WSTECZ | Remiza Strażacka

First topic message reminder :

Remiza strażacka jest jednym z najbardziej zadbanych miejsc w dystrykcie C. Nic dziwnego skoro to właśnie oni są odpowiedzialni za gaszenie pożarów w parkach, ale i uspokajanie nazbyt rozochoconych demonstrantów czy protestujących. Miasto stara się pakować w nich dość sporo pieniędzy, dzięki czemu mogą się pochwalić całkiem nowoczesnym sprzętem... i zdecydowanymi brakami w kadrze. Obecnie gdy ciężko o sensowną edukację, strażacy niejednokrotnie przyjmują do siebie młodych ludzi chętnych do niesienia pomocy i ryzykowania przy tym własnym życiem. Wszystkiego uczą ich na miejscu, traktując to jako swego rodzaju kurs, który ma ich odpowiednio przeszkolić. Budynek jest wielki — i rzecz jasna przystosowany do błyskawicznych reakcji. Gdy tylko pojawia się alarm, wszyscy oddelegowani sprawnie zjeżdżają w dół pomiędzy poziomami z pomocą zamontowanych pomiędzy piętrami rur.

__________

Efekt terenu: Remiza Strażacka po zostaniu oficjalną siedzibą Szakali stała się najczęściej omijanym miejscem w dystrykcie C. Mimo to, to właśnie tu najłatwiej spotkać wszystkich ludzi popierających ich działania, szukających jakiegokolwiek sposobu na okazanie im swojej wdzięczności czy adoracji. W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych gracze, którzy mają minimum dwóch wykupionych NPC zyskują możliwość użycia obu dodatkowych postaci w walce.

– Tak, bardzo poproszę. Ja w ramach rewanżu chętnie przeliczę twoje uzębienie – odpowiedział Kevlarowi, uśmiechając się przy tym szeroko. Widać było jednak po nim, że nie jest w bojowym nastroju, jak chociażby przy utarczce z Nealem, więc raczej nie rzuci się zaraz na Pana Lizaczka, żeby tłumaczyć mu rzeczy w bardziej bezpośredni sposób.
Raczej.
Wszyscy zaakceptowali jego pomysł, co również go ucieszyło. I sam chętnie by się już zwinął, ale pozostała jeszcze jedna kwestia, która uwierała go jak kolec w dupie. I to taki całkiem pokaźny. Dlatego też uniósł rękę, aby ponownie zwrócić na siebie uwagę.
– Ostatnia rzecz – rzucił, zanim wszyscy się zwinęli. – Ptaszki ćwierkają, że Handlarz Bronią rozgościł się u Lisów. Chyba nie muszę tłumaczyć, że to chujowo. Nie wiem gdzie i nie mam do nich wejścia, a użeranie się z nimi nie za bardzo jest mi na rękę. Także jeśli chcemy mieć dostęp do nowej broni, a nie biegać po mieście z nożykami, to trzeba wymyślić, jak to rozwiązać.
Założył ręce na klatce piersiowej, obserwując pozostałych. W tej kwestii chętniej przyjąłby jakieś dyplomatyczne rozwiązanie. I wolałby, żeby ktoś inny się tym zajął. Jego kontakty z Handlarzem nie należały do najcieplejszych. Kto by się tego spodziewał?

zt/ Jackals (chyba, że ktoś z was chce zostać jeszcze)

- Bla, bla, bla, zamknij się Lex - powiedziała dziewczyna, w teatralnym geście zasłaniając sobie uszy, międzyczasie posyłając złe spojrzenie chłopakowi, który znalazł się kilka metrów na lewo od niej. - Ile można jazgotać i ciągnąc to samo? Usłyszałam raz, drugi.
- Nikt cię o zdanie nie pytał - odciął się niewysoki chłopak, odwzajemniając jej tego samego typu wzrok. - Będę mówić za każdym razem, aż mi się znudzi.
- I właśnie dlatego nie masz kolegów.
- Bo ty masz?
- Jak widać, skoro w odróżnieniu do ciebie, nie jęczę ci nad uchem co spotkanie. Typie, weź zluzuj.
- Może bym zluzował, gdyby nie z twojej winy mój sprzęt się rozwalił.
- Że ten między nogami? - zasłoniła dłonią usta, udając chichot. - Nie żebyś go używał kiedykolwiek.
- Miko, jeb się.
- Ale nie z tobą - odskoczyła do tyłu, by nie pozwolić mu na przywalenie jej. Drażnienie Alexandra było jej swoistą rozrywką. Zwłaszcza, że bardzo szybko tracił cierpliwość, a ona była jedną z osób, które wiedziały, gdzie go dźgnąć, aby zabolało. - Zresztą, to nie moja wina, że nie umiesz parkować swoim rzęchem - zarzuciła włosy za plecy, po czym bezceremonialnie weszła do Remizy. Pomachała w stronę jednego ze strażaków, który wzdrygnął na jej widok. Nie dziwiło jej to. Szakale nie cieszyły się popularnością w tym miejscu, ale zarazem ich reputacja pozwalała na tyle, by ktoś zastanowił się dwa razy, nim zdecydowałby się na podniesienie ręki na nich. Dlatego też swobodnie przeszła na wyższe piętro, by zaraz potem wygodnie rozłożyć się na kanapie.
- Myślisz, że serio ktoś przyjdzie?
- Hm? Skąd takie pytanie? - zmrużyła oczy, prostując się nieznacznie.
- Bo mogą mieć ciebie w dupie tak samo jak to miejsce.
- Lex, pieprz się.
- Tylko, że nie z tobą - prychnął, widząc jej środkowy palec w odpowiedzi.

Rzut kostki - brak Niepoczytalnych

Wykłócanie się z Lexem nie było jednak celem dzisiejszego pojawienia się w Remizie. Nawet jeśli niechętnie musiałaby mu przyznać rację w związku z faktem powiązanym tym, czy rzeczywiście się ktoś tutaj wstawi. Szakale żyły swoim życiem i część z nich miała swoje podejście do danego tematu.
I oczywiście rozbiegało się ono całkowicie z tym od Miko.
Mimo to, jej oczom pojawiła się pierwsza osoba. Jej ujawnienie się było niemałą niespodzianką dla fioletowowłosej. Typ spotkania kompletnie nie pasował do właśnie zjawionej się osoby, ale i tak odebrała to jako miły gest.
- Yo - przywitała się z nim, uśmiechając się lekko. - Pewnie gra w rankedy, co? - podsumowała swoje słowa cichym westchnieniem. W przypadku Wilczka i tak nie musiała się przejmować jego fizyczną obecnością, ale byłoby miło, gdyby chociaż na moment skupił swoją uwagę. - W sumie to wyjaśnia brak Shawna. Sam nie trafi bez niego tutaj? - bycie miłym miało swoje limity, a Shawn przekroczył je już dawno temu. - I zdecydowanie tak - w końcu gang liczył trochę więcej osób niż trzy.
O ile dobrze pamiętała.
- Hejo - machnęła ręką w stronę Jaya, mając oczy wlepione w ekran, sprawdzając sobie liczbę subów na koncie. - Bywało lepiej. Siadaj i rozkoszuj się tą pustką - Może ja zwyczajnie im walnę z telefonu przy kolejnym zobaczeniu ich na oczy? - nie tylko Wilczka, ale i pozostałej dwójki z Rady nie widziała. Brak czasu, zlanie czy dorwali ich Niepoczytalni?
Może powinnam napisać?
Pojawienie się za to kolejnej osoby wytrąciło jej myśl z głowy. Zamrugała oczami na widok znajomej dziewczyny, by zaraz potem zasłonić usta, chichocząc na jej słowa.
- Śmiało, zapraszam. W odpowiedzi na to popodziwiam twoje piękno - odparła na jej słowa po krótkim przywitaniu. Lex niewiele poświecał uwagi obecnym, ale Miko nie wydawała się być przejęta tym zbytnio. - Teoretycznie czekamy na wiele osób jeszcze, ale praktycznie, możemy już zacząć w tym gronie - w końcu Remiza nie była zamknięta na świat, więc dołączenie na miejsce później nie stanowiło większego problemu. Jak i skrócenie rozmowy.
- Wstawaj, Pete i skup się - rzuciła w stronę chłopaka. Brak reakcji poskutkowałby rzuceniem w jego stronę czymś - w tym przypadku miękkim brelokiem-kulką o fioletowym kolorze, celowanym w jego głowę.
- Zasadniczo bez płomiennej mowy, ale wszyscy znacie sytuację w mieście i jak beznadziejnie się walczy z tymi osobami. Wiem, że to nie w naszym stylu, ale wypadałoby zewrzeć się i spróbować ogarnąć sprawę, nim zrobi się całkowity syf na naszych terenach - westchnęła, podpierając się o bok kanapy łokciem.

outfit
Różowa aureola włosów wniosła do pomieszczenia nową energię, czyli coś, czego mi ostatnio brakowało, bo byłem po prostu zmęczony. Uśmiechnąłem się, gdy swobodnie się położyła na kolanach Miko. Przypominało mi to szkołę, z której nie wyszłem aż tak dawno. Wziąłem krzesło stojące opodal i dosunąłem się do fotelu tak, by widzieć na wszystkich. Może gdzieś w trakcie spotkania wyłapię ich imiona i ewentualnie je zapamiętam.
Słuchałem, co mówiła Miko. Specjalnie w domu szukałem w internecie streamerki o tym samym pseudonimie i okazało się, że wtedy na plaży się nie myliłem.  
— Próbowałem cokolwiek odkryć przeszukując ich rzeczy, ale wygląda na to, że nie noszą przy sobie niczego. Jak gdyby ktoś wszystko zabrał — powiedziałem. Nie było to wprawdzie zbyt pomocne, ale tak już bywa. — Może ktoś im coś wstrzyknął, ale nie rozumiem, jaki był by w tym cel. — Mogłem snuć tylko teorie i babrać się w nieprzemyślanych hipotezach.