Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Szpital Św. Elżbiety
Wto Paź 27, 2020 1:05 pm
First topic message reminder :

NIE DO PRZEJĘCIA
Szpital Św. Elżbiety
Teren całkowicie neutralny, niemożliwy do przejęcia.

Odkąd z miasta wygnano ład i porzadek, a na ulicach zapanował chaos, do szpitala zaczęło napływać coraz więcej potrzebujących. Władze budynku wyszły naprzeciw potrzebom dobudowując kolejne skrzydło. Bez wątpienia znajdzie tutaj pomoc każda osoba, o ile oczywiście nie będzie zagrażała życiu personelu bądź pacjentów. Juz na wejściu wita ludzi duża recepcja i kącik dla ochroniarzy, gotowych wychwycić każde podejrzane zachowanie i zareagować w razie niebezpieczeństwa. Naprzeciwko drzwi wejściowych rozwieszono wielkie szyldy wskazujące drogę do odpowiednich miejsc. Szpital składa się z czterech pięter. Na parterze mieści się izba przyjęć, gabinet do pobierania krwi, kawiarnia, oddział intensywnej terapii oraz prywatne gabinety. Dopiero na kolejnych poziomach znajdują się wszelkie oddziały z pokojami dla chorych i rannych. Ściany korytarzy są utrzymane w białych i jasnozielonych kolorach. Ruchy kamery wydają się śledzić prawie każdy ruch osób będących nie tylko w budynku, ale i jego okolicach. Rozległy parking, który mieścił się kiedyś w podziemiach szpitala zamknięto, a na jego miejsce wybudowano nowy - tuż przed nim.

Lark
Lark
The Fox Vicarius / Littoralis
Re: Szpital Św. Elżbiety
Czw Wrz 08, 2022 10:14 pm
Cóż, dostała do rączki broń to będzie się nią bronić, a co! Przy okazji był świetną wymówką-zagrywką, która jak się okazała była strzałem w dziesiątkę. Obserwując takie zachowanie Lisicy sprawiło, że Lark musiała bardzo uważać na siebie. Tak, bo pomimo prób i tłumaczeń... zdawała sobie sprawę z PRAWDZIWEGO przesłania jakie usłyszała, a może to tylko sobie wszystko wmawiała? Nieważne. Ważne było to, że przez to iż mogła kontynuować tą ich komedie, nie poddała się pewnym specyficznym zachciankom.
- Huh? Zapomnij. Musisz znaleźć sobie teraz własnego Bruno. Ten jest już mój. - Czy ona właśnie nadała imię pluszowemu liskowi? Dokładnie. Więc uwaga, sprawa weszła na nowy POWAŻNY poziom.
Przez chwilę nie wiedziała co zrobić kiedy to została poklepana po głowie. Znaczy. Chyba nikt nigdy (a przynajmniej nie od kiedy urosło jej się trochę) tego nie robił. To było... dziwne. Z drugiej strony dziwnie kojące czy coś... może to po prostu specyficzna aura Kim? Wyszczerzyła się głupkowato i bezradnie rozłożyła ręce. Cóż. Była! Dodatkowo przy pewnych wyznaniach nawet to szczególnie zaznaczyła! Wtedy dziewczyna nie miała z tym żadnych problemów, więc teraz nie mogła narzekać!
Spokojnie z dziką wewnętrzną satysfakcją odczekała, aż pewne kropki zostaną połączone w niewinnej główce, dalej bawiąc się końcówkami jej włosów.
Padło jej imię. Oho.
Zaczyna się robić poważnie.
Gdyby jeszcze zostało do tego dodane słynne 'musimy porozmawiać', aparatura szpitalna na pewno wyrzuciłaby jeden komunikat.
Pacjent zmarł.
Na szczęście gdyby jej serce miało się nagle zatrzymać to zaczerwienione oblicze Hailey, które dostrzegła, ponownie tchnęłoby życie w te jej zepsute serducho.
Czy faktyczny przekaz tego pytania został odkryty? Czyżby temat maski zamiast bezpieczną przystanią okazał się śmiertelną pułapką? Możliwe~ Tylko widząc jaką reakcję wywołał jej podtekst nie mogła po prostu tak tego zostawić. Tak bardzo była okropną i zepsutą osobą, że dalej się dziwiła iż ktoś chciał się do niej zbliżyć w ten sposób. - Narwana? Za wcześnie? Na co? Czekaj... czy ty pomyślałaś o ... seksie? - W udawanym szoku zasłoniła usta dłonią, tak naprawdę tylko po to by ukryć fakt swojego okropnego uśmiechu... albo tego, że przez chwilę przygryzła wargę widząc w pełni skołowany wyraz Hailey w odcieniu czerwieni.
Widząc jak jej zdobycz próbuje się ewakuować, objęła w pełni ją w talii przytulając do siebie by jej to uniemożliwić. Wszystko dla jej dobra! Co by było gdyby te roztrzęsione nóżki nie utrzymały jej w pozycji stojącej? - No już już~ Spokojnie. Nie ma klimatyzacji kiedy nie jest absolutnie potrzebna. - Mówiła spokojnym tonem jakiego nie używała zbyt często. Może troszkę przesadziła? Zapewne, ale nie mogła się powstrzymać. Oparła się policzkiem o nią zamykając oczy z cieniem triumfalnego uśmiechu na ustach, by druga Lisica nie czuła się skrępowana jej spojrzeniem. - Chce już stąd wyjść.. - Westchnęła ciężko jakby gdyby nic.  
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Szpital Św. Elżbiety
Czw Wrz 08, 2022 11:45 pm
- Czekaj, czekaj... Bruno? Brzmi mocarnie - zaśmiała się krótko, kręcąc głową. To imię sprawiło, że chwilowo chyba porzuciła myśl o kradzieży. Nie, żeby spodziewała się czegokolwiek innego po jasnowłosej. Chociaż widząc jej reakcję na samo otrzymanie tego pluszaka, miała wrażenie, że w tej chwili maskotka mogłaby być ochrzczona nawet imieniem "Pimpek" i absolutnie nikt nie byłby zaskoczony. - Znajdę sobie takiego z uroczym imieniem. I mniejszego playboya.
Poważnie zrobiło się tylko pozornie - młodsza Lisica była raczej w szoku niż nawet minimalnie zirytowana. Chociaż dokładnie taki stopień złości zdawał się zawitać na jej twarzy, gdy uświadczyła kolejnych rzucanych do niej słów. Czy Lark naprawdę sądziła, że tak po prostu teraz uzna, że to ona ubzdurała sobie podtekst padających przed chwilą wypowiedzi? Na nieszczęście kobiety, Hailey zdążyła już poznać niektóre sekrety jej sztuki trollingu. Prychnęła jedynie głośno.
- O nie, nawet nie próbuj udawać. Nie nabiorę się na to, że nIe O tO cI cHoDzIło, znam cię na tyle - zmarszczyła brwi i już, już naprawdę miała się podnieść, kiedy jej plany zostały skutecznie pokrzyżowane. Może i pisnęła cicho w zaskoczeniu, ale, co ciekawe, nie oponowała nawet w najmniejszym stopniu, jak grzeczne dziecko usadawiając się z powrotem na łóżku. Odetchnęła głęboko - najwyraźniej wcześniejsze chwilowe naburmuszenie delikatnie ją otrzeźwiło. Powierciła się w ramionach drugiej Lisicy, próbując jakoś sensownie się ułożyć, by jednak być w stanie spojrzeć jej w twarz. Znaczyło to niestety, że nie mogła robić jej już za podpórkę. - Na twoim miejscu wolałabym tu zostać jak najdłużej, w szpitalu cię jednak nie zabiję. Jesteś paskudna. Ja tu do ciebie ze szczerymi obawami, a ty co. Jestem wrażliwą dziewczynką - po teatralnie nadętych policzkach widać było, że nie traktowała tego zbyt poważnie - temat pod dywan. Była nawet wdzięczna za ten idiotyczny tekst, który sprowadził Hailey na ziemię szybciej niż cokolwiek innego byłoby w stanie to teraz zrobić. Pomijając, naprawdę powoli przyzwyczajała się do tej części natury ich relacji, która obejmowała podpuszczanie i teatrzyki. Szkoda tylko, że nie umiała się skutecznie odgryźć.
- Skoro mowa o wychodzeniu, to co chcesz robić na naszej super imprezie? Nie wiem za bardzo, czy lubisz jakieś typowo babskie maseczki albo tego typu rzeczy, ale mogę się dostosować do wszystkiego. Możemy grać w gry albo coś obejrzeć. Lubisz anime? A-albo cokolwiek innego? - już prawie wepchnęła jej propozycję oglądania razem ósmego partu JoJo, to byłby dopiero wstyd. Nie, żeby kryła się z byciem weaboo. Dała sobie chwilę czasu na zastanowienie, a Eevee na odpowiedź, bezmyślnie zaplatając jedno z siwych pasm jej rozmówczyni w cienki warkoczyk. - O, i powiedz, co lubisz jeść. I czy masz jakieś uczulenia. Wolałabym cię nie zabijać. Znaczy, przynajmniej nie tak. I mogę zrobić domowe bubble tea. Robię lepsze niż to stoisko w China Town, przy którym byłyśmy.
Kim szczerze wolała nie zagłębiać się w temat siedzenia w szpitalu, więc zanim jeszcze stwierdzenie Lark mogło naprowadzić je na te tory, obróciła wszystko w typowo optymistyczne "ale jak już nie będziesz tu siedzieć(...)". Rzucała coraz to kolejnymi propozycjami aktywnościowymi i gastronomicznymi, skupiając swoje spojrzenie na dziewczynie, jakby kontrolując jej reakcje na poszczególne sugestie, kiedy nagle zmarszczyła nos, mrużąc podejrzliwie oczy.
- Masz coś na twarzy, czekaj - mruknęła, dosłownie wyglądając jak matka gotowa poślinić chusteczkę żeby wytrzeć dziecko. Powoli przysunęła się bliżej, już wyciągając dłoń, by zdjąć rzekome "coś" z jej policzka, nim zamiast tego błyskawicznie złożyła na nim krótki pocałunek i odsunęła się od Lisicy. - Okej, to byłam ja - pokiwała głową z tonem pełnym ulgi, wyglądając na arcyzadowoloną z siebie. Nawet jeśli jej policzki znowu się wypalały.
Lark
Lark
The Fox Vicarius / Littoralis
Re: Szpital Św. Elżbiety
Czw Wrz 15, 2022 1:42 am
Oczywiście, że brzmiało mocarnie! Nawet po twarzy Lark było widać, że jest zadowolona z nazwania pluszaka tym imieniem! Ha! Kiedy to Hailey wspomniała, że znajdzie sobie innego, to Lisica dla pewności przyjrzała się jej ostrożnie, czy aby na pewno nie będzie próbowała zabrać jej Bruno! Nie ufaj nikomu! Pamiętaj! - Wypraszam sobie, to jest urocze imię!

Obserwując zmiany w mimice dziewczyny i słysząc jej słowa nie mogła się powstrzymać od cichego śmiechu, spojrzała na nią rozbawiona. - No dobra, dobra. Złapana na gorącym uczynku. Nie moja wina, że uroczo panikujesz~ - Tyle mogła jej powiedzieć! Żeby nie było, że tylko kombinuje i próbuje wykorzystywać biedną Kim. Poczekała nawet grzecznie, aż dziewczyna ułoży się wygodniej w jej ramionach. - Może wykorzystuje to po prostu wiedząc, że nic mi nie zrobisz w szpitalu? To by było nieproduktywne gdyby zaraz pojawił się tu ktoś, kto mnie uratuje prawda? Pomyśl, że jeszcze chwilę i stracę ten przywilej!
- Nie waż się do mnie dostosowywać. - Mruknęła. - Chociaż przez chwilę odpuszczę sobie szalone rzeczy. Nie uwierzysz, ale takie leżakowanie w szpitalu jest strasznie męczące, ale skoro tak... może oglądanie czegoś wspólnie brzmi jak plan. Tylko, że Ty wybierasz co oglądamy~ Żadnych alergii chyba, że o jakiejś nie jestem świadoma i dzięki Tobie ją odkryje! Życie jest pełne niespodzianek. Dasz mi mięso i będę najszczęśliwszą osobą na świecie. Serio. - Uśmiechnęła się lekko zerkając tylko na szybko na dłonie towarzyszki. - Tamto bubble tea było dobre czyli ktoś tutaj jest pewny swoich umiejętności, kupiłaś mnie tym.

Zamarła w bezruchu z cichym "hm?" na wieść, że coś ma na twarzy. Skoro Hailey chciała się tym zająć to powstrzymała automatyczny odruch próby pozbycia się tego czegoś. Kompletnie natomiast nie spodziewała się tego krótkiego pocałunku. Zamrugała kilka razy, a maszyna obok ewidentnie musiała odnotować przyspieszone bicie serca. Całe szczęście, że nie wydawała z siebie żadnych dźwięków. Przez chwilę na ustach lisicy zawitał delikatny ciepły uśmiech, który zaraz po tym został zastąpiony tym wredniejszym.
- Czyli ktoś tu jednak był zazdrosny o Bruno, co? - Była okropna i chyba nawet sama gdzieś podświadomie to wiedziała.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Szpital Św. Elżbiety
Czw Wrz 15, 2022 9:12 am
Wzruszyła barkami, nie wiedząc już nawet co odpowiedzieć. Bruno kojarzyło jej się tylko z jakimś wielkim barczystym ochroniarzem. Albo typkiem z Encanto. Co było urocze... na swój sposób. Ale chyba jednak Hailey miała własną definicję tego słowa.
"Nie moja wina, że uroczo panikujesz~"
- Panikuję, bo nigdy nie spałam z kimś, kogo faktycznie lubię, paskudo. I tyle z romantyzmu - burknęła, jednocześnie wyglądając na całkowicie już udobruchaną i rozbawioną, ale i jakby mówiła jednak całkiem na serio. Westchnęła cicho. - Jak przestanę się stresować, to masz przejebane - o nie, tylko nie grożenie komuś fizyczną bliskością! I to jeszcze Lark! Skandal! Choć mówiła prawdę, nie mogła się zawstydzać byle czym - była Hailey Kim, a Hailey Kim nie przegrzewał się organizm od takich rozmów. Szczególnie, jeśli chciała brać potem udział w całym evencie, o którym była mowa. N-niech tylko ta głupia baba poczeka aż będą w bardziej sprzyjającym miejscu! Na przykład nie w śmierdzącym szpitalu.
- Jasne, coś znajdę! - rzuciła entuzjastycznie na wieść, że wybór wszystkiego należy do niej. Weźmie po prostu wachlarz opcji i zdecydują na miejscu. Albo pooglądają kilka rzeczy po trochu. Albo cokolwiek. Na szczęście Koreanka miała za sobą tyle piżamowych imprez z czasów liceum, że skoro decyzje zostały pozostawione w jej rękach, to wystarczyło tylko dostosować kilka typowych punktów programu pod tego konkretnego gościa. - Lata praktyki. No i bez tych wszystkich maszyn bobę parzy się nieco inaczej, więc może dlatego jest taka dobra. Nie jest robiona super szybko i z proszku.
Zachłysnęła się powietrzem, widząc jak przecukierkowo wyglądała kobieta przez ten ułamek sekundy. No, przynajmniej w jej oczach, dla innych pewnie była normalnym babsztylem z ładnym uśmiechem. Szkoda tylko, że - jak zwykle - wszystko musiało iść do piachu. Westchnęła ciężko, udając wielką męczennicę jej żartów.
- Nie, nadal nie jestem. Po prostu chciałam pocałować swoją dziewczynę - wywróciła oczami z półuśmieszkiem wymalowanym na pyszczku. Eevee już wydawała się taka kochana... przez cały ułamek sekundy. Za to skoro Kim już chwilowo zyskała na tyle odwagi, że była w stanie bić się o dominację w tych dogryzkach... - Wiesz, skoro cały czas tylko gada i podpuszcza, a nie umie tego zrobić pierwsza... Ktoś musiał ją wyręczyć - uniosła zaczepnie brew, z gremlinim wyszczerzem przyglądając się rozmówczyni. Minęło jedynie parę sekund, nim odchrząknęła, znów zaczynając się czerwienić. Ale wreszcie, WRESZCIE udało jej się powiedzieć cokolwiek w swoim stylu. Zaśmiała się niewinnie dla zwieńczenia sytuacji, powoli wyswabadzając się z objęć Lisicy. - Pójdę już. Poogarniam przygotowania, kupię nam piżamki, pospisuję, co mi potrzebne. Napisz do mnie jak dowiesz się, kiedy możesz wyjść i - postawiła krótką pauzę, spoglądając w przestrzeń z już nie spanikowaną, ale nadal dość zakłopotaną miną - iiii i i i dokończymy tamtą rozmowę w domu. Tak.
Podniosła się powoli do pionu, nim objęła jeszcze Lark na odchodne, przyciągając ją do siebie na krótką chwilę z najniewinniejszym uśmiechem, na jaki było ją stać. Puściwszy ją, skierowała się prosto do drzwi, machając jej jedynie z progu.
Ale mały gnój.

zt x2 I guess? B)

Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach