Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Starbucks
Pon Paź 26, 2020 10:24 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:30 pm, w całości zmieniany 5 razy
First topic message reminder :

TEREN WOLVES
Starbucks
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Niegdyś w tym miejscu mieściła się odwiedzana tłumnie przez nastolatków kawiarnia artystyczna.  Gdy jednak sprawy przybrały taki, a nie inny obrót, właściciele szybko porzucili zarówno rodzinne miasto, jak i interes. Miejsce przejęła jedna z największych korporacji, która do tej pory cieszy się niesamowitą popularnością. Przychodzący tu ludzie szukają spokoju i jakiejkolwiek namiastki normalności. Właściciele miejsca wiedzeni doświadczeniem, wyposażyli okna w szyby kuloodporne, by zapobiec wszelkim strzelaninom. W razie niebezpieczeństwa można uciec jednym z trzech wyjść ewakuacyjnych, które zostały rozrysowane na kolorowym menu. Mimo mocnego odcięcia miasta od reszty świata Starbucks dba o to, by wybór kaw, gorących czekolad oraz innych napojów zmieniał się równie często co w innych siedzibach. Choć w ten sposób mogą zapewnić klientom różnorodność i dostarczyć nowych propozycji smakowych, w tych ponurych czasach.

__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Wolves, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.

avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Starbucks
Sob Kwi 17, 2021 8:18 pm
Ingerencja Mistrza Gry
Aktywni NPC: ???

  Jeśli myśleli, że chłopak będzie po prostu stał i słuchał ich pogawędek, czekając uprzejmie aż zdecydują się co robić, grubo się mylili. Wystarczyło, by wychwycił moment, gdy Kiana kuca przy ziemi, wyraźnie robiąc coś z wazonem. Odsłonięcie się w przypadku tak agresywnego pojeba było raczej średnim pomysłem. Nic dziwnego, że momentalnie zerwał się w rykiem do biegu - być może nieco chwiejnego, najwyraźniej efekty gaśnicy nadal go trzymały - i skoczył na nią z impetem wgniatając ją prosto w szkło, które sama rozbiła. Byc może dla własnej pewności złapał ją drugi raz i przygmocił w nie jeszcze raz, wbijając je głębiej w jej ciało. Nie były to może wielkie rany, które uniemożliwią jej dalsze poruszanie się, walkę czy cokolwiek ale bez wątpienia bolały jak skurwysyn. Usuwanie ich potem zresztą też nie miało należeć do najprzyjemniejszych.
  Ciężko było stwierdzić co tak naprawdę właśnie się przed nimi odgrywało. Nie był to z pewnością żaden przemyślany i ukierunkowany atak. Chłopak nie miał najmniejszych powodów, by zaatakować Kianę. Jeśli jego celem byłaby leżąca z roztrzaskaną głową kobieta, już dawno temu wziąłby nogi za pas. Miał kompletnie gdzieś wszelkie ostrzeżenia, krzyki, prowokacje, nie wyglądało nawet na to, by miał jakiś plan. Zupełnie jakby jego mózg po prostu tępo wybierał cel, skupiał się, a następnie robił wszystko, by się go pozbyć.
  Jedna z jego rąk wylądowała na sporym szklanym odłamku. No teraz to zdecydowanie nie wyglądało zbyt dobrze. Zawarczał głośno Kianie prosto w twarz, zaraz unosząc rękę ze szkłem do góry, wyraźnie skupiając się na jej gardle. Wyglądało na to, że prócz czystej agresji, zaczynał mieć drobne problemy ze skupieniem się.

Czas na odpis: 72h.

Obrażenia:
Hailey: te same co w poprzedniej turze.
Kiana: zawroty głowy, mocny ból na skutek powbijanych w całe ciało odłamków szkła. Na ten moment, rany znacznie utrudniają ci poruszanie się i będą się leczyć przez 1 następną fabułę. Zaleca się jak najszybsze ich opatrzenie, by uniknąć wdania się zakażenia i zwiększenia obrażeń z lekkich do średnich.

Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Starbucks
Nie Kwi 18, 2021 4:32 pm
Czy była pewna? Oczywiście, że nie. Nie miała pojęcia co się działo. Czy w mieście rozwijała się właśnie jakaś zaraza czy może ktoś rozprowadzał jakiś nowy narkotyk i właśnie są świadkami jego działań? Tak czy inaczej byli w niezłej dupie. Jeśli mieli do czynienia z nowymi dragami powinna jak najszybciej dostać się na komisariat i sprawdzić czy to był odosobniony przypadek czy ktoś inny także padł ofiarą substancji. Lecz by to zrobić najpierw musiała opanować obecną sytuacje i odstawić Hailey i Shane’a w bezpieczne miejsce.
„Ta, no pewnie. Dla mnie to chleb powszedni,” odpowiedziała chłopakowi kiwając tylko głową gdy usłyszała jego następne słowa. Oczywiście zrobi co może by atakujący ich chłopak przeżył, ale jeśli będzie musiała wybrać między nimi, a nim… no wybór był raczej prosty.
Nie zdążyła powiedzieć już nic więcej, ponieważ rozszalały mężczyzna nagle zerwał się do biegu i rzucił się na nią z rykiem godnym jakiejś bestii. Nie miała czasu się zasłonić czy odskoczyć. Wyrżnęła z impetem prosto w rozbite szkło tracąc oddech. To zabolało. Nie dane jej było zaczerpnąć tchu gdyż chłopak chwycił ją ponownie i jeszcze raz przywalił nią w asfalt pełny odłamków.
Cichy jęk wyrwał się z jej gardła gdy czuła jak szkło przebija jej skórę i wbija się praktycznie wszędzie. Oj czekały ją bardzo nieprzyjemne godziny, a wyciąganie odłamków bolało jeszcze bardziej. Takie to było właśnie jej zasrane szczęście.
Wzrok miała lekko zamglony, a do tego obraz przed jej oczami dziwnie wirował. No pięknie. Jeszcze tego jej brakowało. Próbowała zrzucić z siebie chłopaka, ale ten zaparł się całym ciałem i nie była w stanie się go pozbyć. Gdy w jego dłoni nagle pojawił się kawał szkła, Kiana zaczęła się wiercić, ale jedyne co zyskała to jeszcze większy ból pleców. Gdy chłopak zawarczał jej prosto w twarz unosząc rękę z odłamkiem nad jej gardło poczuła narastającą w niej panikę. Nie tak wyobrażała sobie ten dzień, a już na pewno nie to miała na myśli mówiąc kiedyś, że jeśli ma zginąć to na służbie. Po za tym w jego oczach zauważyła jakby przebłysk zdezorientowania, który jednak zniknął równie szybko jak się pojawił. Nie żeby w tej chwili miało to większe znaczenie.
Kiana zaczęła nerwowo rozglądać się na boki w poszukiwaniu czegokolwiek by jakoś zrzucić chłopaka z siebie. Prawą dłonią przesunęła po asfalcie, a gdy jej palce natknęły się na większy kawałek wazonu złapała go i uniosła do szyi napastnika. Wystarczyło by jednym ruchem wbija go w miejsce gdzie była tętnica i po paru minutach chłopak byłby martwy. Zawahała się jednak. Czy napewno chciała mieć jego krew na dłoniach? Przecież jeśli był pod wpływem substancji odurzających to pozbawi życia niewinną osobę. Musiał istnieć inny sposób. Spojrzała w stronę Shane’a i nie zwlekając dłużej krzyknęła tak głośno jak była w stanie:
„Shane ściągnij go ze mnie! Masz gaśnice zrób z niej użytek i celuj w głowę!” Modliła się w duchu by ten nie stchórzył. Dla bezpieczeństwa zacisnęła palce wokół kawałka szkła jeszcze ciaśniej. Trzeciej opcji nie było.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Starbucks
Nie Kwi 18, 2021 6:38 pm
"Raczej przeżyjesz."
Doskonały wniosek. I jaki trafny. Hailey aż uśmiechnęła się delikatnie, łapiąc za wyciągniętą do niej dłoń i ślamazarnie się podnosząc.
- To nie apokalipsa zombie - odezwała się dopiero na wzmiankę o ewentualnym nadejściu "pobratymców" tego kolesia. W sumie, była ciekawa, czy był uciekinierem z psychiatryka, naćpany, czy po prostu nie spodobał mu się walentynkowy Deadpool a nie miał pod jaki pociąg się rzucić. I już miała rzucić kolejnym żartem, kiedy ta spierdolina zrobiła coś, przez co nasza operukowana gwiazda internetu stanęła jak wryta, nim była w stanie cokolwiek z siebie wydusić. Chyba wróciły jej chęci wyrzygania tego i owego.
- Kiana! - chciała wykrzyknąć, ale nawet to zabrzmiało niesamowicie słabo, padając z jej ust akurat w tym momencie. Kim, pomimo niesamowitej chwiejności, równowagę utrzymując niemalże wyłącznie dzięki jako takiemu trzymaniu się ramienia znajomego, postanowiła nieco ślimaczo wcielić swój poprzedni plan w życie - powoli uniosła jedną z nóg, sycząc przy tym niesamowicie przez napięte mięśnie brzucha, by, zgadliście, zdjąć wreszcie ten swój wielki bucior i bez większego zastanowienia rzucić nim w głowę tego psychicznego zjeba. Niby zajęła sobie sekundkę na wycelowanie mniej więcej w dobre miejsce, ale z tym, jak ciągle kręciło jej się jeszcze w głowie, nic nie było wiadomo. Na razie jednak swoje skupienie przeniosła z powrotem na dziewczynę. - N-nad czym się zastanawiasz, przypierdol mu tym!
Nawet była tym razem słyszalna!
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Starbucks
Pon Kwi 19, 2021 9:37 pm
- Tego nie wiesz - wytknął w odpowiedzi Kassir. - Nie da się przewidzieć ciągu zdarzeń - nic, tylko wypatrywać, jak z końca ulicy zaczyna się zbliżać  armia ludzi, kierując się wolnym chodem ku tej trójki w jednym zamiaru - dorwać się do ich móz... Nie, dobra, teraz to ja przesadzam. Uznał, że jakkolwiek byłoby dziwnie w tym mieście, do pojawienia się zombie było jeszcze daleko.
Jednakże dopóki co, nie było dane poświęcić więcej czasu na zastanawianie się. Nieznajomy podjął kolejny atak, tym razem decydując się na żywszy cel w postaci Kiany. Taka zmiana zdarzeń sprawiła, że momentalnie wyleciało mu z głowy kwestia dzwonienia na policję. Widząc wcześniejszą reakcję typa nie mógł odnieść wrażenia, że próba przemówienia do niego - nawet stosując gwałtowne i głośne słowa - spełzłaby na niczym.
Nie żeby sytuacja wyglądała na taką, która pozwalała sobie na więcej czasu dla bardziej pokojowego zachowania.
- Hailey, wybacz! - szybkie przeprosiny, jakie skierował w jej stronę zostały zgubione w powietrzu, gdy przestał stanowić podparcie dla dziewczyny. Mając szybki wybór - pomiędzy pozostawieniem różowowłosej istoty a skazaniem drugiej kobiety na dość nieciekawy los - postanowił poddać się bardziej emocjom, które sprawiły, że Hailey została sama, by spróbować chociaż zapobiec nieszczęściu.
Znajdując się za ową dwójką, chwycił chłopaka za łydki i pociągnął do siebie, by  zsunąć go z Kiany. Włożył w ten ruch sporo siły, z zamiarem wywołania efektu zaskoczenia, nie chcąc mu dawać czas na reakcję. Chciał zarazem chwycić go za ręce, pociągając do tyłu, by chociaż częściowo skrępować jego ruchy.
Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Re: Starbucks
Czw Kwi 22, 2021 4:30 am
Ingerencja Mistrza Gry
Aktywni NPC: ???, policjanci;

  Próba ratunku ze strony Shane'a, szybko zakończyła się porażką. Chłopak, gdy tylko zorientował się, że ten próbuje go jakkolwiek ściągnąć, zaczął wierzgać jak oszalały. Plus był taki, że kompletnie zapomniał o ataku na Kianę. Szkło wylądowało z brzękiem na ziemi, gdy skupił się na odegnaniu nowego agresora. Kassir na swoje nieszczęście, zaliczył solidnego kopa w twarz, który zaraz powalił go zresztą na ziemię, pozostawiając elektryka w stanie zamroczenia.
  Sytuacja mogłaby się wydawać wybitnie nieciekawa, gdyby nie sprawny rzut ze strony Hailey. Ciężki but przywalił chłopakowi z taką siłą, że jego głowa odgięła się niebezpiecznie w bok. Zaraz po tym spojrzał na Kianę, zachwiał się nieznacznie i opadł na nią bezwładnie, wyraźnie tracąc przytomnąć.
  Nokaut.
  Dziewczyna mogła być z siebie dumna. Koniec końców walka dobiegła końca. Gdzieś w oddali dało się słyszeć syreny policyjne, nim radiowóz zaparkował przed Starbucksem. Ze środka wyskoczyło dwóch uzbrojonych policjantów. Każdy z nich próbował się rozeznać szybko w sytuacji, wyraźnie nie wiedząc czego oczekiwać. Całe szczęście jeden z nich zdawał się rozpoznać Kianę z posterunku.
  — Pani Inspektor — skinął jej głową, podczas gdy drugi z nich podszedł ostrożnie do zmasakrowanej i bez wątpienia martwej kobiety, która padła ofiarą chłopaka.
  — Co tu się do cholery stało? — obaj raz po raz rozglądali się wokół, nim szybko zabrali się za podnoszenie ich z ziemi i uważne oględziny.
  — Będziemy potrzebowali waszych zeznań. Któreś jest w stanie wymagającym natychmiastowej pomocy?
  — Cóż, jej już na pewno nie pomożemy — mruknął drugi, wyciągając z kieszeni tablet. Odpalił notatnik i spojrzał na całą trójkę, zaraz zawieszając wzrok na koledze — ty przesłuchaj mężczyznę, ja wezmę dziewczynę. Pani Inspektor złoży zeznania osobiście na komisariacie?
  Jego zdanie bez wątpienia było pytaniem, gdy spojrzał na nią wyraźnie oczekując odpowiedzi.

Czas na odpis: 72h. Po zeznaniach nastąpi rozliczenie i będziecie wolni, choć zalecam całej trójce wizytę w szpitalu. Możecie ją uznać za diagnozę + fabułę leczącą. *wink*

Obrażenia:
Hailey:  dwa duże siniaki na brzuchu,  cztery głębokie, pociągłe bruzdy przez całe prawe przedramię (wierzch). Na ten moment, rany znacznie utrudniają ci poruszanie się i będą się leczyć przez 1 następną fabułę. Zaleca się opatrzenie ręki, by uniknąć wdania się zakażenia i zwiększenia obrażeń z lekkich do średnich. Mdłości ustąpiły.
Kiana: zawroty głowy, mocny ból na skutek powbijanych w całe ciało odłamków szkła. Na ten moment, rany znacznie utrudniają ci poruszanie się i będą się leczyć przez 1 następną fabułę. Zaleca się jak najszybsze ich opatrzenie, by uniknąć wdania się zakażenia i zwiększenia obrażeń z lekkich do średnich.
Shane: duży siniak na prawym policzku, mocne zawroty głowy i powoli ustępujące zamroczenie.

Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Starbucks
Pią Kwi 23, 2021 5:08 pm
Masa przekleństw cisnęła jej się na usta gdy chłopak zaczął się rzucać na boki. Jeśli jeszcze raz warknie jej w twarz to tym razem albo wbije mu kawał wazonu w oko, albo koleś poczuje jej sierpowego. Tymczasem aż się skrzywiła gdy zamiast wyładować złość na niej, to Shane oberwał kopniakiem w policzek. Ale z tego będzie siniak, przeleciało jej przez myśl. Na szczęście w całym tym zamieszaniu chłopak wypuścił z dłoni kawał szkła, a Kiana odetchnęła z ulgą. Mimo groteskowej sytuacji, trupa leżącego parę kroków od niej i szkła powbijanego w plecy dziewczyna parsknęła śmiechem, gdy ciężki bucior wylądował obok jej twarzy.
"10 punktów dla Hailey..." mruknęła pod nosem i gdyby nie fakt, że w dłoni kurczowo trzymała kawałek wazonu pokazała by jej kciuka. Śmiech zamarł jej na ustach w momencie gdy chłopak znowu na nią spojrzał. Spodziewała się kolejnego ataku, ale on zakołysał się i upadł na nią, wgniatając ją w rozbite szkło. Z czego zrobione były te buty, betonu?
"No zaje-kurwa-biście..." wycedziła, a słysząc syreny policyjne poczuła jednocześnie ulgę i irytację. No tak. Zawsze zjawiają się po fakcie. Kiana zaczęła się siłować z ciałem mężczyzny, ale był on zbyt ciężki. Odetchnęła z ulgą gdy para policjantów ściągnęła go z jej ciała. Bardzo powoli i chwiejnie podniosła się z ziemi, starając się nie krzywić. Kawałek szkła, który ciągle miała w dłoni odrzuciła na bok i rozejrzała się dookoła. Co za burdel. Machnęła ręką na słowa jednego z policjantów i podeszła powoli do dwójki znajomych. ”Dzięki za pomoc, bez was... no nie byłoby ciekawie.”
Odwróciła się w stronę mundurowych i krzyżując ramiona przed sobą omal nie prychnęła.
"Jedyna osoba, która może cokolwiek wyjaśnić leży nieprzytomna," wskazała głową na zombie-chłopca.
"Ta dwójka, dziewczyna ma rozoraną rękę, a chłopak oberwał mocno w twarz," podeszła dość chwiejnie do ciała martwej kobiety, wyciągając z kieszeni telefon Hailey i cyknęła nim parę zdjęć.  Schowała urządzenie i jeszcze przez chwilę wpatrywała się w ciało kobiety, nieświadomie zaciskając pięści. Przeniosła wzrok na policjanta słysząc jego pytanie.
„Nie mamy na to czasu. Musimy jak najszybciej dowiedzieć się co mu się stało i z kim miał kontakt. Ty,” wskazała palcem na policjanta stojącego obok. „Skuj go i zawieź na komisariat. Niech przebada go lekarz, a technicy pobiorą próbki do badań. Uprzedzam, koleś gryzie i jest niezwykle niebezpieczny. Ty natomiast,” wskazała na drugiego mężczyznę. „Rzetelnie zapiszesz wszystko co Ci powiemy. Najpierw jednak wezwij ekipę i zasłoń ciało tej biedaczki. Będziemy czekać w środku,” Kiana odwróciła się od mundurowych, poprawiła odznakę na pasku i spojrzała na Shane’a i Hailey. „Kto wie, może znajdzie się ktoś, kto nie zwiał i zrobi nam po kawie. Chodźcie,” rzuciła by rozluźnić nieco atmosferę, tym samym starając się iść prosto mimo, że coraz mocniej kręciło jej się w głowie, a każdy krok był koszmarem.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Starbucks
Sob Kwi 24, 2021 6:48 pm
- SHANE - zaskamlała jedynie w reakcji na cios lądujący na nieszczęsnej twarzy znajomego. Co za gówno! Gdyby nie zareagowała pierwsza tylko stamtąd spierdoliła, mogliby bez problemu uniknąć całej tej sytuacji. Ewentualnie Kiana, która okazała się super inspektor kapitan sierżant pułkownikiem komisarzem, a nie fajną panią z bubble tea barku, mogłaby spokojnie po prostu wykonać jakiś ostrzegawczy strzał i unieruchomić tego typa. O wiele spokojniejsza i mniej gwałtowna. Wszystko. Przez. Hailey.
Ale i wszystko dzięki Hailey, o czym przekonała się, kiedy jej desperacki rzut okazał się dość celnym. Geniusz zbrodni, doprawdy. Odetchnęła z ogromną ulgą, a nawet i jeszcze zabisowała, widząc policję. Nigdy chyba nie miała aż tylu pozytywnych przeżyć z psami w ciągu jednego dnia. Ba! Miesiąca. Zwykle trafiała na te skorumpowane gówna. Może nawet i oni nimi byli, no ale. Wiadomo o co chodzi.
Tylko ten. Bo. "Pani inspektor" właśnie robiła zdjęcia martwego ciała...
- E-ej, bo... to mój telefon. P-przerzuć to sobie potem - bo jednak... rzygać jej się chciało na widok tej biednej laski. Znalezienie czegoś takiego w telefonie byłoby słabą zabawą w Corpse Party. Fujka.
"Któreś jest w stanie wymagającym natychmiastowej pomocy?" Uniosła zadrapaną rękę, krzywiąc się znacząco. Jeny, błagam, niech nie zostaną jej po tym blizny. Wolałaby nie musieć zakrywać tego tatuażami czy czymkolwiek.
- Nie wiem czy to takie poważne, kolega ma gorzej, bo oberwał w bambola.
Co za próba zrobienia z sytuacji wielkiego żarciku. Zresztą, Kiana chyba też chciała poklaunować, co niesamowicie ucieszyło Kim. Mimo wszystko nie chciała, żeby teraz siedzieli jak banda smutnych emo dzieci. Ta faza minęła ludziom już parę lat temu.
- Chcę drugie venti la-... pomóc ci iść, Kiana? - tak jakby sama nie potrzebowała właśnie z tym pomocy. I ej, nie żeby coś, ale Shane został złapany za łokieć. - Pokaż buzię.
Nie, Szejni, nie pokazuj. Jak to zrobisz to ta okropna baba pocałuje cię w ten smutny policzek, fuj. XD
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Starbucks
Sob Kwi 24, 2021 11:50 pm
Ćwir, ćwir, ćwir
Niemalże miał wrażenie, że nad jego głową pojawiły się żółte ptaszki niczym z kreskówek, gdy rysowana postać straciła kontakt z rzeczywistością. Jednakże wraz z powrotem do świata żywych, wrażenie ustępowało, dodając w zamian negatywne odczucia. Kolejne co jego umysł zarejestrował, to chłód i niewygodę ziemi, na której obecnie znajdował się. Potem pojawił się ból w okolicach prawej strony twarzy oraz niewyraźna wizja otaczającego go świata. Co ja... Zacisnął mocniej powieki na kilka sekund, by zebrać się w sobie, po czym spróbować usiąść. Zawroty w głowie i skołowanie nie pozwoliły mu od razu rozeznać się w sytuacji, wyłączając go z niej na pewien czas.
- Co do... - wizja nie była na tyle wyraźna jakby chciał, a wbijanie wzroku w jeden punkt stanowiło obecnie jeden problem. - Było zostać przy gaśnicy - wymamrotał sam do siebie, przykładając lewą dłoń do czoła. Jego pamięć nie chciała odtworzyć wydarzeń z przed upadku, ale ból doraźnie mu podpowiadał, że nadzwyczajnie na świecie oberwał.
Pojawienie się policji potraktował głównie z obojętnością, będąc bardziej zaabsorbowany próbą połączenia ze sobą faktów związanych z obecnymi zdarzeniami. Miał wrażenie, że sytuacja się uspokoiła, ale nie bardzo umiał zrozumieć dlaczego. Zawroty głowy nie pozwalały mu na lepsze skupienie myśli na daną chwilę. Jednakże powoli odzyskiwał lepszy kontakt z otoczeniem, będąc już na obu nogach. Chociaż miał wrażenie, że w każdej chwili się przewróci.
Mam nadzieję, że skończy się to zaraz. Jest do kitu. Zaraz się znów przewrócę.
- Co z tamtym typem? - spytał się, powstrzymując chęć wypowiedzenia na głos, co myślał o tym wszystkim. - Może trzeba mu zafundować kaganiec - wymamrotał ledwo słyszalnie, szukając wzrokiem napastnika. Dość powoli przez to, że nie chciał jeszcze bardziej fundować sobie dodatkowych wrażeń. Do tego dochodziło wrażenie, że zrobi mu się głównie niedobrze, jeśli wizja nie uspokoi się.
- Eeee... Przesłuchanie? A chwila przerwy? - lekko zaprotestował, gdy dotarł do niego sens słów. - I tak nie uciekniemy... - chociaż kusiło spróbować. Jego odczucia  powodowały w nim spadek chęci na temat rozmawiania na temat tych zdarzeń. Przynajmniej przez kolejne kilka minut, aż jego stan fizyczny nie uległby lekkiemu polepszeniu.
Wypuścił powoli powietrze z płuc.
Kawa?
Uniósł jedną brew, rozważając ową propozycję.
- Nie idę. Świętuję moją nową przyjaźń z ulicą - rzucił w odpowiedzi. - Stanowi świetne oparcie w razie obrywania po twarzy - lekko uniósł kącik ust w krzywym uśmieszku. Nie był pewny, czy zdołałby przejść do środka budynku, a co dopiero rozkoszować się smakiem gorącego napoju.
I niepokoiło go to, że widoczny świat przechylał się raz w jedną, a raz w drugą stronę. Z przewagą na drugą w momencie, gdy poczuł, że Hailey chwyciła go za ramię. Skrzywił się lekko na słowa różowowłosej, kręcąc przecząco głową.
- Figa. Nic mi - tutaj uniósł rękę i lekko pstryknął Hailey w czoło. - nie będzie.
Przyłożył dłoń wolnej ręki do policzka, zasłaniając widok policzka przed światem. Z ust wyrwało mu się syknięcie. Zamknął oczy, chcąc dać ciału swoistą chwilę na ustabilizowanie się, nim podjąłby decyzję o zmianie miejsca.
- Dobra, miejmy to za sobą. Kwestia kawy jest kusząca. Może znajdziemy tam coś do pierwszej pomocy jako dodatek.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Starbucks
Wto Maj 04, 2021 5:04 pm
Ingerencja Mistrza Gry
Aktywni NPC: ???, policjanci;

  Policjant, którego wskazała Kiana, ściągnął brwi patrząc na nią z wyraźnym niezrozumieniem.
  — Z całym szacunkiem Pani Inspektor, ale chłopak nie nadaje się na przesłuchanie, a my nie mamy lekarza na komisariacie. Musimy go zabrać do szpitala. Rzecz jasna, jeśli upiera się Pani przy tej decyzji, wykonam rozkaz, proszę jednak o jasne zeznanie na głos, że w razie jego śmierci, bierze Pani na siebie za nią pełną odpowiedzialność — no jasne, chyba nikt nie spodziewał się, że wszyscy ot tak zaczną wykonywać rozkazy i brać na siebie wszelkie konsekwencje czynów tylko dlatego, że ktoś tak poprosił.
  "E-ej, bo... to mój telefon."
  Drugi z policjantów, który miał spisać zeznania spojrzał z powątpiewaniem na obie kobiety. Czy ona naprawdę właśnie robiła zdjęcia miejsca zbrodni telefonem cywila? Nikogo nie powinno dziwić, że podszedł do niej i łagodnie, choć zdecydowanie wyciągnął urządzenie z jej dłoni, pakując je do woreczka.
   — Telefon zostaje uznany za dowód rzeczowy. Pani Inspektor, bardzo proszę by usiadła Pani na krześle i poczekała na przyjazd karetki. W takim stanie nie jest Pani w stanie pełnić swoich obowiązków, nie możemy sobie pozwolić na podobne błędy — w jego głosie pojawił się chłód, choć zapewne był on nie tyle wynikiem faktycznej troski, co faktu że dokładała im w ten sposób obowiązków.
  Policjant pokiwał głową na zgłoszenie obrażeń, jednocześnie zatrzymując ich w miejscu.
   — Pogotowie będzie tu lada moment. Przesłuchanie nie zajmie dłużej niż dwie minuty, proszę po prostu powiedzieć co tu się wydarzyło i podać swoje dane kontaktowe. W razie gdybyśmy potrzebowali dokładniejszych zeznań skontaktujemy się z państwem telefonicznie — poinformował Shane'a, zaraz na chwilę się zwieszając, nim przeniósł wzrok na Hailey — ... a z Panią mailowo. Telefon będzie do odbioru na komisariacie w przeciągu czterdziestu ośmiu godzin.
  Przynajmniej posłuchali drugiej części rozkazu i po zrobieniu kilku zdjęć dodatkowych, faktycznie zasłonili ciało.
  — Zacznijmy od początku, jak do tego doszło? — obaj mężczyźni przeszli do wyznaczonych sobie wcześniej osób, biorąc się za swoje zadanie.

Obrażenia:
Hailey:  dwa duże siniaki na brzuchu,  cztery głębokie, pociągłe bruzdy przez całe prawe przedramię (wierzch). Na ten moment, rany znacznie utrudniają ci poruszanie się i będą się leczyć przez 1 następną fabułę. Zaleca się opatrzenie ręki, by uniknąć wdania się zakażenia i zwiększenia obrażeń z lekkich do średnich. Mdłości ustąpiły.
Kiana: zawroty głowy, mocny ból na skutek powbijanych w całe ciało odłamków szkła. Na ten moment, rany znacznie utrudniają ci poruszanie się i będą się leczyć przez 1 następną fabułę. Zaleca się jak najszybsze ich opatrzenie, by uniknąć wdania się zakażenia i zwiększenia obrażeń z lekkich do średnich.
Shane: duży siniak na prawym policzku, średnie zawroty głowy, zamroczenie ustąpiło.

Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Starbucks
Sro Maj 05, 2021 1:29 pm
Kiana westchnęła przeciągle i nerwowo przeczesała dłonią włosy, brudząc je krwią, kurzem i bóg wie czym jeszcze. Ciągle zapominała, że nie była już na swoim dawnym posterunku i, że tutaj pewne sprawy załatwiało się inaczej. A może wszystkiemu winny był narastający ból głowy?
"Ehh w porządku. Zabierzcie go do szpitala i niech dwójka mundurowych go pilnuje by nie zwiał," nie pozwoli by dostało jej się za zgubienie jedynej osoby, która mogła im wyjaśnić o co w tym wszystkim chodziło. Już i tak pewnie czekał ją dywanik jak pojawi się na komendzie.
Słysząc słowa Hailey, Kiana zdążyła jedynie posłać w jej stronę ostrzegawcze spojrzenie, ale było już za późno. Słowa zostały rzucone, a oficer patrzył na nią w sposób jaki ona mierzyła każdego żółtodzioba.
"Chcę te zdjęcia mieć u siebie na komputerze. Bez obróbek. I komplet akt jak będą gotowe," powiedziała rzeczowo zanim policjant zdążył schować telefon do worka dowodowego.
"Nic mi nie jest," rzuciła, ale usiadła na najbliższym krześle co spowodowało tylko mocniejsze zawroty głowy. Nie chciało jej się tłumaczyć dlaczego użyła telefonu dziewczyny, a nie swojego. Prawdę mówiąc nie musiała nic im mówić, była w końcu od nich wyższa stopniem i dopóki Hatheway jej nie opieprzy miała w dupie co oni uważali o jej metodach. Spojrzała na Hailey i Shane'a sprawdzając jak owa dwójka się trzyma.
"Wybacz Hailey, daj znać jak nie oddadzą Ci telefonu w ciągu dwóch dni," z tego co wiedziała o dziewczynie smartphone pewnie był jej całym życiem. Kiana powędrowała wzrokiem za jednym z policjantów i odechnęła z ulgą gdy ten zaczął zasłaniać ciało denatki. Wzięła głęboki wdech i wróciła myślami do wydarzeń sprzed paru minut.
"Piliśmy kawę gdy nagle był wrzask, huk i horda uciekających ludzi. Jak wyszłam na zewnątrz chłopak wisiał nad ofiarą wgryzając się w jej ciało. Chcieliśmy go powstrzymać, ale wtedy rzucił się na nas, co widać," wskazała głową na Hailey i Shane'a. "Moim zdaniem mamy tu do czynienia albo z jakąś chorobą albo narkotykiem. Zabrzmi to niedorzecznie, ale chłopak przypominał zombie. Zachowywał się jak dziki zwierz, jakby sterował nim instynkt, a nie rozum," skończyła swoje zeznanie, opierając łokcie na kolanach i zwiesiła głowę. W tym momencie potrzebowała tequili i może jakiś przeciwbólowych?
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Starbucks
Czw Maj 06, 2021 10:44 am
Co za brutal z tego Kassira, żeby ją tak po prostu w czoło atakować. Zmarczyła delikatnie nos, posyłając mu żartobliwie oburzone spojrzenie. Choć plany o kawie chyba i tak musiały zostać przeniesione na potem. No nic, najwyżej weźmie coś w drodze ze szpitala, bo... faktycznie ktoś powinien był to obejrzeć.
Tak jak ktoś chciał obejrzeć jej telefon. No super, i jak ona miała słuchać muzyki w drodze powrotnej?
"Telefon będzie do odbioru na komisariacie..."
- A. Okej. Jakby po prostu mogli państwo dać znać - wzruszyła barkami. Najważniejsze pliki i tak siedziały u niej w chmurze. Na wypowiedź Kiany pomachała tylko dłonią przy swojej twarzy. Przecież to nie była jej wina, zrobiła to pewnie odruchowo. - Nie no, spoko, będę po prostu musiała słuchać rozmów ludzi wracając, fuj - parsknęła rozbawiona. Niby telefon był dla niej mega ważny, ale bardziej martwiła się tym, że mogłaby mieć tam jakieś podejrzane pliki. Na szczęście Lisi komunikator siedział na osobnym, starym telefonie z jakiegoś 2022 czy innego niesamowitego roku pandemicznego.
- To ja może zapiszę adres mailowy na jakiejś kartce? - rzuciła na dobry początek, wyciągając dłoń w razie gdyby faktycznie dali jej coś do pisania. A jeśli dali, to i Hailey słowa dotrzymała, nim westchnęła ciężko. Jeny, nie lubiła gadać z policją, nawet jeśli bywali mili. - Kolega szedł akurat zamówić kawę, no i nagle usłyszałam jak jakiś typ wrzeszczy, większość osób zaczęła uciekać, a my, e... powiedzmy, że zrobiłam głupotę, bo chciałam sama tego psychola odciągnąć. No ale on dosłownie- - urwała na chwilę, wykrzywiając się, jakby zaraz miało się jej znowu latte podnieść do gardła, tym razem nie od ciosu, jaki otrzymała. - Drapał ją, okładał, nie wiem, to było obrzydliwe... n-no i chciałam go jakoś zepchnąć, zwrócić jego uwagę, tylko że mnie złapał i, no, tak - tu wskazała na zadrapane przedramię. - Reszta chciała jakoś pomóc i, no cóż, też widać efekty. Ale ej, mój but uratował sytuację.
Ona dosłownie zawigglowała oskarpeconą stopą jak gąsieniczką żeby pokazać, że jej sneaker był nieco nie na miejscu.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Starbucks
Sob Maj 08, 2021 1:23 am
Uśmiechnął się, widząc spojrzenie Hailey. Przynajmniej na to było mu łatwiej zareagować, bo kwestia odnośnie pewnego pudełeczka do komunikacji dodała mu do zawrotów głowy lekki ból.
- Um... - niemalże nad głową Shane'a pojawiła się wielka ikonka ładowania danych. Niemalże. - Czy czasem... teraz to ja nie mam twojego telefonu? - w tym całym zamieszaniu to on został ostatnim właścicielem komórki Kiany. - Daj mi chwilkę, zaraz ci go oddam - Jak... Jak tylko trochę się poczuję lepiej. Brzmiało to jak wewnętrzna obietnica, ale nie zapowiadało się na to, by sam z siebie miał zamiar teraz podejść do kobiety.
- Dzisiejsza policja nie ma ani grosza empatii - westchnął. - Tylko w głowie przesłuchania, a zero pomocy - wizja polepszała się, co przyjął z dobrym nastrojem. Zawroty z czasem mogły ustąpić, pozostawiając głównie echo wspomnień związanych z tym. Jednakże pozytywne wiadomości miały swój limit, a on nadal nie zdawał sobie sprawy, jak piękną pamiątkę mu pozostawił tamten kopniak.
Kawa. Litości. Chyba jej nie napiję się dzisiaj.
I tyle było też z celebrowania nowej przyjaźni, ale uznał w pewnym momencie, że nie było co zwlekać dalej. W jego oczach panowie nie wyglądali na zbytnio chętnych do kompromisów, a jemu było dalekie od użerania się z nimi ponownie.
- Skoro i tak muszę mieć to za sobą... - przekazał swoje dane, które od niego wymagali, nim wytężył swój umysł, by spróbować sensownie im odpowiedzieć.
Jak? Sam chciałbym wiedzieć.
- Nie wiem - powiedział od razu. To wszystko można określić jako jedno wielkie "NIE WIEM". - W jednym momencie kupowałem kawę, w drugim dotarło do mnie, że dzieje się niecodzienne wydarzenie - coś bardziej dziwnego niż zazwyczaj. - Niełatwo zignorować krzyki, uderzenia o szybę, krew... A, że uznałem,  że nie mogę siedzieć bezczynnie, gdy za oknem przedstawiała mi się scena niczym z taniego horroru... - przewrócił oczami. - ... więc gdy wyszedłem zobaczyć co się dzieje - wraz z nieodstępnym towarzyszem zwanym gaśnicą. - Skończyło się na próbie powstrzymania go od zabicia tamtej nieszczęsnej osoby i przy okazji nas samych - chociaż nie był pewny, czy kobieta jeszcze żyła nim sam dołączył do tej akcji. - Oraz innych. Był w dziwnym stanie, nie docierały do niego żadne słowa - Na zagrożenie? - to było całkiem możliwe. Próbował skupić się na wspomnieniach, ale zawroty głowy nie pomagały mu w tym. - Ciężko mi to określić.
Hm... Może to jakaś mutacja wirusa czy coś? - wysunął wniosek, myśląc o niecodziennym zachowaniu agresora. - Albo wścieklizna...  Mam nadzieję, że znowu jakiś typ nie zjadł nietoperza lub inne dziwne cosie - powtórek z przed prawie dziesięciu lat tutaj nie chciałby zobaczyć. Nawet jeśli obecnie można było znaleźć wspomnienia w przestarzałych memach, to raczej nikomu nie byłoby na rękę, by dostać nowszą wersję.
- Coś jeszcze potrzebuje Pan wiedzieć ode mnie? - dodał jeszcze, odsuwając dłoń od policzka. - Czy jestem wolny?
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Starbucks
Czw Maj 13, 2021 10:21 am
Ingerencja Mistrza Gry
Aktywni NPC: ???, policjanci;

  Policjanci spisywali każde słowo. Dzięki urządzeniom było to zresztą dużo prostsze. Palce sprawnie wklepywały tekst, nadążając za ich zeznaniami, dopytując w trakcie jedynie o kilka podstawowych rzeczy taki jak imię i nazwisko, numer telefony czy adres, pod którym można się z nimi skontaktować. Hailey dostała długopis, dzięki któremu mogła zapisać swój adres mailowy. Zaraz znalazł się on zresztą w drobnej bazie danych tuż obok jej zeznań.
  — Cóż, znajomi powinni się cieszyć, że tak dobrze rzuca Pani... butem — jeden z policjantów choć starał się zażartować i nieznacznie uśmiechnąć, zaraz ponownie spoważniał. Pokiwał też głową na podejrzenia Kiany, wzdychając cicho pod nosem. Niezależnie od tego co to było, nie było wątpliwości, że sprawiało im problem.
  Drugi z policjantów, ten który przesłuchiwał Shane'a, zebrał do końca informacje i pokręcił głową na boki.
  — Jest Pan wolny. Gdybyśmy potrzebowali czegoś więcej bądź przesłuchania wtórnego, skontaktujemy się telefonicznie. Proszę na siebie uważać — zaraz po tym odszedł do swojego partnera, wyraźnie zamierzając porównać ze sobą na szybko ich zeznania, by ustawić jakiś przebieg przed przybyciem na miejsce reszty służb. Cała trójka była już jednak wolna i nie wyglądało na to, by ktokolwiek miał się nimi w dalszym ciągu interesować.

Obrażenia:
Hailey:  dwa duże siniaki na brzuchu,  cztery głębokie, pociągłe bruzdy przez całe prawe przedramię (wierzch). Na ten moment, rany znacznie utrudniają ci poruszanie się i będą się leczyć przez 1 następną fabułę. Zaleca się opatrzenie ręki, by uniknąć wdania się zakażenia i zwiększenia obrażeń z lekkich do średnich. Mdłości ustąpiły.
Kiana: zawroty głowy, mocny ból na skutek powbijanych w całe ciało odłamków szkła. Na ten moment, rany znacznie utrudniają ci poruszanie się i będą się leczyć przez 1 następną fabułę. Zaleca się jak najszybsze ich opatrzenie, by uniknąć wdania się zakażenia i zwiększenia obrażeń z lekkich do średnich.
Shane: duży siniak na prawym policzku, średnie zawroty głowy, zamroczenie ustąpiło.

Wynagrodzenie:
Cała trójka: 300 Punktów Umiejętności + 100$
Hailey: Bonusowe 20 Punktów Umiejętności + 20$ za znokautowanie napastnika i umożliwienie pojmania go żywcem.


Koniec Ingerencji MG
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Starbucks
Czw Maj 13, 2021 2:08 pm
Podniosła głowę i wlepiła swój lekko zamglony wzrok w Shane'a potrzebując chwili by ogarnąć co on do niej mówił. No tak, jej telefon.
"Zaraz...zaraz go od Ciebie wezmę," jak tylko jej mózg przestanie robić salta. Adrenalina powoli opadała, co niestety powodowało, że coraz mocniej odczuwała każdy wbity kawałek szkła w jej ciało. Po prostu super.
Dwójka policjantów w końcu dała im spokój i znając procedury pewnie zaczęli porównywać ze sobą notatki, ale szczerze mówiąc ona miała to gdzieś. Skoro nie chcieli jej pomocy i uznali, że nie nadaje się do służby niech im będzie. Dla niej oznaczało to wolne popołudnie.
Bardziej zastanawiała się co powinna teraz zrobić. Siedzieć tu i czekać na przyjazd karetki, czy może samemu udać się do jakiejkolwiek kliniki?
Podniosła się z krzesła z widocznym trudem i podeszła do Shane'a.
"Trochę nam to spotkanie nie wyszło," stanęła przed nim i wyciągnęła rękę, czekając by chłopak podał jej telefon. Spojrzała na Hailey uśmiechając się pod nosem na widok jej bosej stopy. Rzut butem zapamięta na długo.
"Macie jakiś pomysł co teraz?" rzuciła do obojga. Jej mózg pracował na zwolnionych obrotach. Najchętniej wróciłaby do domu i spędziła resztę dnia na kanapie popijając tequilę, ale coś jej podpowiadało że jeszcze trochę będzie musiała na to poczekać.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Starbucks
Sob Maj 15, 2021 11:31 am
Chyba koniec?
Wychodziło na to, że spełnił swój obywatelski obowiązek opowiadając - miał nadzieję, że w miarę sensownie - to, co miało tutaj miejsce. Oczywiście pomijając nadal wielkie "nie wiem" jakie cisnęło mu się na usta. Czarnowłosy zdecydowanie był za, by zrozumieć zachowanie nieznajomego napastnika, ale zaś wiedział, że z oficjalnych źródeł będzie ciężko to określić. Co napiszą do gazet i stron internetowych? Podświadomie zaczął się zastanawiać nad tym.
Na razie jednak przeszedł do bardziej przyziemnej rzeczy, jaką było oddanie telefonu. Zrobił to bez większego wahania, uśmiechając się nieco.
- Nie tak wyobrażałem sobie pokazywanie ci miasta. Ale przynajmniej telefon jest w całości - można było to uznać za swojego rodzaju sukces, że nie ucierpiał sprzęt elektroniczny. W porównaniu do ich samych. Zamroczenie przeszło mu całkowicie, a zawroty głowy uznał za znośne i pozwalające normalnie funkcjonować. Nie mógł jednak nie zastanawiać się, czy poszło o coś więcej, a on bagatelizuje zagrożenie.
Chociaż z innej strony to i tak było lepsze niż zapach spalonej skóry.
- Ciekawe o co poszło. Może taki jest efekt wścieklizny? Albo jedzenia podejrzanej kuchni. Niektóre stanowiska w China Town sprawiają, że wolisz nie wiedzieć, czym dokładnie jest mięso w misce - pozwolił sobie na zastanawianie się nad tą sprawą, skoro i tak nie było wiadomo dokładnie.
Pytanie Kiany zmusiło go do przejścia na nieco inne tory względem myśli.
- Są dwie opcje - odparł Kassir. - Albo idziemy do szpitala, by nas ogarnęli - odgiął jeden palec. - Albo wracamy wypić kawę jak gdyby nic - pokazał drugi palec. - Chociaż nim do czegoś przejdziemy, jestem całkowicie chętny wobec kilkuminutowej przerwie.
Przy czym to zarazem sprawiało, że samo spotkanie można było spisać na straty? Nie umiał sobie na to odpowiedzieć.
- Dobra, ogarnijmy się jak przystało na dorosłych ludzi - zadecydował zaraz potem. - W nadziei, że nie napotkamy dzisiaj już na takich ludzi. Nie wiem czy moja twarz zniesie drugie kopnięcie.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach