▲▼
Harvey oczywiście nie odsuwał się ani nie próbował uciekać. Sam objął znajomego i wtulił nos w jego szyję. Westchnął wolno wciągając powietrze i chyba pierwszy raz tak świadomie zwracając uwagę na zapach, chcąc się do niego przyzwyczaić, zapamiętać. Nie przerywał ciszy, chociaż zaczynał czuć się coraz bardziej niezręcznie i niespokojnie przez własne myśli. Czyli Roro jest zakochany, tak? Dalej? Nie przeszło mu? I przytula się w taki sposób? Szlag... Dlaczego taka prosta bliskość musi być bardziej krępująca niż seks?
– Właściwie to bym z chęcią coś wrzucił na ząb – przyznał. Wcześniej zjadł śniadanie z Roro, potem na obiad kanapkę, a resztę dnia spędził na piciu kawy i pracy. – Zjesz ze mną?
– Właściwie to bym z chęcią coś wrzucił na ząb – przyznał. Wcześniej zjadł śniadanie z Roro, potem na obiad kanapkę, a resztę dnia spędził na piciu kawy i pracy. – Zjesz ze mną?
Nie puszczając jego szyi, odsunął głowę do tyłu, żeby móc spojrzeć na jego twarz. Uśmiechnął się delikatnie i przeczesując palcami jego włosy, kiwnął głową.
- Pewnie. Mogę coś zrobić albo... Właściwie to chyba nie mogę, nie mam z czego zrobić cokolwiek. - zmarszczył lekko brwi skupiając się mocniej na jego włosach, które strasznie mu się podobały. - Przepraszam, jesteśmy skazani na coś na dowóz. - puścił jego szyję i wychylił się w stronę stolika, żeby móc dosięgnąć do komórki. Podniósł ją i wrócił ciałem do Harveya, patrzył przez kilka sekund w jego oczy, po czym zetknął na moment swój nos z jego i jakby nigdy nic, zajął się przeglądaniem pobliskich restauracji, z których mogli coś zamówić. - To na co masz ochotę? Pizza, makaron... chińszczyzna? - zaśmiał się cicho spoglądając znacząco na siebie, a potem na niego, ale po chwili skrzywił się wzdychając ciężko. - Jestem nienormalny, że mam w takim momencie ochotę na takie głupie żarty...
- Pewnie. Mogę coś zrobić albo... Właściwie to chyba nie mogę, nie mam z czego zrobić cokolwiek. - zmarszczył lekko brwi skupiając się mocniej na jego włosach, które strasznie mu się podobały. - Przepraszam, jesteśmy skazani na coś na dowóz. - puścił jego szyję i wychylił się w stronę stolika, żeby móc dosięgnąć do komórki. Podniósł ją i wrócił ciałem do Harveya, patrzył przez kilka sekund w jego oczy, po czym zetknął na moment swój nos z jego i jakby nigdy nic, zajął się przeglądaniem pobliskich restauracji, z których mogli coś zamówić. - To na co masz ochotę? Pizza, makaron... chińszczyzna? - zaśmiał się cicho spoglądając znacząco na siebie, a potem na niego, ale po chwili skrzywił się wzdychając ciężko. - Jestem nienormalny, że mam w takim momencie ochotę na takie głupie żarty...
Spokojnie pokiwał głową zgadzając się na zamówienie czegoś. Przymknął powieki, kiedy znajomy bawił się jego włosami. Wydawało mu się to trochę dziwne, ale i zabawne. Potem przez moment obserwował znajomego, a kiedy zbliżył się, aby dotknąć nosem jego, lekko zacisnął oczy.
– Roro, Roro. – Zaczepił go, aby znów się na nim skupił. – Już miałem wcześniej pytać, ale jakoś nie było okazji. Czemu tak robisz? Tak... – Pokazał, co ma na myśli dotykając swojego nosa. – Wydawało mi się, że to bardziej eskimoskie, niż chińskie... – Pokręcił głową i zaśmiał się słysząc żart. – To rzeczywiście było głupie – przyznał z rozbawieniem. – Włoskiego żarcia już powoli mam dość... Może sushi? Lubisz?
– Roro, Roro. – Zaczepił go, aby znów się na nim skupił. – Już miałem wcześniej pytać, ale jakoś nie było okazji. Czemu tak robisz? Tak... – Pokazał, co ma na myśli dotykając swojego nosa. – Wydawało mi się, że to bardziej eskimoskie, niż chińskie... – Pokręcił głową i zaśmiał się słysząc żart. – To rzeczywiście było głupie – przyznał z rozbawieniem. – Włoskiego żarcia już powoli mam dość... Może sushi? Lubisz?
– Hm, właściwie to sam nie wiem... – przekrzywił lekko głowę wpatrując się w jego nos przez chwilę. – Zrobiłem tak za pierwszym razem bo... – bo za bardzo byłeś zażenowany, żeby zrobić cokolwiek więcej i dotknąć go w innym miejscu. – Bo jakoś tak, po prostu chciałem to zrobić. I spodobało mi się to. – wzruszył lekko ramionami skupiając się na swojej komórce. – Bo kiedy to robię jestem wtedy blisko ciebie, ale nie za blisko tylko wystarczająco blisko... – spojrzał na jego twarz chcąc zobaczyć, czy fotograf połapał się w jego chaotycznych wyjaśnieniach. – Albo mam jakichś przodków z Grenlandii. – uśmiechnął się delikatnie i kiwnął głową. – Ok, sushi, na rybę zawsze mam ochotę. – znalazł odpowiedni lokal serwujący tę potrawę, zamówił spory, różnorodny zestaw i odłożył telefon na stolik. Zerknął na kask Harveya, leżący obok plecaka i wrócił do niego spojrzeniem. – Nie boisz się jeździć motocyklem?
– Mhm – mruknął dając znak, że zrozumiał. Blisko, nie za blisko, ale wystarczająco blisko? Czyli dotyka go, ale nie jest to tak bezpośrednie jak pocałunek? Tak zrozumiał to Harvey. Czy był zawiedziony takim wyjaśnieniem? Nie było tego po nim widać.
Podczas wybierania zestawu zdał się na znajomego. Cholera, do tej pory nie wiedział, jak bardzo był głodny.
– Nie. – Wzruszył ramionami. – Przynajmniej nie bardziej niż samochodem. A ty? Próbowałeś kiedyś?
Podczas wybierania zestawu zdał się na znajomego. Cholera, do tej pory nie wiedział, jak bardzo był głodny.
– Nie. – Wzruszył ramionami. – Przynajmniej nie bardziej niż samochodem. A ty? Próbowałeś kiedyś?
– Coś ty... – uśmiechnął się kręcąc głową na boki. – Nie miałem nawet nigdy okazji dotknąć, nie mówiąc już o jeżdżeniu. Nie żebym się bał, po prostu jakoś nie ufam takiej masie osadzonej tylko na dwóch kółkach. – wstał z kanapy i skierował się do kuchni chcąc przyszykować wszystko zanim przyjdzie dostawca. Nie chciał jeść sushi z paskudnego kartonika tanimi, jednorazowymi pałeczkami. Wyciągnął z szafek wszystko co było mu potrzebne i wrócił do stolika kawowego na którym zaczął układać lakierowane pałeczki na podstawkach, miseczki do sosu i dużą, prostokątną, drewnianą deskę, na której zamierzał ułożyć ładnie każdy kawałek kiedy już do nich dotrze. – Co chcesz do picia? Zrobić coś gorącego, kawę herbatę, czy zimne? No chyba, że masz ochotę na alkohol, pewnie coś znajdę, jakieś wino którego nie wypiliśmy do końca... – podniósł na niego wzrok znad stolika kończąc rozstawianie naczyń.
– To dobrze, że nie ufasz. Trudniej wtedy uśpić swoją czujność, wpaść w rutynę i popełnić jakiś podstawowy błąd. – Zsunął się niżej, usiadł wygodniej i swobodniej, obserwując znajomego. No proszę, chce mu się postarać. Harvey się tego nie spodziewał, sądził, że po prostu szybko zjedzą kolację, bez przywiązywania wagi do czegokolwiek poza smakiem.
– Kawy o tej porze na pewno nie. Chcę to, co ty – odpowiedział od razu. – Wracając do motocykla, to planowałem jechać nim na zdjęcia gwiazd, poza miasto, uwielbiam jeździć poza zabudowaniami, ale skoro jedziemy razem, wygodniej będzie wziąć samochód. Właściwie chciałbyś, abym zabrał cię gdzieś kiedyś motocyklem?
– Kawy o tej porze na pewno nie. Chcę to, co ty – odpowiedział od razu. – Wracając do motocykla, to planowałem jechać nim na zdjęcia gwiazd, poza miasto, uwielbiam jeździć poza zabudowaniami, ale skoro jedziemy razem, wygodniej będzie wziąć samochód. Właściwie chciałbyś, abym zabrał cię gdzieś kiedyś motocyklem?
Kiwnął głową i wrócił do kuchni decydując, że zrobi im po prostu zieloną herbatę, na którą miał ochotę, a dodatkowo będzie jako tako pasować do sushi. Wstawił wodę i zerknął na siedzącego na kanapie fotografa. Czy chciałby z nim gdzieś pojechać? Właściwie to czemu nie, nie będzie od razu zakładał, że coś się im stanie. A skoro Harvey lubił takie przejażdżki, to Roro chciał po prostu spróbować jego pasji i dowiedzieć się co takiego niesamowitego jest w tych wszystkich motocyklach, skoro mają tylu zwolenników.
– Jeśli obiecasz, że mnie nie zrzucisz podczas jazdy to pewnie. – uśmiechnął się i wbił wzrok w elektryczny czajnik, który powoli podgrzewał wodę. Zaczął stukać cicho palcami w blat, ale kiedy jego myśli zaczęły niebezpiecznie zjeżdżać na tematy, przez które szkliły mu się oczy, odepchnął się od szafki i okrążył kanapę podchodząc do małej wieży, którą włączył. Kiedy z głośników wydobyła się cicha, spokojna muzyka, stanął za siedzącym Harveyem i oparł się o tył kanapy obok jego głowy. Przez moment wpatrywał się tylko w jego kolana, ale po chwili otworzył usta chcąc coś powiedzieć, jednak zamknął je szybko gdy usłyszał, że woda już się zagotowała. Wrócił do kuchni, wyciągnął dwa kubki i zaczął przygotowywać dla nich herbatę.
– Jeśli obiecasz, że mnie nie zrzucisz podczas jazdy to pewnie. – uśmiechnął się i wbił wzrok w elektryczny czajnik, który powoli podgrzewał wodę. Zaczął stukać cicho palcami w blat, ale kiedy jego myśli zaczęły niebezpiecznie zjeżdżać na tematy, przez które szkliły mu się oczy, odepchnął się od szafki i okrążył kanapę podchodząc do małej wieży, którą włączył. Kiedy z głośników wydobyła się cicha, spokojna muzyka, stanął za siedzącym Harveyem i oparł się o tył kanapy obok jego głowy. Przez moment wpatrywał się tylko w jego kolana, ale po chwili otworzył usta chcąc coś powiedzieć, jednak zamknął je szybko gdy usłyszał, że woda już się zagotowała. Wrócił do kuchni, wyciągnął dwa kubki i zaczął przygotowywać dla nich herbatę.
– Na pewno nie zrzucę. Podczas prowadzenia to pewnie byłoby ciężkie nawet gdybym chciał kogoś rzucać. – Niby zdawał sobie sprawę, że Roro nie mówił dosłownie, to wolał wyjaśnić, uściślić. Skoro znajomy milczał, sam nie chciał w tym momencie przerywać milczenia i tylko obserwował młodszego ze swojego miejsca. Nie przestał nawet kiedy Li podszedł do niego, widział, że mężczyzna chce coś powiedzieć i że zrezygnował. Harvey westchnął cicho, wstał i podszedł do Roro. Stanął za nim, nisko objął go splatając palce na poziomie jego podbrzusza, aby jak najmniej przeszkadzać mu i... Po prostu przytulał go tak, drepcząc krok w krok.
Gdy fotograf podszedl do niego, przestał się na moment ruszać myśląc, że ten chce zrobić coś jeszcze, lecz kiedy zorientował się, że tylko przytulił go nie ograniczając jego ruchów, uśmiechnął się w duchu. Nie odtrącał go od siebie, kiedy obracał się miedzy szafkami to wyciągając herbatę, to ją chowając. Zalał liście wrzątkiem, odwrócił głowę do tyłu i spojrzał na Harveya uśmiechając się lekko. Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, spojrzał w ich kierunku i delikatnie wyplątał się z jego ramion.
- Przepraszam na momencik. - z portfelem w dłoni poszedł otworzyć dostawcy, zapłacił za ich jedzenie i pożegnał mężczyznę zamykając drzwi. Przysiadł przed stolikiem i zaczął wykładać z opakowania sushi, układając ładnie każdy kawałek na drewnianej desce. Gdy skończył wrócił szybko po herbatę i dłonią wskazał na stolik spoglądając na Harveya. - Zapraszam, stolik już czeka.
- Przepraszam na momencik. - z portfelem w dłoni poszedł otworzyć dostawcy, zapłacił za ich jedzenie i pożegnał mężczyznę zamykając drzwi. Przysiadł przed stolikiem i zaczął wykładać z opakowania sushi, układając ładnie każdy kawałek na drewnianej desce. Gdy skończył wrócił szybko po herbatę i dłonią wskazał na stolik spoglądając na Harveya. - Zapraszam, stolik już czeka.
Kiedy Roro płacił, Harvey wyjął z kieszeni portfel, a z niego parę banknotów – mniej więcej połowę kwoty, jaką wynosiła ich kolacja. Schował ją w szafce, gdzie znajomy trzymał sztućce i jakby nigdy nic stał w kuchni dalej.
– Ładnie to wygląda – pochwalił zbliżając się do stolika. Usiadł przez moment przyglądając się, którą rolkę zjeść jako pierwszą, potem chwycił za pałeczki i zaczął jeść, na razie bez dodatku sosu sojowego czy wasabi.
– Kiedyś muszę polecieć do Japonii, naprawdę. Dla widoków, dla zdjęć też... – Złapał jedno z nigiri pałeczkami, a rybę na górze pomoczył w sosie. – No i dla jedzenia. Lecisz ze mną? – Wyraźnie poprawił mu się humor.
– Ładnie to wygląda – pochwalił zbliżając się do stolika. Usiadł przez moment przyglądając się, którą rolkę zjeść jako pierwszą, potem chwycił za pałeczki i zaczął jeść, na razie bez dodatku sosu sojowego czy wasabi.
– Kiedyś muszę polecieć do Japonii, naprawdę. Dla widoków, dla zdjęć też... – Złapał jedno z nigiri pałeczkami, a rybę na górze pomoczył w sosie. – No i dla jedzenia. Lecisz ze mną? – Wyraźnie poprawił mu się humor.
Usiadł naprzeciwko Harveya i od razu zwinnie chwytając pałeczki, porwał pierwszy z brzegu kawałek, zamoczył go w sosie sojowym i zjadł jednocześnie przytakując lekkim kiwnięciem głowy pokazując, że słucha znajomego. Oj tak, chociażby dla samego sushi warto tam polecieć. Kiedy fotograf zadał pytanie, Roro przestał jeść i spojrzał na niego z wyraźnym zaskoczeniem. Więc, Harvey akceptuje jego obecność w jego życiu, tak? Bo skoro chce zabrać go za miasto, leci z nim do Chin, a teraz jeszcze Japonia... Nagle zdał sobie sprawę, że trochę agresywnie wszedł w życie fotografa, popłynął z falą chcąc mieć z nim coraz więcej kontaktu sprawiając, że teraz ciągle śpią u siebie nawzajem. Ale czy Harveyowi to odpowiada? Z jego wcześniejszych opowieści wywnioskował, że mimo narzeczonego, preferował w przeszłości luźniejsze związki, a nawet nie związki, tylko znajomości. Więc... więc właściwie co? Może powiedzieć, że są razem? I czy to jest mu potrzebne? Sam wcześniej przecież stwierdził, że nazwanie ich relacji nie ma dla niego sensu. Ale jeśli pojawiłby się ktoś inny, Roro nie potrafiłby pogodzić się z czymś takim, nie potrafiłby być wplątanym w taką luźną i niezobowiązującą znajomość. Nie chciał się dzielić. Jednak nie zamierzał poruszać tego tematu, nie teraz, kiedy sam martwił się pogrzebem i dodatkowo widział, że jego sytuacja również wpłynęła na Harveya i jego nastrój.
– Tak. – kiwnął głową porywając z deski kolejny kawałek. – Muszę wziąć ze sobą dużo pieniędzy na jedzenie, nie zamierzam tam na nim oszczędzać. – uśmiechnął się do niego i wsadził sushi do ust.
– Tak. – kiwnął głową porywając z deski kolejny kawałek. – Muszę wziąć ze sobą dużo pieniędzy na jedzenie, nie zamierzam tam na nim oszczędzać. – uśmiechnął się do niego i wsadził sushi do ust.
A Harvey nieświadomy rozmyślam Roro, zajadał radośnie sushi. Kiedy zaspokoił pierwszy głód, zwolnił tempo jedzenia.
– Marzy mi się, żeby wejść na dach jakiegoś wysokiego budynku, żeby zrobić tam sesję zdjęciową. Niekoniecznie w Japonii, może gdzieś w Europie. Ale Kanada też może być. Albo w nieużywanych tunelach metra. – Dzielił się pomysłami, w tym czasie pałeczkami zgrabnie odrywając kawałek wasabi od reszty pasty i kładąc na rolce sushi. – Ty też planujesz w taki sposób seria tatuaży albo konkretne wzory? Że na przykład marzy ci się personifikacja zodiaków albo pór roku, zbierasz inspirację i dopiero to robisz? Czy chcesz, siadasz, rysujesz i się nie zastanawiasz?
– Marzy mi się, żeby wejść na dach jakiegoś wysokiego budynku, żeby zrobić tam sesję zdjęciową. Niekoniecznie w Japonii, może gdzieś w Europie. Ale Kanada też może być. Albo w nieużywanych tunelach metra. – Dzielił się pomysłami, w tym czasie pałeczkami zgrabnie odrywając kawałek wasabi od reszty pasty i kładąc na rolce sushi. – Ty też planujesz w taki sposób seria tatuaży albo konkretne wzory? Że na przykład marzy ci się personifikacja zodiaków albo pór roku, zbierasz inspirację i dopiero to robisz? Czy chcesz, siadasz, rysujesz i się nie zastanawiasz?
Po zjedzeniu kilku kawałków, odłożył swoje pałeczki na podstawkę, objął dłońmi kubek z herbatą przysuwając do siebie i z delikatnym uśmiechem słuchał fotografa. Lubił kiedy Harvey dzielił się swoimi myślami i opowiadał mu o czymś sam z siebie, bez pytania go. Wcześniej miał wrażenie, że należy on do osób raczej zamkniętych, dlatego kiedy mówienie o czymś sprawiał mu radość, Roro też był wówczas zadowolony.
– Nie, rzadko coś planuję. – pokiwał lekko głową biorąc mały łyk herbaty. – Zazwyczaj to po prostu wpada, nagle. Czasami kiedy rysuję coś innego rodzi mi się pomysł o czymś zupełnie innym, czasami to klient opowiadając jak ma wyglądać dany wzór nieświadomie nakieruje mnie na coś zupełnie innego, co jednocześnie spełni jego oczekiwana i podsunie mi nowy pomysł. Z seriami, bywa różnie. Czasami wiem, że chcę zrobić coś co ma taki sam element, na przykład kanciasty kontur jako tło... Po prostu muszę mieć wenę. – wzruszył ramionami odstawiając kubek na stolik i spojrzał na niego nie przestając trochę smutno się uśmiechać. – Weź aparat jeśli chcesz. Zamierzam zabrać cię w ładne miejsce.
– Nie, rzadko coś planuję. – pokiwał lekko głową biorąc mały łyk herbaty. – Zazwyczaj to po prostu wpada, nagle. Czasami kiedy rysuję coś innego rodzi mi się pomysł o czymś zupełnie innym, czasami to klient opowiadając jak ma wyglądać dany wzór nieświadomie nakieruje mnie na coś zupełnie innego, co jednocześnie spełni jego oczekiwana i podsunie mi nowy pomysł. Z seriami, bywa różnie. Czasami wiem, że chcę zrobić coś co ma taki sam element, na przykład kanciasty kontur jako tło... Po prostu muszę mieć wenę. – wzruszył ramionami odstawiając kubek na stolik i spojrzał na niego nie przestając trochę smutno się uśmiechać. – Weź aparat jeśli chcesz. Zamierzam zabrać cię w ładne miejsce.
– Fef faf faf – powiedział z pełnymi ustami wskazując pałeczką na Roro. Przełknął u powtórzył. – Też tak mam. Czasami podczas robienia jednej rzeczy wpada mi pomysł na inną rzecz albo klient chce konkretny efekt, a mi przez to przychodzi inspiracja na coś innego, co realizuję później. Mam pomysłów tyle, że wystarczyłoby na co najmniej trzy życia. – Sam jadł jeszcze dalej, ale na moment przerwał i popatrzył na znajomego z wyrazem oczu mówiącym 'serio...?' – Oczywiście, że wezmę aparat. Nie zabiorę go na pogrzeb, to jasne, ale nie przegapiłbym takiej okazji. Nawet na zwykłej uliczce można znaleźć coś ciekawego, a skoro mówisz, że pójdziemy w ciekawe miejsce to tym bardziej. – Przechylił się i zetknął ramieniem z ramieniem Roro. Kontynuował jedzenie, jakby miał dodatkowy żołądek tylko na sushi albo jakby od dawna nic nie jadł.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach