▲▼
First topic message reminder :
Tak jak obiecał, opisał każde ich spotkanie, każdą ich chwilę i uczucia, jakimi się wtedy kierował. Pisząc to, za każdym mailem uświadamiał sobie ile tak naprawdę poczuł i doświadczył z tym facetem, jak bardzo się przez niego? Dzięki mu?... Zmienił i jak przez ten czas się do niego przywiązał. Każdy tekst był zgodny z prawdą. Nie miał serca kłamać, zresztą po co… Charles i tak prędzej czy później zadecyduje jak bardzo zechce zaufać Garikowi, czy będzie mu się opłacało ciągnąć tak dziwaczną znajomość. Przerazi go to, że wylądował więzieniu? A może to, że jedna z jego przyjaciółek zginęła w strzelaninie w Amsterdamie? Nie, nie… Za każdym razem odwoływał się do zdjęć i dat, jeśli nie był czegoś pewny, zaznaczał to. Prosił o pytania i w wolnej chwili odpowiadał. Jeśli tylko znalazł czas, wysyłał na whatsappie zdjęcia Pierożka, zdjęcia Petersburga, Amsterdamu, swoich prac albo siebie samego… Składał mu raporty z tego gdzie jest i jak dużo pracy ma przed sobą. Wspominał, że za nim tęskni i śmiał się, że zabiera mu tyle uwagi i czasu. Chciałby być przy nim, ale nie mógł.
Kiedy ich korespondencja stanęła na wspominaniu ich ostatnich dni w Kanadzie, wskazał Charlesowi odszukać małej wiadomości, w opakowaniu po jednej z jego płyt.
Po miesiącu zaczął wysyłać prezenty. To matrioshka, to elementarz do nauki rosyjskiego, a tu słodycze, a tam kawior… Za każdym razem dołączał mały liścik, na którym zawsze napisane było to samo: „ Tęsknię za tobą”.
Kiedy nie było go obok, domyślał się jak wiele myśli musi być teraz w głowie Charlesa, jak może go boleć jego stan i jak cholernie bezsilny został. Chociażby w krótkich, szybkich wiadomościach starał się oderwać go trochę i skupić na czymś innym. Trwało to… Ponad pół roku. Tyle czasu Garik nie był w stanie stwierdzić, kiedy w końcu będzie wolny. Przez to ich kontakt nadal był pośredni, a to cholera jasna za każdym razem było bolesne i niewystarczające. Kiedy w końcu dostał zlecenie na miesiąc, od razu napisał i wysłał zaproszenie do Charlesa. Niech przylatuje. Będzie czekał w Moskwie.
Tak jak obiecał, opisał każde ich spotkanie, każdą ich chwilę i uczucia, jakimi się wtedy kierował. Pisząc to, za każdym mailem uświadamiał sobie ile tak naprawdę poczuł i doświadczył z tym facetem, jak bardzo się przez niego? Dzięki mu?... Zmienił i jak przez ten czas się do niego przywiązał. Każdy tekst był zgodny z prawdą. Nie miał serca kłamać, zresztą po co… Charles i tak prędzej czy później zadecyduje jak bardzo zechce zaufać Garikowi, czy będzie mu się opłacało ciągnąć tak dziwaczną znajomość. Przerazi go to, że wylądował więzieniu? A może to, że jedna z jego przyjaciółek zginęła w strzelaninie w Amsterdamie? Nie, nie… Za każdym razem odwoływał się do zdjęć i dat, jeśli nie był czegoś pewny, zaznaczał to. Prosił o pytania i w wolnej chwili odpowiadał. Jeśli tylko znalazł czas, wysyłał na whatsappie zdjęcia Pierożka, zdjęcia Petersburga, Amsterdamu, swoich prac albo siebie samego… Składał mu raporty z tego gdzie jest i jak dużo pracy ma przed sobą. Wspominał, że za nim tęskni i śmiał się, że zabiera mu tyle uwagi i czasu. Chciałby być przy nim, ale nie mógł.
Kiedy ich korespondencja stanęła na wspominaniu ich ostatnich dni w Kanadzie, wskazał Charlesowi odszukać małej wiadomości, w opakowaniu po jednej z jego płyt.
„ Mój.
Dziękuję, że jesteś, chciałbym spędzić z tobą chwile na nowo.
Twój. "
Dziękuję, że jesteś, chciałbym spędzić z tobą chwile na nowo.
Twój. "
Po miesiącu zaczął wysyłać prezenty. To matrioshka, to elementarz do nauki rosyjskiego, a tu słodycze, a tam kawior… Za każdym razem dołączał mały liścik, na którym zawsze napisane było to samo: „ Tęsknię za tobą”.
Kiedy nie było go obok, domyślał się jak wiele myśli musi być teraz w głowie Charlesa, jak może go boleć jego stan i jak cholernie bezsilny został. Chociażby w krótkich, szybkich wiadomościach starał się oderwać go trochę i skupić na czymś innym. Trwało to… Ponad pół roku. Tyle czasu Garik nie był w stanie stwierdzić, kiedy w końcu będzie wolny. Przez to ich kontakt nadal był pośredni, a to cholera jasna za każdym razem było bolesne i niewystarczające. Kiedy w końcu dostał zlecenie na miesiąc, od razu napisał i wysłał zaproszenie do Charlesa. Niech przylatuje. Będzie czekał w Moskwie.
Przed pójściem do szatni, postanowił zatrzymać się i na spokojnie doczytać. Dogoni go… Raczej.
- Nie płakałem do niej głupku. Płakałem, bo w końcu poczułem się wolny. – powiedział do siebie i ruszył w stronę szatni. Musi go dogonić.
Oczywiście, że będzie zazdrosny. O ciebie zawsze. Niech patrzą na ciebie i kochają się z tobą gdy nie ma mnie obok. Jeśli tego tak bardzo potrzebujesz, nie zabronię ci. Tylko błagam, nie rób tego przy mnie. Wiesz jak to się skończy.
Odebrał kurtkę i wybiegł na zewnątrz. Szybko rozejrzał się za Charlesem i pobiegł w kierunku przeciwnym do jego wędrówki.
A opowiadaj mi o niej co chcesz. Kiedy mam cię przy sobie, nie martwię się, że mi ciebie odbierze.
Przebiegł przez pasy, cudem unikając zderzenia z autem… Tyle by było z ich spotkania. Zatrzymał się na chodniku i powoli zaczęło do niego docierać. Dlaczego zawsze pod wpływem emocji musi być tak cholernie nieuważny?! Na chuj z tym wszystkim! Ruszył powoli przed siebie, przy okazji jeszcze raz czytając wiadomość.
Nie chcę jej. Wiem, że tamta Nadia już nie wróci. To przeszłość, to już nieważne. Wolę zająć się tobą. Ty jesteś tu i teraz.
- Blyaaaat… - nie udało mu się znaleźć go z tej strony więc pobiegł w drugą. Gdyby zaraz go nie znalazł, prawdopodobnie zrobiłby sobie coś głupiego…
Odetchnął, widząc go na horyzoncie. Dobiegł do niego i złapał za ramię. No nie… Co tam, że ma rozharatane gardło. Winko przegryzie ruskim papieroskiem, oczywiście.
- Charlie… Przepraszam, ale nie. – zabrał mu fajkę i rzucił ją na ziemię. Przygniótł butem i przygotował się do ewentualnego ataku.
- Nie płakałem do niej głupku. Płakałem, bo w końcu poczułem się wolny. – powiedział do siebie i ruszył w stronę szatni. Musi go dogonić.
Oczywiście, że będzie zazdrosny. O ciebie zawsze. Niech patrzą na ciebie i kochają się z tobą gdy nie ma mnie obok. Jeśli tego tak bardzo potrzebujesz, nie zabronię ci. Tylko błagam, nie rób tego przy mnie. Wiesz jak to się skończy.
Odebrał kurtkę i wybiegł na zewnątrz. Szybko rozejrzał się za Charlesem i pobiegł w kierunku przeciwnym do jego wędrówki.
A opowiadaj mi o niej co chcesz. Kiedy mam cię przy sobie, nie martwię się, że mi ciebie odbierze.
Przebiegł przez pasy, cudem unikając zderzenia z autem… Tyle by było z ich spotkania. Zatrzymał się na chodniku i powoli zaczęło do niego docierać. Dlaczego zawsze pod wpływem emocji musi być tak cholernie nieuważny?! Na chuj z tym wszystkim! Ruszył powoli przed siebie, przy okazji jeszcze raz czytając wiadomość.
Nie chcę jej. Wiem, że tamta Nadia już nie wróci. To przeszłość, to już nieważne. Wolę zająć się tobą. Ty jesteś tu i teraz.
- Blyaaaat… - nie udało mu się znaleźć go z tej strony więc pobiegł w drugą. Gdyby zaraz go nie znalazł, prawdopodobnie zrobiłby sobie coś głupiego…
Odetchnął, widząc go na horyzoncie. Dobiegł do niego i złapał za ramię. No nie… Co tam, że ma rozharatane gardło. Winko przegryzie ruskim papieroskiem, oczywiście.
- Charlie… Przepraszam, ale nie. – zabrał mu fajkę i rzucił ją na ziemię. Przygniótł butem i przygotował się do ewentualnego ataku.
Oj, w obecnej chwili forsowanie własnej woli na Charlesie nie było najlepszym pomysłem. Obrócił się, zerknął na papierosa leżącego na bruku, a później wbił spojrzenie w Garika, czekając aż ten zrozumie swój błąd albo zareaguje w inny sposób. Nie było widać w nim złości, raczej zawód i oczekiwanie na kolejny zły ruch, który pogorszy sytuację. No dalej.
- Wracajmy do domu. – wypalił kiedy nie uświadczył mocniejszej reakcji – Zrobię ci herbatę jeśli się denerwujesz. Ona naprawdę pomaga. A szyję schowaj. – ściągnął swój szal i szybko owinął nim Charlesa.
Uśmiechnął się gorzko i odsuwał za każdym razem, kiedy tylko znajomy próbował nałożyć mu swoją chustę, w końcu złapał go za ręce i szybko wykręcił w taki sposób, aby mężczyzna nie mógł go dosięgnąć. Szybko go puścił, pokręcił głową, jakby wcześniejsze czyny nie były wystarczającym znakiem, że nie chce jego szalu i odwrócił się tyłem, zapalając kolejnego papierosa. Wolną dłonią zachęcił Garika do pójścia za sobą. Kierował się w stronę najbliższego sklepu. Wszedł, bez wahania skierował się do działu z alkoholem wybierając szkocką whisky, a później do kasy.
Przemilczał to jak go złapał i poszedł za nim. I tym razem zabrał mu papierosa i odrzucił. Szybko wyciągnął drugą paczkę papierosów, lepszych, swoich ulubionych i podał ją mu. Skoro chcesz się w to bawić Charles… Nie komentował, szedł przy nim i pilnował, by w razie jakiejkolwiek potrzeby pomóc mu, albo… Ech, cokolwiek. Za nic w świecie nie chciał go zostawiać.
Już chciał wyciągać telefon, aby napisać Garikowi, aby przestał zabierać mu te pieprzone papierosy, ale zorientował się, że przecież nie odebrał od niego urządzenia poprzednim razem. Trudno, nie będzie o nie prosić. Kiedy wyszli ze sklepu, fotograf schował butelkę z alkoholem w kieszeń płaszcza i ruszył przed siebie. Nie miał łatwego sposoby na skontaktowanie się z Draganem, poza tym wcale nie miał na to chęci. Szedł jakiś czas, w końcu niespodziewanie skręcił, minął taksówkę, która zatrzymała się na prawie pustym parkingu i gestem zapytał, czy może wsiąść. Kierowca kiwnął głową, więc Charles wszedł do tyłu i czekał aż dołączy do niego znajomy i poda adres.
Wsiadł za nim i spojrzał na niego szukając odpowiedzi. Dom? Tak? Zaraz wskazał kierowcy adres, a kiedy ruszyli, oddał Charlesowi telefon. Siedział obok, nie zmuszając go do jakiejkolwiek interakcji. Czuł cholerną pustkę i gorycz. Chciał zrobić coś dobrego, a wyszło jak zwykle. Może lepiej będzie jeśli przestanie? Nie! Nie będzie się dostosowywał i poddawał temu co nie wychodzi! Nie chce, aby fotograf czuł się przy nim źle, przecież nie po to go do siebie zaprosił, nie po to tyle dla niego robi.
Chce ochłonąć? Proszę bardzo. W tym czasie przypilnuje, aby nie zrobił niczego głupiego.
W domu odciągnął psa i zamknął go w drugim pomieszczeniu. Poszedł się przebrać, dając Charlesowi wolny wybór i odrobinę przestrzeni.
Chce ochłonąć? Proszę bardzo. W tym czasie przypilnuje, aby nie zrobił niczego głupiego.
W domu odciągnął psa i zamknął go w drugim pomieszczeniu. Poszedł się przebrać, dając Charlesowi wolny wybór i odrobinę przestrzeni.
W taksówce fotograf otworzył whisky i pociągnął parę łyków, ale zrobił to jeden raz, nie zamierzając się upijać ani w żaden inny sposób jeszcze bardziej drażnić swoich nerwów.
Po powrocie do domu sam Charles również się przebrał w cywilne ubrania, a później napisał na kartce 'Idę pobiegać, będę za mniej niż pół godziny' i wręczył kartkę znajomemu. Poczekał chwilę chcąc zobaczyć jego reakcję gotowy na to, że i tego z jakiegoś powodu znajomy zabroni mu robić.
Po powrocie do domu sam Charles również się przebrał w cywilne ubrania, a później napisał na kartce 'Idę pobiegać, będę za mniej niż pół godziny' i wręczył kartkę znajomemu. Poczekał chwilę chcąc zobaczyć jego reakcję gotowy na to, że i tego z jakiegoś powodu znajomy zabroni mu robić.
I jak na to zareagować? Najchętniej wyszedłby z nim, ale domyślał się, że właśnie tego znajomy próbuje uniknąć – przebywania obok. Zgniótł kartkę w ręku i poszedł do pokoju, w którym zamknął Pierożka.
- Uważaj tylko… Zrobić ci coś jak wrócisz? – otworzył drzwi, ale jeszcze nie dawał wyjść psu.
- Uważaj tylko… Zrobić ci coś jak wrócisz? – otworzył drzwi, ale jeszcze nie dawał wyjść psu.
Charles zatrzymał się przy drzwiach i odwrócił przodem do Garika. Przez chwilę patrzył na niego w skupieniu tymi swoimi smutnymi oczami.
Wyszedł, ale wrócił niemal równo po trzydziestu minutach, tak jak zapowiadał. Skierował się po piżamę, a później do łazienki, by wziąć szybki prysznic.
- Bonusowa narracja:
- W myślach mówił mu w tej chwili wiele, wiele rzeczy jedna po drugiej. Że był okrutny dla tej dziewczyny, że jest egoistą. Że dobrze, że się w nim nie zakochał i widzi jego błędy i umie w porę się wycofać, aby się chronić. Że w tej chwili cieszy się ze swojego cynizmu, nieufności i niezależności. Że żałuje, że nie potrafi zapomnieć się i ot tak oddać mu swojego serca. Że zdaje sobie sprawę z tego, że ciągle w taki czy inny sposób wyślizguje się i ucieka od Dragana. Że jest mu cholernie przykro, bo jak na razie to spotkanie ich tylko oddala, zamiast przybliżyć – a na pewno odsuwa Charlesa od Dragana. Że nie tak miało być. Że może to jego wina, bo może zmienił się przez wyjazd i przez wypadek. Że może razem z pamięcią stracił jakąś kluczową dla ich relacji cechę. Że może to zachowanie Garika przez to się zmieniło. A może to przez to, że fotograf nie może na bieżąco sprostować mówiąc, co myśli, a może to Garik nie pytał go o to, co powinien, bo wie, że nie usłyszy jego głosu tylko będzie musiał czytać wiadomości, co jest niewygodne. Że widzi w nim zagubionego chłopca, którego ma go ochotę skarcić i odrzucić, aby zawczasu uniknąć jakiegoś dramatu, który przeczuwa, że prędzej czy później się stanie. Że nie potrzebuje kogoś, kto ma tak zabałaganioną przeszłość, która uderza w teraźniejszość. Że jednocześnie chce go trzymać przy sobie i z anielską cierpliwością znosić. Że jest niejako z niego dumny, że chce stawiać czoła przeszłości i że wytrzyma obok przy nim, nawet jeśli będzie musiał być świadkiem takich potknięć, jakie miało miejsce dzisiaj.
Wyszedł, ale wrócił niemal równo po trzydziestu minutach, tak jak zapowiadał. Skierował się po piżamę, a później do łazienki, by wziąć szybki prysznic.
No dobrze. Jeśli to w jakikolwiek sposób go uspokoi czy pomoże poczuć się lepiej, zrobi mu ten przeklęty masaż. Kiedy wyszedł, wypuścił psa i nakarmił go. Chwilę się nim zajął, żaląc się i chwaląc dzisiejszym wieczorem. Szybko wszedł pod prysznic, a później poszedł pościelić Charlesowi łóżko. Uchylił okna, chcąc dać mieszkaniu trochę powietrza, a następnie pozasłaniał je. Pamiętał ile zwykle spali i nie chciał, by obudziła ich wszechobecna, moskiewska szarość.
Czuł się okropnie, ułatwiając Charlesowi oddalanie się od siebie, ale z drugiej strony… Nie trzymał go na siłę, mimo, że chciał, cholera jak on chciał mieć go przy sobie. Kontrolował czas i powoli się niecierpliwił. Żeby jakoś zająć sobie głowę, zaczął pisać na telefonie. Po kilku minutach wysłał maila do Charlesa i wstawił wodę. Musi napić się herbaty, czuł jak w środku cały się trzęsie.
Kończył pić, gdy Charles wrócił do domu. Nie zatrzymał go, zaczekał aż wyjdzie i hm skieruje się do łóżka? Zabrał z kuchni butelkę wody i postawił na stole, w razie gdyby Kanadyjczyk zechciał napić się po bieganiu. Głaskał Pierożka i zastanawiał się - jak bardzo musi się hamować, by w końcu było dobrze.
Czuł się okropnie, ułatwiając Charlesowi oddalanie się od siebie, ale z drugiej strony… Nie trzymał go na siłę, mimo, że chciał, cholera jak on chciał mieć go przy sobie. Kontrolował czas i powoli się niecierpliwił. Żeby jakoś zająć sobie głowę, zaczął pisać na telefonie. Po kilku minutach wysłał maila do Charlesa i wstawił wodę. Musi napić się herbaty, czuł jak w środku cały się trzęsie.
Charles
Ciężko mi zacząć, zwłaszcza teraz, gdy mam głowę pełną nieprzyjemnych myśli.
Dziękuję, że zgodziłeś się być ze mną na tym przeklętym spektaklu. Czekałem na to od bardzo dawna i dopiero teraz, gdy zeszła ze sceny, czuję się od niej wolny. Zdaję sobie sprawę jak niesamowicie muszę cię denerwować swoją… Nachalnością. Ciągle zapominam, że nie zdążyłeś naprawdę mnie poznać. Cały czas chcę dać ci wszystko co tylko mam, byś był przy mnie szczęśliwy i bezpieczny. Jednocześnie nie chcę cię przy sobie trzymać na siłę, przecież to nie jest w naszym stylu, prawda?
Nie płakałem z jej powodu. Płakałem, ponieważ teraz mogę skupić się tylko na tobie.
Nie potrafię odczuć twojego bólu i nie czytam w twoich myślach, ale czasami czuję, jak walczysz ze sobą i próbujesz… No właśnie. Wiem, że mało kto potrafi zachować w sobie pozory, w ciężkich chwilach, każdy znajduje inne rozwiązania na to, nie chcę ci utrudniać. Póki nie zagraża to twojemu życiu.
Bardzo cię proszę… Nie rób niczego głupiego. Chcę byś miał we mnie wsparcie. Mimo moich błędów, mimo decyzji tych złych i dobrych.
Nie jesteś mną, a ja nie jestem tobą, patrzymy i doświadczamy inaczej. To co dzisiaj przyniosło mi ulgę, ciebie doprowadziło do… Eh.
Czekam na ciebie.
Ciężko mi zacząć, zwłaszcza teraz, gdy mam głowę pełną nieprzyjemnych myśli.
Dziękuję, że zgodziłeś się być ze mną na tym przeklętym spektaklu. Czekałem na to od bardzo dawna i dopiero teraz, gdy zeszła ze sceny, czuję się od niej wolny. Zdaję sobie sprawę jak niesamowicie muszę cię denerwować swoją… Nachalnością. Ciągle zapominam, że nie zdążyłeś naprawdę mnie poznać. Cały czas chcę dać ci wszystko co tylko mam, byś był przy mnie szczęśliwy i bezpieczny. Jednocześnie nie chcę cię przy sobie trzymać na siłę, przecież to nie jest w naszym stylu, prawda?
Nie płakałem z jej powodu. Płakałem, ponieważ teraz mogę skupić się tylko na tobie.
Nie potrafię odczuć twojego bólu i nie czytam w twoich myślach, ale czasami czuję, jak walczysz ze sobą i próbujesz… No właśnie. Wiem, że mało kto potrafi zachować w sobie pozory, w ciężkich chwilach, każdy znajduje inne rozwiązania na to, nie chcę ci utrudniać. Póki nie zagraża to twojemu życiu.
Bardzo cię proszę… Nie rób niczego głupiego. Chcę byś miał we mnie wsparcie. Mimo moich błędów, mimo decyzji tych złych i dobrych.
Nie jesteś mną, a ja nie jestem tobą, patrzymy i doświadczamy inaczej. To co dzisiaj przyniosło mi ulgę, ciebie doprowadziło do… Eh.
Czekam na ciebie.
Kończył pić, gdy Charles wrócił do domu. Nie zatrzymał go, zaczekał aż wyjdzie i hm skieruje się do łóżka? Zabrał z kuchni butelkę wody i postawił na stole, w razie gdyby Kanadyjczyk zechciał napić się po bieganiu. Głaskał Pierożka i zastanawiał się - jak bardzo musi się hamować, by w końcu było dobrze.
Wyszedł spod prysznica świeży i czysty, trochę też ustąpiło wrażenie zmęczenia tym dniem. Stanął w drzwiach, oparł się o framugę i zapytał szeptem, co zamierza teraz robić, również powoli wykonując ruchy dłońmi. Czekał na odpowiedź spokojnie, nie wydawał się ani zniecierpliwiony, ani zły. Ot, spokojny Charles ze smutnymi oczami, ten sam co zawsze, jakby nic się nie stało.
Wyprostował się kiedy do niego przyszedł. Posłał mu nieco niepewny uśmiech i wyciągnął butelkę z wodą w jego kierunku.
- Więc… Chciałabym zrobić ci masaż, tak jak chciałeś przed wyjściem. Po tym… Hmm, domyślam się, że będziesz zmęczony, dam ci się w końcu wyspać. Pójdę popracować do drugiego pokoju… No! Chyba, że jakimś trafem zechcesz, abym przy tobie został… Zrobię tak, jak będzie dla ciebie najbardziej komfortowo. – poklepał psa po głowie i wstał z zamiarem pójścia do łazienki i umycia rąk.
- Więc… Chciałabym zrobić ci masaż, tak jak chciałeś przed wyjściem. Po tym… Hmm, domyślam się, że będziesz zmęczony, dam ci się w końcu wyspać. Pójdę popracować do drugiego pokoju… No! Chyba, że jakimś trafem zechcesz, abym przy tobie został… Zrobię tak, jak będzie dla ciebie najbardziej komfortowo. – poklepał psa po głowie i wstał z zamiarem pójścia do łazienki i umycia rąk.
Odebrał wodę, odkręcił i napił się. Skinieniem głowy podziękował, a później wolną ręką wypowiedział jedno słowo, które po chwili powtórzył szeptem: chcę. Poszedł sypialni, zdjął podkoszulkę i czekał na Garika siedząc na brzegu łóżka. Kiedy tylko zobaczył go w drzwiach, wstał, skłonił się i wyciągnął do niego rękę, nie prostując się tylko czekając, aż znajomy przyjmie jego zaproszenie do tańca albo powie, żeby odsunął się i przestał.
O, nie spodziewał się takiej prostej odpowiedzi. Przeczuwał, że będzie chciał się tłumaczyć, delikatnie powiedzieć, że woli zostać sam i odpocząć. Dobra… Więc jednak. Po wyjściu z łazienki od razu skierował się do pokoju. Lekko zaniemówił widząc propozycję Charlesa. Co się kurna dzieje? Niepewnie skorzystał z zaproszenia i ustawił się w pozycji prowadzonego. Póki co, nie narzucał mu swoich pomysłów, ani tym bardziej nie zmuszał do dostosowania się do siebie. Jeśli chce, niech prowadzi i decyduje. Gdy to się zmieni, przejmie inicjatywę.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach