▲▼
Strona 16 z 16 • 1 ... 9 ... 14, 15, 16
"Jedynie na zakupy. Wystarczy?"
— Jasne. Cokolwiek, byle po prostu nie zmokły w drodze do samochodu i wygodniej się je niosło — odpowiedział, nawet na chwilę się od niego nie odsuwając. Powinien chyba odczuwać drobne wyrzuty sumienia, że rzeczywiście postawił Shane'a w takiej sytuacji w przeciągu kilku minut. Nie, żeby sam nie zrobił dla niego czegoś podobnego, ale...
Teraz z tego wszystkiego zaczęło mu się robić głupio. Zwłaszcza że był jedyną osobą, która reagowała w tak idiotyczny sposób na najmniejsze bodźce skierowane w stronę Kassira.
— ... ugh, nic. W sensie nic czego bym ci nie pokazywał. To po prostu mój durny wiek daje mi się we znaki — wymamrotał pod nosem, nie mogąc się zmusić do wypuszczenia go z uścisku. Przesuwał łagodnie palcami po jego skórze, ocierając się policzkiem o bok jego szyi z cichym westchnięciem.
— Że źle go zrozumiałem. W sumie tylko tyle, bo potem nie sprawdzałem już wiadomości, więc nawet nie wiem, czy coś mi odpisał. Jak chcesz, to możesz sprawdzić — powiedział, wyciągając jedną ręką telefon, by zaraz położyć go na blacie. Sam nieszczególnie miał teraz ochotę w urządzeniu, skupiając się całkowicie na Kassirze, znowu całując i delikatnie przygryzając skórę na boku jego szyi.
— W sumie musimy zabrać twój komputer... chyba że nie przeszkadza ci, że do jutra będziesz grać na moim. Wtedy jutro byśmy zgarnęli twój, skoro ma nie padać... oby — zaczepił swobodnie palce na zapięciu jego spodni z cichym westchnięciem.
— Mhm, przepraszam — wymruczał w odpowiedzi na uwagę o mokrych włosach, w końcu się prostując. Z trudem zmusił się do zabrania z niego rąk, rozglądając się dookoła.
— Z czymś ci pomóc? — zapytał, starając się skupić uwagę na czymkolwiek, co nie byłoby Shanem.
- Czyli powinno się sprawdzić - zapewnił go cichym tonem głosu. Był nadal zaskoczony jego decyzją, ale nie widział w tym większego powodu do protestu. Bardziej wydawało mu się, że wystąpił jakiś poważniejszy problem, który skłonił go do tej decyzji.
Może próbował oglądać horrory na własną rękę?
- Oh - czyli jednak nie horrory, a potrzeba bliskości. Ale jeśli chodziło o sam wiek... Czyli zwyczajnie mu brakowało Kassira przy sobie.
- Nie, nie. Wierzę ci - może za bardzo wyolbrzymiał sobie wszystko, próbując doszukać się czegoś, czego nie widział. - W końcu twoja obecność tutaj to czysta przyjemność.
Zdecydowanie łaskotał go swoim zachowaniem, zahaczając o wrażliwe punkty na jego szyi.
- Jeśli to i tak jedna noc... to mogę wziąć laptop zamiast komputera - uznał, sugerując mu takiego typu rozwiązanie. - I już jutro zabrać skrzynkę wraz z pozostałymi rzeczami.
Przynajmniej miał torbę wodoodporną. Laptop oferował mu ograniczone rzeczy, ale uznał, że na jeden raz się nada. Problem pojawił się jednak w momencie, gdy poczuł, gdzie jego palce zaczęły wędrować.
- Nie przepraszaj, tylko się zajmij sobą, by się nie pochorować - kaszlnął w dłoń, czując, że jego uszy delikatnie zaczerwieniły się. - Weź jedzenie, jeśli możesz. Ja pójdę spakować laptop i ładowarkę - poprawił włosy tak, by zasłaniały nieszczęsną część ciała. - Te torby są w górnej szufladzie - rzucił jeszcze, kierując się do swojego pokoju.
Będąc przygotowanym już na przeprowadzkę, sam wspomniany wcześniej sprzęt czekał już zapakowany i gotowy do przeniesienia. Wiedział, że z samą stacjonarką będzie więcej zabawy, dlatego też tym bardziej upewnił samego siebie, że lepiej było wybrać mniejszą alternatywę. Tak też powrócił do blondyna.
- Potrzebujemy coś jeszcze?
Może próbował oglądać horrory na własną rękę?
- Oh - czyli jednak nie horrory, a potrzeba bliskości. Ale jeśli chodziło o sam wiek... Czyli zwyczajnie mu brakowało Kassira przy sobie.
- Nie, nie. Wierzę ci - może za bardzo wyolbrzymiał sobie wszystko, próbując doszukać się czegoś, czego nie widział. - W końcu twoja obecność tutaj to czysta przyjemność.
Zdecydowanie łaskotał go swoim zachowaniem, zahaczając o wrażliwe punkty na jego szyi.
- Jeśli to i tak jedna noc... to mogę wziąć laptop zamiast komputera - uznał, sugerując mu takiego typu rozwiązanie. - I już jutro zabrać skrzynkę wraz z pozostałymi rzeczami.
Przynajmniej miał torbę wodoodporną. Laptop oferował mu ograniczone rzeczy, ale uznał, że na jeden raz się nada. Problem pojawił się jednak w momencie, gdy poczuł, gdzie jego palce zaczęły wędrować.
- Nie przepraszaj, tylko się zajmij sobą, by się nie pochorować - kaszlnął w dłoń, czując, że jego uszy delikatnie zaczerwieniły się. - Weź jedzenie, jeśli możesz. Ja pójdę spakować laptop i ładowarkę - poprawił włosy tak, by zasłaniały nieszczęsną część ciała. - Te torby są w górnej szufladzie - rzucił jeszcze, kierując się do swojego pokoju.
Będąc przygotowanym już na przeprowadzkę, sam wspomniany wcześniej sprzęt czekał już zapakowany i gotowy do przeniesienia. Wiedział, że z samą stacjonarką będzie więcej zabawy, dlatego też tym bardziej upewnił samego siebie, że lepiej było wybrać mniejszą alternatywę. Tak też powrócił do blondyna.
- Potrzebujemy coś jeszcze?
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Shane'a
Wto Paź 04, 2022 12:08 am
Wto Paź 04, 2022 12:08 am
Uśmiechnął się, przytulając policzek do jego włosów.
— Mój telefon to twój telefon. Chociaż wątpię, by interesowała cię połowa gier, które pościągała na niego Rosaline, a nie pozwala mi ich usunąć, bo przecież "we wszystkie gra" — przewrócił oczami, powoli się uspokajając. Bliskość Shane'a nawet jeśli była mniej intensywna niż podsuwała mu jego wyobraźnia, nadal wystarczała mu nawet w takiej formie. Jego ciepło i znajomy zapach.
Fakt, że mimo głupich zachcianek nie został odrzucony, znaczył dla niego dużo więcej niż ciemnowłosy się spodziewał.
— Jasne. Ale w razie czego mój komputer stoi dla ciebie otworem. Podpisałem już ostatnio umowę na internet, więc nawet gdybyś chciał coś pobrać, nie powinno to zająć zbyt wiele czasu — uśmiechnął się, z zadowoleniem rejestrując lekkie zaczerwienienie. Grzecznie nie wędrował jednak dalej rekami, pozwalając mu na zasłonienie się włosami z cichym śmiechem.
— Okej — obrócił go w swoją stronę i położył dłonie na jego twarzy, całując go delikatnie z przepraszającym uśmiechem.
— Trochę mnie poniosło. Wpadłem tu znikąd, z miejsca powiedziałem ci, żebyś się spakował i się przeprowadzasz. Masz pełne prawo, by się na mnie wkurzyć, a nawet nie narzekasz. Miałem po prostu... nagły przebłysk, że nie wytrzymam kolejnej nocy bez twojej obecności. Chyba za bardzo się rozbestwiłem po okresie zajmowania się tobą. Powinienem cię za to przeprosić, ale jednocześnie nie jest mi przykro przez świadomość, że końcu będę mieć cię na co dzień — wyrzucił z siebie w pełni szczerze, nijak nie powstrzymując wezbranych emocji. A przynajmniej tych przyzwoitych. Resztę wolał na razie trzymać pod kontrolą. Pocałował go więc jeszcze raz, nim w końcu się odsunął i wziął wskazane torby, pakując do nich ubrania.
Przyzwyczajony, że ludzie rzadko kiedy chcieli dawać innym swój sprzęt, wziął od niego resztę toreb, odciążając na tyle, na ile mógł, rozglądając się dookoła.
— Hm... chyba nie. Masz te nieszczęsne lody? — zapytał z cichym chichotem, szukając ich wzrokiem. Całe szczęście, że były w torbie termicznej, inaczej pewnie zmieniłyby się już w breję.
Zamknął drzwi na klucz i wyciągnął do niego rękę z uśmiechem.
— Idziemy?
- Raczej nie powinienem pytać, ale... dotyczą one tej zakazanej tematyki? - wspominał o ulubionej serii dziewczynki. Jeśli się nie mylił, to zdecydowanie współczuł mu patrzenia na coś, czego dość nie cierpiał. Poświęcenie godne bohatera.
- Jasne, jasne - zaakceptował jego propozycję dość szybko. - Dziękuję.
Wysłuchał go ze spokojem, przy okazji poddając się jego gestom bez sprzeciwu. Wewnętrznie uznał, że jego rozterki były bardzo słodkie.
- To w sumie mi trochę pochlebia, że aż tak tęsknisz za mną - odpowiedział na jego słowa z cichym rozbawieniem. - Przynajmniej tym razem nie musisz się martwić o to, że mogę zrobić sobie krzywdę na każdym kroku - w końcu pozbył się już opatrunków i mógł poruszać swobodnie ciałem. Zdecydowanie brakowało mu tego przez długi czas.
No i przynajmniej dostawał pocałunki. Nie uznawał to za złą okoliczność.
- Tak, tak. Całe i zdrowie - wziął wspomniany zakup ze sobą, sprawdzając jeszcze dookoła, czy nie powinien czegoś jeszcze dodatkowego wziąć ze sobą na "już". Tak samo jak i wziął telefon Jonathana, podając mu go jeszcze przed samym wyjściem.
- Tak - zgodził się, przekładając sobie torbę przez ramię i łapiąc go za dłoń, zaciskając lekko palce na niej.
z/t x2
- Jasne, jasne - zaakceptował jego propozycję dość szybko. - Dziękuję.
Wysłuchał go ze spokojem, przy okazji poddając się jego gestom bez sprzeciwu. Wewnętrznie uznał, że jego rozterki były bardzo słodkie.
- To w sumie mi trochę pochlebia, że aż tak tęsknisz za mną - odpowiedział na jego słowa z cichym rozbawieniem. - Przynajmniej tym razem nie musisz się martwić o to, że mogę zrobić sobie krzywdę na każdym kroku - w końcu pozbył się już opatrunków i mógł poruszać swobodnie ciałem. Zdecydowanie brakowało mu tego przez długi czas.
No i przynajmniej dostawał pocałunki. Nie uznawał to za złą okoliczność.
- Tak, tak. Całe i zdrowie - wziął wspomniany zakup ze sobą, sprawdzając jeszcze dookoła, czy nie powinien czegoś jeszcze dodatkowego wziąć ze sobą na "już". Tak samo jak i wziął telefon Jonathana, podając mu go jeszcze przed samym wyjściem.
- Tak - zgodził się, przekładając sobie torbę przez ramię i łapiąc go za dłoń, zaciskając lekko palce na niej.
z/t x2
Strona 16 z 16 • 1 ... 9 ... 14, 15, 16
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach