Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Pią Lip 08, 2022 12:04 am


Ostatnio zmieniony przez Riverdale dnia Wto Paź 04, 2022 1:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
First topic message reminder :

Mieszkanie Jonathana i Shane'a


Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Pon Lis 21, 2022 5:23 pm
Nie żeby specjalnie odczuwał z tego powodu żal. Perspektywa możliwości spania dłużej skutecznie przysłaniała chęć podziwiania zmiany pogodowej. Zarazem też powodowała tyle, że z ust Kassira wyrywał się jęk protestu, gdy Jonathan przesuwał chłodnymi palcami po jego ciele. Nie akceptował dobrze jego zdania odnośnie wyrwania go ze słodkawego przysypiania w weekendowy poranek.
- Chcę spać - zaprotestował, nie zamierzając poddać się zwiastunowi tortury, jaką zaplanował dla niego Jonathan. Zaraz potem poczuł na całym ciele spory ciężar. Wypuścił bardziej gwałtownie powietrze z płuc, poddając się uczuciowi unieruchomienia. Ciężar ciała wciskał go w miękki materac uświadamiając mu dogłębnie, że blondyn nie tylko był od niego większy, ale i cięższy. Jednakże nie sprawiło to, by nagle miał zmienić zdanie i próbować się wyrwać z tego stanu. Wyrzucił z siebie dźwięk parsknięcia zmieszany z ziewnięciem. Panująca ciemność wygrywała obecnie.
Dlatego też wzdrygnął, gdy pół kołdry zostało zabrane z jego ciała. Chłodne palce przemierzające jego skórę były nieprzyjemne względem wcześniejszego nagrzania. Nieznacznie otworzył oczy i usta, z zamiarem wyrażenia swojego protestu na nowo, gdy wtedy Jonathan przeszedł do gwałtowniejszego sposobu przebudzenia go. Miękkie usta wciągnęły go w pocałunek, a fakt, że przybił jego nadgarstek do łóżka powodował, że utracił możliwość swobodnego ruchu.
- Widzę, że popracowałeś nad siłą argumentacji - wymamrotał sennie. I jak miał mu teraz odmówić, gdy poprosił go w taki sposób? Gdy wbijał swoje piękne spojrzenie w jego, traktując go w tak delikatny, ale zarazem subtelny sposób? Trafił w dobry punkt, powodując, że Kassir zastanawiał sie, kiedy i gdzie nauczył się takiego zachowania.
Zdecydowanie czuł się teraz niczym przebudzona księżniczka przy swoim księciu.
- Mhm... Wszystko zaplanowane - nie naciągnął na siebie już kołdry, patrząc na blondyna spod przymrużonych powiek. - Dlaczego napomniane udręczenie dla mnie brzmi w twoich ustach tak słodko? - przesunął swoją dłoń, by położyć finalnie na jego. Ciemnowłosy nie przebudził się jeszcze w pełni, wyglądał na śpiącego. - Skoro chcesz, bym wyszedł, musisz sam mnie wziąć z łóżka - dodał warunek jeszcze, czując brak sił do samodzielnego wstania. Słodkawy posmak pocałunku nadal pozostawał na jego ustach, ale skoro skończył jako księżniczka obecnie, postanowił to pociągnąć. - Skoro część twojego ciała jest na mnie... - nawiązał jeszcze, wydając z siebie cichy chichot rozbawienia.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Pon Lis 21, 2022 5:48 pm
"Chcę spać."
No widzę — roześmiał się cicho, jak widać nieszczególnie przejęty jego protestem. Zdążył się już do niego przyzwyczaić na tyle, by początkowe wyrzuty sumienia zniknęły prawie całkowicie. Jeśli wiecznie by im się poddawał, w życiu nie udałoby mu się wyciągnąć Shane'a na wspólne bieganie. A jak bardzo jak lubił inny rodzaj wysiłku fizycznego, tak naprawdę sądził, że pooddychanie świeżym powietrzem z rana mu pomoże. No i doda jeszcze więcej energii!
Mhm, wykształciłem ją metodą prób i błędów — zażartował, nawet na chwilę nie przestając przesuwać palcami po jego policzku. Przynajmniej wyglądało na to, że jego starania faktycznie zaczęły przynosić jakieś efekty.
Bo wcale nie jest udręczeniem, tylko przemawia przez ciebie nieprzyzwyczajony do aktywnego poranka organizm — odpowiedział z dumą, wyraźnie zadowolony ze swojej odpowiedzi. Przeniósł spojrzenie na jego dłoń, nawet nie próbując powstrzymać uśmiechu.
Mhm. Mogę cię zanieść do garderoby, ale o ubieraniu zapomnij. Dobrze wiesz, że wtedy na pewno nie skończymy biegając — wymamrotał, patrząc gdzieś w bok. Niektóre czynności całkowicie odbierały mu samokontrolę. I właśnie ta konkretna była jednym z największych problemów dla biednego Jonathana, który nadal bardzo łatwo poddawał się swojemu wewnętrznemu nastolatkowi, który nie miał okazji wyszaleć się w latach licealnych. Chyba tylko wrodzony romantyzm jeszcze jakkolwiek ratował sytuacje.
Wstał z łóżka i ściągnął z niego kołdrę do końca, by ułatwić sobie podniesienie go do góry. Upewnił się, że trzyma go wystarczająco mocno, nim podszedł z nim do drzwi łazienki.
Ja noszę, ale ty otwierasz — zakomunikował, nie chcąc ryzykować, że jeszcze źle go przechyli i zamiast śmiesznej sytuacji z rana skończy się obolałym tyłkiem. I to wcale nie w tym bardziej satysfakcjonującym sensie.
Przygotowałem ci już strój z lewej strony — poinformował go, wnosząc do garderoby i odstawiając na ziemię. Zapalił przy okazji światło, by nie musieli stać w półmroku.
Ogarnij się szybko, byle bez prysznica. Poczekam w salonie — przesunął palcami po jego włosach, czochrając je lekko w zaczepnym geście. Chyba trochę siadł mu odruch, który wykazywał względem rodzeństwa. Zaraz po tym uśmiechnął się i odwrócił, faktycznie wychodząc do wspomnianego wcześniej pokoju. Przynajmniej włoży już buty.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Wto Lis 22, 2022 12:50 am
- Nie podchodzi to pod masochizm? - wymamrotał w odpowiedzi, nie podzielając jego radości co do biegania. - Rano się śpi, Jace. Polecam - zdecydowanie daleko było mu do akceptowania wczesnego wstawania i poddawania się akcjom w postaci takiej, jaką mu prezentował.Nie mógł odpuścić sobie jęczenia na ten temat, ukazując tym samym brak zachwytu.
- Nie narzekałbym - wymamrotał. - Przynajmniej połowa czynności byłaby zrobiona - zachichotał cicho, zaraz potem wydając z siebie lekkie zaskoczenie, gdy rzeczywiście go podniósł. Objął go jednym ramieniem, spoglądając na niego z lekkim rozbawieniem.
Ciężko przywyknąć.
- Jak sobie życzysz - chociaż senność ledwo ustępowała, dlatego też stłumił drugą dłonią ziewnięcie, zaraz potem pozwalając sobie na otworzenie drzwi w odpowiednim momencie.
Zmarszczył nieznacznie brwi, słysząc jego komunikat. Zadarł głowę do góry, spoglądając półsennie na chłopaka.
- Już? - czy on odbierał mu możliwości znajdowania wymówek? Ale zarazem też podsunął mu wcześniej możliwość na wybicie mu z głowy tortury jako biegania. Jednakże będąc złapany w taki sposób, nie miał już najsilniejszej karty do wykorzystania pod tym względem. I w dodatku... Skoro poprosił mnie w taki sposób... - nie miał serca, by mu odmówić w jakiejkolwiek formie.
- Mhm - wymamrotał uśmiechając się sennie, gdy poczochrał mu włosy. Pomachał mu lekko na pożegnanie, zgarniając ubrania i przechodząc do ogarnięcia się. Zgodnie z zaleceniem zrezygnował z prysznica, jedynie obmywając twarz chłodniejszą wodą i przepłukując zęby płynem. Przebrał się również we wskazane ubrania i po ogarnięciu włosów, spiął je w wysoki kucyk, by finalnie powrócić do Jonathana...
... nie mając w sobie ani odrobiny zapału.
Woda niezbyt go rozbudziła, ale zamiast sennego, to posłał Jonathanowi zmęczone i zrezygnowane spojrzenie.
- Jakie buty ubrać? - przesunął wzrokiem z niego na okno, wzdychając cicho. Śnieg powodował, że czuł się jakby szedł na skazanie. - I ile biegasz? - powrócił do niego, podchodząc bliżej. - ... i gdzie? - oparł się o jego ciało, zamykając oczy. Jeszcze pięć minut...
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Czw Lis 24, 2022 1:21 am
Nie, bo koniec końców niesie za sobą całe mnóstwo pozytywów, zarówno przez cały dzień, jak i w kontekście długofalowym — odpowiedział z wyraźną dumą, kompletnie niezrażony jego jękami. Nie takie rzeczy słyszał już w życiu.
Fakt, że sam miał niemałe doświadczenie i wstawał o szóstej sam z siebie, wystarczył, by nawet nie zareagował na jego ziewnięcie. Wciągnięcie go w zmęczenie mogło zadziałać dopiero wieczorem. Choć zdążył już zaobserwować, że z ich dwójki to właśnie on szybciej odpadał. Niejednokrotnie zasypiał na Shanie w trakcie oglądania filmu albo podczas patrzenia jak gra.
Mhm — potwierdził bezlitośnie, stukając go jeszcze palcem w nos. Musiał przyznać, że cieszyło go, że pomimo jako takiego okazywania niezadowolenia, nadal wykonywał wszystkie jego polecenia.
Widząc, jak idzie w jego stronę, wyglądając jak kupka nieszczęście, nie mógł powstrzymać cichego śmiechu. Podszedł do niego i objął go, przyciskając lekko do siebie.
No już, początki zawsze są najgorsze. Jestem z ciebie dumny — pocałował go w czubek głowy, dopiero po chwili wypuszczając, chociaż i wtedy trzymał go jeszcze za dłoń.
Sportowe. Żadnych trampek ani nic, nie chcemy, żebyś skręcił kostkę. Jak się ubierzesz, to zrób sobie przed wyjściem krótką rozgrzewkę. Jak w szkole — zażartował, przesuwając palcami po jego nadgarstku, nim cofnął rękę. Sam zabrał się za poprawianie sznurowadeł, by upewnić się, że nie wywali się w połowie drogi. Choć w jego przypadku bardziej prawdopodobne byłoby zlecenie ze schodów albo potknięcie się o próg.
Dziesięć kilometrów. Czasem pięć, jeśli nie mam za dużo czasu. Ale nie martw się, przeciągnę cię tylko przez jeden kilometr, może dwa. Zobaczymy, jaką masz kondycję, nie chcę cię w końcu całkowicie zajechać już za pierwszym razem — uśmiechnął się do niego, prostując i otrzepując spodnie. Sam zdążył już zaliczyć rozgrzewkę, gdy na niego czekał, więc skupił się na grzecznym czekaniu. Obejmując go jednak po raz kolejny, gdy oparł się o niego całym ciałem.
Odstawię cię do domu albo ewentualnie skończę biegać pod wieczór. I z reguły biegam po mieście, ale dziś pójdziemy do parku. Będzie przyjemniej. Okej, gotowy? — upewnił się, głaszcząc go po plecach. Teraz już nie było odwrotu.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Czw Lis 24, 2022 11:42 pm
Demon. Miał przystojnego, demonicznego chłopaka, który wyciągał go na bieganie o nieludzkiej porze, ignorując jego wolę i życzenie spokoju w sobotni poranek. W dodatku samemu znajdował w tym głównie przyjemność, a stan Kassira go kompletnie nie zniechęcał.
Chyba muszę popracować nad swoją siłą argumentacji.
Westchnął cicho, gdy pocałował go w głowę. Teraz już rzeczywiście nie mógł na to poradzić, ale nie oznaczało to zarazem, że miałby mu jakkolwiek odpuścić. Po prostu oddawał mu obecną rundę, obiecując sobie zwycięstwo w kolejnej.
- Dobrze, proszę pana - żachnął na temat rozgrzewki, nieco przewracając oczami, by potem pójść po odpowiednie buty i ubrać je na nogi, zanim powrócił do blondyna.
Chociaż grzecznie rzeczywiście przeszedł do wspomnianej wcześniej czynności, wyciągając ręce przed siebie i do góry, by rozciągnąć je, zanim przeszedł do poruszania dłońmi, aż w końcu zgięcia się w dół, próbując sięgnąć podłoża. Nie było to dla niego trudne, chociaż musiał przyznać, że kucyk dotykający podłoża nieco go drażnił. Rozruszał jeszcze nieco mięśnie nóg, przyciągając je ku sobie na zamianę.
- Chyba dostałem wyrok łagodzący - wymamrotał pod nosem. Chociaż bieganie w zimnie nadal nie sprawiało w nim zachwytu, to jednak wydawało mu się, że przebiegnięcie z dwóch kilometrów nie będzie dla niego większym problemem. Nie krytykował własnej kondycji, ale wątpił, by zdołałby swobodnie biegać tyle, ile robił to Jonathan.
- Na baranach - burknął, dając jednak mu się przytulać. - Jeśli mnie przemęczysz - zastanawiał się, czy Jonathan miał w asyście Niepoczytalnych przy porannym treningu. Coś niby piekielna motywacja do biegu, bo każda chwila obijania się kosztowała życie.
Musiał przyznać sobie, że gdyby nie Jace, to by stanowczo odmówił temu wszystkiemu.
- Zdecydowanie nie, ale chodźmy - przystał na to z ciężkim sercem. Cofnął się, by wyjść z jego uścisku, po czym wyciągnął rękę, aby złapać jego dłoń i pociągnąć w stronę drzwi. - To tylko jeden bieg, nie?
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Pią Lis 25, 2022 1:24 am


Ostatnio zmieniony przez Jonathan Everett dnia Sob Lis 26, 2022 3:13 am, w całości zmieniany 1 raz
Shane mógł się czuć, jakby oddawał mu rundę, a w rzeczywistości to Jace oddał mu ich całe mnóstwo. Jakby nie patrzeć, chciał go wyciągnąć na bieganie już dawno temu. A jednak rezygnował z nękania go bardzo długo. Dlatego teraz nadszedł w końcu czas, gdy jego protesty nie miały się liczyć.
Złota era Jonathana Everetta!
Przyglądał się jego rozgrzewce, unosząc nieznacznie kąciki ust ku górze. Tak, długie włosy zdecydowanie potrafiły być pod wieloma względami upierdliwe. Nie wyrywał się jednak z ofertą pomocy, chcąc, by sam jak najmocniej się w tym momencie nie tylko rozciągnął, ale i rozbudził.
"Chyba dostałem wyrok łagodzący."
Cieszę się, że to zauważyłeś i doceniłeś — uśmiechnął się szeroko, nie mogąc się powstrzymać. Jakby nie patrzeć naprawdę nie chciał, by zniechęcił się po jednym wypadzie. Wspólne spędzanie czasu w podobny sposób było dla niego cichym marzeniem. Wstanie rano, bieg po parku czy mieście, powrót do domu, prysznic i śniadanie. Tego typu plan pozwalał na wykonanie masy czynności, które normalnie wypełniałby... sen. I tak bardzo, jak Everett lubił spać, tak Shane'a lubił o wiele bardziej.
Mhm. Ale jeśli naprawdę z jakiegokolwiek powodu nie będziesz dawał rady, to powiedz. Zawrócimy — powiedział, wpatrując się w niego czujnie, jakby chciał ocenić czy go posłucha.
Jace miał okazję kilkakrotnie wpaść na zbłąkanego Niepoczytalnego, ale znikał z zasięgu jego wzroku, nim tamten zdążył się zorientować. Był w końcu nie tylko wysportowany i przeciwny jakiejkolwiek agresji. Wzrost pozwalał mu na stawianie tak dużych kroków, że jeśli chciał, z łatwością wyprzedzał innych.
Przydatna umiejętność, gdy nie było się w stanie przemóc do podniesienia na kogoś ręki.
Dzisiaj? Tak. Twój, rzecz jasna, mnie czeka jeszcze drugi. A biorąc pod uwagę, że dziś jest sobota, następny towarzyski wypad będzie... we wtorek — pokiwał głową, zaciskając własną dłoń na jego. Zamierzał się cieszyć tym niewinnym gestem aż do momentu wyjścia z budynku. Jakby nie patrzeć, nawet po takim czasie, wystarczył kontakt fizyczny z Kassirem, by brzuch Everetta wypełnił się watą.
Jakieś specjalne śniadaniowe zachcianki? — zapytał jeszcze, schodząc ostrożnie po schodach. Już nie raz i nie dwa prawie się na nich wyrżnął.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Sob Lis 26, 2022 2:55 am
Wzruszył lekko ramionami, gdy poczuł na sobie jego spojrzenie. Nie potrafił nawet sobie odpowiedzieć, czy rzeczywiście by powiedział o tym, a co dopiero jemu. Męska duma mogła dać po sobie, tak samo jak i chęć ukazania, że jednak miało się swoją kondycję. Nawet jeśli kosztowało to potem niemało względem ciała. Chociaż wewnętrznie wiedział, że ciężko było ocenić, czego dokładniej powinien spodziewać się na tej wyprawie. Było ich to pierwszy raz, więc był pewny, że ciężko będzie dopasować się do siebie.
Czy on zamierza mnie wyrywać co dwa dni na tortury?
- Miej litość. Za wczas - zdecydowanie nie potrafił podzielić radości z biegania porannego. O wiele bardziej preferował wspólne spędzenie czasu w łóżku i spaniu, pozwalając ciału na wypoczęcie i wygrzanie się w cieple. Na razie jednak pozostawało zniesienie dzisiejszego biegania, zanim potem wymyślałby plan odnoszący się do niebiegania więcej.
- Tak - odparł, odwracając się w jego kierunku, posyłając mu ciepły uśmiech. - Chcę ciebie - odparł, zaraz potem puszczając jego rękę, gdy już wyszli z budynku. Zimne powietrze uderzyło go w twarz, uświadamiając, że ślady jesieni szybko zaniknęły. Przed sobą miał zarazem biel. Śnieżny puch okrywał okolicę, przywołując nastrój spokoju i ciszy.
- Ugh, za jasno - burknął, robiąc z dłoni daszek i mrużąc oczy. Rozgrzewka nie zadziałała wystarczająco pobudzająco, by mógł bardziej cieszyć się otoczeniem. Za to spadający płatek śniegu na jego nos spowodował, że kichnął cicho.
- No dobrze - odwrócił się w jego kierunku, podpierając dłonią o biodro. - Idziemy czy już teraz zaczyna się to? W senie, do parku - w sumie nie wiedział, czego teraz się spodziewać. Jednakże zaraz potem rozejrzał się ciut ostrożniej, by upewnić się, że żaden Niepoczytalny nie czaił się za rogiem.
Takiej formy przebudzenia to zdecydowanie nie chciał.
- Chyba powinniśmy częściej oglądać horrory - wymamrotał, tłumiąc dłonią ziewnięcie, by zaraz potem odwrócić głowę w stronę ulicy. - Okay. Zostawiam tobie liczenie kilometrów i w ogóle.
Przynajmniej zamierzał mu pozostawić rzeczy wymagające skupienia, samemu próbując się wbić się w rytm kroków. Ile czasu miało minąć nim mięśnie zaczęły rwać z powodu ich wykorzystywania?
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Sob Lis 26, 2022 10:01 pm
Wzruszenie ramionami podniosło jego czujność na tyle, by od razu obiecał sobie, że będzie go czujniej obserwować. Obawiał się, że Shane może należeć do osób, które lubiły bagatelizować tego typu rzeczy. Everett nie widział z kolei niczego złego w tym, że mógłby się po prostu gorzej poczuć czy cokolwiek innego. Mógł mieć dobrą kondycję ogólną, ale to nie znaczyło, że miał dobrą kondycję do biegania.
Jeszcze.
Nie ma takiej opcji. To mój pokaz stanowczości — zażartował, szturchając go lekko łokciem w bok. Chociaż gdyby Shane rzeczywiście mocno protestował, na pewno by mu odpuścił. Domyślał się, że czasem mógł być po prostu zbyt zmęczony. Nie każdy miał w końcu tyle energii co on. Niezdiagnozowane ADHD robiło swoje.
Jego słowa zaskoczyły go na tyle, by zaczerwienił się, odchrząkując cicho w wolną dłoń.
Cóż, będę z tobą biegł. No i... mamy cały dzień wolny, więc — nie do końca radził sobie z jakimikolwiek propozycjami, zawsze kręcąc się wokół tematu. Dużo lepiej wychodziło mu działanie w praktyce, gdy miał odpowiednią atmosferę.
Już pomijając, że Shane na pewno nie miał tego na myśli i to on robił tu sobie jakieś dziwne nadzieje. I scenariusze. Naprawdę, musiał się uspokoić. Wychodząc na zewnątrz, rozejrzał się wokół zachwycony, nie mogąc powstrzymać cisnącego mu się na usta uśmiechu. Nic dziwnego, że narzekanie Kassira skwitował krótkim śmiechem. Zaraz przetarł zresztą lekko palcem jego nos, ściągając resztki pojedynczego płatka śniegu.
Zaczynamy. Latem poszlibyśmy do parku, ale teraz im szybciej się rozgrzejemy, tym lepiej — uśmiechnął się, ciągnąc go lekko za rękaw, by zachęcić go do truchtu, samemu wytyczając trasę.
Postaraj się utrzymywać stałe tempo. Będziemy biec wolniej, nie ma co od razu forsować sprintu, bo tylko szybciej się zmęczysz. Może ci się wydawać to nudne, ale ostatecznie zobaczysz, że będzie to wygodniejsze. Gdybym za mocno wybiegał do przodu, to mnie upomnij, czasem mogę się zapomnieć — poprosił, zwracając się połowicznie w jego stronę. Przekrzywił nieznacznie głowę w jego stronę pytająco.
Hm? Horrory? Bo bieganie to horror? — zaśmiał się, zaraz podnosząc ku górze rękę z zegarkiem.
Na spokojnie, na wszystko mam wgląd — zawsze był przygotowany, nawet jeśli w istocie większość tras był już w stanie wyliczyć instynktownie. Po tych słowach przestał się odzywać. Sam co prawda bez problemu mógłby pozwolić sobie na trajkotanie, ale wolał nie wybijać z rytmu Shane'a, który i tak dawał z siebie w tym momencie wszystko.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Sob Lis 26, 2022 11:47 pm
- To też wykształciłeś? - zapytał z cichym śmiechem, posyłając mu rozbawione spojrzenie. Mimo wszystko, nie protestował stanowczo, co zwyczajnie marudził i jęczał co jakiś czas na sytuację, w jaką został wrzucony. Jego słodkawa pora na odpoczynek została przerwana, jednakże przez bycie urzeczonym jego wcześniejszymi słowami, miał lekko rozmiękczone serce. Na tyle, by nie odmówić mu całkowicie i nie zignorować jego chęć wyciągnięcia go na zimne bieganie.
Jego reakcję zarejestrował z opóźnieniem, jednakże widok zaczerwienienia byl nietypową nagrodą, jaką otrzymał za nieprzemyślaną odpowiedź. Przeniósł więc wolną dłoń do swojego policzka, przechylając lekko głowę.
- Więc mamy cały dzień dla siebie - powtórzył po nim, uśmiechając się z rozbawieniem. - Będę... mieć to na uwadze, Jace - lekkie dokuczenie było czymś, czego nie mógł sobie odpuścić w owym momencie. Nie, gdy tak słodko reagował, mimo iż nie planował tego nawet, aby wplątać go w podobny nastrój.
Jednakże na razie czekała tortura. Tortura z demonem, któremu się nie mógł oprzeć.
- Dobrze, dobrze - z ciężkim westchnieniem dał się pociągnąć i podjąć narzucone tempo. Jego ciało zaprotestowało przez zmianę w ruchu, wymuszając dodatkową pracę mięśni. Jednym uchem przysłuchiwał się jego wskazówkom, zarazem starając się kontrolować swój organizm względem wyboru jednej prędkości. Bieganie sprintem wolał pozostawić na moment ucieczki niż zwykłego spędzenia czasu razem.
- Mhm - przytaknął na jego prośbę. Nie był fanem tego odkąd pamiętał, mimo iż zarazem nie kończył jako typ całkowitego kanapowca, bez jakiejkolwiek zdolności do wysiłku fizycznego. Ale zdecydowanie wiedział, że nie pokochałby to jak blondyn.
- Lubię to, że mój chłopak jest bystry - odpowiedział na jego porównanie, samemu cicho chichocząc. Najwyraźniej każdy z nas lubi coś, czego drugi nie znosi. Skoro tak... - skoro Jonathan jednak oglądał z nim filmy - głównie zza zasłony dłoni - to może z tą myślą łatwiej byłoby mu zaakceptować to, co robili?
Chociaż tak wczesna pora była zdecydowanie koszmarna. Przynajmniej jednak powoli truchtali już do parku, pozwalając, by dźwiękami wokół nich były ich stopy uderzające o ziemię oraz oddechy.
Pół kilometra później czuł się zmęczony, ale już bardziej przebudzony.
Po kilometrze jego organizm zamiast senności dostarczał mu informacje o powolnym zmęczeniu.
Po drugim przypomnienie, że nie jadł już dawno żadnego posiłku, który mógłby mu dostarczyć energii.
Przy trzecim to, że zdecydowanie nie był biegaczem. Mimo to, nie zająknął się słowem, kontynuując działanie, czując zarazem strużkę potu płynącą mu po plecach.
Cztery kilometry później Kassir miał wrażenie, że umrze.
- J-jace, znowu wybiegasz - wyrzucił z siebie uwagę dotyczącą nieregularnego tempa. Musiał przyznać, że już dawno się nie czuł aż tak obolały. Jego ramiona i nogi rwały z bólu, gdy nieużywane zazwyczaj mięśnie protestowały przed takim potraktowaniem. Płuca zaczynały mieć problem z poprawnym łapaniem powietrze, wymuszając na nim nieco szybsze wdechy. Czuł, że pot ochładzał jego rozgrzane ciało, powodując lepszą możliwość zniesienia obecnego stanu. Jednakże chłód uderzający w jego twarz nie pozwalał na rozluźnienie.
- Ile zostało jeszcze t- - zaciął się, gdy prawie źle postawił nogę. - truchtania? - dokończył, wzdychając cicho. Ciężko było mówić, gdy język odmawiał posłuszeństwa. Nawet nie zauważył, że stopniowo samemu zaczynał zwalniać.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Nie Lis 27, 2022 1:33 am
Wytknął mu język w odpowiedzi, nie zaprzeczając, ani nie potwierdzając. Nie był aż tak pewien swojej asertywności. Jeszcze się okaże, że po pociągnięciu tematu, Shane obróci go sobie tak, że przegra tę potyczkę słowną na dobre.
Rzeczywiście mieli cały dzień dla siebie. Ale jego słowa kompletnie nie pomagały mu w przywróceniu wcześniejszego opanowania. Zasłonił więc jedynie połowicznie twarz, kiwając kilkakrotnie głową. Ten gest zdążył mu zresztą uświadomić sobie, że przypadkowo stanął ze złej strony. Przeszedł więc na prawo, by mieć Kassira po swojej lewej. W ten sposób miał go przynajmniej na oku.
Jonathan już w pierwszych krokach poczuł się jak ryba w wodzie. Nawet jeśli musiał zwolnić, by nie narzucać swojemu chłopakowi morderczego tempa. Mimo to ewidentnie świetnie się bawił, co łagodny uśmiech tylko potwierdzał. Cały czas kontrolował swój oddech, skupiając się na miarowych uderzeniach butów o podłoże.
Szczerze mówiąc, nie spodziewał się, że uda im się pokonać taką odległość.
Spodziewał się kilometra, może dwóch. Widząc jednak, że Shane nie protestuje, sam nie odzywał się ani słowem. Dopiero gdy się do niego odezwał, Everett niejako się przebudził, wyrywając z wcześniejszego letargu.
Och. Przepraszam, zamyśliłem się — uśmiechnął się, patrząc w jego stronę. Mierząc go wzrokiem, doszedł do wniosku, że zdecydowanie mu na dziś wystarczy. Zwolnił więc, biorąc go zaraz za rękę, by samemu na wszelki wypadek go spowolnić.
Chodź, wracamy. Nie zatrzymuj się, okej? Jeśli się zatrzymasz, będzie tylko gorzej. Zaraz będziemy w domu — uśmiechnął się pocieszająco, wsuwając swoje palce pomiędzy jego, by ruszyć w stronę domu. Starał się iść w miarę energicznie, chociaż nie na tyle, by go zajechać. Wleczenie się nie miało jednak nikomu pomóc.
Weźmiemy prysznic i zrobię nam śniadanie. Teraz jesteś na tyle głodny, że zapchanie się kawą czy lodem nie wystarczy, prawda? — zaśmiał się cicho, samemu powoli odzyskując oddech. Może i był w lepszym stanie niż ciemnowłosy, ale nadal wysiłek nakładał na niego konkretne obciążenie. Gdyby biegał z nim codziennie, na pewno szybko naprawiliby jego złe nawyki żywieniowe.
Wszystko okej z nogą? — zapytał jeszcze kontrolnie, patrząc w dół. Może i uratował się od kiepskiego stanięcia, ale wolał mieć pewność, że nijak go nie bolała. No, poza bólem, który zafundował mu wysiłek.
Było aż tak źle, jak sądziłeś? — uśmiechnął się w jego stronę, zaraz zawieszając wzrok na wejściu do ich bloku mieszkalnego. Poszło im szybciej, niż zakładał. Wstukał kod i otworzył mu drzwi, przytrzymując je, dopóki nie wszedł do środka. Naprawdę był z niego dumny.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Nie Lis 27, 2022 2:06 am
- Um... Drugie tyle, by wrócić? - wyjęczał, dając się mu narzucić mniejsze tempo. - Dziesięć kilometrów tuptania? - chociaż teraz szli za rękę. Był niemalże pewny, że próbował go zostawić w rytmie nim organizm zbuntuje się całkowicie, nie pozwalając mu potem na kiwnięcie palcem.
Uniósł brew, gdy usłyszał jego śmiech.
- Czyli to wszystko to twój plan, bym rozkoszował się twoim jedzeniem? - zapytał, przewracając oczami. - I nie wiem. Na razie czuję coś między chęcią odpoczynku, odzyskaniem sił, a ewentualnym wywaleniem żołądka - był pewny, że najwcześniej nastąpiłoby to trzecie, gdyby dostał dosłownie teraz jedzenie. Chociaż nie spodziewałby się, że aż tak rozpamiętywałby tamten dzień.
W końcu przecież grzecznie wziął kanapki do pracy.
- Mhm. W jednym kawałku, nie licząc tego, że rwie z bólu. Tak samo jak i druga - w dodatku tyłek, plecy, ręce i całe ciało, które protestowało zgodnie względem takiego wysiłku. Był prawie pewny, że powinien poddać się co najmniej kilometr wcześniej, ale upartość wygrywała nad odpowiednim rozłożeniu sił.
I musiał przyznać, że motywował go fakt, że Jonathan sprawiał wrażenie bardzo zadowolonego z ich wspólnego spędzenia czasu, zachęcając go do postawienia każdego dodatkowego kroku.
W odpowiedzi na jego pytanie posłał mu zmęczone spojrzenie. Jego oddech nadal nie zwalniał, a wraz z czasem coraz bardziej ukazywał jawnie swoje zmęczenie.
- Jak myślisz? - zapytał w odpowiedzi, zatrzymując się w miejscu, gdy już dotarli do klatki. Oparł się o jego plecy, korzystając z tej chwili przerwy, nim ruszył się, aby otworzyć drzwi. Wymamrotał podziękowanie i wszedł do środka.
Po czym ugięły się pod nim nogi, zawodząc go w momencie prawie powrotu do domu. Zadarł głowę do góry, spoglądając jeszcze na trasę, jaka mu została do przebycia.
- Ha. Nie mam sił - przejście się jeszcze po schodach na górę uznał za zbyt wielkie wyzwanie. Zupełnie jakby zamiast kilka z nich, miał przemierzyć co najmniej pięć kilometrów. Nie potrafił się zmusić do wstania. - I ty tak codziennie? Bez problemu? - oparł się dłońmi o podłoże, nie wstając jednak nadal. Przerwanie ruchu skumulowało jego stan. Był niemalże pewny, że jutro będzie jęczać z bólu i wcale nie będzie to przyjemne.
- Możesz iść pierwszy. Dołączę do ciebie za chwilę-dwie - powiedział jeszcze, nie chcąc zmuszać go do czekania aż się pozbiera. Przynajmniej w zamkniętej klatce nie powinno być żadnych Niepoczytalnych. Co do szaleńców nie był pewny.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Pon Lis 28, 2022 12:52 am
Zaśmiał się w odpowiedzi na jego jęki, kładąc dłoń na przeponie. Poważnie, aż żałował, że nie brał go ze sobą wcześniej. Jak wiele rozrywki przez to przegapił.
Nie, nie martw się. Na dobrą sprawę, biegaliśmy w kółko, mamy do domu maksymalnie jakieś trzysta metrów. Nie kazałbym ci robić tej samej trasy, zwłaszcza że i tak mnie zaskoczyłeś. Naprawdę byłem gotów odpuścić ci po dwóch kilometrach — przesuwał miarowo palcami po jego dłoni, puszczając mu oko.
Jeszcze nie, ale może powinien być. Zastanowię się, zależnie od tego, jak bardzo zaczniesz ze mną współpracować względem śniadań. I nie martw się, mój plan zakładał co najmniej dwie godziny odpoczynku przed przejściem dalej. Jeśli rzeczywiście nadal będziesz zmęczony po prysznicu, to możesz się jeszcze przespać — pogłaskał go po policzku, wpatrując w niego z wyraźną czułością. Rwący ból w kończynach go nie dziwił, ale zamierzał pomóc mu się go pozbyć, wraz z odpowiednią temperaturą wody.  
Że gdyby było tak źle, jak myślałeś, to po jednym kilometrze stwierdziłbyś, że dalej nie biegniesz i wracasz do domu. I że jeśli pobiegasz nieco częściej — ale nie martw się, nie zamierzam ciągnąć cię codziennie — to już w ogole ci się spodoba! — coś przeskoczyło mu w żołądku, gdy poczuł, jak opiera się o jego plecy. Z miejsca, gdzie stykały się ich ciała, zdawały się rozejść przyjemne ciarki.
Nie spodziewał się za to, że ciemnowłosy dosłownie padnie.
Od razu kucnął przed nim wyraźnie zaniepokojony. Może jednak zrobił sobie coś w nogę, tylko nie chciał mu o tym powiedzieć.
Um. Shane, wolałbym, żebyś jednak nie leżał na ziemi, gdzie przechodzą dziesiątki osób — nawet jeśli okolica należała do lepszych, nie był w stanie z pełnym przekonaniem stwierdzić, co mieli na butach. Zwłaszcza jesienią, gdy wszystko zmieniało się w breję.
Chodź. Pojedziemy windą. I nie dotykaj twarzy ani nic — upomniał go na wszelki wypadek, wyciągając w jego stronę dłoń. Przez ułamek sekundy poczuł się jak ci rodzice z filmów, którzy musieli poznosić z ziemi tarzające się dziecko, które chciało wymusić na nich kupienie lizaka.
Dobrze, że Shane się nie tarzał, ale w obecnym momencie zdecydowanie zamierzał wysłać go prosto pod prysznic.
Wezwał jeszcze tylko windę, czekając aż do nich zjedzie. No, chyba że Kassir naprawdę stracił władzą nad własnym ciałem na tyle, że będzie musiał go do niej wnieść.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Pon Lis 28, 2022 1:52 am
Popatrzył na niego z bezradnością, gdy mu przekazał, że jego męczarnia mogła skończyć się o wiele wcześniej niż zakładał. W dodatku nieco naburmuszył się widząc, że zamiast znieść jego ból, to zwyczajnie się śmiał z niego.
- Mówiłem ci, że mam kondycję - wyburczał w odpowiedzi jeszcze, lekko kręcąc głową. Nawet jeśli zaraz miał całkowicie żałować tego, że uparł się na dłuższe bieganie, bez rozłożenia odpowiednio sił.
- No nie... - jęknął. - Czyli jednak chodziło o tego loda. Następnym razem podzielę się - prychnął cicho z lekkim śmiechem. - I dobrze... - perspektywa snu kusiła go. W dodatku nie mógł dalej męczyć go, gdy widział jego wzrok. Jego miękkie palce wystarczały, by samemu zmięknął, pozwalając sobie na lekkie rozluźnienie.
- Ja... - zawahał się na moment, by potem odwrócić głowę. - Ja po prostu chciałem spędzić z tobą czas, Jace - wymamrotał ledwo słyszalnie. - I wątpię, że podzielę twoją radość do biegania. Nigdy nie byłem tego fanem - i tym bardziej nie chciał dawać się wciągać w więcej tego typu zabaw. Wizja stworzenia dla siebie możliwości w postaci uniknięcia tego była jeszcze bardziej kusząca niż wcześniej.
Zwłaszcza, gdy jego ciało też buntowało się.
- Powiedz to moim nogom - żachnął, jednak skorzystał z pomocy wstania na obie nogi. Jednakże przerwa wystarczyła, by odczuwał, jak kończyny drżały z wysiłku, grożąc kolejnym ugięciem się. - Spokojnie, tato. Niczego nie dotknę - dźwięk podjeżdżającej windy uświadomił go, że to był koniec przerwy. Zmusił siebie, by powoli wejść do środka, zaciskając zęby, by nie jęczeć ponownie z bólu.
- Chyba wracam spać - mruknął, gdy już zatrzymali się przy odpowiednim piętrze. Poczekał tylko, aż Jace wpuści ich do środka, nim zatrzymał się w przedpokoju, zdejmując z siebie większość ubrań. Westchnął głęboko. Przynajmniej było tutaj ciepło, ale zarazem nagrzewające się ciało zaczęło szczypać w miejscach, które były do tej pory niezasłonięte.
- Prysznic, tak? - zapytał, wracając do jego wcześniejszych słów. - Ty, ja czy razem? - szybko sformułował zapytanie odnoszące się tego, w jakiej kolejności mieli z tego skorzystać. I nie, nie miał nic przeciw razem. Zwłaszcza, gdy za każdym razem mógł oswajać Jace'a z faktem, że widział jego ciało i nie uciekał z krzykiem.
Przynajmniej nie z krzykiem przerażenia.
- Wrzucę spodnie do prania jeszcze... - uznał, że lepiej byłoby wyprać je. Zabarwiły się nieco brunatną barwą przez stopiony śnieg.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Wto Lis 29, 2022 12:48 am
Teraz wierzę ci jeszcze bardziej niż wcześniej — odpowiedział z łagodnym uśmiechem, nie zamierzając jakoś mocniej wbijać mu szpilki w bok. Widząc jego stan, zaraz położył zresztą dłoń na jego plecach, głaszcząc go miarowo, zupełnie jakby chciał mu w ten sposób dodać otuchy.
Nie jem lodów z rana — odpowiedział, stukając go palcem w nos. A przynajmniej nie jadł takich, o których właśnie mówił Shane. Przełożył z powrotem dłoń tak, by chwycić go za jego własną.
"Ja po prostu chciałem spędzić z tobą czas, Jace."
Och — wyrzucił z siebie, nieco markotniejąc. Nie, żeby nie doceniał faktu, że Kassir rzeczywiście zgodził się na coś podobnego, byle spędzić z nim więcej czasu. Ale mimo wszystko miał chyba jakąś głupią nadzieję, że jeśli zabierze go ze sobą kilka razy, to ciemnowłosy rzeczywiście wkręci się jakkolwiek w poranne bieganie i zobaczy, jak mocno potrafiło pomóc, zwłaszcza gdy praktycznie cały wolny czas spędzało się w domu przed komputerem.
... w porządku. Przepraszam, nie będę cię więcej ciągnął — dodał cicho, opuszczając wzrok na chodnik. Skupienie się na celu przed sobą wydawało mu się jeszcze trudniejsze niż zwykle. Zmusił się jednak do podniesienia głowy, cały czas na siłę myśląc o trasie do domu.
"Chyba wracam spać."
Okej — teraz już zdecydowanie nie zamierzał protestować. Zwłaszcza że z każdą chwilą czuł się jeszcze paskudniej, że w ogóle go ze sobą wyciągnął. Zamiast go dręczyć, mógł od początku po prostu poznać kogoś, kto też lubił biegać z rana. W końcu miał talent do poznawania nowych ludzi, więc czemu go nie wykorzystał?
Pewnie dlatego, że też wyobrażał sobie, że będą tak spędzać większość poranków, zyskując jeszcze więcej czasu razem.
Idiota.
Hm? — jego pytanie wyrwało go z własnych myśli na tyle, by uśmiechnął się łagodnie i zmierzwił lekko jego włosy.
Idź sam. Zrobię śniadanie i pójdę jeszcze pobiegać. Zostawię ci je w lodówce, więc możesz je zjeść, jak wyjdziesz... albo jak wstaniesz, jak wolisz — nie zamierzał mu już niczego więcej narzucać. Zdecydowanie za mocno przesadził.
Ściągnął więc tylko buty, zawinął rękawy bluzy do łokci i umył dokładnie ręce, zaraz grzebiąc w lodówce, próbując znaleźć jakąkolwiek inspirację.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Wto Lis 29, 2022 1:13 am
Nie spodziewał się, że szczerość, jaką mieli mieć między sobą, dobije aż tak bardzo Jonathana. Wystarczyła zmiana nastroju, by odczuł uścisk w żołądku, mieszający się z pozostałymi słabościami ciała. A słowa spowodowały, że dosłownie go przytkało. Na tyle, że patrzył najpierw na niego bez wyrazu, próbując zrozumieć, czego był świadkiem, a potem z podejrzliwością i niepewnością, dopóki nie znaleźli się w mieszkaniu. Zmęczenie niezbyt pomagało, ale zarazem po jego słowach...
Miał wrażenie, że albo załamie się on, albo jego serce.
-  Jeny, Jace - jęknął cicho, udając się za nim, zamiast do samej łazienki. Kompletnie zignorował wszelakie kwestie higienicznie i zwyczajnie przytulił się do niego od tyłu. -  Znalazłeś sobie nowy sposób unikania tematu - żachnął, nawiązując do przeszłości. -  Nie wiem, które jest bardziej straszne, gadanie o wszystkim innym czy to przesadne milczenie - pokręcił głową, wciskając twarz w jego plecy. Nie było jego zamiarem doprowadzenie go do smętnego stanu, ale zarazem nie spodziewał się, że chłopak całkowicie zniechęci się po jednym razie.
-  Reagujesz jakbym pozostawił się po kilometrze, uznając, że to beznadziejne i nigdy więcej nie będę robić tego, nawet z tobą - wymamrotał, wzdychając zaraz cicho. -  W życiu nie pomyślałbym, że potrafisz się tak łatwo poddawać - chociaż z innej strony jak zahaczał pamięcią w przeszłość... Wypuścił ostrożnie powietrze z płuc. Przynajmniej nie minęło półtora miesiąca teraz. Łatwo było zapomnieć, że Jonathan był nierzadko bardzo kruchą osobą.
-  To, że nie lubię, nie znaczy, że - Brawo, Shane, właśnie podpisujesz na siebie wyrok. I jak wdrażać plany w coś, co przestało istnieć? -  ... eh. Brakuje mi słów z tego. Mam wrażenie, że samemu straciłeś zainteresowanie po usłyszeniu mojego zdania. Gdzie nawet nie było mowy, że wprost ci odmawiam - w końcu go puścił, cofając się o krok. -  Zamierzasz mnie unikać teraz? - nawet młodszy nie zaproponował jedzenia razem, zapominając zarazem też o tym, co mu niedawno powiedział. Musiał sam sobie jeszcze przyznać w duchu, że zabolało go nieco bardziej niż sądził to. Zupełnie jakby miał nadzieję, że odkąd byli razem, będzie kolorowo i tęczowo.
A teraz ponownie miał wrażenie, że Everett zamykał się na niego raz jeszcze.
-  Trochę się poczułem jakbyś mnie przepraszał za to, że chciałem spędzać z tobą więcej czasu - dodał jeszcze, pocierając ramię, by stłumić frustrację. Nie rozumiał. Nie powinien być szczery z nim? -  Idę się umyć. Wrzuć potem swoje ubrania, pewnie wybrudziłem cię przez stan moich - odwrócił się do niego plecami, uznając, że finalnie była pora zabrać się za siebie i wykąpać. Przynajmniej zanim dostanie mu się za niehigieniczne zachowanie w kuchni.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach