Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Shane'a
Sob Lip 24, 2021 3:07 am
First topic message reminder :

Mieszkanie Shane'a


Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Shane'a
Pon Sie 15, 2022 1:10 am
Przeniósł zdrową rękę na jego ramię, po czym pstryknął do palcami w to miejsce, wzdychając cicho, by zaraz potem zabrać kończynę, opuszczając ją. Widok jego zachowania wywołał w nim reakcję, że miał wrażenie, iż za bardzo przesadził z tym tematem. Gdyby było inaczej, to czy teraz by wsłuchiwał się w jego zmieniony oddech oraz odczuwał zatrzymanie działań na swoim ciele?
- Uwierzysz mi jak ci powiem, że chciałem po prostu wiedzieć, czy miałeś jakieś swoje wizje i wyobrażenia? - zapytał go w odpowiedzi, przesuwając wzrokiem na bok. - Może trochę zaczynam się zagalopować, ale nie chcę... po prostu cię rozczarować sobą - westchnął cicho. - Nie będę nic wymyślać, Jace. Mogę się zamknąć całkowicie na ten temat i wyrzucić rzeczy powiązane z tym tematem, jeśli to spowoduje, że poczujesz się bardziej komfortowo.
Tak samo jak i inne sprawy, w tym sam ich pierwszy raz. Jego własny nastrój uległ obniżeniu, powodując, że głównie było mu z tego powodu dziwnie. Pomijając oczywiście pozycję, w jakiej znajdowali się oboje.

- Ciekawe. Miło w sumie z jego strony - nie podzielał faktu zażenowania Everetta. - To bardziej rozsądne niż poniesienie się chwili, bo coś się chciało - i właśnie to mówiła mu osoba, która była gotowa jednak to zrobić sama od siebie. - Pod konkretną pozycję? - wypuścił ostrożniej powietrze z płuc.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Shane'a
Pon Sie 15, 2022 1:44 am
Westchnął cicho, podnosząc nieco głowę, by pocałować go krótko w bok szyi.
Mam, ale chyba nie takie, jakie masz w głowie. Shane, dlaczego miałbym być tobą rozczarowany? Zakochałem się w tobie, w takiej wersji, jaką poznałem. Nie musisz nagle wymyślać jakichś dziwnych scenariuszy. Wbrew popularnej opinii, nie zaliczam się grupy nastolatków, którzy spędzali większość wieczorów przy... no... filmach dla dorosłych — zmieszał się, podnosząc wzrok na sufit. Zabawne, z obłapianiem go na wszelkie sposoby nie miał problemów, ale samo słowo pornografia najwyraźniej go przerastało.
Dlatego nie wyrobiłem sobie, nie wiadomo jakich oczekiwań. Dla mnie sam moment, gdy obaj będziemy czuć się komfortowo i będę w stanie sprawić ci przyjemność, to jedyne czego w tym momencie chcę — wymamrotał, przesuwając powoli palcami po jego brzuchu, ze zdrowej strony.

Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Shane'a
Pon Sie 15, 2022 2:41 pm
- Oj. Dotarło, dotarło - zapewnił go szybko. - Czyli zero scenariuszy, zero wydziwiania - wychodziło mu na to, że Jonathan jest o wiele mniej doświadczony w tych sprawach niż zakładał z góry, kładąc głównie nacisk na to, by obojgu było w tym dobrze.
Brzmi jak coś łatwego, ale zarazem trudnego do osiągnięcia.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Shane'a
Pon Sie 15, 2022 5:28 pm
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Shane'a
Pon Sie 15, 2022 7:28 pm
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Shane'a
Pon Sie 15, 2022 10:22 pm

Przyniosę ci chusteczk- — dzwonek do drzwi, sprawił, że momentalnie się wyprostował, podskakując w miejscu.
... wiedziałem. Po prostu wiedziałem. Oni nigdy nie potrafią być na czas. Cz-czekaj... chusteczki. Muszę iść do łazienki. Przysięgam, zatłukę ich — pobiegł do kuchni, od razu biorąc paczkę chusteczek. Wytarł pospiesznie ręce, chwilowo ignorując jeszcze dzwonek, by zaraz położyć je na kanapie obok Shane'a przed odebraniem domofonu.
Chodźcie na górę. Zostawię wam otwarte drzwi — rzucił, przekręcając kluczyk w drzwiach, by zaraz z prędkością światła zamknąć się w łazience. Umycie rąk, zębów i twarzy nie zajęło mu szczególnie dużo czasu, ale wystarczająco, by słyszeć, jak goście wchodzą do środka.
I nie była to jego matka z Rosaline.
No chodź, Rose. Przecież umiesz sama zdejmować buty. Heeeej, jesteśmy! — głos Cody'ego poniósł się po mieszkaniu, gdy przeszedł energicznie do przodu, ciągnąc za sobą siostrę. Zack pojawił się za jego plecami, zaglądając do różnych pomieszczeń, nim trafił do salonu, patrząc na Shane'a.
Cześć — rzucił krótko na przywitanie, wsuwając ręce do kieszeni, chyba nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Rozejrzał się wokół, wyraźnie szukając starszego brata, razem z resztą. Everett zaraz wyszedł zresztą z łazienki, patrząc na nich ze ściągniętymi brwiami.
Co wy tu robicie?
Mama nie mogła przywieść Rosaline, więc my to zrobiliśmy. No i... trochę nam się nudziło, więc pomyśleliśmy, że może nie będziecie mieć nic przeciwko, jak dotrzymamy wam towarzystwa — Zack podrapał się po karku, zerkając niepewnie dookoła, w przeciwieństwie do Cody'ego, który wyskoczył do przodu, szczerząc zęby.
Sorry, nie chcieliśmy cię wyciągać z łazienki.
Myłem zęby, Cody.
Kto normalny myje zęby o tej porze?
Ja. Bo jadłem. A teraz zjeżdżaj — położył rękę na czole brata, popychając go w tył. Spojrzał na Shane'a, uśmiechając się przepraszająco w jego stronę — masz coś przeciw, by zostali? Mogę ich zabrać z powrotem.
Lepiej na razie nie wychodźcie. Podobno dwie przecznice stąd pojawili się Niepoczytalni. Udało nam się przemknąć bokiem — Zack zabujał się na butach, przenosząc wzrok na blondyna.
... dlatego mówiłem, by odwozili was autem! — nawet nie zdawał sobie sprawy, że podniósł nieznacznie głos, wyraźnie poddenerwowany. Rosaline podbiegła i przykleiła się do jego kolana. Nie minęła sekunda, gdy wylądowała na jego rękach, wtulając się w bok jego szyi i zerkając niepewnie w stronę Shane'a. Cody w przeciwieństwie do siostry podbił ochoczo do kanapy i klapnął na jej boku po turecku, szczerząc się do ciemnowłosego.
Nadal nie wierzę, że mojemu bratu udało się kogoś poderwać. Wiesz, że już pierwszego dnia zrobiłeś na nim elektryzujące wrażenie? — zarechotał, jak na gremlina przystało, sprawiając, że Jonathan zasłonił zażenowany twarz dłonią.
To się nie dzieje. Dlaczego z całej naszej rodziny, poczuciem humoru musiałeś się wdać w ojca?
Nie moja wina, że wyrwałeś naszego elektryka, to się samo o to prosi, okej? Hej, to prawda, że cię postrzelono?
Cody — syknięcie Zacka, zmusiło go do odwrócenia głowy z wyraźną urazą.
No co? Przecież ciebie też to interesuje!
... boże, daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę, to przysięgam, że go zatłukę — wymamrotał z rezygnacją pod nosem.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Shane'a
Wto Sie 16, 2022 11:10 am

Wzdrygnął, słysząc dzwonek do drzwi. W tym momencie ten dźwięk brzmiał tak obco, ale zarazem znajomo, że nie wiedział, do czego przypisać to uczucie. Zarazem też jego serce na moment zamarło. Nie są za wczas? Finalnie nie zmienili mu opatrunku, a w dodatku patrząc na obecną sytuację...
- Oszczędź losy nieuświadomionym -odparł, słysząc jego deklaracje, uśmiechając się z lekkim rozbawieniem. - Chociaż przyznaję, że są dość wczas. I dzięki - wziął chusteczki, międzyczasie samemu wycierając resztę rzeczy, jakie dostrzegł, że powinien (w tym i siebie), by potem naciągnąć spodnie na siebie, zapiąć rozporek i ułożyć sensownie górę stroju. Aua, aua, tylko nie naruszyć teraz tego cholernego opatrunku. Zapiął je, wepchnął zużyte chusteczki do kieszeni spodni i rozłożył się  wygodniej na kanapie, przymykając nieco oczy. Pojawienie się rodziny Jace'a było zaskakujące, ale przynajmniej nie zastali ich w niezręcznej sytuacji.

Chociaż zaskoczył go fakt, że zamiast głosu dorosłej kobiety do jego uszów dobiegł ten należący do chłopaka. Kogo przyniosło tutaj?
- Cześć - przywitał się pokrótce, spoglądając na przybyłego chłopaka. Dopiero teraz połączył fakty, z kim miał do czynienia. Cholerne leki. Już przy wcześniejszych działaniach zauważył, że co któraś dawka działała częściowo otępiająco. No i nieco zwalił na to, że zasadniczo z właścicielami głosów nie miał do czynienia zbytnio przez ten czas, gdy znał Jonathana.
Przysłuchiwał się w milczeniu ich wymianie zdań. Zamrugał oczami, skupiając uwagę na swoim chłopaku, gdy zadał mu pytanie, ale nie odpowiedział od razu, analizując po swojemu sytuację. Dopiero wybuch spowodował, że sam zareagował.
- Nah. Niech zostaną - powiedział ciemnowłosy, przekierowując wzrok z jednego bliźniaka na drugiego, by potem skupić wzrok na Jonathanie. - Pytanie bardziej, czy i tutaj się nie będziecie nudzić? - no nie zamierzał jednak wyrzucać ich na pewne niebezpieczeństwo. Nie tylko temu, że jeszcze by dokładał nerwów blondynowi (bądź go też narażał na to), ale również dla spokoju własnego umysłu. No i i tak wiele nie zrobiliby, patrząc na to, że oryginalnie miała być tylko dziewczynka.  - Zawsze to dobra opcja, by poznać się.
Zarazem też nie znał ich, by wiedzieć, czy za czymś konkretnym przepadali.
- Słuchałem już wiele tekstów o elektrycznych powiązaniach - odparł z cichym śmiechem, przekierowując uwagę na chłopaka, który dosiadł się do niego. - Trzeba trochę więcej niż to, by mnie zagiąć -  był tego całkowicie pewny. No i musiał przyznać, że przynajmniej mógł odetchnąć, że chociaż jeden z rodzeństwa nie wahał się momentalnie do niego podejść.
Jest bezpośredni.
-  Jesteś pewny, że to najlepszy moment do pytań przy waszej siostrze? - przechylił głowę na bok, unosząc lekko kącik ust w łagodnym uśmiechu. - Chociaż tak. Nie polecam zasadniczo - posłał pytające spojrzenie Jonathanowi, zastanawiając się, czy mówił całkowicie swojej rodzinie o tym stanie. Nie robiło mu problemu, ale nie wiedział jakim poziomem wiedzy dysponowali.
- Chciałbym was ugościć lepiej, ale trochę obecnie nie mogę - uniósł lekko zwichniętą rękę, jednocześnie z zawiniętą kostką. - Ale jeśli chcecie coś pograć albo pooglądać, to mogę zaproponować sprzęt do tego - dodał, podpierając się jedną ręką, by wygodniej usiąść.  - I w ogóle - miło was poznać - czy można to zaliczyć pod nieoficjalne zapoznanie się?
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Shane'a
Wto Sie 16, 2022 11:17 pm

Zdecydowanie mu ulżyło, gdy Shane stwierdził, że mogą zostać. Nie chciał mu sprawiać kłopotu, ani zostawiać go samego, więc odprowadzanie ich byłoby dla niego podwójnym uderzeniem.
Nudzić? Mogąc dręczyć Jace'a odnośnie miłości jego życia? Nie ma takiej opcji — Cody cały czas rechotał, tym razem wciągając w to zresztą i Zacka, który sam postąpił kilka kroków do przodu, na razie nie zajmując jednak żadnego miejsca.
Chyba żaden z nas nie sądził, że mu się uda.
Co nie? Chyba tylko Jace mógł się zakochać od pierwszego wejrzenia w kolesiu, który naprawiał nam kontakty. Bez urazy. Ale przyznaj, że to zabawne. No i nie do końca spodziewaliśmy się, że mu się to utrzyma.
No, zawsze zakochiwał się we wszystkim, co się rusza. Sklepikarce, bariście, chłopaku z autobusu...
... jakimś uczniu z klubu, tancerce na scenie, chłopakowi, który podniósł mu długopis, jak upuścił go na ziemię...
... dziewczynie rysującej w parku, wolontariuszu wyprowadzającym psy. A pamiętasz tego chłopaka od automatu?
Ahahah, tego, który się go wystraszył, jak spojrzał na niego z góry, pamiętam!
Jace nie odezwał się nawet słowem. Odstawił jedynie Rosaline na ziemię i podszedł praktycznie bezdźwięcznie do swoich braci, biorąc krótki zamach rękami, by zdzielić ich przez łeb z wypisanym na twarzy anielskim spokojem.
Nie słuchaj ich, proszę — uśmiechnął się do Shane'a, zaraz czując jak Rosaline znowu przykleja się do jego łydki, zerkając z ciekawością na ciemnowłosego. Zaraz schowała się jednak na nowo, wyraźnie zbyt onieśmielona, by utrzymać z nim jakikolwiek kontakt wzrokowy.
Mama i tak nam o tym mówiła. Zawsze opowiada różne historie, więc się uodporniliśmy. Prawda, Rose? — Cody zwrócił się w stronę siostry, która pokiwała jedynie głową w odpowiedzi, nie odzywając się ani słowem.
Dobra, ale to że jesteście uodpornieni na historie, nie znaczy, że na widoki też. Zack, zabierz Rosaline do kuchni, zróbcie sobie coś do jedzenia. Cody, ty mi pomożesz zmienić opatrunki. Przyda ci się trochę praktyki.
Serio? Ale super!
Nie masz nic przeciwko, by z nami został? Chce iść na medycynę, więc im więcej będzie obserwował, tym lepiej.
Chodź Rose. My pójdziemy zjeść — Zack złapał blondynkę za dłoń, zabierając ją w stronę kuchni. Cody cały czas kręcił się podekscytowany w miejscu, wgapiając uważnie w Shane'a.
Jak już będę lekarzem, to będę wam wystawiał fałszywe zwolnienia lekarskie.
Bardzo śmieszne.
A skoro o lekarzu mowa. Znalazłeś już sobie te studia? — zapytał, zwracając się w stronę blondyna, który zniknął na chwilę w łazience, zabierając apteczkę.
Znalazłem. Ale jeszcze się zastanawiam.
Tylko się nie spóźnij, bo będziesz musiał czekać rok.
Od kiedy zamieniliśmy się rolami? Teraz ty robisz za starszego brata? — uniósł brew ku górze, otrzymując w odpowiedzi kolejny chichot. Skupił swoją uwagę na Shanie, przechodząc przed niego, by zaczepić ostrożnie palce na spodzie jego koszulki.
Podniesiesz ręce?
Kyaa, Jonathan rozbiera swojego chłopaka na oczach nieletniego!
Jeszcze słowo i idziesz do kuchni razem z Zackiem i Rose.
Tak jest! Przepraszam! — Cody ustawił się grzecznie z boku, łącząc dłonie z przodu. Przykład anioła.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Shane'a
Sro Sie 17, 2022 9:49 am
- Uważam, że to całkiem słodkie - skomentował z cichym śmiechem słowa bliźniaków. Nie zamierzał tez na to narzekać, był niemalże pewny, że gdyby nie taki początek, ich losy niekoniecznie musiały potoczyć się w takim kierunku. Przesunął za to jasne oczy na Rosaline, machając zdrową dłonią delikatnie w jej stronę. Nie miał własnego rodzeństwa, więc nie bardzo wiedział, jak zachęcić młodszą do siebie.
No nic. Zostawię to w kwestii czasu.
Zamrugał oczami, biorąc bierną stronę przy ich rozmowie, głównie przysłuchując się. Przynajmniej zrozumiał, że jego obrażenia były już znane pozostałej rodzinie. Trochę dziwne uczucie. Chociaż częściowo zrozumiane. Gdzieś w zamglonych wspomnieniach przypominał sobie niecodzienne rozmowy jednego ze swoich rodziców, który pomimo chęci zatrzymania w sobie danych kwestii, by nie odrzucać innych przy posiłkach, raz na jakiś czas napominał o podobnych tematach.
- Śmiało. Nie żeby co tam było do podziwiania - wzruszył przy tym lekko ramionami. Opatrunki były i tak potrzebne do zmienienia, a w dodatku ufał opinii Jonathana względem tego, że jedno z jego rodzeństwa miało to oglądać.
- Jakie studia? - zainteresował się Kassir, spoglądając raz na jednego, raz na drugiego brata. Wyniósł z tej wymiany zdań tyle, że coś go ominęło międzyczasie.
- Dobrze - posłusznie podniósł ręce do góry, nieznacznie krzywiąc się z powodu zmiany pozycji. - Możesz przy okazji mi powiedzieć, jak teraz się to prezentuje - zaproponował, ostrożnie opuszczając powietrze z płuc. Za dużo było problemów powiązanych z tematem postrzelenia. Nie tylko konkretna dbałość o ranę, aby jej stan nie pogorszył się, ale również i znoszenie dyskomfortu, oraz bólu w momencie, gdy leki kończyły swoje działanie. Już obecnie było widać, że Kassirowi było daleko do perfekcyjnego stanu, mimo iż swoją postawą prezentował coś kompletnie odmiennego.
- Chciałbym chociaż móc pozbyć się opatrunku z nogi - żachnął mimowolnie. - Mimo iż wolę siedzieć w domu, nie spodziewałbym się, że aż tak zacznie mi brakować możliwości swobodnego wychodzenia - już nawet mógłby się poddać torturom w postaci biegania z rana, jakie mu chciał zaproponować Jonathan. Chociaż obecnie nie był pewny tego, czy nadal zamierzał trzymać się swojego słowa i chcieć go wyciągać na zewnątrz na wspólne ćwiczenia.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Shane'a
Czw Sie 18, 2022 10:11 pm
"Uważam, że to całkiem słodkie."
... chyba tylko ty tak sądzisz — wymruczał, aż nazbyt przyzwyczajony do nabijania się z niego na każdym kroku. Pokręcił jedynie nieznacznie głową na boki, nie mając siły na nic więcej. Jakby nie patrzeć, tego typu walki zawsze były z góry przegrane.
Cody nie wyglądał na zniechęconego brakiem entuzjazmu ze strony Shane'a. Szybko stanął tak, by nie przeszkadzać, jednocześnie mając dobry wgląd w całą sytuację. Jace przesuwał ostrożnie koszulkę Kassira ku górze, choć i tak nie był w stanie całkowicie oszczędzić mu bólu.
"Jakie studia?"
Ugh, jeszcze ci nie mówiłem. Zastanawiałem się nad złożeniem papierów na dwa kierunki... przy czym zastanawiałem się to słowo klucz.
Zastanawia się na tyle długo, że niedługo zamkną mu rekrutację i będzie musiał zrobić roczną przerwę. Jeśli nie złożysz ich w przyszłym tygodniu, zrobię to za ciebie — czy Cody byłby do tego zdolny? Tak. I być może w istocie Jace byłby mu za to odrobinę wdzięczny, wiedząc, że jego własne rozbijanie decyzji na czynniki pierwsze niczego nie ułatwiało. Nie mógł się jednak wysługiwać bratem.
Potem to zrobię. W tym tygodniu. A teraz przestań gadać. Nie ty — spojrzał szybko na Shane'a, ściągając ostrożnie opatrunek z rany postrzałowej. Jej brzegi nadal były lekko zaognione. Było to jednak nic, w porównaniu z tym, co było ostatnio.
Powiedz, gdyby cokolwiek cię bolało. Cody, podaj mi maść na obrzęki.
Jego brat podskoczył od razu do apteczki, lokalizując odpowiednią tubkę bez najmniejszych problemów. Wcisnął mu ją w ręce, zaraz przyglądając się, jak ostrożnie nakłada ją na skórę, starając się nie nakładać żadnego mocniejszego nacisku.
Czekaj, możesz to potem powtórzyć, a ja to nagram? Tak, żebym mógł ci puszczać twoje własne słowa jak będziesz jęczał, że nie chcesz wychodzić z łóżka, żeby ze mną biegać — zaśmiał się, odsuwając wcześniej rękę, by na nowo zakleić ranę świeżym opatrunkiem. Cody przez chwilę przyglądał się innym śladom na ciele Shane'a, uprzejmie zachował jednak milczenie.
Shane, Jace, wy chcecie coś jeść? — Zack wychylił się zza ściany, nie idąc jednak w ich stronę. Nawet jeśli podobne widoki nie robiły na nim najmniejszego wrażenia. Jace zwrócił się w stronę ciemnowłosego, klękając przed nim, by zająć się jego nogą.
Chcesz coś zjeść? Byle nie nic super wymagającego, bo jeszcze spali ci kuchnię.
Ha-ha.
Skręcona kostka czy pęknięta? — Cody wyraźnie się uaktywnił, nachylając niżej, by móc się przyjrzeć opuchliźnie.
Skręcona. I nie martw się, Shane. Jeszcze z tydzień i będziesz mógł chodzić. Może bez większych szaleństw i odpuszczę ci na razie poranny jogging, ale zawsze coś.
Nadal nie wiem jakim cudem on serio dzień w dzień wstaje skoro świt i idzie biegać — jego brat wzdrygnął się nieznacznie, siadając na ziemi po turecku. Jak widać, gdy na czymś mu zależało, rzeczywiście potrafił być spokojny.


Użycie umiejętności leczenia (25%)
Wyleczenie obrażeń z ciężkich do średnich.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Shane'a
Pią Sie 19, 2022 11:22 am
Oh tak. Mógł tylko on tak sądzić, jednakże dla niego Jace był ogólnie uroczą personą. Drobne miłostki zarazem też brzmiały jako ciekawy smaczek do poznania z jego przeszłości. W końcu i tak nie miało teraz to większego wpływu według Shane'a. Chociaż posłał zaraz potem uważniejsze spojrzenie, zastanawiając się, czy przeszły mu szybkie zauroczenia, odkąd byli razem.
Przysłuchiwał się ich rozmowie z cichym nastrojem, starając się nie krzywić z powstałego bólu powstałego z przymuszonego ruchu. Wiedział, że zdecydowanie jeszcze minie trochę czasu, nim będzie mógł swobodnie wykorzystywać swoje ciało. Teraz był zbytnio zależy od blondyna, co potrafiło ukłuć w jego samopoczucie co jakiś czas. W końcu nie bardzo mu się marzyło być dla niego ciężarem.
- Hm... - uniósł lekko brew. - Pominęliście najbardziej istotną wiadomość. Jakie kierunki? - czuł się głupio, dopytując się tak szczegółowo o to, ale nie chciał zamknąć tematu. Zwłaszcza, gdy wychodziło na to, że blondyn w końcu znalazł dla siebie cel, którego cały ten czas poszukiwał dla siebie. Nawet jeśli dowiaduję się o tym losowo, to tyle dobrze, że ma dla siebie pomysł z tego wszystkiego.
- Zrób, zrób - oparł Cody'ego. - Albo sam cię wygonię, abyś ogarnął te studia, Jace - nie żeby był szczególnie groźny w tym stanie. Nie, gdy był osłabiony i nie miał nawet możliwości poruszania się, gdzie chciał. Chodzenie z podparciem było nie tylko trudne, co zbyt bardzo obciążało mu mięśnie brzucha, co kończyło się głównie chęcią zwijania się z bólu. Panowanie nad własnymi odruchami było szczególnie wymagające.
- Przeżyję z tym bólem - wymamrotał Kassir, obniżając wzrok, by samemu spróbować dojrzeć ranę, ale zarazem nie rejestrując, że trochę zbladł z powodu wysyłanych przez nerwy sygnałów do mózgu. - Pozbyłem się już tej dziury? - dorobienie sobie pseudo drugiego pępka było dziwnym i zarazem niechcianym odczuciem. Nie żeby sam planował zafundować sobie tego typu rany. Problem kręcił się wokół tego, że robiło im to więcej problemów niż powinno.
- Nawet nie próbuj - prychnął z rozbawieniem. - Te dwie rzeczy nie są równoznaczne. Ale nie mam nic przeciwko, by pójść z tobą na randkę po wyzdrowieniu - zapowiedział z lekkim uśmiechem, nie rejestrując nawet faktu, że jeden z bliźniaków mógł nieco lepiej poświęcić uwagę śladom na jego ciele.
Jedzenie, co?
- Obecnie nie - zadecydował, czując, że musiał sobie odpuścić - ponownie - jedzenie. Jego apetyt w ostatnich dniach był znikomy, co głównie powodowało, że jadł tylko podstawowe posiłki. - Wystarczy mi kawa. I spokojnie, mam doświadczenie w gaszeniu pożarów - zapewnił obojga, odczuwając rozbawienie. Nawet jeśli był teraz niedysponowany na tyle, by móc działać od razu.
Poruszył zdrową nogą, zarazem też ostrożnie starając się osunąć koszulkę z powrotem na miejsce. Maść przynajmniej przyjemnie koiła, niwelując część odczuwalnego bólu.
- Też bym chciał to wiedzieć - westchnął Shane. - To chyba już wyższa kwestia samozaparcia - dla niego było to niewyobrażalne. Nie był rannym ptaszkiem, więc wizja wyciągania go na poranne ćwiczenia była wręcz nie do ogarnięcia umysłem. Nie miał pojęcia, jakie próby mógłby blondyn spróbować podjąć, by zwlekł się z wygodnego posłania i wyszedł na chłodniejsze powietrze, aby pobiegać.
- Tydzień, co... Masz tydzień na zastanowienie się, gdzie chcesz iść razem - uznał zaraz potem, by potem przesunąć swoje włosy bardziej na bok ramienia. - W sumie, finalnie nie wiem, co robimy razem. Oglądamy, gramy czy coś innego jeszcze? - było ich więcej teraz w mieszkaniu, więc chciał przynajmniej zachęcić ich ich jakiegoś spędzenia czasu, bez nudzenia się z tego wszystkiego.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Shane'a
Sob Sie 20, 2022 1:48 am
Uśmiechnął się nieznacznie do Shane'a w odpowiedzi na jego pytanie.
Porozmawiamy o tym później, okej? Chciałem ci o tym powiedzieć, ale jakoś przez to wszystko kompletnie wypadło mi z głowy — jakby nie patrzeć, w domu jego rodzina głównie dręczyła go pytaniami odnośnie jego samego. Przeniosłeś już wszystkie swoje rzeczy? Kupiłeś meble? Pokazywałeś, jak to wygląda, Shane'owi? Wybrałeś studia, składałeś papiery, jak wam się układa? W momencie, gdy przekraczał próg mieszkania, przestawał o tym wszystkim myśleć, zbyt mocno skupiony na tym, by móc zapewnić Kassirowi jak największy komfort, jak i zadbać o niego na tyle, by nie musiał się niczym przejmować. Kwestia własnych decyzji spadała na dużo dalszy plan na tyle, by przestawał o nich myśleć.
Teraz, jednak gdy temat już wypłynął, nie zamierzał go olewać, wiedząc, że nieświadomie znowu mógł sprawić, że Shane poczuł się pominięty. A tego zdecydowanie nie chciał.
"Albo sam cię wygonię, abyś ogarnął te studia, Jace."
Tak, tak. Nie patrz w dół, proszę — upomniał go, widząc jak Kassir blednie. Jakby nie patrzeć, prowokowanie organizmu w takim stanie, nie było najlepszym pomysłem.
Mhm. Ładnie się zagoiła, pewnie w przyszłym tygodniu będzie można już zdjąć szwy. Chociaż niestety dopiero wtedy dowiemy się, czy będziesz miał bliznę — westchnął cicho, przyjmując bez słowa pomoc Cody'ego, który podawał mu kolejne przedmioty, nawet na chwilę nie tracąc zainteresowania. Dopóki nie pojawił się kolejny temat, na który zmarszczył nos.
Fuuj, randki. Kto by chciał na to chodzić. Jest tyle lepszych rzeczy do roboty, a nie jakieś... klejenie się do siebie!
Nie zwracaj na niego uwagi, dziewczyna mu dała kosza.
Wcale nie! To ja jej dałem kosza!
Akurat. Na twoje nieszczęście, Zack o wszystkim mi opowiedział.
Dobra może... oboje daliśmy sobie kosza. NIEWAŻNE! I tak nie była w moim typie! — wymamrotał wyraźnie poirytowany, prychając gdy Jace zdzielił go łokciem w bok. Nie mówił jednak nic więcej na ten temat, wiedząc, że nie było to nic, o czym jego brat chciałby rozmawiać na dłuższą metę.
Jakbyście spróbowali, to byście zrozumieli. Nic tak nie dodaje energii jak poranny jogging. No, ale tak czy inaczej, nie odpuszczę ci biegania. Zwłaszcza patrząc na twój obecny stan — opatrzył do końca kostkę, zaraz zabierając się jeszcze za jego nadgarstek, spryskując go zimnym aerozolem przed poprawieniem usztywniacza.
Jasne, zastanowię się. I myślę, że możemy razem coś obejrzeć, a potem może w coś pograć. Cody i Zack pewnie chętnie przetestowaliby VRa.
O RANY, MOGLIBYŚMY? SERIO? — młodszy Everett od razu poderwał się z miejsca, wpatrując roziskrzonym wzrokiem w Kassira. Jakby nie patrzeć sprzęt należał do niego — Przysięgam, że będziemy ostrożni, a jak pozwolicie nam grać, to nie będę rzucać żadnymi głupimi tekstami do końca dnia!
Bardzo hojna oferta. Przemyśl ją, Shane — zaśmiał się cicho, wiedząc, że jednocześnie na pewno mieliby trochę spokoju. W końcu bliźniaki świetnie potrafiły zająć się sobą nawzajem bez cudzej ingerencji, a Rose mogli puścić coś na telefonie.


Użycie umiejętności leczenia (25%)
Wyleczenie obrażeń ze średnich do lekkich.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Shane'a
Sob Sie 20, 2022 8:57 pm
- Jasne, nie ma problemu - przystał od razu na jego propozycje, postanawiając obecnie zamknąć temat studiów. Oczywiście - nadal go to ciekawiło, ale czuł się zarazem winny tego, że przez wypadek związany z Niepoczytalnymi, zafundował mu jedynie więcej problemów i spraw na głowie. Gdyby nie obecny stan oraz widownia, chętnie by go przytulił do siebie. - Nie martw się względem tego, jakby co - czuł jeszcze, że powinien to dodać od siebie, by nie narzucał sobie kwestie, że przypadkiem zapomniał o nim czy coś.
- Hola, nie zbywaj mnie - zaprotestował, gdy usłyszał te dwa słowa. Zaraz potem wzdrygnął i skrzywił się bardziej wyraźniej, posłuszniej odwracając wzrok na bok. - Dziwnie się patrzy na to, gdy jest to na moim ciele.
Zupełnie inaczej niż filmy czy nawet zranienia u innych. Nie maił pojęcia skąd mu się teraz to nagle brało.
- Przynajmniej się goi dobrze - żachnął. - Chociaż myślałem te trzy dni temu, że pogorszyła się sprawa - przynajmniej ból wtedy był nie do zniesienia. Albo przesadził, próbując jednak chodzić bez wspomagania Jonathana, nie chcąc go zmuszać do pilnowania go na każdym kroku.
Przysłuchał się o rozmowie o nieudanej randce, przekierowując zaintrygowane spojrzenie na ciemnowłosego.
- Hm... Myślę, że zmienisz zdanie, gdy będziesz mieć nową dziewczynę - stwierdził jedynie, też nie wchodząc bardziej w ten temat.
Dlaczego mój chłopak ma zapędy sadystyczne...
- Energii do ponownego zaśnięcia - wymamrotał w odpowiedzi Kassir, odwracając subtelnie wzrok. - Nie kop rannego. Nie mam jak się bronić teraz nawet - chociaż będzie musiał finalnie sprawdzić, czy kostka nadawała się do funkcjonowania normalnego. Patrząc na to, czym konkretnie się zajmował, brak sprawności ciała był mocno przeszkadzający.
VR, co? - pomyślał, lekko drżąc przez zimny płyn. - Przynajmniej nie boli.
- Śmiało, ja i tak nie mogę korzystać z tego teraz - zgodził się i jednocześnie zachęcił do korzystania ze sprzętu. - Mam też matę taneczną, chociaż o dwie generacje wstecz, jeśli jesteście zainteresowani - nie miał pojęcia, jak bardzo młodsi lubili tego typu rzeczy. Jedynie mu coś w głowie świtało wspomnienie o VR z przed miesięcy, ale teraz nie umiał się konkretnie skupić na tym na tyle, by móc sobie samemu odpowiedzieć o co wtedy chodziło.
- Tylko to oznacza, że późniejsze oglądanie na dużym ekranie wypada - zamyślił się nad tym, co mogliby dać w zamian jego siostrze do robienia tak, by nie nudziła się za ten czas. Posłał pytające spojrzenie blondynowi. Obstawiał, że już miał rozrysowany plan w głowie odnośnie tego, ale też...
... co w takim wypadku mieli sami robić?
- Możemy pograć u mnie, by nie przeszkadzać podczas gry na VR - zasugerował ostrożnie mu taką opcję. Dlaczego w taki sposób? Po raz - nie wiedział, czy nie wolałby mieć oko na rodzeństwo. A po dwa - nie miał pojęcia, czy w taki sposób nie brzmiało to zbyt dziwnie dla słuchających.
A Kassir miał po prostu inny komputer w pokoju. Nie tylko łóżko.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Shane'a
Nie Sie 21, 2022 2:53 am
Jace i tak nie zamierzał odkładać tematu zbyt mocno. Jakby nie patrzeć, nie chciał się po prostu rozpraszać podczas opatrywania go. Nawet jeśli nieustannie coś dogadywał, były momenty, gdy całkowicie się skupiał. Studia były zbyt obszernym tematem, by zamknąć go w dwóch zdaniach.
Jeśli zostanie ci blizna, to przynajmniej będziesz się mógł nią chwalić. W końcu wszyscy lecą na blizny — zażartował, powstrzymując jednak śmiech, by nie zrobić mu przypadkiem krzywdy.
Cody westchnął cicho pod nosem na słowa o nowej dziewczynie, kręcąc na boki głową. Nie wyglądało to jednak na poirytowanie czy zaprzeczenie, co po prostu rezygnację. Nieciężko było stwierdzić, że wpadł w klasyczne nastoletnie zwątpienie.
"Energii do ponownego zaśnięcia."
Tylko ci się tak wydaje. Po bieganiu wskakujesz pod zimny prysznic i od razu się rozbudzasz. Zobaczysz, spróbujesz i nie będziesz mógł się potem oderwać — powiedział z uśmiechem, zaraz przyglądając mu się nieco dłużej. Cóż, zdecydowanie nie narzekałby na poranny prysznic ze swoim chłopakiem. Odciął się po chwili, zwracając w stronę brata.
Macie farta. Możesz pogadać z Zackiem, pomyślcie, co chcecie, to wam to przygotuję.
Myślę, że sam VR będzie spoko. Ale dobry pomysł. Tu chyba i tak skończyliśmy, więc — poderwał się z góry i zniknął w korytarzu, nawet nie starając się być przy tym cicho, gdy krzyczał imię brata już w połowie trasy. Jace zwrócił się w stronę Shane'a i nachylił nad nim, unosząc lekko jego głowę ku górze, by zaraz go pocałować. Nieco dłużej niż początkowo planował.
Dzięki. Że pozwoliłeś im zostać. I że pozwalasz im grać. Akurat w kwestii sprzętu zawsze są ostrożni, więc mogę za nich poręczyć, że niczego nie rozwalą — pocałował go krótko raz jeszcze, zaraz potem muskając wargami jego ucho, nim wyprostował się z westchnięciem, mierząc go wzrokiem. Wykorzystał jeszcze krótki moment, by na niego popatrzeć, nim ponownie pomógł mu założyć T-shirt.
Nie przejmuj się, Zack da Rosaline swój telefon i będzie oglądać bajki na nim. Usiądzie po prostu z nami na kanapie i poza dźwiękami z urządzenia, zaraz zapomnisz, że tu jest. A pograć możemy później. Pokażę ci te kierunki, okej? Em... prawdę mówiąc — zmieszał się na chwilę, drapiąc z zakłopotaniem po karku — znalazłem też kilka, które mogłyby ci się spodobać. Tak sądzę. Jeśli... chcesz... to ci pokażę.
Ewidentnie nie chciał wpadać z butami w jego życie, ale Shane wspominał coś kiedyś o tym, że nie udało mu się skończyć studiów, więc pomyślał, że zaczęcie ich razem mogło być świetnym pomysłem. Nawet gdyby mieli chodzić na inne kierunki.
Usiadł wygodniej obok niego i przeczesał jego włosy palcami, zaraz obracając ich kosmyk pomiędzy palcami, nie odrywając od niego wzroku.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Shane'a
Nie Sie 21, 2022 3:58 pm
Nie wchodził w temat biegania, nie licząc tego, że popatrzył na niego z wyraźnym niedowierzaniem. Kompletnie nie przyjmował wiadomości do tego, by bieganie spowodowało, że nagle miałby więcej energii na resztę dnia. W dodatku uzależniające działanie?
Chyba jedynie w postaci Jonathana.
Odprowadził wzrokiem już młodszego, poświęcając chwilę uwagi bardziej blondynowi. Zamrugał oczami, widząc, że nachyla się w jego stronę, zmuszając go zarazem, by patrzył bardziej w górę. Ciepło. Odwzajemnił pocałunek, przybliżając się lekko do niego,  chcąć położyć mu ręke na klatce piersiowej. Chyba coraz bardziej przyzwyczajam się do tego. Gdy już skończyli, dźgnął palcem jego udo, po czym przewrócił oczami.
- Nie masz za co mi dziękować, Jace - powiedział całkowicie szczerze. - Ja tylko im udostępniam sprzęt - nie widział w tym nic wielkiego. - I ufam ci - też temu zgodził się na to, by wykorzystywali dane przedmioty dla zabicia czasu. Przynajmniej mieli teraz dla ciebie chwilkę czasu, z której chętniej korzystał, ciesząc się zwyczajnie z jego obecności. Musiał przyznać samemu sobie, że nie umiał przewidzieć, jak Jonathan zachowa się względem niego przy swojej rodzinie. Dał mu pomóc w poprawieniu koszulki, przewracając oczami, widząc, gdzie skierował oczy.
- Więc jak? Polecisz na moją ewentualną bliznę? - pozwolił sobie na krótki żart względem tego, co poruszali wcześniej.
Przyjął też do wiadomości to, co mu powiedział względem zajmowania czymś Rosaline. Nie miał przeciwwskazań względem tego, ale fakt, że nie chciał grać teraz spowodował, że spojrzał najpierw na niego pytająco.
- Hm? Chętnie zobaczę - przystał na to. - Jestem ciekawy, co znalazłeś dla siebie - jego kolejne słowa zmusiły go do chwilowego zastanowienia się. Coś, co może mi się spodobać?  Nie myślał wiele nad swoją przyszłością pod tym względem. Dlatego też jego reakcja nie zdradzała po sobie dodatkowych emocji, gdy lekko uniósł kąciki ust do góry. - Jak chcesz, to mogę iść z tobą na wybrany przez ciebie kierunek - kompletnie nie widział w tym przeszkód względem wyboru dla siebie tego typu spędzenia czasu. Swoje studia porzucił już czas temu, a nie bardzo myślał o tym, czy chce podjąć się czegoś więcej. Dlatego było mu to tak obojętne, żeby pójść na kierunek innego typu. Chciał wspierać Jace'a, ciesząc się bardziej w duchu, że miał wizję dla samego siebie pod tym względem.
- To mi przypomina, że myślałem, aby zostać streamerem - przyznał, przechylając się w jego stronę.  - I powoli rezygnować z pracy jako elektryk - niełatwo było się decydować na takie możliwości, ale bycie elektrykiem nie było jego wymarzonym zajęciem. Tak samo jak i wiele innych, jakie podejmował się na przestrzeni lat.
- Możemy sprawdzić te kierunki na moim laptopie - zasugerował cicho jeszcze. - Tylko trzeba by go wziąć z sypialni - wysunął lekko język, by zaraz potem prychnąć cichutko. - Aż tak są w złym stanie te włosy? - zapytał jeszcze.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach