Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Starbucks
Pon Paź 26, 2020 10:24 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:30 pm, w całości zmieniany 5 razy
First topic message reminder :

TEREN WOLVES
Starbucks
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Niegdyś w tym miejscu mieściła się odwiedzana tłumnie przez nastolatków kawiarnia artystyczna.  Gdy jednak sprawy przybrały taki, a nie inny obrót, właściciele szybko porzucili zarówno rodzinne miasto, jak i interes. Miejsce przejęła jedna z największych korporacji, która do tej pory cieszy się niesamowitą popularnością. Przychodzący tu ludzie szukają spokoju i jakiejkolwiek namiastki normalności. Właściciele miejsca wiedzeni doświadczeniem, wyposażyli okna w szyby kuloodporne, by zapobiec wszelkim strzelaninom. W razie niebezpieczeństwa można uciec jednym z trzech wyjść ewakuacyjnych, które zostały rozrysowane na kolorowym menu. Mimo mocnego odcięcia miasta od reszty świata Starbucks dba o to, by wybór kaw, gorących czekolad oraz innych napojów zmieniał się równie często co w innych siedzibach. Choć w ten sposób mogą zapewnić klientom różnorodność i dostarczyć nowych propozycji smakowych, w tych ponurych czasach.

__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Wolves, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.

Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Starbucks
Nie Sie 07, 2022 1:38 am
- Więc jak zamieszkamy razem, postaram się codziennie działać, byś jednak uwierzył - lekko uniesiony kącik ust był niczym zapowiedź wyzwania, jakie zamierzał sobie zarzucić pod tym względem.
- Moje uczucia nie są słabe - żachnął. -Chociaż mam nadzieję, że i to ciebie tyczy się - czy nie straci wobec niego uczuć przez daną sytuację?
Westchnął mimowolnie.
- Hailey jest moją przyjaciółką, jak i Słowik - musiał teraz przyznać sobie, że jego przywiązywanie uwagi do zazdrości było zdecydowanie zbyt słabe. - Nie wiem, gdzie widzisz powód, by być zazdrosnym, ale nie masz o co. Naprawdę - pogłaskał go jeszcze dla uspokojenia.
Czerwienisz się dalej? Hmm.
- Oja? A wydawałeś się być taki pewny siebie - musiał się z nim trochę podroczyć. Miał zbyt widoczną reakcję, by mógł sobie od tak odpuścić. - Wczoraj tak samo.
Nawet jeśli nie doszli do niczego więcej.
- Ale nie martw się, będę grzeczny, dopóki sam nie będziesz gotów do tych spraw.
To była już obietnica z jego strony. Mimo własnego zachowania, zamierzał uszanować fakt tego, że potrzebował chwili dla siebie (lub dwóch), by móc się przygotować. Nie żebym czasem sam tego nie potrzebował. Nie zamierzał jednak już tego wypowiadać na głos.
Zerwanie?
- Hm, co się stało? Coś nabroiłeś? - nie wiedział, dlaczego nagle poruszył taką kwestię. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie rozterki targały młodszego.
- Jeśli nie będziesz chciał, nie zerwę z tobą, Jace. Chociaż i tutaj wolałbym jednak nie dopuścić do tego - schował dłonie za plecy. - Wolałbym rozwiązanie w postaci porozmawiania i dojścia do ugody niż zerwanie przez kłótnię - wyciągnął prawą rękę i podrapał się nią po karku. - To raczej normalne, że dojdzie ewentualnie między nami do spięcia. Oboje mamy swoje poglądy na dane sprawy i swoje zdanie, które tworzy z nas takie, a nie inne jednostki. Ale jeśli chcemy zachować dalszy związek, to przede wszystkim komunikacja jest istotna - podszedł bliżej, kładąc dłoń na jego policzku.
- Spójrz na mnie, Jace i zaufaj nieco bardziej mi, i sobie. Nie myślę o zerwaniu z kimś, kto zaproponował mi prawie związek małżeński. Wiesz, to bardzo mogłoby utrudnić sprawę.
Przewrócił oczami, finalnie w taki sposób komentując całą sprawę.
- Chociaż proszę, nie wymagaj ode mnie przyznawania się na głos, że jestem zazdrosny. To trochę zawstydzające.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Starbucks
Nie Sie 07, 2022 2:02 am
Uśmiechnął się w odpowiedzi, nie do końca wiedząc, co takiego Shane mógł zaplanować, ale zdecydowanie nie zamierzał narzekać. Zaraz westchnął i spojrzał na niego z wyraźnym zwątpieniem.
Shane, kupiłem nam mieszkanie. Naprawdę myślisz, że zrobiłbym coś podobnego, gdybym nie był ich pewien? Poza tym przypominam, że to ja zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Jesteś kilka miesięcy do tyłu — powiedział, stukając go palcem w policzek. W końcu taka była prawda. Przez większość czasu Kassir nawet nie pamiętał o tym, że istnieje, podczas gdy Everett myślał o nim nieustannie.
Mógłbym powiedzieć to samo. Ale zazdrość chyba ogólnie nie jest zbytnio racjonalna. Hailey jest śliczna, urocza, drobna, śmieszna, utalentowana, no i jest dziewczyną. I do tego uwielbia się do kogoś przylepiać, więc... — zawahał się, zaraz cicho wzdychając — ... nie do końca się czuję komfortowo na myśl, że ktoś może wisieć ci na ramieniu i w ogóle. Z konkretnych powodów.
Wymruczał pod nosem, podnosząc na niego powoli wzrok, gdy zaczął się z nim drażnić. Milczał, wiercąc się jedynie w miejscu, wyraźnie nie wiedząc, co powiedzieć, dopóki Shane niejako mu nie odpuścił. Choć późniejszy temat i tak nadal go nieco stresował.
Przed chwilą wyglądałeś, jakbyś chciał ze mną zerwać — powiedział cicho, mimo to nie przerywając mu jego kolejnych słów. Zrobiło mu się nieco lżej, gdy pokiwał energicznie głową, zaraz przekrzywiając ją nieco na bok.
Ale jeśli nie przyznasz się na głos, a ja się nie domyślę to czy to nie zaprzecza temu, że komunikacja jest istotna? No bo jeśli mi nie powiesz, to nie będę wiedział. Postaram się, ale... — rzucił mu niepewne spojrzenie, nie do końca wiedząc, jak to rozwiązać.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Starbucks
Nie Sie 07, 2022 2:26 am
- O właśnie, co do kupienia w ogóle - dźgnął go w klatkę piersiową. - Czy ty wyłożyłeś całą kwotę? Lepiej przyznaj się, ile poszło na to, skoro to wspólne mieszkanie, to chcę dać połowę kosztów.
Wytknął mu momentalnie ten zakup, zdradzając tym samym lekką irytację, że nie mógł wnieść własnego wkładu w to.
- Um - to była prawda. Nie zakochał się w nim od razu i zdecydowanie nie mógł mówić o miłości od pierwszego wejrzenia. Mimo to, jego zdanie zdołało się zmienić na tyle, by sam próbował się starać o Jonathana.
- Oh. OH. To prawda, ale nie patrzę na nią przez pryzmat tego - przyznał. - Przyjaźń to przyjaźń. Ona i Słowik to takie dwa chochliki - które zbyt dobrze nierzadko się bawiły jego kosztem. - Nie przeszkadza mi takie lepienie, bo wiem, że nic za sobą więcej nie niesie. Mogę spróbować to ogarnąć... - nawet jeśli nie wiedział w jaki sposób. - ... czyli jesteś zazdrosny o to, że ktoś mnie dotyka, hm? - to akurat było ciekawe odkrycie.
Wychodziło na to, że zdecydowanie mieli wiele do nauki o samych sobie.
- Ah, co? - wyglądał? Serio? Potarł dłońmi policzki, zastanawiając się nad tym. - Wybacz. Nie zamierzam zrywać z tobą przez irytację związaną z tym, że komuś poświęcasz aż tyle uwagi. Gdyby tak było, nie wydzwaniałbym do ciebie w momencie zrozumienia, że nie umiem przekazać konkretne emocji tego typu. W tym przypadku jest tak samo. Mówiłem ci nie raz, jestem emocjonalnym nieogarem, nie zmieniło się nic od tamtej pory.
Jak widać, jego logika i emocje nadal też kłóciły się ze sobą, co też zrozumiał wraz ze słowami młodszego.
- ... domyśl się raczej nie wystarczy? - westchnął. - Widzę, długa droga przed nami. To zawstydzające, ale dobra. Postaram się mówić o tym bardziej otwarcie. Albo... - popatrzył na niego z błyskiem w oku. - Poproszę o dodatkową atencję dla złagodzenia moich odczuć - wyciągnął ręce w jego stronę. - Nim stąd pójdziemy.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Starbucks
Nie Sie 07, 2022 2:44 am
Szlag. Mógł nie poruszać tego tematu. Uśmiechnął się więc jedynie, drapiąc się po policzku.
Porozmawiamy o tym jutro, okej? — skoro i tak mieli tam jechać to przynajmniej będą w temacie. Zaraz spojrzał na niego, słuchając co miał do powiedzenia z cichym westchnieniem.
Niby tak, ale sam byłeś przed chwilą zazdrosny o jednego ze swoich przyjaciół, mimo że wiesz, że ani on, ani ja nie ucieklibyśmy razem na drugi koniec miasta, by ze sobą być. No i skoro przeszkadzało ci tylko to, że z nim rozmawiam, to podejrzewam, że nie byłbyś zachwycony, gdyby się na mnie wieszał, obejmował czy siadał mi na kolanach — powiedział ostrożnie, nie chcąc insynuować, że coś podobnego mogło w ogóle mieć miejsce. Po prostu potrzebował przedstawić mu swój punkt widzenia — ale sam fakt, że powiedziałeś, że spróbujesz, dużo dla mnie znaczy.
Uśmiechnął się nieśmiało, zaraz słuchając dalej tego, co miał do powiedzenia. Podrapał się po policzku z cichym śmiechem.
Niestety, raczej nie. Z reguły potrafię wyczuć, że ktoś jest zły, poruszony czy cokolwiek innego, ale to niestety nie łączy się z umiejętnością czytania im w myślach. Ale jestem pewien, że jak zaczniemy ze sobą mieszkać to prędzej czy później nauczę się wchodzić ci do głowy — zażartował, prostując się nieznacznie, gdy wygciąnął ręce w jego stronę. Momentalnie się ożywił, odzyskując swój wygląd przeszczęśliwego golden retrievera. Objął go bez najmniejszego zawahania, od razu całując krótko w bok szyi, nim przeniósł się na jego usta, tym razem pogłębiając nieco pocałunek, przesuwając jednocześnie dłonią po jego plecach. Musnął jego język swoim, w głębi duszy ciesząc się, że nikt inny nie postanowił nagle skorzystać z łazienki.
Swoją drogą. Axel jest trochę straszny — wyszeptał w tajemnicy, nadal trzymając go przy sobie.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Starbucks
Nie Sie 07, 2022 3:21 am
- Hm... Jutro - zgodził się na odłożenie tematu, postanawiając jednak nie zapomnieć o tym i dać się przez to zbyć ewentualnie.
Wysłuchał jego słów, po czym lekko pokręcił głowę, postanawiając trochę naprostować wyjaśnienie sytuacji.
- Mi nie chodziło o rozmowę samą w sobie, tylko w jaki sposób i jak reagowałeś na niego - wymamrotał, lekko protestując na podsumowanie całej sytuacji jako w ten sposób. - Zdawałeś się być strasznie w niego zapatrzony - podzielił się ze swoim punktem widzenia. - No i inne sprawy. Ale no, niby wiem, ale jednak wiem też, że Słowik skupia uwagę obu płci na sobie. A nie bardzo mi się widzi wizja chłopaka zauroczonego moim najlepszym przyjacielem - brzmiało to już na telenowelę, ale jednak takie sytuacje miały odzwierciedlenie w realnym życiu.
- Mieszkanie razem oraz spędzanie czasu - uściślił. - Zdecydowanie mamy jeszcze wiele do nauki o samych sobie.
Miło było zanurzyć się w jego objęciu i korzystać z ciepła, by ogrzać siebie samego. Zadrżał, czując delikatne łaskotki na szyi nim oddał się samemu pocałunkowi, czując przy tym jego pogłębienie. Uznał, że to zdecydowanie niezbyt najlepsze miejsce do takich rzeczy, ale... zarazem nie miał ochoty jakoś zwracać uwagę na to. No i nie mieli dodatkowej widowni na swoje szczęście.
Zawiesił się na moment, zastanawiając się nad chłopakiem swojego przyjaciela.
- Jest poważny. Jak poznacie się ze Słowikiem lepiej, to przyuważysz, że są swoimi przeciwieństwami. Niezbyt z nim mam do czynienia, nie licząc spotkań ze Słowikiem. Ale... Pasują. Przeciwieństwa się przyciągają? - wyszeptał w odpowiedzi, czując, że jednak mu to pasowało. Cieszył się z tego, że jego kumpel miał kogoś i podchodzi do tego poważnie. Tak samo, jak miało to na niego wystarczająco dobry wpływ, by nie musiał się martwić dzień w dzień. Fizycznie jego ciało wyglądało o wiele lepiej niż z czasów, gdy czarnowłosy był sam.
- Ale mogę cię ogólnie chronić od strasznych rzeczy - zadeklarował cicho. - Chociaż nie wiem, czy chcesz słuchać takich słów ode mnie w łazience - zachichotał zaraz potem, nadal nie podnosząc głosu.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Starbucks
Nie Sie 07, 2022 3:34 pm
"Zdawałeś się być strasznie w niego zapatrzony."
Bo jestem w niego zapatrzony — odpowiedział, uważnie się w niego wpatrując. Nawet jeśli nie miało to nic wspólnego z tym co wymienił dalej.
Uwielbiam i wspieram Lisy od kiedy w ogóle pojawiły się w mieście i zaczęły pomagać innym. Kupowałem każdy merch, jaki z nimi wychodził. Więc usadzenie przede mną Słowika to tak jakbyś usadził przede mną jakąś gwiazdę telewizji, która zawsze była poza moim zasięgiem. Już nie muszę chyba wspominać o tym, że mój chłopak też jest jednym z nich. Więc to jest na swój sposób zauroczenie, ale nie takie, o jakim myślisz. Po prostu jestem tą osobą, która będzie wspierać was z ulicy, klaskać i jarać się, jacy jesteście super, wypisując posty na twitterze. Co nie znaczy, że będę chciał się umawiać z całym gangiem — odgarnął lekko jego włosy, zatykając jeden z kosmyków za jego ucho — poza tym, ty też skupiasz uwagę obu płci na sobie. Połowa mojego zespołu tylko czeka, aż zerwiemy, by móc położyć na tobie ręce. I wątpię, by żartowali.
Wymamrotał, odwracając na chwilę wzrok w bok. Mógł się spodziewać, że Shane raczej nie zrozumie, o co mu chodziło. Jakby nie patrzeć przez to, że Jace w gruncie rzeczy nie miał przyjaciół za wyjątkiem Nathaniela, który i tak trzymał się z dala od niego, nie potrafił się postawić na jego miejscu. Dla niego klejenie się do niego było częścią czyjegoś charakteru i zamierzał to akceptować, bo w momencie gdy się poznali, dana osoba zachowywała się tak samo.
Skoro ci to nie przeszkadza, to chyba znaczy, że sam za bardzo ograniczam i upominam ludzi. Po prostu przestanę to robić, by przyzwyczaić się do myśli, że to normalne — stwierdził w końcu, drapiąc się po karku. Może rzeczywiście przesadzał, gdy prosił dziewczyny, by nie chodziły z nim pod rękę, gdy robili wspólnie zakupy czy mieli wypady firmowe. W końcu, zanim był z Shanem też się tak zachowywały, a nic ich nie łączyło.
Zdecydowanie nie znam się na związkach.
"Ale mogę cię ogólnie chronić od strasznych rzeczy."
Fantastycznie, zawsze bałem się zepsutych spłuczek. Bardzo doceniam — powiedział ze śmiertelnie poważną miną, dopiero po chwili parskając śmiechem, nim spojrzał w stronę drzwi — okej, może faktycznie już chodźmy.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Starbucks
Nie Sie 07, 2022 4:05 pm
Zrozumiał. Tak samo jak fakt, że po prostu zachował się głupio wcześniej.
- Zostaje mi głównie przeprosić, tak? - wymamrotał jedynie na podsumowanie. - Jeny, ja wiem, że spotkanie z nim to sporo znaczy dla ciebie. Po prostu... Ugh. Mój mózg dostał downa i zaczął rejestrować to w taki sposób, co ci opisałem. Na serio, nie musisz nic zmieniać z tym, zwłaszcza, że wiem, że uwielbiasz Lisy. Ale postaram się serio być grzeczny i ci mówić, co mi chodzi po głowie.
Zamrugał zaraz potem oczami, przechylając pozycję na bok.
- Hm, to mają problem. Twoje fanki tym bardziej. Obawiam się, że mogą być rozczarowane faktem, że jednak nie będziesz wolny - zamyślił się na głos. - Przyznam jednak, że jeśli przyszłość rozwinie się w pewien sposób, to sceneria w której nie nazywasz mnie chłopakiem, jest realna. Tylko, że wtedy wolałbym określenie narzeczony - ostatnie słowa wypowiedział o wiele ciszej. - Zresztą, mają zbyt wysoko postawioną poprzeczkę. Trafiłem na zajebistego chłopaka i nie zamierzam się z nim rozstawać.
Musiał jednak samemu sobie przyznać, że to wszystko było bardzo skomplikowane.
- Przecież dopiero co mówiłem ci, że będę starać się na to zwracać uwagę innym - odparł spokojnie. - Przede wszystkim musimy być wobec siebie fair, nie? Więc jak wolisz? Pozwolić im na takie zachowanie czy odmówić? - uznał, że najbardziej wygodniej będzie wybrać jedną scenerię dla ich obu. Nie chciał wychodzić na hipokrytę, gdyby robił o to problem, a samemu nie stosował się zarazem.  - Cokolwiek nie wybierzesz, postaram się dostosować.
Przewrócił oczami, słysząc jego odpowiedź na taką deklarację. No co za złośliwa istota.
- Przypomnę ci, gdy zepsuje się spłuczka w domu - odciął się momentalnie. - I stracisz kontrolę nad... toaletą. Bardzo poważna sprawa - pokiwał głową. - Ale na razie nie będę ci opowiadać o terrorze nazwanym rachunkiem za wodę. Wracamy. I dziękuję za przytulenie. I za same słowa - z tymi słowami go wyminął, wyciągając zaraz potem rękę w jego stronę. - Chodźmy.
Powrócił do Słowika i Axela już w lepszym humorze. Tak, by mogli skończyć resztę posiłku, zdecydować w kwestii opłacenia, zgarnięcia rzeczy (w tym nieszczęsnego ogona) i udaniu się już do mieszkania przyjaciela, by...
... by zdecydowanie nie dać mu tym razem wygrać w piciu.

z/t wszyscy
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach