▲▼
Dopiero po kilku sekundach zarejestrował fakt, że został mu odebrany kieliszek. Jego spojrzenie przekierowało się na Słowika, ale nie wypowiedział jednak żadnego słowa, które świadczyłyby o proteście. Puste spojrzenie przeskoczyło z przyjaciela na Axela, po czym ponownie na niego samego, by zaraz potem przytaknął niemrawo głową na polecenie.
- Jace... Jace, wstawaj. Wracamy... - głaskał blondyna po policzku, mówiąc do niego. Nachylił się nad nim, kontynuując tą czynność, dopóki nie zareagowałby. Dopiero wtedy odsunąłby się, opierając wygodniej plecami o kanapę, powracając do poprzedniej walki z sennością, która coraz to bardziej ogarniała jego organizm. Zdecydowanie by zaraz odpłynął, również zasypiając na tym samym meblu co i jego chłopak.
- Spanie na kanapie nie jest wygodne... - nie żeby zaraz by tego sam nie zrobił, jeśli blondyn by się nie obudził.
Przesunął wzrok niżej, skupiając puste spojrzenie na Słowiku. Nie odzywał się tak dobry czas. Próbował zebrać rozproszone myśli, ale wędrowały one raz po raz na inne tematy niezwiązane z ich obecnie poruszonym tematem, nim zdołał się finalnie skupić na tym, co poruszał przyjaciel.
- Całowaliśmy się - potwierdził momentalnie, zaraz posyłając mu pytające spojrzenie.- Ogon? - powtórzył tępo po nim. - Ogon i wolność? Uwolnić swój ogon? - nic a nic nie docierało do niego. - Oh. Ten ogon. Ale nie mówiłeś... że jest za mały? - przechylił głowę na bok, by zaraz wzruszyć ramionami, by tym razem wziąć swoją szklankę z alkoholem, aby powoli ją popijać. Nawet jeśli ją musiał trzymać w obu dłoniach.
- Całowaliśmy się - potwierdził momentalnie, zaraz posyłając mu pytające spojrzenie.- Ogon? - powtórzył tępo po nim. - Ogon i wolność? Uwolnić swój ogon? - nic a nic nie docierało do niego. - Oh. Ten ogon. Ale nie mówiłeś... że jest za mały? - przechylił głowę na bok, by zaraz wzruszyć ramionami, by tym razem wziąć swoją szklankę z alkoholem, aby powoli ją popijać. Nawet jeśli ją musiał trzymać w obu dłoniach.
Mlasnął, patrząc na niego z wyraźnym politowaniem.
— Skąd mam wiedzieć, czy jest za mały, nie widziałem twojego chłopaka bez ubrań, dlatego pytałem ciebie — odpowiedział, tak jakby to było oczywiste. Bo dla niego było.
Axel położył dłoń na jego włosach, przesuwając po nich powoli, nim nie przysunął się nagle, całując go w bok szyi.
— Idę wziąć prysznic.
— Hm? A, okej — zszedł mu z kolan, unosząc ostrożnie szklankę, by nie rozlać jej zawartości, zaraz siadając już na samej kanapie — tylko zaraz wróć, bo już mi zimno.
Axel uniósł prawie niewidocznie kącik ust ku górze, nie odzywając się ani słowem tuż przed zniknięciem w drugim pomieszczeniu.
- To jest nas dwoje - wymamrotał zaraz potem. - W sumie... To dziwne? - że nadal nie widział go nago. Chociaż nie spędzali na tyle ze sobą czasu, by miał takie okazje. Nawet zwykłe same spanie w nocy finalnie nie było czymś, co mogłoby pozwolić to oceniać.
Nie żeby wtedy Kassir w ogóle przywiązywał do tego uwagę.
Nawet nie zarejestrował od razu odejście Axela, dostając kolejnego z rzędu laga.
Nie żeby wtedy Kassir w ogóle przywiązywał do tego uwagę.
Nawet nie zarejestrował od razu odejście Axela, dostając kolejnego z rzędu laga.
— W sumie nie wiem. Nie do końca wpisuję się w zwykłe standardy związków, możemy zapytać Hailey — zaproponował, rozglądając się za swoim telefonem. Nie, żeby wiedział, gdzie go obecnie rzucił. Hm. Będzie musiał to zapamiętać i zapytać ją później.
Odstawił szklankę na stolik i podniósł się do góry, podchodząc do Shane'a, by zabrać mu kieliszek.
— Dobra, wystarczy. Axel? — podniósł głos, czekając chwilę, nim chłopak wyszedł z łazienki, susząc włosy ręcznikiem.
— Odwieziesz ich? — poprosił, przechodząc do niego przez salon, by położyć dłonie na jego ręczniku, przejmując jego wcześniejszą czynność. Blondyn nijak nie zaprotestował, przykładając jedynie dłoń do jego policzka.
— Mhm. Jak się czujesz?
— Lepiej niż Shane. Jak ich nie odstawimy, to zaraz zaśnie. Pojadę z tobą.
— Myślałem, że będziesz w gorszym stanie.
Słowik objął jego kark, przysuwając się, by musnąć jego usta swoimi z ciężkim westchnieniem.
— Trzyma mnie przy życiu moja wewnętrzna rywalizacja. Zdecydowanie za mocno się skupiam, by nie bełkotać — wymamrotał, zaraz powtarzając czynność i przyciągając go bliżej siebie. Hayes spojrzał na siedzącego na kanapie Kassira i śpiącego Jace'a, nie przerywając jednak, dopóki Słowik sam nie odsunął się w tył.
— Shane, obudź Jace'a — rzucił do przyjaciela, ciągnąc Axela w stronę wyjścia, by pomógł mu się ubrać, samemu ubierając go w czarną czapkę z daszkiem, mamrocząc coś o przeziębieniu się.
Dopiero po kilku sekundach zarejestrował fakt, że został mu odebrany kieliszek. Jego spojrzenie przekierowało się na Słowika, ale nie wypowiedział jednak żadnego słowa, które świadczyłyby o proteście. Puste spojrzenie przeskoczyło z przyjaciela na Axela, po czym ponownie na niego samego, by zaraz potem przytaknął niemrawo głową na polecenie.
- Jace... Jace, wstawaj. Wracamy... - głaskał blondyna po policzku, mówiąc do niego. Nachylił się nad nim, kontynuując tą czynność, dopóki nie zareagowałby. Dopiero wtedy odsunąłby się, opierając wygodniej plecami o kanapę, powracając do poprzedniej walki z sennością, która coraz to bardziej ogarniała jego organizm. Zdecydowanie by zaraz odpłynął, również zasypiając na tym samym meblu co i jego chłopak.
- Spanie na kanapie nie jest wygodne... - nie żeby zaraz by tego sam nie zrobił, jeśli blondyn by się nie obudził.
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Słowika
Pon Sie 08, 2022 12:51 pm
Pon Sie 08, 2022 12:51 pm
Wstawanie nie sprawiało Jace'owi większego problemu. Dopóki dotyczyło wstawania rano. Nocą jego organizm z miejsca wymuszał na nim sen, przez co jęknął cicho w proteście, gdy Shane zaczął go wybudzać. W końcu podniósł się powoli do góry, razem ze śpiącym obok niego Ralphem, który wyraźnie stracił swój grzejnik. Miauknął cicho w proteście i zeskoczył z kanapy, podbiegając do Słowika i Axela.
— Och, zasnąłem — był tak zaspany, że kompletnie zapomniał go za to przeprosić. W pierwszym momencie przysunął się bliżej Kassira i przytulił go, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
— Dużo wypiliście? — zapytał, wsuwając rękę pod jego koszulkę, zadrapując delikatnie jego skórę miarowymi ruchami, nim w końcu podniósł się z westchnieniem do góry, pomagając mu wstać. Niezależnie od tego czy Shane potrzebował podpórki, czy nie, Jace i tak zamierzał się do niego lepić.
— Dzięki. Że nas odwozicie — uśmiechnął się nadal nieco nieprzytomnie do Słowika i Axela, ubierając buty i zabierając swoje rzeczy. Było mu nieco zimno w bok. Kto by pomyślał, że spanie komuś na kolanach ze zwiniętym obok kotem mogło zafundować tyle komfortu?
Poczekał aż Shane się ogarnie, by zaraz zejść z resztą na dół, nieustannie kontrolując ciemnowłosego czy aby na pewno był w stanie ustać i wsiąść do auta. Jakby nie patrzeć, sam był praktycznie trzeźwy, ale powrót do domu i tak przyjął z ulgą.
zt. za wszystkich
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach