▲▼
Oddał szklankę i pomimo ostrzeżenia, dalej wydawał się rozbawiony.
– Nie wiem – wzruszył ramionami, westchnął i dalej mówił już poważniej. – Ale myślę, że to ty wszedłeś na pole minowe jakiś czas temu, kiedy w ogóle mnie poznałeś. Na pewno nie mam zamiaru udawać, że nie widzę twoich zaczepek. Jeśli nie chcesz, abym na nie reagował to po prostu mnie nie zaczepiaj. – Znowu zaczął się uśmiechać, ale tym razem inaczej, bardziej miękko i z pobłażaniem.
– Nie wiem – wzruszył ramionami, westchnął i dalej mówił już poważniej. – Ale myślę, że to ty wszedłeś na pole minowe jakiś czas temu, kiedy w ogóle mnie poznałeś. Na pewno nie mam zamiaru udawać, że nie widzę twoich zaczepek. Jeśli nie chcesz, abym na nie reagował to po prostu mnie nie zaczepiaj. – Znowu zaczął się uśmiechać, ale tym razem inaczej, bardziej miękko i z pobłażaniem.
Słuchał go z uwagą i zerknął w bok, żeby nie patrzeć mu w oczy. W pewien sposób dotknęły go jego słowa. Nie chciał być nachalny i narzucać fotografowi swojej osoby. Jednak musiał przyznać, że dobrze czuł się w jego towarzystwie, nie zamierzał z tego rezygnować. Ale i tak sam nie wiedział, czego tak naprawdę chciał od Harveya i czego od niego oczekiwał.
Miał wrażenie, że ta rozmowa w jakiś sposób ma zdecydować czy ta znajomość przetrwa dalej, ale bał się, że odstraszy go od siebie.
Jednak... Raz się żyje. Uniósł znowu szklankę i napił się porządnie whisky, po czym spojrzał na Harveya z poważną miną.
- A jeśli nie przestanę cię zaczepiać?
Miał wrażenie, że ta rozmowa w jakiś sposób ma zdecydować czy ta znajomość przetrwa dalej, ale bał się, że odstraszy go od siebie.
Jednak... Raz się żyje. Uniósł znowu szklankę i napił się porządnie whisky, po czym spojrzał na Harveya z poważną miną.
- A jeśli nie przestanę cię zaczepiać?
– To licz się z tym, że będę odpowiadać zaczepianiem na zaczepianie – wyjaśnił spokojnie, pomimo tego, że dla niego to było oczywiste. Wyciągnął dłoń i łagodnym ruchem chwycił Roro za rękę, w której trzymał szklankę, przysunął do siebie i jednocześnie pochylił się odrobię. W taki sposób napił się whisky dla zabawy używając znajomego jako trzymacza do szklanki.
Wychylił się lekko gdy mężczyzna pociągnął go za rękę. Patrzył na jego twarz gdy ten pił z trzymanej przez niego szklanki i uśmiechnął się delikatnie.
- Ok. Takie konsekwencje jestem gotów przyjąć.
Gdy Harvey skończył pić, oddał mu szklankę i opierając się o kanapę odchylił głowę do tyłu z głębokim westchnieniem.
- Zabierz to ode mnie... jeszcze kropla i będzie po mnie.
- Ok. Takie konsekwencje jestem gotów przyjąć.
Gdy Harvey skończył pić, oddał mu szklankę i opierając się o kanapę odchylił głowę do tyłu z głębokim westchnieniem.
- Zabierz to ode mnie... jeszcze kropla i będzie po mnie.
Odebrał szklankę, oparł ją na swoim kolanie i w ciszy patrzył na Roro.
– Może pozbieram swoje klamoty i wrócę do siebie, co? Poszedłbyś spać, jeśli chcesz. – zaproponował kolejny raz, wcześniej milcząc chwilę i zastanawiając się nad paroma rzeczami, które wiązały się z osobą jego znajomego.
– Może pozbieram swoje klamoty i wrócę do siebie, co? Poszedłbyś spać, jeśli chcesz. – zaproponował kolejny raz, wcześniej milcząc chwilę i zastanawiając się nad paroma rzeczami, które wiązały się z osobą jego znajomego.
- Nie, nie musisz iść. - spojrzał na niego, a chwilę potem zerknął na zegar i skrzywił się lekko widząc godzinę. - Ale jeśli chcesz iść... nie będę cię tu przetrzymywać i więzić wieczność. - podparł głowę na dłoni i znowu spojrzał na jego twarz.
– Nie chcę – powiedział cicho, napił się jeszcze odrobinę i odstawił szklankę na stolik. Wziął jedną z poduszek, położył ją na nogach Roro, przechylił się i bez pytania ułożył głową na poduszce. – Nie chce mi się wracać do pustych ścian, dziś mam ochotę móc się odezwać do kogoś żywego – mówił cichym, niskim głosem. Na chwilę zamknął oczy, ale zaraz je otworzył i spojrzał z dołu na znajomego. – Dziś dokonuję aneksji twojej kanapy na noc – oznajmił decydującym, pewnym głosem, a później uśmiechnął się prosząco.
Bez oporów pozwolił ułożyć mu się wygodnie na swoich kolanach.
- Nie. - odwzajemnił uśmiech i wpatrywał się w twarz fotografa przez dłuższą chwilę. - Zajmiesz łóżko, w przeciwieństwie do ciebie nie będę miał problemu, żeby zmieścić się na kanapie.
Jemu było wszystko jedno gdzie będzie spać, nie miał problemu z zaśnięciem nawet na podłodze, a tym bardziej po takiej ilości alkoholu.
- Mogę... mogę cię o coś zapytać? - zerknął na niego ze słabym uśmiechem. - To osobiste pytanie, więc nie musisz na nie odpowiadać jeśli nie chcesz... po prostu mnie to intryguje...
- Nie. - odwzajemnił uśmiech i wpatrywał się w twarz fotografa przez dłuższą chwilę. - Zajmiesz łóżko, w przeciwieństwie do ciebie nie będę miał problemu, żeby zmieścić się na kanapie.
Jemu było wszystko jedno gdzie będzie spać, nie miał problemu z zaśnięciem nawet na podłodze, a tym bardziej po takiej ilości alkoholu.
- Mogę... mogę cię o coś zapytać? - zerknął na niego ze słabym uśmiechem. - To osobiste pytanie, więc nie musisz na nie odpowiadać jeśli nie chcesz... po prostu mnie to intryguje...
Harveya zaskoczyło, że Roro nie spiął się i nie próbował się go pozbyć ze swoich kolan przez skrępowanie.
– Nie, żadnego łóżka. – Wyciągnął ręce i na tyle, na ile sięgnął objął oparcie kanapy. – Zostaję tu z nią, przywiązałem się. – Posłał znajomemu rozkoszny uśmiech. Jakoś odkąd zmienił pozycję i się położył, poczuł się bardziej pijany. Miał ochotę ułożyć się wygodniej, rozłożyć, ale nie czuł się aż tak swobodnie przy Roro.
– Jasne, pytaj.
– Nie, żadnego łóżka. – Wyciągnął ręce i na tyle, na ile sięgnął objął oparcie kanapy. – Zostaję tu z nią, przywiązałem się. – Posłał znajomemu rozkoszny uśmiech. Jakoś odkąd zmienił pozycję i się położył, poczuł się bardziej pijany. Miał ochotę ułożyć się wygodniej, rozłożyć, ale nie czuł się aż tak swobodnie przy Roro.
– Jasne, pytaj.
Nie zamierzał pozwolić spać mu na kanapie, na której prawdopodobnie wystawałyby mu nogi, ale zamierzał odczekać dłuższą chwilę, zanim przekona go do łóżka.
Samo pytanie, które zamierzał zadać było na tyle krępujące, że Roro starał się przypadkiem nie dotknąć ramienia czy włosów mężczyzny leżącego na jego kolanach.
- Wcześniej, kiedy zaczęliśmy tę grę... - zerknął w bok, żeby Harvey nie dostrzegł zmartwienia na jego twarzy. - W pierwszym podejściu, kiedy wymieniłeś trzy rzeczy... która była prawdziwa?
Samo pytanie, które zamierzał zadać było na tyle krępujące, że Roro starał się przypadkiem nie dotknąć ramienia czy włosów mężczyzny leżącego na jego kolanach.
- Wcześniej, kiedy zaczęliśmy tę grę... - zerknął w bok, żeby Harvey nie dostrzegł zmartwienia na jego twarzy. - W pierwszym podejściu, kiedy wymieniłeś trzy rzeczy... która była prawdziwa?
Zmarszczył brwi, potrzebował chwili, aby sobie przypomnieć, co dokładnie wtedy powiedział, sam patrzył z dołu na znajomego, przez co udało mu się dostrzec, że Roro wydaje się być skrępowany.
– A, to. – Podniósł dłoń i odgarnął włosy ze swojej twarzy. – Trzecie. Jak wróciłem poobijany z frontu, byłem pewny, że nie będę mógł pracować, nie pamiętałem nic sprzed długiego czasu, nie widziałem, co się ze mną stało, nie mogłem mówić, zerwałem z narzeczonym i, rozumiesz, miałem dość. – Wzruszył ramionami, chociaż w obecnej pozycji było to dość niewygodne. – Uznałem, że to opłacające się rozwiązanie. Ale nie martw się, nie chcę tego powtarzać. Musisz mi odświeżyć tatuaże – uśmiechnął się i bez uprzedzenia podniósł dłoń, dotykając palcem nosa Roro. Wyraźnie nie przytłaczało go opowiadanie o swojej przeszłości, no, przynajmniej nie teraz, kiedy mówił w takich ogólnikach.
– A, to. – Podniósł dłoń i odgarnął włosy ze swojej twarzy. – Trzecie. Jak wróciłem poobijany z frontu, byłem pewny, że nie będę mógł pracować, nie pamiętałem nic sprzed długiego czasu, nie widziałem, co się ze mną stało, nie mogłem mówić, zerwałem z narzeczonym i, rozumiesz, miałem dość. – Wzruszył ramionami, chociaż w obecnej pozycji było to dość niewygodne. – Uznałem, że to opłacające się rozwiązanie. Ale nie martw się, nie chcę tego powtarzać. Musisz mi odświeżyć tatuaże – uśmiechnął się i bez uprzedzenia podniósł dłoń, dotykając palcem nosa Roro. Wyraźnie nie przytłaczało go opowiadanie o swojej przeszłości, no, przynajmniej nie teraz, kiedy mówił w takich ogólnikach.
Czuł, że zaczyna mu się robić przykro. Zdawał sobie sprawę, że jeśli znajomy chciał porwać się na swoje życie, musiał być wtedy w bardzo podłym stanie.
Wzdrygnął się lekko zaskoczony, kiedy Harvey dotknął jego nosa, jednak uśmiechnął się niemalże od razu.
- To dobrze, szkoda tuszu. - zapewnienie fotografa zdecydowanie poprawiło mu humor. - Powiedz... - pochylił się, żeby przybliżyć swoją twarz do jego i przybrał poważny wyraz twarzy. - Jesteś głodny?
Wzdrygnął się lekko zaskoczony, kiedy Harvey dotknął jego nosa, jednak uśmiechnął się niemalże od razu.
- To dobrze, szkoda tuszu. - zapewnienie fotografa zdecydowanie poprawiło mu humor. - Powiedz... - pochylił się, żeby przybliżyć swoją twarz do jego i przybrał poważny wyraz twarzy. - Jesteś głodny?
Pokiwał głową z powagą. Tak, szkoda tuszu i pracy tatuażysty.
– Mhm? – Chciał odpowiedzieć, ale kiedy Roro się do niego zbliżył, Harvey się uspokoił i znieruchomiał. Patrzył z dołu na znajomego słuchając poważnie. Powoli podniósł obydwie ręce i delikatnie objął dłońmi głowę mężczyzny.
– Ja wiem, że to ważna decyzja i ciężko ci będzie to zaakceptować, ale... – Zamilkł na chwilę poważnie i spokojnie patrząc na Roro. – Mam cholerną ochotę na pizzę. – Zamknął oczy, puścił znajomego i położył dłonie na twarzy, udając, że wstydzi się za siebie.
– Mhm? – Chciał odpowiedzieć, ale kiedy Roro się do niego zbliżył, Harvey się uspokoił i znieruchomiał. Patrzył z dołu na znajomego słuchając poważnie. Powoli podniósł obydwie ręce i delikatnie objął dłońmi głowę mężczyzny.
– Ja wiem, że to ważna decyzja i ciężko ci będzie to zaakceptować, ale... – Zamilkł na chwilę poważnie i spokojnie patrząc na Roro. – Mam cholerną ochotę na pizzę. – Zamknął oczy, puścił znajomego i położył dłonie na twarzy, udając, że wstydzi się za siebie.
Gdy Harvey objął jego głowę ze zdziwienia otworzył lekko usta i odsunął się nieco, żeby mieć lepszy widok na jego twarz. Słysząc magiczne słowo "pizza", uśmiechnął się momentalnie.
– Tak... – odsunął się szybko i wstał z kanapy. Zachwiał się nieznacznie, ale zamiast się tym przejmować podbiegł do biurka, na którym zostawił komórkę, chwycił ją w dłoń i wrócił do kanapy. Nie usiadł jednak na niej tylko przykucnął na podłodze obok głowy fotografa.
– Jaką chcesz? – z szerokim uśmiechem wpatrywał się w niego z niecierpliwością.
– Tak... – odsunął się szybko i wstał z kanapy. Zachwiał się nieznacznie, ale zamiast się tym przejmować podbiegł do biurka, na którym zostawił komórkę, chwycił ją w dłoń i wrócił do kanapy. Nie usiadł jednak na niej tylko przykucnął na podłodze obok głowy fotografa.
– Jaką chcesz? – z szerokim uśmiechem wpatrywał się w niego z niecierpliwością.
Harvey nie zdążył się podnieść, za późno zorientował się, że Roro wstaje, dlatego padł razem z poduszką na kanapę. Początkowo chciał coś powiedzieć, zbuntować się, oburzyć, ale w końcu uznał, że to całkiem dobry obrót sprawy. Poprawił poduszkę, ułożył się wyżej i patrzył na znajomego.
– Każdą! – odpowiedział z entuzjazmem. – Zjem wszystko! Wybierz, na co masz największą ochotę, Ja stawiam! – zastrzegł od razu i podniósł rękę.
– Każdą! – odpowiedział z entuzjazmem. – Zjem wszystko! Wybierz, na co masz największą ochotę, Ja stawiam! – zastrzegł od razu i podniósł rękę.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach