WSTECZ | Ulice

 :: 
 :: District C

Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Ulice
Pią Paź 30, 2020 10:41 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:48 pm, w całości zmieniany 6 razy
First topic message reminder :

TEREN JACKALS
Ulice
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

To jedne z tych ulic, które w nocy raczej nie są często odwiedzane bez potrzeby. O ile za dnia przewijają się tutaj osoby niezwiązane z nieciekawym towarzystwem, o tyle po zmroku najczęściej można spotkać ludzi, z którymi nie warto zadzierać, jeśli nie robi się z nimi interesów. Łatwo się pogubić w tym labiryncie ulic, jeśli nie zna się dobrze ich rozkładu, a jeszcze łatwiej zarobić kilka siniaków lub stłuczeń albo nabawić się innych mało przyjemnych rzeczy, które później może być ciężko wytłumaczyć, bądź ukryć przed bliskimi. Raczej ciężko przegapić widok niepełnego uzębienia, kiedy trzeba się odezwać, by wyjaśnić przygodę z niezbyt miłymi panami. Często można też spotkać przejeżdżające tymi ulicami patrole policji, jednak nawet one zdają się nie być wystarczającym straszakiem dla podejrzanych osobników.
__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, wymagania do ich pokonania wzrastają dwukrotnie. Oznacza to, że do pokonania jednego Niepoczytalnego musicie wykonać jedną z poniższych akcji:
→ osiem udanych ataków wręcz;
→ cztery udane ataki z użyciem zakupionej broni białej;
→ dwa udane ataki z użyciem zakupionej broni palnej/granatu.

Mihael
Mihael
The Fox Mischievous Trickster
Re: Ulice
Czw Mar 18, 2021 4:03 pm
Dziwnie się na niego gapiła. Nawet Mihael zaczął czuć się z tym nieswojo, a przecież nie zrobił niczego złego. Na wszystkie razy to tylko policja go ścigała i może raz sam okradziony. Był aż tak przystojny?
- Połączyłem przyjemne z pożytecznym, wiesz. Wybacz jaśnie królewno, że nie spodobała ci się taka forma ratunku i doszukujesz się czegoś. Przecież bym cię z nim nie zostawił .- Skłamał. Nie musiała znać prawdy. Jeszcze się wkurzy i faktycznie do niego strzeli.
- Oczywiście, że nie wierzysz bo jesteś babą. - Przewrócił oczami. Kobieca podejrzliwość, szaleństwo i zarzucanie kłamstwa to przecież ich specjalizacja. Nie zamierzał się z nią dłużej spierać. Zwłaszcza, że znowu się na niego tak dziwnie gapiła.
- Masz mnie za głupka? To przecież dalej groźba. - Westchnął, patrząc jak podchodzi do niego. Na razie nie miał zamiaru uciekać, choć nie do końca czuł się bezpiecznie. Może powinien rzucić jej żeton pod nogi i przywołać swój pojazd.
- Upierdliwych? Laska to ty za mną biegłaś. - Sapnął, powolnie wstając. Kolejne słowa zdenerwowały go jeszcze bardziej. Za kogo ona się uważała?
- Jaki anioł stróż meneli się znalazł. Nieważne, że dzięki temu uniknęłaś gwałtu, czepiasz się o jakieś grosze i nie powiesz nawet ''dziękuje''. - Wygarnął nieco obrażony. Spuścił wzrok po czym do jego uszu doszedł ten dziwny dźwięk, podobny do tego kiedy miał rozwolnienie. Spojrzał na oblewającą się rumieńcem kobietę i podrapał w tył głowy.
- Potrzebujesz skorzystać z kibla? - Zapytał całkiem poważnie, wlepiając w nią swój wzrok i z całych sił powstrzymując się od śmiechu, choć jego oczy mówiły same za siebie, że zaraz wybuchnie. Już cisnęły mu się  na język żarty o kupie.
- Wiesz, tam jest taka ciemna uliczka jak już musisz.. - Matko boska jak ciężko było mówić, gdy niemal płakało się ze śmiechu. Na pewno zje go za to, ale to przecież jej wina. Przypomniał sobie ile dziś zarobił i zrobił smutną minę.
- Mogę ci kupić papier, ale musisz mi oddać potem. Pieniądze, nie papier rzecz jasna. - Stwierdził, wykonując obliczenia w głowie. Nie opłaca się pomagać bezinteresownie, jak on ma zapłacić za prąd.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Ulice
Czw Mar 18, 2021 5:53 pm
„Co kurwa?” Jej spojrzenie momentalnie odnalazło rozbawionego do łez chłopaka. Czy on właśnie…. Była głodna, nie miała pieprzonego rozwolnienia! Do jasnej cholery.
„Nie, dziękuje!” Miała ogromną ochotę mu przywalić. Siarczyście.
Na bogów ten typ doprowadzał ją do szału. Nie dość, że ciągle kłamał jej w żywe oczy to jeszcze od początku czepiał się jej płci. Czy każdy facet widząc ją musiał z góry zakładać, że nie potrafi o siebie zadbać? Do damy w opresji brakowało jej tyle, co mężczyźnie do baleriny.
„Dla jasności, nie potrzebowałam twojego ratunku, poradziłabym sobie sama,” nawet dla niej zabrzmiało to dość dziecinnie, ale taka była prawda.
„Hej a tak w ogóle. Czy ty masz jakiś odgórny problem z kobietami? Uraz z dzieciństwa, trauma po nawiedzonej ciotce, czy po prostu wolisz chłopców?” Kiana włożyła ręce do kieszeni i cierpliwie, z poważną miną czekała na odpowiedź. Jeśli faktycznie miał jakąś traumę to jego dziwne zachowanie będzie miało jakieś wytłumaczenie. Jeśli nie. Cóż znaczy, że był zwyczajnym kretynem. Nie zmieniało to faktu, że jej cierpliwość do niego była na wyczerpaniu.
Najchętniej przykułaby go do najbliższej latarni i zostawiła. Skoro jest taki cwany to nie powinien mieć większego problemu z wydostaniem się z kajdanek. A po za tym ulice Riverdale miały to do siebie, że same czyściły się ze śmieci różnego pochodzenia.
Może niewiele jeszcze wiedziała o tym mieście, ale nie posiadała już więcej złudzeń na temat tego co się tu działo.
„A co do kasy. Oddawaj forsę, którą ukradłeś. I żeby Ci się znowu z czymś nie pomyliło. Nie jest to prośba, a polecenie Inspektora tutejszej policji,” Kiana wyprostowała się dumnie mówiąc to i skrzyżowała ramiona przed sobą. Jej brzuch znowu się odezwał, ale tym razem już dużo, dużo ciszej. Autorytet to jedyne co jej pozostało.
„I lepiej nie kombinuj, bo skończysz w bransoletkach. Mam prawo przymknąć Cię na 24 godziny bez podawania żadnego powodu,” dodała posyłając mu jedno ze swoich zimnych spojrzeń.
Czy był on wart tych wszystkich papierów jakie czekały na nią w przypadku, kiedy faktycznie będzie go musiała zaaresztować? Pewnie nie. Dlatego miała cichą nadzieję, że jednak odda jej kasę po dobroci. Jak nie, to zawsze pozostawała jej opcja z najbliższą latarnią… Na samą myśl o chłopaku przykutym do ulicznej lampy prychnęła pod nosem i wcale się tym nie kryła. O tak, to by dopiero był widok.
Mihael
Mihael
The Fox Mischievous Trickster
Re: Ulice
Czw Mar 18, 2021 10:48 pm
Żartować nawet nie można? Jej zimny wzrok rozbawiał go jeszcze bardziej. Spoważniał jednak na moment widząc jak czerwienieje na twarzy.
- Wyluzuj laska. Każdy robi kupę. - Kontynuował tę bezsensowną gadkę, ale już bez ironii. Przecież prawdę prawił, a ona wciąż patrzyła na niego morderczym wzrokiem. No nie dogodzisz.
- Ta, faktycznie. Uuuu zostaw mnie! Puść moją rękę zboku UUUU. - Zniżył głos, starając się brzmieć jak ona, ale oczywiście nie wyszło to tak jak powinno. Przynajmniej machnął ręką jak taka typowa dziewczyna i ułożył usta w dziubek.
- Brak kultury. - Szepnął bardziej do siebie. Naprawdę było mu przykro. Ryzykował swoim życiem dla pienie.. dla niej! Na jej kolejne słowa uniósł lekko brwi. Chyba się zgubił w rozmowie, ale wyjaśnił sobie to tak, że ma ona jakiegoś touretta i plecie wszystko co ślina na język przyniesie.
- Jesteś na coś chora? -Zapytał równie poważnie jak ona, wkładając ręce do kieszeni. Zaczął macać w nich żeton, który tak ciężko udało mu się zdobyć.
Gdyby znał jej myśli to oczywiste było, że zacząłby uciekać. Polak jednak nie wyczuwał nadchodzącego zagrożenia i dalej wdawał się w dyskusję z Kianą. Czemu jej wzrok był taki oceniający? Może to jakaś blogerka poryta.
I nagle zeszli na temat rozmowy, który sprawił, że Mihael się zdenerwował. Ona chciała od niego JEGO CIĘŻKO ZAROBIONYCH PIENIĘDZY? Skrzywił się i fuknął w podobnym tonie:
- A JA JESTEM Z SANEPIDU I ZARAZ WLEPIE CI KARĘ JAKĄŚ. Nie mam żadnych pieniędzy, ten menel miał tylko złamaną fajkę i żeton. - Wyciągnął z kieszeni obydwie rzeczy by to potwierdzić. Serio myślała, że jej uwierzy w jakiegoś inspektora? Jeszcze czego.
- Fajką mogę się podzielić, ale żeton zatrzymam. Przyda mi się w trudnych sytuacjach. - Mówił całkiem serio kiwając głową i chowając żeton z powrotem do kieszeni. Na jej kolejne słowa wzruszył leniwie barkami.
- Nie lubię mieć niczego na rękach. Mam prawo do.. obrony życia, więc przestań mi grozić. - Syknął, bo przecież ile razy można powtarzać to samo. Znowu na niego zezowała. Przewrócił oczami.
- Idziemy coś zjeść? Głodny jestem. - Stwierdził i pokazał ręką drugą stronę ulicy. Jeżeli myślała, że zacznie uciekać.. to się myliła! Gość naprawdę zaczął iść we wskazanym kierunku, sprawdzając czy idzie za nim.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Ulice
Pią Mar 19, 2021 11:20 am
Patrzyła na niego i nie wiedziała czy śmiać się czy płakać. Żarty o kupie...poważnie? Ile on miał lat, dziesięć?
"Aleś ty irytujący," rzuciła i pokręciła głową. Z kieszeni spodni wyciągnęła paczkę fajek, odpaliła jednego i zaciągnęła się dymem wydychając go w stronę chłopaka. Celowo.
Nie wiedziała co ma z nim zrobić. Z jednej strony kusiła ją wizja wierzgającego typa przykutego do pobliskiej latarni. A zdjęcia jakie by mu zrobiła stałyby się główną dekoracją jej gabinetu na komendzie. Zdobyłyby nawet pięć na pięć gwiazdek w plebiscycie na najbardziej absurdalne spotkanie tego roku. Tego była pewna. Jednak z drugiej strony, ile by się nasłuchała, że zostawiła cywila na łasce miasta. Pewnie kazaliby jej wracać i go odkuć.
"I co ja mam z tobą zrobić," powiedziała bardziej do siebie niż do niego. Była w kropce. Ponownie zaciągnęła się papierosem i omal nie udusiła, gdy usłyszała jego kolejne zdanie.
"Czy ty w ogóle wiesz czym zajmuje się sanepid?" sądząc po jego upodobaniach do obmacywania brudnych pijaków raczej nie wiedział.
Uniosła brew do góry, a jej twarz wyrzywił grymas kpiny.
"Nie rób ze mnie idiotki. Widziałam jak wyciągasz od tamtego typa dychę," czy robiła z igły widły, tak niewiątpliwie. W końcu, do jasnej cholery, chodziło o marne dziesięć dolców. Ale czy odpuści? Nie ma mowy. Poniekąd bawiła ją ta sytuacja. Jasne, facet irytował ją niemiłosiernie, a do tego nie miała najmniejszego pojęcia o chuj mu chodziło, ale była to dobra odskocznia od tego, co czekało na nią w pracy. W końcu ile można było przeglądać papiery sprzed blisko dekady?
"Dobra słuchaj," ponownie wypuściła kłębek dymu w jego stronę. "Oddaj mi te 10 dolców i będzie po sprawie," zlustrowała zawartość jego wyciągniętej dłoni i dostrzegła ewidentny brak banknotu, po czym ponownie skupiła uwagę na jego oczach."Ty tak na poważnie? Zamierzasz zatrzymać i spalić tego fajka? Ja bałabym się go dotknąć, nie wspominając o zbliżeniu go choćby odrobinę do mojej twarzy," obrzydliwe. Przecież tamten pijaczyna trzymał te rzeczy w kieszeniach na dupie....luzem....
"Nie stać Cię na nową paczkę, że sięgasz po to?" wskazała swoim smukłym palcem na papierosa, który najlepsze lata swojego istnienia miał dawno za sobą.
"Przestań być upartym osłem, to przestane Ci grozić," rzuciła wypalonego peta na ziemię i zgniotła butem patrząc jak ostatnie ślady żarzącego się tytoniu giną pod siłą jej nogi.
"To jak będzie-" chłopak wszedł w jej zdanie. Momentalnie poderwała głowę, ale jak wcześniej mężczyzna minął ją i zaczął iść w inną stronę.
"Ej, zaczekaj, jeszcze z Tobą nie skończyłam!"krzyknęła, ale ruszyła za nim. Nie miała wątpliwości, że to ona będzie osobą płacącą za obiad, ale cóż. Była przekuriwście głodna. Po za tym, może w trakcie posiłku uda jej się wyciągnąć z niego jakieś informacje? Może będąc takim sukinsynem jakim był natknął się na coś co mogło być dla niej istotne? A jeśli nie, to w lokalu łatwiej jej będzie go przyskrzynić niż na otwartej przestrzeni i nie będzie musiała go znowu gonić jak jakiś pojeb. A, no i oczywiśćie zamierzała zabrać mu wcześniej ukradzione pieniądze.
Mihael
Mihael
The Fox Mischievous Trickster
Re: Ulice
Pią Mar 19, 2021 12:52 pm
Umysłowo to nawet mniej, ale kto by się tym przejmował.
- Ja? -Zapytał zaskoczony, patrząc jak wyciąga fajki. Mogła dać chociaż jednego by nie musiał zapalać tego zabranego od menela. Dmuchnięcie nie zrobiło na nim wrażenia, większość ludzi mu to robiła i jakoś nie miał im tego za złe.
Myśli Kiany wciąż pozostawały w jej głowie i dobrze, że Mihael ich nie znał. Nie uwierzył w to, że była inspektorem policji. Może i lepiej.
Głupi uśmiech pojawił się na jego twarzy. Ona myślała co z nim zrobić? Nie był jej niewolnikiem. Podrapał się w tył głowy i westchnął przeciągle. Drobne rany na jego twarzy zaczęły go piec.
- Wydaje ci się, to był żeton. - Parł dalej w to kłamstwo będąc świecie przekonany, że Kiana da się nabrać. Będzie o tą dychę walczył jak lew, chociaż walka zapowiadała się niezwykle krótka. Człowiek bez pracy musiał walczyć o byt nawet w taki sposób, przecież bezrobocie się teraz bardziej opłaca.  
Chociaż w sumie...
Mihael potrząsnął głową. To nie był moment na pytania egzystencjalne, poza tym wolał żyć chwilą. Jego drobny mózg nie udźwignął by zbyt ciężkich myśli, jeszcze by się przepalił czy coś.
Kiana znowu zaczęła poruszać temat pieniędzy, których Mihael wcale nie zamierzał oddawać.
- No nie. - Powiedział dobitnie. Jaka skąpiara z niej, że chce go okradać z czegoś co sam zdobył. Zawsze pozostaje argument ''ALE PRZECIEŻ URATOWAŁEM CI ŻYCIE'' jednak go nie użył bo zeszli na temat fajek.
- Życie jest ciężkie, nie zawsze możemy mieć wszystko ładne i pachnące. - Sapnął umęczonym głosem, przewracając oczami. Ona naprawdę tego nie rozumiała? Wolał jej się nie przyznawać, że nie miał pieniędzy, ale było mu trochę głupio więc przemilczał jej pytanie, patrząc w dół. Fajki nie zapalił tylko z jednego powodu. Nie miał zapalniczki, a przecież nie będzie jej o nic prosił. Wciąż pamiętał, że chce mu zabrać kasę.
Może nie wyglądał jak typowy biedak, bo nie śmierdział.. ale jego ubrania były znoszone i dziurawe w kilku miejsach. Kiedyś chciał ukraść bluzę ze sklepu, ale zaplątął się o wieszaki.
To było smutne przeżycie.
- Nie marudź, a chodź. - Powiedział, wzdychając przy tym. Nie zaprzeczyła, że jest chora.. widać tak jak się na nią patrzyło, że coś nie gra, ale co tam. Wizja darmowego posiłku była warta poświęcenia.

// zt z Kianą
Maannguaq Thorleifsen
Maannguaq Thorleifsen
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Wto Kwi 20, 2021 11:35 pm
Ale samochodem można rozjechać psychopatów — odparła, wzruszając ramionami w taki sposób, jakby zupełnie nie miała problemu z tą wizją.
To, że prawdopodobnie nie miała i użyłaby czterokołowca do obezwładnienia lub odesłania kryminalisty z tego świata było zupełnie inną historią. Chociaż lubiła spacery, a także piesze patrole, były momenty, kiedy prowadzenie samochodu sprawiało jej większą przyjemność.
Parsknęła cicho, słysząc o powodzie, dla którego rudowłosy zajmował miejsce obok niej.
Chrzań się — mruknęła, chociaż nie potrafiła ukryć delikatnego uśmiechu. — Przyznaj się, podlizujesz mi się, bo chcesz coś ugrać — dodała po chwili, unosząc do góry palec wskazujący. Szybko jednak wróciła dłonią na kierownicę.
Uniosła brwi i popatrzyła na miejsce, które wskazywał jej Neil. Włączyła kierunkowskaz, ale zamiast skręcić, zatrzymała na chwilę pojazd, wcześniej upewniając się, że nic nie zmierza w ich kierunku. Była noc, toteż ulice były puste.
Sugerujesz, że nie potrafię prowadzić? — spytała, otwierając szerzej oczy i przeszywając rozmówcę chłodnym spojrzeniem. — Słońce, mam prawko dłużej niż ty umiesz mówić. — Świetnie zdawała sobie sprawę z faktu, że się myliła, ale lubiła naciągać fakty tylko po to, by przypomnieć rudzielcowi jakim gówniarzem był w jej oczach.
Spojrzała jeszcze raz w lusterko, a następnie zaparkowała na wskazanym przez chłopaka miejscu.
W drodze powrotnej jedziemy na shake'a do Maca — zapowiedziała, wysiadając z auta.
W niezbyt delikatny sposób zamknęła drzwi, rozejrzała się i zapięła kurtkę, a następnie schowała ręce w kieszenie.
Ale na razie, prowadź, panie mądraliński. Tylko zębów nie wybij, chodnik nierówny.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulice
Nie Maj 09, 2021 4:29 pm
Ingerencja Mistrza Gry
Aktywni NPC: Voyagers

  Nie wyglądało na to, by McDonald's rzeczywiście miał być pisany jednemu z dwóch policjantów, którzy zjawili się na miejscu.  Ciężko powiedzieć czy byli konkretnym celem, czy też po prostu trafili w złe miejsce o złej porze. Oscylujący za jednym z zaułków Voyagers już od kilku godzin szukali odpowiedniej ofiary, na której będą mogli wyładować swoją złość.
  Pojedynczy strzał całkowicie wystarczył.
  Nabój trafił Neila w sam środek czoła. Nie wyglądało też na to, by wyleciał z drugiej strony. Czy to było jednak w jakikolwiek sposób ważne? Życie błyskawicznie uciekło z jego oczu, gdy rudowłosy stażysta w jednym momencie stojący spokojnie na chodniku, zaraz legł na nim, przyozdabiając szarość brudnego bruku własną krwią.
  — TO ZA MARCUSA, SKURWIAŁE PSY! — głośne krzyki poprzedziły uciekających mężczyzn, którzy najwyraźniej nie zamierzali wdawać się w dalszą bójkę. Ta krótka akcja całkowicie zaspokoiła ich żądzę krwi. Przynajmniej w tym momencie.
_______________

Neil zostaje zabity bez możliwości dalszego wznowienia rozgrywki.
Miko
Miko
The Jackal Canis Lupaster / Assecla Anubis
Re: Ulice
Nie Maj 09, 2021 9:36 pm

- Zamknąć się, o co wam wszystkim chodzi - powiedziała bez najmniejszego wahania, spoglądając w kierunku, skąd dobiegł strzał. Gdyby jej poziom empatii był na odpowiednim poziomie, zapewne pobiegłaby sprawdzić, co się dzieje. Może zainteresowałaby się bardziej, gdyby nie była tutaj sama. Nie zamierzała samotnie zainteresować się sprawą, która mogła zwiastować przede wszystkim problemy. Oczywiście - nie mogła nie złapać się na myśli, że zaspokoiłaby w ten sposób ciekawość, jednakże chodzenie w pojedynkę... Brak pewnej przewagi w przypadku niechcianego zagrożenia nie było czymś, co chciałaby doświadczyć na własnej skórze.
I tak. Miała zdecydowanie zły humor.
Nie przypominała sobie, żeby była fanką tej części miasta. Niełatwo było zapomnieć, że w wieczornych porach było tutaj wystarczająco nieciekawie, że pechowi ludzie musieli testować jak dobrą mają staminę. A ci, którym los poskąpił jakiegokolwiek szczęścia, mogli mieć często zafundowane dodatkowe żelazo we krwi. Zarazem taka możliwość zarazem prosiła się o to, by pokazać, gdzie jest miejsce nic nie znaczących opryszków, którzy podnosili swoje ego przez zaczynanie małych burd.
Poprawiła bluzę, przekierowując spojrzenie w głąb ulicy.
- Daję słowo, jeśli będę czekać minutę dłużej, moja cierpliwość przestanie się ukazywać wobec pewnych osób.
Miała gdzieś, że ktoś mógł usłyszeć ją. Uniosła rękę, przyglądając się palcom prawej dłoni. Zaproponowała to miejsce jako miejsce, gdzie - według niej - nie powinni się nudzić. Przy czym zaczęła się czuć jak idiotka, nieco kręcąc się w kółko - niemalże dosłownie - będąc tutaj obecnie samej.
- Jeśli kręci się tutaj inny gang... - przyłożyła palce do maski. - Czy to nie oznacza, że mamy konflikt interesów? - mruknęła do siebie, pogrążając się w myślach. - Brzmi zabawnie - niemalże uśmiechnęła się.
- Ej, dziwko. D-Z-I-W-K-O - syknęła, odskakując do przodu, gdy tuż przy jej uchu wydarł się męski głos. - W końcu zareagowałaś. Tak bardzo chce ci się ryczeć, bo kogoś - hehe - odstrzelono?
Co ty do mnie gadasz?
- Ha? Do mnie to było? - spytała się, spoglądając na nieznajomego z pogardą. - Brzmiało jakbyś wołał swoją matkę, a ja nią nie jestem.
Nie widziała wyraźnie, kto zawracał jej głowę, ale postura wyglądała dla niej jakby miała nieprzyjemność natrafienia na stałego mieszkańca tego miejsca.
Kevlar
Kevlar
The Jackal Canis Lupaster
Re: Ulice
Pon Maj 10, 2021 10:43 am
Przejmowanie terenu 2/15
Był w podłym nastroju. Dlaczego? Ano dlatego, że kiedy zerknął rano do szuflady nie było tam ani jednego lizaka. Zero. W sklepie pod domem również ich nie mieli. Czy naprawdę taką filozofią było zamówienie cukierków na patyku o smaku kiwi? Jego parszywy humor ani na sekundę się nie poprawił, a wręcz pogorszył gdy dostrzegł dziewczynę i jak to zazwyczaj bywało ktoś ją nagabywał i wyzywał. Kris naciągnął kaptur na głowę i szybkim krokiem podszedł w stronę zbiegowiska.
"Masz dokładnie trzy-, a nie, jedną sekundę by spieprzać," syknął w stronę mężczyzny, opierając jednocześnie lewą rękę na ramionach dziewczyny i szepnął jej do ucha.
"Czy ty zawsze musisz sprowadzać na siebie kłopoty M?"
Podniósł wzrok i dopiero teraz zauważył o co chodziło.
"Huh, czyżby to miasto znowu zarządało czyjeś krwi? Wiadomo kogo odstrzelono?" zapytał nie zdejmując ręki z ramienia Miko. W sumie nie obchodziło go kim była osoba z dziurą po pocisku. Przemawiała przez niego zwykła ciekawość. I może ochota na jakąś akcję...
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Ulice
Czw Maj 13, 2021 7:09 pm
Przejmowanie terenu 3/15

W przeciwieństwie do poprzedników, Travitza był w doskonałym humorze. Dlaczego? A cholera go wie. Może odpowiednia ilość towarów znalazła nabywcę za odpowiednią cenę. Może ktoś dzisiaj już miał okazję przetestować wytrzymałość swojego uzębienia w konfrontacji z jego pięścią. Może przed przyjściem tutaj wlał w siebie odpowiednią ilość napojów rozweselających. A może po prostu się wyspał. Tak czy inaczej, zmierzał tutaj pewnym krokiem, nawet podśpiewując sobie Katyushę pod nosem.
Gdy już dotarł, okazało się, że jest zamieszanie. Bo strzały i w ogóle. I on nawet chciał sprawdzić o co tak naprawdę chodzi, ale wtedy dostrzegł Miko i tego pedała od lizaków w towarzystwie niezbyt przyjaźnie wyglądającego osobnika. No i po prawdzie mówiąc, miał ochotę tam podejść z szerokim bananem na ryju, ale to byłoby nieprofesjonalne. Dał sobie więc chwilę, aby przybrać spojrzenie typowego rosyjskiego zakapiora i dopiero wtedy się zbliżył, a właściwie to stanął pomiędzy Miko a potencjalnym upierdliwcem.
- Dzień Dobry - przywitał się grzecznie, choć mówił niskim tonem. - Zauważyłem, że nachodzi Pan moich towarzyszy i z niezadowoleniem muszę oznajmić, iż taki stan rzeczy nie przypada mi do gustu. Dlatego też proponuję, aby śpiesznie się Pan oddalił, abyśmy tym samym uniknęli niepotrzebnego konfliktu, choć nie ukrywam, że i ten przyjąłbym z wielką radością.
No pojebało typa.
Lux Whitcombe
Lux Whitcombe
The Jackal Child of Chaos
Re: Ulice
Czw Maj 13, 2021 10:24 pm
Przejmowanie terenu 4/15

Słysząc wystrzał automatycznie zwróciła się w stronę, z której dobiegał dźwięk. Musiała się przy tym wygramolić ze swojej ciepłej posadki za rogiem sklepu z bliżej nieokreślonym asortymentem.
Po sprawcach nie było śladu. Został tylko trup. Kim byli i dlaczego zabili? To zagadka bez rozwiązania. Mimo dalekiej odległości, doskonale widziała rozpływającą się czerwoną maź. Nie była jednak w stanie zidentyfikować ofiary. Czy to jakiś nieszczęsny Szakal właśnie rozpływał się pod McDonald's? Skąd miała wiedzieć, nie znała ich wszystkich.
Nic się nie działo. Nikt nie krzyczał ani nie wymachiwał maczetą. Musi czekać.
Zlustrowała wzrokiem okolice, dostrzegając znajome twarze – chyba – które niedawno spotkała na plaży. Stali po drugiej stronie ulicy, po skosie. Mogłaby do nich podejść, ale byłoby to ryzykowne i wyzywające zagranie, biorąc pod uwagę, że oprych z bronią mógł się gdzieś tu czaić i postanowić jeszcze postrzelać. A śmierć przed jakimś tam fast foodem byłaby trochę żenująca, co nie.
Stała więc sobie w rogu, czekając na ewentualny ruch grupy, pojawienie się kogoś jeszcze albo jakikolwiek inny znak, który sugerowałby, że jest już bezpiecznie – jak na warunki Riverdale.
Chase Whitelaw
Chase Whitelaw
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Pią Maj 14, 2021 8:30 pm
Przejmowanie terenu: 5/15
_________________

Poza tym, że przez większość czasu nie był w dobrym humorze, dzisiaj czuł się całkiem nieźle. Wieść o zgromadzeniu skłoniła go do ruszenia swoich czterech liter, zwłaszcza że jego kadencja w grupie Szakali była stosunkowo krótka. Domyślał się, że z tego względu musiał pokazać się od jak najgorszej strony, jednak przede wszystkim na ten moment po prostu badał teren.
    Gdy zmierzający w stronę zbiegowiska Whitelaw usłyszał wystrzał, uznał, że reszta postanowiła zacząć zabawę trochę wcześniej. Bez niego. Mimowolnie przyspieszył, licząc na to, że najlepsze jeszcze go nie ominęło, jednak gdy tylko w zasięgu jego wzroku znalazła się grupa ludzi, jego zapał momentalnie wyparował.
    — No i kurwa gdzie te fajerwerki? — rzucił, ostentacyjnie przesuwając wzrokiem po niebie. Okazało się, że impreza na ulicy nie była na tyle wystrzałowa, by powitać go efektami specjalnymi. Zamiast tego miał przed sobą jakiegoś tępego kutasa, który hobbystycznie wydzierał się innym do ucha, Karynę w opresji i dwóch Sebixów z syndromem rycerza.
    Rozumiał, że teraz tak wyglądało życie ulicy.
    Sam nieszczególnie palił się do udzielenia pomocy, dlatego zatrzymał się kawałek dalej, uznając, że nie będzie zawstydzał chłopaków w chwili, gdy mieli okazję się wykazać. Spojrzenie czarnych oczu niby bez zainteresowania śledziło całe zdarzenie, ale Chase mimo wszystko wydobył z kieszeni telefon – trzeba było być odpowiednio przygotowanym, gdyby nadarzyła się okazja na uwiecznienie ciekawego materiału. Oczywiście zamierzał zachować go dla siebie.
Miko
Miko
The Jackal Canis Lupaster / Assecla Anubis
Re: Ulice
Nie Maj 16, 2021 9:27 pm
[Przejmowanie terenu - 6/15 ]

- Ta, paniusia się znalazła - te słowa usłyszała w odpowiedzi. - Wreszcie zwróciłaś uwagę?
-  Czyli nie zaprzeczasz, ze twoja matka to dziwka? - spytała się z brakiem zaangażowania, niespecjalnie będąc poruszona jego zachowaniem. - Cieszę się, że zgadzamy się.
- Zobaczymy, czy będzie ci tak wesoło zaraz - nie dowiedziała się obecnie, co nieznajomy miał na myśli, bo w tym momencie poczuła dłoń na swoim ramieniu. I tylko znajomy dźwięk głosu powstrzymał ją od tego, by odruchowo nie zasadzić mu ciosu.  Za to spojrzenie, jakie posłała mu z ukosa nie należało do najprzyjemniejszych. Nie ukrywała, że komentarz Kevlara nie przypadł jej do gustu.
-  To, że natrafiasz na takie momenty nie znaczy, że zawsze tak jest - burknęła w odpowiedzi, unosząc swoją rękę i pstrykając palcami w jego.
-  Nie wiem. Nie chce mi się sprawdzać samej - odparła Miko na jego pytanie, odgarniając włosy za plecy. -  Cokolwiek by nie było, skoro nie strzelają więcej, znaczy się, że mogli pozałatwiać swoje porachunki - wzruszenie ramionami stanowiło podsumowanie jej słów. Ktokolwiek był takim nieszczęśnikiem, nie stanowiło jej to problemu. Chociaż warto było zapoznać się z samą sytuacją. Albo i nie.
Za to ciemnowłosy usłyszał w odpowiedzi słowa sugerujące, by samemu odszedł z tego miejsca. W bardzo niecenzuralnej wersji, niespecjalnie przeznaczonej dla uszów młodego społeczeństwa. Wychodziło na to, że chciał podkreślić swoje słowa czynami, ale pojawienie się na drodze Smugglera sprawiło momentalnie, że zmienił swój cel.
- Ty skurw- - reszta określenia została zagłuszona gwałtownym świstem. Nieznajomy chwycił go za koszulkę. - Myślisz, że twoje zdanie tutaj znaczy? Ha? - zamierzał przybić go o najbliższą ścianę. Był trochę niższy od zaatakowanego przed siebie, ale najwyraźniej nie stanowiło to dla niego przeszkody. Na jego twarzy była wypisana wściekłość.
Lux Whitcombe
Lux Whitcombe
The Jackal Child of Chaos
Re: Ulice
Pon Maj 17, 2021 11:49 pm
Przejmowanie terenu 7/15

Jak na zawołanie, dostrzegła nową postać zmierzającą w kierunku Szakali. Jeszcze raz omiotła wzrokiem ulicę i potruchtała w kierunku zbiegowiska. Raz się żyje. Czy coś. Jeśli nie postrzelili jeszcze tego typa, to może i jej nie trafią.
Nie musiała do nich dołączać, żeby zostać poinformowaną o co się w ich zgromadzeniu rozchodzi. Zatrzymała się w odległości jakiegoś metra od Chase'a, na razie biernego obserwatora tej prawie-walki, jałowej słownej potyczki, co przez niektórych przyprószonej naprężaniem mięśni. Chłopak mamrotał pod nosem, a ponieważ nie zwracał się do niej, nie zadała sobie trudu, by te pomruki zrozumieć.
Z zażenowaną i zdegustowaną miną patrzyła na przykrótkiego gansterzyka, który podskakiwał właśnie do Smugglera. Boże, jak ona nienawidziła takich ludzi. Wyżej srają niż dupę mają. Mogła się założyć, że położyłaby go w kilka sekund. Ba, pewnie i ta fioletowa lalunia dałaby mu radę. Tacy "kozacy" zazwyczaj są mocni jedynie w gębie. Smuggler, swoją drogę, też pierdolił zdecydowanie za dużo, ale go kojarzyła, więc z automatu przyjęła stronę "swojego".
Ale właśnie o to chodziło. Żeby ustawiać ich do pionu. Na ich chaos odpowiedzieć większym chaosem. Pokazać, że na ulicy liczy się coś więcej niż wyszczekanie i groźna mina.
Może kurdupel czekał na kolegów? Rozejrzała się z zaciekawieniem, jak gdyby szukała wzrokiem kogoś znajomego.
Schnappi
Schnappi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Wto Maj 18, 2021 1:20 pm
[Przejmowanie terenu 8/15]

"To był Maj, pachniała Saska Kępa"
Liam spacerował sobie, dzień jak co dzień, wzdłuż ulicy, raczej w celach spokojniejszych niż szukanie okazji do wbicia komuś pięści w ryj. Może po drodze powinien zrobić zakupy? Lodówka świeciła pustkami, mógłby sobie rękę dać uciąć, że od dobrych dwóch tygodni nawet do niej nie zaglądał, tylko śmieciowe jedzonko. Mmm, taki makaron z krewetkami w sosie słodko kwaśnym... albo to ten czas by znaleźć sobie kobitę co by zadbała o ciepło domowego ogniska, czy coś tam...
Był daleko, po drugiej stronie ulicy kiedy krzyki wypełniły okolicę. Nie miał pojęcia co się stało, ale najwyraźniej ktoś się dobrze bawił. Ktoś inny płakał. Zaraz pewnie rozlegnie się dźwięk syren. Normalnie jak w domu. Już by myślał, żeby skręcić gdzieś w bok, bo lepiej nie mieć z żadnymi służbami na pieńku, zwłaszcza, że czysty nie był... ale zaraz, zaraz.
Jego uwagę przykuła jakieś zgromadzenie. A jak się przypatrzył, to dojrzał znajome twarze, zwłaszcza że nie tak dawno razem się na plaży "bawili". Znów jakieś zgromadzenie, które przypadkiem pominął w swoich planach? Krokodylek ziewnął, obrał kurs na najbliższe przejście na drugą stronę i skierował swoje kroki do swoich znajomych, bo przecież nic nie podnosi na duchu jak spotkać znajomy ryj.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że nawet dobrze nie doszedł, a już pojawiła się okazja do bitki. Toteż przyśpieszył kroku, machnął ręką żeby się ze zgromadzeniem przywitać.
- Bawicie się? Tak beze mnie? - Zagaił takim smutnym tonem pełnym prześmiewczego rozczarowania. No bo jak to tak, podzieliliby się, a nie.
- Co to w ogóle za hałas był na dzielnicy, umarł ktoś?

Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach