▲▼
First topic message reminder :
Poproszę… Jedną. Tak.
Powąchał krwistoczerwoną różę i przesunął dolną wargą po jej odstającym płatku. W drodze trzymał ją blisko siebie, jakby chciał ją ochronić przed nieustannie sypiącym z nieba śniegiem. Lodowaty puch delikatnie odbijał się od czarnego płaszcza i kąśliwie wżynał się w policzki idącego. Pogrążony w migających przed oczami wyobrażeniach, pewnie stąpał po śliskich chodnikach Newskiego Porspektu. Prosto do celu…
Odłożył ją na ladę i szybko ściągnął z siebie ślady wyjścia. Recepcjonista niepotrzebnie wskazał numer pokoju i posłusznie odebrał przeźroczystą folię osłaniającą kwiat. Zimna, dumna zbliżała się wraz z jej posiadaczem do wspominanych wcześniej drzwi. Zapukał i westchnął ciężko. Oparł się ramieniem o ścianę i zawiesił spojrzenie na idealnym, niekończącym się korytarzu.
Poproszę… Jedną. Tak.
Powąchał krwistoczerwoną różę i przesunął dolną wargą po jej odstającym płatku. W drodze trzymał ją blisko siebie, jakby chciał ją ochronić przed nieustannie sypiącym z nieba śniegiem. Lodowaty puch delikatnie odbijał się od czarnego płaszcza i kąśliwie wżynał się w policzki idącego. Pogrążony w migających przed oczami wyobrażeniach, pewnie stąpał po śliskich chodnikach Newskiego Porspektu. Prosto do celu…
Odłożył ją na ladę i szybko ściągnął z siebie ślady wyjścia. Recepcjonista niepotrzebnie wskazał numer pokoju i posłusznie odebrał przeźroczystą folię osłaniającą kwiat. Zimna, dumna zbliżała się wraz z jej posiadaczem do wspominanych wcześniej drzwi. Zapukał i westchnął ciężko. Oparł się ramieniem o ścianę i zawiesił spojrzenie na idealnym, niekończącym się korytarzu.
Uśmiechnęła się szerzej i głaskała to jednego, to drugiego futrzaka. Słyszała gderliwe pomruki zza swoich pleców, ale nie zamierzała się przejmować. Psy były zadowolone, ona też. Przewaga większości.
W końcu zebrał siłę i wydostał się spod owczarka.
- Spokój! – skarcił go za warczenie. Właściciel był taką wygodną podpórką pod tyłek, a teraz ucieka? Niewybaczalne. – Matko… Czuję się jak potrącony. Dzień dobry.
Przeciągnął się w drodze do kuchni. Psy widząc gdzie podąża Garik natychmiast rzuciły się w jego stronę. Pora karmienia!
- Spokój! – skarcił go za warczenie. Właściciel był taką wygodną podpórką pod tyłek, a teraz ucieka? Niewybaczalne. – Matko… Czuję się jak potrącony. Dzień dobry.
Przeciągnął się w drodze do kuchni. Psy widząc gdzie podąża Garik natychmiast rzuciły się w jego stronę. Pora karmienia!
Gdy zostawił ją samą, przyniosła z łazienki swoje rzeczy i położyła się na łóżku, z nogami wyciągniętymi w stronę wezgłowia i głową zwisającą swobodnie z krawędzi z drugiej strony. W uniesionych dłoniach trzymała jedną ze swoich zabaweczek. Sooo pretty.
Garik w tym czasie nakarmił zwierzyniec i uruchomił ekspres do kawy. Przygotował dwie filiżanki i nieprzytomny wpatrywał się jak powoli się napełniają. Kiedy były gotowe, zaniósł je do pokoju.
- Mam dla ciebie kawusię! – oznajmił ochrypłym głosem i odchrząknął. Oho, ciekawe czy ma temperaturę.
- Mam dla ciebie kawusię! – oznajmił ochrypłym głosem i odchrząknął. Oho, ciekawe czy ma temperaturę.
Nie ruszyła się z miejsca. Trzymała broń w lewej ręce, prawą, wyprostowaną wyciągnęła po filiżankę. Nie, taka pozycja nie sprawi jej problemu.
- …Zapomnij. – usiadł obok niej i ze spokojem zaczął się jej przyglądać. Powoli pił swoją kawę i kreował w głowie nowe scenariusze.
- Jak się dziś czujesz?
- Jak się dziś czujesz?
Wytknęła mu język.
- Spoilsport. Just fine.
- Spoilsport. Just fine.
Odłożył jej filiżankę na podłogę i oparł się łokciami o kolana. Przymknął oczy i westchnął. Poranki…
- Około jedenastej wracam do szpitala, jeśli będziesz chciała mogę podwieźć cię gdziekolwiek. No… W granicach miasta proszę. – napił się i sięgnął jej brzucha. Dźgnął ją kilka razy palcem i uśmiechnął się.
- Około jedenastej wracam do szpitala, jeśli będziesz chciała mogę podwieźć cię gdziekolwiek. No… W granicach miasta proszę. – napił się i sięgnął jej brzucha. Dźgnął ją kilka razy palcem i uśmiechnął się.
No jasne. Pójdzie, popracuje i będzie ćpał. A ona co?! Mieszkanie rozwalone (Ooops), w klubie nudno..
- I don’t care. London would be great.
- I don’t care. London would be great.
- No to lotnisko. – westchnął – Zaraz ci sprawdzę loty… Albo nie. Jeszcze chwilę. – dopił kawę i odłożył filiżankę na podłogę. Wskoczył na łóżko i uklęknął obok kobiety. Przyciągnął ją szybko do siebie, by znaleźć się między jej nogami i pochylił się. Był przygotowany, że lufa pistoletu zaraz wciśnie się w jego czoło czy szyję, ale jakoś tak… Nie przejmował się tym.
Zarzuciła nogi na jego biodra i zaplotła kostki za plecami. Ręce swobodnie opadły na materac. Broń leżała luźno na dłoni.
- Well, someone is in a better mood.
- Well, someone is in a better mood.
Chwycił za jej biodra i wbił w nie palce. Z przyjemnością przesunął je pod koszulę i pochylił się, by zahaczyć dolną wargą o jej usta. Naparł na nią ciałem i sięgnął jej szyi, w którą kilka razy delikatnie pocałował. Wczuł się w jej zapach i ciepło. Czuł jak każde zbliżenie napędza go do dalszych działań, ale... Czemu nadal się wahał? Czyżby życie było mu miłe? No nie… A może to słabość do niej, a przez to niechęć, by zostało to takie puste? Przestań myśleć Garik. Za bardzo ci zależy.
- Mhmm… - podniósł się i szybko ściągnął z siebie koszulkę. Złapał jej dłoń i ucałował pierw palce, później nadgarstek. Nakierował ją na swój policzek, szyję i klatkę piersiową. Westchnął i uśmiechnął się uwiedziony tym co widział. Cofnął ręce i powoli zaczął sunąć paznokciami po jej udach.
- Mhmm… - podniósł się i szybko ściągnął z siebie koszulkę. Złapał jej dłoń i ucałował pierw palce, później nadgarstek. Nakierował ją na swój policzek, szyję i klatkę piersiową. Westchnął i uśmiechnął się uwiedziony tym co widział. Cofnął ręce i powoli zaczął sunąć paznokciami po jej udach.
Ledwo odczuwalny ból, jaki powodowały na jej biodrach jego palce sprawił, że ciepłe, przyjemne uczucie rozeszło się po jej ciele. Wyciągnęła szyję dając mu łatwiejszy dostęp. Zaśmiała się lekko, błądząc ręką po jego klatce piersiowej, od czasu do czasu zaokrąglając palce i drażniąc skórę paznokciami.
Złapał ją pod kolanem i uniósł jej nogę, by położyła mu ją na ramieniu. Przytrzymał ją, by zaraz odwrócić do niej głowę. Zostawił na jej łydce kilka ciepłych muśnięć po czym leniwie przeniósł spojrzenie na twarz kobiety. Pochylił się i pocałował ją mocno, pożądliwie tak jak chciał. Naparł na nią biodrami jednocześnie przybliżając się do jej szyi.
- Poczujmy się lepiej razem. – wymruczał i delikatnie pociągnął zębami za płatek jej ucha. Puścił ją i przeniósł dłonie na kołnierz koszuli. Rozpinał ją, a co nowe miejsce naznaczał miękkim pocałunkiem.
- Poczujmy się lepiej razem. – wymruczał i delikatnie pociągnął zębami za płatek jej ucha. Puścił ją i przeniósł dłonie na kołnierz koszuli. Rozpinał ją, a co nowe miejsce naznaczał miękkim pocałunkiem.
Materiał koszuli rozsuwał się powoli, wystawiając jej skórę na przyjemny chłód poranka Objęła mężczyznę ramionami, wplatając dłonie w jego włosy i przeczesując je powoli. Zacisnęła palce i przyciągnęła go bliżej siebie, wyginając plecy w łagodny łuk. Nogą, która dotychczas spoczywała na jego biodrze, sięgnęła dalej, w stronę jego podpartej w klęku łydki. Rozplotła dłonie i przesunęła je dalej, w dół jego barków. Kreśliła palcami wzory, czując jak jego mięśnie drżą lekko pod wpływem jej dotyku.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach