▲▼
First topic message reminder :
Po długiej i nużącej podróży, gdy w końcu opuścili pokład samolotu, wyciągnął Harveya na zewnątrz lotniska najszybciej jak to było tylko możliwe. Ponieważ w mieście była godzina czternasta, trochę zajęło mu złapanie wolnej taksówki. Wrzucili swoje bagaże do bagażnika i gdy usiedli z tyłu, Roro podał od razu kierowcy adres i sprawdził swoją komórkę. Zawsze gdy tu wracał, czuł się dziwnie tylko dlatego, że mógł swobodnie posługiwać się swoim ojczystym językiem, od którego w Kanadzie zaczynał się odzwyczajać. W dodatku chcąc nie chcąc musiał przyznać, że tutejszy klimat i temperatura zdecydowanie bardziej mu odpowiadały, głównie przez sam fakt, że nie musiał nosić kurtki.
– Pojedziemy do hotelu, tam coś zjemy. Może być? – zerknął na Harveya chcąc sprawdzić, czy taki rozwój sytuacji mu odpowiada.
Po długiej i nużącej podróży, gdy w końcu opuścili pokład samolotu, wyciągnął Harveya na zewnątrz lotniska najszybciej jak to było tylko możliwe. Ponieważ w mieście była godzina czternasta, trochę zajęło mu złapanie wolnej taksówki. Wrzucili swoje bagaże do bagażnika i gdy usiedli z tyłu, Roro podał od razu kierowcy adres i sprawdził swoją komórkę. Zawsze gdy tu wracał, czuł się dziwnie tylko dlatego, że mógł swobodnie posługiwać się swoim ojczystym językiem, od którego w Kanadzie zaczynał się odzwyczajać. W dodatku chcąc nie chcąc musiał przyznać, że tutejszy klimat i temperatura zdecydowanie bardziej mu odpowiadały, głównie przez sam fakt, że nie musiał nosić kurtki.
– Pojedziemy do hotelu, tam coś zjemy. Może być? – zerknął na Harveya chcąc sprawdzić, czy taki rozwój sytuacji mu odpowiada.
Harvey nie puścił jego dłoni dopóki Roro sam tego nie zrobił, korzystał z okazji i głaskał kciukiem znajomego. Gdy tylko zobaczył zarys rzeki i otwierającą się przestrzeń, przyspieszył kroku. Nic nie mówił, tylko patrzył na budynki, na łodzie i promy, na odbicia świateł w wodzie, na chmury i zachodzące słońce. Chociaż był świadkiem podobnych obrazów setki razy, to zawsze czuł się jakoś wyjątkowo, jakoś smutno i wesoło naraz. Odruchowo sprawdził, czy widać choć parę gwiazd i z zawodem stwierdził, że na razie światło jest zbyt silne. A może i po zapadnięciu zmroku ich nie będzie widać?
Nie odezwał się, nawet nie patrzył na towarzysza, ale parę razy pokiwał głową na znak, że chce tu wrócić. Nagle jakby się obudził, wyjął aparat, szybko dobrał odpowiednie ustawienia i zrobił parę zdjęć panoramy, a dopiero potem usiadł obok Roro. Zerknął na niego i przez chwilę patrzył tak, jakby zaraz miał coś powiedzieć. Zerknął wzdłuż deptaka, czy nie ma nikogo w pobliżu i przyłożył opuszkę kciuka do swoich ust, a potem lekko do ust znajomego, po czym jakby nigdy nic spojrzał na wodę, jednocześnie z kieszeni wyciągając paczkę cygaretek.
Nie odezwał się, nawet nie patrzył na towarzysza, ale parę razy pokiwał głową na znak, że chce tu wrócić. Nagle jakby się obudził, wyjął aparat, szybko dobrał odpowiednie ustawienia i zrobił parę zdjęć panoramy, a dopiero potem usiadł obok Roro. Zerknął na niego i przez chwilę patrzył tak, jakby zaraz miał coś powiedzieć. Zerknął wzdłuż deptaka, czy nie ma nikogo w pobliżu i przyłożył opuszkę kciuka do swoich ust, a potem lekko do ust znajomego, po czym jakby nigdy nic spojrzał na wodę, jednocześnie z kieszeni wyciągając paczkę cygaretek.
Z lekkim uśmiechem przypatrywał się cały czas znajomemu, kiedy robił zdjęcia i kiedy usiadł obok niego, jednak zdziwił się trochę, gdy jego kciuk wylądował na jego ustach. Kiedy zrozumiał co miał na myśli fotograf, odwrócił od niego wzrok. Gest fotografa rozczulił go na tyle mocno, że zagryzł wargi i przez chwilę musiał uspokajać swoje myśli, żeby się nie rozkleić.
Po chwili delikatnie zabrał Harveyowi aparat i odsunął się na drugi koniec ławki. Uważając, żeby niczego nie popsuć, włączył go i przez chwilę dumał nad sensownymi ustawieniami, lecz stwierdził, że nie ma o niczym pojęcia i zadbał tylko o ostrość, po czym zrobił zdjęcie palącemu fotografowi. Przybliżył się do niego z powrotem i oddał mu aparat zapisując sobie w pamięci, że musi potem w jakiś sposób zdobyć to zdjęcie.
- Wracamy powoli? - zapytał, kiedy Harvey skończył palić.
Po chwili delikatnie zabrał Harveyowi aparat i odsunął się na drugi koniec ławki. Uważając, żeby niczego nie popsuć, włączył go i przez chwilę dumał nad sensownymi ustawieniami, lecz stwierdził, że nie ma o niczym pojęcia i zadbał tylko o ostrość, po czym zrobił zdjęcie palącemu fotografowi. Przybliżył się do niego z powrotem i oddał mu aparat zapisując sobie w pamięci, że musi potem w jakiś sposób zdobyć to zdjęcie.
- Wracamy powoli? - zapytał, kiedy Harvey skończył palić.
Uśmiechnął się do siebie w duchu widząc reakcję Roro i na moment dotknął jego dłoni w pokrzepiającym geście, a potem skupił na widoku i cygaretce. Hm? Zerknął na znajomego i oddał mu aparat. Kiedy zorientował się, co ten chce zrobić, spojrzał przed siebie, a po chwili pod delikatnym kątem w przeciwną stronę. Nie pozwalał innym fotografować swojej twarzy, sam też tego nie robił, dlatego i teraz nie chciał być łatwo rozpoznawalny. Z drugiej strony to dla Harveya krótka burza mózgu, chwila, w której podjął decyzję, czy zabrać znajomemu aparat, odwrócić się, czy spojrzeć wprost w obiektyw. Sam fakt, że od razu nie wyszarpnął Roro aparatu było jak przyznanie się samemu przed sobą, że naprawdę zrywa z zawodem, że zaczyna panować nad swoją obsesją na punkcie anonimowości i bezpieczeństwa. Że wypadł z obiegu. Że rzucił swój zawód. Że przestaje być przydatny.
Kiedy skończył palić, ruszył się do najbliższego kosza i zgasił niedopałek, a potem wrócił na ławkę.
– Taak, wypadałoby wracać... – odpowiedział, jednocześnie nie odpowiadając na pytanie. Chwilę jeszcze popatrzył na ciemniejące niebo, a potem przeniósł wzrok na Roro. – Wróćmy tu jeszcze. Tak po prostu – poprosił Roro. – Wróćmy inną drogą – zaproponował.
Kiedy skończył palić, ruszył się do najbliższego kosza i zgasił niedopałek, a potem wrócił na ławkę.
– Taak, wypadałoby wracać... – odpowiedział, jednocześnie nie odpowiadając na pytanie. Chwilę jeszcze popatrzył na ciemniejące niebo, a potem przeniósł wzrok na Roro. – Wróćmy tu jeszcze. Tak po prostu – poprosił Roro. – Wróćmy inną drogą – zaproponował.
- Tak po prostu... - powtórzył cicho i jeszcze pezez krótki moment wpatrywał się w panoramę miasta, po czym odpychając się dłońmi od ławki wstał i westchnął. Nie chciał żeby ten dzień juz się kończył i żeby jutro nigdy nie nastało, ale wiedział, że to tylko głupie marzenie, które nigdy nie będzie mieć miejsca, a on musi zmierzyć się z jutrzejszym dniem.
Ruszyli wzdłuż deptaka idąc cały czas brzegiem rzeki, żeby ominąć hałaśliwe ulice ze stoiskami. Roro nie silił się specjalnie na zagajanie rozmowy, dobrze było mu w takim cichym towarzystwie. W pewnym momencie odbili od rzeki i wrócili na drogę, ktorą doszli prosto do ich hotelu.
Ruszyli wzdłuż deptaka idąc cały czas brzegiem rzeki, żeby ominąć hałaśliwe ulice ze stoiskami. Roro nie silił się specjalnie na zagajanie rozmowy, dobrze było mu w takim cichym towarzystwie. W pewnym momencie odbili od rzeki i wrócili na drogę, ktorą doszli prosto do ich hotelu.
Harvey również nie wymyślał tematów do rozmowy na siłę, szedł w ciszy oglądając okolicę i czasami robiąc zdjęcia. Kiedy tylko weszli do ich hotelowego pokoju, objął Roro i mocno go do siebie przytulił, nie dając mu na razie nawet zdjąć butów. Po niedługim czasie pocałował go w szyję, a potem policzek, w końcu w usta. Oparł się czołem o jego czoło i zamknął czy.
Gdy weszli do pokoju, zamierzał zrzucić z siebie buty dosadzić się do pozostałych słodkości, które wcześniej przyniósł fotograf. Jak zwykle zaskoczony nagłą czułością, znieruchomiał na krótką chwilę, kiedy jego plany zostały zmienione. Czując usta Harveya na swojej skórze uśmiechnął się smutno i przymknął oczy. Gdy ich czoła się zetknęły, objął dłońmi twarz fotografa i prawą dłonią zaczął kciukiem powoli gładzić jego policzek.
- Cieszę się, że tu ze mną jesteś... naprawdę się cieszę.
- Cieszę się, że tu ze mną jesteś... naprawdę się cieszę.
Uśmiechnął się dalej nie otwierając oczu.
– Ja się cieszę, że mam z kim tu być – odpowiedział i przeniósł jedną z dłoni na jego, obejmując ją. – Myślałem, że ta znajomość nie potrwa więcej niż miesiąc, że znudzimy się sobą, któremuś z nas nie będzie pasować ta różnica wieku albo podzielą nas inne sposoby życia, że twoje zauroczenie pryśnie – mówił cicho, jednocześnie przesuwając palcami po jego dłoni dalej, na przedramię, bark, szyję, a potem wplatając je we włosy młodszego.
– Ja się cieszę, że mam z kim tu być – odpowiedział i przeniósł jedną z dłoni na jego, obejmując ją. – Myślałem, że ta znajomość nie potrwa więcej niż miesiąc, że znudzimy się sobą, któremuś z nas nie będzie pasować ta różnica wieku albo podzielą nas inne sposoby życia, że twoje zauroczenie pryśnie – mówił cicho, jednocześnie przesuwając palcami po jego dłoni dalej, na przedramię, bark, szyję, a potem wplatając je we włosy młodszego.
Słuchając słów Harveya, naparł na niego mocniej czołem i przybliżył się tak jak tylko się dało, jakby chciał mieć pewność, że nie wyślizgnie mu się zaraz z rąk. Chciał irracjonalnie obiecać mu, że nigdzie się nie wybiera, chciał powiedzieć, że właściwie jego zauroczenie już prysnęło, bo przerodziło się w coś większego, ale nieznośna gula w gardle uniemożliwiła mu wypowiedzenie jakiego kolwiek słowa. Pokręcił tylko przecząco głową, jakby nie zgadzał się ze wszystkimi rzeczami, które wymienił fotograf i zamknął oczy czując jego dłoń w swoich włosach. Powoli wciągnął powietrze do płuc, żeby się uspokoić i wydychając je po chwili, otworzył oczy i spojrzał na jego twarz. Patrząc na nią, zaczął zapominać dlaczego właściwie tu są i po co, ale za to czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Odsunął się na krótką chwilę, żeby z większej odległości spojrzeć na Harveya i dosięgnął zaraz jego ust całując go z małą, rozpaczliwą zaborczością.
Odsunął się na krótką chwilę, żeby z większej odległości spojrzeć na Harveya i dosięgnął zaraz jego ust całując go z małą, rozpaczliwą zaborczością.
Sam odrobinę się odsunął i spojrzał na Roro ciepło, jakby czekał, aż ten coś powie. Trochę zaskoczył go ten pocałunek, ale nie chciał się bronić, tylko pogłaskał młodszego i zsunął dłoń, aby objąć go swobodniej. Po jakimś czasie skubnął zębami dolna wargę mężczyzny i odsunął się kawałek, aby zerknąć na znajomego zaczepnie. Na moment przestał go obejmować jedną ręką, aby odłożyć aparat na szafkę obok.
– Chcesz…? – zaczął, ale nie dokończył. Być może założył, że Roro domyśli się, o co chodziło, a może po prostu rozproszył się pocałunkiem, który tym razem sam zainicjował.
– Chcesz…? – zaczął, ale nie dokończył. Być może założył, że Roro domyśli się, o co chodziło, a może po prostu rozproszył się pocałunkiem, który tym razem sam zainicjował.
Kiedy Harvey odkładał aparat, zabrał dłonie z jego twarzy i zsunął je przez klatkę piersiową do pasa i położył je wygodnie na jego biodrach. Słysząc niedokończone pytanie, trochę speszony przeniósł wzrok z jego twarzy na jego ramiona i kiwnął potwierdzająco głową. Zaraz jednak wrócił spojrzeniem do jego oczu jakby odzyskał odwagę i zbliżył nos do jego szyi, powoli przesuwając nim po niej.
- A ty?
- A ty?
Początkowo nie zrozumiał, czemu Roro kiwa głową. Ach, pytanie! Czyli zadał je głośno. Cóż, sam nie odpowiedział, przynajmniej nie w bezpośredni sposób. Wykorzystał, że znajomy znajduje się blisko i mocno nacisnął na jego ciało własnym. Z wyczuciem przycisnął go do ściany, przyległ biodrami do jego bioder, a górną część pleców odchylił lekko do tyłu, aby móc bezwstydnie patrzeć. Obrzucił jego twarz poważnym, ale ciepłym spojrzeniem i wciąż przyglądając się mu, sięgnął dłonią pomiędzy ich ciała i rozpiął guzik jego spodni.
– Pod prysznic, tak? – dokończył pytanie, które wcześniej zaczął. Odsunął się o krok i uprzejmym gestem wskazał na drzwi łazienki. – Pozwolę ci prowadzić.
– Pod prysznic, tak? – dokończył pytanie, które wcześniej zaczął. Odsunął się o krok i uprzejmym gestem wskazał na drzwi łazienki. – Pozwolę ci prowadzić.
Sapnął cicho kiedy został przyciśnięty do ściany, ale nie zaprotestował w żaden sposób, ponieważ poczuł, że zrobiło mu się nagle niesamowicie gorąco od tej gwałtowności. Spojrzał Harveyowi w oczy, a potem podążył wzrokiem za jego dłonią odpinającą guzik. Cholera...
Złapał go za dłoń i pociągnął go w stronę łazienki. Można by powiedzieć, że niemal wepchnął fotografa do niej i popychając nogą drzwi, zamknął je za nimi. Ściągnął szybko przez głowę swój T-shirt, po czym nic nie mówiąc i trochę starając się nie spoglądać na twarz fotografa, ze skupionym wyrazem twarzy podszedł do niego i złapał brzegi jego koszulki, którą pociągnął od razu w górę zdejmując ją z niego. Rzucił ją na podłogę obok swojej i wlepił spojrzenie w jego nagi tors i znajdujące się na nim tatuaże. Przesunął delikatnie palcem po wzorach, ale nie zatrzymywał na nich dłoni. Poprowadził ją w górę do jego ramienia, aż w końcu ulokował ją na karku fotografa i przysunął się do jego ust, jakby wciąż nie miał ich dość.
Złapał go za dłoń i pociągnął go w stronę łazienki. Można by powiedzieć, że niemal wepchnął fotografa do niej i popychając nogą drzwi, zamknął je za nimi. Ściągnął szybko przez głowę swój T-shirt, po czym nic nie mówiąc i trochę starając się nie spoglądać na twarz fotografa, ze skupionym wyrazem twarzy podszedł do niego i złapał brzegi jego koszulki, którą pociągnął od razu w górę zdejmując ją z niego. Rzucił ją na podłogę obok swojej i wlepił spojrzenie w jego nagi tors i znajdujące się na nim tatuaże. Przesunął delikatnie palcem po wzorach, ale nie zatrzymywał na nich dłoni. Poprowadził ją w górę do jego ramienia, aż w końcu ulokował ją na karku fotografa i przysunął się do jego ust, jakby wciąż nie miał ich dość.
No, no... Harveyowi cholernie podobało się zachowanie znajomego, nie spodziewał się po nim takiego zdecydowania, co jeszcze bardziej go nakręcało. Uśmiechnął się słysząc trzaśnięcie drzwi za nimi. Taak... Dał młodszemu działać i dostosowywał się do jego woli, nie utrudniał, ale też szczególnie nie pomagał i nie chciał przejmować inicjatywy. Pomógł zdjąć z siebie podkoszulkę i zamiast śledzić wzrokiem dłoń sunącą po swoim ciele, przyglądał się twarzy znajomego. Czyli naprawdę tylko jemu było dane oglądać Li w takiej sytuacji? Obserwować jego mimikę, zachowanie...? Pocałunek odsunął myśli na dalszy plan, a rosnące pragnienie wyszło na pierwszy plan. Harvey znów sięgnął rozporka spodni młodszego, odsunął suwak i przeniósł ręce dalej, w tył jego ciała. Wsunął palce pod materiał i całymi dłońmi objął jego pośladki, gładząc i dotykając, to masując, to rozluźniając uchwyt. Po niedługim czasie zaczął kawałek po kawałku zsuwać jego spodnie razem z bielizną i wędrować dłońmi po biodrach do przodu.
Ze zmąconym umysłem odsunął się od jego ust i zerknął w dół, po czym zdjął stopami buty i po omacku kopnął je gdzieś w kąt łazienki. Gdy poczuł śmiało poczynające sobie dłonie Harveya na swoich pośladkach, westchnął cicho i zamknął oczy. Odchylił się lekko do tyłu, jakby miał się zaraz przewrócić, jednak po chwili oparł się czołem o obojczyk fotografa i zaczął gładzić jego plecy, które tak mu się podobały i go pociągały. Czując, że dłonie Harveya zaczynają przesuwać się do przodu, uciekł biodrami w tył, delikatnie wyrywając mu się przy tym. Ostrożnie spojrzał na jego twarz i uśmiechnął się uspokajająco, jakby chciał pokazać, że nic złego się nie dzieje. Odsunął się od fotografa i nie spoglądając na niego, zdjął z siebie resztę ubrań i spokojnie wszedł pod prysznic. Odkręcił wodę i stanął pod ciepłym strumieniem, pod którym zamknął oczy. Po krótkiej chwili odsunął z twarzy mokre włosy, zerknął na Harveya i machnął mu lekko głową chcąc, żeby do niego dołączył.
Kiedy Roro wyślizgnął mu się z rąk, Harvey zerknął na niego kontrolnie, ale z ulgą odwzajemnił uśmiech. Nie próbował go ponownie do siebie przygarniać, tylko kontynuował obserwowanie, tym razem zwracając uwagę na jego ciało. Sam zaczął się rozbierać, lecz wolniej, poświęcając większość uwagi znajomemu. Fotografa nie trzeba było namawiać, aby dołączył do Roro. Kiedy tylko się rozebrał, wszedł od prysznic, od razu podchodząc bardzo blisko mężczyzny. W ślad za wodą, zaczął przesuwać opuszkami lewej dłoni po jego szyi na obojczyk i klatkę piersiową, a potem na biodro. Na razie nie skupiał się na stricte erotycznej przyjemności, tylko głaskał go po włosach i skórze, napawając się bliskością i ucząc drugiego ciała. Po jakimś czasie pochylił się i krótko pocałował go w usta, potem w policzek, ale gdy dotarł na szyję Roro, zaczął go coraz mocniej podgryzać. Podniósł wzrok i zaśmiał się, lewą ręką kładąc na jego klatce piersiowej i lekko naciskając, chcąc, aby znajomy cofnął się przylegając plecami do ściany.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach