▲▼
– Nie, w porządku – na potwierdzenie swoich słów uspokajająco i powoli pomachał dłonią w powietrzu. Spojrzał na szklankę, a zaraz wyciągnął po nią dłoń, na drugiej opierając się o podłogę. Napił się, a kiedy odsuwał szkło od ust, podniósł wzrok na Roro i uśmiechnął się łagodnie, przyjaźnie i jakby nigdy nic. Starał się ukryć, że właśnie do głowy wpadł mu kolejny pomysł na zawstydzenie Roro i wzięcie go pod włos.
– Właśnie stawiałem albo na ciekawość, albo na subtelną próbę rozpoczęcia gry wstępnej
– Właśnie stawiałem albo na ciekawość, albo na subtelną próbę rozpoczęcia gry wstępnej
Marszcząc lekko brwi przyglądał się ruchom Harveya i po chwili odwzajemnił uśmiech słysząc jego słowa.
- Wiesz... - zaczął śmiejąc się cicho. - Chyba jestem zbyt pijany, żeby tym razem spalić buraka przez twoje słowa. - nie przestając chichotać pod nosem położył się na podłodze i przymknął oczy, było mu całkowicie obojętne gdzie się teraz znajduje, więc tym bardziej nie myślał o komforcie. - Musisz się postarać bardziej, łosiu.
- Wiesz... - zaczął śmiejąc się cicho. - Chyba jestem zbyt pijany, żeby tym razem spalić buraka przez twoje słowa. - nie przestając chichotać pod nosem położył się na podłodze i przymknął oczy, było mu całkowicie obojętne gdzie się teraz znajduje, więc tym bardziej nie myślał o komforcie. - Musisz się postarać bardziej, łosiu.
Teraz uśmiechnął się ze szczerym rozbawieniem i znów napił.
– Łosiu... Nie będę teraz jęczał, jeśli się nie wstydzisz. Szkoda zachodu i mojego głosu – wyjaśnił całkiem logicznie, a później sięgnął po aparat szybko wyczepiając go ze statywu i uklęknął przy Roro. Bez pytania zrobił z góry kilka szybkich zdjęć, ostrożnie poprawił parę kosmyków włosów mężczyzny, aby nadać im większy nieład i wrócił do fotografowania.
– Łosiu... Nie będę teraz jęczał, jeśli się nie wstydzisz. Szkoda zachodu i mojego głosu – wyjaśnił całkiem logicznie, a później sięgnął po aparat szybko wyczepiając go ze statywu i uklęknął przy Roro. Bez pytania zrobił z góry kilka szybkich zdjęć, ostrożnie poprawił parę kosmyków włosów mężczyzny, aby nadać im większy nieład i wrócił do fotografowania.
– Ah... szkoda. – zamknął oczy i podłożył ręce pod głowę.
Kiedy usłyszał charakterystyczny dźwięk migawki oznaczający, że ktoś mu robi zdjęcia, zaalarmowany otworzył szybko oczy i zmarszczył lekko brwi w niezadowoleniu spoglądając na Harveya z aparatem. Chciał coś powiedzieć, ale gdy ten zaczął poprawiać jego włosy zamiast zacząć marudzić, znowu zaczął chichotać.
– Co robisz... – wyciągnął jedną dłoń spod głowy i podrapał się nią lekko po brzuchu. – Czy ty mnie molestujesz? – nadal śmiejąc się cicho przejechał dłonią po swoich roztrzepanych włosach. – Wykorzystujesz fakt, że się upiłem? Nie wstyd ci? Łosiu? – spojrzał prosto w obiektyw przybierając śmiertelnie poważny wyraz twarzy, nie wytrzymał jednak długo i po chwili parsknął śmiechem i zakrył twarz ramieniem.
Kiedy usłyszał charakterystyczny dźwięk migawki oznaczający, że ktoś mu robi zdjęcia, zaalarmowany otworzył szybko oczy i zmarszczył lekko brwi w niezadowoleniu spoglądając na Harveya z aparatem. Chciał coś powiedzieć, ale gdy ten zaczął poprawiać jego włosy zamiast zacząć marudzić, znowu zaczął chichotać.
– Co robisz... – wyciągnął jedną dłoń spod głowy i podrapał się nią lekko po brzuchu. – Czy ty mnie molestujesz? – nadal śmiejąc się cicho przejechał dłonią po swoich roztrzepanych włosach. – Wykorzystujesz fakt, że się upiłem? Nie wstyd ci? Łosiu? – spojrzał prosto w obiektyw przybierając śmiertelnie poważny wyraz twarzy, nie wytrzymał jednak długo i po chwili parsknął śmiechem i zakrył twarz ramieniem.
Oczywiście nie stracił okazji do utrwalenia reakcji Roro na zdjęciach.
– Nie molestuję... przynajmniej nie wyglądasz na kogoś, kto czuje się przeze molestowany. – Zerknął na znajomego ponad aparatem, a później cofnął się odrobinę siadając na pietach. Odłożył aparat na podłogę i korzystając z tego, że mężczyzna podniósł rękę i odsłonił bok, szybko zaczął go po nim łaskotać.
– Łosiu...? – W razie potrzeby przytrzymał rękę Roro na tyle mocno, aby go unieruchomić i chociaż na chwilę utrudnić mu bronienie się. – Odwołaj to, albo naprawdę zacznę cię molestować. Sąsiedzi zamiast mojego jęczenia usłyszą twoje krzyki, błaganie o pomoc... – groził, ale nie potrafił być poważny.
– Nie molestuję... przynajmniej nie wyglądasz na kogoś, kto czuje się przeze molestowany. – Zerknął na znajomego ponad aparatem, a później cofnął się odrobinę siadając na pietach. Odłożył aparat na podłogę i korzystając z tego, że mężczyzna podniósł rękę i odsłonił bok, szybko zaczął go po nim łaskotać.
– Łosiu...? – W razie potrzeby przytrzymał rękę Roro na tyle mocno, aby go unieruchomić i chociaż na chwilę utrudnić mu bronienie się. – Odwołaj to, albo naprawdę zacznę cię molestować. Sąsiedzi zamiast mojego jęczenia usłyszą twoje krzyki, błaganie o pomoc... – groził, ale nie potrafił być poważny.
- Nie! Przestań! - śmiejąc się próbował wyrwać się Harveyowi, ale ten trzymał go zbyt mocno. - Puść... - jęknął przez śmiech i spróbował odepchnąć fotografa nogami, ale ten był zbyt wysoko, żeby mógł do niego dosięgnąć. - Ta ma de...! - przeklął w swoim ojczystym języku, jego śmiech zaczynał przeradzać się w zawodzenie rannego zwierzęcia.
Wyrwał w końcu swoją rękę i złapał dłoń Harveya starając się przytrzymać ją w miejscu.
- Dostanę czkawki! - sapnął i spojrzał na niego z wyrzutem.
Wyrwał w końcu swoją rękę i złapał dłoń Harveya starając się przytrzymać ją w miejscu.
- Dostanę czkawki! - sapnął i spojrzał na niego z wyrzutem.
Dał się złapać za jedną rękę, ale drugą wciąż miał wolną, dlatego dalej atakował, ale teraz drugi bok znajomego.
– Tak, bardzo dobrze... – wymruczał. – Łosiowanie mi odbije ci się czkawką, zobaczysz... – Na chwilę przerwał łaskotanie, aby móc obydwiema dłońmi złapać Roro, przytrzymał jego nadgarstki. – Nawet nie wiesz, jak cierpię, kiedy mnie tak nazywasz. – Teraz to on spojrzał z wyrzutem. Jeszcze przez chwilę męczył tatuażystę, a potem przerwał na moment, aby odpocząć.
– Tak, bardzo dobrze... – wymruczał. – Łosiowanie mi odbije ci się czkawką, zobaczysz... – Na chwilę przerwał łaskotanie, aby móc obydwiema dłońmi złapać Roro, przytrzymał jego nadgarstki. – Nawet nie wiesz, jak cierpię, kiedy mnie tak nazywasz. – Teraz to on spojrzał z wyrzutem. Jeszcze przez chwilę męczył tatuażystę, a potem przerwał na moment, aby odpocząć.
– No puść...! – jęknął, kiedy fotograf unieruchomił mu obydwie dłonie w nadgarstkach, grzebiąc tym samym jego szanse na skuteczne bronienie się przed nim. Gdy ten w końcu przestał pastwić się nad nim i przerwał łaskotanie go, uniósł głowę, żeby spojrzeć na jego twarz. Patrzył przez dłuższy moment w jego oczy, lecz po chwili położył głowę z powrotem na podłodze i westchnął głęboko, starając się przywrócić swój oddech do normalnego tempa. Po długich napadach śmiechu zawsze dostawał czkawki, której szczerze nienawidził, więc wolał jej teraz uniknąć.
– Ok, już nie będę... – sapnął i znowu spojrzał na Harveya.
– Ok, już nie będę... – sapnął i znowu spojrzał na Harveya.
– Jasne, jasne... – Skrzywił się, wyraźnie nie wierząc Roro. – Znowu będzie na chwilę spokój, a później co? – Podniósł szklankę z whisky i napił się, w szkle zostawiając porcję na jeszcze jeden łyk na później, dla znajomego albo dla siebie. – Później wytrzeźwiejesz i załamiesz się, jak uświadomisz sobie, jak bardzo nie zraniłeś! – Położył dłoń na sercu i spojrzał w dal, po czym westchnął boleśnie. Chwycił aparat i znów umieścił go na statywie.
– A tak poważnie, dokończę zdjęcia. Nie chcę za długo cię męczyć. Pewnie chcesz iść spać, co?
– A tak poważnie, dokończę zdjęcia. Nie chcę za długo cię męczyć. Pewnie chcesz iść spać, co?
Nie skomentował słów fotografa w żaden sposób, sam nie wiedział do końca, czy nawet przypadkiem nie wymsknie mu się potem żaden łoś.
Dalej leżąc na podłodze przyglądał się znajomemu gdy montował aparat na statywie. Zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem nie dolać sobie jeszcze whisky, ale po niedługiej chwili stwierdził, że to bardzo głupi pomysł.
Ja? Spać? Czyli Harvey zaraz sobie pójdzie? Na samą myśl zrobiło mu się momentalnie nieco smutniej.
– Mówisz tak, bo chcesz już iść? – spojrzał na niego przywołując na twarz głupi uśmiech, nie chciał, żeby przypadkiem fotograf zauważył, że Roro nie jest zbyt chętny na zakończenie tej dzisiejszej, małej imprezy.
Dalej leżąc na podłodze przyglądał się znajomemu gdy montował aparat na statywie. Zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem nie dolać sobie jeszcze whisky, ale po niedługiej chwili stwierdził, że to bardzo głupi pomysł.
Ja? Spać? Czyli Harvey zaraz sobie pójdzie? Na samą myśl zrobiło mu się momentalnie nieco smutniej.
– Mówisz tak, bo chcesz już iść? – spojrzał na niego przywołując na twarz głupi uśmiech, nie chciał, żeby przypadkiem fotograf zauważył, że Roro nie jest zbyt chętny na zakończenie tej dzisiejszej, małej imprezy.
– Nie, po prostu nie chcę ci się naprzykrzać – powiedział nie odrywając się od pracy. – Chyba, że opowiesz coś jeszcze, tym razem ze szczegółami, których sam ode mnie chciałeś, to zostanę – zerknął na Roro i uśmiechnął się zachęcająco.
– Pewnie! – podniósł się od razu z pozycji leżącej do siedzącej i z uśmiechem spojrzał na niego, ale momentalnie zrzedła mu mina. – Tylko... już wyczerpały mi się historie w tym temacie... – wlepił wzrok w podłogę i wpatrywał się w deski, jakby chciał znaleźć w nich odpowiedź na ten mały problem. – Raczej marny ze mnie Casanova. – spojrzał przepraszająco na Harveya. – Chyba, że chcesz o coś zapytać? Obiecuję, że odpowiem na wszystko. – uśmiechnął się do niego mając gdzieś z tyłu głowy myśl, że może pożałować za chwilę tej obietnicy.
Cóż, może jednak powinien się jeszcze napić?
Cóż, może jednak powinien się jeszcze napić?
Zaśmiał się i spojrzał na Roro. Zachowanie mężczyzny było dla Harveya urocze, szczere, ale też odrobinę dziecinne.
– Nie, nie będę przecież cię teraz pytać. Jak na trzeźwo będziesz chciał mi coś opowiedzieć, to możesz. – Odkleił kartkę od ściany i sięgnął po ostatnią, która leżała przygotowana do robienia zdjęć. – Jak skończę, możemy zagrać w taką jedną grę. Ja powiem trzy rzeczy o sobie, ale tylko jedna będzie prawdziwa. Jeśli zgadniesz która, będę pił. Później się wymienimy. Co ty na to?
– Nie, nie będę przecież cię teraz pytać. Jak na trzeźwo będziesz chciał mi coś opowiedzieć, to możesz. – Odkleił kartkę od ściany i sięgnął po ostatnią, która leżała przygotowana do robienia zdjęć. – Jak skończę, możemy zagrać w taką jedną grę. Ja powiem trzy rzeczy o sobie, ale tylko jedna będzie prawdziwa. Jeśli zgadniesz która, będę pił. Później się wymienimy. Co ty na to?
– Oh, już znowu taki pijany nie jestem. – prychnął i podniósł się z podłogi, wyciągnął ręce w bok i obrócił się wokół własnej osi. – Widzisz? Trzymam pion jak trzeba.
Podszedł do stolika, przykucnął przed nim i zaczął składać w jeden, równy stosik wszystkie projekty, którym znajomy zrobił już zdjęcia. Słysząc jego propozycję zaśmiał się kręcąc głową na boki.
– Ok, możemy tak zrobić... tylko mam dziwne przeczucie, że to nie skończy się dla mnie dobrze.
Podszedł do stolika, przykucnął przed nim i zaczął składać w jeden, równy stosik wszystkie projekty, którym znajomy zrobił już zdjęcia. Słysząc jego propozycję zaśmiał się kręcąc głową na boki.
– Ok, możemy tak zrobić... tylko mam dziwne przeczucie, że to nie skończy się dla mnie dobrze.
Obserwował Roro z uśmiechem, ale wolał uważać, dlatego przygotował się na szybką reakcję, na łapanie znajomego, gdyby zakręciło mu się w głowie.
– Dla nas obydwu może się źle skończyć – odpowiedział z gorzkim uśmiechem i przez moment skupił się na zdjęciach. Za moment po raz ostatni tego wieczora wymienił obiektyw, zrobił zbliżenie na twarz i uznał proces za zakończony. – Gotowe – oznajmił, wrócił do starego obiektywu i jeszcze chwilę klęczał przy aparacie przeglądając galerię, chcąc na szybko sprawdzić, czy nic nie trzeba powtórzyć. Wydawało się, że zdjęcia wyszły w porządku.
– No dobrze... – wstał, uniósł ramiona nad głowę, aby przeciągnąć się, rozprostować kości. Zgarnął szklankę swoją i Roro, postawił na stoliku i sam nalał im whisky.
– To może ja zacznę, w razie czego, jakbyś potrzebował jakiegoś dodatkowego wyjaśnienia?
– Dla nas obydwu może się źle skończyć – odpowiedział z gorzkim uśmiechem i przez moment skupił się na zdjęciach. Za moment po raz ostatni tego wieczora wymienił obiektyw, zrobił zbliżenie na twarz i uznał proces za zakończony. – Gotowe – oznajmił, wrócił do starego obiektywu i jeszcze chwilę klęczał przy aparacie przeglądając galerię, chcąc na szybko sprawdzić, czy nic nie trzeba powtórzyć. Wydawało się, że zdjęcia wyszły w porządku.
– No dobrze... – wstał, uniósł ramiona nad głowę, aby przeciągnąć się, rozprostować kości. Zgarnął szklankę swoją i Roro, postawił na stoliku i sam nalał im whisky.
– To może ja zacznę, w razie czego, jakbyś potrzebował jakiegoś dodatkowego wyjaśnienia?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach