▲▼
First topic message reminder :
Poproszę… Jedną. Tak.
Powąchał krwistoczerwoną różę i przesunął dolną wargą po jej odstającym płatku. W drodze trzymał ją blisko siebie, jakby chciał ją ochronić przed nieustannie sypiącym z nieba śniegiem. Lodowaty puch delikatnie odbijał się od czarnego płaszcza i kąśliwie wżynał się w policzki idącego. Pogrążony w migających przed oczami wyobrażeniach, pewnie stąpał po śliskich chodnikach Newskiego Porspektu. Prosto do celu…
Odłożył ją na ladę i szybko ściągnął z siebie ślady wyjścia. Recepcjonista niepotrzebnie wskazał numer pokoju i posłusznie odebrał przeźroczystą folię osłaniającą kwiat. Zimna, dumna zbliżała się wraz z jej posiadaczem do wspominanych wcześniej drzwi. Zapukał i westchnął ciężko. Oparł się ramieniem o ścianę i zawiesił spojrzenie na idealnym, niekończącym się korytarzu.
Poproszę… Jedną. Tak.
Powąchał krwistoczerwoną różę i przesunął dolną wargą po jej odstającym płatku. W drodze trzymał ją blisko siebie, jakby chciał ją ochronić przed nieustannie sypiącym z nieba śniegiem. Lodowaty puch delikatnie odbijał się od czarnego płaszcza i kąśliwie wżynał się w policzki idącego. Pogrążony w migających przed oczami wyobrażeniach, pewnie stąpał po śliskich chodnikach Newskiego Porspektu. Prosto do celu…
Odłożył ją na ladę i szybko ściągnął z siebie ślady wyjścia. Recepcjonista niepotrzebnie wskazał numer pokoju i posłusznie odebrał przeźroczystą folię osłaniającą kwiat. Zimna, dumna zbliżała się wraz z jej posiadaczem do wspominanych wcześniej drzwi. Zapukał i westchnął ciężko. Oparł się ramieniem o ścianę i zawiesił spojrzenie na idealnym, niekończącym się korytarzu.
Bez słowa przytulił się do niej i objął jak pluszowego misia. Przymknął oczy i zaśmiał się pod nosem.
- Albo zadziałają raz, a dobrze. – podniósł na nią spojrzenie i delikatnie zaczesał jej kosmyk włosów za ucho. – Jesteś taka piękna… Taka nieosiągalna. Jakim prawem on… - puścił i westchnął ciężko. Sięgnął po skręta i mocno się zaciągnął.
- Zaraz będzie dobrze, wręcz doskonale. Naprawdę, nie kłamię. – zaśmiał się i odłożył papierosa. Przesunął palcami po plecach kobiety. Zatrzymał się na jej karku i przyciągnął ją bliżej. – Chodź, zróbmy bałagan w naszych głowach. Pocałuj mnie i czuj ze mną tylko przyjemność.
- Albo zadziałają raz, a dobrze. – podniósł na nią spojrzenie i delikatnie zaczesał jej kosmyk włosów za ucho. – Jesteś taka piękna… Taka nieosiągalna. Jakim prawem on… - puścił i westchnął ciężko. Sięgnął po skręta i mocno się zaciągnął.
- Zaraz będzie dobrze, wręcz doskonale. Naprawdę, nie kłamię. – zaśmiał się i odłożył papierosa. Przesunął palcami po plecach kobiety. Zatrzymał się na jej karku i przyciągnął ją bliżej. – Chodź, zróbmy bałagan w naszych głowach. Pocałuj mnie i czuj ze mną tylko przyjemność.
- In my head, there’s already a mess. – uniosła jedną brew i przysunęła się bliżej, dzieliły ich teraz już tylko milimetry. Dare he…?
Oooh, what’s he gonna do?
Is he gonna play?
- Your move, darlin’ .
Oooh, what’s he gonna do?
Is he gonna play?
- Your move, darlin’ .
Uśmiechnął się lekko i złapał ją za brodę. Pociągnął za nią, by móc powiedzieć coś do ucha.
- Z jak wielką przyjemnością zabrałbym cię teraz do siebie. Nie pozwoliłbym ci uciec z moich objęć, chciałbym cię mieć jak najbliżej… - cofnął się odrobinę i delikatnie, długo pocałował ją w usta. Puścił i westchnął ciężko. Ile to lat nie pozwalał sobie na to? Hmmm… W każdym razie on chce jeszcze raz! Nalał sobie kolejny kieliszek i z uśmiechem uniósł go do toastu.
- Z jak wielką przyjemnością zabrałbym cię teraz do siebie. Nie pozwoliłbym ci uciec z moich objęć, chciałbym cię mieć jak najbliżej… - cofnął się odrobinę i delikatnie, długo pocałował ją w usta. Puścił i westchnął ciężko. Ile to lat nie pozwalał sobie na to? Hmmm… W każdym razie on chce jeszcze raz! Nalał sobie kolejny kieliszek i z uśmiechem uniósł go do toastu.
Pozwoliła mu na tę delikatną pieszczotę i patrzyła jak sukcesywnie się upija.
- I’m not the kind of girl you want to mess with, you know that. Tell me the same thing once you’re sober and we’ll reconsider.
- I’m not the kind of girl you want to mess with, you know that. Tell me the same thing once you’re sober and we’ll reconsider.
Westchnął czując jak gorycz na chwilę zastyga mu w gardle.
- Dobrze, jutro po twoich odwiedzinach. – westchnął i przeczesał sobie włosy do tyłu. – Dlaczego nie masz na sobie spodni? Nie chcę by inni cię tak oglądali. Czuję się zazdrosny o ciebie…
- Dobrze, jutro po twoich odwiedzinach. – westchnął i przeczesał sobie włosy do tyłu. – Dlaczego nie masz na sobie spodni? Nie chcę by inni cię tak oglądali. Czuję się zazdrosny o ciebie…
- Are you serious? Pants don’t go wth that outfit. – spojrzała na niego jak na wariata. Podpierając się znów na blacie, uniosła się lekko i przerzuciła prawą nogę na druga stronę, w rezultacie siadając w rozkroku. – With pants on, that would be disturbingly uncomfortable.
Kiedy usiadła w rozkroku, mocno złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie tak blisko jak się dało. Znowu kilka razy przesunął palcami po jej plecach i talii, cały czas był w nią wpatrzony.
- Czy ja wiem?... Oni nie zasłużyli na takie widoki – z każdym jej ruchem narastały dreszcze. Nie pozwalał jej się cofać, dzisiaj spróbuje ciut dalej…
- Zostań tak. – mruknął, znowu lekko dociskając ją do siebie.
- Czy ja wiem?... Oni nie zasłużyli na takie widoki – z każdym jej ruchem narastały dreszcze. Nie pozwalał jej się cofać, dzisiaj spróbuje ciut dalej…
- Zostań tak. – mruknął, znowu lekko dociskając ją do siebie.
- I’m not going anywhere. Still have my martini. Although it would be better if that guy stopped staring. Gross. – skinęła głową w kierunku niskiego faceta w garniturze na drugim końcu sali, gapiącego się na nich bezczelnie. Miał czelność oblizywać swoje wargi! Eughh. Łapiąc jego spojrzenie uniosła wyżej bluzę odsłaniając holster umieszczony wysoko na udzie, naturalnie razem z zawartością i mrugnęła. – Not that brave now, huh?
Skupiając się z powrotem na swoim towarzyszu, zarzuciła mu ręce na szyję. I wonder. What’s he gonna do?
Skupiając się z powrotem na swoim towarzyszu, zarzuciła mu ręce na szyję. I wonder. What’s he gonna do?
Bardzo niechętnie ściągnął z niej spojrzenie i spróbował dojrzeć o kogo chodzi. Hmmm…
- Jak będzie wyjątkowo niegrzeczny, wyprowadzę go dla ciebie. – uśmiechnął się kiedy się o niego oparła. Pociągnął ją i przytulił się do niej.
Zabierz ode mnie te wszystkie wątpliwości. Potrzebuję odpocząć.
- Co będzie gdy skończysz martini? Zostawisz mnie?
Och, jest tak miło, myślisz że łatwo mi się wyślizgniesz?
- Jak będzie wyjątkowo niegrzeczny, wyprowadzę go dla ciebie. – uśmiechnął się kiedy się o niego oparła. Pociągnął ją i przytulił się do niej.
Zabierz ode mnie te wszystkie wątpliwości. Potrzebuję odpocząć.
- Co będzie gdy skończysz martini? Zostawisz mnie?
Och, jest tak miło, myślisz że łatwo mi się wyślizgniesz?
Znowu przewróciła oczami. Zaczynał się powtarzać, jak zdarta płyta. Jej cierpliwość powoli się kończyła. A zapowiadało się tak dobrze!
- It’s actually half martini, half Sprite, so maybe I’ll get another one. We’ll have to wait and see. And stop worrying about whatever stuff you have in your head! Turn that frown upside down or I will leave. And it’s my place, so that’s some big shit.
- It’s actually half martini, half Sprite, so maybe I’ll get another one. We’ll have to wait and see. And stop worrying about whatever stuff you have in your head! Turn that frown upside down or I will leave. And it’s my place, so that’s some big shit.
- Łatwo to powiedzieć, wiesz? – westchnął i sięgnął ręką po papierosa. Wypalił go do końca i starł resztkę w popielniczce.
- Zatańcz dla mnie… Albo ze mną.
- Zatańcz dla mnie… Albo ze mną.
- I’m not sure. That jumper is not suitable for dancing. I’d have to take it off. – mrugnęła do niego porozumiewawczo, uśmiechnięta od ucha do ucha. Wspierając się jedną ręką na blacie, drugą na jego ramieniu, zeszła i stanęła obok baru. Chwyciła go za rękę o pociągnęła. – Come on. I'll let you lead.
Hahahaha… Oczywiście, zdejmuj! Ale nie tutaj, w moim domu, w mojej sypialni, gdzie tylko ja będę mógł cię oglądać.
Westchnął i dał się pociągnąć. Poczuł jak przechodzi przez niego rozluźniająca fala. Jak mu tego brakowało… Znaleźli wolne miejsce, a po tym chwycił ją w pół i przyciągnął jej dłoń do swoich ust. Ucałował jej palce i przesunął nimi po swoim policzku.
- Gotowa? – uśmiechnął się i zaraz naparł na nią, by wyczuła co chce z nią zatańczyć.
Westchnął i dał się pociągnąć. Poczuł jak przechodzi przez niego rozluźniająca fala. Jak mu tego brakowało… Znaleźli wolne miejsce, a po tym chwycił ją w pół i przyciągnął jej dłoń do swoich ust. Ucałował jej palce i przesunął nimi po swoim policzku.
- Gotowa? – uśmiechnął się i zaraz naparł na nią, by wyczuła co chce z nią zatańczyć.
Tango. Oczywiście, cóż by innego. Trampki nie pasowały zbytnio do nastroju, ale nie zamierzała tańczyć na boso. Niespiesznie zaplotła swoją nogę wokół jego. Odsunęła się o kilka milimetrów, wystarczająco blisko by prowokować, wystarczająco daleko by swobodnie obracać się w jego ramionach. Zamruczała cicho w jego bark.
- Quote someone for me.
- Quote someone for me.
Dobrze, dobrze, że miała trampki. Przecież wiedziała jak wielką słabość Garik ma do szpilek.
Przymrużył oczy na jej prośbę i przez chwilę nie walczył z myślami. Pozwolił sobie czuć jej bliskość, jej skupienie i pasję. Uwielbiał w niej kobiecość, nieobliczalność i to jak potrafiła z nim grać. Pewnie przyciągnął ją bliżej i bardzo delikatnie przesunął palcami po jej ramieniu. Pochylił się przy jej karku i zahaczył ustami o jej płatek ucha. Pozwolił jej uciec, a zaraz znowu jej sięgnął. Na wszelkie prowokacje odpowiadał tym samym. Zbliżał usta do jej, ale nie całował. Zachłannie czerpał przyjemność z dotykania jej ciała i zapominał…
- „Więc kogo kochać? Komu wierzyć? Kto nie zgotuje nigdy zdrad?” – zaczął jej mruczeć kiedy tylko była wystarczająco blisko. Przerwał i uniósł ją kawałek ponad siebie. Zadbał, by przy opadaniu jej bluza się podwinęła. Złapał ją za odsłonięte biodro i przytrzymał blisko siebie, ciut dłużej niż wymagały tego kroki. – „Kto o nas fałszu nie powtórzy? Kto da przytułek podczas burzy? Kto się nie zlęknie naszych plam? Kto się nie znudzi nigdy nam?”* – przesunął palcami wyżej i nim zdążyła na to zareagować, porwał ją do dalszego tańca.
*Aleksander Puszkin "Eugeniusz Oniegin"
Przymrużył oczy na jej prośbę i przez chwilę nie walczył z myślami. Pozwolił sobie czuć jej bliskość, jej skupienie i pasję. Uwielbiał w niej kobiecość, nieobliczalność i to jak potrafiła z nim grać. Pewnie przyciągnął ją bliżej i bardzo delikatnie przesunął palcami po jej ramieniu. Pochylił się przy jej karku i zahaczył ustami o jej płatek ucha. Pozwolił jej uciec, a zaraz znowu jej sięgnął. Na wszelkie prowokacje odpowiadał tym samym. Zbliżał usta do jej, ale nie całował. Zachłannie czerpał przyjemność z dotykania jej ciała i zapominał…
- „Więc kogo kochać? Komu wierzyć? Kto nie zgotuje nigdy zdrad?” – zaczął jej mruczeć kiedy tylko była wystarczająco blisko. Przerwał i uniósł ją kawałek ponad siebie. Zadbał, by przy opadaniu jej bluza się podwinęła. Złapał ją za odsłonięte biodro i przytrzymał blisko siebie, ciut dłużej niż wymagały tego kroki. – „Kto o nas fałszu nie powtórzy? Kto da przytułek podczas burzy? Kto się nie zlęknie naszych plam? Kto się nie znudzi nigdy nam?”* – przesunął palcami wyżej i nim zdążyła na to zareagować, porwał ją do dalszego tańca.
*Aleksander Puszkin "Eugeniusz Oniegin"
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach