Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Remiza Strażacka
Wto Paź 27, 2020 1:28 pm


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:48 pm, w całości zmieniany 12 razy
First topic message reminder :

TEREN JACKALS
Remiza Strażacka
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Remiza strażacka jest jednym z najbardziej zadbanych miejsc w dystrykcie C. Nic dziwnego skoro to właśnie oni są odpowiedzialni za gaszenie pożarów w parkach, ale i uspokajanie nazbyt rozochoconych demonstrantów czy protestujących. Miasto stara się pakować w nich dość sporo pieniędzy, dzięki czemu mogą się pochwalić całkiem nowoczesnym sprzętem... i zdecydowanymi brakami w kadrze. Obecnie gdy ciężko o sensowną edukację, strażacy niejednokrotnie przyjmują do siebie młodych ludzi chętnych do niesienia pomocy i ryzykowania przy tym własnym życiem. Wszystkiego uczą ich na miejscu, traktując to jako swego rodzaju kurs, który ma ich odpowiednio przeszkolić. Budynek jest wielki — i rzecz jasna przystosowany do błyskawicznych reakcji. Gdy tylko pojawia się alarm, wszyscy oddelegowani sprawnie zjeżdżają w dół pomiędzy poziomami z pomocą zamontowanych pomiędzy piętrami rur.
__________

Efekt terenu: Remiza Strażacka po zostaniu oficjalną siedzibą Szakali stała się najczęściej omijanym miejscem w dystrykcie C. Mimo to, to właśnie tu najłatwiej spotkać wszystkich ludzi popierających ich działania, szukających jakiegokolwiek sposobu na okazanie im swojej wdzięczności czy adoracji. W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych gracze, którzy mają minimum dwóch wykupionych NPC zyskują możliwość użycia obu dodatkowych postaci w walce.

Rudy
Rudy
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Remiza Strażacka
Sro Lut 03, 2021 11:18 pm
[ przejmowanie terenu 13/15 ]

 — Wszystko mi się podoba, pani podpułkownik — odparł bez chwili zastanowienia. — Absolutnie wszystko. Jestem, eee, jestem zachwycony generalnie. Tak. — Nie miał pojęcia, o co pytała, bo umknęła mu co najmniej połowa jej wypowiedzi, ale nie zamierzał dać tego po sobie poznać, nawet mimo odrobiny lęku, który zaczął w nim narastać, kiedy uwaga Maannguaq przez chwilę skupiła się na nim. Odetchnął z ulgą, widząc nadchodzącego Bourne’a. Doskonale, niech dorośli sobie porozmawiają.
 Nie słuchał kapitana ani trochę; znał wszystkie zasady panujące w remizie na wyrywki, a zresztą pracował tu już na tyle długo, że zdążył się zorientować, które nie podlegają dyskusji, a które można odrobinkę nagiąć. (Ta o mikrofalówce okazała się zaskakująco nienaruszalna. Jezu, ależ wtedy zebrał opierdol, a przecież to był tylko camembert…!) Zamiast tego przeniósł uwagę na dro— znaczy, na bezzałogowy statek powietrzny, który Maannguaq trzymała w rękach. Ciekawe, czy miał jakieś specjalne wyposażenie poza kamerką. Ciekawe, jaki miał udźwig. Ciekawe, czy można było coś do niego przyczepić od spodu. Jakiś kabelek, albo drobny przedmiot, albo plastikowe opakowanie… Może z falafelem… O, ciekawe, czy ta bliskowschodnia knajpa dwie przecznice od remizy była jeszcze otwarta…
Maannguaq Thorleifsen
Maannguaq Thorleifsen
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Remiza Strażacka
Czw Lut 04, 2021 10:12 pm
[ Przejmowanie terenu 14 / 15 ]

Wysłuchała Bourne'a z podobnym zainteresowaniem, co za pierwszym razem. Lubiła takich ludzi: rzeczowych i prostolinijnych. Zasad też — przynajmniej jej zdaniem — nie miał wygórowanych. Prawdopodobnie gdyby to był jej budynek, lista zakazów i nakazów byłaby trzy razy dłuższa.
Kiedy został poruszony temat mikrofalówki, a mężczyzna spojrzał na nią, od razu uniosła dłonie w obronnym geście. Jasne, była Inuitką, ale od ryb preferowała mięso (szczególnie fok i reniferów). Przez chwilę korciło ją, aby zapewnić, że kiviaq* konsumuje się na zimno i to najczęściej na zewnątrz. Zrezygnowała jednak, aby później nie sugerowano, że każdy dziwny zapach z kuchni był jej winą.
Kiedy mężczyzna nawiązał do trzymanego przez nią BSP i wspomniał, że w sumie to im go daje, jej oczy zabłyszczały. Uśmiechnęła się z wdzięcznością i po odłożeniu urządzenia (zabrakło już rąk) uścisnęła dłoń Arjuna.
Dziękujemy, za wszystko. Nie zawiedzie się pan na nas.
Kiedy wypowiadała ostatnie słowa z mocnym akcentem na nie, przeszyła spojrzeniem wszystkich "podopiecznych". Jednak w tym momencie jej przed chwilą szczery uśmiech był już ewidentnie mocno wymuszony. Gdyby można było przekazywać komunikaty samym sposobem patrzenia, ten od niej brzmiałby "Złam którąś zasadę, to urwę ci łeb i nasram do szyi".
Ci, którzy ją znali dłużej, prawdopodobnie już nawet mogli to odczytać.


* Kiviaq - grenlandzka potrawa. W foczą skórę wkłada się nawet 500 martwych ptaków (alk), wraz z piórami i dziobami. Skórę się zaszywa, a następnie przysypuje kamieniami lub zakopuje na nawet pół roku. Potem te alki w stanie zaawansowanego rozkładu spożywa. Mniam.
Remington Moryet
Remington Moryet
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Remiza Strażacka
Pią Lut 05, 2021 7:39 pm
[ przejmowanie terenu 15/15 ]

  Wzruszył ramionami w odpowiedzi na pytanie Maannguaq. Daleko mu było do młodego i gniewnego. Chyba zdawała sobie z tego sprawę?
  — To dobry pomysł — odparł spokojnym głosem, ślizgając się wzrokiem gdzieś dookoła niej, tak jakby nie bardzo miał ochotę spojrzeć jej w oczy. — Porządne miejsce, porządni ludzie. Stanie trochę w koreczku wypada moim zdaniem lepiej niż skrobanie pleśni z sufitu jakiejś menelarni — skwitował delikatnie ich wcześniejsze wybory. Ze sporą ulgą przyjął wiadomość o tym, że mieli jednak lepszy gust od lisów. Nie zamierzał więc nawet pisnąć na temat remizy, nawet gdyby faktycznie coś mu w niej nie odpowiadało.
  Gdy Bourne stanął na środku i zwrócił się do nich wszystkich, Remik nie miał już problemu ze spojrzeniem mu w oczy. No i robił co mógł, żeby skupić się na jego słowach. Mężczyzna, solidny i o obiecującym temperamencie, nie był w końcu absolutnie winny temu, że Remington dopiero co wybudził się z drzemki i znakomita większość jego siły woli skupiała się, mimo wszystko, wokół powstrzymania ogromnego ziewnięcia, które bardzo nieustępliwie cisnęło mu się na usta.
  To, co faktycznie usłyszał, i co nie wyleciało mu od razu drugim uchem, trochę sprowadziło go na ziemię. Mimo wszystko wciąż byli tu gośćmi — i to nie do końca bezproblemowymi. Ściągnął brwi, wsłuchując się w słowa mężczyzny. Gdy usłyszał o pomyśle współpracy ze strażakami, przed oczami stanęła mu odmienna wizja — służby pracujące ramię w ramię, próbujące przywrócić porządek w tym opuszczonym przez Boga mieście...
  No ale nie. Takie były ich zasady. Jedyne, o co Wilki musiały w tym momencie zadbać, to żeby nie zaglądać darowanemu koniowi w zęby i cholernie się pilnować, żeby wola ich gospodarzy była szanowana. Mimowolnie zerknął w stronę wciąż nieco naburmuszonego Connora, gdy tylko o tym pomyślał. Będą musieli trzymać ich w ryzach.
  Udało mu się przecierpieć całą przemowę Bourne'a bez wydania z siebie żadnych odgłosów, ale traf chciał, że jego długo powstrzymywane, głośne ziewnięcie wydostało się na zewnątrz dokładnie w tej sekundzie, w której Maannguaq skończyła zdanie i zaczęłą ciskać piorunami w stronę swoich podwładnych.
  Odchrząknął niezręcznie.
  — Tak jest.
Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Re: Remiza Strażacka
Pią Lut 26, 2021 4:51 am
TEREN PRZEJĘTY PRZEZ WILKI
Okres nietykalności: do 05.03.2021 (włącznie)
Miko
Miko
The Jackal Canis Lupaster / Assecla Anubis
Re: Remiza Strażacka
Sro Gru 01, 2021 8:15 pm
Wieczór, godzina 21:01
NPC: Lex
[ Przejmowanie terenu - 1/15 ]

- Wooo... - odezwała się dziewczyna, robiąc daszek z dłoni i rozglądając się teatralnie po pomieszczeniu. Tak. Weszła tutaj całkowicie bezczelnie. Było zamykać drzwi. - To miejsce rzeczywiście różni się od tych wszystkich paskudnych wodnych terenów. Fiu, fiu. Musieli tutaj naprawdę włożyć sporo hajsu - gwizdnęła, zakładając ręce za głowę. - Aż dziwne, że psy nie zostawiły chociaż czujkę do pilnowania tego wszystkiego - długi czas temu Wolves interesowało się tym miejscem, ale w dniu dzisiejszym nic nie rzucało się jej w oczy, by nadal ich poziom zaangażowania stał na wysokim poziomie. Nie odczuwała nawet zdziwienia. Skupienie się na innym dystrykcie - który jednakże był o wiele bardziej przyjemniejszy  - wymagało poświęceń.
Więc czemu by z tego nie skorzystać?
- Co? W czym mogę ci pomóc panienko? - dorosły, męski głos dobiegł do niej. Zamrugała oczami, wlepiając niebieskawe ślepia w nieznajomego. Nieznajomy był wyższy od niej. Dostrzegła, że był w połowie ubrany w strój strażaka i trzymał w jednej ręce kanapkę. Ups. Przeszkadzamy w jedzonku?
- Witam, Panowie - zawołała Miko, rozkładając ręce na bok. - W jakże ten cudowny jesienny wieczór - zrobiła teatralny ukłon, pozwalając sobie na uśmiech, który zamaskowała maseczka. - Słyszałam, że Wolves was porzuciło. Ale nie martwcie się! Spotkało was niesamowite szczęście. Albowiem My - Jackals - otoczymy was swoją opieką - nawet nie kryła ironiczności, jaka skrywała się za tymi słowami.
- Miko, shut up.
Lodowaty głos przeszył powietrze. Momentalnie odwróciła się w stronę chłopaka, który wszedł za nią do budynku. Ponure spojrzenie skupiło się na fioletowowłosej dziewczynie. Nie widziała do końca jego twarzy zakrytej pod sporym kapturem bluzy.
- No co.
- Mniej gadania, więcej działania, dzieciaku.
- Co? Jackals? - kątem oka dostrzegła poruszenie. - Kurwa mać - ktoś zerwał się z krzesła, próbując pobiec do kąta obecnego pomieszczenia. Dla niej wyglądało to całkiem zabawnie. Reputacja wystarczyła, by widok dwójki osób mogło wywołać piorunujące wrażenie jako pierwsze.
- Mówiłem ci - Lex skomentował ten widok głośnym mlaskiem, po czym udał się za zbiegłą osobą. -  Ładnie, ładnie. Próbujesz zadzwonić? - zakpił, podchodząc bliżej. Całkowicie się nie spieszył, wyglądając na rozbawionego sytuacją.
- Zamknij się. Jest was tylko dwóch - Lex z pogardą spoglądał na to, jak mężczyzna nerwowymi ruchami próbował wybrać numer na stacjonarnym telefonie.
- Czego chcecie?
Uwaga fioletowłosej skierowała się ku drugiemu mężczyźnie. Podeszła więc do drugiego z mężczyzn, po czym wbiła palec wskazujący w jego klatkę piersiową.
-  My? My zawsze chcemy jednego. I dostajemy to. Więc? Ilu z was trzeba wychować nim zdecydujecie się współpracować? - widziała, że pierwszy szok powoli zaczął ustępować. Gra na czas, hm? Czyje wsparcie byłoby tutaj pierwsze - pozostali na służbie czy może...?
W końcu nastał ten dzień. Dzień, w którym mieli przejąć Remizę.
Kevlar
Kevlar
The Jackal Canis Lupaster
Re: Remiza Strażacka
Sro Gru 01, 2021 8:54 pm
[Przejmowanie terenu 2/15]
Dłonie schowane głęboko w kieszeniach, kaptur zaciągnięty aż na czoło i patyczek od lizaka wystający z pomiędzy jego ust. W taki sposób maszerował przez ulice dystryktu C jakby wszystko w okół należało do niego. I poniekąd tak było. Mimo, że zabrali się za najbardziej syfiastą część miasta nie było wątpliwości, że byli tu coraz bardziej rozpoznawalni i zaczynali wzbudzać swoisty respekt. A może strach? Tak czy inaczej Kris czuł się jak ryba w wodzie. Nareszcie. Zdala od wody. I mokrego piachu.
Zatrzymał się przed budynkiem remizy strażackiej, podniósł głowę by móc lepiej jej się przyjrzeć. Zagwizdał z uznaniem wyciągając lizaka. No i to się nazywał budynek. A nie jakieś rozwalającego się szopy i budki po lodach.
Z wnętrza dochodziły przygłuszone głosy i Kris postanowił nie czekać dłużej tylko od razu skierował swoje kroki do najbliższych drzwi.
- Zamknij się. Jest was tylko dwóch - minął próg akurat gdy jeden ze strażaków zaczął gorączkowo łapać za telefon.
“Chyba raczej trzech. I co to jakiś konkurs?” Rzucił znudzonym głosem podchodząc bliżej i zatrzymał się u boku Miko. “Mogłaś poczekać, a nie jak zwykle władowałaś się w sam środek syfu sama… prawie” kątem oka spojrzał na Lexa, ale za mało gościa znał by mu ufać.
Kris ponownie skupił uwagę na obecnych pracownikach remizy, robiąc lekki krok w przód jakby podświadomie chciał osłonić dziewczynę przed potencjalnym zagrożeniem.
“Bez zbędnego pierdolenia. Macie tu jakiegoś komendanta czy kogokolwiek rozgarniętego na tyle by zrozumiał co tu właśnie ma miejsce?” Wyprostował się i z błyskiem w oku zrobił kolejne dwa kroki w stronę strażaków. O tak. Ta remiza coraz bardziej mu się podobała. I co tu ukrywać, zawsze chciał spróbować zjechać na rurze jak w filmach.
Wilczek
Wilczek
The Jackal Canis Lupaster / Operator
Re: Remiza Strażacka
Sro Gru 01, 2021 9:21 pm
I s a a c
____________

[ Przejmowanie terenu - 3/15 ]

     Isaac nie do końca widział sens w swojej obecności na terenie remizy. Jakby nie patrzeć, był przekonany, że wszystko to, czego od niego potrzebowali, mógł robić zdalnie. Nic dziwnego, że nie był jakoś szczególnie zaangażowany w całą tę akcję. Szedł spokojnie z plecakiem, jednocześnie pytając na Switchu w Zeldę. Pochłonęła go dużo bardziej niż wszystko, co działo się przed nim. Agresja, przemoc, szantaże. Wszystkie te rzeczy były dla niego tylko i wyłącznie grą. Do tego taką, w której nigdy nie zamierzał brać udziału. Dobrze, że inni nie wychodzili z takiego założenia.
     — Zamierzasz w ogóle oderwać wzrok od swojej konsoli?Shawn spojrzał na niego z wyraźnym poirytowaniem, nie otrzymując w zamian żadnej reakcji. Po tym jak Patch zniknął nagle bez śladu, zostawiając go samemu sobie, to właśnie on wprowadził się do mieszkania jako jego nowy współlokator. Traf chciał, że mimo stoickiego wyglądu, koleś miał bardziej nasrane we łbie niż sam Isaac. Ale miał też prawo jazdy.
     Dzięki jego naturze werbunek do Jackals przeszedł kompletnie bez problemu. Co nie znaczyło, że uwielbiał spędzać czas w jego towarzystwie. Zignorowany, wyciągnął rękę w stronę jego konsoli, chłopak momentalnie złapał go jednak za nadgarstek i odepchnął jego dłoń w bok, jakby nigdy nic wracając do Zeldy. Nie zaszczycił go nawet pojedynczym spojrzeniem. Gdy otworzyli drzwi i wyszli na zewnątrz, szedł krok w krok za czarnowłosym.
     — Siema, impreza już się zaczęła? Jesteśmy trochę spóźnieni, bo ten gnojek ani myślał się ruszyć bez swojego Switcha. Masz szczęście, że jesteś komputerowym geniuszem — warknął na niego, wyraźnie sfrustrowany ciągłą ignorancją. Która trwała w najlepsze. Isaac bezczelnie podgłośnił jedynie dźwięk, wypełniając pomieszczenie uderzeniami miecza i warczeniem potworów. Pełna powaga.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Remiza Strażacka
Pią Gru 03, 2021 3:32 pm
[ Przejmowanie terenu - 4/15 ]

Powolne kroki kierowały Travitzę w kierunku remizy. On również należał do tych, którzy cieszyli się faktem, że wreszcie przejmują jakiś cywilizowany teren, a nie pierdolone śmietniki tego miasta. Bardzo miła odmiana.
Tuż za Smugglerem stąpał Borys. Borys nie umiał mówić po angielsku, w związku z tym nie odzywał się prawie w ogóle. I to chyba właśnie ta cecha sprawiła, że wszyscy tak szybko go polubili. W towarzystwie rozszczekanych Szakali, milczący Borys potrafił być naprawdę cenionym kompanem. Chociaż jego postura upasionego niedźwiedzia pewnie też robiła tutaj swoje.
Gdy weszli do remizy, impreza już trwała. Oczywiście pierwsze co dobiegło uszu Travitzy, to dźwięki gierki z tej debilnej konsoli. Rosjanin spojrzał z obrzydzeniem na Wilczka i w stu procentach zgadzał się ze zdaniem Shawna. Gówniarz miał naprawdę szczęście, że bywał przydatny.
Borys, widząc nerwowość strażaków, ruszył w kierunku telefonu, który pewnie miał zamiar roztrzaskać.
Borys, нет – powstrzymał go Pavel. Wielki niedźwiedź ze spokojem przyjął polecenie. Zamiast rozwalać telefon, usiadł na jednym z plastikowych krzesełek ustawionych pod ścianą. No, na dwóch, bo na jednym się nie mieścił.
Strasznie nerwowy początek. Może zaczniemy jeszcze raz? – zaproponował Rosjanin, rozkładając ręce w uspokajającym geście i uśmiechając się przy tym. Tylko jakoś tak niezbyt miło. – Jak byłem mały, to zawsze chciałem być strażakiem. Wy nie? – to pytanie skierował do wszystkich, poza Wilczkiem, który i tak miał całą sytuację w dupie. – Mam szacunek do tego zawodu. Narażanie własnej dupy, wchodzenie w płonące budynki, wszyscy wiemy, jak to wygląda. Szkoda by było zmarnować ten cały wysiłek na to niewdzięczne miasto. No, panowie strażacy. Nie lepiej się dogadać?
Oczywiście mogli się nie dogadać. Borys pewnie bardzo by się ucieszył. Travitza zresztą też. Ba, bardzo by chciał, żeby pojawiły się tutaj Wilki, gotowe bronić swoje bezbronne owieczki. Jednak ze strażą pożarną warto chociaż spróbować mieć jakieś sensowne stosunki. Ot tak, z powodu zwykłej godności ludzkiej czy czegoś tam.
Miko
Miko
The Jackal Canis Lupaster / Assecla Anubis
Re: Remiza Strażacka
Sob Gru 04, 2021 10:03 pm
[ Przejmowanie terenu - 5/15 ]

- Mogłeś być szybciej - odcięła się Krisowi. - Zresztą, zawsze zabawna to jest reakcja - w końcu nie każdy mógł się spodziewać, że samotna dziewczyna tak naprawdę miała niemałe towarzystwo? Jednakże czasem dało się zaskoczyć naiwnością trzecich osób pod względem rozwoju sytuacji. Cofnęła się jednak o krok, zabierając swój palec z mężczyzny.
- Ta, sama. A ja to powietrze - mruknął Lex niezadowolony, skupiając uwagę na drugim ze strażaków, który zatrzymał się przy telefonie. Widział jak tamtemu drżały palce, zjeżdżając raz za razem z klawiszy, powodując błędne wybranie numeru telefonu. Chłopak na ten widok jedynie uśmiechnął się złośliwie.
Fioletowowłosa uniosła prawą rękę i lekko uderzyła Kevlara w plecy grzbietem dłoni. Pokręciła niemalże niezauważalnie głową. Żadnych pochopnych akcji, dopóki sami nie zaczną tego. Albo im się nie znudzi. Któreś z tego byłoby możliwe. Obecnie nie odczuwała potrzeby wobec tego.
- Chcecie pogadać z naszym szefem? - spytał się za to mężczyzna, wyraźnie krzywiąc się. Nie ukrywał, że nie był zachwycony. - Ugh. Dobra. Pójdę po niego. Tylko bez emocji.
- Ej, nie zostawiaj mnie tu z nimi samego... - protest drugiego umknął w odgłosach kroków jego towarzysza. Mniej więcej w tym momencie do Miko dotarło, że ich nieliczna grupka zaczęła się powoli powiększać. Tak też jej uwaga powędrowała w stronę przybyłych chłopaków.
- Dopiero się rozkręca - rzuciła w stronę Shawna. - Trafiliście w dobrym momencie - niebieskie oczy wlepiły się na moment w Wilczka. Mimowolnie przypomniała sobie ostatnie przejmowanie i jej próbę zrozumienia jednej kwestii... której nie ogarniała nawet do dzisiaj. Miała zarazem wrażenie, że ta tajemnica nie prędko się wyjaśni.
- Mam gdzieś, że gra tutaj, byleby wykonał swoją pracę - warknął Lex, posyłając piorunujące spojrzenie w stronę Wilczka. - A co do niej...
- W sumie, właśnie - wcięła się w wypowiedź Lexa. - Co z komunikacją na zewnątrz? - wzruszyła ramionami, czując wzrok chłopaka na sobie. Nie wyglądała na przejętą tym. Odwróciłą od niego wzrok, zerkając w stronę wejścia do remizy, by skupić uwagę na tym, kto tym razem postanowił pojawić się. Hoho... Machnęła krótko ręką na przywitanie. Międzyczasie Lex położył dłoń na słuchawce, kręcąc przecząco głową stanowczo. Międzyczasie przyszli inni strażacy, tak, że bez dwóch brakujących, było ich czterech w sumie. Ich zachowanie świadczyło obecnie o niepewności w postawieniu siebie w tej sytacji.
- Rany, rany... Bycie strażakiem to marzenie każdego ambitnego dzieciaka - powiedziała, pośrednio zgadzając się ze słowami Smugglera. - Szkoda byłoby, gdyby przez emocje nagle doszlibyśmy do nieporozumienia.
Zamilkła, zastanawiając się nad dalszymi słowami.
- Popatrzcie na to w ten sposób. Macie niepowtarzalną szansę na podjęcie bardziej dyplomatycznej drogi - jakkolwiek brzmiało to dla niej mocno sarkastycznie, tak w jej opinii droga chaosu nie musiała skłaniać się jedynie ku przemocy. - Gdyby Psom zależało jakkolwiek na was, nie byłoby nawet miejsca takiej sytuacji - rozłożyła bezradnie ramiona. Stosowała pokrętną logikę, by skołować rozmówców. Nie zamierzała prostować własnych słów. Wolała zostawić im to do własnej interpretacji, wywołując przy różne emocje.
Powrócił mężczyzna wraz z wspomnianym komendantem. Był to plus-minus czterdziestoparoletni mężczyzna o krótkich, brązowych włosach i tego samego koloru oczach. Był w pełnym stroju strażaka. Sprawiał wrażenie pewnego siebie. Miko oszacowała wzrokiem, że był wyższy od niej o minimum 10 centymetrów.  
- Niech będzie. Czego oczekujecie od nas? - stanął około trzy metry od innego z wejść. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, przekierowując spojrzenie z Smugglera na Miko, potem na Borysa, Krisa czy Shawna. Lex nie zmienił swojej pozycji, a grający Wilczek nie wzbudzał w nim na tyle odczucia zainteresowania, by poświęcał mu więcej uwagi.
- Damien, żartujesz sobie? Nie zamierzam przystawać na współpracę z Jackals - zaprotestował pierwszy z strażaków. Stanął od komendanta około metr dalej, będąc bardziej po lewej.
- Właśnie - zawtórował im drugi, zaraz ucinając głos.
- Widzisz tutaj lepsze rozwiązanie? Nie zamierzam być świadkiem jak ta placówka stanie się ruinami.
- A Wolves? Policja? - podawane propozycje brzmiały w jej uszach dość absurdalnie. Postanowiła na razie jednak nie interweniować, wyraźnie zaintrygowana możliwym rozwojem sytuacji.
Wilczek
Wilczek
The Jackal Canis Lupaster / Operator
Re: Remiza Strażacka
Sob Gru 04, 2021 10:32 pm
    Klik. Klik, klik, klik, klik, klik.
    Klawisze Switcha wydawały cichy dźwięk za każdym razem, gdy Wilczek zamachiwał się mieczem, by pociąć wszystkich wrogów na kawałki. W którymś momencie dźwięk ustał, gdy po prostu biegł sobie spokojnie przez mapę, próbując się dostać do oznaczonego punktu. Zebrał po drodze jakiś zardzewiały miecz, unosząc nieznacznie brew ku górze. Co to za badziew? Jego obecna broń była dużo lepsza, lol.
    Jego palec zatrzymał się na konsoli, gdy jeden ze strażaków opuścił pomieszczenie z zamiarem pójścia po komendanta. Przeniósł wzrok na ekran i zapisał swój progress, zdejmując plecak. Usiadł sobie na ziemi po turecku, ładując go do środka, by wyciągnąć ze środka laptopa.
    — No proszę, kto postanowił się ruszyć. Księżniczka we własnej osobie — Shawn uniósł brew ku górze, przechodząc częściowo na drugą stronę pomieszczenia. Stanął obok strażaków pod ścianą, obserwując ich czujnie z wymalowanym na ustach paskudnym uśmieszkiem. Nie było wątpliwości, że tylko czekał na odpowiedni rozwój sytuacji.
    Isaac wyciągnął z kieszeni gumę balonową, od razu wciskając sobie do ust dwa kawałki. Sztuczny smak owoców leśnych zdecydowanie był tym, czego teraz potrzebował. Klepał sobie coś spokojnie na klawiaturze, nie zwracając uwagi na całą resztę. A przynajmniej pozornie, w końcu jakby nie patrzeć jego palce właśnie próbowały przekroczyć prędkość światła. Równie dobrze mógłby właśnie napieprzać w jakieś mmo, ale na ten moment miał zupełnie inny pomysł. Cały czas bujał się nieznacznie na boki, słuchając jednym uchem toczących się rozmów.
    "Damien, żartujesz sobie? Nie zamierzam przystawać na współpracę z Jackals."
    — Buntownik. Całkiem nieźle byś do nas pasował, ha! A tak poważnie, naprawdę myślicie, że macie jakiś wybór?
    "A Wolves? Policja?"
    Parsknął cicho pod nosem. Podniósł dłonie do góry i zaklaskał kilkakrotnie, nie odzywając się przy tym ani słowem. Dopiero wtedy podniósł wzrok na komendanta i wcisnął enter.
    Alarm przeciwpożarowy rozwył się w całym budynku jak szalony. Zamontowane na suficie zraszacze odpaliły się po stronie strażaków, momentalnie zalewając ich zimną wodą. Podobnie jak stojącego z nimi Shawna. Zrobił balona z gumy, dmuchając go tak długo, aż pękł głośno, choć i tak dźwięk całkowicie utonął w wyciu syren. Shawn momentalnie przeleciał na stronę Szakali jak poparzony, rzucając Wilczkowi rozwścieczone powietrze.
    — Ty mały, pierdolony gnoju, zrobiłeś to specjalnie! Teraz jestem cały mokry!
    Uśmiechnął się w odpowiedzi, unosząc ręce do góry. To brzmiało jak problem. Ale to nie był jego problem.
Kevlar
Kevlar
The Jackal Canis Lupaster
Re: Remiza Strażacka
Nie Gru 05, 2021 7:32 pm
[Przejmowanie terenu 7/15]
Powoli rozumiał dlaczego Wolves zabrali się z tego miejsca. Ci ludzie to jacyś idioci. Ile razy będą musieli powtórzyć by zrozumieli, że to miejsce zasadniczo już należało do nich? Psy miały wyjebane, wolały zrobić sobie posłanie w ciepłym i ogarniętym dystrykcie A. I poniekąd im się nie dziwił.
Pokręcił głową na słowa Miko. Nie będzie się z nią wdawać w dyskusje dlaczego powinna zaczekać. Odwrócił się jej stronę z pytaniem wymalowanym na twarzy gdy poczuł jej uderzenie. Westchnął, patrząc za siebie, a gdy zauważył znajomą twarz dzieciaka wycofał się w jego kierunku, tym samym schodząc z pierwszej linii ognia. Machnął dłonią na powitanie Januszowi, który przyszedł w towarzystwie bardzo dziwnego gościa, ale w sumie to czego miał się spodziewać po Smugglerze?
Zatrzymał się obok Wilczka, obserwując z lekkim rozbawieniem jego rozgrywkę na Switchu. Ten to miał podejście do życia. Może sam powinien takiego spróbować? Widząc znajomego laptopa i ciągłe milczenie ze strony chłopaka Kris zmarszczył brwi. Na przystani zachowywał się zupełnie inaczej, ale gdy uciekali autobusem… Kris ukucnął obok niego, prychając gdy zimna woda ze zraszaczy zamoczyła strażaków i jednego z nich.
“Było się tam pchać? Twoja wina, że jesteś kretynem,” rzucił do typa, który zaczął się wydzierać. Pokręcił głową stukając w górę laptopa by zwrócić uwagę chłopaka. “Masz coś jeszcze w zanadrzu?” Spytał z nieukrywaną ciekawością, przenosząc wzrok z WIlczka, na pozostałych.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Remiza Strażacka
Wto Gru 07, 2021 6:21 pm
[Przejmowanie terenu 8/15]

Ciężka sprawa. Smuggler podrapał się po policzku, obserwując wymianę zdań strażaków. Nie żeby ich nie rozumiał, całe życie byli uczeni do życia w zgodzie z prawem i współpracy z innymi służbami. Czy jednak nie dostrzegali beznadziei swojej sytuacji, wystawieni przez władze Riverdale na pożarcie w Dystrykcie C? Przecież jeśli nie Szakale, to zaraz ktoś gorszy dobierze się do tej pięknej remizy i przekształci ją w mniej piękny budyneczek.
Nie umiał powstrzymać uśmieszku, kiedy woda zalała strażaków i nieszczęsnego Shawna. Podziwiał jego cierpliwość. Gdyby to na Travitzę wylała się woda, to prawdopodobnie laptop małego geniusza właśnie wylądowałby za oknem. Być może z właścicielem.
Borys obserwował wszystko ze stoickim spokojem.
Ale co my wam w sumie zrobiliśmy? – spytał Pavel, rozkładając ręce w niewinnym geście. Parę bójek, zajebany autobus. To naprawdę aż takie wielkie zbrodnie? Śmiałby stwierdzić, że niektóre instytucje miały o wiele gorsze występki na swoim sumieniu. – Panowie, bądźcie rozsądni. Wolves od dawna wiedzą, że panoszymy się w okolicy. Czy zrobili cokolwiek, żeby przypilnować remizę? Okrągłe gówno.
Najwyraźniej jednak wizerunek dwóch rosyjskich drabów nie przekonywał do współpracy, krnąbrni strażacy jedynie zaciskali pięści. Żarcik Wilczka pewnie też nie poprawiał im nastroju.
– To nie oznacza, że mam zamiar dogadywać się z takimi szumowinami jak ty! – wykrzyczał dumnie jeden ze strażaków. Nawet dramatycznie to wyglądało, kiedy tak leciała na niego woda ze spryskiwaczy.
Komendant nie wydawał się tym zachwycony. Travitza zaś wzruszył jedynie ramionami. Najwyżej będzie miał trochę rozrywki dla siebie.
Remiza i tak będzie nasza. Z wami na pokładzie albo bez was.
Miko
Miko
The Jackal Canis Lupaster / Assecla Anubis
Re: Remiza Strażacka
Pią Gru 10, 2021 12:57 am
[ Przejmowanie terenu - 9/15 ]

Wybuchnęła śmiechem na widok toczący się przed jej oczami. Zalanie mężczyzn wodą wydawało się jej być niecodzienną ironią ze strony lo-, znaczy się, od strony Szakali. Zgaszeni strażacy. To nie był codzienny widok. Nawet jeśli oni nie podzielali tego. Widziała, że jeden z nich prawie popadł w panikę. Inny miał na twarzy wymalowane coś między zaskoczeniem a szokiem.
- Zmokła kura - zachichotała jeszcze, gdy podszedł do nich Shawn. - Chociaż ten dźwięk jest irytujący. Nie da się coś z nim zrobić? - przytkała jedną dłoń do ucha, nieznacznie krzywiąc się. Monotonne wycie nie powodowało w niej zachwytu.
Jednakże nie stanowiło to wymówki odnoszącej się do rozmów.
- No dobra. Mam nadzieję, że panowie ochłonęli po tym niespodziewanym prysznicu - jej spojrzenie zrobiło się lodowate. - Zacznijmy od początku - złączyła palcami dłonie. - Nikt wam nie pomoże. Ani policja. Ani Wolves. Gdyby chcieli, zrobiliby to dawno temu.
Zawiesiła się na krótki moment, rozważając kwestię w myślach.
- Popatrzcie na to w ten sposób. W ramach współpracy będziecie mogli dostawać część kieszonkowego. Wolves nie uraczyło was nawet spojrzeniem. W porównaniu do nich, przedstawiamy wam o wiele większą wspaniałomyślność. Współprace na naszych warunkach.
Komendant, w porównaniu do bardziej butnych strażaków, wyglądał na zrezygnowanego. Już wcześniej było widać, że jego zdanie rozmija się z tym, jakie mieli inni jego współpracownicy.
- Jeśli chcecie rozmawiać, możemy bez tego deszczu? - jego głos ledwo co przebijał się przez szum wody, jednakże nawet ona nie mogła stłumić zrezygnowania, które było słychać. Chciał przejść na bardziej suchą część placówki. Tak jak i część innych strażaków, którzy nie podzielali podejścia swoich kolegów.
- A-.
- Stop. Oni już mają tu kontrolę - wskazał kciukiem na zraszacze.
- Tyle, że...
- Duma, dumą. Co nam po niej w tym mieście? - Miko gwizdnęła cicho. Nie spodziewała się zobaczenia próby przestawienia dumy poniżej rzeczywistości.
Wilczek
Wilczek
The Jackal Canis Lupaster / Operator
Re: Remiza Strażacka
Pią Gru 10, 2021 9:56 am
[ Przejmowanie terenu 10/15 ]

    Uniósł kacik ust ku górze, słysząc pytanie ze strony Kevlara. Oczywiście, że miał. Mógł im tu urządzić istną dyskotekę, tylko pytanie w jakim stylu. Never gonna give you up było zbyt przewidywalne. Zatrzymał wzrok na Smugglerze, zastanawiając się przez chwilę, nim jego palce wstukały odpowiedni tytuł na youtubie.
    "Ten dźwięk jest irytujący. Nie da się coś z nim zrobić?"
    Uniósł kciuk w górę, wpisując kilka komend. Alarm momentalnie ucichł. Czy to jednak znaczyło, że mieli odetchnąć z ulgą i resztę rozmowy przeprowadzić w ciszy? Zdecydowanie nie. Zamiast alarmu, z głośników poleciała iście doskonała piosenka. Nawet zaczął się nieco bujać na boki. Cóż, jego robota na ten moment była skończona. Shawn burknął coś pod nosem i stanął obok Miko, zakładając ręce na klatce piersiowej. Jakby nie patrzeć nawet mokry cały czas robił jakieś tam wrażenie, a dodatkowy tłum zawsze się przyda.
    — Mądre słowa. W końcu fajnie by było wrócić dziś jeszcze do domu i obejrzeć w spokoju ulubiony serial, nie? — zapytał, unosząc brew ku górze. Wilczek kompletnie stracił zainteresowanie całym tematem i odpalił na nowo swojego save'a w Zeldzie kontynuując misję.
Kevlar
Kevlar
The Jackal Canis Lupaster
Re: Remiza Strażacka
Pią Gru 10, 2021 8:55 pm
[Przejmowanie terenu 11/15]

Nie ruszył się z miejsca bo nie widział w tym sensu. To co chciał powiedzieć strażakom zrobił na samym początku. Po za tym dyplomacja i rozmowy to nigdy nie była jego bajka. Skoro reszta tak mocno się w to zaangażowała, stwierdził że kolejny głos nie jest tam potrzebny. Co innego gdyby strażacy nagle wyskoczyli z łapami. Wtedy stałby w pierwszej lini nim ktokolwiek by się zorientował. No a przynajmniej takie miał wyobrażenie.
W momencie gdy z głośników poleciała istnie rosyjska muzyka Kris parsknął śmiechem i wstał z kucek. Wyciągnął z kieszeni dwa lizaki i jeden po rozpakowaniu złapał między zęby natomiast drugi opuścił w stronę Wilczka.
"Chcesz?" zaproponował, patrząc przed siebie. Oczami wyobraźni widział już te szare ściany przyozdobione różnym graffiti. I gdzieś tam w rogu zrobi sobie składzik ze słodyczami. O a tam, w kuchni musi schować zapas owoców morza. A gdyby tak jeszcze...
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach