▲▼
First topic message reminder :
Tak jak obiecał, opisał każde ich spotkanie, każdą ich chwilę i uczucia, jakimi się wtedy kierował. Pisząc to, za każdym mailem uświadamiał sobie ile tak naprawdę poczuł i doświadczył z tym facetem, jak bardzo się przez niego? Dzięki mu?... Zmienił i jak przez ten czas się do niego przywiązał. Każdy tekst był zgodny z prawdą. Nie miał serca kłamać, zresztą po co… Charles i tak prędzej czy później zadecyduje jak bardzo zechce zaufać Garikowi, czy będzie mu się opłacało ciągnąć tak dziwaczną znajomość. Przerazi go to, że wylądował więzieniu? A może to, że jedna z jego przyjaciółek zginęła w strzelaninie w Amsterdamie? Nie, nie… Za każdym razem odwoływał się do zdjęć i dat, jeśli nie był czegoś pewny, zaznaczał to. Prosił o pytania i w wolnej chwili odpowiadał. Jeśli tylko znalazł czas, wysyłał na whatsappie zdjęcia Pierożka, zdjęcia Petersburga, Amsterdamu, swoich prac albo siebie samego… Składał mu raporty z tego gdzie jest i jak dużo pracy ma przed sobą. Wspominał, że za nim tęskni i śmiał się, że zabiera mu tyle uwagi i czasu. Chciałby być przy nim, ale nie mógł.
Kiedy ich korespondencja stanęła na wspominaniu ich ostatnich dni w Kanadzie, wskazał Charlesowi odszukać małej wiadomości, w opakowaniu po jednej z jego płyt.
Po miesiącu zaczął wysyłać prezenty. To matrioshka, to elementarz do nauki rosyjskiego, a tu słodycze, a tam kawior… Za każdym razem dołączał mały liścik, na którym zawsze napisane było to samo: „ Tęsknię za tobą”.
Kiedy nie było go obok, domyślał się jak wiele myśli musi być teraz w głowie Charlesa, jak może go boleć jego stan i jak cholernie bezsilny został. Chociażby w krótkich, szybkich wiadomościach starał się oderwać go trochę i skupić na czymś innym. Trwało to… Ponad pół roku. Tyle czasu Garik nie był w stanie stwierdzić, kiedy w końcu będzie wolny. Przez to ich kontakt nadal był pośredni, a to cholera jasna za każdym razem było bolesne i niewystarczające. Kiedy w końcu dostał zlecenie na miesiąc, od razu napisał i wysłał zaproszenie do Charlesa. Niech przylatuje. Będzie czekał w Moskwie.
Tak jak obiecał, opisał każde ich spotkanie, każdą ich chwilę i uczucia, jakimi się wtedy kierował. Pisząc to, za każdym mailem uświadamiał sobie ile tak naprawdę poczuł i doświadczył z tym facetem, jak bardzo się przez niego? Dzięki mu?... Zmienił i jak przez ten czas się do niego przywiązał. Każdy tekst był zgodny z prawdą. Nie miał serca kłamać, zresztą po co… Charles i tak prędzej czy później zadecyduje jak bardzo zechce zaufać Garikowi, czy będzie mu się opłacało ciągnąć tak dziwaczną znajomość. Przerazi go to, że wylądował więzieniu? A może to, że jedna z jego przyjaciółek zginęła w strzelaninie w Amsterdamie? Nie, nie… Za każdym razem odwoływał się do zdjęć i dat, jeśli nie był czegoś pewny, zaznaczał to. Prosił o pytania i w wolnej chwili odpowiadał. Jeśli tylko znalazł czas, wysyłał na whatsappie zdjęcia Pierożka, zdjęcia Petersburga, Amsterdamu, swoich prac albo siebie samego… Składał mu raporty z tego gdzie jest i jak dużo pracy ma przed sobą. Wspominał, że za nim tęskni i śmiał się, że zabiera mu tyle uwagi i czasu. Chciałby być przy nim, ale nie mógł.
Kiedy ich korespondencja stanęła na wspominaniu ich ostatnich dni w Kanadzie, wskazał Charlesowi odszukać małej wiadomości, w opakowaniu po jednej z jego płyt.
„ Mój.
Dziękuję, że jesteś, chciałbym spędzić z tobą chwile na nowo.
Twój. "
Dziękuję, że jesteś, chciałbym spędzić z tobą chwile na nowo.
Twój. "
Po miesiącu zaczął wysyłać prezenty. To matrioshka, to elementarz do nauki rosyjskiego, a tu słodycze, a tam kawior… Za każdym razem dołączał mały liścik, na którym zawsze napisane było to samo: „ Tęsknię za tobą”.
Kiedy nie było go obok, domyślał się jak wiele myśli musi być teraz w głowie Charlesa, jak może go boleć jego stan i jak cholernie bezsilny został. Chociażby w krótkich, szybkich wiadomościach starał się oderwać go trochę i skupić na czymś innym. Trwało to… Ponad pół roku. Tyle czasu Garik nie był w stanie stwierdzić, kiedy w końcu będzie wolny. Przez to ich kontakt nadal był pośredni, a to cholera jasna za każdym razem było bolesne i niewystarczające. Kiedy w końcu dostał zlecenie na miesiąc, od razu napisał i wysłał zaproszenie do Charlesa. Niech przylatuje. Będzie czekał w Moskwie.
Dlaczego ten widok musi być tak cholernie podniecający? Nie przejął się kiedy opakowanie z żelem potoczyło się nieco dalej. Nieważne… Oj nie… Uśmiechnął się kiedy Charles zabrał jego dłoń, a zaraz pocałował. Westchnął po tym i zaczekał co wymyśli, jeśli nie szybko by nie zadecydował, już miał plan co zrobić dalej… Ale.
- Gwiazdy… - powtórzył za nim, dając się objąć. Zamknął oczy i po dłuższym czasie leniwie je otworzył. Ta scena cholernie przypominała mu tą z Petersburga, tym razem role się zmieniły… Stanął w większym rozkroku i lekko oparł się głową o głowę Charlesa. – Nie kończmy tego szybko… - szepnął i zaczął mu dyszeć przez zęby tuż przy uchu.
- Gwiazdy… - powtórzył za nim, dając się objąć. Zamknął oczy i po dłuższym czasie leniwie je otworzył. Ta scena cholernie przypominała mu tą z Petersburga, tym razem role się zmieniły… Stanął w większym rozkroku i lekko oparł się głową o głowę Charlesa. – Nie kończmy tego szybko… - szepnął i zaczął mu dyszeć przez zęby tuż przy uchu.
Charles pozwolił oprzeć się o siebie Garikowi, nawet pocałował go krótko w głowę, ponownie skupiając się na dawaniu mu przyjemności. Na wpół świadomie dociskał biodra do pośladków znajomego, chcąc czuć go na sobie. Po pewnym czasie przerwał pieszczotę i jakby nigdy nic zabrał z dłoni mężczyzny papierosa, zaciągnął się i oddał grzecznie z powrotem. Nie zmarzniesz? zapytał szeptem i zaczął powoli okrążać Garika całując go po karku, szyi, ramieniu, a później obojczyku i mostku. Schodził ustami coraz niżej niżej, a gdy był na wysokości jego podbrzusza powoli opuścił jego spodnie wraz z bielizną do połowy bioder, ustami wznawiając wędrówkę. Specjalnie unikał pieszczenia jego męskości, a kiedy wydawało się, że zaraz to zrobi, podniósł wzrok i uśmiechnął się szeroko do znajomego, po czym usiadł na śpiworze i wyciągnął do mężczyzny ręce wołając go do siebie.
Więc tak musiał się czuć wtedy… Chłonął każdą pieszczotę i poddawał się im. Sięgnął do tyłu, łapiąc go za biodra i mocno do siebie przyciągając. Ocierał się o niego chwilę, cicho przy tym stękając.
- Nie myślę o tym. Nie myślę w ogóle… - westchnął i zamknął oczy. Każdy kolejny dotyk był coraz bardziej przyjemny. Nie protestował, kiedy kawałek ściągnął mu spodnie, zaraz uśmiechał się czując jego usta. Wzdychał i starał się zachowywać cicho. Jego bliskość sprawiała, że nie chciał się ruszać, a jego ciało i reakcje na dotyk, mówiły same za siebie jak to na niego działało. Cierpliwie znosił to jak się z nim bawi i czekał aż w końcu przejdzie do rzeczy. Chyba, że specjalnie doprowadza go do tego stanu, by… No właśnie… Zmarszczył nos i kiedy odchodził, zaczął ściągać z siebie resztę ubrań. Syknął i pomasował zimne ramiona. No już, już, zaraz będzie gorąco…
Podszedł do niego i powoli pchnął go na ziemię. Pochylił się, chcąc go pocałować i jednocześnie chwycić lubrykant. W tym stanie… O nie, nie… Nie będzie czuł tego sam. Zagryzł dolną wargę i uśmiechnął się.
- Trzymaj – wcisnął mu żel, a sam zajął się rozpinaniem i ściąganiem jego spodni i bielizny. Zostawił mu je przy kostce jednej nogi po czym usiadł mu na biodrach. Odebrał lubrykant i użył go na nim. Nie przeciągał, póki jest tak cholernie znieczulony i podniecony, chce poczuć go mocniej. Otarł się o niego pośladkami, a zaraz płynnym ruchem nabił na niego. Stęknął cicho i uśmiechnął się. Oparł się o jego uda i płynnie zaczął poruszać biodrami. Skupił się na doznaniach, na tym jak cholernie go to podnieca i reakcjach jakie dostawał od Charlesa.
- Nie myślę o tym. Nie myślę w ogóle… - westchnął i zamknął oczy. Każdy kolejny dotyk był coraz bardziej przyjemny. Nie protestował, kiedy kawałek ściągnął mu spodnie, zaraz uśmiechał się czując jego usta. Wzdychał i starał się zachowywać cicho. Jego bliskość sprawiała, że nie chciał się ruszać, a jego ciało i reakcje na dotyk, mówiły same za siebie jak to na niego działało. Cierpliwie znosił to jak się z nim bawi i czekał aż w końcu przejdzie do rzeczy. Chyba, że specjalnie doprowadza go do tego stanu, by… No właśnie… Zmarszczył nos i kiedy odchodził, zaczął ściągać z siebie resztę ubrań. Syknął i pomasował zimne ramiona. No już, już, zaraz będzie gorąco…
Podszedł do niego i powoli pchnął go na ziemię. Pochylił się, chcąc go pocałować i jednocześnie chwycić lubrykant. W tym stanie… O nie, nie… Nie będzie czuł tego sam. Zagryzł dolną wargę i uśmiechnął się.
- Trzymaj – wcisnął mu żel, a sam zajął się rozpinaniem i ściąganiem jego spodni i bielizny. Zostawił mu je przy kostce jednej nogi po czym usiadł mu na biodrach. Odebrał lubrykant i użył go na nim. Nie przeciągał, póki jest tak cholernie znieczulony i podniecony, chce poczuć go mocniej. Otarł się o niego pośladkami, a zaraz płynnym ruchem nabił na niego. Stęknął cicho i uśmiechnął się. Oparł się o jego uda i płynnie zaczął poruszać biodrami. Skupił się na doznaniach, na tym jak cholernie go to podnieca i reakcjach jakie dostawał od Charlesa.
Charles sam się położył, bez oporów sięgając ust znajomego i całując spokojnie, z czułością której wcześniej ciężko było u niego zleźć. Chwycił żel od razu zaciskając na nim dłoń mocniej niż powinien. Obserwował jak Dragan zdejmuje mu spodnie, ułatwił to unosząc biodra i pozbył się ich odsuwając na bok. Za każdym razem, kiedy tylko mógł, dotykał mężczyzny i głaskał go albo przelotnie całował, ale kiedy poczuł go na sobie na moment skupił się tylko na własnych doznaniach, w odruchu lekko unosząc biodra i spinając się na całym ciele. Odetchnął głośniej i spojrzał na mężczyznę odwzajemniając uśmiech nieprzytomnie, choć ciepło. Lewą ręką sięgnął jego męskości, ale po chwili przerwał dotyk, aby nanieść porcję żelu i kontynuować w swobodniejszy sposób i pewnie też dając więcej przyjemności. Po niedługim czasie wyciągnął do niego wolną dłoń, położył mu ją na boku i lekko do siebie pociągnął. Z ruchu ust Dragan mógł odczytać, że Charles prosi go, aby się zbliżył i przytulił. Jeśli to zrobił, fotograf od razu go objął i wtulił twarzą w jego szyję, parę razy całując go i skubiąc zębami za ucho i skórę na ramieniu.
Z każdą mijającą chwilą coraz bardziej się zapominał i zatracał, w końcu uznał, że jeszcze moment i przestanie nad sobą panować, dlatego przerwał pieszczenie Garika, ścisnął dłońmi jego biodra i szybko przekręcił się z nim o sto osiemdziesiąt stopni. Na razie nie poruszał biodrami, tylko pochylił się nisko, aby z bliska móc mu patrzeć w oczy i obserwować jego reakcje. Wrócił do dotykania go, ale nie tak spokojnie jak wcześniej, tym razem poruszał na nim zdecydowanymi, mocnymi i szybszymi ruchami. Obserwował aby przerwać w odpowiednim momencie, nie chcąc, aby mężczyzna tak skończył, tylko z rozkoszą doprowadzając go na skraj.
Z każdą mijającą chwilą coraz bardziej się zapominał i zatracał, w końcu uznał, że jeszcze moment i przestanie nad sobą panować, dlatego przerwał pieszczenie Garika, ścisnął dłońmi jego biodra i szybko przekręcił się z nim o sto osiemdziesiąt stopni. Na razie nie poruszał biodrami, tylko pochylił się nisko, aby z bliska móc mu patrzeć w oczy i obserwować jego reakcje. Wrócił do dotykania go, ale nie tak spokojnie jak wcześniej, tym razem poruszał na nim zdecydowanymi, mocnymi i szybszymi ruchami. Obserwował aby przerwać w odpowiednim momencie, nie chcąc, aby mężczyzna tak skończył, tylko z rozkoszą doprowadzając go na skraj.
Cholera, cholera, cholera! Zacisnął usta kiedy znowu poczuł na sobie pieszczoty i spróbował się uspokoić, przeciągnąć to. Odchylił głowę, a ręce, którymi się podpierał zaczęły mu się trząść. Dalejjj… Gwiazdy… Tak gwiazdy, które uwielbia Charles…
Nie przerywał, ale po krótkim czasie, jak tylko zobaczył sugestie mężczyzny zmienił pozycję. Pochylił się nad nim nieco i oparł przy jego głowie. Zawiesił spojrzenie na jego ustach, zaczepił wargą o jego i długo zaczął całować. Zwolnił i pogłębił ruchy, a zaraz wsunął pod niego ręce, w tak oszczędny sposób przytulając go.
Czuł pod sobą ciepło kochanka i lgnął do niego. Odsłonięte plecy co chwilę muskał wiatr, przyprawiając go o dreszcze i zmuszając do większego wysiłku i rozgrzania się. Na nowo zakochiwał się w takich chwilach i z przyjemnością im poddawał.
Bez najmniejszego protestu położył się na plecach i popatrzył ślepo przed siebie z błogim wyrazem. Nie, nie, nie przeszkadzało mu to. W takim stanie można by zrobić z nim bardzo dużo… Podniósł się na łokciach i musnął mu usta, a zaraz uśmiechnął się i odsłonił szyję. Może i Charles się nie poruszał, ale Garik, czując nawracającą przyjemność, już tak. Z każdą chwilą jego ruchy stawały się coraz bardziej chaotyczne, jego niespokojny oddech przeplatał się z cichym, niskim pojękiwaniem i kiedy było najprzyjemniej…
- Blyat, Charles! – zasłonił twarz dłońmi i przesunął nimi po niej. Nie starał się uspokoić, jedyne czego łaknął to jeszcze trochę jego dotyku. Jeśli fotograf po chwili nie dokończył, Garik natychmiast podniósł się i przekręcił Charlesa na brzuch. Złapał go za biodra i podniósł, nakierowując go na siebie. Przesunął paznokciami po jego lędźwiach do łopatek, przy okazji podciągając mu koszulkę. Już chciał dokończyć, ale szybko odszukał lubrykant i wycisnął mu go na plecy. Zebrał go na dłonie i pierw nałożył go sobie. Pochylił się i równymi ruchami zaczął napierać na Charlesa i pieścić go ręką.
Nie przerywał, ale po krótkim czasie, jak tylko zobaczył sugestie mężczyzny zmienił pozycję. Pochylił się nad nim nieco i oparł przy jego głowie. Zawiesił spojrzenie na jego ustach, zaczepił wargą o jego i długo zaczął całować. Zwolnił i pogłębił ruchy, a zaraz wsunął pod niego ręce, w tak oszczędny sposób przytulając go.
Czuł pod sobą ciepło kochanka i lgnął do niego. Odsłonięte plecy co chwilę muskał wiatr, przyprawiając go o dreszcze i zmuszając do większego wysiłku i rozgrzania się. Na nowo zakochiwał się w takich chwilach i z przyjemnością im poddawał.
Bez najmniejszego protestu położył się na plecach i popatrzył ślepo przed siebie z błogim wyrazem. Nie, nie, nie przeszkadzało mu to. W takim stanie można by zrobić z nim bardzo dużo… Podniósł się na łokciach i musnął mu usta, a zaraz uśmiechnął się i odsłonił szyję. Może i Charles się nie poruszał, ale Garik, czując nawracającą przyjemność, już tak. Z każdą chwilą jego ruchy stawały się coraz bardziej chaotyczne, jego niespokojny oddech przeplatał się z cichym, niskim pojękiwaniem i kiedy było najprzyjemniej…
- Blyat, Charles! – zasłonił twarz dłońmi i przesunął nimi po niej. Nie starał się uspokoić, jedyne czego łaknął to jeszcze trochę jego dotyku. Jeśli fotograf po chwili nie dokończył, Garik natychmiast podniósł się i przekręcił Charlesa na brzuch. Złapał go za biodra i podniósł, nakierowując go na siebie. Przesunął paznokciami po jego lędźwiach do łopatek, przy okazji podciągając mu koszulkę. Już chciał dokończyć, ale szybko odszukał lubrykant i wycisnął mu go na plecy. Zebrał go na dłonie i pierw nałożył go sobie. Pochylił się i równymi ruchami zaczął napierać na Charlesa i pieścić go ręką.
Spojrzał na znajomego trzeźwiej, kiedy ten wykonał gwałtowniejszy ruch, ale zgodnie obrócił się klękając i ustawiając biodra w miarę nisko. Wyprężył plecy odruchowo podążając za przyjemnym dotykiem, szybko skupiając się na pieszczocie. Tym razem to on zasłonił twarz dłonią, przy okazji naciskając je wnętrzem na usta, aby mieć pewność, że zachowa w tej chwili ciszę. Czekał na intensywniejsze doznania poddając się temu, czego w tej chwili znajomy potrzebował, dając mu to bez utrudniania i dalszego odwlekania.
Nie był już do końca świadomy, co robi. Kierowany przyjemnościami po prostu je brał. Powoli pochylał się, aż w końcu oparł się czołem o ramię kochanka. Chwilę pozwolił sobie na zostanie w tej pozycji i spowolnieniu ruchów.
Miało być długo… Blyat! Było! Jak dla niego, na tyle danej mu uwagi i po takiej przerwie od niego… Delikatnie ucałował mu bark i przesunął nosem do jego kręgosłupa. Skubnął mu skórę i powoli się zatrzymał. Z jak cholernie wielką satysfakcją skończyłby w nim teraz, ale… Przecież to by było tak przyjemne i nudne. Przymknął oczy i odsunął biodra. Przesunął dłonią na jego brzuch i klatkę piersiową. Podciągnął go do siebie, tak by usiadł i oparł się o niego plecami. Rozłożył nogi, pozwalając Charlesowi znaleźć się między nimi. Kiedy już był wystarczająco blisko, ucałował go za uchem i przesunął językiem do jego karku. Wzdychał w niego i muskał, równocześnie sięgając do jego męskości. Szybkimi ale delikatnymi ruchami pieścił go, póki nie uznał, że da mu coś jeszcze. Wolną ręką pociągnął go za brodę i przybliżył się do jego ust.
- Kocham cię. – szepnął i pocałował go. – Pokaż mi, które z tych gwiazd są dla ciebie najpiękniejsze. – uśmiechnął się i musnął go. Przeniósł rękę na jego brzuch i pociągnął go. Chciał, by położył się na nim, przodem do gwiazd. Nie przerywał w dogadzaniu mu, potrzebował skupić uwagę na czymkolwiek innym niż własna przyjemność. Cudem powstrzymywał się przed wzięciem go i ulżeniu sobie.
Miało być długo… Blyat! Było! Jak dla niego, na tyle danej mu uwagi i po takiej przerwie od niego… Delikatnie ucałował mu bark i przesunął nosem do jego kręgosłupa. Skubnął mu skórę i powoli się zatrzymał. Z jak cholernie wielką satysfakcją skończyłby w nim teraz, ale… Przecież to by było tak przyjemne i nudne. Przymknął oczy i odsunął biodra. Przesunął dłonią na jego brzuch i klatkę piersiową. Podciągnął go do siebie, tak by usiadł i oparł się o niego plecami. Rozłożył nogi, pozwalając Charlesowi znaleźć się między nimi. Kiedy już był wystarczająco blisko, ucałował go za uchem i przesunął językiem do jego karku. Wzdychał w niego i muskał, równocześnie sięgając do jego męskości. Szybkimi ale delikatnymi ruchami pieścił go, póki nie uznał, że da mu coś jeszcze. Wolną ręką pociągnął go za brodę i przybliżył się do jego ust.
- Kocham cię. – szepnął i pocałował go. – Pokaż mi, które z tych gwiazd są dla ciebie najpiękniejsze. – uśmiechnął się i musnął go. Przeniósł rękę na jego brzuch i pociągnął go. Chciał, by położył się na nim, przodem do gwiazd. Nie przerywał w dogadzaniu mu, potrzebował skupić uwagę na czymkolwiek innym niż własna przyjemność. Cudem powstrzymywał się przed wzięciem go i ulżeniu sobie.
Charlesowi zajęło trochę czasu, aby skupić się wyłącznie na przyjemności, ale chwilę niewygody zniósł w ciszy. W końcu odsunął dłoń od ust aby móc swobodniej łapać powietrze. Sądził, że Dragan chce w taki sposób skończyć, sam zresztą był tego bliski, ale nie protestował, gdy znajomy dał im chwilę przerwy. Usiadł na piętach, oparł się plecami o klatkę piersiową kochanka i odchylił głowę kładąc ją na ramieniu mężczyzny. Był zbyt wciągnięty w przyjemność i dotyk, aby przybrać wygodniejszą pozycję, po prostu zamknął oczy i łapał niespokojne oddechy przez rozchylone usta. Wyprostował i obrócił się samemu sięgając jego ust. Cholera, dziwne... pomimo tego, że podniecenie zagłuszało większość uczuć, a na pewno zdrowy rozsądek, Charles kolejny raz słysząc to wyznanie poczuł jakąś trudną do opisania mieszankę poczucia winy, wdzięczności i błądzącego gdzieś na skraju świadomości głosu, że nie powinien przywiązywać się i szybko wierzyć. Uznał, że to jedna z nielicznych chwil, w których to, że nie może łatwo mówić jest korzyścią, bo w innym wypadku jeszcze przyszłoby mu na myśl karygodne ekstrawertywne podzielenie się tym, co czuje, co na pewno źle wpłynęłoby na atmosferę. Zamiast tego, sam sprowokował parę krótkich, przerywanych szybkimi zaczerpnięciami oddechów pocałunków i odchylił się tak, jak chciał tego znajomy. Nawet starał się skupić na gwiazdach, naprawdę się starał, ale, szlag... Zacisnął oczy i po chwili złapał Garika za przedramię, odsuwając go od siebie. Obrócił się, usiadł mu na biodrach, nacelował go na siebie, a później chwycił za drugi nadgarstek i pochylił się, mocno przytrzymując jego ręce przy ziemi. Nie potrzebował kolejnej przerwy, od razu zaczął poruszać biodrami w zdecydowany, ale niezbyt szybki sposób. Wpierw przymknął oczy, ale szybko uznał, że chce widzieć Dragana, dlatego zaczął obserwować go spod wpół przymkniętych powiek.
Mając go blisko, zaczepiał ustami o jego ciało, ciągle przy tym wypychając biodra. Westchnął głośno gdy Charles odwrócił się z zamiarem... No właśnie. Jeśli naprawdę teraz będzie chciał tak… Garik za długo nie wytrzyma. Zacisnął szczęki i kiedy na nim siadał docisnął się do niego biodrami. Poddał się i pozwolił mu zatrzymać nadgarstki przy ziemi. Skoro już jest taki hojny, nie będzie mu przeszkadzał.
Pomrukiwał cicho za każdym mocniejszym bodźcem. Starał się nie pospieszać i skończyć tak jak on mu na to pozwoli. Odchylał głowę i spinał się, a po niedługim czasie delikatnie trząsł. Kilka razy wyszeptał jego imię, patrząc na niego z mieszanką błogiego i błagalnego wyrazu twarzy. Niech tym razem nie przerywa.
Skończył tak i maksymalnie się rozluźnił. Zimne powietrze delikatnie muskało jego rozgrzane ciało, przyprawiając o dreszcze. Powoli wracał na ziemię i trzeźwiej odbierał to do jakiego stanu został doprowadzony Charles. Cholernie mu się to podobało i widział, że na tym razie nie skończą. Jeśli tylko dostał pozwolenie, pomógł mu dojść, pomagając mu ręką.
Pomrukiwał cicho za każdym mocniejszym bodźcem. Starał się nie pospieszać i skończyć tak jak on mu na to pozwoli. Odchylał głowę i spinał się, a po niedługim czasie delikatnie trząsł. Kilka razy wyszeptał jego imię, patrząc na niego z mieszanką błogiego i błagalnego wyrazu twarzy. Niech tym razem nie przerywa.
Skończył tak i maksymalnie się rozluźnił. Zimne powietrze delikatnie muskało jego rozgrzane ciało, przyprawiając o dreszcze. Powoli wracał na ziemię i trzeźwiej odbierał to do jakiego stanu został doprowadzony Charles. Cholernie mu się to podobało i widział, że na tym razie nie skończą. Jeśli tylko dostał pozwolenie, pomógł mu dojść, pomagając mu ręką.
Nie przerywał dopóki mężczyzna nie skończył, później pochylił się bardziej i oparł czołem o jego ramię, przy okazji całując go po obojczyku i mostku. Oddychał szybko i przestał ściskać nadgarstki Dragana, przenosząc dłonie na jego klatkę piersiową, a później, kiedy poczuł na sobie jego dotyk, przesunął ręce wyżej i zacisnął palce na jego barkach. Lekko uniósł głowę, ale nadal pozostawał nisko pochylony biorąc tę przyjemność, którą dostawał. Jemu samemu nie potrzeba było o wiele więcej, skończył w dłoni kochanka mocno zaciskając na nim palce i łapiąc parę urywanych, drżących oddechów przez usta. Sam później rozluźnił się kładąc na Draganie i dysząc, dopóki fale gorącej przyjemności nie zaczęły słabnąć, pozwalając aby bardziej racjonalne myśli przejęły wodze.
Uniósł się i spojrzał na znajomego łagodnie i z rozleniwieniem, błogim zmęczeniem, po czym pieszczotliwie pogłaskał go po policzku i pocałował w usta. Chłód coraz bardziej dawał się we znaki, Dlatego Charles sięgnął po chustę, która leżała obok i naciągnął na ich głowy. Zostańmy tu. Nigdy nie wracajmy – wyszeptał.
Uniósł się i spojrzał na znajomego łagodnie i z rozleniwieniem, błogim zmęczeniem, po czym pieszczotliwie pogłaskał go po policzku i pocałował w usta. Chłód coraz bardziej dawał się we znaki, Dlatego Charles sięgnął po chustę, która leżała obok i naciągnął na ich głowy. Zostańmy tu. Nigdy nie wracajmy – wyszeptał.
Zabrał rękę i wytarł ją o swoje biodro. Przytulił go do siebie gdy ten się na nim położył. Ucałował mu głowę i uśmiechnął się do siebie. W takich chwilach, jak zwykle zaczęły przychodzić mu różne pomysły. Wiedział już co mógłby zrobić, aby zaopiekować nim tak jak chciał, co pomogłoby mu przybliżyć się do niego i jak jeszcze mógłby dać mu siebie.
Westchnął ciężko i delikatnie zaczął głaskać go po plecach. Jakie to żałosne. Rozpaczliwe szukanie rozwiązań, by zatrzymać przy sobie osobę, która praktycznie cię nie zna. Czas zejść na ziemię. Nie zrezygnuje przecież z pracy, to kosztowałoby za dużo. Podniósł na niego wzrok i zaraz przytulił się policzkiem do jego dłoni. Pocałował go, ale zaraz zaczął delikatnie się trząść. Zimne powietrze ślizgało się po jego nagim ciele prowokując, by w końcu coś na siebie założył, albo chociaż się przykrył.
Puścił go, gdy ten sięgał po chustę. Zamknął oczy i wsłuchał się… No tak, co on ma na to odpowiedzieć? Oczywiście, że wolałby zostać tu z nim. On mu wystarczy, on już mu da to czego potrzebuje…
- Nie możemy… - mruknął, powoli przenosząc się z nim do siadu – Co zrobimy jak zabraknie nam żelu? – przytulił się do jego szyi i ucałował ją. – Wymyślę… Coś… - coś? Niby co? Jak namówić Charlesa, by został obok? Nawet jeśli będzie oznaczało to, że wyniesie się z Kanady? A papiery? A… Bez sensu… „Coś” wymyśli… Kiedy? No właśnie… Ucałował mu kącik ust i wstał. Szybko zaczął się ubierać i rozglądać za psem. Może pobiegł za jakimś zającem? Zaczął nawoływać i gwizdać, jednocześnie zbliżając się do ogniska i kucając przy nim.
Westchnął ciężko i delikatnie zaczął głaskać go po plecach. Jakie to żałosne. Rozpaczliwe szukanie rozwiązań, by zatrzymać przy sobie osobę, która praktycznie cię nie zna. Czas zejść na ziemię. Nie zrezygnuje przecież z pracy, to kosztowałoby za dużo. Podniósł na niego wzrok i zaraz przytulił się policzkiem do jego dłoni. Pocałował go, ale zaraz zaczął delikatnie się trząść. Zimne powietrze ślizgało się po jego nagim ciele prowokując, by w końcu coś na siebie założył, albo chociaż się przykrył.
Puścił go, gdy ten sięgał po chustę. Zamknął oczy i wsłuchał się… No tak, co on ma na to odpowiedzieć? Oczywiście, że wolałby zostać tu z nim. On mu wystarczy, on już mu da to czego potrzebuje…
- Nie możemy… - mruknął, powoli przenosząc się z nim do siadu – Co zrobimy jak zabraknie nam żelu? – przytulił się do jego szyi i ucałował ją. – Wymyślę… Coś… - coś? Niby co? Jak namówić Charlesa, by został obok? Nawet jeśli będzie oznaczało to, że wyniesie się z Kanady? A papiery? A… Bez sensu… „Coś” wymyśli… Kiedy? No właśnie… Ucałował mu kącik ust i wstał. Szybko zaczął się ubierać i rozglądać za psem. Może pobiegł za jakimś zającem? Zaczął nawoływać i gwizdać, jednocześnie zbliżając się do ogniska i kucając przy nim.
Jasne. Coś wymyśli. Charles odsunął się i chwilę siedział na śpiworze kuląc się prawie całym ciałem pod chustą. Trzeba się ubrać. Jakkolwiek miał wielką ochotę zostać w błogim bezruchu, tak chłód zmusił go do pozbierania i ponownego ubrania rzeczy. Kiedy skończył, wyjął z plecaka aparat i położył się zawijając w śpiwór. Zrobił parę zdjęć Garikowi przy ogniu, a później samemu ognisku na tle polany i lasu, a w końcu i gwiazdom, chociaż przez ognisko było tu za jasno, aby dobrze je uchwycić. Trudno, poczeka aż płomienie przygasną. W końcu odłożył aparat obok siebie i w ciszy obserwował Garika pozwalając sobie na błogi spokój i wspominanie tego, co przed chwilą doznał.
Brak Pierożka sprawił, że długo nie wysiedział przy ognisku. Zaczął oddalać się i nawoływać go głośniej. Odetchnął, widząc pędzącą w jego kierunku plamę. Ukucnął, by ewentualne zderzenie z tą małą krówką, nie doprowadziło do ponownego trafienia do szpitala. Wyciągnął do niego ręce i złapał, gdy ten na niego naskoczył. Wstał i trzymając go wrócił na śpiwór. Usiadł obok Charlesa, kładąc psa na nogach i zaczął go targać.
- Sssabaczka… Malutka! Pirażok niedobry ty, ty… - uciekał dłońmi od jego kłów i wracał, by trochę go pogłaskać, potarmosić. Pchnął go i zaczął drapać po brzuchu i delikatnie ciągać za łapy. Po chwili dostał z jednej z nich w nos. I zabawa się skończyła. – Blyat! Znowu! – syknął, odsuwając się od owczarka. Szybko spojrzał czy nie leci mu krew i odetchnął. Pies natychmiast wstał i zaczął wciskać nos w twarz Garika, jakby próbując dowiedzieć się i wyczuć co się dzieje. Nie mówiąc nic więcej i nie reagując na zaczepki Pierożka, rozpiął swój śpiwór i rozłożył. Popatrzył na Charlesa i zaraz rozpiął też jego. Wcisnął się obok i nakrył ich. Przytulił się do pleców i karku fotografa, próbując zabrać mu tym samym odrobinę ciepła. Pies potraktował odrzucenie bardzo poważnie. Niepewnie stanął na właścicielu, a następnie usiadł na nim i zaczął się przyglądać, przekręcając co chwilę głową.
- Boże… - zaśmiał się cicho i mocniej przytulił. – Chciałbyś tu zostać na noc? Rano przywiązałbym cię do łóżka byś tam odespał, co ty na to? – zapytał szeptem i ucałował go na linii włosów. Niepewnie spojrzał na psa i wyciągnął do niego rękę.
- Sssabaczka… Malutka! Pirażok niedobry ty, ty… - uciekał dłońmi od jego kłów i wracał, by trochę go pogłaskać, potarmosić. Pchnął go i zaczął drapać po brzuchu i delikatnie ciągać za łapy. Po chwili dostał z jednej z nich w nos. I zabawa się skończyła. – Blyat! Znowu! – syknął, odsuwając się od owczarka. Szybko spojrzał czy nie leci mu krew i odetchnął. Pies natychmiast wstał i zaczął wciskać nos w twarz Garika, jakby próbując dowiedzieć się i wyczuć co się dzieje. Nie mówiąc nic więcej i nie reagując na zaczepki Pierożka, rozpiął swój śpiwór i rozłożył. Popatrzył na Charlesa i zaraz rozpiął też jego. Wcisnął się obok i nakrył ich. Przytulił się do pleców i karku fotografa, próbując zabrać mu tym samym odrobinę ciepła. Pies potraktował odrzucenie bardzo poważnie. Niepewnie stanął na właścicielu, a następnie usiadł na nim i zaczął się przyglądać, przekręcając co chwilę głową.
- Boże… - zaśmiał się cicho i mocniej przytulił. – Chciałbyś tu zostać na noc? Rano przywiązałbym cię do łóżka byś tam odespał, co ty na to? – zapytał szeptem i ucałował go na linii włosów. Niepewnie spojrzał na psa i wyciągnął do niego rękę.
Obserwował poszukiwania Pierożka na razie nie chcąc się wtrącać. Pewnie gdyby pies zginął na dłużej, pomógłby go szukać, ale na razie potrzeba zostania w ciepłym kokonie wygrywała z chęcią przydania się na coś. Uśmiechnął się pod nosem widząc radość tej dwójki, zrobił też im parę zdjęć, niechcący uwieczniając moment, jak właściciel dostaje od psa w twarz. Zaśmiał się bezgłośnie. No proszę, zemsta za pozostawienie go i skupienie się tylko na fotografie, co? Może to jednak prawda, że w naturze nic nie ginie.
Kiedy tylko domyślił się intencji, pomógł Draganowi rozpiąć śpiwory, a później spiął dwa razem tworząc jeden, dwuosobowy. Idealnie.
Nie odpowiadał i przez moment zastanawiał się, co powinien, a co chciał zrobić. Taak... W końcu wyjął z kieszeni telefon, napisał coś szybko i wyciągnął urządzenie w tył, czekając aż Garik je od niego odbierze i przeczyta.
Możemy tak zrobić w lato, o tej porze roku nawet przy ognisku może być cholernie zimno. Nie chcę, żeby któryś z nas się przeziębił. Poza tym zostawiłem u ciebie leki, które powinienem wziąć przed snem i rano.
Kiedy tylko domyślił się intencji, pomógł Draganowi rozpiąć śpiwory, a później spiął dwa razem tworząc jeden, dwuosobowy. Idealnie.
Nie odpowiadał i przez moment zastanawiał się, co powinien, a co chciał zrobić. Taak... W końcu wyjął z kieszeni telefon, napisał coś szybko i wyciągnął urządzenie w tył, czekając aż Garik je od niego odbierze i przeczyta.
Możemy tak zrobić w lato, o tej porze roku nawet przy ognisku może być cholernie zimno. Nie chcę, żeby któryś z nas się przeziębił. Poza tym zostawiłem u ciebie leki, które powinienem wziąć przed snem i rano.
Pies natychmiast polizał rękę właściciela i wcisnął pod nią głowę. Nie miał serca zabierać dłoni i ku radości Pierożka pogłaskał go.
- Co tam masz? – sięgnął po telefon tę samą ręką, którą go odebrał, objął Charlesa tak, by razem mogli przeczytać. – Hm… - oparł się policzkiem o bok jego głowy – Nie ma wyjścia. W takim razie jeszcze dziesięć minut cię poprzytulam i wracamy. – ucałował mu ucho i wrócił na poprzednie miejsce. Zamknął oczy i zajął się głaskaniem go. – W lato… Może w lato gdzieś na Syberii? Na przykład na Uralu, w górach… Dwa tygodnie tylko we dwoje. Celem byłby Bajkał, już nawet wiem co mógłbym tam zrobić… - uśmiechał się kiedy to mówił. Pociągnął nieco Charlesa, by położył się na jego ramieniu, przodem do niego. Jeśli to się udało, od razu go pocałował.
- Co tam masz? – sięgnął po telefon tę samą ręką, którą go odebrał, objął Charlesa tak, by razem mogli przeczytać. – Hm… - oparł się policzkiem o bok jego głowy – Nie ma wyjścia. W takim razie jeszcze dziesięć minut cię poprzytulam i wracamy. – ucałował mu ucho i wrócił na poprzednie miejsce. Zamknął oczy i zajął się głaskaniem go. – W lato… Może w lato gdzieś na Syberii? Na przykład na Uralu, w górach… Dwa tygodnie tylko we dwoje. Celem byłby Bajkał, już nawet wiem co mógłbym tam zrobić… - uśmiechał się kiedy to mówił. Pociągnął nieco Charlesa, by położył się na jego ramieniu, przodem do niego. Jeśli to się udało, od razu go pocałował.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach