Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Słowika
Nie Lis 29, 2020 2:54 am
First topic message reminder :

Mieszkanie Słowika


Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Słowika
Nie Kwi 04, 2021 2:32 am
  "Pewnie krzyczałbyś najgłośniej z nich wszystkich."
  Oj Shane, Shane. Tak bardzo się podkładać?
  — Och tak, zdecydowanie. Mam w końcu doskonale wytrenowane gardło i niezwykle donośny głos — powiedział w najbardziej pozbawiony niewinności sposób jaki tylko się dało zaraz zresztą otwierając pysk by pokazać mu język. Zaraz wykrzywił jednak usta w szczerym uśmiechu.
  — No ja myślę. Pierwszy do krzyczenia, pierwszy do odbierania autografów — podniósł rękę machając przez chwilę palcem wskazującym w powietrzu jakby dla podkreślenia własnych słów. Przy kolejnejw wypowiedzi natomiast, wzruszył nieznacznie ramionami.
  — Myślę, że już to robią tylko tego nie dostrzegasz. Mam wrażenie, że jesteś jednocześnie mega spostrzegawczy, jak i kompletnie ślepy — rozłożył się wygodniej na kanapie, przyglądając mu się z uniesioną nieznacznie brwią.
  — Jesteś przystojny Shane, pewnie niejedna laska jak wchodzisz do niej do mieszkania ze słowami "Dzień dobry, jestem elektrykiem" ma już na wstępie wodospad między nogami i marzy jej się, żeby w tym wodospadzie znalazł się jakiś węgorz. Nie przeszkadzałoby im pewnie nawet gdybyś kopnął je prądem — wyrzucał z siebie kolejne słowa, celowo ubierając je w taki sposób, by nieco sprowokować i podrażnić siedzącego naprzeciwko niego chłopaka, który momentami był po prostu aż nazbyt grzeczny w swoim zachowaniu.
  "Gościa, hm?"
  Szczerze mówiąc, nawet sam Słowik nie do końca zgadzał się z tym zwrotem, gdy chodziło o Shane'a. Może i nie mieszkali ze sobą, ale jego obecność tu była równie naturalna co jego kota. Pojawiał się kiedy chciał, znikał kiedy chciał. Mógł chodzić absolutnie wszędzie, zrzucać mu szklanki ze stołów, przeszukiwać szafki, a on i tak by się nie zdenerwował. Nie po tym wszystkim co dla niego robił.
  — Specjalnego gościa. Prawdziwego VIPa. Jedynego w swoim rodzaju — wyszczerzył się, nie potrafiąc znaleźć odpowiedniego słowa, które opisałoby siedzącego obok niego mężczyznę. Musiał więc pogodzić się z tymi głupimi zwrotami.
  — No wiem, myślisz że czemu niektórzy noszą okulary? Bo patrzą zbyt intensywnie — pstryknął palcami zdrowej dłoni, zaraz puszczając mu oko. Taki był dziś cwany i wygadany. Pokiwał głową na wspomnienie o limicie i skupił się na ekranie, zsuwając nieco niżej po oparciu kanapy w dół.
  — W sumie nie. Nie wiem czemu, ale myślałem że za wszystko odpowiedzialna będzie jego dziewczyna, tymczasem wykorkowała. Jakoś przyzwyczaiłem się do tego, że reżyserowie uwielbiają łamać serca swoim oglądającym, ale tym razem wykonanie było nieco mniej oczywiste niż zazwyczaj — ściągnął brwi, samemu dając sobie nieco czasu na analizę. Dopiero słowa o oponie sprawiły, że zaśmiał się krótko, kręcąc na boki głową.
  — Nie, nie, bez szans. Zresztą starczy już telewizora na dziś — akurat. Każdy kto go znał, doskonale wiedział ze Słowik potrafił spędzić przed Netflixem cały dzień i całą noc. Może niekoniecznie przy filmie o morderczej oponie, ale nadal.
  — Napiłbym się czegoś — wymruczał, machając leniwie nogą w powietrzu. I zdecydowanie nie miał na myśli kolejnej kawy. Westchnął cicho i zamknął oczy, zakładając w miarę możliwości ręce na klatce piersiowej. Jakby nie patrzeć, to cholerne ramię dość mocno dawało mu w kość.
  — Powinienem zrobić pranie — stwierdził nagle ni z tego, ni z owego. Rzecz jasna zamiast się podnieść, przewalił się jedynie w bok i uwalił głowę na oparciu kanapy — ale mogę to zrobić jutro, nie?
  Ewentualnie za tydzień. Za tydzień też brzmiało dobrze.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Słowika
Sro Kwi 07, 2021 10:28 pm
Schował twarz w dłoniach, przechylając się przy tym do przodu. Sprawiał wrażenie lekko podłamanego. Tylko nie do końca dało się powiedzieć czym - słowami Słowika czy faktem, że sam wywołał owy ciąg zachowania. Uważanie na swoje słowa i przemyślenie ich - powinien bardziej zainteresować się owymi tematykami nim zechciałby się podjąć potyczek słownych. I mieć w pamięci o wiele więcej rzeczy na raz.
- Ogranicz ilość oglądanego porno, proszę - powiedział w końcu. - To co mówisz, jest całkiem realne, ale zobacz w drugą stronę, gdy pada owa propozycja od dwa razy starszej od siebie kobiety. I to mężatki.
Wypuścił powietrze z płuc, nie mogąc znaleźć w umyśle odpowiedzi na słowa przyjaciela.
- Masz wobec mnie zbyt dziwne wyobrażenia pod takimi tematami  - dodał jeszcze. - Miej litość. Przyznaję się do porażki. Tym razem - Kassir wywiesił białą flagę, ogłaszając przy tym wygraną młodszego z nich pod względem rozmowy. Gdyby mógł, nawet specjalnie by pomachał, byleby szybciej zyskać spokój. A potem zwinąłby się w kłębek do jakiegoś kąta, by w samotności zaakceptować jego słowa.
Przewrócił oczami, przy okazji masując kciukiem przedramię. Gest wywoływał bardziej ból niż komfort, ale nie sprawiło to, że przerwał przez czas zastanawiania się nad kolejnymi słowami czarnowłosego.
- Jakikolwiek tytuł mi nie nadasz, zawsze będę tym, który władował ci się do mieszkania bez słowa  - stwierdził w końcu, lekko wzruszając ramionami. - Brakuje mi ładnej mowy, by stworzyć z tego szlachetny tytuł. Obejdzie się bez.
Czas płynął, a oni koniec końców obejrzeli całość dzieła. Tematyka filmu została pokrótce oceniona, przez co temat powoli został spychany na drugi plan. Analizować dogłębnie nie chciał, przez co głównie pokiwał głową na wypowiedziane słowa, przytakując.
Chociaż film o oponie brzmiał tak kusząco... ale odsunął w myślach tematykę tego oraz własnych umiejętności względem wyborów dzieł.
- Tak, tak, księżniczko - z pewnością odrzucał fakt, że Słowik mógł mieć dość oglądania, ale uznał, że nie będzie narzucać się mu woli pod tym względem. Bardziej miał na oku fakt, żeby chłopak odpoczął i poświęcił na to jak najwięcej czasu.
- Najwyżej to powinieneś się położyć i kurować - powiedział Kassir w odpowiedzi. - I zero picia, póki jesteś na lekach - uprzedził go, próbując zarazem mieć w sobie chociaż cień nadziei na to, że uda się mu wybić z głowy chęci  odnoszące się do sięgnięcia po alkohol. - To wcale nie pomoże ci szybciej pozbyć się  uszkodzenia.
Wstał z kanapy, po czym wyciągnął ręce przed siebie, przeciągając się leniwie. Gdy odczuł, że jego kończyny trochę rozgrzały się. Zraniona dłoń nie pozwalała o sobie zapomnieć, ale w tym przypadku było niemalże o niebo lepiej niż w momencie, gdy w swojej głupocie próbował ją użyć jako zdrową.
- Zbieraj siły. Liczę na to, że będziesz w szczytowej formie na naszej randce - powiedział. - Nastawię Ci to prawie i wrócę do ogarnięcia trochę tego miejsca. Wolałbym nie zastać tu domowej hodowli pająków - wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Wrzucę ci pranie do pralki - i tak miał w planach trochę więcej rzeczy do zrobienia.
Dlatego też pozostawił go tutaj samego sobie. Bez słuchania się zarazem ewentualnych protestów - czyli robił to co przeważnie - przeszedł do ogarnięcia zapowiedzianego obowiązku domowego oraz innych, które uznał, że zdałoby sie zrobić. Nie było tego wiele, też przez niesprawność postanowił nie szaleć, ale efekt końcowej pracy był dla niego zadowalający.
Po tym wszystkim upewnił się głównie, że jego interweniowanie nie jest potrzebne, nim rzucił w powietrze hasłem jakim było pożegnanie i opuścił miejsce, zabierając ze sobą śmieci, by wyrzucić je gdzieś po drodze.

z/t x2
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Słowika
Nie Paź 31, 2021 10:52 pm
HALLOWEEN
Impreza rozpoczyna się o 20.

____________

Spoiler:

  Mimo usilnych prób nie udało mu się namówić Axela na żaden dziwny strój. I choć pewnie naciskałby dalej, musiał się poddać, gdy blondyn wyciągnął go w końcu z mieszkania i zamknął na zewnątrz, na dobre piętnaście minut.
  — Nadal nie wierzę, że wywaliłeś mnie z mojego własnego domu — burknął urażony, poprawiając mu włosy. Blondyn prychnął jedynie z rozbawieniem, nawet jeśli odbiło się ono tylko w jego obecnie czerwonych oczach. Soczewki, wydłużone kły i garnitur były jedynymi elementami jego Halloweenowego ubioru.
  — Przynajmniej nie muszę ci robić cieni pod oczami po ostatnich pięciu dniach ciągłych zmian i krótkiego snu.
  — Ha. Ha.
  Sam założył czarne spodnie, białą koszulę, czarny krawat i czerwony płaszcz. Czarna peruka przypominała nieco jego dawne naturalne włosy, choć wystylizował ją na masę odstających kosmyków, idealnie zgrywających się z czarnymi lisimi uszami. Udało mu się nawet dorwać ogon, który nieustannie ruszał się na boki. Po nieco dłuższej walce ze złotymi soczewkami i robieniem sobie na oczach makijażu, na wzór Xiao z Genshina, był gotowy. Axel zmierzył go wzrokiem od góry do dołu, gdy tylko wyszedł z łazienki.
  — Wyglądasz jak furras.
  — Skąd ty w ogóle znasz takie wyrażenia? Poza tym jestem lisem, a nie jakimś furrasem, duh. I możesz udawać, ale i tak wiem, że ci się podoba. Patrz, nawet ogon mi się rusza — odwrócił się tyłem, patrząc na niego przez ramię z wyraźnym rozbawieniem.
  — Nie będę pytać, ile kosztowało cię przygotowanie tej imprezy.
  — Zdecydowanie nie pytaj.
  Mierzyli się przez chwilę w milczeniu wzrokiem. Panująca cisza była aż nazbyt wymownym komentarzem w podobnej sytuacji.
  — Tak czy inaczej, rozstawiłem jedzenie na stole.
  — Dzięki — uśmiechnął się i zaraz po raz kolejny tego dnia usiadł na blacie, wysyłając kilka smsów.
  — Kogo tak właściwie zaprosiłeś?
  — Kogo?
  — ... zrobiłeś jakąś listę, prawda?
  — No... — zawahał się przez chwilę, przeklikując kilka rzeczy w telefonie nim uniósł go powoli do góry, pokazując aktualnie otwartą stronę — zrobiłem otwarte wydarzenie na fejsie.
  Wpatrywał się z nieznacznym zakłopotaniem w blondyna, który nie odzywał się ani słowem. I choć pomarańczowe LEDowe światła w pomieszczeniu od czasu do czasu zmieniały kolor, mógłby przysiąc, że Axel zbladł.
  — Ja pierdolę.
  — No co? Nie pamiętam aż tak dobrze wszystkich ludzi, z którymi rozmawiam.
  — Nawet nie myśl, że pozwolę ci u siebie mieszkać, jak rozniosą ci mieszkanie.
  — Nie rozniosą. Zresztą i tak mi pozwolisz.
  Doskonale wiedział, że uniesiony środkowy palec Axela, choć mógł wydawać się negatywną odpowiedzią, w rzeczywistości był zwyczajną niemocją potwierdzającą słowa Nixona. Spojrzał krótko na zegarek.
  Wybiła dwudziesta. Imprezę czas zacząć!

_________________

IMPREZA HALLOWEENOWA MA CHARAKTER OTWARTY!
Mile widziane stroje wszelkiego rodzaju, ograniczeń wiekowych brak. Nie musicie znać Słowika, ale w internecie opublikował ogłoszenie jako Lay. Nie ma kolejki, jeśli się do kogoś zwracacie — pogrubiajcie nick wymienionej osoby, łatwiej będzie się połapać. BAWCIE SIĘ DOBRZE.
Bazyliszek
Bazyliszek
The Fox Lagopus
Re: Mieszkanie Słowika
Wto Lis 02, 2021 7:36 pm
ubiór + białe soczewki, zielone dready świecą.


Impreza Halloweenowa. Nie wierzył. To nie mogło się dziać naprawdę, było mało prawdopodobne, że ktoś go zaprosi, liczył raczej na halloweenowy stream. Nie musiał kombinować ze strojem, wyciągnął pierwszy lepszy z szafy, założył białe buty na wysokiej platformie i pognał jak ta sarna. W sumie raczej jak nowonarodzony jelonek, bo na wstępie się wywalił. Zapowiada się nieźle.
Jakimś cudem jednak dotarł do miejsca, prawie dwa razy wchodząc pod samochód, bo daydreaming, 3 razy dostając propozycję kasy za numerek, co go nie kusiło, biorąc pod uwagę jego brak doświadczenia i wygląd menela i meneliny jednej z par, która go chciała dorwać. Trochę śmieszno, trochę straszno. I raz...
Biegł co tchu, uciekając przed wielkim potworem, zwanym też chihuahuą, który agresywnie zaczął szczekać. Bazyliszek bał się, że to agresywne stworzenie go pogryzie, wszczepi mu zębiskami wściekliznę i następnie umrze śmiercią tragiczną, będąc czymś na poziomie zombie. Zapomniał jednak, że psisko pozostało ze swoją właścicielką, więc zagrożenie dawno minęło. Nie, on musiał się wtarabanić prawie ze drzwiami do mieszkania Słowika.
Tym razem Ollie sam nie ucierpiał, drzwi też przeżyły, bo jednak zdołał je w ostatniej sekundzie otworzyć.
Cześć – pomachał ręką do Słowika, aby po chwili stanąć jak wryty, widząc jego przebranie.
Teraz musiało ci zbraknąć języka w gębie?
Dla niego chodziłbym w stroju pokojówki 24/7, w kocich uszkach i z obrożą...
A co z Lark?
I tak sobie toczył we łbie ten monolog.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Mieszkanie Słowika
Wto Lis 02, 2021 11:48 pm
  Gdyby został zaproszenie na imprezę od jakiegoś losowego znajomego zapewne wymyślił pierwszą lepszą wymówkę, całkowicie wykręcając się z udziału w czymś takim, ale zdecydowanie nie mógł przegapić nocy halloweenowej organizowanej przez jego brata. Obowiązkowo musiał przeszukać swoje ubrania i znaleźć rzeczy nadające się do przebrania. Ostatecznie zdecydował się na ciemne spodnie z paskiem i ciemnoczerwoną koszulę. Dwa dłuższe białe pasma z przodu odznaczały się na ciemnej, krótkiej peruce. Udało mu się nawet wygrzebać biało czarne, wilcze uszy i czerwoną obrożę, która zdecydowanie nie była nigdy przeznaczona dla psa. Jedno okno za sprawą soczewki zmieniło kolor na czarny, zaś drugie na czerwony. Przejechał językiem po wydłużonych górnych kłach, sprawdzających ich przyczepność. Delikatny makijaż oczu poprzedził wyjście z mieszkania.
  Zatrzymał się raptownie przy wejściu, kiedy po przekroczeniu progu mieszkania został powitany przez niespodziewany śmiech. Brwi uniosły się, gdy po sekundzie zorientował się, że patrzy na kościotrupa. No ładnie, Słowik wystawił pomocnika do witania gości, zamiast samemu czekać przynajmniej na swojego najlepszego brata. Lezard parsknął cicho pod nosem.
  Szybko wypatrzył Słowika, chociaż chwilę zajęło mu upewnienie się, że patrzy na właściwą osobę. Nawet jeśli widział jego twarz przez większość życia (a nawet całe, jeśli liczyć to, że jego była niemalże identyczna), to strój i makijaż sprawiły, że zawahał się przed podejściem. Co jak co, ale nie zamierzał najpierw podbijać do innych osób przed przywitaniem się z bratem i poznaniem osoby, którą chciał mu przedstawić.
  — Świetnie wyglądasz! O rety, naprawdę odwaliłeś kawał niezłej roboty, masę czasu musiało ci zabrać ogarnięcie mieszkania i… — głośne miauknięcie sprowadziło jego wzrok na dół, na ocierające się o niego kota. Przez twarz chłopaka przemknęło rozbawienie zmieszane z zaskoczeniem — i kota. Nawet jego nie oszczędziłeś — zaśmiał się, kucając, by pogłaskać sierściucha po głowie, gdzie było najmniejsze ryzyko ewentualnego rozmazania farby. Wstał, gdy tylko kot wypatrzył nowy obiekt zainteresowania i uciekł, nie patrząc nawet na dłoń wiszącą w powietrzu gotową wymizianie go. Zdradliwa bestia.
  — Stawiam dolara, że to nie jego chciałeś mi przedstawić. Więc?
  Cóż, ciekawość brała w górę.
Lark
Lark
The Fox Vicarius / Littoralis
Re: Mieszkanie Słowika
Czw Lis 04, 2021 12:05 am
Halloween Time!
Lark ostatnio nie mogła marudzić na nadmiar wolnego czasu, dlatego też zaproszenie i wizja rozerwania się na imprezie Halloweenowej nie była taka zła. Leżała więc na łóżku intensywnie myśląc jak się ubrać na taką okoliczność i nagle BOOM, olśnienie. Od długiego czasu nie miała okazji wyciągnąć pewnego zestawu z szafy. Miała do tego stroju pewien sentyment. Głównie dlatego, że część tego przebrania miała być jej znakiem rozpoznawczym od czasu jak Lisy zaczęły się maskować. Oczywiście było to zanim pojawił się zamysł wilka. No! Szybko wskoczyła w ubrania, pobawiła się makijażem, maskując nawet bliznę przy oku, ot tak bardziej dla sportu niż z jakiejkolwiek potrzeby. Upięła włosy, by przypadkiem nie wystawały spod "welonu" i w sumie była gotowa do drogi. Oh! Tak. Wyciągnęła jeszcze z "arsenału" główny rekwizyt i mogła wychodzić, zabezpieczając jeszcze ostrze specjalną zaślepką. Po drodze jeszcze zaopatrzyła się w skrzynie piwa, tak głupio w końcu było pojawić się na imprezie z pustymi rączkami prawda? Dokładnie.
Wpadła do domu jak do siebie, nieco bardziej stawiając na przyzwyczajenie niż jakąkolwiek kulturę osobistą, nucąc radośnie pod nosem . Szkielet stróżujący nie był żadnym problemem, ale spadający pająk, sprawił że odruchowo odchyliła się w tył, o mały włos nie upuszczając skrzynki, którą trzymała w rękach!
- Zabiję... - mruknęła pod nosem uśmiechając się lekko. Będzie musiała zapewne uważać, pomimo posiadania maski. Królik zasłaniał tylko górną część twarzy i nos. Od razu jak gdyby nigdy nic, zostawiła skrzynię alkoholu w kuchni, by później namierzyć wzrokiem głównego winnego tej imprezy, Oparła siekierę na ramieniu i wesoło, niemal podskakując znalazła się przy grupie jaka zdążyła się już zebrać. Niektóre twarze znała, nawet jeśli były zazwyczaj zakryte. Jednak dziś byli tutaj by się po prostu zabawić!
- Yo! - Wyszczerzyła ząbki, by zaraz spojrzeć na Słowika - Muszę przyznać panie Lay, że zapraszając... WSZYSTKICH wykazał się PAN wielką odwagą... albo głupotą. - Zaśmiała się szczerze. Fajnie było tak czasami wyjść z domu!
Kevlar
Kevlar
The Jackal Canis Lupaster
Re: Mieszkanie Słowika
Czw Lis 04, 2021 10:26 am
_______________

Uwielbiał Halloween z prostej przyczyny- darmowe lizaki. Oraz fakt, że w całym mieście organizowano różnego rodzaju eventy; czy to większe czy mniejsze, ale wybór był taki, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
I tak też było w tym roku.
Nie jaki Lay ogłosił się wszem i wobec, że organizuje otwartą imprezę dla wszystkich. A skoro żadne tajemne listy i hasła nie były potrzebne Kris od razu zapisał adres i godzinę.
I takim oto sposobem stał teraz w progu mieszkania trzymając w ręku sporej wielkości pudełko, które było wypełnione po brzegi ciasteczkami z niespodzianką. Poprawił opadające mu na twarz macki i pewnym krokiem wszedł do środka. Czy zachowywał się jakby to miejsce należało do niego? Zdecydowanie tak.
"Joł ludziska! Kalmar przybył i ma dla was pyszną niespodziankę!" zdjął wieko z pudełka i ustawił je na stole samemu łapiąc za jedno z okrągłych ciastek.
Jokey
Jokey
The Fox Mischievous Trickster
Re: Mieszkanie Słowika
Czw Lis 04, 2021 11:56 pm
  Halloween, halloween, halloween~! Nie był zajęty. W swoim życiu miał nawet zbyt wiele wolnego, gdyby ktoś się go pytał. Praca jako barista nie była najbardziej zajmująca, a jego... nocne poszukiwania ofiar do znęcania się nad nimi psychicznie, nie były jeszcze bardzo owocne. Pracował nad tym, aż w końcu nastało święto, jakie w nazwie wręcz miało "psikus". I kto jak kto, ale Jokey i psikusy? Była to relacja nierozłączna. Miłość od pierwszego wejrzenia, powiedziałyby osoby wierzące w takie bzdury. Sam preferował typową cielesność. Psikusy i Jokey więc? Byli bardzo dobrymi kochankami.
   Po ustaleniu już jednak, że tak, definitywnie zamierza się bawić w te święta, był drugi etap. Wybór stroju. I... nie był zbyt oryginalny. Bo kto lepszy, od pana Dyni? W sumie to wielu. Ale to właśnie dynia rzuciła mu się w oczy, i to właśnie ją chciał zarzucić na głowę. Do tego ubiór niczym z lat... dawnych, bo z historii nigdy Jokey dobry nie był, i podręczna latarnia ze świecą! Tylko świeca była na baterię. W końcu safety first, szczególnie kiedy odkrył kolejną ważną część imprezy halloweenowej!
  Samą imprezę. Bo miał wszystko, tylko nie przyjaciół. Na szczęście, jak się okazało? Nie trzeba było mieć. Losowe otwarte zaproszenie na imprezę i Jokey już przebrany stał pod drzwiami organizatora. Były jednak rzeczy, jakie trzeba było w gości przynosić. Wypadało. Co przyniósł Jokey? Własnoręcznie pieczone ciasto dyniowe. Niech przebiją to. Pewnie nie przebiją. To też, wyprostowany z dynią na głowie i kapeluszem na dyni, wszedł do środka. Szkielet krzyknął mu w twarz. Chłopak nie drgnął. Uniósł tylko trochę blachę z pieczonym ciastem.
  — Chcesz? — zapytał ozdoby, nim z racji braku odpowiedzi ruszył dalej. I spadł mu kapelusz przywalając o framugę. Hmm... faktycznie był dość wysoki z tym wszystkim. Musiał uważać. Balansując ciasto w jednej rączce, schylił się po kapelusz i złapał go drugą. Założył i otrzepał z kurzu, nim... rozejrzał się. Byli ludzi. Głównie wszyscy razem, w 1 miejscu. Hmmmmm... jedli już ciasteczka. Fine. Jego ciasto będzie potem. Skierował się więc, aby odstawić je gdzieś na stole. Lub w kuchni jak tam nie było miejsca. Lub... gdzieś. Udało mu się znaleźć kawałek na stole, to też tam zostawił całą blachę ciasta. Złapał za swoją przyczepioną do pasa lampę i uniósł ją. Zapalił pstryczkiem w niej światełko, nim podszedł do całej grupki bo była tylko jedna. Nie powiedział jednak nic. Bawiąc się. Będąc cichym. I patrząc tylko na nich swoją dyniową twarzą, przyświecając lampą twarz osoby obok, którą była akurat... Lark. Nie żeby faktycznie wiedział kto kim jest. Rozpoznawanie ledwo znanych ludzi nie było proste, kiedy Ci się przebrali. Nie było to też jednak istotne. Oby... inaczej jeszcze wkurzy kogoś, kogo nie powinien. Tehehe~
Vi
Vi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Słowika
Pią Lis 05, 2021 6:08 pm
strój + makijaż i skórzana czarna kurtka

O Imprezie Halloweenowej dowiedział się przez Social Media, a dokładniej mówiąc przez Facebooka przez kogoś o nazwie Lay. Nie spodziewał się, że ktoś odważy się organizować na tle publicznym, a jednak ktoś się odważył. Na początku bez żadnego zainteresowania przeczytał to ogłoszenie, a później sprawdził kto mniej więcej weźmie w tym udział. W większości osób nie kojarzył, ale jedna osoba, rzuciła mu się w oczy, która deklarowała swoim przyjściem. Związku z tym to był dobry moment, aby się do niego odezwać i przy okazji odświeżyć znajomość, która zaczęła kroczyć ku zapomnieniu albo zakurzeniu. Odezwał się do niego na komunikatorze, czy wybiorą się razem i gdzie dokładnie się spotkają. Pisanie tego było dla Vi trochę ciężkie, bo nie zadawał takich pytań i czy spotkają się od razu, zazwyczaj przybywał sam na wyznaczone wcześniej miejsce spotkania. Całe szczęście, że wszystko zostało rozpatrzone pozytywnie.

Stroju na przebranie nie miał zaplanowanego, podszedł do tego z takim podejściem, że przebierze w to co wpadnie mu w ręce, więc przed samym wydarzeniem długie wieczory poświęcił na chodzeniu po lumpeksach, aby znaleźć coś w gotyckim stylu. W rezultacie znalazł czarną z falbanami przy kołnierzu i dłuższymi zwężanymi mankietami koszulę, do tego ozdobną kamizelkę, skórzane spodnie z srebrnymi dodatkami – wszystko tego samego koloru co koszula. A butów nie musiał szukać, bo posiadał czarne bojówki, w prawdzie już trochę znoszone, ale zawsze coś. Losowo wypadło, że przebrał się za gotyckiego wampira. Makijaż zrobił z tutoriali używając najtańszych kosmetyków i dbając o najmniejszy szczegół, aby wyglądało to bardzo dobrze jak na przyjęcie innej roli na jedną noc.  Użył trochę rozświetlacza, oko potraktować czarną kredką, aby je podkreślić, a usta czerwonym pigmentem. Natomiast włosy zostawił w małym nieładzie. Dobrze, że obecny kolor jaki miał na głowie – morski – już trochę zrobił się ciemniejszy, bo pasowały do tego przebrania. Dodatkowo założył czarną skórzaną kurtkę, bo na koszulę i kamizelkę było za chłodno.

Potem w takiej odsłonie wyszedł na spotkanie z Carterem, którzy podszedł po niego, a potem udali się do wskazanego adresu, pod którym znajdowała się impreza. Po dotarciu na miejsce spotkało ich śmiech kościotrupa, na przywitanie, a potem coś leciało z góry, ale zdążył zrobić unik i to coś wylądowało na jego ramieniu, co potem się okazało, że to gumowa pajęczyna, spoczywa teraz na jego ramieniu. Na samo takiego rodzaju przywitanie, tylko westchnął, a potem dosięgnął klamki i wszedł do środka. W wewnątrz już było parę osób, które przyszły również na to wydarzenie. Przystanął w ustronnym miejscu, przy okazji czekając na reakcję Cartera.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Słowika
Sob Lis 06, 2021 11:15 pm
To nie była jego wina, że przybył trochę później. Zdecydowanie nie. Odkąd komunikacja miejska została pozbawiona jednego autobusu - którego najwyraźniej nie spieszyła się, by odnaleźć - plan rozkładu jazdy dawał o wiele bardziej do pytania niż normalnie. Lecz jednak takie utrudnienia były zbyt małe, by przekonać go do tego, że lepiej spędzić czas przed komputerem niż na imprezie kumpla. Zdecydowanie nie mógł tego odpuścić. Główną motywacją było to, kim był gospodarz zabawy, ale... trochę go zastanawiało, czy na serio zamierzał dotrzymać słowa.
Nie miał pojęcia jak bardzo mogła umierać jego kreatywność, gdy sam decydował o stroju. W swojej twórczej inwencji postanowił ubrać się całkowicie na czarno - spodnie, glany, bluza sięgająca mu do nadgarstków. Do tego kaptur w tym samym kolorze, będący zapięty na złotawo-brązową ozdobę. Czerwona pomada była rozmazana przy lewym kąciku ust, mając imitować swoim wyglądem krew. Lekko pomalowane oczy w czarno-złoto-czerwony odcień miały podkreślać wybrany przez niego kolor soczewek - szkarłatny kolor. Do tego jeszcze pomalowane na czarno paznokcie u rąk i dwa czarne, i zarazem małe rogi na głowie. Włosy były rozpuszczone, będące częściowo skryte pod ubranym kapturem.
Ale uznał, że nie musiało być aż tak źle. Nikt nie zaczął przesadnie interesować się jego wyborem, komentując brak gustu. Z taką myślą pojawił się pod drzwiami, by niedługo potem - już po wpuszczeniu go - zainteresować się nie tylko gośćmi, co i stworzonymi dekoracjami.
Nim jednak miał to zrobić, miał co innego na głowie. Cel pierwszy - Słowik. Namierzyć go i zaczepić, a potem zagadać, gdy mu się udało.
- Robi wrażenie. I mieszkanie, i twój strój - rzucił na przywitanie, uśmiechając się nieznacznie. - Starałem się przybyć najszybciej jak potrafiłem... - rzucił jeszcze, uświadamiając sobie, że zebrał się już niemały tłumek. - ... no, ale jestem.
Zaczęło przy okazji mu się nasuwać inne pytanie - znał tutaj kogoś innego? Musiał sam przyznać sobie, że rzucenie pobieżnie wzrokiem na najbliższe osoby w niczym mu nie pomogło. Za dobre przebrania.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Słowika
Nie Lis 07, 2021 3:58 am
  Słowik nawet nie zamierzał ruszać się do drzwi, zbyt mocno zadowolony ze swoich planów jak i całego ustawienia. Chociaż na pewno nie spodziewałby się, że akurat Bazyliszek będzie pierwszą osobą na jego imprezie. To ci niespodzianka. Uśmiechnął się do niego, nalewając sobie akurat piwa do czerwonego, plastikowego kubka i zaraz machnął butelką.
  — Siema, ludzie jeszcze się zbierają, ale gdybyś był głodny czy coś to wszystko jest na stole. Ewentualnie blacie w kuchni — puścił mu oko, zaraz wskazując na wszystko ręką, w której trzymał kubek. I zaraz go zresztą stracił.
  — Impreza jeszcze dobrze się nie rozkręciła — Axel spojrzał na niego ze znużeniem, zabierając plastik z dala od niego.
  — To co mam pić, sok?
  — Świetny pomysł.
  — To nie był...
  Nim mógł dodać coś więcej, Axel nalewał już soku pomarańczowego do kubka, zaraz wciskając go Słowikowi. Ten drugi z kolei postawił na barku, nieszczególnie się przejmując, że raczej mało kto sięgał po podobne opuszczone przedmioty na imprezie. I tak większość alkoholu pewnie pójdzie po wszystkim do zlewu.
  Słowik zdążył już przejść w inne miejsce wyraźnie obrażony, popijając ponuro sok, nim jego brat nie wyrósł mu praktycznie przed nosem. Obrócił się w jego stronę i przełknął wszystko, co miał w ustach, zaraz patrząc na podlizującego się kota.
  — Zdradziecki szczur — skomentował jedynie, nieszczególnie przyłączając się do śmiechu czy dziękując za komplementy. Jakby nie patrzeć, nawet jeśli na swój sposób wyciągał do niego dłoń, zapraszając go na imprezę, pamiętał ich ostatnie spotkanie. Jak i fakt, że obecnie w jego towarzystwie czuł się jak przy kompletnie obcej osobie.
  — No nawet byś wygrał, chociaż nie wiem, czy noszę przy sobie takie drobniaki — rozejrzał się w poszukiwaniu Axela, co powinno być banalnie proste. A jednak blondyn miał zadziwiający talent do znikania, gdy go potrzebował.
  — ... — milczenie wyraźnie się przedłużało, nim wyciągnął w końcu komórkę, wysyłając krótkiego SMS-a.

Słowik
Gdzie ty jesteś i jakim cudem znikasz w moim mieszkaniu?

Axel
Lata wprawy.

  Przewrócił oczami i uniósł kubek do ust, przenosząc wzrok z powrotem na Ivo.
  — Na razie spierdolił, musisz poczekać. W tym czasie możesz się świetnie bawić. Jesteś głodny? Chcesz coś do picia? Kurwa, mam nadzieję, że nie wyrzuca mi rzeczy z barku — rzucił nagle w kubek, nim zobaczył nadchodzącą w jego stronę Lark. Momentalnie się wyprostował, odpowiadając na jej uśmiech dokładnie tym samym.
  — Czy to jedna z moich ulubionych osób w mieście? Wierzyć się nie chce. Myślę, że doskonale zdaje sobie pani sprawę, że ryzyko to moje drugie imię. Jak tworzyć wspomnienia to tylko na przypale.
  Dewiza jego życia co nie. Zaraz po tym dostrzegł kolejną nadciągającą osobę i nie mógł się powstrzymać, przed wybuchnięciem śmiechem na głos. Chyba bardziej z odruchu niż faktycznego przemyślenia, złapał brata za ramię i obrócił w odpowiednią stronę.
  — Jezu obczaj tę dojebaną czapkę. Mój kostium totalnie przegrywa. Siema! — i jakby nigdy nic ruszył w stronę Kevlara od razu biorąc jedno ciastko — Możesz je przerzucić na talerz na stole, albo postawić razem z pudełkiem. Z czym w sumie są?
  Ledwo zdążył zająć się jedną osobą, a już pojawiła się druga. W dodatku z wielką blachą ciasta.
  — Rany, jakbym wiedział, że będę mieć takich zajebistych gości, nie zamawiałbym tego wszystkiego w tak dużych ilościach — przyglądał się uważnie kapeluszowi Jokeya, który chyba ledwo trzymał mu się na głowie. Na przybycie kolejnych osób przywitał ich już tylko machaniem. Powoli robiło się już zbyt tłoczno na te personalne podbicia. No, rzecz jasna, dopóki nie zobaczył swojego najlepszego kumpla.
  — Shane! Ale zajebiście wyglądasz — przywitał go, od razu opierając się łokciem o jego bark z szerokim wyszczerzem — spoko, ludzie dopiero się zbierają. Albo zebrali. Cholera wie, ile osób postanowi jeszcze wpaść. Swoją drogą mógłbyś tak chodzić na co dzień, pasuje ci. Make-up też masz fajny.
  Machnął ręką od góry do dołu, pokazując tym samym na jego ubraniowy zestaw.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Mieszkanie Słowika
Wto Lis 09, 2021 12:10 am
  — Zdradziecki szczur.
  No ładnie Słowik przywitał swojego brata.
  Choć tym razem nie było to rzucone Lezarda, a do przymilającego się kota. Cóż, zwierzak chyba nie wydawał się tym szczególnie dotknięty, bo już chwilę później odchodził z wysoko podniesionym ogonem.
  Pokręcił przecząco głową na pytania Słowika.
  — Nie i nie, dzięki. Później się czegoś napiję i coś zjem.
  Nie był wielkim znawcą takich wydarzeń, ale w końcu nie po to przyszedł na imprezę swojego brata, żeby od razu dorwać się do picia i napchać się jedzeniem. Zdecydowanie nieco później przyjdzie czas na to, aby skosztować tego, co oferował.
  Przywitał się z Lark, w duchy przyznając jej rację. Lay naprawdę musiał cierpieć na niedobór instynktu samozachowawczego albo być niezwykle odważny, skoro z zabawy Halloweenowej zrobił otwarte zaproszenie. Cholera wie, jaki pokurw mógłby chcieć wykorzystać okazję do zrobienia zamieszania.
  Nie zdążył nawet dobrze zawiesić oczu na ozdobach w mieszkaniu; pociągnięcie za ramię sprawiło, że odwrócił się mimowolnie. Na widok przebrania Kevlara również wybuchnął śmiechem.
  — No myślę, że już na starcie wygrywa wszystkie konkursy na najlelpsze przebranie.
  Zaczęło się pojawiać coraz więcej ludzi, co tylko pokazywało, że wydarzenie na facebooku faktycznie zostało mocno zauważone.
  — To ja może pójdę po picie. Chcecie coś? — zapytał, gdy Słowik przywitał z Shanem.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Słowika
Czw Lis 11, 2021 8:59 pm
  "Nie i nie, dzięki. Później się czegoś napiję i coś zjem."
  Pokiwał głową, nie zamierzając go do niczego zmuszać. Jakby nie patrzeć, nie zamierzał wciskać swoim gościom czegokolwiek na siłę, a tym właśnie w tym momencie był jego brat.
  — Bez kitu. Powinniśmy w sumie zrobić konkurs, chociaż myślę, że jest bezkonkurencyjny. Ciekawe skąd ją w ogóle dorwał, muszę się potem podpytać.
  — Jeśli kiedykolwiek przyjdę i zobaczę cię w czapce kalmara, będziesz sobie szukał nowej podwózki.
  Axel pojawił się znikąd, trzymając w dłoni piwo w szklanej butelce. Jak widać, nie zamierzał korzystać z czerwonych kubków, skupiając się na bardziej kultowej formie. Słowik momentalnie przesunął się w jego stronę, stając naprzeciw niego w takiej odległości, że równie dobrze mógłby go po prostu objąć rękami.
  — Tu jesteś, szukałem cię. Znikanie na takim metrażu powinieneś wpisywać sobie w CV.
  — Zabawne.
  Wyciągnął rękę po alkohol, widząc jak Axel, unosi brew ku górze, odsuwając go w bok. Nic dziwnego, że rudy zmarszczył zaraz nos, patrząc na niego spod przymrużonych powiek.
  — Axel. Jesteśmy na imprezie.
  — Kto jak kto, ale ty codziennie masz imprezę — odpowiedział beznamiętnie, mimo wszystko oddając mu butelkę. Słowik przewrócił tylko oczami w odpowiedzi, podsuwając piwo do ust.
  — Nie będę dziś dużo pił — wymamrotał pod nosem, upijając od razu kilka łyków.
  — Twoje nie będę dużo pił, położyłoby wszystkich gości po godzinie na amen.
  Szturchnął Axela łokciem w bok, kręcąc na boki głową, nim zwrócił się ponownie w stronę Ivo.
  — Ivo, Axel. Axel, Ivo — nie musiał dokładniej tłumaczyć, kim był dla niego drugi Nixon. Ich twarze mówiły w końcu same za siebie. Axel nie odezwał się ani słowem, mierząc go jedynie wzrokiem od góry do dołu.
  — Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do wyglądu, nie dzielicie ze sobą cech charakteru.
  — B a r d z o   ś m i e s z n e .
  Blondyn pokręcił jedynie głową na boki, zaraz wsuwając palce w jego włosy, przeczesując je miarowymi ruchami. Niby głupi ruch, a jednak skutecznie sprawił, że Słowik się zamknął, zerkając jedynie na niego kątem oka i postukując miarowo palcami w butelkę.
Ravn Grønn
Ravn Grønn
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Słowika
Sob Lis 13, 2021 7:28 pm
Nie żeby Ravn był jakoś szczególnie wybitny w wymyślaniu stroju na halloween... przez chwilę nawet było mu to na tyle obojętne, że uznał za wcale nie głupie narzucić na siebie prześcieradło z dziurami na oczy... Z tym, że raczej ciężko by było kogoś poznać pod bezsensownym białym materiałem. Ostatecznie stanęło na dosyć prostym przebraniu... kota.
Kocie uszka znalazły się na głowie chłopaka, a spod paska spodni wystawał koci ogon. Znalazły się też kiełki i soczewki imitujące kocie. Na szyi znalazła się obróżka z dzwoneczkiem, przez co jak szedł cały czas było słychać podzwanianie.
Kiedy ubierał buty koło niego usiadła kotka i zamiauczała- Co? Wyglądamy podobnie?... W sumie ciekawe czy tam będą jakieś zwierzęta... Chociaż nie wiem czy właściciel nie będzie zły jak cię zabiorę.- Uśmiechnął się wesoło- Chociaż może zaryzykujemy? Chcesz?- Wyciągnął ręce w kierunku kotki która wskoczyła i zaczęła się przymilać. Zdecydowanie kotka była jego kochanym zwierzakiem, a więc i dopasowanie stroju pod niż nie było niczym dziwnym. Zabrał ze sobą też małe przekąski na poczęstunek, bo chyba nie wypadło się zjawiać bez niczego.
...
Ostatecznie przyszedł na imprezę gdzie było już sporo osób. Kościotrupy, nietoperze, masa innych ozdób robiła niezły klimat. Większosci osób tu nie poznawał. Ale w sumie nie bardzo go to obchodziło, bo w końcu zawsze można było poznać kogoś w takich miejscach. Podchodząc do grupki uśmiechnał się wesoło szczerząc kiełki- Dobry wieczór, znajdzie się miejsce dla 2 kotów? Ravn jestem, a to Lilan.- Przedstawił się i swoją zwierzącą towarzyszkę. Teraz była chwila prawdy, nie wrzucą nadprogramowego gościa? Miał nadzieję, że nie. Ostatecznie postawił na stoliku pudełko z łakociami by każdy mógł się poczęstować, choć na pewno niektórych zaskoczy ich nietypowy smak, ponieważ ciasteczka zawierały albo kawałki prawdiwej pomarańczy, albo chłodzącą pastę miętową. Ravn lubił nietypowe przekąski, a jeszcze bardzie lubił się nimi dzielić ze światem.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Słowika
Sob Lis 13, 2021 9:28 pm
  No proszę, na miejscu pojawiła się nowa osoba. Wpatrywał się z ciekawością w zwierzaka, zaraz zresztą mierząc chłopaka od góry do dołu wzrokiem. Kot z kotem!
  — Cóż, w opisie było napisane, że wszyscy są zaproszeni, więc kot też jest na miejscu. Zwłaszcza jeśli jest grzeczny i nie będzie się rzucał innym do oczu. W innym wypadku będę go musiał wyprosić. Tak jak wyprosiłbym każdego za bójki. WIĘC PROSZĘ GRZECZNIE SIĘ ZACHOWYWAĆ — podniósł głos na tyle, by bez problemu przetoczył się przez całe mieszkanie. Zaraz po tym spojrzał z zaciekawieniem na postawione smakołyki, nie czekając zbyt długo, by od razu złapać za jedno z ciastek. Tym razem udało mu się trafić na pomarańczę.
  — Ej dobre to. Chcesz? — podsunął ciastko Axelowi, wpatrując się w niego tak intensywnie, że blondyn przewrócił oczami i ugryzł kawałek, zaraz i tak zapijając go piwem. Nie odezwał się ani słowem co nieszczególnie powinno go dziwić.
  Dokończył więc ciastko i oparł się ramieniem o jego bark, raz po raz skacząc wzrokiem po zebranych gościach.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach