▲▼
First topic message reminder :
Spiął się kiedy został przytulony, ale zaraz rozluźnił się i odwzajemnił uścisk.
- Będzie, będzie. – pogłaskał go po plecach i poklepał – Nikt krzywdy nikomu nie robi. Szkoda twoich żalów… Wszystko się ułoży. – odchylił się, by skontrolować jego stan. Odgarnął mu włosy i ruszył w stronę wnętrza. Pociągnął Artema za sobą.
- Będzie, będzie. – pogłaskał go po plecach i poklepał – Nikt krzywdy nikomu nie robi. Szkoda twoich żalów… Wszystko się ułoży. – odchylił się, by skontrolować jego stan. Odgarnął mu włosy i ruszył w stronę wnętrza. Pociągnął Artema za sobą.
- Czuję się, jakbym robił mu krzywdę. - wyszeptał i otarł dłonią policzki. No już, ogarniamy się.
Westchnął ciężko i wszedł do pokoju, o mało nie przewracając się o próg. W środku czekały na nich dwa psy radośnie machające ogonami. Artem uśmiechnął się smutno i poklepał oba po łebkach. Rzucił paczkę fajek na stolik i zaczął zbierać z podłogi kieliszki i butelki po alkoholu.
Westchnął ciężko i wszedł do pokoju, o mało nie przewracając się o próg. W środku czekały na nich dwa psy radośnie machające ogonami. Artem uśmiechnął się smutno i poklepał oba po łebkach. Rzucił paczkę fajek na stolik i zaczął zbierać z podłogi kieliszki i butelki po alkoholu.
Pokręcił głową.
- Jedynie zająłeś mu myśli. Jestem pewien.
Poszedł za nim i pomógł mu wszystko zbierać. Czuł jak zaczyna dygotać z zimna, ale… Cóż zrobi… Zaraz wciśnie się pod kołdrę… Albo najlepiej pod gorący prysznic.
- Chodźmy spać… I nie pisz na razie do Garika… - uśmiechnął się z politowaniem – Dobranoc…
- Jedynie zająłeś mu myśli. Jestem pewien.
Poszedł za nim i pomógł mu wszystko zbierać. Czuł jak zaczyna dygotać z zimna, ale… Cóż zrobi… Zaraz wciśnie się pod kołdrę… Albo najlepiej pod gorący prysznic.
- Chodźmy spać… I nie pisz na razie do Garika… - uśmiechnął się z politowaniem – Dobranoc…
Odłożył szkło na stoliku. Sprzątnie to, gdy doprowadzi się do porządku.
- Nie będę pisać. Nie w tym stanie. - westchnął cicho, uświadamiając sobie, że i tak będzie musiał z nim przeprowadzić, prędzej czy później, rozmowę. Wziął swoje rzeczy i uśmiechnął się smutno zatrzymując się przy drzwiach wraz z psami. - Dobranoc.
- Nie będę pisać. Nie w tym stanie. - westchnął cicho, uświadamiając sobie, że i tak będzie musiał z nim przeprowadzić, prędzej czy później, rozmowę. Wziął swoje rzeczy i uśmiechnął się smutno zatrzymując się przy drzwiach wraz z psami. - Dobranoc.
Wrócił do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Położył się i zapomniał o wszystkim i wszystkich. Czemu nie mógł wcześniej trafić na taki wygodny materac?! Przykrył się i po kilku minutach zasnął.
Następnego dnia obudził się około piętnastej. Ledwo żywy wygrzebał się spod kołderki i zaczął rozpakowywać. Ciekawe czy Artem jeszcze śpi… Zabrał ze sobą ręcznik i kosmetyczkę. Wyszedł z pokoju i rozejrzał się. Jeśli nie zdołał znaleźć chłopaka, poszedł do łazienki.
Następnego dnia obudził się około piętnastej. Ledwo żywy wygrzebał się spod kołderki i zaczął rozpakowywać. Ciekawe czy Artem jeszcze śpi… Zabrał ze sobą ręcznik i kosmetyczkę. Wyszedł z pokoju i rozejrzał się. Jeśli nie zdołał znaleźć chłopaka, poszedł do łazienki.
Po powrocie do domu poprosił Artema, by pomógł mu wnieść płótna do pokoju. Alkohol schował do lodówki i poszedł się przebrać. Po dziesięciu minutach wyszedł w starych dresach adidasa, rozciągniętej, spranej koszulce i podrobionych klapkach kubota.
- Będziesz chciał dzisiaj się trochę pouczyć malowania? – zawołał z pokoju. Zaczął rozkładać folię i przyklejać wszędzie i do wszystkiego.
- Będziesz chciał dzisiaj się trochę pouczyć malowania? – zawołał z pokoju. Zaczął rozkładać folię i przyklejać wszędzie i do wszystkiego.
Wniósł płótna do pokoju i sam poszedł się przebrać w wygodniejszy i przede wszystkim o wiele za duży sweter.
- Nie wiem czy da się coś ze mną zrobić w tym kierunku, ale mogę spróbować. - odkrzyknął. Po chwili był już w jego pokoju i pomógł mu przyklejać folię do jakichś wyższych elementów.
- Toooo pomóc ci w czymś? - uśmiechnął się i oparł bokiem o ścianę.
- Nie wiem czy da się coś ze mną zrobić w tym kierunku, ale mogę spróbować. - odkrzyknął. Po chwili był już w jego pokoju i pomógł mu przyklejać folię do jakichś wyższych elementów.
- Toooo pomóc ci w czymś? - uśmiechnął się i oparł bokiem o ścianę.
Jak to nie da? Dadzą radę! Coś wymyślą.
Kiedy udało im się okleić pokój, wyciągnął z walizki sztalugę i zaczął ją rozkładać.
- Szczerze mówiąc too… Tak, mógłbyś mi w czymś pomóc! – zanim odpowiedział, popodkręcał ją na odpowiadającą mu wysokość i zbudował z walizek kubik. Postawił na nich kilka tub farb i pędzle.
- Mamooo umieram… - westchnął przecierając twarz dłońmi – Nie wiem jak ciebie, ale mnie te całe przygotowania wymęczyły… Zróbmy obiad, najlepiej makaron… Z sosem ze słoika. Koniecznie ze słoika…
Kiedy udało im się okleić pokój, wyciągnął z walizki sztalugę i zaczął ją rozkładać.
- Szczerze mówiąc too… Tak, mógłbyś mi w czymś pomóc! – zanim odpowiedział, popodkręcał ją na odpowiadającą mu wysokość i zbudował z walizek kubik. Postawił na nich kilka tub farb i pędzle.
- Mamooo umieram… - westchnął przecierając twarz dłońmi – Nie wiem jak ciebie, ale mnie te całe przygotowania wymęczyły… Zróbmy obiad, najlepiej makaron… Z sosem ze słoika. Koniecznie ze słoika…
Przypatrywał się pracy Carlosa z rękoma założonymi na piersi.
- A więc słucham… - uśmiechnął się i lekko odepchnął się od ściany, stając prosto. Przeciągnął się lekko i przeczesał włosy.
- Już jesteś zmęczony? - zaśmiał się cicho. - Jaaasne. Wydaje mi się, że powinno coś takiego być w spiżarni, chociaż matka nie jest zbyt przychylna takim rzeczom. - rozbawiony pokręcił głową i chwycił go za nadgarstek ciągnąć w stronę kuchni.
//zt
- A więc słucham… - uśmiechnął się i lekko odepchnął się od ściany, stając prosto. Przeciągnął się lekko i przeczesał włosy.
- Już jesteś zmęczony? - zaśmiał się cicho. - Jaaasne. Wydaje mi się, że powinno coś takiego być w spiżarni, chociaż matka nie jest zbyt przychylna takim rzeczom. - rozbawiony pokręcił głową i chwycił go za nadgarstek ciągnąć w stronę kuchni.
//zt
Przyszedł do pokoju z wydrukowanymi zdjęciami i pasami goniącymi się przy jego nogach.
- Mam nadzieję, że nie będą przeszkadzać. - zaśmiał się nieco zakłopotany i wręczył mu kartki papieru. Oparł się o ścianę i pogłaskał Pit Bulla, który nie odstępował go na krok.
- To jak? Pomóc ci w czymś jeszcze?
- Mam nadzieję, że nie będą przeszkadzać. - zaśmiał się nieco zakłopotany i wręczył mu kartki papieru. Oparł się o ścianę i pogłaskał Pit Bulla, który nie odstępował go na krok.
- To jak? Pomóc ci w czymś jeszcze?
- … Też mam taką nadzieję! – pokiwał na niego ręką i wskazał na płótna. – No! Wybieraj! Które płótno bierzesz jako pierwsze? – odebrał od niego wydruki i od razu jeden z nich przyczepił do ściany. – Tak jak mówiłem! Dam ci lekcję! Albo chociaż pokażesz mi co tam ci w głowie siedzi! Namaluj coś symbolicznie! Co lubisz! – podszedł do kartonu i wydarł z niego duży kawałek. – Trzymaj, to będzie na farby… Wybierz, które chcesz, a ja lecę po alkohol!~ - i powolnie udał się do kuchni.
- Chwila, chwila. Jak to? - spojrzał na niego przerażony. - Przecież ja nic nie potrafię… - westchnął cicho i odprowadził wzrokiem Carlosa.
W końcu wybrał najmniejsze płótno i zrezygnowany położył je na sztaludze. Wgapiał się w nie przez chwilę i niepewnie wybrał jeden pędzel. Wziął kilka kolorów i wymieszał je na kawałku tektury. Westchnął cicho i zaczął coś malować.
Ostatecznie jedyne co pojawiło się na obrazie to jedna, krzywa gałązka lawendy. Może nie była jakaś niesamowicie piękna, ale przynajmniej dało się domyśleć co przedstawia. A to przy umiejętnościach Artema było całkiem niezłym osiągnięciem.
W końcu wybrał najmniejsze płótno i zrezygnowany położył je na sztaludze. Wgapiał się w nie przez chwilę i niepewnie wybrał jeden pędzel. Wziął kilka kolorów i wymieszał je na kawałku tektury. Westchnął cicho i zaczął coś malować.
Ostatecznie jedyne co pojawiło się na obrazie to jedna, krzywa gałązka lawendy. Może nie była jakaś niesamowicie piękna, ale przynajmniej dało się domyśleć co przedstawia. A to przy umiejętnościach Artema było całkiem niezłym osiągnięciem.
Wrócił do niego z butelką i dwiema szklankami. Położył je na szafce i podszedł do sztalugi.
Milczał i oglądał co zrobił. Popatrzył niepewnie na niego, później znowu na lawendę i w końcu zwiesił ręce.
- Miałem nadzieję, że weźmiesz tamto! – wskazał na metrowe płótno i wydął dolną wargę. – W każdym razie… - przekrzywił głowę i zastanowił się – Znowu lawenda. Musisz bardzo ją lubić, prawda?... Powiem Garikowi! – odstawił małe płótno na biurko i oparł je, by ładnie sobie stało.
- Wiesz?... Jest kilka rodzajów malarstwa, co pewnie wiesz zważając na to, że lubisz historię sztuki. Każdy kierunek czy nurt próbował oddać coś innego. Niektórzy największą wagę zwracali na kolory, a inni na bryły. Kolory utożsamiane są z emocjami, a bryły z myśleniem, obliczeniami. Jak myślisz… Do którego pasuje twoja lawenda? Czy wyliczałeś tu cokolwiek? Robiłeś jakiś obrys? A może namalowałeś to z gestu, o tak nie myśląc za dużo? – zabrał nowy blejtram, oczywiście ten największy i ustawił na sztaludze. Zaraz nalał im jedną trzecią szklanki wódki i podzielił się z Artemem. Może to nieco otworzy mu umysł?
Milczał i oglądał co zrobił. Popatrzył niepewnie na niego, później znowu na lawendę i w końcu zwiesił ręce.
- Miałem nadzieję, że weźmiesz tamto! – wskazał na metrowe płótno i wydął dolną wargę. – W każdym razie… - przekrzywił głowę i zastanowił się – Znowu lawenda. Musisz bardzo ją lubić, prawda?... Powiem Garikowi! – odstawił małe płótno na biurko i oparł je, by ładnie sobie stało.
- Wiesz?... Jest kilka rodzajów malarstwa, co pewnie wiesz zważając na to, że lubisz historię sztuki. Każdy kierunek czy nurt próbował oddać coś innego. Niektórzy największą wagę zwracali na kolory, a inni na bryły. Kolory utożsamiane są z emocjami, a bryły z myśleniem, obliczeniami. Jak myślisz… Do którego pasuje twoja lawenda? Czy wyliczałeś tu cokolwiek? Robiłeś jakiś obrys? A może namalowałeś to z gestu, o tak nie myśląc za dużo? – zabrał nowy blejtram, oczywiście ten największy i ustawił na sztaludze. Zaraz nalał im jedną trzecią szklanki wódki i podzielił się z Artemem. Może to nieco otworzy mu umysł?
Spojrzał na niego jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Boże Carlos przepraszam, naprawdę. To się da zamalować, prawda? Da się. Musi się dać. Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - z przejęcia, zaczął mówić bardzo szybko. - Albo nie. Ja ci to odkupię. Pojadę jutro i dostaniesz nawet takie trzy. - dodał, jeszcze bardziej przyspieszając tempo mówienia.
Cudnie. Jeszcze chyba nigdy nie zrobił z siebie większego idioty niż przez te trzy dni.
- Tak... Lubię. Nawet bardzo. - westchnął speszony. - Po co mu to mówić? - pokręcił głową i przeczesał włosy. Przysłuchiwał się mu uważnie, kiwając głową.
- Chyba raczej chodziło o kolor. Niezbyt zastanawiałem się nad tym co robię. Jakoś tak samo wyszło. - wzruszył ramionami i spojrzał na nieszczęsne płótno. Poklepał psa po głowie i odebrał od Carlosa szklankę, wpatrując się w nią bez większego celu z nadzieją, że nie zrobi nic głupiego po alkoholu. Zresztą chyba i tak najbardziej żenującą rzecz już przeżył dzień wcześniej.
- Boże Carlos przepraszam, naprawdę. To się da zamalować, prawda? Da się. Musi się dać. Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - z przejęcia, zaczął mówić bardzo szybko. - Albo nie. Ja ci to odkupię. Pojadę jutro i dostaniesz nawet takie trzy. - dodał, jeszcze bardziej przyspieszając tempo mówienia.
Cudnie. Jeszcze chyba nigdy nie zrobił z siebie większego idioty niż przez te trzy dni.
- Tak... Lubię. Nawet bardzo. - westchnął speszony. - Po co mu to mówić? - pokręcił głową i przeczesał włosy. Przysłuchiwał się mu uważnie, kiwając głową.
- Chyba raczej chodziło o kolor. Niezbyt zastanawiałem się nad tym co robię. Jakoś tak samo wyszło. - wzruszył ramionami i spojrzał na nieszczęsne płótno. Poklepał psa po głowie i odebrał od Carlosa szklankę, wpatrując się w nią bez większego celu z nadzieją, że nie zrobi nic głupiego po alkoholu. Zresztą chyba i tak najbardziej żenującą rzecz już przeżył dzień wcześniej.
Złapał go za ramiona i popatrzył zdziwiony.
- Ale spokojnie… Przecież nic się nie stało. – puścił i uśmiechnął się niepewnie. – Nie musisz nic kupować. Jest okej! - usiadł na jednym z kartonów i zaczął go słuchać. Pokręcił głową na jego pytanie. Jak to po co ma mu mówić?... – Żeby ci dał. – rozłożył ręce i rozejrzał się czy przypadkiem ktoś go nie obserwuje i nie śmieje się z tego, że musi odpowiadać na tak oczywiste pytania. Spróbował wypić tyle ile mógł i odstawił szklankę obok słoików. Skrzywił się i westchnął ciężko. Przydałaby się cholera jasna chociażby ta cała cola…
- Jaki styl malarstwa najbardziej ci się podoba? Taki związany z kolorami jak na przykład Wenus z Urbino Tycjana? Czy bryłami dajmy na to jak postacie na freskach z kaplicy sykstyńskiej? Wiesz… Póki mamy okazję, mogę pokazać ci kilka tricków… Mów ja już zacznę. – chwycił za pędzel i nie patrząc za często na płótno, zaczął robić podmalówkę
- Ale spokojnie… Przecież nic się nie stało. – puścił i uśmiechnął się niepewnie. – Nie musisz nic kupować. Jest okej! - usiadł na jednym z kartonów i zaczął go słuchać. Pokręcił głową na jego pytanie. Jak to po co ma mu mówić?... – Żeby ci dał. – rozłożył ręce i rozejrzał się czy przypadkiem ktoś go nie obserwuje i nie śmieje się z tego, że musi odpowiadać na tak oczywiste pytania. Spróbował wypić tyle ile mógł i odstawił szklankę obok słoików. Skrzywił się i westchnął ciężko. Przydałaby się cholera jasna chociażby ta cała cola…
- Jaki styl malarstwa najbardziej ci się podoba? Taki związany z kolorami jak na przykład Wenus z Urbino Tycjana? Czy bryłami dajmy na to jak postacie na freskach z kaplicy sykstyńskiej? Wiesz… Póki mamy okazję, mogę pokazać ci kilka tricków… Mów ja już zacznę. – chwycił za pędzel i nie patrząc za często na płótno, zaczął robić podmalówkę
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach