▲▼
Central Plaza stało się jednym z najbardziej newralgicznych punktów dystryktu B. W przypadku wezwania służb przez zwykłych mieszkańców (Liberty) po pojawieniu się Niepoczytalnych, gracze otrzymują wsparcie w postaci jednego dodatkowego NPC, który wspomoże ich w walce. Jego ataki liczą się jako ataki walki wręcz.
Wszystkie trwające fabuły na terenie Central Plaza zostają zakończone.
Ten wypad był katastrofą.
Od samego początku kręcenie się po Central Plaza było dla niego uciążliwe. Omijanie niechcianych rozmów w postaci napotykanych "koleżanek" ze szkoły było główną przyczyną, jednakże brak możliwości zrobienia zakupów w spokoju również przyczyniał się do jego pogorszenia humoru. Od jazgotu małego dzieciaka, któremu matka nie chciała kupić nowej zabawki, po starszawego mężczyznę blokującego przejście tak, że nie dało się go kompletnie wyminąć , jeśli nie chciało się iść całkowicie na około. Gdy w końcu udało mu się pozbierać odpowiednie przedmioty, które planował kupić, jego uszy wyłapały dźwięki paniki, a ludzie zaczęli pchać się do wyjścia, popychając jego drobne ciało tak, że prawie upadłby na ziemię, wypuszczając koszyk z rąk.
Tak też wepchnięto go wprost na wysokiego blondyna.
Zamachał dłońmi, wypuszczając finalnie paczkę z cukrem oraz mąką na ziemię.
- Przepraszam - wymamrotał szybko i jednocześnie niezrozumiale na tyle, że można było odebrać te słowa jako bełkot. Zamrugał oczami, dopiero teraz dostrzegając uderzającego o kartony Niepoczytalnego.
A krzyk przed nim był na tyle przerażający, że momentalnie zwrócił jego uwagę.
Odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni idealnie w momencie, by dostrzec, że coś, co kiedyś było kobietą mającą około 19-20 lat, biegło w ich stronę. Nie miało innego celu po drodze - zupełnie jakby każdy inny zdołał znaleźć sobie inną drogę ucieczki.
Popchnięcie zmusiło go do postawienia dwóch dużych kroków przed siebie, by z tego wszystkiego nie przewrócił się na ziemię. To nie był jednak koniec jego problemów - Niepoczytalna Kobieta obrała sobie za niego cel. Jej widok, wygląd i sam fakt, że zbliżała się do niego w niebezpiecznym tempie wystarczyło, by wzdrygnął mocno, próbując uciec. Przeciwniczka okazała się być o wiele szybsza, rzucając się na chłopaka i powalając go, wbijając mu w lewe ramię palce na tyle, że Nathaniel krzyknął z bólu. Wolną ręką próbował ją uderzyć po głowie, by zmusić ją do pozostawienia go w spokoju. Jednakże w obecnej chwili jego atak nie przyniósł żadnego skutku, nie zatrzymując tego koszmaru.
- P-pomocy...! Aaaa, z-zostaw mnie... - wykrztusił z siebie, próbując nogami poruszyć, by zrzucić ją z siebie, kładąc zarazem dłoń na jej okropnej twarzy - w opinii Xaxy - by trzymać ją z daleka od swojego gardła.
Problem dla Jaya jednak nie zakończył się wraz ze stratowaniem przez pierwszą Niepoczytalną. Tuż za nim pojawiła się druga przyczyna paniki ludzi, w postaci około 30-letniego mężczyzny, który obrał go za cel, rzucając się na niego z tym samym zamiarem, co jego "koleżanka" na nastolatka.
Stan Xaxy: Obrażenia lekkie
Rzut kostką
Zdecydowanie nienawidził roli "tego gościa, który zaraz da się ugryźć zombiakowi". Jednakże tak właśnie się teraz czuł, gdy próbował powstrzymywać Niepoczytalną od dalszych ataków na niego, jednocześnie czując łzy w oczach, gdy ból ręki nasilał się. Brutalność, bliskość, smród i krzyki jedynie nasilały się, powodując ból głowy. Bał się. Po prostu cholernie się bał, że jeszcze trochę i zamiast odwiedzin w jego mieszkaniu, to będą go widzieć kilka metrów pod ziemią.
Widział jedynie, że nieznajomy blondyn uderzył kobietę. Obrażenia jakie zadał, wydawały się przynieść chwilowy sukces, jednakże Nathanielowi brakowało sił, by próbować ją odepchnąć.
Męski osobnik za to przez moment ze zdezorientowaniem zatrzymał się. Wybrany przez Jaya przedmiot w postaci torebki kobiecej - nawiasem mówiąc, jej właścicielka była zbyt przerażona sytuacją, by zaprotestować - wystarczył do powstrzymania go od ataku. Jednakże to zarazem spowodowało, że zmienił cel na uziemionego nastolatka, zbliżając się do niego. Co gorsza dla niego samego - kobieta ponownie powracała do gry, unosząc rękę, by wycelować w gardło ciemnowłosego.
Stan Niepoczytalnych:
Kobieta - 3/4 HP
Mężczyzna - 4/4 HP
Stan Xaxy:
Obrażenia lekkie
Zdecydowanie nie chciał skupiać na sobie uwagi płci przeciwnej, niezależnie od jej stanu. Zamiast jednak los wysłuchać jego cichej prośby, podsuwał mu przerażającą istotę, której jedynym celem było zrobienie mu krzywdy na tyle, że nawet jego matka by go nie poznała.
Nie żeby miałby się jeszcze o tym przekonać.
Jego mięśnie rwały go z bólu, gdy próbował trzymać ją od siebie z daleka, jednocześnie też samemu spróbować zadać jakieś obrażenia, bijąc ją na oślep. Zdesperowany atak zdesperowanego nastolatka spowodował jakiś sukces. Palec wbił się w lewy oczodół jej, wywołując w nim wzdrygnięcie wymieszane z obrzydzeniem.
To nie był jednak koniec. W tym samym momencie poczuł lekkość na ciele, a potem ujrzał jedynie wielkie ciało obcego mu mężczyzny. Kobieta źle zniosła jego atak - była na tyle lekka, że taki cios mógł pozwolić ją zrzucić i zmusić, by przeturlała się raz, nie ruszając się póki co. Jeszcze oddychała, ale wyraźnie podwójna kontra wystarczyła, by wprowadzić ją w stan zdezorientowania.
Jednakże szczęście Xaxy nie trwało wiecznie. Mężczyzna-Niepoczytalny pokazał swoje możliwości w momencie, gdy chłopak próbował wstać na obie nogi, uderzając go siłą swojego ciała i odrzucając go tak, że ciałem przejechał po podłożu z dwa metry, trzymając się zaraz potem za brzuch. Boli. Cios w brzuch jaki otrzymał, powodował w nim trudności oddychania, dając mu zarazem wrażenie, że coś się tam zaczęło poruszać wraz z każdym branym wdechem i wydechem.
Coś, czego nie powinno się ruszać.
Stan Niepoczytalnych:
Kobieta - 1/4 HP (Zdezorientowana)
Mężczyzna - 4/4 HP
Stan Xaxy:
Obrażenia średnie
Za bardzo go brzuch bolał, a krew szumiała w uszach, by na czymkolwiek więcej zdołał się skupić. Kobieta otrząsała się z podwójnego ataku, jaki doznała chwilę temu, jednakże Nathaniel z trudem dopiero zmuszał swoje ciało do ruchu i podniesienia się z brudnego podłoża. Oddychanie sprawiało mu ból, dłonie drżały, umysł szalał, a okoliczne dźwięki jedynie dokładały mu się do teraz wszystkiego. Jego spojrzenie szarych oczu z trudem skupiło się w stronę biegnącego Niepoczytalnego.
I wtedy jego ciało runęło na ziemię.
Dopiero wtedy dotarło do niego, że ktoś ruszył z odsieczą. Nieznajoma osoba w masce była niczym Mojżesz z biblijnych opowieści, w które niezbyt wierzył, powodując, że tłum uległ jego woli, nie przeszkadzając mu w natarciu. Ludzie też dookoła zaczęli reagować na komunikaty, które wyłapywał co trzecie zdanie.
Niedobrze mi.
Widok martwego ciała nie działał na niego pobudzająco. Zbladł wyraźnie, próbując cofnąć się o krok. Próbując. Jego ciało było niczym wryte w ziemię, a serce biło zdecydowanie za szybko. Rany odniesione w tym starciu były zbyt dokuczliwe dla niego.
W dodatku to nie był koniec.
Kobieta otrząsnęła się z szoku. Mimo iż otrzymała sporo obrażeń, jak i straciła wzrok w jednym oku, sprawiała wrażenie o wiele bardziej niebezpieczniejszej niż do tej pory. Momentalnie ruszyła na nich, z jednym zamiarem - dobić.
O ile w ogóle można mówić o tym per "zamiar".
Stan Niepoczytalnych:
Kobieta - 1/4 HP
Mężczyzna - 0/4 HP [*]
Stan Xaxy:
Obrażenia średnie
Rzut: Cel ataku - wszyscy
First topic message reminder :
TEREN
FOXES
FOXES
Central Plaza
Teren broniony przez 5 bonusowych NPC.
Supermarket Loblaw
Jeden z największych supermarketów w Riverdale City, który jako jedyny zdaje się kompletnie nie przejmować odcięciem miasta od reszty świata. Regularne, obfite dostawy pozwalają wszystkim mieszkańcom zaopatrzyć się absolutnie we wszystkie wymarzone przez nich produkty. Nie ma co jednak liczyć na dawne solidne promocje, nawet jeśli ogólne ceny oscylują w kategorii "przystępne".
Cineplex Cinema
Chcesz iść do kina w Vancouver, choć nie jesteś pewien jakie dokładnie miejsce powinieneś wybrać? Nawet nie ma co się zastanawiać nad różnymi opcjami. Niezależnie od tego kogo zapytasz, jedynym słusznym wyborem jest Cineplex Cinema. Największa sieć oferująca nie tylko wszystkie najnowsze seanse, ale i bilety w całkowicie przyzwoitej cenie.
Lodowisko Rogers Arena
Hala została otwarta w 1995 roku i zbudowana za prywatne pieniądze. Nazywała się General Motors Place, lecz MKOL na czas olimpiady - wtedy jeszcze za czasów Vancouver - nakazał zmiany tejże nazwy, jako że obiekty olimpijskie nie mogą czerpać inspiracji z miana sponsora. Dawniej grały tutaj Vancouver Grizzlies (NBA, obecnie Memphis Grizzlies) i Vancouver Ravens (NLL). W hali znajduje się 88 luksusowych apartamentów oraz 12 apartamentów gościnnych, jednak połowa z nich na skutek pożarów została wyłączona z użytku. Tutejsza szkoła kiedyś oferowała naukę jazdy na łyżwach na wszelkich poziomach. Teraz lodowisko jest jedynie udostępniane zwyczajnym mieszkańcom i prywatnym instruktorom, którzy od czasów zbudowania muru stracili swą możliwość dalszego rozwoju kariery.
Kawiarnia Red Coffee
Red Coffee to obowiązkowy przystanek dla osób, które chcą w miłej atmosferze spotkać się ze znajomymi, wypić dobrą kawę, przekąsić coś dobrego oraz nacieszyć wzrok czymś o wiele ładniejszym niż zdewastowane ulice miasta. Już od wejścia gości wita aromatyczny zapach kawy i innych smakowitych napoi. Szczególnie upodobali sobie to miejsce młodzi ludzie, chcący odprężyć się po zajęciach lub po prostu spędzić czas poza domem. W wystroju dominuje czerwony kolor - nawet filiżanki są podawane na ozdobnych czerwonych talerzykach. Liczne kanapy ustawiono pod ścianami. Kawiarnia poza jedzeniem i piciem oferuje również planszówki oraz niemałą kolekcję książek, które można wypożyczyć na miejscu. Co jakiś czas organizowane są spotkania fanów gier planszowych, podczas których właściciele udostępniają specjalne menu z limitowanymi pozycjami, niedostępnymi w inne dni.
Bill Reid Gallery of Northwest Coast Art
Przez dziesięciolecia dzieła nieżyjącego już Billa Reida, rzeźbiarza, złotnika, pisarza, nadawcy i jednego z najbardziej szanowanych artystów w Kolumbii Brytyjskiej, były wystawiane w instytucjach w całej Kanadzie, a nawet uświetniły kanadyjski banknot 20-dolarowy. W 2008 roku w centrum Vancouver otwarto galerię poświęconą twórczości Reida i innych artystów z północno-zachodniego wybrzeża. Przechodnie mogliby łatwo przegapić ten klejnot, który jest schowany z dala od zgiełku, ale ci, którzy go odnajdą, są sowicie wynagradzani.
Efekt terenu: Central Plaza stało się jednym z najbardziej newralgicznych punktów dystryktu B. W przypadku wezwania służb przez zwykłych mieszkańców (Liberty) po pojawieniu się Niepoczytalnych, gracze otrzymują wsparcie w postaci jednego dodatkowego NPC, który wspomoże ich w walce. Jego ataki liczą się jako ataki walki wręcz.
Jeden z największych supermarketów w Riverdale City, który jako jedyny zdaje się kompletnie nie przejmować odcięciem miasta od reszty świata. Regularne, obfite dostawy pozwalają wszystkim mieszkańcom zaopatrzyć się absolutnie we wszystkie wymarzone przez nich produkty. Nie ma co jednak liczyć na dawne solidne promocje, nawet jeśli ogólne ceny oscylują w kategorii "przystępne".
Cineplex Cinema
Chcesz iść do kina w Vancouver, choć nie jesteś pewien jakie dokładnie miejsce powinieneś wybrać? Nawet nie ma co się zastanawiać nad różnymi opcjami. Niezależnie od tego kogo zapytasz, jedynym słusznym wyborem jest Cineplex Cinema. Największa sieć oferująca nie tylko wszystkie najnowsze seanse, ale i bilety w całkowicie przyzwoitej cenie.
Lodowisko Rogers Arena
Hala została otwarta w 1995 roku i zbudowana za prywatne pieniądze. Nazywała się General Motors Place, lecz MKOL na czas olimpiady - wtedy jeszcze za czasów Vancouver - nakazał zmiany tejże nazwy, jako że obiekty olimpijskie nie mogą czerpać inspiracji z miana sponsora. Dawniej grały tutaj Vancouver Grizzlies (NBA, obecnie Memphis Grizzlies) i Vancouver Ravens (NLL). W hali znajduje się 88 luksusowych apartamentów oraz 12 apartamentów gościnnych, jednak połowa z nich na skutek pożarów została wyłączona z użytku. Tutejsza szkoła kiedyś oferowała naukę jazdy na łyżwach na wszelkich poziomach. Teraz lodowisko jest jedynie udostępniane zwyczajnym mieszkańcom i prywatnym instruktorom, którzy od czasów zbudowania muru stracili swą możliwość dalszego rozwoju kariery.
Kawiarnia Red Coffee
Red Coffee to obowiązkowy przystanek dla osób, które chcą w miłej atmosferze spotkać się ze znajomymi, wypić dobrą kawę, przekąsić coś dobrego oraz nacieszyć wzrok czymś o wiele ładniejszym niż zdewastowane ulice miasta. Już od wejścia gości wita aromatyczny zapach kawy i innych smakowitych napoi. Szczególnie upodobali sobie to miejsce młodzi ludzie, chcący odprężyć się po zajęciach lub po prostu spędzić czas poza domem. W wystroju dominuje czerwony kolor - nawet filiżanki są podawane na ozdobnych czerwonych talerzykach. Liczne kanapy ustawiono pod ścianami. Kawiarnia poza jedzeniem i piciem oferuje również planszówki oraz niemałą kolekcję książek, które można wypożyczyć na miejscu. Co jakiś czas organizowane są spotkania fanów gier planszowych, podczas których właściciele udostępniają specjalne menu z limitowanymi pozycjami, niedostępnymi w inne dni.
Bill Reid Gallery of Northwest Coast Art
Przez dziesięciolecia dzieła nieżyjącego już Billa Reida, rzeźbiarza, złotnika, pisarza, nadawcy i jednego z najbardziej szanowanych artystów w Kolumbii Brytyjskiej, były wystawiane w instytucjach w całej Kanadzie, a nawet uświetniły kanadyjski banknot 20-dolarowy. W 2008 roku w centrum Vancouver otwarto galerię poświęconą twórczości Reida i innych artystów z północno-zachodniego wybrzeża. Przechodnie mogliby łatwo przegapić ten klejnot, który jest schowany z dala od zgiełku, ale ci, którzy go odnajdą, są sowicie wynagradzani.
__________
Efekt terenu: Central Plaza stało się jednym z najbardziej newralgicznych punktów dystryktu B. W przypadku wezwania służb przez zwykłych mieszkańców (Liberty) po pojawieniu się Niepoczytalnych, gracze otrzymują wsparcie w postaci jednego dodatkowego NPC, który wspomoże ich w walce. Jego ataki liczą się jako ataki walki wręcz.
Ravna trochę rozbawiło obużenie Jace'a- Nie wiem czy działa, może dłonie mam mniejsze, ale czy sprawniejsze niż ręce taty... trochę wątpię znając jego umiejętnosci techniczne. Tworzy mechanizmy o precyzji niemal zegarowej. Z lapmkami też sobie poradzi- podsumował to zjawisko, bo w sumie kto powiedział, że poza wielkością inne czynniki nie miały większego znaczenia? Bardziej istotne były chyba umiejętności manualne, motoryka, a nie sama wielkość. Ale łatwiej było wcisnać kłopotliwą robotę komuś innemu. Nie żeby go to dziwiło, przy samej rodzinie też nie chciał narzekać więc mimo absurdalnego powodu zawsze pomagał. Szczególnie, ze Ravn nie lubił też nic nie robić, czuł się zobligowany do pomocy przez własną mentalność.- Dziwnie... zbyt entuzjastyczny?- spojżał na blondyna trochę bardziej badawczo- fakt, że zazwyczaj wydajesz się tryskać energią... ale to raczej nie znaczy, że jesteś jakimś nadczłowiekiem. To trochę brzmi tak jakby on sam miał jakiś problem i nie mógł sobie z tym poradzić więc odegrał się na tobie, bo nie wiem... może jego zdaniem za dobrze sobie radzisz? W końcu różnie ludzie reagują na nieszczęścia- Zastanawiał się na głos czemu tak mogło być, bo zachowanie które opisał blondyn pasowało do jakiś kopotów. Może koleś złapał przedświatecznego doła? Albo stało się coś do czego się nie chciał przyznać. No ale nie mógł ocenić bardziej, bo w końcu faceta nie znał. Nie wiadomo też czy sam Jace będzie miał szansę na wyjaśnienie czemu został potafktowany z taką odrażą. Jakkolwiek Ravn nie popierał takiego odgrywania się na innych za coś w sumie bezsensownego. Ablinos uśmiechnął się do Jace'a- Oczywiście, wiadomo, że rodzina i praca ważniejsza. Ale jak będziesz mieć czas to na pewno cię kiedyś jeszcze wyciągnę. W sumie tobie też się przyda czasem odpoczynek od rodzeństwa, nie mów nawet że nie. Mogą być najukochańsi na świecie, ale czasami potrafią być też męczący. Więc czasami cię porwę na jakiś wypad jak nie będą bardzo oponować- zapowiedział, że nie da tak łatwo blondynowi spokoju. Polubił tego wilkoluda więc fajnie było spędzać razem trochę czasu. Kiedy byli już w środku mimo ustalonego planu na mapce weszli do sklepu którego chyba wcale nie było na planie. Ale plan był tylko czymś nieformalnym, mił im tylko pomóc, a nie być ścisłym wyznacznikiem. Jednak Ravn troszkę nie spodziewał się pociągnięcia przez Jonathana i w pierwszej chwili poczuł szarpnięcie- Hej, spokojnie Rudolfie, zdążymy przed gwiazdką! zwolnij trochę- zawołał śmiejąc się mimo, że niemal by się przewrócił, starał się przyśpieszyć, choć nie było łatwo dogonić wyższego od siebie chłopaka. W sklepie został puszczony, więc sam się zacżął przyglądać asortymentowi. Jace dorwał jeden ze swetrów pięć razy za mały, ale wzór nie był zły. Zawsze jakby mu się podobał szło poszukać większego, może akurat się znajdzie- hmm M'ke? Albo czasem L'kę, lubię trochę za duże swetry, bo można się w nim schować jak jest bardzo zimno- Odpwiedział na jego pytanie samemu wyciągając inny sweter z psem w świątecznej czapce z uszami które odstawały od swetra śmiesznie klapiąc, ora puchatym pomponem na niby czapce- W sumie, to bardziej wolisz typowo świąteczne, czy coś nieświątecznego, w świątecznym klimacie też może być?- pokazał swoje znalezisko by bardziej urealnić o czym w ogóle mówi. Bo w sumie byli fani tylko renków, bałwanów i mikołai. Ale może takie zaadaptowane pod swiateczne rzeczy też potrafiły być zabawne.
Przysłuchiwał mu się, mimo wszystko czując narastający podziw. Wszyscy specjaliści w swoim fachu zawsze wzbudzali w nim nie lada szacunek, ale słuchanie o nich od kogoś, kogo się znało, zawsze wyzwalało nieco większe emocje.
— Kim w sumie twój tata jest z zawodu? — zapytał, nie wyłapując podobnej informacji z jego wypowiedzi. No, poza tą zegarową precyzją co niby na swój sposób mogło go naprowadzać na zegarmistrza, ale podejrzewał jednak, że użył tylko tego zwrotu do podkreślenia jego umiejętności.
Słowa Ravna uspokoiły go dużo mocniej, niż niebieskowłosy mógł zdawać sobie z tego sprawę. Odetchnął cicho i spuścił głowę z wymalowaną na twarzy ulgą.
— Nie chcę do końca wchodzić w jego motywację, ale cieszę się, że przynajmniej ty tak nie uważasz. Nie chciałbym denerwować cię na każdym kroku, zwłaszcza że naprawdę zdążyłem cię polubić — uśmiechnął się niemrawo, pocierając końcówkę nosa palcem. Mogli nie widzieć się, nie wiadomo ile razy, ale Everett uważał mimo wszystko, że ma dobre wyczucie w kwestii ludzi. Nawet jeśli ostatnim razem go zawiodło, Kruk od początku wzbudzał w nim pozytywne odczucia. I nijak się to nie zmieniło.
— Hej, sam będę cię wyciągał — powiedział, na nowo uśmiechając się w dużo weselszy sposób, nim szturchnął go ostrożnie ramieniem. W końcu nie chciał go wywalić na ziemię czy coś.
— Co racja, to racja. Weekendy z reguły mam wolne choć połowicznie, więc na pewno uda się coś wymyślić. Wiesz, dają mi zmiany do południa. Nawet jeśli wyjdę o czternastej czy piętnastej to nadal mam sporo czasu dla siebie. Bo tata wraca na weekendy do domu. Dlatego też tylko wtedy dostaję samochód. A szkoda — przeskakiwał z jednego tematu na kolejny, kompletnie się tym nie przejmując. Nie, żeby kogokolwiek kto go znał, jakkolwiek miało to dziwić.
— Prawda, prawda. Szczerze mówiąc, to trochę tego zazdroszczę. W moim przypadku ciężko jest dorwać coś, co będzie za mnie za duże. No ewentualnie za szerokie, ale to jednak nie do końca spełnia swoją rolę w taki sposób, jaki bym chciał. Chyba powinienem nauczyć się szyć, żeby zrobić sobie jakąś solidną kocobluzę we własnym zakresie — zażartował, kręcąc przy tym głową na boki. Nawet jeśli masa jego zainteresowań kręciła się w zakresie perfekcyjnej żony, akurat szycie do nich nie należało. Przynajmniej w tym momencie, nie zamierzał w końcu przekreślać tego, co mogła szykować dla niego przyszłość.
— Wszystkie są super! I ten pies absolutnie wygrywa — roześmiał się, samemu wertując przeróżne wzory, nim znalazł czerwony sweter z wyhaftowanym na nim zielonym dinozaurem owiniętym lampkami, wyraźnie udającym choinkę.
— Patrz to. Christmas Tree-Rex. Uwielbiam ludzi, którzy wymyślają te napisy, poważnie. Albo to. Ten z dinozau-... Santa Claws, pffft — dostał takiej głupawki, że zaczął śmiać się w swoją dłoń, zaraz przykładając sweter do Ravna, by sprawdzić rozmiar.
— Rawr rawr rawr rawr rawr — czy on właśnie zaśpiewał pseudo dinozaurową piosenkę w rytm "Dashing through the snow"? Otóż tak.
— Kim w sumie twój tata jest z zawodu? — zapytał, nie wyłapując podobnej informacji z jego wypowiedzi. No, poza tą zegarową precyzją co niby na swój sposób mogło go naprowadzać na zegarmistrza, ale podejrzewał jednak, że użył tylko tego zwrotu do podkreślenia jego umiejętności.
Słowa Ravna uspokoiły go dużo mocniej, niż niebieskowłosy mógł zdawać sobie z tego sprawę. Odetchnął cicho i spuścił głowę z wymalowaną na twarzy ulgą.
— Nie chcę do końca wchodzić w jego motywację, ale cieszę się, że przynajmniej ty tak nie uważasz. Nie chciałbym denerwować cię na każdym kroku, zwłaszcza że naprawdę zdążyłem cię polubić — uśmiechnął się niemrawo, pocierając końcówkę nosa palcem. Mogli nie widzieć się, nie wiadomo ile razy, ale Everett uważał mimo wszystko, że ma dobre wyczucie w kwestii ludzi. Nawet jeśli ostatnim razem go zawiodło, Kruk od początku wzbudzał w nim pozytywne odczucia. I nijak się to nie zmieniło.
— Hej, sam będę cię wyciągał — powiedział, na nowo uśmiechając się w dużo weselszy sposób, nim szturchnął go ostrożnie ramieniem. W końcu nie chciał go wywalić na ziemię czy coś.
— Co racja, to racja. Weekendy z reguły mam wolne choć połowicznie, więc na pewno uda się coś wymyślić. Wiesz, dają mi zmiany do południa. Nawet jeśli wyjdę o czternastej czy piętnastej to nadal mam sporo czasu dla siebie. Bo tata wraca na weekendy do domu. Dlatego też tylko wtedy dostaję samochód. A szkoda — przeskakiwał z jednego tematu na kolejny, kompletnie się tym nie przejmując. Nie, żeby kogokolwiek kto go znał, jakkolwiek miało to dziwić.
— Prawda, prawda. Szczerze mówiąc, to trochę tego zazdroszczę. W moim przypadku ciężko jest dorwać coś, co będzie za mnie za duże. No ewentualnie za szerokie, ale to jednak nie do końca spełnia swoją rolę w taki sposób, jaki bym chciał. Chyba powinienem nauczyć się szyć, żeby zrobić sobie jakąś solidną kocobluzę we własnym zakresie — zażartował, kręcąc przy tym głową na boki. Nawet jeśli masa jego zainteresowań kręciła się w zakresie perfekcyjnej żony, akurat szycie do nich nie należało. Przynajmniej w tym momencie, nie zamierzał w końcu przekreślać tego, co mogła szykować dla niego przyszłość.
— Wszystkie są super! I ten pies absolutnie wygrywa — roześmiał się, samemu wertując przeróżne wzory, nim znalazł czerwony sweter z wyhaftowanym na nim zielonym dinozaurem owiniętym lampkami, wyraźnie udającym choinkę.
— Patrz to. Christmas Tree-Rex. Uwielbiam ludzi, którzy wymyślają te napisy, poważnie. Albo to. Ten z dinozau-... Santa Claws, pffft — dostał takiej głupawki, że zaczął śmiać się w swoją dłoń, zaraz przykładając sweter do Ravna, by sprawdzić rozmiar.
— Rawr rawr rawr rawr rawr — czy on właśnie zaśpiewał pseudo dinozaurową piosenkę w rytm "Dashing through the snow"? Otóż tak.
Nowy efekt terenu!
Central Plaza stało się jednym z najbardziej newralgicznych punktów dystryktu B. W przypadku wezwania służb przez zwykłych mieszkańców (Liberty) po pojawieniu się Niepoczytalnych, gracze otrzymują wsparcie w postaci jednego dodatkowego NPC, który wspomoże ich w walce. Jego ataki liczą się jako ataki walki wręcz.
Wszystkie trwające fabuły na terenie Central Plaza zostają zakończone.
Nieco pochmurna pogoda sprawiła, że zamiast wałęsania się po ulicach miasta zdecydowałem się na wykorzystanie swego czasu bardziej pożytecznym sposobem. Przynajmniej taki był plan na początku, zamierzałem zaopatrzyś się na kolejne kilka dni, by nie zdychać od głodu, jednak moją uwagę przykłuł napis „Red Coffee“. Wyobraziłem sobie smak kawy i i pyszne ciasto śliwkowe, w którym mógłbym sobie spokojnie pogrzebać w przytulnym lokalu. Przystanąłem przy drzwiach supermarketu i starałem się oprzeć pokusie. Turkotanie przejeżdżających wózków, pikanie kasy oraz wkurzający głos piosenkarki drącej japę nie wabiły mnie w drzwi szarego Loblaw. Chętnie zagrałbym sobie z kimś w szachy.
Już miałem się skierować w stronę kawiarni, gdy kątem oka dostrzegłem w sklepie jakiś ruch. Wtem dotarło do mnie, że japę nie darła piosenkarka na nagraniu, ale jakaś kobieta, uciekająca z przerażeniem od człowieka, który... nie zachowywał się jak zwykły obywatel. Nieprzytomnie potrącił jakieś puste pudła i siał grozę wśród klientów Loblaw. Ludzie zaczęli się z pośpiechem kierować ku wyjściu z supermarketu.
Bronie: -
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (10%), Fałszerstwo i włamania (5%), Walka bronią białą i pochodnymi (10%), Uniki i parowanie ciosów (5%), Kamuflaż i ucieczka (15%)
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (10%), Fałszerstwo i włamania (5%), Walka bronią białą i pochodnymi (10%), Uniki i parowanie ciosów (5%), Kamuflaż i ucieczka (15%)
Ten wypad był katastrofą.
Od samego początku kręcenie się po Central Plaza było dla niego uciążliwe. Omijanie niechcianych rozmów w postaci napotykanych "koleżanek" ze szkoły było główną przyczyną, jednakże brak możliwości zrobienia zakupów w spokoju również przyczyniał się do jego pogorszenia humoru. Od jazgotu małego dzieciaka, któremu matka nie chciała kupić nowej zabawki, po starszawego mężczyznę blokującego przejście tak, że nie dało się go kompletnie wyminąć , jeśli nie chciało się iść całkowicie na około. Gdy w końcu udało mu się pozbierać odpowiednie przedmioty, które planował kupić, jego uszy wyłapały dźwięki paniki, a ludzie zaczęli pchać się do wyjścia, popychając jego drobne ciało tak, że prawie upadłby na ziemię, wypuszczając koszyk z rąk.
Tak też wepchnięto go wprost na wysokiego blondyna.
Zamachał dłońmi, wypuszczając finalnie paczkę z cukrem oraz mąką na ziemię.
- Przepraszam - wymamrotał szybko i jednocześnie niezrozumiale na tyle, że można było odebrać te słowa jako bełkot. Zamrugał oczami, dopiero teraz dostrzegając uderzającego o kartony Niepoczytalnego.
A krzyk przed nim był na tyle przerażający, że momentalnie zwrócił jego uwagę.
Odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni idealnie w momencie, by dostrzec, że coś, co kiedyś było kobietą mającą około 19-20 lat, biegło w ich stronę. Nie miało innego celu po drodze - zupełnie jakby każdy inny zdołał znaleźć sobie inną drogę ucieczki.
Bronie: kastet
Umiejętności: Walka wręcz (6%)
Umiejętności: Walka wręcz (6%)
Wszyscy rzucili towar i w pośpiechu garnęli się do wyjścia przepychając się jak zgraja tępaków. Niefortunnie zostałem wciągnięty w masę ludzką. Zafundowałem sobie kilka bolesnych łokci w żebra zanim udało mi się zejść na bok. Trudno było odnaleźć się w tym całym zamieszaniu i przynajmniej zlokalizować niebezpieczną kobietę. Wpadł na mnie jakiś chłopak, którego „przepraszam“ zupełnie przesłyszałem. Udzielał mi się nastrój spanikowanych ludzi, jednak zanim zdążyłem się odwrócić i wybiegnąć z Central Plazy, znalazła się tuż przy nas postać o szalonych oczach. W przypływie adrenaliny zepchnąłem faceta z jej toru i sam spróbowałem odskoczyć na bok. Tłum zachowywał się jak rybki z filmu dokumentalnego o podmorskim świecie - zstępował agresywnej kobiecie z drogi. Potknąłem się o czyjąś nogę. Bark niepoczytalnej wbił mi się w brzuchu. Straciłem równowagę i z jęknięciem upadłem na bruk. Kobieta zatrzymała się i wlepiła swój wzrok we mnie a następnie zwróciła się w stronę bruneta znajdującego się opodal.
Zacisnąłem zęby i z syknięciem począłem się zbierać z ziemi. Wszystko działo się zbyt szybko i nie mając nikogo, kto pilnował by mi pleców, było mi nagle znowu ciężko. Nie tak jak na plaży. Pomimo tego eliminacja szalonej była konieczna. Dla dobra ogółu. Starałem się w pośpiechu wygrzebać z kieszeni kastet, ale przez ilość adrenaliny potęgowanej piskami tłumu nie byłem w stanie wbić w niego palce.
- Stan Niepoczytalnych:
Niepoczytalna kobieta: cel ataku - Xaxa; 4/4 HP
Niepoczytalny: narazie nie zauważony (Jayem); 4/4 HP
Bronie: -
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (10%), Fałszerstwo i włamania (5%), Walka bronią białą i pochodnymi (10%), Uniki i parowanie ciosów (5%), Kamuflaż i ucieczka (15%)
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (10%), Fałszerstwo i włamania (5%), Walka bronią białą i pochodnymi (10%), Uniki i parowanie ciosów (5%), Kamuflaż i ucieczka (15%)
Popchnięcie zmusiło go do postawienia dwóch dużych kroków przed siebie, by z tego wszystkiego nie przewrócił się na ziemię. To nie był jednak koniec jego problemów - Niepoczytalna Kobieta obrała sobie za niego cel. Jej widok, wygląd i sam fakt, że zbliżała się do niego w niebezpiecznym tempie wystarczyło, by wzdrygnął mocno, próbując uciec. Przeciwniczka okazała się być o wiele szybsza, rzucając się na chłopaka i powalając go, wbijając mu w lewe ramię palce na tyle, że Nathaniel krzyknął z bólu. Wolną ręką próbował ją uderzyć po głowie, by zmusić ją do pozostawienia go w spokoju. Jednakże w obecnej chwili jego atak nie przyniósł żadnego skutku, nie zatrzymując tego koszmaru.
- P-pomocy...! Aaaa, z-zostaw mnie... - wykrztusił z siebie, próbując nogami poruszyć, by zrzucić ją z siebie, kładąc zarazem dłoń na jej okropnej twarzy - w opinii Xaxy - by trzymać ją z daleka od swojego gardła.
Problem dla Jaya jednak nie zakończył się wraz ze stratowaniem przez pierwszą Niepoczytalną. Tuż za nim pojawiła się druga przyczyna paniki ludzi, w postaci około 30-letniego mężczyzny, który obrał go za cel, rzucając się na niego z tym samym zamiarem, co jego "koleżanka" na nastolatka.
Stan Xaxy: Obrażenia lekkie
Rzut kostką
Bronie: kastet (bezużyteczny), przypadkowy przedmiot (rzucony w Niepoczytalnego)
Umiejętności: Walka wręcz (6%)
Obrażenia: stłuczony bok (obrażenie 1. stopnia)
Umiejętności: Walka wręcz (6%)
Obrażenia: stłuczony bok (obrażenie 1. stopnia)
Palce miałem niezgrabne, więc kastet w mojej kieszeni pozostawał bezużyteczny. Owa kobieta zaatakowała przypadkowego nastolatka. Podejrzewałem, że to będzie jeden z jego gorszych dni. Trzymając się jedną ręką za bok wziąłem głębszy wdech, by otrzepać umysł z oszołomienia. Niepoczytalna klęczała nad krzyczącym chłopakiem odwrócona plecami do mnie. Zbliżyłem się do nich w pośpiechu i przywaliłem kobiecie z prawego sierpowego, o ile nie zdążyła zareagować szybciej ode mnie.
Trochę trwało, zanim dotarło do mnie, że wrzask spanikowanego tłumu wokół nas się nasilił. Błądziłem po twarzach wzrokiem, gdy... Kurwa mać. Wyrwałem przypadkowemu człowiekowi z ręki cokolwiek w niej trzymał i rzuciłem przedmiotem w stronę kolejnego Niepoczytalnego. Trafiłem? Kto wie. Wątpiłem jednak w to, że go to zatrzyma, miałem jednak nadzieję na spowolnienie przeciwnika. No i na pomoc z ludu, choć już ponad połowa się rozproszyła. Uciekałem przed nim i gorączkowo starałem się cokolwiek wymyślić.
Bronie: -
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (10%), Fałszerstwo i włamania (5%), Walka bronią białą i pochodnymi (10%), Uniki i parowanie ciosów (5%), Kamuflaż i ucieczka (15%)
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (10%), Fałszerstwo i włamania (5%), Walka bronią białą i pochodnymi (10%), Uniki i parowanie ciosów (5%), Kamuflaż i ucieczka (15%)
Zdecydowanie nienawidził roli "tego gościa, który zaraz da się ugryźć zombiakowi". Jednakże tak właśnie się teraz czuł, gdy próbował powstrzymywać Niepoczytalną od dalszych ataków na niego, jednocześnie czując łzy w oczach, gdy ból ręki nasilał się. Brutalność, bliskość, smród i krzyki jedynie nasilały się, powodując ból głowy. Bał się. Po prostu cholernie się bał, że jeszcze trochę i zamiast odwiedzin w jego mieszkaniu, to będą go widzieć kilka metrów pod ziemią.
Widział jedynie, że nieznajomy blondyn uderzył kobietę. Obrażenia jakie zadał, wydawały się przynieść chwilowy sukces, jednakże Nathanielowi brakowało sił, by próbować ją odepchnąć.
Męski osobnik za to przez moment ze zdezorientowaniem zatrzymał się. Wybrany przez Jaya przedmiot w postaci torebki kobiecej - nawiasem mówiąc, jej właścicielka była zbyt przerażona sytuacją, by zaprotestować - wystarczył do powstrzymania go od ataku. Jednakże to zarazem spowodowało, że zmienił cel na uziemionego nastolatka, zbliżając się do niego. Co gorsza dla niego samego - kobieta ponownie powracała do gry, unosząc rękę, by wycelować w gardło ciemnowłosego.
Stan Niepoczytalnych:
Kobieta - 3/4 HP
Mężczyzna - 4/4 HP
Stan Xaxy:
Obrażenia lekkie
Bronie: kastet (bezużyteczny), metalowy kubeł (?)
Umiejętności: Walka wręcz (6%)
Obrażenia: stłuczony bok (obrażenia 1. stopnia)
Umiejętności: Walka wręcz (6%)
Obrażenia: stłuczony bok (obrażenia 1. stopnia)
Uciekałem przed mężczyzną tak długo, póki nie zauważyłem, że zmienił obiekt zainteresowania. Poczułem przeszywający chłód z tyłu głowy. Wahałem się. Ucieczka z miejsca zdarzenia byłaby najlepszym rozwiązaniem, ale nie mogłem ufać w to, że ktoś inny z tłumu przyjdzie pomóc nieudolnie się broniącemu facetowi. Tak świat nigdy nie działał, a zwłaszcza nie teraz. Dostrzegłem obok siebie stojący kosz ze śmieciem. Mógłbym go użyć jako broni, przeleciało mi przez głowę, gdyż w pobliżu mnie nie stał nikt, komu mógłbym skonfiskować majątek.
Starałem się z obudowy w pośpiechu wyciągnąć metalowy kubeł. Mocowałem się z nim w gorączce. Miałem wrażenie, że trwa mi to całą wieczność i facet za chwilę będzie bez ryja. Nagle coś poluzowało i niemal przewróciłem się na plecy. Wkońcu udało mi się go wyszarpnąć! Wprawdzie narobiłem przy tym niezły syf, jednak to nie było ważne. Pobiegłem szybko zpowrotem i z bojowym rykiem zamachnąłem się metalowym przedmiotem na Niepoczytalną.
Jeżeli nie udało mi się zdobyć kubła, przestałem się z nim mocować i zawróciłem. Spróbowałem wbić Niepoczytalnej palce w oczodoły i odciągnąć ją od bruneta.
Bronie: -
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (10%), Fałszerstwo i włamania (5%), Walka bronią białą i pochodnymi (10%), Uniki i parowanie ciosów (5%), Kamuflaż i ucieczka (15%)
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (10%), Fałszerstwo i włamania (5%), Walka bronią białą i pochodnymi (10%), Uniki i parowanie ciosów (5%), Kamuflaż i ucieczka (15%)
Nie żeby miałby się jeszcze o tym przekonać.
Jego mięśnie rwały go z bólu, gdy próbował trzymać ją od siebie z daleka, jednocześnie też samemu spróbować zadać jakieś obrażenia, bijąc ją na oślep. Zdesperowany atak zdesperowanego nastolatka spowodował jakiś sukces. Palec wbił się w lewy oczodół jej, wywołując w nim wzdrygnięcie wymieszane z obrzydzeniem.
To nie był jednak koniec. W tym samym momencie poczuł lekkość na ciele, a potem ujrzał jedynie wielkie ciało obcego mu mężczyzny. Kobieta źle zniosła jego atak - była na tyle lekka, że taki cios mógł pozwolić ją zrzucić i zmusić, by przeturlała się raz, nie ruszając się póki co. Jeszcze oddychała, ale wyraźnie podwójna kontra wystarczyła, by wprowadzić ją w stan zdezorientowania.
Jednakże szczęście Xaxy nie trwało wiecznie. Mężczyzna-Niepoczytalny pokazał swoje możliwości w momencie, gdy chłopak próbował wstać na obie nogi, uderzając go siłą swojego ciała i odrzucając go tak, że ciałem przejechał po podłożu z dwa metry, trzymając się zaraz potem za brzuch. Boli. Cios w brzuch jaki otrzymał, powodował w nim trudności oddychania, dając mu zarazem wrażenie, że coś się tam zaczęło poruszać wraz z każdym branym wdechem i wydechem.
Coś, czego nie powinno się ruszać.
Stan Niepoczytalnych:
Kobieta - 1/4 HP (Zdezorientowana)
Mężczyzna - 4/4 HP
Stan Xaxy:
Obrażenia średnie
Bronie: kastet (bezużyteczny)
Umiejętności: Walka wręcz (6%)
Obrażenia: stłuczony bok (obrażenia 1. stopnia)
Umiejętności: Walka wręcz (6%)
Obrażenia: stłuczony bok (obrażenia 1. stopnia)
Nie udało mi się uzyskać broni w postaci kosza, więc ponownie nie pozostało mi nic innego niż poleganie na własnych rękach. Krew huczała mi w uszach tak mocno, że nawet gdyby ktokolwiek krzyczał mi coś wprost w twarz, nie byłbym w stanie zrozumieć ani słowa. Wszystko wokół zlewało się w szum i plamy. Kobieta wkońcu oderwała się od swego obiektu westchnień, który nie podzielał jej nazbyt żywego zapału do wspólnego zbliżenia się cokolwiek miałoby to oznaczać. Postarałem się nagrodzić ją kolanem w tył głowy. W ramach próby o knockout. Nie obyło się bez bolesnego kłucia w okolicach wątroby.
Kątem oka dostrzegłem obok siebie ruch. Mężczyzna przemknął tuż obok mnie i postanowił, że studenci są najlepszym materiałem na rolę piłki do koszykówki. Wzdrygnąłem się. Nastolatek powinien nauczyć się samoobrony lub zyskać przychylność Fortuny, bo Niepoczytalni widocznie do niego lgnęli jak najebane laski. Lub geje, w przypadku faceta.
(Elo, wwalam się na tereny Lisów ze wsparciem jak do sieb- oh wait.)
Bronie: Pistolet R-47 + ulepszenie (10/15); Glock FM81 (14/15); kij baseballowy + ulepszenie (13/15), granat hukowy (1/1), strzykawki z lekiem nasennym (1/2), shotgun D-12 (4/5).
Umiejętności: Uniki i parowanie ciosów [100%], walka bronią białą i pochodnymi [35%], walka bronią palną [25%].
Umiejętności: Uniki i parowanie ciosów [100%], walka bronią białą i pochodnymi [35%], walka bronią palną [25%].
Szlag, by to wszystko trafił.
Niepoczytalni sami w sobie byli gigantycznym problemem. Ostatnimi czasy pojawiali się we wszystkich miejscach. Niektórzy radzili sobie z nimi sami, inni zdecydowanie potrzebowali pomocy. I choć Lisy bez wątpienia były dość liczną grupą, nie mogli być wszędzie, zwłaszcza że ataki nigdy nie miały w sobie nic z logiki. To właśnie było w tym wszystkim najgorsze.
Dlatego wsparcie ze strony Nebit było tak nieocenione. Gdyby nie jej zamierzanie celów, ponosiliby dużo więcej ofiar.
– Jestem na miejscu — powiedział do hakerki, biegnąc przed siebie. Cała sprawa była o tyle trudna, że wokół było dość sporo osób. Osób, które najwyraźniej w panice nie do końca wiedziały, jak się zachować.
Właśnie dlatego potrzebowali ich obrony. Choć znaleźli się w tym pierdolniętym mieście, nadal pozostawali bezbronni. Tłum bez problemu dałby radę obezwładnić dwóch Niepoczytalnych, ale każdy był skupiony jedynie na tym, by znaleźć się jak najdalej.
Prawie każdy.
Potrzebował kilku sekund, by rozeznać się w sytuacji. Jakby nie patrzeć, maska na jego twarzy w pewien sposób ograniczała mu pole widzenia. Działała jednak dokładnie w ten sposób, którego potrzebował.
– Nebit, podłącz się do głośników, musisz podbić mój głos — wyciągnął pistolet i odbezpieczył go, unosząc broń w górę. Doskonale wiedział, że hakerka potrzebowała na to ledwie kilkunastu sekund, w końcu nie pracowali ze sobą od dziś.
– NA BOKI, JUŻ! — trzy słowa, które miały się do nich przedostać, były wszystkim, czego potrzebował, by mieć czystą linię strzału. Pociągnął za spust, strzelając w głowę Niepoczytalnego mężczyzny, posyłając jego ciało na ziemię, nim zwrócił się w kierunku drugiego z nich. Nie było jednak szans, by ustrzelił w tym momencie kobietę, nie narażając przy tym dwóch wplątanych w walkę z nią cywili. Ruszył więc powoli do przodu, chowając jednocześnie pistolet. Jeśli nie dadzą jej rady i będą potrzebowali jeszcze jego pomocy, bezpośrednia walka będzie w tym przypadku dużo sensowniejsza.
Link do rzutu kostkami.
Atak bronią palną: 6 (sukces) | Współpraca tłumu: 9 (sukces)
- 1 do użycia Pistoletu R-47
Rzucajcie normalnie na siebie kostkami, mnie uwzględniając tylko w ewentualnym ataku Niepoczytalnej kobiety jeśli przeżyje.
Atak bronią palną: 6 (sukces) | Współpraca tłumu: 9 (sukces)
- 1 do użycia Pistoletu R-47
Rzucajcie normalnie na siebie kostkami, mnie uwzględniając tylko w ewentualnym ataku Niepoczytalnej kobiety jeśli przeżyje.
Nebit nie znajduje się obecnie na terenie zdarzenia - siedzi w swojej piwnicy, nawigując wszystko z odległości
Bronie: ---
Umiejętności: Hakerstwo [20% + rozliczenie w toku]; Fałszerstwo [2%]
Umiejętności: Hakerstwo [20% + rozliczenie w toku]; Fałszerstwo [2%]
"Jestem na miejscu."
To było straszne, że mogła na spokojnie odpowiedzieć: "Przecież wiem". Nie szpiegowała zadnego z Lisów i nie podłączała się do ich urządzeń bez pytania czy konieczności (chyba że akurat zdarzyło jej się kogoś trollować, ale raczej nie grzebała w niczym, co byłoby prywatne), ale nadal była w stanie tak po prostu sprawdzić wszystko co chciała. No ale. I tak używała tylko GPS i puszczała im losowe utwory na Spotify, więc nie mieli sie czego obawiać, co nie?
Tak czy owak, cieszyła się, że jej małe przedsięwzięcia do czegokolwiek się przydawały. Głupia mapa ich terenów z podpiętymi alertami w razie pojawienia się mniej lub bardziej niebezpiecznych zombie kolegów wcale nie była taka głupia.
- Aye sir! - odparła, stukając w klawiaturę tak głośno, że pewnie dało się to słyszeć głośniej niż jej słowa. Nie, żeby już od dawna nie była połączona do wszelkich telebimów, głośników i stacjonarnych urządzeń w całym dystrykcie. To była tylko kwestia wciśnięcia odpowiedniej ikonki i ustawienia głośności. - Zachęcam krzyczeć prosto do telefonu.
Strzeliła kłykciami nim sama podłączyła sie do rzeczonych głośników. Krótka komenda była genialna, ale przydałyby się też inne instrukcje.
- Szanowni klienci i goście, tutaj wasz ulubiony piwniczak! Sytuacja już jest pod kontrolą, prosiłabym o powolne udanie się do jednego z dostępnych wyjść lub schowania się w dostępnych lokalach. Najbezpieczniej będzie użyć wyjść 1C, 2C i 2A, dzięęęękuję.
Bronie: -
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (10%), Fałszerstwo i włamania (5%), Walka bronią białą i pochodnymi (10%), Uniki i parowanie ciosów (5%), Kamuflaż i ucieczka (15%)
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (10%), Fałszerstwo i włamania (5%), Walka bronią białą i pochodnymi (10%), Uniki i parowanie ciosów (5%), Kamuflaż i ucieczka (15%)
Za bardzo go brzuch bolał, a krew szumiała w uszach, by na czymkolwiek więcej zdołał się skupić. Kobieta otrząsała się z podwójnego ataku, jaki doznała chwilę temu, jednakże Nathaniel z trudem dopiero zmuszał swoje ciało do ruchu i podniesienia się z brudnego podłoża. Oddychanie sprawiało mu ból, dłonie drżały, umysł szalał, a okoliczne dźwięki jedynie dokładały mu się do teraz wszystkiego. Jego spojrzenie szarych oczu z trudem skupiło się w stronę biegnącego Niepoczytalnego.
I wtedy jego ciało runęło na ziemię.
Dopiero wtedy dotarło do niego, że ktoś ruszył z odsieczą. Nieznajoma osoba w masce była niczym Mojżesz z biblijnych opowieści, w które niezbyt wierzył, powodując, że tłum uległ jego woli, nie przeszkadzając mu w natarciu. Ludzie też dookoła zaczęli reagować na komunikaty, które wyłapywał co trzecie zdanie.
Niedobrze mi.
Widok martwego ciała nie działał na niego pobudzająco. Zbladł wyraźnie, próbując cofnąć się o krok. Próbując. Jego ciało było niczym wryte w ziemię, a serce biło zdecydowanie za szybko. Rany odniesione w tym starciu były zbyt dokuczliwe dla niego.
W dodatku to nie był koniec.
Kobieta otrząsnęła się z szoku. Mimo iż otrzymała sporo obrażeń, jak i straciła wzrok w jednym oku, sprawiała wrażenie o wiele bardziej niebezpieczniejszej niż do tej pory. Momentalnie ruszyła na nich, z jednym zamiarem - dobić.
O ile w ogóle można mówić o tym per "zamiar".
Stan Niepoczytalnych:
Kobieta - 1/4 HP
Mężczyzna - 0/4 HP [*]
Stan Xaxy:
Obrażenia średnie
Rzut: Cel ataku - wszyscy
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach