▲▼
Czy jego reakcja na te słowa ją zaskoczyła? Ani trochę. Ciężko było się spodziewać czegoś innego po napalonym gości, który strasznie na ciebie leci i wręcz nie może się w danym momencie opanować, ale dobija go świadomość, że nie ma szans by do czegoś doszło, ale nagle dowiaduje się, że jednak ma szanse. Jeśli doliczymy do tego, że facet nie miał jeszcze nigdy okazji... Nie ma się co dziwić, że mu się spieszyło.
Widząc to, jedynie znowu zachichotała. Mógł powtarzać, że jest ładna, ale widzenie go w takim stanie było znacznie lepszym komplementem dla niej i zamierzała się tym cieszyć.
Wplotła palce w jego czuprynę, gdy znowu ją pocałował i nie protestowała przed niczym, co teraz robił.
Trochę zaskoczył ją tym, że tak łatwo poszło mu podniesienie jej i wzięcie na ramiona, ale było to zdecydowanie pozytywne wrażenie. Jak raz mogła być słabą istotką zależną od kogoś innego. W tych warunkach nawet jej się to podobało.
Zaśmiała się krótko, gdy pokazał jej język, ale z tego, że wziął ją na ręce, śmiać się nie zamierzała. Zamiast tego, dała mu całusa w policzek i pozwoliła się nieść.
To też było zaskakująco miłe. Nie musiał być typowym romantykiem. Ją nawet by to denerwowało. Czekoladki, wierszyki, chodzenie wszędzie za rączkę i całe to przesłodzenie nie były dla niej, ale takie okazjonalne gesty nawet jej się podobały.
W drodze do pokoju przysunęła do siebie jego twarz i jeszcze raz go pocałowała. Zwyczajnie nie mogła się powstrzymać, a skoro wcale nie musiała, to tym bardziej mogła sobie na to pozwolić.
- Puść na chwilę. Drzwi - wymamrotała, gdy stali już pod jej pokojem, a ona musiała poszukać kluczy, by je otworzyć.
Wkładała je zawsze do tej samej kieszeni, więc dostanie się do środka wcale takie trudne nie było i nie trwało długo.
First topic message reminder :
x Czas akcji: forumowy
x Miejsce akcji: Rezydencja Darków/inne
x Zarys fabularny: Co by było gdyby Darkowie adoptowali Remiego
x Postacie:
To był jakiś kiepski żart, w który dziewczyna nadal nie mogła uwierzyć, choć trwał on już kilka dni.
Niech mnie ktoś dobudzi, błagam.
Załamała ręce, podnosząc się z łóżka i po raz kolejny uświadamiając sobie, że ten koszmar dział się naprawdę.
Westchnęła ciężko, wstając z łóżka i od razu je ścieląc. Poszła do łazienki by przemyć twarz, poprawić koka, który w ciągu nocy zupełnie się już rozplątał i spojrzeć na swoje zmęczone oczy. Nie, nie był to wynik niedospania, a zwyczajnego załamania i braku chęci do życia.
Chrzanić to. Trzeba żyć dalej.
Wróciła do pokoju, przebrała się w jeansy i koszulę w biało-czarną kratę, a następnie naciągnęła na nogi trampki.
Na razie miała spokój, bo poza nią nikt normalny nie wstawał o tej porze w wakacje. Słońce za oknem dopiero wychodziło zza horyzontu, a Darkówna już szykowała się, by rozpocząć dzień.
Krótkie rozciąganie się jak co rano i kilka mało wymagających ćwiczeń na rozbudzenie, a później na dół, do kuchni. Może i w soboty cała rodzina miała jeść razem śniadania, ale to miało mieć miejsce za kilka godzin, a ona do tego czasu nie wytrzyma.
Zbiegła po schodach, zgarnęła z kuchni jakiś jogurt i ruszyła do domowej biblioteki by dokończyć serię książek, którą wczoraj kupił ojciec.
Nic specjalnego, dzień jak co dzień. Wszystko jak po staremu. Nic się nie zmieniło...
Taa, na chwilę można zapomnieć, ale na jak długo?
Wreszcie nastała ta "wyczekiwana" pora śniadania. Domownicy wreszcie zaczęli podnosić się z łóżek. Pierwszy wstał ojciec, w którego dziewczyna się wdała. On też był rannym ptaszkiem snującym się wcześnie po domu, ale nie aż tak wcześnie jak ona. A reszta? Reszta prawdopodobnie siedziała w swoich pokojach do ostatniej chwili, ale Natalie w to nie wnikała. Po prostu odłożyła ostatnią książkę i udała się do jadalni, gdzie wszystko czekało już na stole.
x Czas akcji: forumowy
x Miejsce akcji: Rezydencja Darków/inne
x Zarys fabularny: Co by było gdyby Darkowie adoptowali Remiego
x Postacie:
- Natalie Violette Dark
- Nathan Dark
- James Dark
- Remi
ThibaultDark - Amandine Dark
- NPC
______________________________________________________________________
To był jakiś kiepski żart, w który dziewczyna nadal nie mogła uwierzyć, choć trwał on już kilka dni.
Niech mnie ktoś dobudzi, błagam.
Załamała ręce, podnosząc się z łóżka i po raz kolejny uświadamiając sobie, że ten koszmar dział się naprawdę.
Westchnęła ciężko, wstając z łóżka i od razu je ścieląc. Poszła do łazienki by przemyć twarz, poprawić koka, który w ciągu nocy zupełnie się już rozplątał i spojrzeć na swoje zmęczone oczy. Nie, nie był to wynik niedospania, a zwyczajnego załamania i braku chęci do życia.
Chrzanić to. Trzeba żyć dalej.
Wróciła do pokoju, przebrała się w jeansy i koszulę w biało-czarną kratę, a następnie naciągnęła na nogi trampki.
Na razie miała spokój, bo poza nią nikt normalny nie wstawał o tej porze w wakacje. Słońce za oknem dopiero wychodziło zza horyzontu, a Darkówna już szykowała się, by rozpocząć dzień.
Krótkie rozciąganie się jak co rano i kilka mało wymagających ćwiczeń na rozbudzenie, a później na dół, do kuchni. Może i w soboty cała rodzina miała jeść razem śniadania, ale to miało mieć miejsce za kilka godzin, a ona do tego czasu nie wytrzyma.
Zbiegła po schodach, zgarnęła z kuchni jakiś jogurt i ruszyła do domowej biblioteki by dokończyć serię książek, którą wczoraj kupił ojciec.
Nic specjalnego, dzień jak co dzień. Wszystko jak po staremu. Nic się nie zmieniło...
Taa, na chwilę można zapomnieć, ale na jak długo?
Wreszcie nastała ta "wyczekiwana" pora śniadania. Domownicy wreszcie zaczęli podnosić się z łóżek. Pierwszy wstał ojciec, w którego dziewczyna się wdała. On też był rannym ptaszkiem snującym się wcześnie po domu, ale nie aż tak wcześnie jak ona. A reszta? Reszta prawdopodobnie siedziała w swoich pokojach do ostatniej chwili, ale Natalie w to nie wnikała. Po prostu odłożyła ostatnią książkę i udała się do jadalni, gdzie wszystko czekało już na stole.
Oczywiście, że go wyśmiała. A potem zrobiła mu wykład. Nawet nie usiłował jej przerywać. Skoro tak lubiła do niego mówić to niech się dziewczę wygada. Szkoda tylko, że jego myśli znowu zaczęły go sabotować.
Jak dla mnie to masz genialną budowę ciała. I wcale nie jesteś płaska. Masz takie śliczne, jędrne piersi. Idealnie pasujące do dłoni i...
Dobrze, że leżał na brzuchu. Cóż za ironia, że trafiła mu się sytuacja niemalże identyczna z tym co przeżywała Natalie z samego rana! Ta sama pozycja, tak samo niewygodne wyobrażenia... Tylko, że on miał coś jeszcze do ukrycia i tylko leżąc w taki sposób miał gwarancję, że nie wyjdzie przed nią na kretyna.
Nie odzywał się, nie skomentował nawet wzmianki o wampiryzmie. Ten jeden raz nie musiał się przejmować, że coś po nim widać, a ponieważ miał dosyć stresów tego dnia, pozwolił sobie trochę odlecieć i chociaż dalej słuchał Darkówny, w głowie miał tylko wspomnienie tego co robił z nią na kokainie i wszystkiego co by zdarzyło się dalej, gdyby go nie powstrzymała. Fizyczna bliskość Natalie, jej zapach, głos oraz wewnętrzny spokój jaki rudzielec teraz odczuwał sprawiły, że było to naprawdę miłe, pobudzające doznanie.
Jak dla mnie to masz genialną budowę ciała. I wcale nie jesteś płaska. Masz takie śliczne, jędrne piersi. Idealnie pasujące do dłoni i...
Dobrze, że leżał na brzuchu. Cóż za ironia, że trafiła mu się sytuacja niemalże identyczna z tym co przeżywała Natalie z samego rana! Ta sama pozycja, tak samo niewygodne wyobrażenia... Tylko, że on miał coś jeszcze do ukrycia i tylko leżąc w taki sposób miał gwarancję, że nie wyjdzie przed nią na kretyna.
Nie odzywał się, nie skomentował nawet wzmianki o wampiryzmie. Ten jeden raz nie musiał się przejmować, że coś po nim widać, a ponieważ miał dosyć stresów tego dnia, pozwolił sobie trochę odlecieć i chociaż dalej słuchał Darkówny, w głowie miał tylko wspomnienie tego co robił z nią na kokainie i wszystkiego co by zdarzyło się dalej, gdyby go nie powstrzymała. Fizyczna bliskość Natalie, jej zapach, głos oraz wewnętrzny spokój jaki rudzielec teraz odczuwał sprawiły, że było to naprawdę miłe, pobudzające doznanie.
Fakt, jak raz nie musiał się przejmować, że dziewczyna tak łatwo zorientuje się, gdzie mógł odpłynąć myślami. Leżał w tej pozycji od jakiegoś czasu, więc nie było mowy o nagłym ukrywaniu się czy ucieczce, z jakimi miała wcześniej do czynienia. Z resztą, dlaczego miałaby teraz podejrzewać, że może odlecieć myślami?
Niby wcześniej wzięło go na dość długi wywód o możliwych problemach łóżkowych denerwującego nauczyciela, a teraz gadali o jej wyglądzie i figurze, ale że myśli dziewczyny poleciały teraz w stronę dawnych czasów i wierzeń przedchrześcijańskich, to nie miała nawet okazji, zastanowić się nad stanem rudzielca.
Nawet kiedy zamilkła, to nie zwróciła na niego specjalnej uwagi. Nie sądziła, by jej opowieści na mało doczesne tematy mogły być dla niego pasjonujące. One ciekawiły głównie osoby z jej bardziej "kujońskiego" towarzystwa. Ewentualnie tych, którzy lubili słuchać takich historii, ale Remi nie wyglądał na takiego, który interesowałby się przesądami dawnych Słowian, Greków czy Wikingów.
Ona poniekąd też teraz odleciała, ale z pewnością w zupełnie innym kierunku. Jej głowę wypełniały teraz wizje potworów z dawnych legend zamiast wizji sprzed paru godzin, choć co ciekawe, wcale nie miała by teraz oporów przed spełnieniem kilku plączących się teraz po głowie rudzielca. Jakaż szkoda, że chłopak nie był tego najwyraźniej świadom.
Niby wcześniej wzięło go na dość długi wywód o możliwych problemach łóżkowych denerwującego nauczyciela, a teraz gadali o jej wyglądzie i figurze, ale że myśli dziewczyny poleciały teraz w stronę dawnych czasów i wierzeń przedchrześcijańskich, to nie miała nawet okazji, zastanowić się nad stanem rudzielca.
Nawet kiedy zamilkła, to nie zwróciła na niego specjalnej uwagi. Nie sądziła, by jej opowieści na mało doczesne tematy mogły być dla niego pasjonujące. One ciekawiły głównie osoby z jej bardziej "kujońskiego" towarzystwa. Ewentualnie tych, którzy lubili słuchać takich historii, ale Remi nie wyglądał na takiego, który interesowałby się przesądami dawnych Słowian, Greków czy Wikingów.
Ona poniekąd też teraz odleciała, ale z pewnością w zupełnie innym kierunku. Jej głowę wypełniały teraz wizje potworów z dawnych legend zamiast wizji sprzed paru godzin, choć co ciekawe, wcale nie miała by teraz oporów przed spełnieniem kilku plączących się teraz po głowie rudzielca. Jakaż szkoda, że chłopak nie był tego najwyraźniej świadom.
To było chyba fatum, jakiś rodzaj złośliwości losu, który tak lawirował by Francuzowi nie było przeznaczone spełnienie swych typowo męskich pragnień. Do tego po akcji na stołówce nie groziło mu nawet rozerwanie się z Betty... Przykre, bo może wtedy przestałby się przejmować tak wieloma rzeczami, albo chociaż trochę mniej wkurwiał o byle co. Hipokryta, potrafił narzekać na czepliwego profesora, a sam strzelał fochy co pięć minut...
Nie zwrócił nawet uwagi, gdy w pokoju nastała cisza. Całkiem miła odmiana i nawet zaczynał to doceniać, gdy fortuna znowu mu nie dopisała. Akurat teraz, gdy Remi relaksował się przy kumpeli, do hotelu postanowił wrócić jego współlokator Chad. Drzwi do pokoju otworzyły się i stanął w nich zadowolony z siebie, choć wyraźnie wymordowany blondyn. Włosy na żel, okulary przeciwsłoneczne, modne ciuchy - wszystko czego potrzebował do poderwania na parkiet kilku ładnych dziewczyn i nabicia komórki nowymi numerami. Teraz jednak przyszła pora na trochę odpoczynku i tylko widok prefektki zaskoczył go na tyle by jeszcze raz sprawdził czy nie pomylił numeru pokoju. Upewniwszy się wszedł do środka.
- Joł, Natalie...? - machnął w jej stronę i minął łóżko okupowane przez nią i rudzielca, kierując się w stronę własnego.
- Reeem, żałuj, że ze mną nie poszedłeś. Serio, musisz się ze mną wybrać następnym razem, ale teraz... - przerwał głośnym ziewnięciem i schylił się do walizki by wyszukać w niej szczoteczkę do zębów, płyn do kąpieli i dezodorant.
- Paaadam... Okropnie. Wezmę prysznic i śpiulam. - niezrażony brakiem odpowiedzi ze strony kolegi, ruszył do łazienki. Mijając Remiego i Nat przystanął tylko na chwilę i uśmiechnął się przyjaźnie.
- Ale wiecie, wy się nie krępujcie. Nie będziecie mi przeszkadzać, mam twardy sen. -mrugnął do Darkówny i zniknął za drzwiami za którymi po chwili dało się słychać szum lanej wody.
- Kurwaaa... - jęknął Thibault, gdy miał już pewność, że blondyn go nie usłyszy. Coś się niespecjalnie ucieszył z powrotu kolegi.
Nie zwrócił nawet uwagi, gdy w pokoju nastała cisza. Całkiem miła odmiana i nawet zaczynał to doceniać, gdy fortuna znowu mu nie dopisała. Akurat teraz, gdy Remi relaksował się przy kumpeli, do hotelu postanowił wrócić jego współlokator Chad. Drzwi do pokoju otworzyły się i stanął w nich zadowolony z siebie, choć wyraźnie wymordowany blondyn. Włosy na żel, okulary przeciwsłoneczne, modne ciuchy - wszystko czego potrzebował do poderwania na parkiet kilku ładnych dziewczyn i nabicia komórki nowymi numerami. Teraz jednak przyszła pora na trochę odpoczynku i tylko widok prefektki zaskoczył go na tyle by jeszcze raz sprawdził czy nie pomylił numeru pokoju. Upewniwszy się wszedł do środka.
- Joł, Natalie...? - machnął w jej stronę i minął łóżko okupowane przez nią i rudzielca, kierując się w stronę własnego.
- Reeem, żałuj, że ze mną nie poszedłeś. Serio, musisz się ze mną wybrać następnym razem, ale teraz... - przerwał głośnym ziewnięciem i schylił się do walizki by wyszukać w niej szczoteczkę do zębów, płyn do kąpieli i dezodorant.
- Paaadam... Okropnie. Wezmę prysznic i śpiulam. - niezrażony brakiem odpowiedzi ze strony kolegi, ruszył do łazienki. Mijając Remiego i Nat przystanął tylko na chwilę i uśmiechnął się przyjaźnie.
- Ale wiecie, wy się nie krępujcie. Nie będziecie mi przeszkadzać, mam twardy sen. -mrugnął do Darkówny i zniknął za drzwiami za którymi po chwili dało się słychać szum lanej wody.
- Kurwaaa... - jęknął Thibault, gdy miał już pewność, że blondyn go nie usłyszy. Coś się niespecjalnie ucieszył z powrotu kolegi.
Pewnie leżeliby sobie tak jeszcze długo, gdyby do pokoju nie wbiła jeszcze trzecia osoba. Darkówna niezbyt chętnie odwróciła głowę w stronę młodzieńca, nie od razu rozumiejąc, dlaczego wchodzi jak do siebie...
...tu są dwa łóżka i dodatkowy bagaż. To jasne, że ktoś musiał to w końcu wpaść.
- Cześć cześć - rzuciła leniwie na powitanie kolegi, ale poza tym jakoś nie paliło jej się do rozmowy z nim.
Z resztą, chłopak i tak postanowił bez skrępowania nadawać do Remiego, zupełnie ignorując w tej chwili obecność dziewczyny. Jakoś niespecjalnie jej to teraz przeszkadzało, bo poruszane przez niego tematy już jej tak nie ruszały jak wcześniej i zaczynała się do nich przyzwyczajać. Szlajał się nie wiadomo gdzie po nocy? A to nowość. Ludzie ciągle to robili i nawet Violet robiła to, gdy miała pewność, że nic jej przez to nie grozi. Wczoraj nawet sama złamała ten zakaz i jakoś niespecjalnie przejęła się tym, że Tanaka się o tym dowiedział. Jak widać, można przywyknąć.
Zrzekam się prefekta, więc mam wyrąbane.
Przez cały czas leżała tak samo, ignorując poczynania znajomego i jedynie od niechcenia wodząc wzrokiem za jego blond czupryną. Odezwała się dopiero po wzmiance o jego twardym śnie, bo nawet ona zaczęła rozumieć takie aluzje.
- Ale ty byś przeszkadzał. Widownia mnie jakoś nie jara - rzuciła za nim, gdy zniknął za drzwiami łazienki.
Nie była pewna, czy gość zwyczajnie żartuje, czy za tym zabawnym komentarzem kryje się rzeczywiste przyzwolenie. Nie obchodziło jej to, bo odpowiedziała mu tym samym. Dwa w jednym, nieprawdaż? Niech i on się domyśla, co miała dokładnie na myśli.
Najpierw Betty myśli, że zgodziłabym się na trójkąt, teraz ty myślisz, że obecność osób trzecich mi nie przeszkadza... Macie mnie za jakiegoś dewianta czy co?
Chwila namysłu.
Może i jestem dziwna, ale nie zboczona. Serio nie ciągnie mnie do takich rzeczy.
...tu są dwa łóżka i dodatkowy bagaż. To jasne, że ktoś musiał to w końcu wpaść.
- Cześć cześć - rzuciła leniwie na powitanie kolegi, ale poza tym jakoś nie paliło jej się do rozmowy z nim.
Z resztą, chłopak i tak postanowił bez skrępowania nadawać do Remiego, zupełnie ignorując w tej chwili obecność dziewczyny. Jakoś niespecjalnie jej to teraz przeszkadzało, bo poruszane przez niego tematy już jej tak nie ruszały jak wcześniej i zaczynała się do nich przyzwyczajać. Szlajał się nie wiadomo gdzie po nocy? A to nowość. Ludzie ciągle to robili i nawet Violet robiła to, gdy miała pewność, że nic jej przez to nie grozi. Wczoraj nawet sama złamała ten zakaz i jakoś niespecjalnie przejęła się tym, że Tanaka się o tym dowiedział. Jak widać, można przywyknąć.
Zrzekam się prefekta, więc mam wyrąbane.
Przez cały czas leżała tak samo, ignorując poczynania znajomego i jedynie od niechcenia wodząc wzrokiem za jego blond czupryną. Odezwała się dopiero po wzmiance o jego twardym śnie, bo nawet ona zaczęła rozumieć takie aluzje.
- Ale ty byś przeszkadzał. Widownia mnie jakoś nie jara - rzuciła za nim, gdy zniknął za drzwiami łazienki.
Nie była pewna, czy gość zwyczajnie żartuje, czy za tym zabawnym komentarzem kryje się rzeczywiste przyzwolenie. Nie obchodziło jej to, bo odpowiedziała mu tym samym. Dwa w jednym, nieprawdaż? Niech i on się domyśla, co miała dokładnie na myśli.
Najpierw Betty myśli, że zgodziłabym się na trójkąt, teraz ty myślisz, że obecność osób trzecich mi nie przeszkadza... Macie mnie za jakiegoś dewianta czy co?
Chwila namysłu.
Może i jestem dziwna, ale nie zboczona. Serio nie ciągnie mnie do takich rzeczy.
Co z tym światem było nie tak? Ani chwili spokoju, ani krztyny prywatności (rzekła osoba, która półtorej dnia miała dwuosobowy pokój tylko dla siebie). Czy to dziwne, że facet miał dość? Jakby i tak nie był wystarczająco napalony, to jeszcze te cholerne aluzje Chada i dwuznaczny komentarz Natalie sprawiły, że coś w nim pękło.
- Kurwaa... - powtórzył głośniej, dobitniej.
Zabiję go. Zabiję ją. Jebana kokietka. To jej wina. Całowała mnie rano, więc jebać konwenanse. Najwyżej mnie też złamie nos.
Remi podniósł się na na rękach i spojrzał na drzwi od łazienki; zamknięte, a w tle słychać było dopiero co puszczoną wodę. Następnie odwrócił głowę w stronę Natalie. Dalej była obok, leżała jak wcześniej. Rudzielec wyciągnął do niej jedną rękę, złapał w pasie i przysunął do siebie, nachyliwszy się nad jej twarzą.
- Chodź, może zdążymy zanim wyjdzie. - mruknął i wpił się w jej usta, zgrabnie na nią wchodząc i przyciskając do materacu. Co do Chada nie dało się określić czy mówił poważnie, tak samo Natalie w swojej wypowiedzi mogła równie dobrze żartować, co mówić serio. Oboje jednak byli oczywiści niczym otwarte księgi przy rudzielcu, który po chwili jakby opanował się. Niechętnie wyswobodził wargi Nat i zaśmiawszy się nerwowo wyszczerzył ząbki.
- Heh, oczywiście żartuje... - zarumieniony odwrócił wzrok, mimo wszystko nie odsuwając się ani o centymetr. Jego walące jak młot serce i wyczuwalna wybrzuszenie w spodniach tak strasznie kłóciły się z tym co próbował zgrywać, że to było aż smutne. Darkówna jednak dobrze go wychowała, bo sam błyskawicznie się opanował, zamiast zmuszać ją do kolejnych rękoczynów. Good boy~
- Kurwaa... - powtórzył głośniej, dobitniej.
Zabiję go. Zabiję ją. Jebana kokietka. To jej wina. Całowała mnie rano, więc jebać konwenanse. Najwyżej mnie też złamie nos.
Remi podniósł się na na rękach i spojrzał na drzwi od łazienki; zamknięte, a w tle słychać było dopiero co puszczoną wodę. Następnie odwrócił głowę w stronę Natalie. Dalej była obok, leżała jak wcześniej. Rudzielec wyciągnął do niej jedną rękę, złapał w pasie i przysunął do siebie, nachyliwszy się nad jej twarzą.
- Chodź, może zdążymy zanim wyjdzie. - mruknął i wpił się w jej usta, zgrabnie na nią wchodząc i przyciskając do materacu. Co do Chada nie dało się określić czy mówił poważnie, tak samo Natalie w swojej wypowiedzi mogła równie dobrze żartować, co mówić serio. Oboje jednak byli oczywiści niczym otwarte księgi przy rudzielcu, który po chwili jakby opanował się. Niechętnie wyswobodził wargi Nat i zaśmiawszy się nerwowo wyszczerzył ząbki.
- Heh, oczywiście żartuje... - zarumieniony odwrócił wzrok, mimo wszystko nie odsuwając się ani o centymetr. Jego walące jak młot serce i wyczuwalna wybrzuszenie w spodniach tak strasznie kłóciły się z tym co próbował zgrywać, że to było aż smutne. Darkówna jednak dobrze go wychowała, bo sam błyskawicznie się opanował, zamiast zmuszać ją do kolejnych rękoczynów. Good boy~
Świat bywał jednak okrutny dla ludzi. W jednej chwili dawał ci trochę spokoju, by w drugiej bez ostrzeżenia wepchnąć ci kogoś, kto go zaburzy.
Jakby nie wystarczyło, że mózg Thibault znęcał się nad nim, podsuwając mu wizje, których nie mógł spełnić (choć teraz mu to aż tak nie przeszkadzało), to jeszcze znajomi tuż obok postanowili dla odmiany pokusić się o podteksty. I weź tu człowieku nad sobą panuj. Facet mógł mieć całkiem silną wolę, ale każdy wcześniej czy później pękał. Skoro nawet Natalie mogła mieć z tym poważne problemy, choć sama miała mnóstwo dyscypliny, to co dopiero Remi.
W jednym momencie Natalie trochę zrezygnowana wymieniała dwuznaczne uwagi ze znajomym z równoległej klasy, by w drugiej zostać przyciśniętą do łóżka przez Thibault'a. Poczuła jak w jednej chwili przechodzi ją przyjemny dreszcz podniecenia i wcale nie próbowała udawać, że nie podoba jej się to, co właśnie robi. Nadal nie podobała jej się wizja robienia tego przy znajomym w łazience, który zaraz mógł stamtąd wyjść i wrąbać im się w połowie.
Nie próbowała go zatrzymywać, gdy po chwili się odsunął. Z resztą, nie odsunął się aż tak daleko, a jedynie przestał ją całować.
Zaśmiała się, słysząc jego komentarz. Momentami był naprawdę uroczy. Ciekawe, czy on naprawdę wierzył, że tym jednym komentarzem i nerwowym śmiechem jest w stanie kogoś oszukać i ukryć, jak strasznie ma nadzieję na to pierwsze zdanie. Choć w tym momencie może to i lepiej. Przynajmniej Natalie nie musiała się zastanawiać nad tym, czy on żartuje, czy jednak mówił na serio.
- Tak, "może" - rzuciła w ramach komentarza do propozycji.
To "może" naprawdę ją tam kłuło.
- Już lepiej przenieść się do mojego pokoju, bo tam nikt nie wejdzie. - Niech sobie to odbiera jako żart, jeśli tak bardzo chce, ale ona mówiła w tym momencie szczerze.
Plus genialna ja mam w torebce prezerwatywy, bo nie zamierzam zachodzić w ciążę w tym wieku.
Tak, ta dziewczyna się zgodziła. Niech się cieszy albo nie wierzy, ale ona się zgodziła.
Jakby nie wystarczyło, że mózg Thibault znęcał się nad nim, podsuwając mu wizje, których nie mógł spełnić (choć teraz mu to aż tak nie przeszkadzało), to jeszcze znajomi tuż obok postanowili dla odmiany pokusić się o podteksty. I weź tu człowieku nad sobą panuj. Facet mógł mieć całkiem silną wolę, ale każdy wcześniej czy później pękał. Skoro nawet Natalie mogła mieć z tym poważne problemy, choć sama miała mnóstwo dyscypliny, to co dopiero Remi.
W jednym momencie Natalie trochę zrezygnowana wymieniała dwuznaczne uwagi ze znajomym z równoległej klasy, by w drugiej zostać przyciśniętą do łóżka przez Thibault'a. Poczuła jak w jednej chwili przechodzi ją przyjemny dreszcz podniecenia i wcale nie próbowała udawać, że nie podoba jej się to, co właśnie robi. Nadal nie podobała jej się wizja robienia tego przy znajomym w łazience, który zaraz mógł stamtąd wyjść i wrąbać im się w połowie.
Nie próbowała go zatrzymywać, gdy po chwili się odsunął. Z resztą, nie odsunął się aż tak daleko, a jedynie przestał ją całować.
Zaśmiała się, słysząc jego komentarz. Momentami był naprawdę uroczy. Ciekawe, czy on naprawdę wierzył, że tym jednym komentarzem i nerwowym śmiechem jest w stanie kogoś oszukać i ukryć, jak strasznie ma nadzieję na to pierwsze zdanie. Choć w tym momencie może to i lepiej. Przynajmniej Natalie nie musiała się zastanawiać nad tym, czy on żartuje, czy jednak mówił na serio.
- Tak, "może" - rzuciła w ramach komentarza do propozycji.
To "może" naprawdę ją tam kłuło.
- Już lepiej przenieść się do mojego pokoju, bo tam nikt nie wejdzie. - Niech sobie to odbiera jako żart, jeśli tak bardzo chce, ale ona mówiła w tym momencie szczerze.
Plus genialna ja mam w torebce prezerwatywy, bo nie zamierzam zachodzić w ciążę w tym wieku.
Tak, ta dziewczyna się zgodziła. Niech się cieszy albo nie wierzy, ale ona się zgodziła.
Czy miał nadzieję, że dziewczyna karze mu się nie przejmować współlokatorem i przyciągnie z powrotem do siebie? Nie byłby sobą, gdyby tak nie było. Za dobrze jednak ją znał i właśnie dlatego silił się na te słabe kłamstewka, chcąc wyjść z tego jak najbardziej z twarzą.
I znowu się śmieje... Co ja jestem, Comedy Channel? Chociaż przy mnie to ona nie musi oglądać takich rzeczy. Jestem jej osobistym, jebanym kabaretem na żywo...
Znowu czuł jak serce mu pęka, ale nie zamierzał dać tego po sobie poznać. Jedynie odwrócił spojrzenie na bok, gdy usłyszał jej komentarz. To było właściwie wszystko czego potrzebował by ruszyć się w celu zejścia z niej, gdy Natalie znowu zabrała głos. To co powiedziała zawróciło miodowe oczy na jej twarz, tym razem szeroko otwarte, pełne ta niedowierzania jak i niemego zachwytu.
- Mówisz serio...?
Nie, nie czekał na odpowiedź. Jeszcze by zmieniła zdanie, a tego by chyba nie przeżył! Zamiast tego znowu wpił się w jej wargi, namiętnie i gorąco całując, w międzyczasie jedną ręką solidnie obejmując ją w pasie, a drugą przytrzymując za pupę. Zsunąwszy się z niej cały czas miał ją blisko i kiedy wstał z łóżka uniósł Darkównę ze sobą, podnosząc ostrożnie, ani na moment nie odrywając się od jej ust. W tej chwili cieszył się, że miał trochę siły w rękach, chociaż pierwszy raz nie korzystał z niej w bójce, a w zupełnie innym, o niebo przyjemniejszym celu. Nie była to jednak najwygodniejsza pozycja, więc zanim ruszył, a nie chciał ryzykować chwiejnego marszu grożącego upadkiem, poradził sobie odsuwając na moment nastolatkę i układając w swych ramionach niczym pannę młodą.
- Zawsze chciałem to zrobić, więc nie komentuj...! - pokazał jej język i podszedł z nią do drzwi, po czym nacisnął łokciem klamkę, otworzył je i przeniósł partnerkę przez próg. Jak to mawiali Brytyjczycy? "Cheesy"? Cóż, mówi się trudno! Może i Remi nie pisał miłośnych wierszy, ani nie śpiewał serenad, ale był skrycie romantykiem. Nat musiała to zaakceptować, tak samo jak fakt, że on się nigdy do tego nie przyzna na głos.
Będąc już na korytarzu, rudzielec przytulił do siebie ukochaną i nie zważając na jej ewentualne protesty, zaniósł ją aż pod jej pokój. Mieli szczęście, że większość ich kolegów i koleżanek była od jakiegoś czasu na wycieczce do muzeum, ale też uprzejmym zrządzeniem losu nie trafili na obsługę czy turystów... przynajmniej jak na razie, bo w obecnej chwili Francuz stał z panną na rękach i potężną erekcją przed zamkniętymi drzwiami. Nie trzeba chyba mówić co pomyślałby każdy kto by ich teraz zobaczył...
I znowu się śmieje... Co ja jestem, Comedy Channel? Chociaż przy mnie to ona nie musi oglądać takich rzeczy. Jestem jej osobistym, jebanym kabaretem na żywo...
Znowu czuł jak serce mu pęka, ale nie zamierzał dać tego po sobie poznać. Jedynie odwrócił spojrzenie na bok, gdy usłyszał jej komentarz. To było właściwie wszystko czego potrzebował by ruszyć się w celu zejścia z niej, gdy Natalie znowu zabrała głos. To co powiedziała zawróciło miodowe oczy na jej twarz, tym razem szeroko otwarte, pełne ta niedowierzania jak i niemego zachwytu.
- Mówisz serio...?
Nie, nie czekał na odpowiedź. Jeszcze by zmieniła zdanie, a tego by chyba nie przeżył! Zamiast tego znowu wpił się w jej wargi, namiętnie i gorąco całując, w międzyczasie jedną ręką solidnie obejmując ją w pasie, a drugą przytrzymując za pupę. Zsunąwszy się z niej cały czas miał ją blisko i kiedy wstał z łóżka uniósł Darkównę ze sobą, podnosząc ostrożnie, ani na moment nie odrywając się od jej ust. W tej chwili cieszył się, że miał trochę siły w rękach, chociaż pierwszy raz nie korzystał z niej w bójce, a w zupełnie innym, o niebo przyjemniejszym celu. Nie była to jednak najwygodniejsza pozycja, więc zanim ruszył, a nie chciał ryzykować chwiejnego marszu grożącego upadkiem, poradził sobie odsuwając na moment nastolatkę i układając w swych ramionach niczym pannę młodą.
- Zawsze chciałem to zrobić, więc nie komentuj...! - pokazał jej język i podszedł z nią do drzwi, po czym nacisnął łokciem klamkę, otworzył je i przeniósł partnerkę przez próg. Jak to mawiali Brytyjczycy? "Cheesy"? Cóż, mówi się trudno! Może i Remi nie pisał miłośnych wierszy, ani nie śpiewał serenad, ale był skrycie romantykiem. Nat musiała to zaakceptować, tak samo jak fakt, że on się nigdy do tego nie przyzna na głos.
Będąc już na korytarzu, rudzielec przytulił do siebie ukochaną i nie zważając na jej ewentualne protesty, zaniósł ją aż pod jej pokój. Mieli szczęście, że większość ich kolegów i koleżanek była od jakiegoś czasu na wycieczce do muzeum, ale też uprzejmym zrządzeniem losu nie trafili na obsługę czy turystów... przynajmniej jak na razie, bo w obecnej chwili Francuz stał z panną na rękach i potężną erekcją przed zamkniętymi drzwiami. Nie trzeba chyba mówić co pomyślałby każdy kto by ich teraz zobaczył...
I... wrzucamy tu: 18+
Czy jego reakcja na te słowa ją zaskoczyła? Ani trochę. Ciężko było się spodziewać czegoś innego po napalonym gości, który strasznie na ciebie leci i wręcz nie może się w danym momencie opanować, ale dobija go świadomość, że nie ma szans by do czegoś doszło, ale nagle dowiaduje się, że jednak ma szanse. Jeśli doliczymy do tego, że facet nie miał jeszcze nigdy okazji... Nie ma się co dziwić, że mu się spieszyło.
Widząc to, jedynie znowu zachichotała. Mógł powtarzać, że jest ładna, ale widzenie go w takim stanie było znacznie lepszym komplementem dla niej i zamierzała się tym cieszyć.
Wplotła palce w jego czuprynę, gdy znowu ją pocałował i nie protestowała przed niczym, co teraz robił.
Trochę zaskoczył ją tym, że tak łatwo poszło mu podniesienie jej i wzięcie na ramiona, ale było to zdecydowanie pozytywne wrażenie. Jak raz mogła być słabą istotką zależną od kogoś innego. W tych warunkach nawet jej się to podobało.
Zaśmiała się krótko, gdy pokazał jej język, ale z tego, że wziął ją na ręce, śmiać się nie zamierzała. Zamiast tego, dała mu całusa w policzek i pozwoliła się nieść.
To też było zaskakująco miłe. Nie musiał być typowym romantykiem. Ją nawet by to denerwowało. Czekoladki, wierszyki, chodzenie wszędzie za rączkę i całe to przesłodzenie nie były dla niej, ale takie okazjonalne gesty nawet jej się podobały.
W drodze do pokoju przysunęła do siebie jego twarz i jeszcze raz go pocałowała. Zwyczajnie nie mogła się powstrzymać, a skoro wcale nie musiała, to tym bardziej mogła sobie na to pozwolić.
- Puść na chwilę. Drzwi - wymamrotała, gdy stali już pod jej pokojem, a ona musiała poszukać kluczy, by je otworzyć.
Wkładała je zawsze do tej samej kieszeni, więc dostanie się do środka wcale takie trudne nie było i nie trwało długo.
To było jak cudowny sen... Czy on śnił? Czy to znaczy, że zaraz się obudzi? Tak bardzo tego nie chciał, że tym bardziej spieszyło mu się do właściwej akcji, jakby bał się nie tylko, że Natalie zmieni zdanie, ale też, że cały świat się za moment spieprzy. Chciał chociaż zobaczyć jak to jest, nawet jeśli wszystko po drodze było wspaniałe i warte własnego, słodkiego czasu by odpowiednio docenić.
Idąc korytarzem zdawał się na łaskę losu, zbyt zajęty tuleniem i obsypywaniem Nat pocałunkami by uważać na ewentualnych świadków. Na szczęście tym razem wszystko szło jak po maśle i bez problemów udało mu się dotrzeć pod drzwi trzynastki, gdzie dał nieco luzu Violette na znalezienie kluczy i otwarcie przed nimi wejścia. Gdy tylko wszedł do środka, zatrzasnął drzwi i podszedł do jedynego łóżka na które trochę brutalnie puścił partnerkę, tak by wylądowała na samym środku miękkiego materacu. Od razu potem sam się na nią rzucił, tym razem za cel pocałunków wybierając jej szyję zamiast ust. Muskał jej szyję, podgryzał, a nawet polizał, zdeterminowany zrobić to lepiej i przyjemniej niż próbował Rene. W międzyczasie wodził rękoma po jej ciele, nie mogąc się zdecydować, gdzie ulokować je na dłużej. Wreszcie jedna spoczęła na biodrze brunetki, gdy druga powoli wsunęła się pod koszulkę Darkówny. Nie od razu poleciała w wiadomym kierunku jak wtedy, gdy był na mocnym haju! Zamiast tego powolutku wspinała się od pasa delikatnie drażniąc skórę ostrymi paznokciami. Centymetr po centymetrze, coraz bliżej, a gdy była pod stanikiem... zawróciła, gładząc alabastrową skórę dziewczyny odrobinę drżącymi z podniecenia, a jednak usilnie powstrzymującymi się palcami. Robił to dla niej, chciał by poczuła to co rozpierało jego już od dobrego kwadransa. Cholernie nie chciał tego znowu spieprzyć.
Idąc korytarzem zdawał się na łaskę losu, zbyt zajęty tuleniem i obsypywaniem Nat pocałunkami by uważać na ewentualnych świadków. Na szczęście tym razem wszystko szło jak po maśle i bez problemów udało mu się dotrzeć pod drzwi trzynastki, gdzie dał nieco luzu Violette na znalezienie kluczy i otwarcie przed nimi wejścia. Gdy tylko wszedł do środka, zatrzasnął drzwi i podszedł do jedynego łóżka na które trochę brutalnie puścił partnerkę, tak by wylądowała na samym środku miękkiego materacu. Od razu potem sam się na nią rzucił, tym razem za cel pocałunków wybierając jej szyję zamiast ust. Muskał jej szyję, podgryzał, a nawet polizał, zdeterminowany zrobić to lepiej i przyjemniej niż próbował Rene. W międzyczasie wodził rękoma po jej ciele, nie mogąc się zdecydować, gdzie ulokować je na dłużej. Wreszcie jedna spoczęła na biodrze brunetki, gdy druga powoli wsunęła się pod koszulkę Darkówny. Nie od razu poleciała w wiadomym kierunku jak wtedy, gdy był na mocnym haju! Zamiast tego powolutku wspinała się od pasa delikatnie drażniąc skórę ostrymi paznokciami. Centymetr po centymetrze, coraz bliżej, a gdy była pod stanikiem... zawróciła, gładząc alabastrową skórę dziewczyny odrobinę drżącymi z podniecenia, a jednak usilnie powstrzymującymi się palcami. Robił to dla niej, chciał by poczuła to co rozpierało jego już od dobrego kwadransa. Cholernie nie chciał tego znowu spieprzyć.
Jak raz zupełnie nie obchodziło jej, czy ktoś ich zobaczy. Trochę jak na tym placu zabaw, gdy uśpili się tam na piachu wtuleni w siebie. Wcześniej słyszeli kręcących się tam nastolatków, więc istniała szansa, że ktoś będzie jednak koło nich przechodził, ale Natalie miała to gdzieś tak samo, jak teraz. Dobra, wolałaby nie wpakować się z tego powodu na dywanik do pana Tanaki, który mógłby im w tym momencie wyraźnie pozazdrościć, a tym samym być jeszcze bardziej wściekłym.
Za to zdanie uczniów i obsługi nie obchodziło jej wcale. Obsługa miałaby to gdzieś, bo żyli przecież ze świadomością, że ludzie tutaj to robią i pewnie nie jedną parkę już widzieli, więc wielu nawet nie zapamiętałaby ich twarzy. A część uczniów już i tak zakładała, że mogliby coś takiego zrobić. Kto wie, czy Betty nie wypaplała jakiejś psiapsiule, że Remi się z nią nie przespał, bo Natalie go za bardzo wymęczyła. Tak samo Chad, który robił im przed chwilą aluzje. Zasadniczo, to ten gość mógł za kilka minut być już świadom, że poszli to robić, skoro była o tym dwuznaczna rozmowa, a oni (oboje) zaraz później wybyli. Niby można tu było dopisać inne scenariusze, ale mało prawdopodobne, by blondyn je w ogóle rozważał. Wolał pewnie z marszu przyjąć, że kumplowi się dziś poszczęściło i gość będzie jeszcze w stanie jutro o to pytać. Ehh... mniejsza. Jutro to jutro, a teraz mają ważniejsze/ciekawsze rzeczy na głowie.
Tym razem dziewczyna nie protestowała przed darowaniem sobie zamykania drzwi na klucz. Jej schizy podpowiadały jej, że przecież ktoś może im wejść, ale szanse były przecież małe, a im nie chciało się zawracać tym sobie głowy. Zamiast tego Violette upuściła klucze na pobliską szafkę i wyjęła z kieszeni telefon, który upadł gdzieś koło łóżka, na którym nagle wylądowała, by zaraz później zostać pozbawioną resztek tlenu, przez przygniatający ją ciężar, ale "jakoś" jej to wcale nie przeszkadzało.
Kiedy poczuła jego usta na swojej szyi, to po prostu zaczęła się rozpływać. Już wcześniej było to przyjemne, ale w tej chwili zwalało z nóg. Mogłoby nawet dosłownie, gdyby stała, a nie leżała pod nim. To byłoby całkiem ciekawe, gdyby podczas całowania się nie była w stanie ustać na nogach, bo do tego stopnia jej się to podobało.
Chciał pobić brata? Zrobił to zdecydowanie. Zasadniczo to nawet nie było porównania. Tamten gest Natalie uznała za ohydny i miała ochotę jak najszybciej pozbyć się niechcianej śliny, ale w tej chwili nawet nie pomyślała o tym, jak strasznie nie lubi czyichś wydzielin na skórze. W tym momencie jakoś kompletnie się to nie liczyło tak samo, jak jej niechęć do dotyku. Przy Remim niby ustępowała i dziewczyna przestawała się nawet odruchowo cofać, ale w tym momencie wszelkie chęci do odsunięcia się ją opuściły. Ba, prędzej potrafiłaby się wczepić w niego teraz pazurami niż pozwolić mu sobie iść.
Z taką ilością bodźców nawet jej wielowątkowy mózg miał problem sobie poradzić. No tak, pierwszy raz coś takiego czuła. Niby całowali się już raz, gdy byli pod wpływem, ale TO było zdecydowanie lepsze, a przecież już przy tamtym zupełnie nie potrafiła się skupić.
Chciał doprowadzić ją do takiego stanu, w jakim był od dłuższego czasu? Nie wiem, jaki był to stan, ale biorąc pod uwagę, że dziewczyna nijak nie była w stanie opanować ciężkiego oddechu i walącego serca, to chyba już dawno mu się to udało. Ba, w pewnym momencie z jej ust wydobył się cichy jęk, co spowodowało, że Natalie na moment otrzeźwiała, sama zaskoczona, że zrobiła to na głos.
Cóż, chyba można przyjąć, że całkiem nieźle mu szło.
Za to zdanie uczniów i obsługi nie obchodziło jej wcale. Obsługa miałaby to gdzieś, bo żyli przecież ze świadomością, że ludzie tutaj to robią i pewnie nie jedną parkę już widzieli, więc wielu nawet nie zapamiętałaby ich twarzy. A część uczniów już i tak zakładała, że mogliby coś takiego zrobić. Kto wie, czy Betty nie wypaplała jakiejś psiapsiule, że Remi się z nią nie przespał, bo Natalie go za bardzo wymęczyła. Tak samo Chad, który robił im przed chwilą aluzje. Zasadniczo, to ten gość mógł za kilka minut być już świadom, że poszli to robić, skoro była o tym dwuznaczna rozmowa, a oni (oboje) zaraz później wybyli. Niby można tu było dopisać inne scenariusze, ale mało prawdopodobne, by blondyn je w ogóle rozważał. Wolał pewnie z marszu przyjąć, że kumplowi się dziś poszczęściło i gość będzie jeszcze w stanie jutro o to pytać. Ehh... mniejsza. Jutro to jutro, a teraz mają ważniejsze/ciekawsze rzeczy na głowie.
Tym razem dziewczyna nie protestowała przed darowaniem sobie zamykania drzwi na klucz. Jej schizy podpowiadały jej, że przecież ktoś może im wejść, ale szanse były przecież małe, a im nie chciało się zawracać tym sobie głowy. Zamiast tego Violette upuściła klucze na pobliską szafkę i wyjęła z kieszeni telefon, który upadł gdzieś koło łóżka, na którym nagle wylądowała, by zaraz później zostać pozbawioną resztek tlenu, przez przygniatający ją ciężar, ale "jakoś" jej to wcale nie przeszkadzało.
Kiedy poczuła jego usta na swojej szyi, to po prostu zaczęła się rozpływać. Już wcześniej było to przyjemne, ale w tej chwili zwalało z nóg. Mogłoby nawet dosłownie, gdyby stała, a nie leżała pod nim. To byłoby całkiem ciekawe, gdyby podczas całowania się nie była w stanie ustać na nogach, bo do tego stopnia jej się to podobało.
Chciał pobić brata? Zrobił to zdecydowanie. Zasadniczo to nawet nie było porównania. Tamten gest Natalie uznała za ohydny i miała ochotę jak najszybciej pozbyć się niechcianej śliny, ale w tej chwili nawet nie pomyślała o tym, jak strasznie nie lubi czyichś wydzielin na skórze. W tym momencie jakoś kompletnie się to nie liczyło tak samo, jak jej niechęć do dotyku. Przy Remim niby ustępowała i dziewczyna przestawała się nawet odruchowo cofać, ale w tym momencie wszelkie chęci do odsunięcia się ją opuściły. Ba, prędzej potrafiłaby się wczepić w niego teraz pazurami niż pozwolić mu sobie iść.
Z taką ilością bodźców nawet jej wielowątkowy mózg miał problem sobie poradzić. No tak, pierwszy raz coś takiego czuła. Niby całowali się już raz, gdy byli pod wpływem, ale TO było zdecydowanie lepsze, a przecież już przy tamtym zupełnie nie potrafiła się skupić.
Chciał doprowadzić ją do takiego stanu, w jakim był od dłuższego czasu? Nie wiem, jaki był to stan, ale biorąc pod uwagę, że dziewczyna nijak nie była w stanie opanować ciężkiego oddechu i walącego serca, to chyba już dawno mu się to udało. Ba, w pewnym momencie z jej ust wydobył się cichy jęk, co spowodowało, że Natalie na moment otrzeźwiała, sama zaskoczona, że zrobiła to na głos.
Cóż, chyba można przyjąć, że całkiem nieźle mu szło.
Nie istniał chyba lepszy komplement dla faceta niż jęki jego partnerki. Biorąc pod uwagę, że właściwie jeszcze nic konkretnego nie robili, a on był w tym biznesie równie nowy co ona, można było spokojnie uznać to za ogromny sukces. A skoro tak dobrze mu szło i Darkówna wyraźnie nie zamierzała się opierać, to mógł darować sobie trzymanie się na resztkach hamulców i wreszcie dać z siebie wszystko. Oj, a było co dawać... Jego dłoń niczym z procy wystrzeliła do stanika Natalie i wsunęła się pod niego, łapiąc ją za pierś. Na trzeźwo było to jeszcze lepsze niż za pierwszym razem i rudzielec zamruczał niczym kot, pieszcząc ją, podczas, gdy drugą ręką złapał za materiał jej bluzki i podwinął aż do szyi. Chciał ją zobaczyć i to natychmiast, więc gdy jedna warstwa ubrania przestała mu przeszkadzać, wsunął rękę pod dziewczynę, odnajdując na jej plecach zapięcie stanika i nie bez trudu go rozpinając. Uwolniwszy biust partnerki z całkiem seksownego, ale w tej chwili jedynie zawadzającego więzienia, Rem zniżył twarz na dekolt Darkówny, przenosząc pocałunki i resztę 'pakietu' na górną część jej tułowia. Powoli, miarowo schodził coraz niżej, w pewnym momencie zatrzymując się na jej brzuszku by dać sobie czas na rozpięcie jej spodni. Zawahał się jednak przed tym i uniósł jasne oczy na twarz Natalie. Chciał mieć pewność zanim zrobiłby więcej niż kiedykolwiek.
Darkównę w tym momencie nie specjalnie interesowało, czy facet ma jakieś doświadczenie, czy nie, bo i tak żadnego porównania nie miała i wątpiła, by w najbliższym czasie jakiekolwiek miała, bo jednak nie rozkładała nóg przed każdym jak Betty. Tym większe brawa dla Remiego. Cóż to za wyczyn posiąść tą, którą miał już każdy w porównaniu do zdobycia tej, która nie chciała wcześniej żadnego. Poza tym, dopóki było jej dobrze (a było jej BARDZO dobrze), to nie zamierzała się nad tym zastanawiać. Kolejny plus dla niego, że sobie tak radził.
Właściwie, jak raz mógł się cieszyć. Skoro zawsze tak dobijały go kolejne faile, które popełniał, to dla odmiany mógł zobaczyć, że coś zdecydowanie mu wychodzi, choć wiedzy praktycznej w tej kwestii nie miał.
Wstrzymała na moment oddech i uchyliła usta, gdy jego ręka wsunęła się pod materiał bielizny. Nie, zdecydowanie nie potrafiła nad sobą w tej sytuacji panować. Zawsze miała wszystko pod kontrolą. Chociażby trochę. Nawet wtedy, gdy dookoła panował chaos, ona potrafiła się jeszcze czegoś trzymać i do reszty się w nim nie pogrążyć. Teraz nie mogła nic zrobić. Nie była w stanie skupić się na tyle, by jakoś nad sobą zapanować. To znaczy, może i by się jej udało, gdyby nie fakt, że nawet nie chciało jej się próbować. Skoro chodziło tu o utratę hamulców, to już lepiej całkowitą zamiast stawiać sobie jakieś głupie granice, które w zasadzie, nie miały tu większego sensu.
Czując, jak chwyta za bluzkę, by ją podciągnąć, posłusznie sama się lekko podniosła, by mu to ułatwić. Współpraca czy jakoś tak. Pewnie chwilę później znowu opadłaby na łóżko, ale że poczuła na plecach jego rękę, to wytrzymała tak jeszcze chwilę, by mógł poradzić sobie z zapięciem. Dopiero wtedy na powrót normalnie się położyła.
Z przyjętej przez niego perspektywy jeszcze łatwiej było mu dostrzec, jak ciężko oddycha teraz dziewczyna, a o bijącym jak oszalałe sercu nie było już co wspominać.
Nie wiedząc już, co poradzić z rękami i zwyczajnie nie mogąc wytrzymać tego napięcia, zacisnęła palce na prześcieradle. Niby to takie klasycznie i tak dalej, ale kurcze, to był po prostu zwyczajny odruch. Po chwili znów mógł usłyszeć jej stłumiony jęk. Średnio jej się podobało, że tak reaguje, ale i tego nie zamierzała powstrzymywać, bo domyślała się, że jemu akurat może się to podobać.
Znów wstrzymała na moment oddech, gdy dotarł wreszcie do spodni. W tym momencie pojawiła się ta odrobina strachu. O ile wcześniej można to było uznać jeszcze za nic nieznaczące (bardzo intensywne, ale jednak) całowanie, o tyle teraz wkraczali już na nieco inny teren, przed którym Violet miała do niedawna duże problemy i co było dla niej odczuwalne także i w tej chwili. Nie zamierzała się jednak cofnąć, przecież podjęła już decyzję, że chce, a ona swoich decyzji ot tak nie zmieniała.
Rozluźniła się trochę i delikatnie uśmiechnęła. Miała zamknięte oczy i niespecjalnie była teraz zdolna do powiedzenia czegokolwiek, ale brak jakiegokolwiek sprzeciwu można tu chyba było uznać jako zgodę, prawda? W końcu wcześniej zaczęła przy czymś takim wyraźnie protestować, więc było tu widać odmianę.
Właściwie, jak raz mógł się cieszyć. Skoro zawsze tak dobijały go kolejne faile, które popełniał, to dla odmiany mógł zobaczyć, że coś zdecydowanie mu wychodzi, choć wiedzy praktycznej w tej kwestii nie miał.
Wstrzymała na moment oddech i uchyliła usta, gdy jego ręka wsunęła się pod materiał bielizny. Nie, zdecydowanie nie potrafiła nad sobą w tej sytuacji panować. Zawsze miała wszystko pod kontrolą. Chociażby trochę. Nawet wtedy, gdy dookoła panował chaos, ona potrafiła się jeszcze czegoś trzymać i do reszty się w nim nie pogrążyć. Teraz nie mogła nic zrobić. Nie była w stanie skupić się na tyle, by jakoś nad sobą zapanować. To znaczy, może i by się jej udało, gdyby nie fakt, że nawet nie chciało jej się próbować. Skoro chodziło tu o utratę hamulców, to już lepiej całkowitą zamiast stawiać sobie jakieś głupie granice, które w zasadzie, nie miały tu większego sensu.
Czując, jak chwyta za bluzkę, by ją podciągnąć, posłusznie sama się lekko podniosła, by mu to ułatwić. Współpraca czy jakoś tak. Pewnie chwilę później znowu opadłaby na łóżko, ale że poczuła na plecach jego rękę, to wytrzymała tak jeszcze chwilę, by mógł poradzić sobie z zapięciem. Dopiero wtedy na powrót normalnie się położyła.
Z przyjętej przez niego perspektywy jeszcze łatwiej było mu dostrzec, jak ciężko oddycha teraz dziewczyna, a o bijącym jak oszalałe sercu nie było już co wspominać.
Nie wiedząc już, co poradzić z rękami i zwyczajnie nie mogąc wytrzymać tego napięcia, zacisnęła palce na prześcieradle. Niby to takie klasycznie i tak dalej, ale kurcze, to był po prostu zwyczajny odruch. Po chwili znów mógł usłyszeć jej stłumiony jęk. Średnio jej się podobało, że tak reaguje, ale i tego nie zamierzała powstrzymywać, bo domyślała się, że jemu akurat może się to podobać.
Znów wstrzymała na moment oddech, gdy dotarł wreszcie do spodni. W tym momencie pojawiła się ta odrobina strachu. O ile wcześniej można to było uznać jeszcze za nic nieznaczące (bardzo intensywne, ale jednak) całowanie, o tyle teraz wkraczali już na nieco inny teren, przed którym Violet miała do niedawna duże problemy i co było dla niej odczuwalne także i w tej chwili. Nie zamierzała się jednak cofnąć, przecież podjęła już decyzję, że chce, a ona swoich decyzji ot tak nie zmieniała.
Rozluźniła się trochę i delikatnie uśmiechnęła. Miała zamknięte oczy i niespecjalnie była teraz zdolna do powiedzenia czegokolwiek, ale brak jakiegokolwiek sprzeciwu można tu chyba było uznać jako zgodę, prawda? W końcu wcześniej zaczęła przy czymś takim wyraźnie protestować, więc było tu widać odmianę.
Faile? Jakie faile? Ach, chwila, kiedyś jakieś popełniał... Ale to nie było istotne. Nic poza tym momentem nie miało znaczenia. Ani poranne nerwy, ani to jak przejebał sobie na stołówce, ani jego ojciec i Rene... To wszystko mogło poczekać, bo teraz Rem był znowu na haju, ale o niebo lepszym niż jakikolwiek, którym sztucznie się odurzał. To był niemożliwy do podrobienia miks hormonów i uczuć, które tworzyły wspaniałą mieszankę. Francuz już czuł się uzależniony i wiedział, że będzie chciał więcej.
Współpraca ze strony Natalie była tak przyjemną odmianą że nie sposób było jej nie dostrzec. Do tego podbudowywał go brak protestów, gdy doszedł do tej cienkiej granicy, jaką ostatnim razem za szybko i wbrew sprzeciwom próbował przekroczyć. Widząc jej uśmiech i rozluźnienie, pewnie rozpiął jej spodnie i ściągnął, wyrzucając za siebie na podłogę. Zapatrzył się na jej bieliznę i nagle także jego obleciał strach. Nigdy wcześniej nie robił takich rzeczy. Czy będzie potrafił? Czy zrobi to jak trzeba? Czy... Czy to nie straszne, że zamierza jej tam dotknąć i pocałować i...
Z dobrą minutę walczył sam ze sobą, bojąc się stracić taką szansę, ale też równie mocno obawiając źle wypaść. To w końcu kwestia honoru czy coś, prawda? Ten pierwszy raz, który miał zaważyć na każdym kolejnym i albo go do końca życia zniechęcić, albo ostrożnie wprowadzić w dorosłość.
To jeszcze nic. To tylko gra wstępna.
Przełknął ślinę i pochylił się znowu nad ciałem Natalie, lecz nie od razu pozbawił ją majtek. Pierwsze pocałunki zaczął składać na jej udach i przez bieliznę, samemu przygotowując się do dalszej 'zabawy'. Z uczuciem starał się dawać jej jak najwięcej przyjemności, aż wreszcie w którymś momencie zahaczył palcami o cienki materiał i zsunąwszy go do kolan Darkówny, przeszedł do czegoś więcej...
Współpraca ze strony Natalie była tak przyjemną odmianą że nie sposób było jej nie dostrzec. Do tego podbudowywał go brak protestów, gdy doszedł do tej cienkiej granicy, jaką ostatnim razem za szybko i wbrew sprzeciwom próbował przekroczyć. Widząc jej uśmiech i rozluźnienie, pewnie rozpiął jej spodnie i ściągnął, wyrzucając za siebie na podłogę. Zapatrzył się na jej bieliznę i nagle także jego obleciał strach. Nigdy wcześniej nie robił takich rzeczy. Czy będzie potrafił? Czy zrobi to jak trzeba? Czy... Czy to nie straszne, że zamierza jej tam dotknąć i pocałować i...
Z dobrą minutę walczył sam ze sobą, bojąc się stracić taką szansę, ale też równie mocno obawiając źle wypaść. To w końcu kwestia honoru czy coś, prawda? Ten pierwszy raz, który miał zaważyć na każdym kolejnym i albo go do końca życia zniechęcić, albo ostrożnie wprowadzić w dorosłość.
To jeszcze nic. To tylko gra wstępna.
Przełknął ślinę i pochylił się znowu nad ciałem Natalie, lecz nie od razu pozbawił ją majtek. Pierwsze pocałunki zaczął składać na jej udach i przez bieliznę, samemu przygotowując się do dalszej 'zabawy'. Z uczuciem starał się dawać jej jak najwięcej przyjemności, aż wreszcie w którymś momencie zahaczył palcami o cienki materiał i zsunąwszy go do kolan Darkówny, przeszedł do czegoś więcej...
To był jak widać najlepszy możliwy sposób na oderwanie się od wszystkich otaczających ich problemów, a mieszanka hormonów, jaka ich teraz nawiedzała, potrafiła być lepsza od niejednego narkotyku, a już z pewnością była od niej znacznie lepszą alternatywą, bo organizm prędzej by za nią podziękował, niż odmówił posłuszeństwa po dłuższym stosowaniu. A co się tyczy uzależnienia, to fakt, od czegoś takiego można się było naprawdę strasznie uzależnić.
Przy pozbawianiu jej spodni też trochę pomogła, bo nie zamierzała tu leżeć jak kłoda. Z resztą, bodajże rano zaczęła mu opowiadać, jak trudno przebiera się bezwładne ciała, więc wiedziała, że nie jest to jedna z rzeczy, jakich ma ochotę teraz doświadczyć.
Zaśmiała się bezgłośnie, dostrzegając jego wahanie, ale nie było w tym nic z drwiny. Nie potrafiłaby z niego teraz drwić. Puściła jedną ręką prześcieradło i wplotła ją w miedziane włosy, trochę je mierzwiąc.
Chwilę później Remi sam wyślizgnął się jej z palców, przenosząc się niżej, a jej ręce nie chciało się za nim podążyć, bo znów wylądowała na materacu, gdy nowe doznanie wywołało przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Natalie nigdy nie korzystała z żadnych używek w większych ilościach, ale nawet ona potrafiłaby szybko uzależnić się od tego uczucia. Miała wrażenie, że już dawno przekroczyła wszelkie limity tego, ile może teraz znieść, a mimo to nadal tu była i pogrążała się w szaleństwie. Ciekawie będzie, jak się to skończy, ale w tym momencie nawet nie przemknęło jej to przez myśl.
Jęknęła, tym razem znacznie głośniej, niż wcześniej, gdy był już przy pachwinie i zaczął zdejmować jej bieliznę, a dalej było już tylko widać, jak strasznie nie panuje ona nad tym, co teraz odczuwa.
Przy pozbawianiu jej spodni też trochę pomogła, bo nie zamierzała tu leżeć jak kłoda. Z resztą, bodajże rano zaczęła mu opowiadać, jak trudno przebiera się bezwładne ciała, więc wiedziała, że nie jest to jedna z rzeczy, jakich ma ochotę teraz doświadczyć.
Zaśmiała się bezgłośnie, dostrzegając jego wahanie, ale nie było w tym nic z drwiny. Nie potrafiłaby z niego teraz drwić. Puściła jedną ręką prześcieradło i wplotła ją w miedziane włosy, trochę je mierzwiąc.
Chwilę później Remi sam wyślizgnął się jej z palców, przenosząc się niżej, a jej ręce nie chciało się za nim podążyć, bo znów wylądowała na materacu, gdy nowe doznanie wywołało przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Natalie nigdy nie korzystała z żadnych używek w większych ilościach, ale nawet ona potrafiłaby szybko uzależnić się od tego uczucia. Miała wrażenie, że już dawno przekroczyła wszelkie limity tego, ile może teraz znieść, a mimo to nadal tu była i pogrążała się w szaleństwie. Ciekawie będzie, jak się to skończy, ale w tym momencie nawet nie przemknęło jej to przez myśl.
Jęknęła, tym razem znacznie głośniej, niż wcześniej, gdy był już przy pachwinie i zaczął zdejmować jej bieliznę, a dalej było już tylko widać, jak strasznie nie panuje ona nad tym, co teraz odczuwa.
To wszystko było takie dziwne i nowe, ale właśnie dlatego tym bardziej doceniał jej cierpliwość i wsparcie. Prawdopodobnie, gdyby przyszło mu robić to z kimś takim jak Betty, mógłby nie spełnić oczekiwań blondynki, a ta wątpliwe by wstrzymywała się od komentarzy na jego temat. Potem wszyscy by się dowiedzieli i... Nie, to była zbyt straszna wizja, traumatyzująca wręcz. Coś tak intymnego powinno się robić tylko z najbliższą osobą i chociaż dotąd Rem żył tylko na historyjkach kolegów i gazetkach dla dorosłych, karmiony przekonaniem, że facet powinien beztrosko podchodzić do tych spraw, teraz przekonywał się, że nie tylko nie potrzebuje, lecz także nie chce innego niż Darkówna. Dlatego też, po długich minutach sprawiania jej przyjemności ustami, oderwał się od niej i znowu nad nią zawisł, wpatrując w jej twarz jak w obrazek.
- Kocham cię, Vivs... - szepnął nie odrywając od niej wzroku. Jedną ręką sięgnął swoich spodni i rozpiął je, ale nie zrobił nic ponadto. Zamiast tego, dysząc z podniecenia, zadał to jedno pytanie na które po prostu musiał usłyszeć werbalną zgodę;
- Jesteś pewna, że tego chcesz...?
Tym razem miało iść wszystko jak powinno. Tym razem nie chciał żadnych niejasności. Tu nie wystarczało kiwnięcie głową, które później okazałoby się jakąś aluzją za którą dostałby w łeb. Cooo nie przeszkodziło mu powtarzać w myślach "powiedz tak, powiedz tak, powiedz tak...!".
- Kocham cię, Vivs... - szepnął nie odrywając od niej wzroku. Jedną ręką sięgnął swoich spodni i rozpiął je, ale nie zrobił nic ponadto. Zamiast tego, dysząc z podniecenia, zadał to jedno pytanie na które po prostu musiał usłyszeć werbalną zgodę;
- Jesteś pewna, że tego chcesz...?
Tym razem miało iść wszystko jak powinno. Tym razem nie chciał żadnych niejasności. Tu nie wystarczało kiwnięcie głową, które później okazałoby się jakąś aluzją za którą dostałby w łeb. Cooo nie przeszkodziło mu powtarzać w myślach "powiedz tak, powiedz tak, powiedz tak...!".
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach