▲▼
– Teraz poczułem się, jakbym był w łóżku z żoną, a nie kolegą – zaśmiał się cicho i zamknął oczy. Chociaż żartował to jednocześnie mówił prawdę. To pierwszy raz od wielu, wielu lat, kiedy leżał tak blisko kogoś, z kim nie sypiał mniej lub bardziej regularnie.
- Ostatnio gdy sprawdzałem, to moja klatka piersiowa była raczej... płaska. - przewrócił się na plecy i położył swoje dłonie we wcześniej wspomnianym miejscu. - Tak... nadal płasko. - mruknął z teatralną ulgą i spojrzał na znajomego. - Przykro mi, chyba nie nadaję się na żonę.
Chciał wspomnieć o innych miejscach, które rozróżniają mężczyznę od kobiety, ale uznał, że to byłoby zbyt rubaszne i nie chciał ponownie urazić męskiej dumy Roro. Pomimo tego uśmiechnął się do swoich myśli.
– Czyli przyszło mi umrzeć jako kawalerowi – skwitował, ale nie brzmiał na wyjątkowo smutnego. – Chcesz spać?
– Czyli przyszło mi umrzeć jako kawalerowi – skwitował, ale nie brzmiał na wyjątkowo smutnego. – Chcesz spać?
O ile nigdy nie miał problemu z zaśnięciem gdziekolwiek i o jakiejkolwiek porze, to dzisiaj mógł po prostu być zbyt podekscytowany, żeby zasnąć tak od razu.
- Hm... możemy iść spać. - powiedział z mało przekonującym tonem.
Leżał przez dłuższy moment w ciszy nie zamykając oczu i nic nie mówiąc. Jednak po chwili spojrzał na Harveya i po prostu patrzył tak na niego przez ładnych parę sekund.
- Powiedz... naprawdę drażni cię, gdy nazywam cię łosiem?
- Hm... możemy iść spać. - powiedział z mało przekonującym tonem.
Leżał przez dłuższy moment w ciszy nie zamykając oczu i nic nie mówiąc. Jednak po chwili spojrzał na Harveya i po prostu patrzył tak na niego przez ładnych parę sekund.
- Powiedz... naprawdę drażni cię, gdy nazywam cię łosiem?
Mogą? W porządku. Harvey dalej leżał przodem do Roro, tylko podkulił odrobinę nogi, układając się prawie w pozycji embrionalnej. Przez czas ciszy nie zasnął, towarzyszyło mu charakterystyczne rozwichrzenie myśli, które najczęściej przeszkadzało mu w zaśnięciu i nawet jeśli świadomie nie skupiał się na jakimś temacie, to jego podświadomość wciąż błądziła wszędzie, tylko nie w krainie Morfeusza.
– Mhmmm – mruknął przeciągle w odpowiedzi. – Tylko trochę, ale jednak. – Otworzył oczy, aby móc zaobserwować reakcję tatuażysty.
– Mhmmm – mruknął przeciągle w odpowiedzi. – Tylko trochę, ale jednak. – Otworzył oczy, aby móc zaobserwować reakcję tatuażysty.
Słysząc jego odpowiedź patrzył na niego z lekko rozchylonymi ustami.
- Oh... ok. - szepnął po chwili odwracając wzrok i wlepiając go w sufit.
Przez chwilę znowu się nie odzywał, tylko podsunął kołdrę wyżej prawie do samej twarzy. Zrobiło mu się nagle po prostu przykro, nie zdawał sobie sprawy, że Harvey naprawdę czuł się dotknięty za każdym razem, gdy używał tego słowa.
- Przepraszam. - powiedział nie spoglądając na niego. - Nie będę więcej.
- Oh... ok. - szepnął po chwili odwracając wzrok i wlepiając go w sufit.
Przez chwilę znowu się nie odzywał, tylko podsunął kołdrę wyżej prawie do samej twarzy. Zrobiło mu się nagle po prostu przykro, nie zdawał sobie sprawy, że Harvey naprawdę czuł się dotknięty za każdym razem, gdy używał tego słowa.
- Przepraszam. - powiedział nie spoglądając na niego. - Nie będę więcej.
– Jasne, jasne – nie dowierzał, chociaż nie brzmiał jakby ganił znajomego albo miał do niego żal. – Słyszałem to dziś trzy razy, jak nie więcej. – Teraz fotograf uśmiechał się i było to słychać po zmianie tonu jego głosu. – Poza tym, czy byłbyś w stanie powstrzymać się przed takim sposobem zaczepienia mnie? Nie wierzę!
Zmarszczył brwi i spojrzał na niego obracając szybko głowę w jego kierunku. On tu z czystą skruchą przeprasza i obieca poprawę, a on robi sobie z tego żarty.
- Oczywiście! Już nigdy nie użyje tego słowa. Od dzisiaj będę cię tylko kopać w twarz. - uśmiechnął się do niego promiennie z niewinną miną i czekał na jego reakcję.
- Oczywiście! Już nigdy nie użyje tego słowa. Od dzisiaj będę cię tylko kopać w twarz. - uśmiechnął się do niego promiennie z niewinną miną i czekał na jego reakcję.
– Aha! – Zaśmiał się cicho. Jasne, genialnie rozwiązanie. Czemu on na to nie wpadł. Nagle spoważniał dostrzegając poważną wagę tego planu. Odchrząknął. – Tylko jest problem... Musiałbym ukucnąć albo pochylić się, abyś dosięgnął.
Jednym wielkim minusem życia w Kanadzie było przede wszystkim to, że w porównaniu z Chinami, rzadko spotykał niższych od siebie facetów. To również kalało jego męskie ego.
Bez słowa podniósł się do siadu i obrócił do Harveya, po czym bez ostrzeżenia położył stopę na jego twarzy.
- Nie sądzę. - uśmiechnął się do niego najsłodziej jak tylko potrafił.
Bez słowa podniósł się do siadu i obrócił do Harveya, po czym bez ostrzeżenia położył stopę na jego twarzy.
- Nie sądzę. - uśmiechnął się do niego najsłodziej jak tylko potrafił.
Westchnął i pozwolił Roro, aby drugi raz popełnił ten sam błąd w tak krótkim czasie. Odczekał chwilę z cierpliwością.
– Nigdy się nie nauczysz? – Nagle porwał się do łaskotania tej okropnej stopiszczy! Nie tylko złapał jedną ręką, a łaskotał drugą, ale i przygniótł nogę znajomego częścią klatki piersiowej, aby ciężarem swojego ciała uniemożliwić mu zbytnie wierzganie.
– Nigdy się nie nauczysz? – Nagle porwał się do łaskotania tej okropnej stopiszczy! Nie tylko złapał jedną ręką, a łaskotał drugą, ale i przygniótł nogę znajomego częścią klatki piersiowej, aby ciężarem swojego ciała uniemożliwić mu zbytnie wierzganie.
- Nie! - zanim zdążył się zorientować co zamierza zrobić fotograf, jego stopa była już uwięziona w żelaznym uścisku i brutalnie atakowana.
Jednak tym razem pozycja w jakiej się znajdował oraz Harvey zdecydowanie uniemożliwiali mu wyrwanie się z tej okropnej sytuacji.
- Puść...! - sapnął kiedy od śmiechu zaczęły boleć go płuca. - Błagam, puść! - poddał się i zasłonił ramionami twarz. - Harvey...! - jęknął nie mogąc znieść dłużej tego okropnego łaskotania.
Jednak tym razem pozycja w jakiej się znajdował oraz Harvey zdecydowanie uniemożliwiali mu wyrwanie się z tej okropnej sytuacji.
- Puść...! - sapnął kiedy od śmiechu zaczęły boleć go płuca. - Błagam, puść! - poddał się i zasłonił ramionami twarz. - Harvey...! - jęknął nie mogąc znieść dłużej tego okropnego łaskotania.
Przestał go łaskotać, ale nie puszczał.
– Dobra, przestanę, ale w zamian ty przestaniesz łosiować i kłaść mi swoje odnóża na twarzy. – Dla podkreślenia znów zaczął go łaskotać, ale szybko przestał. – Obiecaj!
– Dobra, przestanę, ale w zamian ty przestaniesz łosiować i kłaść mi swoje odnóża na twarzy. – Dla podkreślenia znów zaczął go łaskotać, ale szybko przestał. – Obiecaj!
Jeśli tak za każdym razem miało kończyć się użycie jego stopy czy wypowiedzenie zakazanego słowa, to naprawdę wolał odmawiać sobie tej przyjemności.
- Tak, tak... - sapnął kiwając szybko głową. - Tylko mnie już nie łaskocz... obiecuję. - zacisnął mocniej ramiona zasłaniając nimi szczelniej twarz. - Naprawdę obiecuję...
- Tak, tak... - sapnął kiwając szybko głową. - Tylko mnie już nie łaskocz... obiecuję. - zacisnął mocniej ramiona zasłaniając nimi szczelniej twarz. - Naprawdę obiecuję...
– No – ucieszył się, ale tak na zaś połaskotał młodszego jeszcze odrobinę, żeby Roro nie odebrał tej rozmowy wyłącznie jako żartu, bo przecież ona wcale, ale to wcale nie była żartem i Harvey w tym momencie był śmiertelnie poważny.
– Uch, zgrzałem się – usiadł na łóżku i przeczesał palcami włosy do tyłu. Zerknął ukradkiem na Roro.
– Uch, zgrzałem się – usiadł na łóżku i przeczesał palcami włosy do tyłu. Zerknął ukradkiem na Roro.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach