był dziś wyjątkowo zestresowany. Nie mógł tylko do końca zrozumieć czy wynikało to z faktu, że byli razem na mieście, a może stąd, że zbliżali się do jego mieszkania. Może powinien był jednak wyczyścić ostatnim razem pamięć jego współlokatora.
Przewrócił oczami, widząc, jak podnosi rękę. Serio? Czasem naprawdę zastanawiał się, skąd brały się u niego tego typu zachowania. Chyba że...
Jesteś zazdrosny? — zapytał rozbawiony, dmuchając mu zimnym powietrzem w ucho — Jeśli się przyznasz, że tak to grzecznie zamknę oczy.
Przytulił się policzkiem do boku jego szyi, unosząc kącik ust w uśmiechu. Ciężko było mu w to w pełni uwierzyć, ale z jakiego innego powodu miałby nie patrzeć na ubranego faceta. Zwłaszcza że jakoś wątpił, by samemu Kassirowi stawał na widok współlokatora w bokserkach w kreskówkowe żaby. Nawet jeśli były całkiem zabawne. Pozbawione gustu, ale zabawne. Lepsze niż te jego pożalsięboże kapcie.
Ruszył się grzecznie z miejsca, mimowolnie odchylając nieco głowę na bok, patrząc przelotnie na jego współlokatora. Chyba zacznie do niego częściej przychodzić, zawsze fundował mu coś śmiesznego.
Wolę. Po prostu lubię cię prowokować i testować twoje granice — odpowiedział z przesadną szczerością, siadając na jego łóżku. Zaraz położył się zresztą na nim całkowicie, wciskając głowę w jego poduszkę. Teraz jego zapach zdawał się otaczać go ze wszystkich stron. I musiał przyznać, że było mu z tym na tyle dobrze, by ogarnęła go senność. Nic dziwnego, że po jakimś czasie wsłuchiwania się w szelest jego chowanych rzeczy, podniósł się, by zwalczyć własne zmęczenie. Inaczej naprawdę by tu zasnął.
Pewnie jest zazdrosny. Też chciałby, żeby ktoś go doprowadził do takiego stanu, a Piggy może tylko po nim poskakać — rozbawienie znowu wdarło się do jego głosu, gdy został złapany i przyciągnięty. Z początku stał w bezruchu, nie do końca spodziewając się podobnego ruchu. Zaraz sam owinął go rękami w pasie i przytulił się do niego, opierając policzek przy jego gardle.
Mhm — zdecydowanie lepsze niż bluza. Zacisnął na nim nieco mocniej ręce, gdy wyraził chęć wyjścia.
Daj mi jeszcze chwilę, hm? — naparł na niego mocniej, wyraźnie próbując go usadzić na łóżku.
Nie chcesz się ze mną całować na ulicy, to mógłbyś, chociaż zrobić to w pokoju. Tylko przez kilka minut. Obiecuję, że będę trzymał ręce przy sobie.
Aryu
Aryu
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Czw Gru 08, 2022 1:33 am
- Mogę cię pokarmić przekąskami. Ewentualnie sushi. Całkiem dobrze operuję pałeczkami - powiedział, wzruszając lekko ramionami. Kompletnie nie myślał o śniadaniach do łóżka, co bardziej o tym, że mógłby go karmić, gdy wylegiwałby się przy nim.
Westchnął cicho, chociaż samemu sprawiał wrażenie rozbawionego.
- Chętnie posłucham jak mruczysz - wychodziło na to, że dorobił się złośliwego kocura. Nie wiedział, co mógłby więcej zrobić z tym faktem, ale zarazem był przekonany, że niedługo potem pójdzie to w zapomnienie. Jak i droczenie się ze sobą.
No i przynajmniej było rzeczywiście spokojnie...
... do momentu, gdy Jonathan wytknął mu zazdrość. Odwrócił lekko głowę w jego stronę, unosząc brew, po czym przełknął ślinę. On? Zazdrosny? O to, że patrzył się na prawie nagiego blondyna? Podświadomość? Pustka odczuwalna wewnętrznie uświadomiła go, że mogło coś w tym być. Coś, czego nigdy nie spodziewałby się po sobie. Przecież nie jesteśmy razem. Nie byli parą. A kochankami. Więc nie mieli zobowiązań tako jako.
- Nie. Ma. Mo. Wy - wycedził w odpowiedzi na temat zazdrości. Drgnął, czując chłodniejsze powietrze przy uchu. Tym bardziej wzmogło się w nim postanowienie, że nie przyzna tego na głos. Co mnie naszło?
- Chciałbyś, bym ja patrzył na jakiegoś faceta w bokserkach? - postanowił skontrować pytanie, przedstawiając mu tą samą logikę.
- Uuu, Kassir zazdrosny. Czuję się taki popularny - zaśmiał się Mike międzyczasie.
- Zamknij się - odciął się, zabierając międzyczasie rudowłosemu rękę z pola widzenia.
I właśnie dlatego wolałbym też spotkać się w sobotę. Zero dziwnych konfrontacji. Przynajmniej zaraz potem dostał upragnioną chwilę spokoju.
- Bylebyś nie testował cierpliwości. Następnym razem nie będę przepraszać - uprzedził go odnośnie konsekwencji dotyczących jego wyboru względem drażnienia go. Pozostawił go jednak w spokoju, zajmując się tym, co planował, by nie musieć ponownie wracać się, bo "czegoś zapomniał". Nie przeszkadzało mu to, że wylegiwał się na łóżku.
Prychnął cicho na jego sugestię co do współlokatora. Niezbyt go to ciekawiło, jakie preferencje miał, zwłaszcza, że nie zaliczał się do nich. Skoro kręciły go tylko dziewczyny, to tym bardziej wiedział, że nie miał tam wstępu.
Ale nie był jedynym facetem w mieście, by miał nagle rozpaczać.
- Dobrze, dobrze. Ale tylko tyle - dał się usadzić na łóżku. - Aż tak bardzo ci brakuje tego? - aż ciężko było ogarnąć to umysłem, ale mimo tego, nie zaprotestował przeciwko temu. Wyciągnął ręce ku niemu, po czym ostrożnie zsunął kaptur z jego głowy. Jego reakcja daje do zastanowienia. Tak samo i jak ciemnowłosego. Nie spodziewałby się, że jednak go przytuli, skoro zwykle trzymał dystans od podobnych interakcji. Dlatego też nie umknęło mu jego pierwsze wrażenie. Może ja tez mam miękką stronę.
- Pięć minut i idziemy. Jestem twój na ten czas. W granicach trzymania rąk przy sobie - uśmiechnął się z rozbawieniem, opierając się ręką o krawędź łóżka. - I wiesz, czemu nie całuję się z tobą na ulicy - przypomniał mu zarazem. - Życie jest wyjątkowo skomplikowane i uciążliwe, czy nam się to podoba, czy też nie.
Shineikai
Shineikai
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Czw Gru 08, 2022 3:25 am
Aż miał ochotę cicho westchnąć. Kompletnie nie o to mu chodziło. Ostatecznie powstrzymał jednak swój odruch, stwierdzając, że jeśli mógł ugrać cokolwiek to i tak było lepiej niż gdyby nie dostał niczego.
Świetnie. W takim razie upomnę się w weekend — stwierdził jakby nigdy nic, przesuwając po nim powoli wzrokiem. Jonathan uwielbiał dla niego mruczeć. I nie tylko. Wymagało to tylko jednej rzeczy.
Musisz mnie do tego doprowadzić. Ale gdy już to zrobisz, nie będę się hamował — uniósł kącik ust w wyraźnym zadowoleniu, nie robiąc za to nic więcej. W końcu miał być grzecznym chłopcem i póki co faktycznie się tego trzymał.
Cholera, trafił? Poważnie, Kassir był o niego zazdrosny?
Co prawda już wcześniej dość jasno wyrażał się nieprzyjemnie na temat jego potencjalnej relacji z Markiem, Morkiem czy jak ten jego współlokator miał na imię. Nie, żeby Everett w ogóle był tym zainteresowany. Ale jego reakcja zaskoczyła go na tyle, by zapomniał przez chwilę o złośliwym comebacku.
Nie robi mi to większej różnicy, dopóki się do nich nie dobierasz. A on do twoich. I tak jestem bardziej w twoim typie. I wiem, co robię — ach tak, Jonathan i jego niezachwiana pewność siebie — w drugą stronę też to działa.
Dodał, poklepując go łagodnie po brzuchu. Skoro już zainteresował się swoim nauczycielem historii, to nie zamierzał nagle biegać za dziesiątkami innych osób tylko dlatego, że stały przed nim w samej bieliźnie. Wbrew pozorom jego samokontrola była na naprawdę wysokim poziomie. Po prostu nie zawsze chciał jej używać.
Mhm — szczerze mówiąc, nieszczególnie go słuchał. Słysząc jego ton, z miejsca przestał uważać. Trafiło do niego tylko coś o testowaniu i przepraszaniu. Jak było ważne, to powtórzy.
Jego zgodę oczywiście już dosłyszał.
Nie pozwalasz mi na to w szkole, na ulicy, w zasadzie w jakimkolwiek miejscu publicznym. W swoim mieszkaniu też nie chcesz spędzać czasu. Na pewno odbiorę sobie, co mogę w weekend, ale poza tym jedynym miejscem, w którym nie protestowałeś, był bar. Chociaż nie, tam też narzekałeś, że inni się na ciebie patrzą. Jesteś strasznie wybredny, Shane — powiedział, siadając na nim okrakiem i kładąc dłonie na jego twarzy.
Masz szczęście, że polubiłem cię na tyle, by to znosić. Albo może raczej pecha — uniósł kącik ust w złośliwym uśmiechu, całując go lekko na samym początku, przesuwając delikatnie palcami po jego policzkach.
Życie nie jest skomplikowane i uciążliwe. Sam je takim robisz — wydobył z siebie cichy pomruk, nie zamierzając mu dawać szansy na żadną ripostę. Pogłębił od razu wcześniejszy pocałunek, przesuwając swoim językiem po jego.
Nie odrywał się od niego nawet na chwilę, najwyraźniej nie chcąc tracić czasu. Przesunął jedynie wygodniej ręce, przekładając je przez jego ramiona i krzyżując za jego karkiem, jakby chciał go powstrzymać nawet przed pomysłem odsunięcia się. Właśnie tego przyjemnego ciepła teraz potrzebował, by oderwać się od targającego nim zmęczenia.
Aryu
Aryu
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Czw Gru 08, 2022 11:02 pm
Sam nadal nie wiedział, dlaczego tak zareagował. Po przemyśleniu sprawy dochodził tym bardziej do wniosku, że nie powinien być zazdrosny. Jonathan nie należał do niego, nie był jego chłopakiem, a wcale nie było też tak, że wyrywali się wzajemnie na oczach Kassira. Dziwne.
- Pff - dlatego też tym bardziej nie zamierzał tego ukazywać bardziej na głos. Brak zrozumienia tej irracjonalności w niczym nie pomagał, ale zarazem przewrócił oczami, gdy poczuł jego dłoń na swoim brzuchu. Nie mógł temu zaprzeczyć, co usłyszał, nawet jakkolwiek mu to działało na nerwy. Jednakże zarazem mu ulegał na tyle, że pozwalał mu na wiele rzeczy.
Może nawet zbyt wiele.
Chociaż przynajmniej czuł zadowolenie, że ostrzegł go, co go czeka, gdy jednak przesadzi.
- Po prostu nie lubię nadmiarowej uwagi na sobie. Wystarczy mi na co dzień - odpowiedział mu, zawieszając wzrok na jego twarzy. Był bardzo blisko. Na tyle, że dobrze czuł jego oddech przy sobie, powodujący, że po jego ciele przechodził przyjemny dreszcz. Ciężko było zapomnieć przy nim o prostych, ale zarazem głębokich pragnieniach, jakie ogarniały go przez fakt, że wpadł w jego gusta. Dlatego też porzucił plany ripostowania się mu, poddając się emocjonalnemu zbliżeniu. Jego miękkie usta były bardzo ciepłe, a uczucie splatających się języków dodawały jedynie dreszczy w tym charakterze. Przeniósł swoje ręce na jego biodra, przesuwając niżej, aż w końcu zacisnął lekko na pośladkach.
Nawet nie spodziewałby się po sobie, że mógł za tym zatęsknić.
-I jak? - wymamrotał, na moment odrywając swoje usta od jego, by pozwolić sobie na płytki wdech. - Warto było chwilę poczekać? - zwłaszcza, że ta chwila była o wiele dłuższa. Przesunął swoje ręce nieco wyżej, kładąc je na jego pasie. - Mike raczej nam nie będzie głowy zawracać, więc możemy cieszyć się tymi minutami w samotności.
Zamyślił się na moment. Miał wrażenie, że zasadniczo głównie nie protestował względem zbliżeń, gdy był pod wpływem alkoholu. Wtedy jego uwaga głównie zajmowała się... ważniejszymi rzeczami.
- Nie zwracaj uwagi na to, że jest krótko. Odbijemy to sobie już na spokojnie - zapewnił go, składając na jego ustach kolejny pocałunek. Tak, by na moment jeszcze nie zwracać uwagi na ważne fakty dotyczące ich obojga.
Shineikai
Shineikai
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Sob Gru 10, 2022 6:11 am
Zabawne. Shane miał wszystko, czego potrzeba, by znaleźć się w świetle reflektorów. Był przystojny, inteligentny i wiedział, jak zachowywać się w towarzystwie innych. A jednak mimo wszystkich tych punktów, najzwyczajniej w świecie tego nie chciał... ale uważał, że to ma. Nie, żeby Jonathan potrafił to jakkolwiek zrozumieć. Sam wychował się w końcu właśnie w takim środowisku, gdzie traktowano go jak unikalny eksponat na wystawie. Przyzwyczaił się na tyle, by przestać przywiązywać do tego uwagę. I to bardzo mocno.
Nie sądzisz, że to pewien przejaw narcyzmu, uważać, że niezależnie od tego, co zrobisz, uwaga świata będzie się skupiać właśnie na tobie? — zapytał zainteresowany, nie mogąc się powstrzymać przed zadaniem mu pytania. Rzecz jasna wiedział, że Kassir przyciąga wspomnienia, ale świat nie kręcił się wokół niego. Ciemnowłosy niejednokrotnie zachowywał się, jakby był celebrytą, o którym pisaliby w mediach po przyłapaniu go z kimś na mieście.
Chyba że o czymś nie wiem — wymamrotał pod nosem, nie zamierzając się już w to zagłębiać. Może Shane tak naprawdę był zbiegłym synem jakiejś ważnej osobistości. Wątpił w końcu, by należał do grupy uprzywilejowanych, biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej o nim nie słyszał. Ale nie było to teraz ważne. W tym momencie liczyło się dla niego tylko to, jak wyraźnie mógł go poczuć pod swoimi palcami. Miał gdzieś swoje nazwisko, jego pozycję i to, co oficjalnie ich łączyło.
Zamruczał cicho, czując jego zsuwające się w dół dłonie, a jednak zgodnie ze swoją obietnicą nie próbował popchnąć tego w żaden sposób do przodu. Skupiał się jedynie na tym, by zapewnić zarówno sobie, jak i jemu tyle przyjemności, by wystarczyło im na najbliższe godziny. Wątpił w końcu, że Shane nagle zmieni zdanie odnośnie do spędzania razem czasu.
Warto byłoby robić to zarówno wcześniej, jak i teraz — odpowiedział  z cichym burknięciem. Chyba nie sądził, że Jonathan nagle stwierdzi, że dawkowanie mu jego osoby faktycznie uzna za doskonały pomysł. Wolałby mieć go dla siebie cały czas.
Więc jesteś tym typem, Shane? — przysunął się jeszcze bliżej niego, na tyle na ile było to w ogóle możliwe, ocierając się lekko swoim nosem o jego.
Lubisz nie mieć czegoś na wyciągnięcie ręki, bo jeśli odpowiednio się przegłodzisz przez kilka dni, to wszystko bardziej ci smakuje? — zapytał z zaczepną nutą w głosie, skubiąc zębami jego dolną wargę, samemu zresztą wciągając go w kilka wolnych, przerywanych pocałunków. Gdy zresztą odsunął się na parę milimetrów, złapał jego twarz dwoma palcami, patrząc na niego spod półprzymkniętych oczu.
Moim zdaniem, zawsze jest tak samo dobrze. Niezależnie od tego, czy minie kilka sekund, czy kilka dni. Po prostu nie jestem typem, który lubi się głodzić. Ale dla ciebie jakoś to zdzierżę — uniósł kącik ust ku górze, zaraz od razu wsuwając swój język tak, by zostawić nim ślad na jego własnym. Cóż, dopóki jeszcze go nie odepchnął, to zdecydowanie zamierzał korzystać. Tak długo, jak tylko się dało. Zostawić go z tak wyraźnym uczuciem, by czuł ciężar jego ust na swoich, nawet gdy wyjdą z domu.
Aryu
Aryu
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Sob Gru 10, 2022 2:04 pm
Jestem narcystyczny? Nie zastanawiał się nad tym i nie pomyślał o sobie w takiej kategorii. Jednakże wracając rozmową do wcześniejszych zdarzeń oraz samego zachowania, uznał, że bez odpowiednich informacji mogło być to rzeczywiście dość niespodziewane. Dlatego też ostrożnie wyciągnął rękę do góry, po czym szturchnął go lekko w środek czoła wskazującym palcem.
- Może trochę. I na pewno wiele rzeczy o mnie nie wiesz. Tak jak ja i o tobie - w końcu dopiero się poznawali, a ich gorąca relacja miała... dość krótki okres czasu mimo wszystko. - Nie potrzeba uwagi świata, wystarczy, że zainteresują się tym osoby, które nigdy nie powinny. Potem przeinacza to po swojemu, aż finalnie wychodzi z tego upierdliwa rzecz. Pamiętasz o mojej historii o niefortunnej relacji z nastolatką? To jest jeden z tego typu przypadków - wypuścił ostrożnie powietrze z płuc, zaraz potem śmiejąc się cicho. - Chociaż może coś w tym jest, że jestem zbyt przewrażliwiony. W końcu nie jest tak, że mam stalkera czy coś - ujął jego twarz w dłoń. - Skoro jesteśmy poza szkołą, a ty wyglądasz seksownie w tej bluzie, to spróbuję rozluźnić się bardziej.
Rzeczywiście nie należał do jego klasy społecznej. Nie należał do grona bogatych rodzin, a jego rodzice nie byli biznesmenami. Jednakże pozycja, jaką posiadał w społeczeństwie wystarczyła, by mógł na swobodnie pozwolić sobie na wydawanie pieniędzy na drogie książki, bez zmartwienia, że będzie musiał przez to jeść zupki chińskie przez tydzień.
- Przynajmniej postaram się, dobrze? - dodał z lekko załamanym tonem. - To wcale nie jest takie proste - zwłaszcza, że i tak musiał pilnować, by rudowłosy ukrywał swoją tożsamość. Był prawie pewny, że chodzenie otwarcie obecnie byłoby skazaniem siebie na dość nieciekawy los.
A nie chciał rezygnować z niego. Miękkość ust i gorąco bijące z ciał raz po raz utwierdzały go w tym, że Everett był osobą, którą pożądał. Czyste fizyczne pragnienie, które wystarczyło, by samemu miał utwierdzenie, że tego potrzebował.
- Przywykłem do nieposiadania tego, co pragnę, na wyciągnięcie ręki.
Odpowiedział mu szybko, zaraz potem dodając:
- Ale nie zawsze jest na to odpowiedni czas i miejsce - zaraz potem mrucząc cicho, gdy ponownie powrócili do pocałunku. Czuł jego namiętność i bliskość aż za dobrze, czując, że częściowo przejmował jego ciepło. W takim momencie najchętniej by odłożył wszelakie problematyczne kwestie na bok i poddawał się temu.
Ciemnowłosy musiał zagrać rolę tego "złego", finalnie przerywając ich zbliżenie. Uśmiechnął się przepraszająco, unosząc swoje ręce, by zabrać jego z karku, po czym szturchnął go, by zszedł z niego. Echo pocałunków czuł aż za dobrze już na sobie. Na tyle niebezpiecznie, by samemu prawie zapomniałby, że czego miał nie robić tutaj.
Po uwolnieniu kolan wstał z łóżka, po czym poszedł momentalnie w stronę swojego ekwipunku przygotowanego na dzisiaj.
- Chodźmy. Trzeba cię przemycić w końcu. Tryb prywatny i ryż - wysunął język z lekkim rozbawieniem, poprawiając torbę z laptopem na ramieniu, po czym wyciągnął rękę w jego stronę. - To mi aż przypomina o tamtym sushi - było naprawdę smaczne, pozostawione nawet na dzień później. - Chociaż tym razem warto zainwestować w miętówki - zachichotał cicho. Całowanie się po zjedzeniu ryby nie było na liście jego upragnionych rzeczy.
- Za rękę. Jeśli się nie rozmyśliłeś - chociaż częściowo nadal miał alarm w głowie co do takiego zachowania. Nie byli parą. Nie chodzili ze sobą. Więc jak zareagować na taką formę zachowania? Uznał jednak, że nawet jeśli nie zrozumie, to zrobi to dla samego Jonathana.
Shineikai
Shineikai
The Writers Alter Universe
Re: [ School Days ]
Sob Gru 10, 2022 10:01 pm
No proszę. Jednak go posłuchał? Przez chwilę obserwował go uważnie, doszukując się jakichkolwiek sygnałów wskazujących na to, że sobie z niego żartował, ale wyglądało na to, że mówił poważnie. Nie zamierzał wymagać od niego, nie wiadomo czego, ale sam fakt, że zrobił podobny krok, sporo dla niego w tym momencie znaczył. Nic dziwnego, że uśmiechnął się, samemu rozluźniając i przytulając nieznacznie twarz do jego dłoni.
Wyglądam seksownie? — powtórzył po nim, wodząc wzrokiem po jego twarzy. Jakby nie patrzeć to zdecydowanie była dla niego ważna informacja. Wiedział, że zawsze wyglądał dobrze, ale skoro tak mówił to miał już w głowie kilka pomysłów na to, jak wykorzystać swoją obecną aparycję. W domu, z dala od wścibskich spojrzeń.
W porządku, pójdźmy na kompromis. Ty nie będziesz aż tak się spinał, a ja nie będę przesadzał. I jeśli poczujesz, że za bardzo cię coś stresuje, to mi powiesz. Może i wolałbym robić z tobą więcej rzeczy poza domem, ale to nie znaczy, że chcę, żebyś chodził zestresowany i nie czerpał z naszych spotkań żadnej przyjemności — nie byłoby to w żadnym stopniu zabawne. Sam w sumie poniekąd dziwił się, że aż tak lubił nawiązywać z nim kontakt fizyczny. Wcześniej traktował go nieco jako zło konieczne. Nie angażował się emocjonalnie we wszelkie związki, z wyjątkiem tego z Hunterem. Był on jednak na tyle chłodną w obyciu osobą, by nawet nie próbował inicjować jakiekolwiek trzymania się za rękę czy przytulania.
Z czego właśnie zdał sobie sprawę.
"Przywykłem do nieposiadania tego, co pragnę, na wyciągnięcie ręki."
Sam przesunął jedną z dłoni na jego twarz, głaszcząc lekko jego policzek kciukiem. Drugi komentarz nieszczególnie go zraził.
Cóż, nigdzie się nie wybieram, więc możesz ze mną robić, co chcesz, kiedy tylko masz ochotę. A jeśli zrobisz się samotny o drugiej w nocy, moi kierowcy pracują przez całą dobę — stwierdził, przekazując mu swoje słowa w czynach. Jakby nie patrzeć, każde zetknięcie ich ust było czymś, co zapadało w pamięć. Nawet jeśli nie będzie miał go tuż obok, będzie to coś, co będzie mógł sobie wyobrażać, czekając na ich następne zbliżenie.
W końcu to właśnie będzie musiał robić przez kilka następnych godzin. Nawet jeśli nie chciał z niego schodzić, po tym, jak go szturchnął, pocałował go jeszcze tylko jeden jedyny raz. Wycofał się, poprawiając zarówno włosy, jak i ubrania, by upewnić się, że na nowo wygląda tak jak wcześniej.
Zamówię je na wieczór. I nie martw się, imbir wystarczy — zapewnił go, unosząc kącik ust ku górze. Spojrzał pytająco na wyciągniętą w jego stronę rękę, nie do końca wiedząc, czy miał mu coś podać. Dopiero po jego wytłumaczeniu, jego oczy nieznacznie rozbłysły. Splótł swoje palce z jego, wyraźnie zadowolony z promieniującego z jego dłoni ciepła.
Nie potrafię wymyślić nawet jednego powodu, dla którego miałbym się rozmyślić — odpowiedział, przysuwając się bliżej niego.
Mam ci pomóc coś ponieść? — zapytał nieco sztywno, kompletnie nieprzyzwyczajony do tego typu propozycji. Jakby nie patrzeć, zwykle to inni nosili coś za niego.
Mieliśmy sprawdzić ten film.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach