Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Everettów
Pon Lis 01, 2021 9:29 pm
First topic message reminder :

Mieszkanie Everettów


Jonathan śpi w pomieszczeniu z jednym łóżkiem, Zack  i Cody — podwójnym. Rodzice w salonie. Rosaline regularnie przemieszcza się pomiędzy wszystkimi pokojami, najczęściej lokując się u bliźniaków.

Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Everettów
Pon Wrz 12, 2022 6:09 pm
Nie wiem czy dam radę zdzierżyć kolejne dwie godziny przygód Chase'a na wielkim ekranie. Więc tak sobie pomyślałem, nie chciałbyś może wybrać się z nami? W sensie będę tylko ja i Rosaline, Zack i Cody błagali mnie, żebym ich na to nie ciągnął. Będziesz miał okazję lepiej ją poznać... i uratować mnie od katuszy. Potem możemy coś zjeść, zabiorę cię na jakiś dobry obiad — wyrzucał z siebie jedno zdanie po drugim, opisując jeszcze w międzyczasie, że nie podjął co prawda ostatecznej decyzji odnośnie uczelni, ale przyjęli już jego zgłoszenie i mieli się odezwać w przeciągu trzech dni, by ustalić szczegóły.
... więc na razie poczekam, ale muszę zacząć przygotowywać sobie grunt, by zrezygnować z którejś pracy. Tak sądzę. No i zaproponowali mi opcję dziennych, ale wszystko zależy od tego jakie wcisną nam godziny, w końcu biblioteka nie jest otwarta po nocach, a Starbucks trochę za mało oferuje. A musze jakoś zarabiać. Myślałem czy nie zatrudnić się gdzieś indziej. Widziałem, że jedna z księgarni potrzebuje kogoś na weekendy, ale wątpię, by zarobki miały tam być powalające. Ewentualnie mógłbym wziąć jakąś wieczorną... sam nie wiem. Zajęcia są podobno cztery razy w tygodniu, więc miałbym trzy dni na dorobienie. Ewentualnie zdecydować się na weekendówkę — zaparkował pod odpowiednim budynkiem, by zaraz przesunąć się w bok i objąć Shane'a chowając głowę w zagłębieniu jego szyi z głośnym jęknięciem.
Sam już nie wiem co robić. Może powinienem zrezygnować? Boję się, że nie dam rady się utrzymać — tyle dobrego, że zgodnie ze słowami kobiety z dziekanatu, przy swoich ocenach mógł się ubiegać o stypendium. Wtedy chociaż za uczelnię nie będzie musiał płacić.
Ścisnął Kassira nieco mocniej. Przynajmniej fakt, że miał go obok jakkolwiek go uspokajał. Nawet jeśli musieli zaraz iść na górę, dopóki jego matka nie zacznie wydzwaniać gdzie są i jęczeć, że obiad wystygnie.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Everettów
Pon Wrz 12, 2022 9:00 pm
- Pewnie - zgodził się łagodnie Shane. - Dla mnie to i tak nowość, więc nic nie zrozumiem z fabuły, ale chętnie spędzę z tobą czas - jeśli to też pozwoli się rozluźnić Jonathanowi, to nie widział przeciwwskazań by udać się na film wraz z jego siostrą. Nie było to najbardziej wymarzone miejsce na wspólne spędzanie czasu, ale ciemnowłosy nie przejmował się tym w żadnym stopniu. Zwyczajnie lubił spędzać czas z blondynem. Zwłaszcza, że nie zawsze mogli sobie pozwolić na wspólne chwile, patrząc na to, że obojga czas wolny był ograniczony. - Tylko mi podaj na którą godzinę jest seans.
Ostrożnie przesunął ręce za jego plecy obejmując go. Nie musiał się już ograniczać przez zranienia, jego ciało zostało już w pełni wyleczone do odpowiedniego stopnia samodzielności. Niestety jednak pozostała mu pamiątka na brzuchu w postaci blizny po wyleczeniu obrażeń postrzałowych, stanowiąca od tego momentu okrutne przypomnienie nie tylko procesu leczenia, ale również i bólu towarzyszącego przy tym. Tak samo jak i same obrażenia.
Ale dzięki swobodzie ruchów mógł korzystać z całego ciała i gestowo mu dodać otuchy.
- Myślę, że nie. I pamiętaj, możesz zawsze na mnie liczyć, Jace. Nie muszę tyle wydawać na gry przecież - był gotów go wspomóc finansowo w razie czego. - I pomogę ci poszukać jakieś dobrze płatnej pracy. Myślę, że będąc studentem, uda ci się załapać na coś dzięki swojemu statusowi. Może do jakiegoś sklepu skoro tak? - zasugerował mu taką opcję. - I nie rezygnuj ze studiów, Jace - nie chciał by przez rzeczywistość zrezygnował ze swoich planów, mając finalnie swoją wizję na przyszłość. - Popytam swoich znajomych, czy nie znają dobrej opcji dla uczących się - czerpanie doświadczenia od innych było opcją, którą zamierzał się podjąć dla swojego chłopaka.
Zaczął poruszać dłonią po jego plecach w geście uspokojenia.
- Możesz na mnie liczyć w razie czego - wyszeptał jeszcze. - Nie trzymaj tego w sobie tylko - upomniał go delikatnie, wsuwając palce w jego włosy, lekko przyciskając go do siebie. - Czujesz się już lepiej? - nie chciał go poganiać do mieszkania. O wiele bardziej wolał, by najpierw uspokoił się i odetchnął, nim stawią czoła nowemu wyzwaniu - oficjalnemu poznaniu rodziców chłopaka. Nie wiedział czego się tam spodziewać, nie mając własnego wyobrażenia o dorosłych.
- Wieczorem posiedzimy już na spokojnie, dobrze? - zasugerował mu jeszcze, zabierając dłoń z włosów.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Everettów
Pon Wrz 12, 2022 9:47 pm
Spokojnie, fabuła tam praktycznie nie istnieje, więc zrozumiesz ją nawet bez oglądania poprzednich części... psy ratujące koty z drzewa i te sprawy — w trakcie wypowiedzi głos znacząco mu się załamał, gdy pokręcił głową na boki. Dlatego tym bardziej odetchnął z ulgą i wyraźnie się ucieszył, że Shane zgodził się na jego propozycję. W jego towarzystwie przynajmniej to wszystko nie będzie skazane na absolutną porażkę.
O osiemnastej. W piątek. Wyrobisz się? Mogę cię zgarnąć autem, bo i tak muszę podejść po Rosaline, więc możemy od razu po ciebie podjechać.
W takich momentach jak ten, uświadamiał sobie, jak bardzo tęsknił za jego dotykiem i swobodą ruchów. Nawet jeśli widział, że nadal w jego gestach zostały resztki ostrożności, zapewne spowodowane podświadomym strachem umysłu przed bólem płynącym z obrażeń.
Nie czułbym się dobrze, biorąc od ciebie pieniądze — wymamrotał, przesuwając palcami po jego boku, by częściowo oderwać się od negatywnych myśli. Które zaraz zresztą i tak zelżały, gdy słuchał wypowiedzi Kassira.
Mm. Masz rację. Może nawet udałoby mi się dostać coś zdalnie, przynajmniej mógłbym spędzać z tobą więcej czasu, nawet jeśli byłoby to głupie piętnaście minut przerwy na kawę — pocałował go delikatnie w bok szyi, przymykając oczy, gdy poczuł jego palce w swoich włosach. Wychylanie się w taki sposób może i nie było najwygodniejszą pozycją, jaką mógłby sobie wymarzyć, ale i tak nie czuł większej motywacji do odsunięcia się.
"Czujesz się już lepiej?"
Mhm. Razy dwa — wycofał się niechętnie, zaraz i tak na nowo łapiąc go za dłoń.
A ty? Możemy już iść czy potrzebujesz jeszcze chwili na przygotowanie się psychicznie? — zapytał, unosząc kącik ust ku górze. Podniósł rękę, przesuwając powoli palcami po jego policzku.
Chociaż nie mam wątpliwości, że moi rodzice cię pokochają.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Everettów
Wto Wrz 13, 2022 1:04 am
- Hm... Skoro tak uważasz... - nie wiedział wiele o tym dziele, więc nie miał co próbować nastawiać się pozytywnie lub negatywnie. Chociaż pamiętał zarazem jak bardzo Jace kochał owe dzieło, tak wiele razy katowane przez jego najmłodszą siostrę. Przynajmniej pozwoli sobie na zdjęcie trochę ciężaru z niego odnośnie tego dzieła.
- Chyba... Ale chętnie skorzystam z podwózki. Tylko, że będziesz musiał podjechać pod miejsce mojej pracy - tak, by nie spóźnili się na samo dzieło, jakie mieli obejrzeć wtedy. W końcu narażenie się na niezadowolonej dziewczynki byłoby zbyt przerażającym doznaniem.
- Glupek - wymruczał w odpowiedzi. - Skoro tak, to gdy zamieszkamy razem, wezmę na siebie wszystkie opłaty. I uprzedzając twoje niezadowolenie, za to będziesz mi dodatkowo gotować i sprzątać, więc powinno być sprawiedliwie - miał nadzieję, że chociaż w taki sposób mógł pomóc mu zredukować poniesione koszty i zmniejszyć stres związany z szukaniem nowej pracy.
- Widzisz. Jest możliwości wiele - uśmiechnął się lekko, gdy poczuł jego usta na swojej szyi. Praca zdalna brzmiała jak wygodna możliwość. Może w tłumaczeniu albo przepisywaniu tekstów? Lub same korepetycje mogły dawać mu niemało możliwości.
- Wystarczająco dobrze by stawić temu czoła - położył swoją dłoń na jego, zamykając nieco oczy. - Wystarczy mi twoja miłość, Jace. Chociaż oczywiście bedzie mi miło, jeśli połączą mnie z twoimi rodzicami pozytywne relacje - spojrzał na niego łagodnie. - Może wtedy z mniejszymi wyrzutami sumienia ukradnę cię na wieczór - swoje słowa podsumował niewinnym uśmiechem. - Więc chodźmy tam. Zanim zmienię zdanie i zamknę się z tobą w tym samochodzie - mimo iż kusiło, trzeba było jednak wyjść z pojazdu i skierować się do mieszkania Everettów. Tym razem jako ktoś kompletnie inny niż osoba świadcząca usługi na rzecz potrzeby.
- Zasadniczo, powinienem jeszcze coś wiedzieć zanim tam pójdziemy? - zapytał jeszcze Jonathana, by upewnić się, że nie czekają go niespodzianki.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Everettów
Sro Wrz 28, 2022 2:36 pm
Żaden problem! Po prostu powiesz mi, o której skończysz i podjadę — uśmiechnął się, poklepując kilkakrotnie swoje udo dłonią w wqyraźnej eksxcytacji. Wypad do kina w towarzystwie Shane'a, nawet w przypadku oglądania tego nieszczęsnego Psiego Patrolu, napawał go szczęściem.
Zawahał się w odpowiedzi na jego propozycję, wyraźnie szukając jakiegoś sensownego wyjścia, które zadowoliłoby ich obu.
... ale tylko dopóki nie znajdę stałej pracy, okej? I ja płacę za zakupy, skoro potem mam być odpowiedzialny za gotowanie. Oczywiście te większe, bo głupio by było się rozliczać z każdego wypadu do sklepu po chipsy — roześmiał się, przytulając choć na chwilę do jego ramienia, by jeszcze przez kilka sekund rozkoszować się jego palcami w swoich włosach.
Zachichotał cicho w odpowiedzi na zamknięcie się w samochodzie, odsuwając się od niego na swoje miejsce. Upewnił się, że wszystko jest wyłączone i wysiadł, zamykając za nimi drzwi, zaraz pomagając mu wyjść ze środka.
Erm... o już wiem! — podskoczył do bagażnika i wyciągnął ze środka torbę, którą zaraz wcisnął mu do rąk.
Trzymaj. To prezenty dla wszystkich. Kawa i syrop z młodych pędów sosny dla mojego taty, Devil May Cry XII-2 dla Zacka i Cody'ego, no i pluszak z Psiego Patrolu dla Rosaline.... dla mamy mamy dyfuzor do olejków eterycznych. Wiecznie chodzi przemęczona, a może go ze sobą zabrać nawet do pracy, bo jest mały i przenośny. Jak coś to wszystko jest od ciebie, ale ja radziłem ci co wybrać. I nie przyjmuję sprzeciwów — zależało mu, by wszyscy się ze sobą dogadywali. Jakby nie patrzeć Jace był na tyle blisko z rodziną, że nie wyobrażał sobie bycia z kimś, kto się z nimi nie dogadywał.
Poprowadził go na górę, otwierając mu drzwi do kiepsko prezentującego się z zewnątrz bloku (w którym i tak miał już okazję być). Zadzwonił dzwonkiem, doskonale rozpoznając głośny tupot. Mieszkanie otworzyło się z hukiem, prezentując całą trójkę jego młodszego rodzeństwa. Zacka i Cody'ego stojących z samego brzegu, jak i Rosaline wychylającą się nieśmiało zza ściany.
MAMOOOO, PRZYSZEDŁ JACE Z CHŁOPAKIEEEEEM! — Cody wyszczerzył się złośliwie, unikając w ostatniej chwili trzepnięcia go w łeb przez Zacka.
ON MA IMIĘ, CODY! Sorry, wchodźcie. Cześć Shane — Zack uśmiechnął się na przywitanie, zaraz puszczając się biegiem w ślad za bratem. Nie minęło pięć sekund, gdy jego miejsce zastąpiła kobieta o rozczochranych włosach w tym samym odcieniu blondu, co Jonathana. Mimo że nadal dało się dostrzec jej podkrążone oczy, bez wątpienia postarała się robiąc sobie subtelny make-up, jak i ubierając dużo ładniejszy strój niż zwykle.
Jonathan, wchodź szybko, bo robisz przeciąg! Cześć skarbie, w końcu poznajemy się oficjalnie — kobieta przeleciała przez przedpokój jak torpeda. Jace ledwo zdążył zabrać torbę od Kassira, nim jego matka objęła ciemnowłosego z całych sił, zamykając go w uścisku — z bliska jesteś jeszcze bardziej przystojny, choć łóżko szpitalne chyba nikomu nigdy nie służy. Jak się czujesz? Doszedłeś już do siebie? Gdzie moje maniery. Molly Everett, mama Jonathana. Możesz mi mówić mam-
Mamo.
... no tak, pewnie dla ciebie trochę za wcześnie. W takim razie po prostu mów mi Molly! Mam nadzieję, że jesteście głodni, bo trochę zaszalałam z daniami...
Everett zamknął za nimi drzwi z cichym westchnieniem, nawet nie próbując jej przerywać.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Everettów
Sro Wrz 28, 2022 3:21 pm
- Wtedy zastanowimy się jak najlepiej podzielić koszta między sobą - odpowiedział ciemnowłosy, kręcąc przy tym lekko głową. - Wystarczy, że już pozwalasz mi ze sobą zamieszkać - gdy wkład miał jedynie własny, ale i tak myślał o tym, by urządzić tam kąt dla Kassira. Dlatego tym bardziej nie chciał, by to wszystko było zrzucone na barki młodszego, chcąc chociaż częściowo ponieść koszta powiązane ze wspólnym życiem.
Chwila dla nich jednak musiała się zakończyć. Wyszedł wraz z nim z pojazdu, korzystając z jego pomocy, by potem zrobił nieco zaskoczoną minę na widok torby. Ostrożnie otworzył ją, spoglądając do środka.
- Prezenty, co? Brzmi jak dobry pomysł - uniósł głowę, patrząc na niego z lekkim przymrużeniem oczu. - Ale mogłeś mnie po prostu normalnie zaciągnąć po sklepach po te rzeczy - szturchnął go lekko butem w jego, zaraz potem delikatnie uśmiechając się do niego. - Ale dziękuję za zadbanie - zwłaszcza, że pewnie trochę mu zajęło szukanie tych rzeczy. - Skoro mam do czynienia ze specjalistą od prezentów, to kiedy proponujesz, by to dać? - zachichotał cicho, szturchając go łokciem, by potem wygodniej ułożyć sobie torbę, nim poszli do jego mieszkania.
Mimo iż nie był tutaj pierwszy raz, to jednak odczuwał różnicę między tą, a poprzednią wizytą. Wewnętrznie dostrzegł lekkie podobieństwo. I tu, i tu był oczekiwany, i niósł ze sobą coś dodatkowego. Rozbawiło go to w myślach, pozwalając na lekkie rozluźnienie, nim dotarli do celu.
- Cześć Zack, cześć Cody, cześć Rosaline - przywitał się z nimi, przeskakując wzrokiem na każdego z nich, zarazem tez uśmiechając się i lekko kiwając głową na przywitanie.
Chociaż na nową osobę nie był aż tak przygotowany.
Poczuł tylko, że utracił niesioną torbę nim wylądował w ciepłych i zarazem mocnych ramionach. Zamrugał oczami, zastanawiając się, jak powinien zareagować. Szpital? Powracając wspomnieniami wstecz, wygląd kobiety wyglądał znajomo, ale jednak bardziej kojarzyło mu się to z widzeniem z daleka, niż rozmową na tyle, aby się zaznajomić.
- Shane Kassir. Chociaż pewnie już Jace mnie przedstawił - odpowiedział łagodnie. - Miło mi Cię poznać, Molly. I dziękuję za troskę, czuję się o wiele lepiej - jego kostka też pozwalała już na swobodniejsze poruszanie się. Pozostawała jedynie blizna po postrzale, ale na to nie mógł już poradzić. - Jace dobrze zaopiekował się mną przez ten czas - jego głos był ciepły. Samemu byłoby mu trudniej funkcjonować w takim stanie, chociaż nadal czuł się, że bardziej mu dołożył problemów z tym. - I nie mogę doczekać się, Jonathan zachwalał twoją kuchnię.
W sumie, co właściwie Jace o mnie tu opowiadał?
- Przyda się jakaś pomoc w przygotowaniu? - zapytał jeszcze. Był gościem, ale nie uznawał, że przyjście na gotowe i oczekiwanie na podsunięcie pod nos było do końca właściwe.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Everettów
Sro Wrz 28, 2022 3:51 pm
Nie mogłem, bo byłeś przykuty do kanapy i łóżka — odpowiedział, szturchając go łokciem. W końcu taka była prawda. Ostatnie tygodnie Shane spędził ledwo człapiąc po mieszkaniu. Jeszcze tego brakowało, by wziął go na zakupy i skończył zszywając na środku centrum handlowego.
Tak czy inaczej miałem bardzo dużo czasu, gdy spałeś. Wiesz, że strasznie wcześnie wstaję. I dałbym im to jak wszyscy się zbiorą przy stole czy coś, bo tak oddzielnie może być nieco dziwnie. Niech mają swoją Gwiazdkę.
Jace stał nieco z boku obserwując cierpliwie całą interakcję, jednocześnie cicho się śmiejąc na widok reakcji Shane'a, którego przez chwilę wryło w ziemię. Biorąc pod uwagę jego opowieści, spodziewał się, że tak wylewna matka raczej była dla niego dość niecodziennym zjawiskiem. Przynajmniej mógł zobaczyć na własne oczy, po kim Everett miał całe to klejenie się. W którymś momencie odwrócił się, by odwiesić swoje rzeczy, całkowicie tracąc ich z oczu.
Kobieta uśmiechnęła się wyraźnie dumna, gdy Shane wspomniał o jej synie. Zdecydowanie nie należała do tego typu, który zaraz zacząłby dla żartów umniejszać swojemu potomkowi, wiedząc jak wielki wkład w rodzinę miał Jonathan na każdym kroku. I jak bardzo się do wszystkiego przykładał.
Chociaż na wspomnienie o kuchni nie mogła już sobie darować.
O nie. Mam nadzieję, że mu nie uwierzyłeś.
No przecież nie kłamałem.
Gotujesz trzy razy lepiej ode mnie — odpowiedziała, w końcu puszczając Shane'a i ściągając do siebie syna, który z tego wszystkiego przywalił głową w szafkę.
Ała, jezu, mamo — rozmasował czoło, podając ciemnowłosemu torbę, nim przytulił kobietę, która zaraz podparła biodra rękami.
Kto ci kazał tak rosnąć? Ja naprawdę nie wiem po kim ty to masz. A teraz chodź, skoro tak się nachwaliłeś to skontrolujesz wszystkie dania zanim je podam do stołu.
No przecież na pewno są pyszne...
Żadnego "no przecież"! Migiem. A ty Shane, śmiało idź już do salonu. Kurtkę zostaw w szafie, nie musisz ściągać butów. Rosaline, zabierz go ze sobą — z tymi słowami przeciągnęła Everetta za sobą, znikając za rogiem. Dziewczynka wpatrywała się w Kassira z ciężką do odgadnięcia miną, patrząc szybko za mamą. W końcu wyszła nieśmiało zza ściany i podeszła do niego ciągnąc go za rękaw ubrania, chociaż minę miała nieco naburmuszoną. Cały czas wbijała wzrok w ziemię, czerwieniąc się przy tym w aż nazbyt podobny sposób co jej starszy brat. Dopiero gdy znaleźli się w salonie wypuściła go i uciekła za ojca, który spojrzał na niego ponad stołem, odkładając na niego jedną ze szklanek.
Przyprowadziłaś naszego gościa, Rosaline? Fantastycznie. Joahim Everett — wyciągnął rękę w jego kierunku, by ją uścisnąć. Pan Everett bez wątpienia wyglądał zupełnie inaczej niż jego syn. Łysa głowa, czarne brwi, błękitne oczy i długa czarna broda przeplatana siwizną, którą akurat wystylizował w jeden gruby warkocz, spinając jej koniec srebrną spinką. Nawet jeśli był o wiele niższy od swojego syna, zrównując się wzrostem z samym Kassirem, jego szerokie, umięśnione barki mówiły sporo o wykonywanej przez niego pracy — mam nadzieję, że niczego nie jedliście, bo Molly nagotowała jedzenia jak dla wojska. Siadaj gdzie chcesz.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Everettów
Sro Wrz 28, 2022 4:34 pm
- Hm... - wiedział, że miał rację, ale nie potrafił przyznać jej na głos od razu. Jedynie odwrócił wzrok, patrząc na chodnik, by zaraz potem spojrzeć na niego z widocznym poddaniem się. - Niby jest internet jeszcze, ale zabawa z dostawą mogłaby być problematyczna. I nie wiem, właduję ci się na plecy którymś razem - zachichotał cicho. - Nie no, żartuję. Ale dziękuję - było mu głupio z tego powodu, że dodał mu nowy problem do rozwiązania w kwestii pogłębienia relacji z jego rodziną.
O tak. Zdecydowanie nie spodziewałby się, że skończy w ramionach kobiety, którą dopiero co poznał i nie chodziło wcale o nic podejrzanego. O wiele bardziej czułby naturalnie to, że przywitałaby się z nim z maksymalnie podaniem ręki, tworząc dystans pomiędzy nimi przez dopiero co nowe poznanie się. W tym momencie Molly całkowicie zmiażdżyła powstanie tego typu relacji, stawiając ich na równi sobie.
Odebrał od niego torbę, patrząc z lekkim niepokojem na to, że uderzył się o mebel. Zdecydowanie wolał, by bardziej uważał na siebie niż kończył z siniakiem na środku czoła. Dodatkowo widział, że przypadkiem wkopał go w coś dodatkowego, ale zamiast wtrącać się w rozmowę, jakoś poczuł się cieplej, gdy mógł to obserwować z boku.
- Dobrze - przystał na nakaz kobiety. - Przepraszam - powiedział jeszcze bezgłośnie do blondyna. Zdjął kurtkę i powiesił ją we wskazanym miejscu, po czym podniósł wcześniej odłożoną rzecz, przekierowując wzrok na najmłodszą.
... chyba nadal mnie nie lubi.
Nie wiedział, co myśleć o jej minie, ale już wcześniej widział, że niezbyt chyba załapał się na łaski u niej. Uśmiechnął się jednak do niej delikatnie.
- Dziękuję, Rosaline - powiedział do niej łagodnie, nie chcąc jej wystraszyć wobec siebie. Nie patrzyła na niego nawet, ale dostrzegał jej zaczerwienienie, które wywołało w nim delikatne rozczulenie. Są kropka w kropkę. Musiał też przyznać, że to urocze, w jaki sposób go zaprowadziła na miejsce. Dał się poprowadzić aż do wspomnianego salonu, gdzie przyszło mu stawić czoła ostatniemu bos...
... znaczy się, przyszło mu stawić czoła ojcowi jego chłopaka.
- Shane Kassir. Miło poznać - wyciągnął swoją rękę, ściskając jego z pewnym chwytem. - Dziękuję - wybrał sobie jedno z miejsc przy stoliku, kładąc torbę obok krzesła. Wyprostował się nieznacznie. Mężczyzna był całkiem wysoki, ale nadal różnica wzrostu między ową dwójką była mocno zauważalna. Na moment wzięło mu się skojarzenie z wojownikiem.
W sumie rozmawianie z ojcami zwykle jest trudne.
- Jak praca? - pora było poruszyć temat jakikolwiek. Pomijając fakt, że raczej w tym przypadku nie powinienem mówić per po imieniu. Szacunek i takie tam. Nie chciał też siedzieć całkowicie w milczeniu z dwóch powodów. Byłoby to stresujące i wywoływałoby problemy z kontaktem. No i też chciał trochę jednak samemu poznać najbliższych Jace'a, mając też przy tym cichą nadzieję, że Rosaline rozluźni się, widząc, że atmosfera mogłaby być lżejsza.
O ile samemu czegoś nie skopię.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Everettów
Sro Wrz 28, 2022 6:14 pm
Jace zdążył mu jedynie posłać zbolałe spojrzenie w odpowiedzi, doskonale wiedząc, co go czeka. Nie, żeby faktycznie go o cokolwiek obwiniał, domyślał się, że jego matka i tak znalazłaby jakiś pretekst, by to zrobić.
Joahim usiadł naprzeciwko Shane'a, najwyraźniej nie bawiąc się w żadne "głowa domu siedzi na szczycie". Wziął jedynie Rosaline na kolana, obejmując ją jedną ręką w pasie.
Nim pan Everett zdążył w ogóle odpowiedzieć, Zack i Cody wyrośli jak spod ziemi, tuż za krzesłem Kassira, z obu jego stron.
Nie stresuj się, Shane.
Tata tylko wygląda strasznie, to ta łysa głowa.
Jak Jace powiedział, że ma chłopaka, to popłakał się jako pierwszy.
CHŁOPAKI! — Joahim podniósł głos, uzyskując w zamian głośne chichoty, nim obaj uciekli z salonu do kuchni, skąd zaraz dobiegł ich brzdęk naczyń. Mężczyzna podparł twarz dłonią z głośnym westchnięciem, zaraz czując na twarzy pocieszającą go dłoń Rosaline.
Mam nadzieję, że wiesz, na co się piszesz wchodząc do naszej rodziny, bo te dwa diabły nawet się jeszcze nie rozkręciły. Ale w jednym mają rację, nie masz czym się stresować. Dopóki utrzymasz resztę ich wypowiedzi w tajemnicy... — zawiesił groźnie głos, dopiero po chwili wybuchając rubasznym śmiechem, gdy Rosaline wetknęła mu rękę do oka, ściągając brwi w wyraźnym oburzeniu. Odsunął jej drobne palce, głaszcząc ją po głowie — ... a praca w porządku, cały czas szukam czegoś bliżej. Nie wiem na ile Jonathan o tym opowiadał, ale wcześniej pracowałem na budowach, więc niejednokrotnie rzucali nami na wszystkie strony po całym mieście i więcej nie było mnie, niż byłem. Obecnie chcemy się zająć ze znajomym remontami, ale na start dobrze by było zaczepić się pod kimś, nim pójdziemy na własne. Wiesz, praca w stałych godzinach, więcej czasu z rodziną.
Gdybyście potrzebowali jakiejś dodatkowej pomocy w mieszkaniu z jego urządzaniem, śmiało po niego dzwońcie. Przyda mu się nieco rozrywki — Molly pojawiła się wraz z Jonathanem i bliźniakami, niosąc do stołu wazę zupy. Wszyscy rozsiedli się wokół stołu — Jace obok Shane'a, Joahim i Molly naprzeciwko, bliźniaki po bokach — nalewając zupy do misek.
Zrobiła zupę pomidorową, bo nie była pewna, co tak właściwie lubisz. Następnym razem mamy przygotować jej wytyczne i cytuję: mają być dokładnie, a nie jak twoja siostra "no byle nie miały za dużo zielonego" — przekazał, kładąc rękę na kolanie ciemnowłosego, zaraz zwinnie unikając pod stołem nogi matki.
Przemoc w domu — Cody wyszczerzył zęby, zwracając się w stronę Zacka.
Dzwonimy po opiekę społeczną — jego brat uśmiechnął się równie szeroko, zaraz parskając śmiechem, gdy jego matka machnęła na niego łyżką.
Ja wam dam opiekę społeczną!
Jak stoisz ze zleceniami? Miasto daje w kość? — Joahim kompletnie nieprzejęty wciągał jedną łyżkę zupy po drugiej, patrząc z zainteresowaniem na Shane'a — Kiedy się wprowadzisz do Jonathana? Nie ma na co czekać, jesteście młodzi, musicie się wyszaleć bez nadzoru rodziców. Byle sąsiedzi nie dzwonili potem na policję ze skargą hehe.
TATO! / JOAHIM!
Przynajmniej w tym jednym matka i syn byli zgodni.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Everettów
Sro Wrz 28, 2022 7:29 pm
Drgnął lekko w zaskoczeniu, gdy nagle bliźniaki wyrosły obok niego. Nie zauważył ich do tej pory, co spowodowało, że kompletnie nie spodziewał się ich obecności teraz. Odwrócił głowę by skupić wzrok na jednym, po czym na drugim.
- Huh? - prawdę mówiąc, wprowadzili go w lekki mętlik. Jednakże relacje rodzinne były czymś innym niż z kimś obcym, więc wiedział, że kompletnie nie mógł się wypowiedzieć wobec tego.
No i takie zachowanie było dla niego trochę nieznane.
- Niby mam jeden lub dwa pomysły na to - powiedział ostrożnie, spoglądając w miejsce, gdzie zniknęli chłopacy nim spojrzał na dorosłego. -Ale praktyka pokazałaby, czy mam rację - nie napotkał ich pierwszy raz, a pomysł z grami nasuwał mu pomysły względem lekkiego zajęcia im głowy.
Chociaż nieco się teraz rozluźnił.
- Trochę napominał o tym - przyznał ciemnowłosy. Dzięki decyzji jego ojca, mogli poświęcić dla siebie więcej czasu... w tym też na same randki. - Brzmi zdecydowanie dobrze i myślę, że to ma szansę sporą wypalić. W mieście każdy fachowiec się przyda, niezależnie od tego, co robi - zwłaszcza, że nie raz dane miejsca były niszczone przez różne wydarzenia w mieście, więc pracy nie brakowało.
Przekierował wzrok na przybyłą Molly, kiwając głową na znak, że zrozumiał. Nie miał jednak teraz wiele do powiedzenia względem mieszkania, obok niego właśnie siedział główny decydujący.
Za to mógł nalać sobie zupy.
- Moje gusta nie zmieniły się od momentu, gdy ci powiedziałem - powiedział, przesuwając lewą dłoń na jego, głaszcząc delikatnie opuszkami palców. - Ale akurat zupa pomidorowa się w nich zawiera.
Nim jednak cokolwiek więcej dodał od siebie, dobiegł do niego głos ojca Jonathana.
Jego ramiona zatrzęsły się w wyraźnie powstrzymywanym śmiechu. W odróżnieniu do nich nie odczuwał oburzenia, co rzeczywiście go bawiło takie gadanie. Nie chciał jednak wybuchnąć z taką reakcją gwałtownie, więc zaraz potem wziął nieco głębszy wdech.
- Myślę, że za niedługo, jeśli nic nie wyskoczy poważnego - odpowiedział, powoli uspokajając swoje ciało. - Zostają ostatnie meble do przeniesienia, chociaż czas jest do końca umowy. Co do samych zleceń, nie jest źle, praca zawsze się znajdzie, niezależnie od potrzeby klienta. Chociaż osobiście nie przepadam za kręceniem się po Dystrykcie C - przyznał bez wahania. - Chociaż osobiście planuję zmienić pracę, bycie elektrykiem nie wchodziło nigdy w mój poziom zainteresowań - dodał jeszcze. - Dzięki Jace'owi też mam dodatkowy plan na rozwój siebie.
I był mu za to wdzięczny. Poświęcił swój czas, by specjalnie poszukać dla niego kierunek studiów i ciągle myślał o tym, jak dostosować dla niego samo pomieszczenie dla sprzętu. W dodatku dbał o sam komfort psychiczny. W takich momentach tym bardziej chciał, by to Jace mógł się poczuć lepiej dzięki niemu.
Skończył swoją część posiłku zaraz potem.
- Nie wiem, ile Jace opowiadał o mnie, ale zastanawia mnie przede wszystkim to, jak widzicie kwestię różnicy wiekowej - chyba po raz pierwszy nawiązywał do tego, jak bardzo spora różnica wiekowa ich dzieliła. Dla Kassira było wystarczająco go obojętne, by o tym nie wspominał, ale gdzieś część jego zdawała sobie sprawę, że nie każdy miał takie zdanie co i on.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Everettów
Sro Wrz 28, 2022 8:14 pm
Joahim pokiwał głową z wyraźnym zadowoleniem, słysząc padające z ust Shane'a słowa.
Też tak sądzę. Nawet jeśli mamy teraz mało przeprowadzek, przez to, że miasto jest zamknięte, dużo więcej lokali wymaga remontu. Ludzie łapią się byle czego, chcą podwyższyć swój standard życia czy poprawić jakość wnętrza. A krzywo ułożone kafelki w tym nie pomagają — zażartował, zaraz zwracając się w stronę swojej żony. Zdecydowanie był gotów na pomoc w każdym temacie. Jego mina zdradzała go aż za bardzo.
W takim razie wszystko jej wypiszesz. To twoje wytyczne, nie moje — wycwanił się, rzucając mu rozbawione spojrzenie. Obrócił dłoń, łącząc jego palce ze swoimi, nawet w takim momencie ciesząc się promieniującym z nich ciepłem.
Mógł się zresztą cieszyć, że Kassira nie odrzucało głupie poczucie humoru jego ojca. A wręcz zdawało się go bawić.
Noooo, dobrze, że nim zostałeś, nie wchodząc w swój poziom zainteresowań, bo inaczej Jonathan nie wszedłby w swój poziom zainteresowań i nie zakochałby się od pierwszego wejrzenia, widząc, jak naprawiasz mu kontakt — Cody poruszył wymownie brwiami, zaraz chichocząc jak chochlik. Jace podniósł rękę do twarzy, zaciskając palce na nasadzie nosa.
Nie żebyś nie miał racji, ale wkurza mnie sposób, w jaki to powiedziałeś — powiedział tuż przed kopnięciem Cody'ego w piszczel. Nic dziwnego, że jego brat szybko cofnął się na krześle z głośnym sykiem.
Tylko żartowałem, jenyyy. Mamooo.
Żadne mamo. Bierz odpowiedzialność za swoje czyny i słowa — Molly nieszczególnie się przejęła, dmuchając na łyżkę zupy, nim podsunęła ją Rosaline.
Dzięki, mamo.
Do usług. Tak czy inaczej, cieszę się, że mojemu synowi udało się jakkolwiek cię nakierować. I że udało ci się go zainspirować do podjęcia studiów. Przez długi czas nie wiedział, co ze sobą zrobić.
Rok przerwy jakoś specjalnie by mi nie zaszkodził... — zawahał się, zerkając na rodziców. Jego matka od razu opuściła łyżkę do talerza, wyciągając rękę, by złapać go za nadgarstek.
Oczywiście, że nie, skarbie. Wiesz, że jeśli się rozmyślisz, nie będziemy mieli nic przeciwko. Po prostu cieszymy się, że znalazłeś sobie coś, co cię ciekawi.
Ten jeden krótki moment wystarczył, by dobitnie pokazać strach ze strony kobiety, że podświadomie zarzuciła syna swoimi oczekiwaniami. Jace szybko uśmiechnął się jednak w odpowiedzi, wracając do jedzenia i rozładowując tym samym chwilowe napięcie.
"Nie wiem, ile Jace opowiadał o mnie, ale zastanawia mnie przede wszystkim to, jak widzicie kwestię różnicy wiekowej."
Rodzice Jonathana spojrzeli po sobie słysząc pytanie Shane'a, nim wybuchli śmiechem, wracając do niego uwagą.
Jest mniejsza niż nasza, to na pewno — Molly nadal chichotała w rytm śmiechu swojego męża.
Między moimi rodzicami jest jedenaście lat różnicy — wytłumaczył, przygryzając na chwilę łyżkę, zaraz wracając do jedzenia. W przeciwieństwie do Kassira szło mu wyraźnie wolniej.
Nie będę ukrywać, że na początku nieco nas to zaniepokoiło, ale nie przez samą różnicę wieku. Bardziej przez to, że Jonathan zacznie stawiać wobec siebie za wysokie oczekiwania.
I tak musiał za szybko dorosnąć, więc kolejna sytuacja, gdzie musi udawać starszego, niż jest, brzmiała nieco stresująco.
Ale jest wręcz przeciwnie. W końcu zaczyna się zachowywać, jak na swój wiek przystało i myśleć o sobie, a nie wszystkich wokół — jego rodzice mówili przez siebie, choć druga wypowiedź Molly wystarczyła, by wywołać na ich twarzy czułe uśmiechy skierowane w stronę Everetta, który zaczerwienił się w odpowiedzi.
No i go zawstydziliście — skwitował Zack, przewracając oczami.
Typowi rodzice — dodał Cody, wytykając język.
U... ugh... pójdę sprawdzić indyka — Jace odłożył miskę do pustego już talerza, chowając twarz w dłoniach, nim wstał i poszedł do kuchni w towarzystwie rozochoconych bliźniaków i matki. Jego ojciec podążył za nim wzrokiem, wracając uwagą do Shane'a.
Musimy cię jednak prosić, żebyś na niego uważał. Jest w wieku, gdy jest... bardzo podatny na cudzy wpływ. Łatwo absorbuje cudze opinie, do tego przez swoją naiwność łatwo go wykorzystać. Chyba nie musimy mówić, że jak wszyscy rodzice nie chcemy widzieć swojego syna w takiej sytuacji — powiedział, obserwując uważnie siedzącego przed nim ciemnowłosego. Rosaline zamachała nogami, obracając szklankę w rękach, kompletnie nie skupiając się na ich rozmowie — ale widzimy dużo pozytywnych zmian, jakie w nim zaszły od kiedy się z tobą spotyka, więc nie myśl, że tego nie doceniamy. A różnica wieku z czasem się rozmyje. Na mnie i Molly też krzywo patrzyli, a teraz każdy zazdrości mi młodej żony.
Zack pojawił się na chwilę, by zebrać puste miski, które zaraz zostały zastąpione polanym masłem czosnkowym indykiem nadziewanym zielonym pesto z ziemniakami i sałatką grecką. Jace wrócił na swoje miejsce, przenosząc wzrok na siostrę.
Właśnie, Rosaline. Shane zadeklarował się, że pojedzie z nami w piątek na Psi Patrol. Odbiorę cię po szkole, a później pojedziemy po niego do pracy.
Dziewczynka w końcu wyraźnie się ożywiła, obracając od razu głowę w stronę Shane'a. Pociągnęła szybko Zacka za rękaw, by schylił się w jej stronę i wyszeptała mu coś na ucho.
Pyta, czy lubisz Psi Patrol.
Rosaline, nie szepcze się w towarzystwie.
Przepraszam — wyrzuciła z siebie cichutko, nadal wpatrując się w Kassira z wyraźnymi wypiekami na twarzy.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Everettów
Sro Wrz 28, 2022 9:26 pm
- Skoro tak, to wtedy ty będziesz musiał zgadywać, co mi podpadnie bardziej - odparł bardzo niewinnie jak na niego. - Już tak na przyszłość - i właśnie w tym momencie Jace stracił taryfę ulgową w postaci poznania konkretnych gustów Shane'a. Owszem, poznał ogólne informacje, ale teraz tym bardziej zamierzał mu nieco bardziej podokuczać względem szukania ulubionej potrawy.
- Skoro jesteśmy przy momencie poznania, to nadal uprzedzam, że usłyszałem wystarczająco sporo żartów o elektrykach i kontaktach - odparł z pewnością siebie. - I pomijając żartobliwą kwestię, to przypadkowe sytuacje mogą sprawić do danego finału. Jakkolwiek nie brzmią absurdalnie - zachichotał ponownie. - W końcu skądś biorą się inspiracje na różne historie, które potem znamy z powieści czy filmów.
Przysłuchiwał się dalej wymianie zdań.
Wolałbym jednak nie motywować w taki drastyczny sposób.
Poczuł cień niepokoju na widok reakcji jego matki. To było nieco coś, co go zmartwiło wewnętrznie, nawet jeśli sytuacja zaraz potem uspokoiła się. Posłał jednak mu kontrolne spojrzenie, by mieć pewność, że czegoś nie przeoczył.
Oh.
Na początku nie rozumiał powodu śmiechu, ale wyjaśnienia Everetta wystarczyły, by wiedział o co chodziło. To sprawiło, że sam rozluźnił się, uśmiechając się łagodnie.
- Teraz rozumiem - czemu nie dramatyzowali, że między ową dwójką była widoczna różnica wiekowa. Gdyby zachowali się inaczej, wykazaliby się sporą hipokryzją. Musiał przyznać, że rozczulało go nadal widok jego zaczerwienienia, powodując chęć schowania go w swoich ramionach.
Chociaż wolał mu oszczędzić nieco wstydu, dlatego też odprowadził go wzrokiem, nim skupił się na Joahimie.
Na temat rodziców nie wypowiem się, ale...
- Ma typ zachowania, którego nie spodziewałbym się w obecnych czasach - przyznał Shane, postukując palcem o stół. - Jednakże to część jego uroku, który mnie poruszył. Ale faktem jest, że Jace zmienia się powoli. Zachowuje tą część, ale zarazem nabywa cech, których do tej pory mu brakowało. Tak jak wcześniej wspomnieliście - myśli również o sobie. Wyraża siebie i swoje pragnienia, nie wycofując się i nie zakrywając - mówienie o Jonathanie powodowało w nim przyjemne ciepło. Jednakże zarazem też nie ukrywał, że przez ten czas myślał o nim i martwił się, gdy coś szło nie tak. - Jeśli w coś się właduje, będę przy nim, by go wyciągnąć. I pewnie tak. Ale wydawało mi się, że zwykle rodzice niepokoją się, jeśli ich pociecha poznaje kogoś o wiele młodszego lub starszego - przyznał się wobec swojego zdania na ten temat, w ten sposób też wyjaśniając skąd wzięło się jego pytanie.
Zamrugał oczami na widok potrawy. Smakowity zapach przyciągał go, więc podziękował za to i ostrożnie wziął sztućce do rąk. Nim jednak zajął się posiłkiem, został wciągnięty w nieco inną rozmowę, która zebrała jego uwagę.
To nawet urocze - skomentował w myślach jej zachowanie. Nie przeszkadzało mu, że nie chciała się do niego odzywać, zdołał się przyzwyczaić do tego.
- Przyznam, że nie wiem - odpowiedział ciemnowłosy, uznając, że nie było sensu próbować ściemniać na ten temat. - Nigdy nie widziałem go, więc nie mam ukształtowanej opinii. Wybacz - posłał jej przepraszający uśmiech. - Za dzieciaka mało oglądałem bajek i dopiero od niedawna coś zaczynam nadrabiać - nie oglądał praktycznie wcale, ale nie chciał brzmieć aż tak tragicznie. - Więc jeśli chcesz mi wyjaśnić fabułę i ewentualnie powiedzieć, co mam poznać, by w pełni się cieszyć filmem, to byłoby mi miło - Chyba naprawdę jest mocno nieśmiała, że aż tak czerwieni się.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Everettów
Czw Wrz 29, 2022 1:05 am
Jonathan przewrócił oczami w odpowiedzi, zwracając się w stronę swojej matki.
Będzie jadł wszystko — stwierdził z cwaną miną, unosząc kącik ust ku górze. Skoro to on miał się wszystkim zająć, to doprowadzi do tego, by nic mu nie szkodziło niezależnie od użytych składników. I przede wszystkim dobrze smakowało.
No, mama szczególnie lubi je oglądać, jak ma wolne — wtrącił Zack do wypowiedzi Shane'a odnośnie filmów.
Jay kiedyś nagrywał jej ulubione odcinki na kasetach VHS. Gdyby nie to, pewnie do tej pory nie wiedziałbym, że coś takiego istnieje. Nadal mamy gdzieś całe pudło razem z odtwarzaczem — dodał, rozglądając się po salonie, zupełnie jakby mógł go w ten sposób namierzyć. Molly pokręciła jednak głową na boki, nie komentując swojej obsesji na głos.
"Ale wydawało mi się, że zwykle rodzice niepokoją się, jeśli ich pociecha poznaje kogoś o wiele młodszego lub starszego."
Joahim przez chwilę milczał. Mężczyzna był jedną z tych osób, po których ciężko było w takiej sytuacji poznać, o czym myślał. W końcu odezwał się z cichym westchnięciem, opierając powoli o krzesło.
Bądźmy ze sobą szczery, Shane. Doskonale wiesz, przez co Jonathan musiał przechodzić całe życie przez naszą sytuację finansową. Gdybyśmy po tym wszystkim, co dla nas zrobił, kwestionowali jeszcze jego pierwszy związek, gdy zawsze odmawiał sobie wszelkich relacji i przyjemności ze względu na poczucie obowiązku, moglibyśmy z miejsca zaklasyfikować się jako osoby, które nigdy nie powinny zostać rodzicami. Może jesteś najlepszym, co go spotkało, a może najgorszym, kto wie. Tak czy inaczej, jesteś pierwszą podjętą przez niego samolubną decyzją. Jakkolwiek negatywnie to nie brzmi dla innych, w naszym przypadku sam ten wydźwięk wywołuje łzy szczęścia. Gdybyś był młodszy, pewnie bylibyśmy o wiele bardziej zmartwieni, obawiając się, że szuka sobie zastępstwa swojego rodzeństwa. Kogoś, kim będzie mógł się opiekować, zapominając o sobie. W twoim przypadku mamy pewność, że nie będziesz na nim żerować finansowo — oraz nadzieję, że dasz mu poczucie swobody i opieki, dzięki której będzie mógł w końcu zachowywać się, jak na dziewiętnastolatka przystało. Nie odbieraj tego jako oczekiwanie, wasz związek jest tylko wasz i nie zamierzamy się do niego mieszać. Za wyjątkiem tego, że będziesz nas widział dość często. Jesteśmy rodziną w pakiecie, będąc z Everettem, stajesz się Everettem — Joahim wyszczerzył się w jego stronę, nabierając przez chwilę wyglądu uroczego wikinga, nim odkaszlnął krótko, sięgając po szklankę, by upić kilka łyków wody.
Powrót reszty rodziny skutecznie zakończył ich rozmowę.
"Więc jeśli chcesz mi wyjaśnić fabułę i ewentualnie powiedzieć, co mam poznać, by w pełni się cieszyć filmem, to byłoby mi miło."
O nie.
Rosaline poderwała się podekscytowana do góry, uderzając głową w podbródek Joahima, który jęknął głośno, rozmasowując szczękę.
Nie teraz, Rose — powstrzymał ją szybko, widząc, jak szykuje się do zeskoczenia na ziemię — teraz jemy. Wytłumaczysz mu póź... albo mam lepszy pomysł. Może przygotujesz dla Shane'a swoją super prezentację i wtajemniczysz go we wszystko w piątek?
Jonathan zdecydowanie wiedział, jak obchodzić się z siostrą. Oczy dziewczynki rozbłysły, gdy grzecznie wróciła na swoje miejsce, kiwając głową. Wszyscy Everettowie odetchnęli cicho z ulgą.
Będziemy pamiętać o twoim poświęceniu, Shane — Cody przyłożył dłoń do klatki piersiowej, pochylając głowę.
Pozostaniesz w naszych sercach jako symbol odwagi — zawtórował mu Zack.
Nasz związek był krótki, ale przyniósł mi wiele radości. Cieszę się, że mogłem cię poznać — nawet Jace przyłączył się do żałoby, pociągając teatralnie nosem. Z całego rodzeństwa tylko Rosaline zmarszczyła śmiesznie nos, zaraz podpierając biodra rękami, co wywołało śmiech u jej rodziców.
Wracajcie do jedzenia. Shane, Jace, jakie macie później plany? Zostajecie na noc czy wracacie do siebie? — Molly zwróciła się w kierunku Kassira z uśmiechem, zaraz wsuwając do ust kawałek indyka.
Jak coś to mamy cienkie ściany — chichot Cody'ego szybko ucichł, gdy Jonathan zdzielił go lekko przez głowę z otwartej dłoni.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Everettów
Czw Wrz 29, 2022 2:08 am
- Nie ośmielisz się - oczywiście, że ośmieli się i dlatego właśnie popatrzył na niego z podejrzliwością. A to mogło oznaczać głównie to, że będzie o wiele mniej chętnie sięgać po jego kuchnię... przynajmniej przez jeden dzień. Bo trzeba było być stanowczym chociaż na moment.
Ewentualnie umieranie po jedzeniu może sprawi, że Jonathanowi zmięknie serce.
Rozmowa o jego chłopaku zdecydowanie była trudniejsza niż ta o filmach. Dlatego też spojrzenie zrobiło się bardziej poważniejsze, gdy wsłuchiwał się w jego słowa w milczeniu. Nawet nie znając wcześniej historii widział, że było coś nie tak. Ten brak chęci... a raczej umiejętności w podejmowaniu decyzji, ciągłe dostosowanie się pod drugą osobę, unikanie tematów poprzez przejście w błahe historie o najbliższych. Nietrudne do przeoczenia, ale zarazem mające swoje poprzedzeniem tematem, który był dla niego zbyt trudny. Dlatego sam cieszył się, że zmieniał się. Wyrażał samego siebie, nawet jeśli Kassirowe podejście do tego można było uznać za swojego rodzaju nacisk.
Patrząc na to, do czego Jace doprowadził swoim zachowaniem, ciężko byłoby mi teraz odpuścić sobie.
- Zamierzam go po prostu uszczęśliwić - odpowiedział mu finalnie. - I Jace mnie uprzedzał już, więc jestem przygotowany - na częste odwiedziny. Chociaż nie mógł zagwarantować, że sam zawsze zdoła to udźwignąć, zwłaszcza, że był przyzwyczajony do samotnego i cichego życia do tej pory.
Przynajmniej mogli skupić się na kolejnym posiłku, gdy wypłynął temat filmu i kina. Prawdę mówiąc, nie spodziewał się, że zobaczy taki wyraz twarzy u dziewczynki. Pasja robi swoje? Jednakże nie przerywał idei uciszenia jej. Mimo własnych słów, nie chciał męczyć Jace'a jego ulubioną serią. Tylko, że ich komentarze...
Nie mogąc wiele zrobić, szturchnął palcem blondyna w bok.
- Jesteście zbyt zgodni - burknął, niezbyt zachwycony, że już go pochowali. Wiedział, że temat tej serii mocno im się przejadł, ale zarazem nie widział aż takiego problemu względem siebie. Ale w obecnej sytuacji raczej nie zasugeruje im na głos, by ugryźli się.
Trzy małe złośliwce.
Przechylił lekko głowę, zastanawiając się nad pytaniem Molly, na moment przestając jeść swoją część potrawy.
- Sam nie wiem... Chyba nie braliśmy niczego, by móc zostać na noc - przyznał, spoglądając na Jonathana, przy okazji ignorując tekst Cody'ego. - Musimy coś jeszcze przenosić dzisiaj? - leków nie musiał już brać, więc chociaż tyle mieli spokoju. A rana nie groziła otwarciem już więcej. Kwestia bardziej była taka, czy zasadniczo Jonathan chciał pozostawać tutaj na noc.
Chociaż wizja pozostania sam na sam z Jace'em w jednym pomieszczeniu... zawsze mogła poczekać, jeśli wymagała sytuacja tego.
Jednakże nim mieli zostać tutaj lub odejść, zostawała jeszcze jedna kwestia do rozwiązania. I zamierzał ją poruszyć po zakończeniu posiłku, nie chcąc tym samym niwelować chęci Jace'a względem polepszenia relacji.
- Zasadniczo, jeszcze coś bym miał dla was - powiedział, sięgając po torbę, by podarować im zakupione wcześniej przedmioty.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Everettów
Czw Wrz 29, 2022 12:50 pm
"Nie ośmielisz się."
Zaśmiał się cicho, zwracając w jego stronę, by przesunąć palcami po jego policzku z wypisanym na twarzy rozbawieniem.
Tylko zgaduję, co ci bardziej podpadnie. Tak na przyszłość — powtórzył jego słowa, zadowolony z samego siebie i tego jak sprawnie udało mu się wszystko obrócić. Powoli zaczynał się uczyć. Nawet Zack zachichotał cicho pod nosem, zaraz poważniejąc jakby nigdy nic.
Joahim nie miał do dodania w temacie już nic więcej, kiwając jedynie głową z wyraźną satysfakcją. Rosaline skakała pomiędzy nimi wzrokiem z wyraźnym zaciekawieniem, choć nie do końca nadążała za tym co się dzieje, zajęta w międzyczasie bawieniem się serwetką.
Jonathan zablokował sprawnie rękę Shane'a, unosząc ją go góry, by pocałować jej wierzch, zaraz rzucając mu szeroki uśmiech. To wszystko bawiło go, dużo mocniej niż powinno. Nawet jeśli naprawdę był wdzięczny, że Kassir chciał na siebie przyjąć wywód Rosaline. Sam słyszał go zdecydowanie zbyt wiele razy.
"Musimy coś jeszcze przenosić dzisiaj?"
Teoretycznie nie, ale dobrze by było przewieźć resztę pudeł, skoro i tak mam dzisiaj wolne — zwrócił się w stronę rodziców, unosząc kąciki ust w przepraszającym uśmiechu — posiedzimy pewnie jeszcze kilka godzin i pojedziemy to ogarniać. Nie chcę wam blokować cały czas samochodu.
Na razie i tak kompletnie go nie potrzebujemy, nie przejmuj się. Gdybyśmy czegoś potrzebowali, damy ci znać. Co nie zmienia faktu, że przydałoby ci się własne auto... — jego ojciec wyraźnie się zastanowił, od razu naciskając u Everetta ostrzegawczy przycisk.
Pewnie jakieś kupimy, prawda Shane? — obrócił się szybko w jego kierunku, kładąc rękę na jego nodze. Zdecydowanie nie chciał, by jego rodzina narażała się ze względu na niego, na kolejne koszta — nie potrzebujemy, nie wiadomo czego, więc wezmę na niego jakiś mniejszy kredyt czy coś.
Całe szczęście, Kassir zaraz wstał po torbę, skutecznie przekierowując ich uwagę na podarunki. Rodzice przyjęli swoje z wyraźnym zadowoleniem. Joahim od razu ruszył do kuchni, pytając, kto chce przetestować otrzymaną kawę, Molly podążyła więc za nim, by wszystko przygotować, całując wcześniej w podzięce Shane'a w policzek.
Bliźniaki od razu zaczęły skakać dookoła, drąc się na cały regulator, obejmując na zmianę Shane'a i Jonathana, nim pobiegły pędem do pokoju. Nawet Rosaline zaczerwieniła się z ekscytacji jeszcze mocniej i przytuliła do siebie mocno swój prezent, nieśmiało dotykając dłoni Kassira w formie własnego podziękowania, nim schowała się za bratem, mówiąc coś cicho do swojej nowej zabawki.
... chcesz zobaczyć mój stary pokój? Dopóki jeszcze nie zmienił się w składzik — zażartował, głaszcząc siostrę po głowie.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach