▲▼
First topic message reminder :
Jest to całkiem spora plaża. Jest tu mniejszy tłum niż nad morzem, aczkolwiek wciąż jest to często odwiedzane miejsce. Najczęściej można tu spotkać młodych ludzi, popijających sobie piwko i stołujących się na plaży na kocyku. Można tu także popływać, chociaż na to decyduje się już mniej osób. Do pływania jest specjalnie wyznaczony kawałek, ogrodzony bojami za które nie można wypływać. Jest także oczywiście ratownik. Dookoła plaży jest gęsty las, z którego wybiega ścieżka bezpośrednio na plażę.
Jest to całkiem spora plaża. Jest tu mniejszy tłum niż nad morzem, aczkolwiek wciąż jest to często odwiedzane miejsce. Najczęściej można tu spotkać młodych ludzi, popijających sobie piwko i stołujących się na plaży na kocyku. Można tu także popływać, chociaż na to decyduje się już mniej osób. Do pływania jest specjalnie wyznaczony kawałek, ogrodzony bojami za które nie można wypływać. Jest także oczywiście ratownik. Dookoła plaży jest gęsty las, z którego wybiega ścieżka bezpośrednio na plażę.
Lody były w tym momencie jedynym co ratowało Haydena przed przegrzaniem się. Nie było nie wiadomo jak ciepło, ale zakryte plecy plus zwyczajnie noszenie Chestera na dłuższą metę mogło być uciążliwe. Nie odczuwał jeszcze zmęczenia, a jedynie właśnie tę temperaturę, ale na szczęście szybko sobie z tym poradzili. Nawet nie zdążył zacząć jeść tego pysznego, zimnego deseru, a już znaleźli znajomą twarz. A przynajmniej znajomą dla Chestera, Redems tylko słyszał o tym mężczyźnie. Wyciągnął rękę, żeby się z nim przywitać, prawie upuszczając rożka. W końcu na upuszczenie Chestera sobie nie mógł pozwolić (a czasem chciał). Hm, coś młodo wyglądał ten nauczyciel.
- Witam. – zaraz potem zwrócił się do mężczyzny, który najwyraźniej był właścicielem skaczącej wszędzie suni – Service dog to taki zwierzęcy pomocnik. Pomaga niepełnosprawnym przemieszczać się po mieście, podnosi rzeczy.. Tego typu sprawy. – wytłumaczył, lekko podrzucając plecaczek, żeby się nie obsunął. – Ładna, swoją drogą. – tu oczywiście mówił o pitbullu.
Gdy tylko usłyszał słowo ‘daddy’, pokręcił głową, już nie wiedząc nawet, co powiedzieć Heachthinghearnowi. Prawdziwy nemesis całego Riverdale.
- Nie słuchajcie tego głupka. I nie, Chester. Nie będziemy skakać. – westchnął. Yep, Chester był ciężkim orzechem do zgryzienia. A przynajmniej jeszcze jakiś czas temu, zwłaszcza gdy uczęszczał do Riverdale. Często miał podłamki, nie chciał się uczyć, czasem nawet olewał rehabilitację. Trzeba było przyznać, że Hayden miał tutaj cień zasługi w wyciąganiu go z dołka, kiedy w końcu się dogadali i zaczęli ze sobą spędzać więcej czasu.
- Witam. – zaraz potem zwrócił się do mężczyzny, który najwyraźniej był właścicielem skaczącej wszędzie suni – Service dog to taki zwierzęcy pomocnik. Pomaga niepełnosprawnym przemieszczać się po mieście, podnosi rzeczy.. Tego typu sprawy. – wytłumaczył, lekko podrzucając plecaczek, żeby się nie obsunął. – Ładna, swoją drogą. – tu oczywiście mówił o pitbullu.
Gdy tylko usłyszał słowo ‘daddy’, pokręcił głową, już nie wiedząc nawet, co powiedzieć Heachthinghearnowi. Prawdziwy nemesis całego Riverdale.
- Nie słuchajcie tego głupka. I nie, Chester. Nie będziemy skakać. – westchnął. Yep, Chester był ciężkim orzechem do zgryzienia. A przynajmniej jeszcze jakiś czas temu, zwłaszcza gdy uczęszczał do Riverdale. Często miał podłamki, nie chciał się uczyć, czasem nawet olewał rehabilitację. Trzeba było przyznać, że Hayden miał tutaj cień zasługi w wyciąganiu go z dołka, kiedy w końcu się dogadali i zaczęli ze sobą spędzać więcej czasu.
- Cokolwiek kurwa - jęknął niemalże, bo przecież sam sobie zdawał sprawę, że to o co prosił było zupełnie irracjonalne. Jednak bogaci ludzie potrafili załatwić wszystko pieniędzmi, więc liczył, że i tym razem coś takiego będzie miało miejsce. Niestety Black, jak zwykle, zawiódł jego oczekiwania, no bo czego się spodziewać po takim cymbale. I jeszcze kurwa obraża.
- Jestem kurwa urażony. Jestem lepszym towarzystwem, niż cała reszta tych pierdolonych kasztanów - stwierdził niezwykle skromnie, jak zawsze zresztą.
A jakby tego wszystkiego było mało, to jeszcze jakieś małe coś się do niego doczepiło, nie wiadomo czemu upatrując sobie w nim towarzysza. Jakby nagle sprzedawanie komuś narkotyków stawało się zobowiązujące do dalszej znajomości.
- Ta, zauważyłem - burknął, zerkając w dół, na małe upierdliwe, które coś chciało. - A czy ja ci wyglądam na jakąś wróżkę? Załatwiam sprawy, jak się mi zapłaci.
A że Travitza nie był tanią dziwką, to za jego usługi trzeba było słono zapłacić. Wysokie standardy i tak dalej.
- Jestem kurwa urażony. Jestem lepszym towarzystwem, niż cała reszta tych pierdolonych kasztanów - stwierdził niezwykle skromnie, jak zawsze zresztą.
A jakby tego wszystkiego było mało, to jeszcze jakieś małe coś się do niego doczepiło, nie wiadomo czemu upatrując sobie w nim towarzysza. Jakby nagle sprzedawanie komuś narkotyków stawało się zobowiązujące do dalszej znajomości.
- Ta, zauważyłem - burknął, zerkając w dół, na małe upierdliwe, które coś chciało. - A czy ja ci wyglądam na jakąś wróżkę? Załatwiam sprawy, jak się mi zapłaci.
A że Travitza nie był tanią dziwką, to za jego usługi trzeba było słono zapłacić. Wysokie standardy i tak dalej.
Czekał cierpliwie na swojego drinka, nie przejmując się okrzykami niezadowolenia, przepychaniem i całą tą otoczką, która niestety była nie do uniknięcia przy podobnych imprezach. Coś za coś. On jednak był na swoim spocie i dopóki nie będzie się musiał ruszyć po zakończeniu koncertu robić wywiadów, to nie miał zamiaru opuszczać baru, nawet jeśli innym było to nie w smak.
Na początku przez wszędobylski hałas nie zrozumiał tego, co mówił barman i wpatrywał się w niego z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy. Dopiero po kilku sekundach dodał w umyśle dwa do dwóch, a na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech.
- No jakbyś zgadł! - rzucił radośnie, bo zawsze doceniał, kiedy ktoś orientował się w nieco starszych filmach. A że nie spotykał się z tym zbyt często, to tym bardziej cieszyła go taka okazja. - A co, tak często się to łączy? - zagadnął, żeby jakoś zabić czas potrzebny na przygotowanie napoju, w międzyczasie zawieszając wzrok na biuście dziewczyny, która właśnie usadowiła się obok niego. Taktycznie podnosił spojrzenie, kiedy ta odwracała się w jego kierunku i uśmiechał się uroczo.
Chyba właśnie znalazł plany na dzisiejszy wieczór.
Ale najpierw praca.
Nie.
Najpierw alkohol.
Wyczekujące spojrzenie.
Na początku przez wszędobylski hałas nie zrozumiał tego, co mówił barman i wpatrywał się w niego z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy. Dopiero po kilku sekundach dodał w umyśle dwa do dwóch, a na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech.
- No jakbyś zgadł! - rzucił radośnie, bo zawsze doceniał, kiedy ktoś orientował się w nieco starszych filmach. A że nie spotykał się z tym zbyt często, to tym bardziej cieszyła go taka okazja. - A co, tak często się to łączy? - zagadnął, żeby jakoś zabić czas potrzebny na przygotowanie napoju, w międzyczasie zawieszając wzrok na biuście dziewczyny, która właśnie usadowiła się obok niego. Taktycznie podnosił spojrzenie, kiedy ta odwracała się w jego kierunku i uśmiechał się uroczo.
Chyba właśnie znalazł plany na dzisiejszy wieczór.
Ale najpierw praca.
Nie.
Najpierw alkohol.
Wyczekujące spojrzenie.
Louisowi na czoło wstąpiły węgorze myśli potocznie nazywane zmarszczkami, jak Selim zaczął mu wciskać, że na uniwersytetach uczą ezoteryki czy innej nauki, która gdyby miała startować w olimpiadzie, to tylko w paraolimpiadzie. Oczywiście on sam się o wykształcenie w ciągu swojego życia nie otarł, jednakże tym razem się nie udało go nabrać, nawet bez tego winka. Choć to wydawała się być niezła zabawa.
─ Czytasz z gwiazd przyszłość, to odgadnij, co za moment zrobię. ─ zagadnął, odwracając się zaraz do pozostałej dwójki.
Na powitanie ze strony nieznajomego skinął lekko głową, usiłując przywołać do porządku Terrę, która właśnie nawijała sukcesywnie smycz na nogę właściciela, nie mogąc usiedzieć na dupie jak grzeczna sunia. Zaraz zmierzył rottweilera wzrokiem od masywnych łap aż po pomarańczowe brewki. Uśmiechnął lekko, wyciągając do niego dłoń do obwąchania.
─ Pracowity zwierzak. ─ odpowiedział, w sumie to tak, przecież chodzą psy z takimi kamizelkami z niewidomymi. Tylko czy aby to nie są z reguły labradory? ─ Dzięki. ─ mówiąc, zerknął na suczkę i spróbował uwolnić nogę z tej plątaniny, bo ta przypomniała sobie, że SELIM, OJESU, SELIM TU JEST, OMGOMGOMG. Dzikuska.
A słuchać i tak nie zamierzał, ten dzieciak był chyba na prochach. Marichujanina? Dziękuję, mam przyszłość przed sobą.
─ Czytasz z gwiazd przyszłość, to odgadnij, co za moment zrobię. ─ zagadnął, odwracając się zaraz do pozostałej dwójki.
Na powitanie ze strony nieznajomego skinął lekko głową, usiłując przywołać do porządku Terrę, która właśnie nawijała sukcesywnie smycz na nogę właściciela, nie mogąc usiedzieć na dupie jak grzeczna sunia. Zaraz zmierzył rottweilera wzrokiem od masywnych łap aż po pomarańczowe brewki. Uśmiechnął lekko, wyciągając do niego dłoń do obwąchania.
─ Pracowity zwierzak. ─ odpowiedział, w sumie to tak, przecież chodzą psy z takimi kamizelkami z niewidomymi. Tylko czy aby to nie są z reguły labradory? ─ Dzięki. ─ mówiąc, zerknął na suczkę i spróbował uwolnić nogę z tej plątaniny, bo ta przypomniała sobie, że SELIM, OJESU, SELIM TU JEST, OMGOMGOMG. Dzikuska.
A słuchać i tak nie zamierzał, ten dzieciak był chyba na prochach. Marichujanina? Dziękuję, mam przyszłość przed sobą.
Zatopił swoje co drugi wystąp zębiska w słodyczach, a po podrzuceniu przez Redemsa, miał loda nie tylko w ustach, ale także na czubku nosa. Chess zrobił zeza i wyciągnął język, żeby zlizać cenne pół mililitra, co musiało wyglądać co najmniej komicznie. Zwłaszcza, że nie był kameleonem i nie miał metrowego jęzora, więc można było łatwo wyliczyć jego porażkę. I będzie miał taki czekoladowy nos, bywa.
─ Idę na fizykę na Riverdale University od października. ─ w jego głosie można było wyczuć lament, może być z jego nauką bardzo różnie, aczkolwiek wziął się za siebie i za swoja wiedzę po wypadku. Jak nie ma w nogach, to musi mieć w głowie. ─ A ty dalej będziesz uczył ancymonów w high school czy masz już dość? ─ odbił piłeczkę, ruszając brwiami dwa razy.
Już wytarł ręką ślad na swoim nosie, a raczej rozsmarował go, bo brązowa plama dalej była w tym miejscu. Z czego oni robią te lody? A zresztą, wyjebane, ważne, że dobre.
─ Ja będę skakać, ty możesz posiedzieć. ─ aczkolwiek mechanizmu tych akrobacji jeszcze nie opracował, coś wykmini na poczekaniu.
─ Idę na fizykę na Riverdale University od października. ─ w jego głosie można było wyczuć lament, może być z jego nauką bardzo różnie, aczkolwiek wziął się za siebie i za swoja wiedzę po wypadku. Jak nie ma w nogach, to musi mieć w głowie. ─ A ty dalej będziesz uczył ancymonów w high school czy masz już dość? ─ odbił piłeczkę, ruszając brwiami dwa razy.
Już wytarł ręką ślad na swoim nosie, a raczej rozsmarował go, bo brązowa plama dalej była w tym miejscu. Z czego oni robią te lody? A zresztą, wyjebane, ważne, że dobre.
─ Ja będę skakać, ty możesz posiedzieć. ─ aczkolwiek mechanizmu tych akrobacji jeszcze nie opracował, coś wykmini na poczekaniu.
Lepiej, by Mercury nie wiedział czego maleńka Cigfran chciała od Travitzy. Jeszcze niepotrzebnie by się zezłościł (bo przecież nie sądziła, by popierał picie alkoholu przez nieletnią) na nią, na Rosjanina, na wszystkich w to zamieszanych. No po prostu nie warto.
Omal nie powstrzymała się przed stalkersko brzmiącym „wiem”, gdy Black się jej przedstawiał. Z drugiej strony, chyba trochę przypał go nie kojarzyć, nie?
– Leilani Cigfran – skinęła głową. I tak nie podałaby mu ręki, jej malutkie dłonie były zajęte trzymaniem równie maleńkich czarnych szpilek – Jestem kuzynką Sheridan.
Dodała z najbardziej uroczym uśmiechem na jaki było ją stać, na wypadek, gdyby kogoś z nich interesowało to kim jest ten niski no name ze słodką okrągłą buzią. Nic tylko złapać za te puce i wytargać!
Pozostawała jednak kwestia tego, co chciała załatwić odswojej dziwki swojego dilera, a o co wstydziła się poprosić przy Mercu. Stała więc taka zawstydzona, przyciskając do klatki piersiowej niewygodne, aczkolwiek bardzo ładne buty i nie wiedziała co powinna począć. Zerknęła jeszcze pośpiesznie na Smugglera, ale nie dostrzegła w nim nic oprócz niechęci wobec jej osoby. A przecież była dla niego taka milutka!
Omal nie powstrzymała się przed stalkersko brzmiącym „wiem”, gdy Black się jej przedstawiał. Z drugiej strony, chyba trochę przypał go nie kojarzyć, nie?
– Leilani Cigfran – skinęła głową. I tak nie podałaby mu ręki, jej malutkie dłonie były zajęte trzymaniem równie maleńkich czarnych szpilek – Jestem kuzynką Sheridan.
Dodała z najbardziej uroczym uśmiechem na jaki było ją stać, na wypadek, gdyby kogoś z nich interesowało to kim jest ten niski no name ze słodką okrągłą buzią. Nic tylko złapać za te puce i wytargać!
Pozostawała jednak kwestia tego, co chciała załatwić od
Objął ją, przyciągając nieco bardziej do siebie, gdy ta ułożyła głowę na swoich kolanach. Gdzie tam te kostki, Dakota był wygodniejszy. Trochę twardy, trochę miękki, zależy jak i z jaką intensywnością się naciśnie. Uszczypnął ją lekko w bok w momencie, gdy ta na tapetę wzięła jego inne małe uzależnienie.
─ To nie mogła być tajemnica, bo ja sam o niej nie wiedziałem. ─ mówiąc, schylił się, żeby wetknąć jej zimny czubek nosa w szyję i nieco podrażnić się z nią, owiewając jasną skórę oddechem. ─ I nie wiem, trzeba będzie to zbadać, ale to już zadanie dla Ciebie.
─ To nie mogła być tajemnica, bo ja sam o niej nie wiedziałem. ─ mówiąc, schylił się, żeby wetknąć jej zimny czubek nosa w szyję i nieco podrażnić się z nią, owiewając jasną skórę oddechem. ─ I nie wiem, trzeba będzie to zbadać, ale to już zadanie dla Ciebie.
"Czytasz z gwiazd przyszłość, to odgadnij, co za moment zrobię."
— Dasz mi swój numer i tym razem będzie numerem prywatnym, a nie do mechanika u którego pracujesz? — zapytał z bezczelnym wręcz nieco idiotycznym uśmiechem. Brawo Selim, gorszego tekstu wybrać nie mogłeś. Całe szczęście dość prędko otrzymał szansę przeniesienia uwagi na Terrę. Pochylił się nad nią, by porządnie wydrapać ją za uszami.
— Już chciałem posądzać cię o zdradę, kruszyno — zażartował klepiąc suczkę po boku. Dopiero po tym wrócił uwagą do Chestera, na nowo się prostując.
— Fizykę? No proszę, jestem pod wrażeniem. Ale jesteś pewien, że się zapisałeś i dostałeś? Nie żeby coś, ale totalnie pasujesz mi na kogoś, kto mógłby chodzić cały rok na zajęcia, by potem się zorientować że nawet nie jest studentem — udało mu się utrzymać poważną minę, choć głos zdradzał nieznaczne rozbawienie.
— Tak szybko się mnie nie pozbędą. Zrezygnuję z tej posady, gdy otrzymam propozycję wylecenia na Marsa — a w obecnym momencie szanse na to były raczej znikome. Przesunął wzrok na Haydena, mimo wszystko poświęcając mu chwilę uwagi. Nawet jeśli nie miał większego pomysłu jak go zaczepić. Słabo mu szło nawiązywanie kontaktów z młodymi, przystojnymi i przede wszystkim zajętymi mężczyznami.
— Dasz mi swój numer i tym razem będzie numerem prywatnym, a nie do mechanika u którego pracujesz? — zapytał z bezczelnym wręcz nieco idiotycznym uśmiechem. Brawo Selim, gorszego tekstu wybrać nie mogłeś. Całe szczęście dość prędko otrzymał szansę przeniesienia uwagi na Terrę. Pochylił się nad nią, by porządnie wydrapać ją za uszami.
— Już chciałem posądzać cię o zdradę, kruszyno — zażartował klepiąc suczkę po boku. Dopiero po tym wrócił uwagą do Chestera, na nowo się prostując.
— Fizykę? No proszę, jestem pod wrażeniem. Ale jesteś pewien, że się zapisałeś i dostałeś? Nie żeby coś, ale totalnie pasujesz mi na kogoś, kto mógłby chodzić cały rok na zajęcia, by potem się zorientować że nawet nie jest studentem — udało mu się utrzymać poważną minę, choć głos zdradzał nieznaczne rozbawienie.
— Tak szybko się mnie nie pozbędą. Zrezygnuję z tej posady, gdy otrzymam propozycję wylecenia na Marsa — a w obecnym momencie szanse na to były raczej znikome. Przesunął wzrok na Haydena, mimo wszystko poświęcając mu chwilę uwagi. Nawet jeśli nie miał większego pomysłu jak go zaczepić. Słabo mu szło nawiązywanie kontaktów z młodymi, przystojnymi i przede wszystkim zajętymi mężczyznami.
— A no to sorry, skoro tak stawiasz sprawę to już cię biorę za kulisy. Albo wiesz co? Mam lepszy pomysł. Wyjdźmy na scenę i pokażmy tym kasztanom co to znaczy prawdziwy występ. Będziemy grać na gitarach i śpiewać. Przecież czujesz w sobie ten zew gwiazdy. Typowy bad boy z plakatów, dla którego kobiety zrzucają majtki i staniki — wyszczerzył się bezczelnie, kręcąc nieznacznie głową na boki z rozbawieniem — Dobra chodźmy. Nie załatwię ci prywatnego miejsca, ale mam pierwszeństwo w barach, załatwię jakiś alkohol.
Przynajmniej tym pełnoletnim. Jako przyszły funkcjonariusz zdecydowanie nie zamierzał przepuszczać picia wśród nieletnich. Gdy jednak usłyszał że dziewczyna jest kuzynką Sheridan spojrzał na nią jakby właśnie oznajmiła, że przybyła na Ziemię z Jowisza.
— Poważnie? Jesteś kuzynką mojego chłopaka? Nigdy o tobie nie mówił. Nie żeby było w tym coś dziwnego, nigdy nie mówi o nikim ze swojej rodziny — ściągnął nieznacznie brwi przyglądając jej się uważnie. Tak, teraz był w stanie dopatrzeć się pewnych podobieństw które tak bardzo go wcześniej raziły.
— Swoją drogą chyba miał tu być. Pewnie jak zwykle poszedł jeść zamiast chociaż spróbować mnie znaleźć — westchnął z wyraźną rezygnacją, unosząc na chwilę wymownie wzrok na niebo.
Zwiąż się z chłopakiem, mówili. Będzie fajnie, mówili.
Przynajmniej tym pełnoletnim. Jako przyszły funkcjonariusz zdecydowanie nie zamierzał przepuszczać picia wśród nieletnich. Gdy jednak usłyszał że dziewczyna jest kuzynką Sheridan spojrzał na nią jakby właśnie oznajmiła, że przybyła na Ziemię z Jowisza.
— Poważnie? Jesteś kuzynką mojego chłopaka? Nigdy o tobie nie mówił. Nie żeby było w tym coś dziwnego, nigdy nie mówi o nikim ze swojej rodziny — ściągnął nieznacznie brwi przyglądając jej się uważnie. Tak, teraz był w stanie dopatrzeć się pewnych podobieństw które tak bardzo go wcześniej raziły.
— Swoją drogą chyba miał tu być. Pewnie jak zwykle poszedł jeść zamiast chociaż spróbować mnie znaleźć — westchnął z wyraźną rezygnacją, unosząc na chwilę wymownie wzrok na niebo.
Zwiąż się z chłopakiem, mówili. Będzie fajnie, mówili.
Korzystając z chwili rozmowy tamtych jegomościów, Hayden zlizał lekko podtopione już lody, które lada moment mogły mu spłynąć po ręce. Damn, dobre to. Może wrócą później po dokładkę, o ile cokolwiek zostanie. Chociaż podejrzewał, że mieli ładny zapasik, kto by odrzucił opcję zarobienia kroci na lodach na takim eventcie.
Ło panie, ale podrywy się rozgrywały przed jego oczyma. Bardziej obvious był chyba tylko Chester, gdy sam zarywał do Redemsa. Uśmiechnął się w stronę wytatuowanego gościa, zerkając potem na byłego nauczyciela bruneta z miną "Yep, he wants it so bad".
- Właściwie sam bym się nie zdziwił, ale widziałem list mówiący o jego przyjęciu, więc.. - mruknął rozbawiony, spoglądając przez ramię na chłopaka na jego plecach. - No, za parę lat chyba. Na razie się tak łatwo nie odczepisz.
Nie do końca zwracał uwagę na lustrowanie go przez Selima, ale nie można powiedzieć, że tego nie zauważył. Rozmawianie z całkiem obcą osobą zawsze jest awkward, nic się na to nie poradzi. Zwłaszcza, że to tylko chwilowe natknięcie się na siebie, a nie jakieś dłuższe posiedzenie przy kawie i ciasteczku z opcją poznania się bardziej.
- Nie boli cię nic? - zagadał jeszcze Chestera, wciąż na niego zerkając.
Ło panie, ale podrywy się rozgrywały przed jego oczyma. Bardziej obvious był chyba tylko Chester, gdy sam zarywał do Redemsa. Uśmiechnął się w stronę wytatuowanego gościa, zerkając potem na byłego nauczyciela bruneta z miną "Yep, he wants it so bad".
- Właściwie sam bym się nie zdziwił, ale widziałem list mówiący o jego przyjęciu, więc.. - mruknął rozbawiony, spoglądając przez ramię na chłopaka na jego plecach. - No, za parę lat chyba. Na razie się tak łatwo nie odczepisz.
Nie do końca zwracał uwagę na lustrowanie go przez Selima, ale nie można powiedzieć, że tego nie zauważył. Rozmawianie z całkiem obcą osobą zawsze jest awkward, nic się na to nie poradzi. Zwłaszcza, że to tylko chwilowe natknięcie się na siebie, a nie jakieś dłuższe posiedzenie przy kawie i ciasteczku z opcją poznania się bardziej.
- Nie boli cię nic? - zagadał jeszcze Chestera, wciąż na niego zerkając.
To była niepotrzebna wiadomość, narratorze. I dobrze wiesz, o czym mowa. (XD)
Prawda, opieranie się bokiem o kogoś było dużo wygodniejsze niż gięcie się do pozycji embrionalnej i utrzymywanie środka ciężkości w ten sposób na dłuższą metę, dlatego pociągnięta do chłopaka nie walczyła i oparła się o niego lekko, a kiedy ją uszczypnął, nieco podskoczyła, marszcząc brwi.
- Dakota! - skarciła go, uderzając z niewielką siłą w plecy. - Wiem przecież.' Ale jaką minę wtedy miałeś. Matko kochana. - zakolanówki to siła, pamiętajcie o tym.
- Ajajaj! No co mi robisz. Najpierw mnie szczypiesz, teraz łaskoczesz. Nie możesz spokojnie usiedzieć? Jaaa.. - pokręciła głową, znowu się od niego odsuwając. Tym razem po prostu usiadła w siadzie skrzyżnym, ciężar przenosząc na ręce za plecami, które ułożyła jeszcze na bluzie Dakoty, podtrzymując się w ten sposób.
- Zobaczymy. Najwyżej nie poradzisz sobie w pewnym momencie, kiedy dostaniesz z kombo tych czynników. Tylko co to może jeszcze być.. Blondynki, zakolanówki.. Hm. - zaczęła się zastanawiać, patrząc w dal i starając się ignorować irytującą muzykę Żelaznych Łasic.
Prawda, opieranie się bokiem o kogoś było dużo wygodniejsze niż gięcie się do pozycji embrionalnej i utrzymywanie środka ciężkości w ten sposób na dłuższą metę, dlatego pociągnięta do chłopaka nie walczyła i oparła się o niego lekko, a kiedy ją uszczypnął, nieco podskoczyła, marszcząc brwi.
- Dakota! - skarciła go, uderzając z niewielką siłą w plecy. - Wiem przecież.' Ale jaką minę wtedy miałeś. Matko kochana. - zakolanówki to siła, pamiętajcie o tym.
- Ajajaj! No co mi robisz. Najpierw mnie szczypiesz, teraz łaskoczesz. Nie możesz spokojnie usiedzieć? Jaaa.. - pokręciła głową, znowu się od niego odsuwając. Tym razem po prostu usiadła w siadzie skrzyżnym, ciężar przenosząc na ręce za plecami, które ułożyła jeszcze na bluzie Dakoty, podtrzymując się w ten sposób.
- Zobaczymy. Najwyżej nie poradzisz sobie w pewnym momencie, kiedy dostaniesz z kombo tych czynników. Tylko co to może jeszcze być.. Blondynki, zakolanówki.. Hm. - zaczęła się zastanawiać, patrząc w dal i starając się ignorować irytującą muzykę Żelaznych Łasic.
─ Nie. Miałeś poprawkę z tego przedmiotu? ─ zapytał uszczypliwie pana profesora, zasłonił sobie wytatuowaną ręką usta, błądząc wzrokiem po piachu i zakasłał, choć nie silił się na dyskrecję. ─ Thirsty as fuck.
Właściwie to Louis wciąż nie doczekał się, aż użyje wręczonego przez niego adresu, a on jak widać zwinnie wywiązywał się od tej wizyty. Choć Ashworth wyczuwał, że Riverdale nie jest jest na tyle rozległe, żeby się ta dwójka już w życiu na siebie nie natknęła. W miejscu publicznym nie będzie przekazywał takich poufnych danych, do tego należałoby się do niego pofatygować.
Terra w tym czasie szalała, dostawszy ociupinę uwagi od Skywalkera i zaczęła biczować go ogonem. Kiedyś naprawdę jej się złamie, to już jest murowane. Tak czy owak, uniósł brew na rozmowę o studiach, on był ostatnią osobą, jaka mogła się wbić w tego typu temat.
Cholera, pachniały mu te hotdogi i inne żarło. Długo nie wytrzyma z pełnym portfelem w kieszeni.
Właściwie to Louis wciąż nie doczekał się, aż użyje wręczonego przez niego adresu, a on jak widać zwinnie wywiązywał się od tej wizyty. Choć Ashworth wyczuwał, że Riverdale nie jest jest na tyle rozległe, żeby się ta dwójka już w życiu na siebie nie natknęła. W miejscu publicznym nie będzie przekazywał takich poufnych danych, do tego należałoby się do niego pofatygować.
Terra w tym czasie szalała, dostawszy ociupinę uwagi od Skywalkera i zaczęła biczować go ogonem. Kiedyś naprawdę jej się złamie, to już jest murowane. Tak czy owak, uniósł brew na rozmowę o studiach, on był ostatnią osobą, jaka mogła się wbić w tego typu temat.
Cholera, pachniały mu te hotdogi i inne żarło. Długo nie wytrzyma z pełnym portfelem w kieszeni.
Wychowawca to umiał mu dopiec. Ekspresowo na twarz wyszło mu oburzenie tak monstrualne, że rożek niemalże zaliczył zderzenie z ziemią. Na szczęście zacieśnił uścisk, a potem gniewnie polizał kapiące obrzeże.
─ Mogę wysłać zdjęcie na dowód, że mnie przyjęli. ─ odbąknął, jednocześnie przenosząc wzrok z jednego wysokiego nieznajomego na swojego licealnego nauczyciela i łącząc kropki. Zwłaszcza, że Selim oglądał Redemsa tak, jakby chciał go dziabnąć, więc znalazł sobie temat do żartów. ─ Ej, psorze, on jest polizany. Tutaj jest taki sexy, free and single facet. ─ i wskazał łakociem na właściciela rudej dziuni na smyczy.
Fakt faktem nie znał tego małomównego jegomościa, ale nie wyczaił u typa obrączki, a wyglądał na starego konia, więc prawdopodobnie do był do zeżarcia. Żadna wściekła macica nie wydrapie oczu. Zerknął zaraz na blondyna pod nim, który siłował się z Chesterem i lodem naraz.
─ Nie boli, ale usiadłbym, bo nogi mi drętwieją. ─ nie, żeby nie miał mrówek co piętnaście sekund, ale wypadałoby gdzieś usiąść i zostawić tych spragnionych siebie gentlemanów sam na sam.
─ Mogę wysłać zdjęcie na dowód, że mnie przyjęli. ─ odbąknął, jednocześnie przenosząc wzrok z jednego wysokiego nieznajomego na swojego licealnego nauczyciela i łącząc kropki. Zwłaszcza, że Selim oglądał Redemsa tak, jakby chciał go dziabnąć, więc znalazł sobie temat do żartów. ─ Ej, psorze, on jest polizany. Tutaj jest taki sexy, free and single facet. ─ i wskazał łakociem na właściciela rudej dziuni na smyczy.
Fakt faktem nie znał tego małomównego jegomościa, ale nie wyczaił u typa obrączki, a wyglądał na starego konia, więc prawdopodobnie do był do zeżarcia. Żadna wściekła macica nie wydrapie oczu. Zerknął zaraz na blondyna pod nim, który siłował się z Chesterem i lodem naraz.
─ Nie boli, ale usiadłbym, bo nogi mi drętwieją. ─ nie, żeby nie miał mrówek co piętnaście sekund, ale wypadałoby gdzieś usiąść i zostawić tych spragnionych siebie gentlemanów sam na sam.
Źrenicami okrążył glob, gdy ta rozeźliła się na te zaczepki. Draaaaaamaaa, nie ruszaj, nie tykaj, nie nic. Czy to te dni się zbliżają? W takim razie Lowe musi zacząć budować sobie schron, żeby przeżyć ten śmiercionośny okres. Choć równie dobrze obejmie ją, jak będzie go okładać pięściami i minie jej chandra.
─ Może mam niezdiagnozowane ADHD. ─ ziewnął sobie, patrząc na nią z ukosa, gdy ta ogarniała wzrokiem spokojne fale. ─ Grozisz mi? ─ zaśmiał się, odchylając aż lekko w tył. Groźba wykorzystania jego fetyszy przeciwko niemu no tego jeszcze nie grali. Zresztą, on też znał jej słabości, więc oko za oko, też mógł ją potorturować
─ Może mam niezdiagnozowane ADHD. ─ ziewnął sobie, patrząc na nią z ukosa, gdy ta ogarniała wzrokiem spokojne fale. ─ Grozisz mi? ─ zaśmiał się, odchylając aż lekko w tył. Groźba wykorzystania jego fetyszy przeciwko niemu no tego jeszcze nie grali. Zresztą, on też znał jej słabości, więc oko za oko, też mógł ją potorturować
MOŻE? Bój się, Dakota. Blondyneczka będzie wówczas trzy razy bardziej niedostępna, niż zwykle. Chociaż to wtedy właśnie potrzebuje najwięcej pocieszenia. Ale spokojnie, Kącik Wygnania to najlepsze miejsce na schron. Chociaż Ana też tam czasem przesiaduje, gdy chce się jakoś odseparować od reszty domu.
- Nie sądzę, na ogół jesteś bardzo spokojny. - zerknęła na niego, poprawiając włosy długim, przeciągłym ruchem. - Może? Nie podoba Ci się takie grożenie? - i poleciał z jej strony chytry uśmieszek. Oj, lubiła dręczyć tego małego słodziaka. Nic nie poradzi! I zaraz, zaraz! Co to za grożenie Anie?! Żeby Dakotek tylko nie został ukarany! Tak przypadkiem! Nigdy nie wiadomo, kiedy dostanie po głowie. Albo po czymś innym , jeżeli może wiecie, co mam na myśli.
- A może się czegoś napijemy? - spojrzała na niego pytająco.
- Nie sądzę, na ogół jesteś bardzo spokojny. - zerknęła na niego, poprawiając włosy długim, przeciągłym ruchem. - Może? Nie podoba Ci się takie grożenie? - i poleciał z jej strony chytry uśmieszek. Oj, lubiła dręczyć tego małego słodziaka. Nic nie poradzi! I zaraz, zaraz! Co to za grożenie Anie?! Żeby Dakotek tylko nie został ukarany! Tak przypadkiem! Nigdy nie wiadomo, kiedy dostanie po głowie. Albo po czymś innym , jeżeli może wiecie, co mam na myśli.
- A może się czegoś napijemy? - spojrzała na niego pytająco.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach