▲▼
– Chcę iść z tobą. – uśmiechnął się i wstał z kanapy kierując się do kuchni, po czym kiwnięciem głowy zapewnił Harveya, że się z nim napije. Widział, że znajomy zapanował nad sobą i wrócił do swojego stoickiego spokoju, ale miał dziwne wrażenie, że to tylko jego skorupa. Może nadal jest zmartwiony i przybity całą sytuacją?
Wyciągnął z szafki butelkę whisky, którą kiedyś kupił z myślą o Harveyu i nie zdążyli jej jeszcze opróżnić. Nalał do dwóch niskich szklanek alkoholu i tak jak kiedyś zrobił to fotograf, dolał trochę wody. Wrócił na kanapę i podał jedną szklankę znajomemu, a sam opadł ponownie na miękki mebel zaraz obok niego.
– Musisz dzisiaj wracać do siebie? – zapytał cicho spoglądając na niego. – Wiesz, boję się wypuścić cię teraz na zewnątrz, jeszcze jakiś meteoryt w ciebie trafi czy coś... – dodał z wyraźną nutą zgryźliwości i osunął się nieco w dół sprowadzając się do pozycji półleżącej. – To pewnie przeze mnie świat się na nas uparł. – uśmiechnął się gorzko i napił się whisky. – Może to jakiś chiński przesąd? Źle się zachowałem na pogrzebie czy coś... – z westchnieniem oderwał od niego wzrok i wlepił go w ścianę naprzeciwko. Zaraz jednak wrócił spojrzeniem do twarzy fotografa. – Zostań na noc. – poprosił cicho.
Wyciągnął z szafki butelkę whisky, którą kiedyś kupił z myślą o Harveyu i nie zdążyli jej jeszcze opróżnić. Nalał do dwóch niskich szklanek alkoholu i tak jak kiedyś zrobił to fotograf, dolał trochę wody. Wrócił na kanapę i podał jedną szklankę znajomemu, a sam opadł ponownie na miękki mebel zaraz obok niego.
– Musisz dzisiaj wracać do siebie? – zapytał cicho spoglądając na niego. – Wiesz, boję się wypuścić cię teraz na zewnątrz, jeszcze jakiś meteoryt w ciebie trafi czy coś... – dodał z wyraźną nutą zgryźliwości i osunął się nieco w dół sprowadzając się do pozycji półleżącej. – To pewnie przeze mnie świat się na nas uparł. – uśmiechnął się gorzko i napił się whisky. – Może to jakiś chiński przesąd? Źle się zachowałem na pogrzebie czy coś... – z westchnieniem oderwał od niego wzrok i wlepił go w ścianę naprzeciwko. Zaraz jednak wrócił spojrzeniem do twarzy fotografa. – Zostań na noc. – poprosił cicho.
Odebrał szklankę i wypił jej zawartość duszkiem, po czym puste naczynie odstawił na stolik. Pokręcił głową w odpowiedzi. Nie, nie musi wracać. Zaśmiał się słysząc o meteorycie.
– Aaach, pieprzyć przesądy – mruknął. Na zgryźliwość Roro odpowiedział własnym wyrazem rozluźnienia i zagarnięciem terytorium przez położenia nóg na kolanach znajomego. – Zostanę – zgodził się i poprawił się lekko, tylko po to, aby pokazać, jak mu dobrze i dlaczego tak naprawdę chcę tu nocować. – Naprawdę podziwiam, że wytrzymałeś ze mną tyle czasu. A siebie, że wytrzymałem tyle czasu z tobą. Myślisz, że na tym polega miłość? – wypalił nagle uważnie obserwując towarzysza.
– Aaach, pieprzyć przesądy – mruknął. Na zgryźliwość Roro odpowiedział własnym wyrazem rozluźnienia i zagarnięciem terytorium przez położenia nóg na kolanach znajomego. – Zostanę – zgodził się i poprawił się lekko, tylko po to, aby pokazać, jak mu dobrze i dlaczego tak naprawdę chcę tu nocować. – Naprawdę podziwiam, że wytrzymałeś ze mną tyle czasu. A siebie, że wytrzymałem tyle czasu z tobą. Myślisz, że na tym polega miłość? – wypalił nagle uważnie obserwując towarzysza.
Ucieszył się kiedy znajomy zapewnił go, że zostanie z nim dzisiaj, jednak słysząc pytanie ze zdziwieniem spojrzał nagle na Harveya, jakby się przesłyszał. Patrzył przez chwilę na niego chcąc sprawdzić czy fotograf żartował czy zadał je poważnie. Bez słowa przeniósł wzrok na pustą szklankę znajomego i spokojnie wydostał się spod jego nóg, poszedł do kuchni i wrócił z butelką whisky. Odkręcił ją i powoli wlewając kolejną porcję alkoholu zaczął mówić cicho.
– Też cię podziwiam, że ze mną wytrzymałeś. – uśmiechnął się do szklanki i podniósł zakrętkę. – Miłość... – zaśmiał się bezgłośnie i zakręcił butelkę, odstawił ją na stolik i podał Harveyowi szklankę. – Myślałem raczej, że polega na chęci spędzania z kimś czasu, a nie na wytrzymywaniu z tym kimś. – wzruszył lekko ramionami patrząc mu w oczy. – Myślałem też, że rozmawiać o miłości będę z tobą tylko po alkoholu, a tu proszę... jeszcze nawet nie zdążyłem się wstawić. – uśmiechnął się psotnie i usiadł na kanapie dając fotografowi położyć znowu nogi na swoich udach.
– Też cię podziwiam, że ze mną wytrzymałeś. – uśmiechnął się do szklanki i podniósł zakrętkę. – Miłość... – zaśmiał się bezgłośnie i zakręcił butelkę, odstawił ją na stolik i podał Harveyowi szklankę. – Myślałem raczej, że polega na chęci spędzania z kimś czasu, a nie na wytrzymywaniu z tym kimś. – wzruszył lekko ramionami patrząc mu w oczy. – Myślałem też, że rozmawiać o miłości będę z tobą tylko po alkoholu, a tu proszę... jeszcze nawet nie zdążyłem się wstawić. – uśmiechnął się psotnie i usiadł na kanapie dając fotografowi położyć znowu nogi na swoich udach.
Gry Roro ruszył się z miejsca, Harvey usiadł prosto, już nie rozkładając się na sofie. Śledził go spojrzeniem.
– Masz rację – przyznał po chwil zastanowienia. Wpadło mu do głowy także, że według tej definicji, Li dalej jest w nim zakochany, skoro zaproponował Harveyowi kolejną noc spędzoną razem. Zmienił pozycję tym razem kładąc na udach znajomego głowę, a nogi przewieszając przed podłokietnik sofy.
– Ja myślałem, że nie będę rozmawiał o miłości z nikim więcej, a tu proszę – odpowiedział specjalnie używając podobnej formy co Roro. – Właśnie, jak się czujesz wracając do Kanady już nie jako singiel?
– Masz rację – przyznał po chwil zastanowienia. Wpadło mu do głowy także, że według tej definicji, Li dalej jest w nim zakochany, skoro zaproponował Harveyowi kolejną noc spędzoną razem. Zmienił pozycję tym razem kładąc na udach znajomego głowę, a nogi przewieszając przed podłokietnik sofy.
– Ja myślałem, że nie będę rozmawiał o miłości z nikim więcej, a tu proszę – odpowiedział specjalnie używając podobnej formy co Roro. – Właśnie, jak się czujesz wracając do Kanady już nie jako singiel?
– Hm... mniej samotnie. – zerknął w dół i uśmiechnął się do fotografa. – Raźniej mi. – położył dłoń na jego czole i palcami wjechał w jego włosy. Wypił resztę alkoholu jaką miał w szklance i nie chcąc znowu zrzucać z siebie fotografa, oparł puste naczynie o jego biodro. – A ty? Nie jest ci... gorzej? Wiesz, nie ograniczam cię czy coś? – zaśmiał się cicho mówiąc to raczej w żarcie, ale jednak gdzieś tam z tyłu martwił się, czy przypadkiem rzeczywiście nie jest jakimś ogranicznikiem w dość intensywnym życiu fotografa.
Chwycił dłoń znajomego i na moment przytrzymał przy swoim czole, jednocześnie zamykając oczy i biorąc głęboki wdech. W tym geście zamknięty był wyraz zmęczenia, ale też akceptacji i potrzeby bliskości Li po dniu takim, jak ten.
– M-m – mruknął przecząco w odpowiedzi i lekko pokręcił głową. – Czuję się nietypowo odkąd zaczęliśmy się do siebie zbliżać i odkąd... no wiesz... – Uchylił powieki i zerknął z dołu na znajomego. – Powiedziałeś, że się zakochałeś. Powiedzenie sobie otwarcie pewnych rzeczy jest ważne, ale w praktyce niewiele to zmieniło. – Dopiero po chwili puścił dłoń Roro, wcześniej dotykając jego bransoletki, wolno i delikatnie przesuwając po niej samymi opuszkami palców. I pomyśleć, że tymi rękami mógł dziś uratować życie temu młokosowi na motocyklu albo właśnie mu je spieprzyć... miał ochotę dowiedzieć się, co działo się dalej z dzieciakiem, przez tę chwilę zdążył poczuć się za niego odpowiedzialny. Cholera... bardzo nie chciał o tym w tej chwili myśleć, skupił się na pierwszej lepszej rzeczy. – Szczęśliwa bransoletka? Wiąże się z nią jakaś historia, czy po prostu ci się podoba, dlatego jej nie zdejmujesz?
– M-m – mruknął przecząco w odpowiedzi i lekko pokręcił głową. – Czuję się nietypowo odkąd zaczęliśmy się do siebie zbliżać i odkąd... no wiesz... – Uchylił powieki i zerknął z dołu na znajomego. – Powiedziałeś, że się zakochałeś. Powiedzenie sobie otwarcie pewnych rzeczy jest ważne, ale w praktyce niewiele to zmieniło. – Dopiero po chwili puścił dłoń Roro, wcześniej dotykając jego bransoletki, wolno i delikatnie przesuwając po niej samymi opuszkami palców. I pomyśleć, że tymi rękami mógł dziś uratować życie temu młokosowi na motocyklu albo właśnie mu je spieprzyć... miał ochotę dowiedzieć się, co działo się dalej z dzieciakiem, przez tę chwilę zdążył poczuć się za niego odpowiedzialny. Cholera... bardzo nie chciał o tym w tej chwili myśleć, skupił się na pierwszej lepszej rzeczy. – Szczęśliwa bransoletka? Wiąże się z nią jakaś historia, czy po prostu ci się podoba, dlatego jej nie zdejmujesz?
Ah, no tak... pamiętał ten moment doskonale. I pamiętał też jak wdzięczny był fotografowi, że go nie odrzucił, nie zostawił i nie wyśmiał.
– Kiedy mieszkałem z rodzicami, nigdy nie mogłem nosić żadnej bransoletki, rzemyka czy czegokolwiek w tym stylu... – zaczął cicho przenosząc wzrok na czarne koraliki. – Trochę to śmieszne, ale pierwszą rzeczą jaką sobie kupiłem gdy tu wylądowałem była właśnie ta bransoletka. – zaśmiał się i pokręcił lekko głową. – Pamiętam, że chyba trochę mnie wtedy naciągnął ten sprzedawca... ale kiedy ją zobaczyłem, po prostu musiałem ją mieć. No i od tego momentu jej praktycznie nie zdejmuję, czy śpię, czy biorę prysznic... przez to tak wygląda jak wygląda. – wzruszył ramionami i odłożył dłoń na jego czoło z powrotem wplatając palce w jego włosy. Chwilę przypatrywał się jego kosmykom w ciszy i dopiero po chwili odezwał się ponownie. – Powiedz... – zagaił z radosnym tonem. – Masz jakiś sekret, którego nigdy nikomu nie zdradzisz?
– Kiedy mieszkałem z rodzicami, nigdy nie mogłem nosić żadnej bransoletki, rzemyka czy czegokolwiek w tym stylu... – zaczął cicho przenosząc wzrok na czarne koraliki. – Trochę to śmieszne, ale pierwszą rzeczą jaką sobie kupiłem gdy tu wylądowałem była właśnie ta bransoletka. – zaśmiał się i pokręcił lekko głową. – Pamiętam, że chyba trochę mnie wtedy naciągnął ten sprzedawca... ale kiedy ją zobaczyłem, po prostu musiałem ją mieć. No i od tego momentu jej praktycznie nie zdejmuję, czy śpię, czy biorę prysznic... przez to tak wygląda jak wygląda. – wzruszył ramionami i odłożył dłoń na jego czoło z powrotem wplatając palce w jego włosy. Chwilę przypatrywał się jego kosmykom w ciszy i dopiero po chwili odezwał się ponownie. – Powiedz... – zagaił z radosnym tonem. – Masz jakiś sekret, którego nigdy nikomu nie zdradzisz?
Harvey znów obserwował z dołu i słuchał, pod koniec opowieści na moment przymknął oczy na znak akceptacji albo zgody z tym, co słyszał. Charles, myśl o bransoletce, nie o chłopaku...
– Mhm – znowu odpowiedział mruknięciem. Wydawał się zamyślony i zmęczony, ale wciąż spokojny. Naprawdę starał się skupić na rozmowie. – Sporo takich sekretów wiąże się z pracą... I część to rzeczy, o które po prostu nikt nigdy nie zapytał, a sam nie wpadnę, aby się zwierzyć albo nie ma okazji i samo z siebie wychodzi, że to sekret. – Opuścił ramiona kładąc je wygodnie wzdłuż swojego ciała, zaczepiając kciuki o kieszenie spodni. – Skąd to pytanie?
– Mhm – znowu odpowiedział mruknięciem. Wydawał się zamyślony i zmęczony, ale wciąż spokojny. Naprawdę starał się skupić na rozmowie. – Sporo takich sekretów wiąże się z pracą... I część to rzeczy, o które po prostu nikt nigdy nie zapytał, a sam nie wpadnę, aby się zwierzyć albo nie ma okazji i samo z siebie wychodzi, że to sekret. – Opuścił ramiona kładąc je wygodnie wzdłuż swojego ciała, zaczepiając kciuki o kieszenie spodni. – Skąd to pytanie?
Właśnie... skąd to pytanie? Może to przez to, że miał wrażenie, że kiedy fotograf musiał wyciągać przy nim swoje dokumenty, czy to na lotnisku, czy przy policji, jakoś tak... jakby subtelnie je zasłaniał przed wzrokiem Roro. Nie żeby jakoś specjalnie ciekawiły go dokumenty Harveya, ale tak po prostu... może mu się tylko wydaje.
Oblizał usta czując na nich resztki gorzkiej whisky i zadziornie uśmiechnął się do leżącego fotografa.
– Hmm... nigdy jakoś nie byłem ciekawski, nie wtykałem nosa w nie swoje sprawy, ale jakoś tak... chciałbym wiedzieć o tobie wszystko co możliwe. – pokręcił lekko głową z przepraszającym uśmiechem i wychylił się w końcu, żeby odstawić pustą szklankę na stolik. – Trochę nie mogą się opanować. – pochylił się nad Harveyem i objął jego głowę swoimi rękami. Przybliżył się do jego twarzy i nie przestając się uśmiechać, przytknął swój nos do jego nosa. Odsunął się po dłuższej chwili i ze zmartwieniem przebijającym z jego wesołej miny, powoli przesunął kciukiem po policzku fotografa. – Powiedz mi jeśli będę zbyt wścibski, albo kiedy zrobię się nachalny... dobrze?
Oblizał usta czując na nich resztki gorzkiej whisky i zadziornie uśmiechnął się do leżącego fotografa.
– Hmm... nigdy jakoś nie byłem ciekawski, nie wtykałem nosa w nie swoje sprawy, ale jakoś tak... chciałbym wiedzieć o tobie wszystko co możliwe. – pokręcił lekko głową z przepraszającym uśmiechem i wychylił się w końcu, żeby odstawić pustą szklankę na stolik. – Trochę nie mogą się opanować. – pochylił się nad Harveyem i objął jego głowę swoimi rękami. Przybliżył się do jego twarzy i nie przestając się uśmiechać, przytknął swój nos do jego nosa. Odsunął się po dłuższej chwili i ze zmartwieniem przebijającym z jego wesołej miny, powoli przesunął kciukiem po policzku fotografa. – Powiedz mi jeśli będę zbyt wścibski, albo kiedy zrobię się nachalny... dobrze?
Oho... Harvey wiedział, że taka ciekawość prawdopodobnie spowodowana jest chęcią bycia blisko, z jednej strony uważał, ze to miła odmiana w porównaniu do anonimowych relacji, do których przywykł, z drugiej strony przecież z jakiegoś powodu właśnie takie wybierał. Poczuł lekki przypływ adrenaliny, bo czuł, że zapowiada się seria ważnych pytań, którymi Roro chciałby zaspokoić swoją ciekawość. Cóż, dobrze, był na to gotowy.
Przymknął oczy i nieświadomie wstrzymał oddech, kiedy znajomy się do niego przybliżył. Sam wyciągnął do niego rękę i położył mu ją na karku, po chwili opuszczając ją luźno i zwieszając z sofy.
– O, o to się nie musisz martwić, obronę prywatności mam lepiej opanowaną od opowiadania o sobie, uwierz. – Zaśmiał się i znowu podniósł rękę, aby potargać znajomemu włosy. – Rozumiem, że chcesz o coś zapytać, tak? – Cały ten wstęp wyglądał fotografowi na zapowiedź przed jakimś ważnym pytaniem, chciał trochę ten proces przyspieszyć i przejść już do sedna.
Przymknął oczy i nieświadomie wstrzymał oddech, kiedy znajomy się do niego przybliżył. Sam wyciągnął do niego rękę i położył mu ją na karku, po chwili opuszczając ją luźno i zwieszając z sofy.
– O, o to się nie musisz martwić, obronę prywatności mam lepiej opanowaną od opowiadania o sobie, uwierz. – Zaśmiał się i znowu podniósł rękę, aby potargać znajomemu włosy. – Rozumiem, że chcesz o coś zapytać, tak? – Cały ten wstęp wyglądał fotografowi na zapowiedź przed jakimś ważnym pytaniem, chciał trochę ten proces przyspieszyć i przejść już do sedna.
Zaśmiał się i poprawił swoje włosy, jednak kiedy usłyszał pytanie, zmarkotniał nieco i odwrócił wzrok of fotografa.
– Nie... znaczy tak, ale... – wyprostował się i wtopił się plecami w oparcie kanapy. – Mam dość wrażeń na dziś, a to nie jest takie ważne.
Zdawał sobie sprawę, że taka sytuacja, kiedy Harvey będzie przygotowany na pytania, może się już nie powtórzyć, ale naprawdę nie miał dzisiaj już siły na jakieś rewelacje. Wolał skupić się na czymś przyjemniejszym i nie dobijać fotografa jeszcze bardziej swoją wścibskością. Zdecydowanie wolał zrezygnować z rozwiania swoich wątpliwości na rzecz lepszego nastroju znajomego.
– Podoba mi się twoja twarz. – wypalił nagle i przejechał palcem po mostku i grzbiecie nosa fotografa. Pochylił się nad nim i z lekkim uśmiechem zjechał palcem w dół i zaczął sunąć nim po linii szczęki. – Taka ostra... – mruknął cicho bardziej sam do siebie niż do Harveya. Po chwili zabrał dłoń z jego twarzy, pochylił się mocniej i z przeciągłym westchnieniem położył głowę na jego klatce piersiowej. – Chce mi się spać.
– Nie... znaczy tak, ale... – wyprostował się i wtopił się plecami w oparcie kanapy. – Mam dość wrażeń na dziś, a to nie jest takie ważne.
Zdawał sobie sprawę, że taka sytuacja, kiedy Harvey będzie przygotowany na pytania, może się już nie powtórzyć, ale naprawdę nie miał dzisiaj już siły na jakieś rewelacje. Wolał skupić się na czymś przyjemniejszym i nie dobijać fotografa jeszcze bardziej swoją wścibskością. Zdecydowanie wolał zrezygnować z rozwiania swoich wątpliwości na rzecz lepszego nastroju znajomego.
– Podoba mi się twoja twarz. – wypalił nagle i przejechał palcem po mostku i grzbiecie nosa fotografa. Pochylił się nad nim i z lekkim uśmiechem zjechał palcem w dół i zaczął sunąć nim po linii szczęki. – Taka ostra... – mruknął cicho bardziej sam do siebie niż do Harveya. Po chwili zabrał dłoń z jego twarzy, pochylił się mocniej i z przeciągłym westchnieniem położył głowę na jego klatce piersiowej. – Chce mi się spać.
Oho, tego Harvey się obawiał.
– Czyli zacząłeś temat, zrobiłeś sobie grunt i teraz będziesz trzymać mnie w niepewności? – Lekko zmrużył powieki, jakby oczekiwał od znajomego potwierdzenia, czy dobrze go zrozumiał. Z tego, co zdążył poznać młodszego, zauważył, że taki był jego modus operandi, rzucić coś, a potem się wycofać. – No dobra – przystał na to, choć nawet nie dał znajomemu czasu na potwierdzenie. – Możemy pozadawać sobie pytania kiedy indziej. – W duchu przywołał cierpliwość i wzruszył ramionami. Jako osoba, która lubiła bezpośredniość i wyjaśnianie na bieżąco, ciężko akceptował takie zaczęcie tematu i odłożenie go na później, ale przy Roro zaczynał się przyzwyczajać i uczyć większej powściągliwości.
Przymknął oczy, kiedy młodszy zaczął go dotykać, ale po chwili zerknął na niego, a potem na swój brzuch, na moment podnosząc skraj koszulki.
– Ty też mi się podobasz – odpowiedział w ten swój bezpośredni sposób, tym razem robiąc to specjalnie i z zawadiackim uśmiechem. – I nie wiem, czy to starość i kryzys wieku średniego, czy fakt, że mam prawie piętnaście lat młodszego chłopaka, albo że nie jeżdżę na front i brakuje mi wyzwań, ale od jakiegoś czasu myślę, żeby wrócić do intensywniejszych ćwiczeń. – Harvey zignorował to, co mówił Roro o spaniu i specjalnie zaczepił Roro korzystając z tego, że się ten nachylił i objął go w dość niewygodny, ale bezpośredni, szczery sposób. – Dalej bym ci się podobał, gdybym miał ładniejszy brzuch?
– Czyli zacząłeś temat, zrobiłeś sobie grunt i teraz będziesz trzymać mnie w niepewności? – Lekko zmrużył powieki, jakby oczekiwał od znajomego potwierdzenia, czy dobrze go zrozumiał. Z tego, co zdążył poznać młodszego, zauważył, że taki był jego modus operandi, rzucić coś, a potem się wycofać. – No dobra – przystał na to, choć nawet nie dał znajomemu czasu na potwierdzenie. – Możemy pozadawać sobie pytania kiedy indziej. – W duchu przywołał cierpliwość i wzruszył ramionami. Jako osoba, która lubiła bezpośredniość i wyjaśnianie na bieżąco, ciężko akceptował takie zaczęcie tematu i odłożenie go na później, ale przy Roro zaczynał się przyzwyczajać i uczyć większej powściągliwości.
Przymknął oczy, kiedy młodszy zaczął go dotykać, ale po chwili zerknął na niego, a potem na swój brzuch, na moment podnosząc skraj koszulki.
– Ty też mi się podobasz – odpowiedział w ten swój bezpośredni sposób, tym razem robiąc to specjalnie i z zawadiackim uśmiechem. – I nie wiem, czy to starość i kryzys wieku średniego, czy fakt, że mam prawie piętnaście lat młodszego chłopaka, albo że nie jeżdżę na front i brakuje mi wyzwań, ale od jakiegoś czasu myślę, żeby wrócić do intensywniejszych ćwiczeń. – Harvey zignorował to, co mówił Roro o spaniu i specjalnie zaczepił Roro korzystając z tego, że się ten nachylił i objął go w dość niewygodny, ale bezpośredni, szczery sposób. – Dalej bym ci się podobał, gdybym miał ładniejszy brzuch?
Gdy Harvey stwierdził, że Roro mu się podoba, prychnął cicho, przewrócił oczami i odwrócił głowę w drugą stronę. Dopiero, gdy fotograf go objął, zerknął na niego i uśmiechnął się do niego, mimo że było mu niesamowicie niewygodnie. Czuł, że od tej pozycji zaczynały boleć go plecy, ale póki co nie chciał odrzucać takiej dawki czułości. Wolną dłoń położył na brzuchu Harveya i wsunął ją pod materiał jego koszulki.
– Hmm… nie wiem, nie wiem. – z wesołym uśmiechem zaczął wodzić palcami po jego skórze. – Jeśli przypakujesz, to będę wyglądać przy tobie… niekorzystnie. – zaśmiał się cicho i zostawiając dłoń na jego brzuchu wyprostował się. Uniósł lekko ramiona i zaczął kręcić powoli głową dookoła, dopóki poczuł, że coś mu nie strzeliło w jego biednej szyi. – A ja tobie? Gdybym zapuścił włosy?
– Hmm… nie wiem, nie wiem. – z wesołym uśmiechem zaczął wodzić palcami po jego skórze. – Jeśli przypakujesz, to będę wyglądać przy tobie… niekorzystnie. – zaśmiał się cicho i zostawiając dłoń na jego brzuchu wyprostował się. Uniósł lekko ramiona i zaczął kręcić powoli głową dookoła, dopóki poczuł, że coś mu nie strzeliło w jego biednej szyi. – A ja tobie? Gdybym zapuścił włosy?
– To przypakuj ze mną – zaproponował od razu. Zanim go puścił, podrapał palcami w bok łaskocząc w taki sposób. Chwilę przyglądał się mu z dołu, wyraźnie próbując wyobrazić sobie Roro z dłuższymi włosami. – Mmm... o, taak... to dobry pomysł. Wy Azjaci macie świetne włosy. Jak je zapuścisz, będę mógł łatwiej wziąć je w garść i przyciągnąć do siebie w trakcie seksu. Podoba mi się – zapewnił poważnie, nawet trochę jak biznesmen planujący udoskonalenie działań strategicznych dla swojej firmy. Wyciągnął rękę i przeczesał palcami czarne kosmki.
Odchrząknął.
– Idź spać. Ja skoczę pod prysznic i do ciebie przyjdę.
Odchrząknął.
– Idź spać. Ja skoczę pod prysznic i do ciebie przyjdę.
Słuchając Harveya patrzył na niego trochę zszokowany nagłością tych słów i czując, że zaczyna się czerwienić odwrócił wzrok od jego twarzy. Sam nie wiedział czy to przez to co właściwie powiedział fotograf czy przez fakt, że najzwyczajniej w świecie wyobraził sobie tę sytuację, co bynajmniej nie odwiodło go to od pomysłu zapuszczenia włosów, wręcz zachęciło.
Z chęcią skierowałby się właśnie do łóżka tak jak powiedział znajomy i zasnął najszybciej jak tylko mógł, ale stwierdził, że jemu też przyda się prysznic, dlatego wstał ostrożnie z kanapy, pochylił się nad Harveyem i pocałował go przelotnie w czoło, po czym szybko zniknął za drzwiami łazienki. Po dosłownym, kilkuminutowym prysznicu, wyszedł w samych sportowych spodenkach i raz jeszcze rozciągając swoją szyję, kiwnął głową w stronę łazienki.
– Zostawiłem ci świeży ręcznik. – powiedział i skupiony tylko na kształcie jego łóżka skierował się do sypialni i z głośnym, słyszalnym dla Harveya jękiem rzucił się na łóżko. – Nawet meteoryt mnie stąd nie ruszy. – mruknął i rozkładając się egoistycznie na całym łóżku, położył się na brzuchu i zamknął oczy. Starał się walczyć ze sobą i nie zasypiać dopóki znajomy do niego nie dołączy, ale przysnął płytko i dopiero kiedy poczuł ruch gdzieś w pobliżu, otworzył oczy i przesunął się na jedną stronę łóżka, żeby zrobić miejsce dla fotografa.
Z chęcią skierowałby się właśnie do łóżka tak jak powiedział znajomy i zasnął najszybciej jak tylko mógł, ale stwierdził, że jemu też przyda się prysznic, dlatego wstał ostrożnie z kanapy, pochylił się nad Harveyem i pocałował go przelotnie w czoło, po czym szybko zniknął za drzwiami łazienki. Po dosłownym, kilkuminutowym prysznicu, wyszedł w samych sportowych spodenkach i raz jeszcze rozciągając swoją szyję, kiwnął głową w stronę łazienki.
– Zostawiłem ci świeży ręcznik. – powiedział i skupiony tylko na kształcie jego łóżka skierował się do sypialni i z głośnym, słyszalnym dla Harveya jękiem rzucił się na łóżko. – Nawet meteoryt mnie stąd nie ruszy. – mruknął i rozkładając się egoistycznie na całym łóżku, położył się na brzuchu i zamknął oczy. Starał się walczyć ze sobą i nie zasypiać dopóki znajomy do niego nie dołączy, ale przysnął płytko i dopiero kiedy poczuł ruch gdzieś w pobliżu, otworzył oczy i przesunął się na jedną stronę łóżka, żeby zrobić miejsce dla fotografa.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach