▲▼
First topic message reminder :
Crystal Fox nie jest jednym z tych studio, które już od progu krzyczą "tu zrobisz dziarę". Brak czerwieni na ścianach, masek z opery pekińskiej, świec czy plakatów heavy metalowych zespołów. Całe wnętrze urządzone jest w biało-czarnych klimatach, bez krwi i krzyku. Od razu przy wejściu stoi czarny kontuar z monitorem, zaraz obok zorganizowana jest mała poczekalnia - czarna skórzana sofa i mały, drewniany stolik kawowy, na którym leżą magazyny, a w głębi salonu znajduje się "strefa dziarania". Białe ściany tylko podkreślają panujące tu czystość i ład. Jedynymi ozdobnikami jakie tu uświadczysz są ciągle świeże kwiaty stojące na kontuarze przy wejściu i oczywiście masa geometrycznych rysunków, które wiszą w wielkich oprawach na ścianach.
W Kryształowym Lisie zawsze panuje spokojny klimat, tak samo spokojny, jak właściciel tego przybytku.
Crystal Fox nie jest jednym z tych studio, które już od progu krzyczą "tu zrobisz dziarę". Brak czerwieni na ścianach, masek z opery pekińskiej, świec czy plakatów heavy metalowych zespołów. Całe wnętrze urządzone jest w biało-czarnych klimatach, bez krwi i krzyku. Od razu przy wejściu stoi czarny kontuar z monitorem, zaraz obok zorganizowana jest mała poczekalnia - czarna skórzana sofa i mały, drewniany stolik kawowy, na którym leżą magazyny, a w głębi salonu znajduje się "strefa dziarania". Białe ściany tylko podkreślają panujące tu czystość i ład. Jedynymi ozdobnikami jakie tu uświadczysz są ciągle świeże kwiaty stojące na kontuarze przy wejściu i oczywiście masa geometrycznych rysunków, które wiszą w wielkich oprawach na ścianach.
W Kryształowym Lisie zawsze panuje spokojny klimat, tak samo spokojny, jak właściciel tego przybytku.
Harvey nie wiedział, skąd taka reakcja Roro. Czy chodziło o tego kandydata na chłopaka? O, i jeszcze wybiegł z restauracji z telefonem, cudownie. Fotografa zaciekawiła, ale przede wszystkim zaniepokoiła reakcja znajomego, dlatego podziękował jeszcze raz kelnerowi i pożegnał się, wcześniej także dorzucając od siebie napiwek.
– W porządku? – spytał wychodząc przed restaurację. Po minie fotografa dało się poznać, że zbycie tekstem w stylu 'tak, jasne' nie wchodziło w grę.
– W porządku? – spytał wychodząc przed restaurację. Po minie fotografa dało się poznać, że zbycie tekstem w stylu 'tak, jasne' nie wchodziło w grę.
W porządku? Czy w porządku? Odwrócił szybko głowę i wbił w niego mało zadowolone spojrzenie. Może jest z niego dupa jeśli chodzi i jakiekolwiek relacje międzyludzkie, ale wydawało mu się, że w miarę wyraźnie określił, czego oczekiwał od Harveya. Oczywiście nie chodzi mu o to, żeby skończyć z nim nagle w łóżku, tylko... sam do cholery nie wiedział czego chciał. Może jego reakcja na słowa fotografa była jednak trochę przesadzona, ale to nie zmienia faktu, że zmąciły mu one w głowie. Zresztą... co to zmienia? Przecież nie będzie taką głupotą zawracać mu głowy.
Wypuścił cicho powietrze z płuc i spojrzał na przejeżdżające w oddali samochody.
– Po prostu musiałem odebrać. – przestąpił z nogi na nogę i spojrzał na znajomego. – Pewnie chcesz już iść?
Wypuścił cicho powietrze z płuc i spojrzał na przejeżdżające w oddali samochody.
– Po prostu musiałem odebrać. – przestąpił z nogi na nogę i spojrzał na znajomego. – Pewnie chcesz już iść?
Widząc reakcję Roro podniósł brew w górę. Biedny nieboraczek nie miał pojęcia, o co chodzi znajomemu, samemu sądząc, że ich relacja jest czysto platoniczna. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że młodszy może liczyć na coś więcej, dlatego tak się zachował, stawiał na to, że jednak się obruszył za swatanie go z kelnerem.
Stał chwilę z zaplecionymi rękami na klatce piersiowej i przez moment przyglądał się mężczyźnie nieprzekonany.
– Chodzi o to, że zeswatałem cię z tamtym gościem? – Gestem dłoni dał mu znak, aby ruszyli i skierował się w stronę mieszkania tatuażysty.
Stał chwilę z zaplecionymi rękami na klatce piersiowej i przez moment przyglądał się mężczyźnie nieprzekonany.
– Chodzi o to, że zeswatałem cię z tamtym gościem? – Gestem dłoni dał mu znak, aby ruszyli i skierował się w stronę mieszkania tatuażysty.
– Co? – zdziwił się słysząc pytanie i zmarszczył brwi. W swoim naturalnym i nie do powstrzymania odruchu, przewrócił ostentacyjnie oczami i pokiwał przecząco głową. – Nie... w ogóle to zapomniałem już o nim. – westchnął i ruszył za Harveyem nie myśląc za bardzo o tym gdzie stawia kroki.
No i? Przecież jak cokolwiek powie Harveyowi, to wtedy już na pewno weźmie go za totalnego dzieciaka. Bo przecież wcale się tak właśnie nie zachowuje...
Kiedy rozejrzał się i spostrzegł bardzo znajomą drogę przystanął i spojrzał na fotografa.
– Przecież nie musisz mnie odprowadzać.
No i? Przecież jak cokolwiek powie Harveyowi, to wtedy już na pewno weźmie go za totalnego dzieciaka. Bo przecież wcale się tak właśnie nie zachowuje...
Kiedy rozejrzał się i spostrzegł bardzo znajomą drogę przystanął i spojrzał na fotografa.
– Przecież nie musisz mnie odprowadzać.
Nie wierzył mu, ale nic nie powiedział, tylko westchnął i zaczesał włosy do tylu. Uznał, że po dobrocie nic się nie dowie, a naciskać i męczyć nie miał ochoty. W duchu wzruszył ramionami.
– Wiem, Skoro nie chcesz, to możemy się tu rozstać. – Również się zatrzymał i stanął przed Roro. – Dasz mi w przeciągu dwóch tygodni odpowiedź, czy na pewno ze mną jedziesz? – zatrzymał się jeszcze na chwilę, czekając na odpowiedź.
– Wiem, Skoro nie chcesz, to możemy się tu rozstać. – Również się zatrzymał i stanął przed Roro. – Dasz mi w przeciągu dwóch tygodni odpowiedź, czy na pewno ze mną jedziesz? – zatrzymał się jeszcze na chwilę, czekając na odpowiedź.
Świetnie... teraz zaczynał mieć wyrzuty sumienia, że tak się zachował. Znajomy nie jest głupi i na pewni widzi, że coś mu leży na sercu. W dodatku miał wrażenie, że Harvey jest na niego zły. No, może nie zły, ale raczej nie przypadło mu go gustu zachowanie Roro.
Dwa tygodnie? Więc zobaczą się dopiero za tak długi czas? No tak, na miejscu fotografa też nie chciałby mieć tak często do czynienia z kimś takim jak on.
– Tak... – powiedział cicho wpatrując się w swoje buty, ale zreflektował się i podniósł głowę. – Tak. – powtórzył głośniej i pewniej. – No i... raczej na pewno pojadę.
Jeśli nadal chcesz mnie brać ze sobą...
Odwrócił znowu wzrok wlepiając go w jedną z witryn sklepowych. Mimo wszystko nie chce widzieć się z nim dopiero za taki szmat czasu...
- I... przepraszam, uniosłem się bez powodu. - powiódł powoli spojrzeniem na sylwetkę stojącego przed nim mężczyzny i zanim spojrzał mu w oczy, pozbył się ze swojej twarzy wszelkich oznak infantylnej złości.
Dwa tygodnie? Więc zobaczą się dopiero za tak długi czas? No tak, na miejscu fotografa też nie chciałby mieć tak często do czynienia z kimś takim jak on.
– Tak... – powiedział cicho wpatrując się w swoje buty, ale zreflektował się i podniósł głowę. – Tak. – powtórzył głośniej i pewniej. – No i... raczej na pewno pojadę.
Jeśli nadal chcesz mnie brać ze sobą...
Odwrócił znowu wzrok wlepiając go w jedną z witryn sklepowych. Mimo wszystko nie chce widzieć się z nim dopiero za taki szmat czasu...
- I... przepraszam, uniosłem się bez powodu. - powiódł powoli spojrzeniem na sylwetkę stojącego przed nim mężczyzny i zanim spojrzał mu w oczy, pozbył się ze swojej twarzy wszelkich oznak infantylnej złości.
Owszem, Harvey widział, że coś było nie tak, ale zainteresował się, zapytał o to i nie dostał odpowiedzi. Nie był typem, który się za kimś ugania, szybko tracił zainteresowanie tematem i rzadko zdarzało się, żeby na kogoś naciskał. Z drugiej strony widział, że Roro zaczyna się plątać i dał mu czas, nawet żeby nie gapić się na niego i bardziej nie krępować, wyjął z paczki cygaretkę i podpalił.
– Ludzie nie wkurzają się bez powodu – odpowiedział i wypuścił dym. – Powiesz, o co chodziło czy mam dać spokój? – Nie wyglądał na złego, zresztą jak zawsze, był spokojny i konkretny.
– Ludzie nie wkurzają się bez powodu – odpowiedział i wypuścił dym. – Powiesz, o co chodziło czy mam dać spokój? – Nie wyglądał na złego, zresztą jak zawsze, był spokojny i konkretny.
Przyglądał się w ciszy Harveyowi kiedy zapalał papierosa. No i co teraz?
- Ok, tylko... - nie mogąc ukryć swojego skrępowania podrapał się po głowie i rozejrzał dookoła.
Nie chciał wprowadzać do ich relacji jakiegokolwiek zwątpienia czy nieszczerości, ale z drugiej strony było mu wstyd za swoją reakcje.
- Tylko się nie śmiej. - ostrzegł oglądając swoje stopy. - Powiedziałeś, że ten kelner jest dla ciebie za młody... - mruknął o wiele ciszej niż zamierzał.
Nie za bardzo chciał rozwijać myśl, że prawdopodobnie kelner był w podobnym wieku co on i miał nadzieję, że Harvey się domyśli, czego Roro nie chciał mówić na głos.
- Ok, tylko... - nie mogąc ukryć swojego skrępowania podrapał się po głowie i rozejrzał dookoła.
Nie chciał wprowadzać do ich relacji jakiegokolwiek zwątpienia czy nieszczerości, ale z drugiej strony było mu wstyd za swoją reakcje.
- Tylko się nie śmiej. - ostrzegł oglądając swoje stopy. - Powiedziałeś, że ten kelner jest dla ciebie za młody... - mruknął o wiele ciszej niż zamierzał.
Nie za bardzo chciał rozwijać myśl, że prawdopodobnie kelner był w podobnym wieku co on i miał nadzieję, że Harvey się domyśli, czego Roro nie chciał mówić na głos.
Miał się nie śmiać? Nic nie powiedział, tylko palił ze stoickim spokojem. Czekał, aż Roro w końcu wydusi z siebie to, co sprawiło, że tak zareagował. Kiedy w końcu zaczął, Harvey czekał, aż skończy, ale cisza, która nastała świadczyła, że chyba tylko tyle miał mu do powiedzenia. Co? Poważnie o to chodziło? Nie wierzył, że tak idiotyczna rzecz, jak to, że uznał kelnera za zbyt młodego... co? Jak? Dlaczego! I co on miał teraz zrobić? Nie był przystosowany do takich sytuacji.
– Roro – odezwał się i zamilkł na chwilę, aby przywołać spojrzenie i uwagę młodszego. – Weź powiedz prosto z mostu, obydwaj lepiej się poczujemy – zaproponował tak samo spokojnie jak wcześniej. Wiedział, że jak zacznie się domyślać, o co tatuażyście chodzi, to prawdopodobnie ich relacja wyjdzie na tym gorzej niż na najgorszej szczerości, którą mógłby usłyszeć.
– Roro – odezwał się i zamilkł na chwilę, aby przywołać spojrzenie i uwagę młodszego. – Weź powiedz prosto z mostu, obydwaj lepiej się poczujemy – zaproponował tak samo spokojnie jak wcześniej. Wiedział, że jak zacznie się domyślać, o co tatuażyście chodzi, to prawdopodobnie ich relacja wyjdzie na tym gorzej niż na najgorszej szczerości, którą mógłby usłyszeć.
Z nutką żalu wsłuchiwał się w ciszę jaka powstała po jego słowach. No oczywiście, że fotograf się nie domyślił. Nikt by się nie domyślił.
Ah cholera...
Słysząc swoje imię wypowiedziane takim tonem wzdrygnął się nieco i skrzywił słysząc dalsze słowa mężczyzny. Oh rany!
- Powiedziałeś, że jest dla ciebie za młody. - powtórzył raz jeszcze. - A on był prawdopodobnie w moim wieku, jak nie starszy. - sapnął machając ręką w stronę restauracji. - To mnie... uh, zabolało trochę, wiesz? - położył dłoń na czole i po chwili przeczesał włosy odwracając się od Harveya ze zniecierpliwieniem. Zrobił małe kółko wokół własnej osi i po cichu zaśmiał się gorzko. - Przepraszam, ale nie chciałbym być dla ciebie za młody. - machnął dłonią i spojrzał mu w oczy.
Ah cholera...
Słysząc swoje imię wypowiedziane takim tonem wzdrygnął się nieco i skrzywił słysząc dalsze słowa mężczyzny. Oh rany!
- Powiedziałeś, że jest dla ciebie za młody. - powtórzył raz jeszcze. - A on był prawdopodobnie w moim wieku, jak nie starszy. - sapnął machając ręką w stronę restauracji. - To mnie... uh, zabolało trochę, wiesz? - położył dłoń na czole i po chwili przeczesał włosy odwracając się od Harveya ze zniecierpliwieniem. Zrobił małe kółko wokół własnej osi i po cichu zaśmiał się gorzko. - Przepraszam, ale nie chciałbym być dla ciebie za młody. - machnął dłonią i spojrzał mu w oczy.
Milczał chwilę po tym, jak usłyszał wyjaśnienie, wykorzystując to, że Roro przeszedł się na łączenie faktów. Prześledził i złożył w całość całe jego zachowanie.
– Och – odezwał się inteligentnie i teraz on spuścił wzrok. Więc o to chodziło. Okej, jak teraz o tym myślał, mógł jednak wcześniej wpaść, co chodziło znajomemu po głowie, musiałby tylko otworzyć się na tę cudowną myśl, że młodszy liczy na coś więcej niż Harvey zakładał. Miał ochotę wybuchnąć gorzkim śmiechem, bo oto nadszedł dzień, w którym puszczalski Harvey wydał się bardzo niedomyślny i grzeczny. Zachował powagę wiedząc, jak śmianie się w tym momencie mogłoby zostać odebrane. Odchrząknął.
– Nie sądziłem, że nie chcesz być 'za młody'. – Palcami dłoni, w której nie trzymał cygaretki wykonał cudzysłów. – Myślałem, że chcesz przyjacielskiej relacji, ale jeśli nie to... w porządku. – Dalej mówił poważnie i spokojnie.
– Och – odezwał się inteligentnie i teraz on spuścił wzrok. Więc o to chodziło. Okej, jak teraz o tym myślał, mógł jednak wcześniej wpaść, co chodziło znajomemu po głowie, musiałby tylko otworzyć się na tę cudowną myśl, że młodszy liczy na coś więcej niż Harvey zakładał. Miał ochotę wybuchnąć gorzkim śmiechem, bo oto nadszedł dzień, w którym puszczalski Harvey wydał się bardzo niedomyślny i grzeczny. Zachował powagę wiedząc, jak śmianie się w tym momencie mogłoby zostać odebrane. Odchrząknął.
– Nie sądziłem, że nie chcesz być 'za młody'. – Palcami dłoni, w której nie trzymał cygaretki wykonał cudzysłów. – Myślałem, że chcesz przyjacielskiej relacji, ale jeśli nie to... w porządku. – Dalej mówił poważnie i spokojnie.
- Też tak myślałem. - szepnął drętwo wlepiając wzrok w wystawę sklepowa po drugiej stronie ulicy.
Cholera... cholera! Trzeba było siedzieć cicho, trzeba było się nie denerwować i nie... "w porządku"? Co? Czyli nie jest dla niego tylko szczeniakiem? Co on właśnie miał na myśli? W jakim sensie "w porządku"?
Nie potrzebnie w ogóle zaczynał dzisiaj ten temat. Nie miał pojęcia jak wiele zmieni ta rozmowa. Po prostu się bał... bał tego, że przez jego wyznanie popsuje ich relacje, a bardzo tego nie chciał...
Spojrzał na trzymanego przez Harveya papierosa i śledził w ciszy unoszący się z niego dym.
- Wiesz... nie czuj się do niczego zmuszany, nie oczekuję od ciebie niczego... - zaczął swoją kolejną niezrozumiałą dla kogokolwiek plątaninę słów. - Nie musisz... - zaczął lecz urwał szybko nie wiedząc co tak naprawdę chciał powiedzieć. - Po prostu jeśli nie pasuje ci taki stan rzeczy, to zapomnij o tym co dzisiaj powiedziałem, nie obrażę się i nie wrócę nigdy więcej do tego. - jakby na potwierdzenie swoich słów uśmiechnął się delikatnie nie odrywając wzroku od papierosa.
Cholera... cholera! Trzeba było siedzieć cicho, trzeba było się nie denerwować i nie... "w porządku"? Co? Czyli nie jest dla niego tylko szczeniakiem? Co on właśnie miał na myśli? W jakim sensie "w porządku"?
Nie potrzebnie w ogóle zaczynał dzisiaj ten temat. Nie miał pojęcia jak wiele zmieni ta rozmowa. Po prostu się bał... bał tego, że przez jego wyznanie popsuje ich relacje, a bardzo tego nie chciał...
Spojrzał na trzymanego przez Harveya papierosa i śledził w ciszy unoszący się z niego dym.
- Wiesz... nie czuj się do niczego zmuszany, nie oczekuję od ciebie niczego... - zaczął swoją kolejną niezrozumiałą dla kogokolwiek plątaninę słów. - Nie musisz... - zaczął lecz urwał szybko nie wiedząc co tak naprawdę chciał powiedzieć. - Po prostu jeśli nie pasuje ci taki stan rzeczy, to zapomnij o tym co dzisiaj powiedziałem, nie obrażę się i nie wrócę nigdy więcej do tego. - jakby na potwierdzenie swoich słów uśmiechnął się delikatnie nie odrywając wzroku od papierosa.
Niczego nie oczekuje? Och, jasne, dlatego tak zdenerwował się przed chwilą? Harvey przechylił głowę, słuchając Roro z lekko zaciśniętymi ustami. Kiedy ten znowu zaczął się plątać, starszy położył dłoń na jego barku i przytrzymał go przy sobie na tyle mocno, że jeśli tatuażysta chciałby się odsunąć, musiałby go odepchnąć siłą. Whitlock objął znajomego drugim ramieniem, uważając, aby nikogo nie poparzyć cygaretką, po prostu go przytulając i rozluźnił dopiero po paru sekundach, pozwalając Roro swobodnie się cofnąć.
– Spokojnie. Zobaczymy, jak to będzie.
– Spokojnie. Zobaczymy, jak to będzie.
Gdy dłoń fotografa wylądowała na jego ramieniu spiął się, ponieważ nie wiedział co znajomy zamierza. Zdecydowanie wolały, żeby coś powiedział, kazał mu się w końcu przymknąć i po prostu sobie poszedł, a nie... Oh, przytulić. Ok, to też może być. Zdecydowanie.
Kiedy Harvey zabrał ramiona, automatycznie zrobił mały krok do tyłu. To był właśnie ten moment, kiedy znowu w duchu gorliwie dziękował Matce Naturze za to, że jego twarz nie zamienia się w pomidora.
– Ok. – kiwnął głową i poczuł jak mimowolnie kąciki jego ust zdradziecko się unoszą.
Oczywiście nie robił sobie żadnych nadziei, wykluczone. Po prostu tak prosty gest od razu poprawił mu humor.
– To... hm, pójdę już?
Kiedy Harvey zabrał ramiona, automatycznie zrobił mały krok do tyłu. To był właśnie ten moment, kiedy znowu w duchu gorliwie dziękował Matce Naturze za to, że jego twarz nie zamienia się w pomidora.
– Ok. – kiwnął głową i poczuł jak mimowolnie kąciki jego ust zdradziecko się unoszą.
Oczywiście nie robił sobie żadnych nadziei, wykluczone. Po prostu tak prosty gest od razu poprawił mu humor.
– To... hm, pójdę już?
Sam się cofnął i uśmiechnął do znajomego w tej swój typowo spokojny, trochę smutny sposób.
– Tak, idźmy w końcu, bo naprawdę u siebie zamieszkamy. – Podniósł prawą dłoń, tę w której nie trzymał papierosa i gestem pożegnał się, a później przebiegł na drugą stronę ulicy i złapał taksówkę.
Harvey nie odzywał się, nie przychodził do studia ani nie pisał na telefon Roro, ale około południa we wtorek do Crystal Fox Tattoo kurier przyniósł kopertę, w której znajdowała się VIPowska wejściówka, uprawniająca również do wejścia na backstage do jednego z klubów w Vancouver, w którym zagrać miał jeden z zespołów, który, jeśli Roro by mocno się skupił i pomyślał, Harvey puszczał w jego studiu podczas kiedy pracowali nad odświeżaniem tatuażu.
ZT
– Tak, idźmy w końcu, bo naprawdę u siebie zamieszkamy. – Podniósł prawą dłoń, tę w której nie trzymał papierosa i gestem pożegnał się, a później przebiegł na drugą stronę ulicy i złapał taksówkę.
Harvey nie odzywał się, nie przychodził do studia ani nie pisał na telefon Roro, ale około południa we wtorek do Crystal Fox Tattoo kurier przyniósł kopertę, w której znajdowała się VIPowska wejściówka, uprawniająca również do wejścia na backstage do jednego z klubów w Vancouver, w którym zagrać miał jeden z zespołów, który, jeśli Roro by mocno się skupił i pomyślał, Harvey puszczał w jego studiu podczas kiedy pracowali nad odświeżaniem tatuażu.
ZT
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach