▲▼
First topic message reminder :
Przez całą drogę starał się nie szarpać autem ani nie wjeżdżać na dziury. Z małym poślizgiem czasowym dotarł pod piętrową posiadłość i zatrzymali się przed wjazdem do garażu. Garik od razu uruchomił go pilotem i kiedy drzwi całkowicie się podniosły, wjechał do środka. Światło zapaliło się automatycznie rozświetlając wnętrze. Zupełnie nie przypominało składziku przepełnionego narzędziami i rupieciami. Oprócz drugiego kosztownego samochodu i harleya znalazły się także zawieszone na ścianach grafiki mniej znanych artystów kanapa i barek.
Psy zaczęły popiskiwać, chcąc już wyjść. Wyciągnął kluczyki i rozpiął pasy. Wysiadł, nadal nie budząc Artema i puścił psy, by pobiegały po ogródku. Podszedł do drzwi pasażera i otworzył je. Oparł się o ramę i pochylił.
- Wstaaawaj… - dźgnął go lekko w policzek – Jesteśmy.
Przez całą drogę starał się nie szarpać autem ani nie wjeżdżać na dziury. Z małym poślizgiem czasowym dotarł pod piętrową posiadłość i zatrzymali się przed wjazdem do garażu. Garik od razu uruchomił go pilotem i kiedy drzwi całkowicie się podniosły, wjechał do środka. Światło zapaliło się automatycznie rozświetlając wnętrze. Zupełnie nie przypominało składziku przepełnionego narzędziami i rupieciami. Oprócz drugiego kosztownego samochodu i harleya znalazły się także zawieszone na ścianach grafiki mniej znanych artystów kanapa i barek.
Psy zaczęły popiskiwać, chcąc już wyjść. Wyciągnął kluczyki i rozpiął pasy. Wysiadł, nadal nie budząc Artema i puścił psy, by pobiegały po ogródku. Podszedł do drzwi pasażera i otworzył je. Oparł się o ramę i pochylił.
- Wstaaawaj… - dźgnął go lekko w policzek – Jesteśmy.
Zabrał rękę i sięgnął z popielniczki swojego papierosa.
- Garik… Tak nazwała mnie kobieta, która miała mnie zabić, a ocaliła. Moja była, chora szefowa… To jej wymysł, bym miał tu tatuaże. – pokazał małym palcem na ręce i szyję – Garik to imię najczęściej dawane psom. Wtedy tak mnie też traktowała. – westchnął – Byłem w niej ślepo zakochany… Tak samo jak w Charlesie... - zaciągnął się – Ale to minęło. Mów do mnie jak chcesz.
- Garik… Tak nazwała mnie kobieta, która miała mnie zabić, a ocaliła. Moja była, chora szefowa… To jej wymysł, bym miał tu tatuaże. – pokazał małym palcem na ręce i szyję – Garik to imię najczęściej dawane psom. Wtedy tak mnie też traktowała. – westchnął – Byłem w niej ślepo zakochany… Tak samo jak w Charlesie... - zaciągnął się – Ale to minęło. Mów do mnie jak chcesz.
Kolejny raz przetarł twarz dłońmi. No świetnie. Jeszcze więcej osób chciało cię zabić? To już jest jakaś gra? Zabij Garika, a otrzymasz sto punktów?
- Przykro mi... - powtórzył cicho i spuścił wzrok zaciągając się fajką. Oparł się łokciem o oparcie kanapy i podparł głowę dłonią.
- Eh... Dragan... - pokręcił głową i przez chwilę się w niego wpatrywał. - I co ja mam teraz zrobić?
- Przykro mi... - powtórzył cicho i spuścił wzrok zaciągając się fajką. Oparł się łokciem o oparcie kanapy i podparł głowę dłonią.
- Eh... Dragan... - pokręcił głową i przez chwilę się w niego wpatrywał. - I co ja mam teraz zrobić?
Machnął ręką. To już przeszłość. Co go nie zabiło to spaczyło… Lekko…
Popatrzył na niego zaskoczony. Jak to co ma zrobić…?
- Nic nie musisz. – uśmiechnął się i poczochrał go – Żyjmy dalej, jakby tego nie było. Krzywdy ci nie zrobię, nie obawiaj się. – wstał i lekko się zachwiał. Niepewnym krokiem ruszył po koszulę i założył ją na siebie. Wskoczył na scenę i powolnie zaczął obracać się przy rurze. Co jakiś czas przytulał się do niej, przystawał, przymykał oczy i… Wyglądał jakby przysypiał… Wódka robiła swoje.
Popatrzył na niego zaskoczony. Jak to co ma zrobić…?
- Nic nie musisz. – uśmiechnął się i poczochrał go – Żyjmy dalej, jakby tego nie było. Krzywdy ci nie zrobię, nie obawiaj się. – wstał i lekko się zachwiał. Niepewnym krokiem ruszył po koszulę i założył ją na siebie. Wskoczył na scenę i powolnie zaczął obracać się przy rurze. Co jakiś czas przytulał się do niej, przystawał, przymykał oczy i… Wyglądał jakby przysypiał… Wódka robiła swoje.
- Nie boję się ciebie. - westchnął - Bardziej boję się o ciebie... - dodał bardziej do siebie, niż mężczyzny. Patrzył na niego, gdy zbliżał się do podestu. Opuścił nogi z kanapy i oparł się łokciami o kolana. Dopalił papierosa i zgasił go w popielniczce.
- Może chodź już spać, co? - powoli podniósł się i zgarnął swój sweter, który od razu ubrał.
- Może chodź już spać, co? - powoli podniósł się i zgarnął swój sweter, który od razu ubrał.
Ocknął się na jego propozycję.
- Co? Nie! Czekaj no, zaraz ze mnie wyparuje. – podszedł do niego i złapał w talii. – Nie ubieraj się... Zimno ci? – zbliżył się i pocałował go za uchem – Chodź, zrobię ci masaż, chcesz? – wsunął palce pod jego sweter i przesunął paznokciami po jego boku.
- Co? Nie! Czekaj no, zaraz ze mnie wyparuje. – podszedł do niego i złapał w talii. – Nie ubieraj się... Zimno ci? – zbliżył się i pocałował go za uchem – Chodź, zrobię ci masaż, chcesz? – wsunął palce pod jego sweter i przesunął paznokciami po jego boku.
- Już to widzę... - zaśmiał się cicho, złapał go za fragment koszuli i przyciągnął do siebie. - Zimno? Nieee... - zmrużył oczy czując jego wargi za swoim uchem i przeniósł dłoń na jego ramię. Syknął cicho, gdy poczuł jego paznokcie w nieodpowiednim miejscu. - Uważałbyś... Mam nowy tatuaż... To jeszcze boli. - spojrzał na niego niby zły. - Ale masażem nie pogardzę. - uśmiechnął się i poklepał go po piersi.
- To po co ci sweter? Wstydzisz się czegoś? – puścił go kiedy usłyszał, że go boli. Nowy tatuaż? Aaah…
- Zaraz go sobie obejrzę. – poszedł wyłączyć muzykę i skocznym krokiem podszedł do towarzysza i pociągnął go kawałek za sobą, za koniec swetra. Psy czekały przed drzwiami. Poderwały się z siebie i zaczęły merdać ogonami i obwąchiwać mężczyzn. Garik przelotnie na nie popatrzył i dość szybkim krokiem wrócił do salonu. Wskazał na duży szezlong w stylu empire i gestem zaprosił Artema, by się na nim położył.
- Zaraz go sobie obejrzę. – poszedł wyłączyć muzykę i skocznym krokiem podszedł do towarzysza i pociągnął go kawałek za sobą, za koniec swetra. Psy czekały przed drzwiami. Poderwały się z siebie i zaczęły merdać ogonami i obwąchiwać mężczyzn. Garik przelotnie na nie popatrzył i dość szybkim krokiem wrócił do salonu. Wskazał na duży szezlong w stylu empire i gestem zaprosił Artema, by się na nim położył.
- To po co ci koszula? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Skrzyżował ręce na piersi i chwile tak na niego patrzył.
- Mhm... Zobaczymy. - mruknął i poszedł za nim. Zdążył jeszcze poklepać psy i skierował się w stronę salonu. W pomieszczeniu zdjął swój sweter. Nie tylko, by pozwolić Garikowi wykonać masaż, ale także przez ciepło rozchodzące się od kominka.
Położył się na szezlongu i odwrócił głowę w stronę mężczyzny czekając na jego ruch.
- Mhm... Zobaczymy. - mruknął i poszedł za nim. Zdążył jeszcze poklepać psy i skierował się w stronę salonu. W pomieszczeniu zdjął swój sweter. Nie tylko, by pozwolić Garikowi wykonać masaż, ale także przez ciepło rozchodzące się od kominka.
Położył się na szezlongu i odwrócił głowę w stronę mężczyzny czekając na jego ruch.
Co za pytanie… Nie wiesz, czy chcesz usłyszeć jak to mówię?
Kiedy chłopak się położył, bezwstydnie wskoczył na niego i usiadł mu wygodnie na pośladkach. Delikatnie wsunął mu palce pod koszulkę i zatrzymał się na łopatkach, delikatnie na nie przy tym naciskając. Owczarek widząc jak jego pan „atakuje” gościa, zaczął go obszczekiwać i domagać się by przerwał.
- Ciiiicho, Pirażok! Wszystko dobrze! Ćśśśś… - poklepał go po łbie i wrócił do Artema. Powoli podciągnął mu koszulkę, z zamiarem zdjęcia mu jej. Kiedy się podnosił i pomagał przełożyć kołnierz przez głowę, pochylił się i lekko złapał zębami za jego kark. Odrzucił jego koszulkę, nadal go trzymając i kiedy ta wylądowała na podłodze, ucałował go w ugryzionym miejscu i przesunął ustami za jego ucho.
- Tylko mi mów jak będzie za bardzo bolało… - wymruczał i ucałował go w tym miejscu. Podniósł się i pierw zerknął na jego bok. Przesunął palcem obok tatuażu i uśmiechnął się do siebie – Co to za kwiatuszek? – sięgnął dłońmi do jego barków i zaczął je masować.
Kiedy chłopak się położył, bezwstydnie wskoczył na niego i usiadł mu wygodnie na pośladkach. Delikatnie wsunął mu palce pod koszulkę i zatrzymał się na łopatkach, delikatnie na nie przy tym naciskając. Owczarek widząc jak jego pan „atakuje” gościa, zaczął go obszczekiwać i domagać się by przerwał.
- Ciiiicho, Pirażok! Wszystko dobrze! Ćśśśś… - poklepał go po łbie i wrócił do Artema. Powoli podciągnął mu koszulkę, z zamiarem zdjęcia mu jej. Kiedy się podnosił i pomagał przełożyć kołnierz przez głowę, pochylił się i lekko złapał zębami za jego kark. Odrzucił jego koszulkę, nadal go trzymając i kiedy ta wylądowała na podłodze, ucałował go w ugryzionym miejscu i przesunął ustami za jego ucho.
- Tylko mi mów jak będzie za bardzo bolało… - wymruczał i ucałował go w tym miejscu. Podniósł się i pierw zerknął na jego bok. Przesunął palcem obok tatuażu i uśmiechnął się do siebie – Co to za kwiatuszek? – sięgnął dłońmi do jego barków i zaczął je masować.
Stęknął cicho, gdy Garik na nim usiadł. Zaśmiał się cicho na reakcję psa i wyciągnął w jego stronę rękę. Podrapał go za uchem i ułożył się wygodniej. Podniósł się, by mógł ściągnąć koszulkę i odchylił głowę czując jego zęby na karku. Mruknął coś półgłosem i zmrużył oczy.
- Mhm… - zadrżał lekko i oddał się przyjemności. - Nie jestem pewien. Coś górskiego… I niebieskiego. - wzruszył ramionami – Widziałem kiedyś takie we Francji. - przymknął oczy i zaczął cicho pomrukiwać.
- Mhm… - zadrżał lekko i oddał się przyjemności. - Nie jestem pewien. Coś górskiego… I niebieskiego. - wzruszył ramionami – Widziałem kiedyś takie we Francji. - przymknął oczy i zaczął cicho pomrukiwać.
Okruszek położył się przy kominku, pyskiem zwrócony do towarzystwa i obserwował. Owczarek z racji braku dostatecznej uwagi od pana, od razu zaczął zaczepiać drugiego psa do zabawy. Póki nie ganiają się i nie demolują domu jest w porządku.
- Francja, Francja… W jakich ty rejonach mieszkałeś? Blisko Grenoble? – zapytał ugniatając go nie za mocno – Opowiedz coś o twoim pobycie tam.
- Francja, Francja… W jakich ty rejonach mieszkałeś? Blisko Grenoble? – zapytał ugniatając go nie za mocno – Opowiedz coś o twoim pobycie tam.
Wtulił się twarzą w poduszkę. Było tak przyjemnie, ciepło i błoogooo... Żyć nie umierać.
- Dokładnie to Korsyka. Spędziłem tam... Trochę ponad rok. - zaczął i otworzył oczy, by przyglądać się psom. - Byłem jeszcze dzieciakiem. W dodatku dość nieznośnym. Nie chciałem mówić po francusku, ale gdy zorientowałem się, że po rosyjsku nie kupię tam czekolady... Stwierdziłem, że może jednak można się przełamać. - zaśmiał się cicho. - Mieszkaliśmy na obrzeżach wyspy. Było pięknie... Eh... Muszę się tam jeszcze kiedyś wybrać. - westchnął cicho.
- Dokładnie to Korsyka. Spędziłem tam... Trochę ponad rok. - zaczął i otworzył oczy, by przyglądać się psom. - Byłem jeszcze dzieciakiem. W dodatku dość nieznośnym. Nie chciałem mówić po francusku, ale gdy zorientowałem się, że po rosyjsku nie kupię tam czekolady... Stwierdziłem, że może jednak można się przełamać. - zaśmiał się cicho. - Mieszkaliśmy na obrzeżach wyspy. Było pięknie... Eh... Muszę się tam jeszcze kiedyś wybrać. - westchnął cicho.
- Rosja, Korsyka, Kanada… Kiedyś ty w końcu przestaniesz się przenosić? – uśmiechnął się ostrożnie naciskając kciukami na jego kręgosłup. – W Rosji poznałem jednego Korsykańczyka… Fajny facet. A Carlos znowu z Sardynii. Kiedyś muszę tam w końcu polecieć. Jakiś trip po wyspach w lato… - w ciepełku, z morzem dookoła, wśród piaseczku i skrzeczących mew… Tak, tak, za każdym razem w zimę jest to samo. Mróz uderzy i już chce się zwiewać gdzieś na południe.
- Raczej nieee... - odpowiedział zgodnie z prawdą - Za bardzo lubię poznawać nowe kraje. - westchnął cicho i ponownie zaczął cicho pomrukiwać. - Bogowie, jak dooobrze. - zamknął oczy i skupił się na przyjemności. Mimo wszystko, starał się nie odpłynąć.
- O tak. Taki wypad w jakieś cieplejsze strony... - rozmarzył się. - Nic, tylko położyć się i cały dzień się opalać.
- O tak. Taki wypad w jakieś cieplejsze strony... - rozmarzył się. - Nic, tylko położyć się i cały dzień się opalać.
- Toooo… Który kraj jest następny na twojej liście? – uśmiechnął się słysząc zadowolenie w jego głosie. Zsunął ręce na jego lędźwie i pochylił się, by kilka razy ucałować go po barku.
- Daa… Już nie mogę doczekać się lata… To będzie pierwszy raz od jedenastu lat, kiedy nie będę w żaden sposób kontrolowany i uzależniony. - westchnął, kładąc czoło przy jego karku. Na chwilę zamknął oczy w nadziei, że chociaż to lekko osłabi działanie alkoholu. Chciało mu się spać… Jeszcze trochę, a cholera jasna znowu ośmieszy się przed młodym. Wrócił do masażu, tym razem zamiast uciskać wybrane miejsca, delikatnie jeździł opuszkami po jego plecach i głaskał go.
- Daa… Już nie mogę doczekać się lata… To będzie pierwszy raz od jedenastu lat, kiedy nie będę w żaden sposób kontrolowany i uzależniony. - westchnął, kładąc czoło przy jego karku. Na chwilę zamknął oczy w nadziei, że chociaż to lekko osłabi działanie alkoholu. Chciało mu się spać… Jeszcze trochę, a cholera jasna znowu ośmieszy się przed młodym. Wrócił do masażu, tym razem zamiast uciskać wybrane miejsca, delikatnie jeździł opuszkami po jego plecach i głaskał go.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach