Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Potworny Bal
Wto Paź 31, 2017 6:00 pm
First topic message reminder :

Potworny Bal - Page 10 Potworny-_qrqpqsr

Wielokrotnie każde z was mijało olbrzymi budynek ratusza w sercu Vancouver, nawet jeśli nie mieliście w nim niczego konkretnego do roboty. Tym razem ciężko było go jednak przeoczyć. Już od kilku dni we wszystkich możliwych miejscach widzieliście reklamy nadchodzącego Potwornego Balu. Rodzina Blacków odpowiednio zadbała o to, by dotarły nawet do największych dziur Vancouver.
Kolorowe Halloweenowe ozdoby uderzały zewsząd, podkreślając jak wiele funduszy musieli wydać, by zapewnić podobny standard. Przy wejściu mężczyzna przebrany za Draculę pobiera opłaty i podaje wam kartkę, byście wpisali się na listę gości, pytając przy okazji czy przyszliście z własnym zwierzakiem. Dopiero wtedy w końcu udaje wam się przekroczyć próg. Wynajęci aktorzy chętnie od czasu do czasu położą znienacka dłoń na twoim ramieniu czy wyrosną spod ziemi, by przyprawić cię o zawał serca. Nic dziwnego, że już po chwili zombie złapał cię za ramię, warcząc coś o mózgach. Drgnąłeś nieznacznie i przyspieszyłeś kroku, by uciec z jego uścisku.
Jedzenie podtrzymujące klimat? Na miejscu! Steki w kształcie nerek, mózgowe galaretki, tatar ułożony w kształt serca, tajemnicze i bez wątpienia słodkie ludzkie palce maczane w równie słodkim sosie, cała seria kolorowych drinków (zarówno alkoholowych, jak i bezalkoholowych), których składu barmani zdecydowanie nie zamierzają zdradzać.

Bilet wstępu 25$ od osoby, 10$ od zwierzaka.
Każdy użytkownik udając się na bal, powinien przygotować sobie odpowiedni avatar który ustawi na czas eventu lub wrzucić szczegółowy opis stroju. Zarówno do profilu, jak i pierwszego posta wejściowego, co ułatwi wszystkim zareagowanie na waszą osobę.

BY WZIĄĆ UDZIAŁ W ZADANIACH TRUPIEGO PSA CZY WALCE O CUKIERKI, MUSICIE BYĆ OBECNI NA POTWORNYM BALU.



Rosa María Chavarría
Rosa María Chavarría
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 15, 2017 10:42 pm
I'm in!
LIAM

Impreza była naprawdę duża! Tak duża, że Rosa zgubiła gdzieś Kocicę i Wampira. Trzeba było przyznać, że zgubiła się również w tłumie, a to już jej się nie zdarza...
Wróć!
Czy właśnie przyznała przed sobą, że się zgubiła?
Niedoczekanie! Wiedźmy nigdy się nie gubią, wszystko inne jest po prostu w miejscach, w których nie powinny być!
Niewybaczalne!
Dziewczyna obróciła się raz, drugi i trzeci dookoła, szukając znajomej twarzy. Nie natrafiła na taką. No cóż! Coś czuła, że to jednak nie koniec z dziką Kocicą i Wąpierzem. Przeciągnęła się szybko, poprawiła kapelusz i już chciała ruszać dalej gdy nagle o jej nogi otarło się coś puchatego.
Parszywe koty...
Spojrzała na dół gotowa spiorunować kota wzrokiem i zamarła na chwile. O jej kolana oparły się łapy, a domniemany kot... zaszczekał i zamachał wesoło ogonem. Mały psiak wbił w nią swoje niemalże czarne oczyska. Rosa sięgnęła za jego ucho, by go delikatnie podrapać, na co zwierzak niemalże dosłownie wcisnął łebek w jej dłoń.
- Aww.. - wyrwało się dziewczynie, gdy przykucnęła przy małym psie. - Zgubiłeś się mały?
Spytała, chociaż oczywiście nie oczekiwała jakiejkolwiek odpowiedzi. Rozejrzała się dookoła próbując wypatrzeć osobę, która by się rozglądała za swoim pupilem. W zasięgu jej wzroku nikt się nie pojawił. Odruchowo sięgnęła więc do obroży, na zawieszce widniał numer właściciela. Pojawił się jeden duży problem... ona nie zabrała swojego. Westchnęła cicho i ostrożnie podniosła psa, który jakoś szczególnie się temu nie przeciwstawiał, wręcz przeciwnie, co jakiś czas próbował skorzystać z okazji i wylizać jej twarz.
Powoli przemierzała salę szukając wzrokiem osoby, wyglądającej chociaż na szukającej swojej pociechy. Bezskutecznie.
Pies znowu zaatakował! Tym razem różowy język dosięgnął brody dziewczyny, zaskoczona zawahała się i cofnęła się o kilka kroków opierając się plecami o... Śmierć.
Więc to już koniec.
Ponoć w chwili śmierci czarodzieja, sama Śmierć przychodzi po jego duszę. Może wiedźmy miały też ten przywilej?
- P-przepraszam! To nieumyślnie! Ten malec mnie zaskoczył - szczeknięcie psa, który nijak wyglądał na winnego - i straciłam równowagęNieZabijajMnieProszę! - Potok słów zakończył się przepraszającym i nieco rozbawionym uśmiechem.
- Znasz może tę psinę? - skoro już rozmawiali, może mógł rozwiązać jej problem!

Zaginiony pies [1/6 postów]
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Czw Lis 16, 2017 3:29 pm
Charles

Tupnęła nogą. No jak to zdradza! W życiu! Pierożka?! Odstawiła psiaka i pacnęła Charlesa wachlarzem po głowie. Wystawiła do niego palca i pogroziła nim. Zaraz westchnęła i machnęła ręką. Wykonała gest oznaczający dzwonienie i pokazała na zwierzaka, który znowu wszedł jej pod sukienkę.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Czw Lis 16, 2017 4:11 pm
Gariczątko

A co to za bicie swojego pana!? Harvey dumnie niósł klepnięcie w głowę, stoicko odłożył talerz z jedzeniem dla mężczyzny pilnującego Trupiego Psa i wyrwał swojej podopiecznej wachlarz, którym przed chwilą dostał, po czym mocno zdzielił ją po tyłku. Cóż, pewnie i tak niewiele poczuła przez tę bufiastą suknię, ale liczył się sam gest. Odłożył wachlarz na stół, aby przypadkiem nie naraić się na szybki kontratak.
Dobrze, zadzwoń. Skoczę nakarmić głodnych i napoić spragnionych, spotkajmy się tu za parę minut. Opowiesz mi, co z tym psem i jego właścicielem, okej? – Zgarnął jeszcze butelkę wody i poszedł w stronę Trupiego Psa. Wrócił na umówione miejsce szybko, tak jak można było się tego spodziewać.

Zadanie Trupiego Kota 3/3
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Czw Lis 16, 2017 7:22 pm
Zgłaszam się Sheriririri!

YUNLEI

Jak śpiewał klasyk, niech żyje bal. Jednak tego balu Koss zaczynał mieć dość, głównie przez jakiegoś zombiaka, który się do niego przykleił i teraz kręcił się wokół niego, uskuteczniając dzikie pląsy. W pewnym momencie Koss zatrzymał go stanowczo, chwytając dłońmi za barki. Zombiak zamruczał tak, że nawet Yunlei by się tego nie powstydziła.
- Oh, wampirze. Uwielbiam kiedy jesteś taki sta...
W pewnym momencie Koss nachylił się i zaczął coś szeptać do ucha nieżywego amanta. I tak szeptał i szeptał, a twarz słuchającego zmieniała się. Najpierw było rozanielenie, potem zaskoczenie, nierozumienie, wreszcie strach. Nagle odskoczył od Kossa i spojrzał na niego, jakby faktycznie miał do czynienia z Draculą.
- Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj, ty... ty... ty potworze! - krzyknął, a następnie ruszył w tłum, szukając kolejnej ofiary.
Koss odetchnął, otrzepał się i rozejrzał się. Zaraz co, my tu... a tak, zgarnął Yunlei do siebie.
- Słuchaj Yun, ja mam pomysł. Zaniesiemy panu od Martwego Pjese jedzonko, a on się ucieszy i da nam popilnować pjese. Przecież musi być głodny, jak tak tylko siedzi i pilnuje, nie?

Taniec z zombie 3/3
Zaginiony pies - wykupuję talonem
Zadanie dla Trupiego Psa 1/3
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Potworny Bal
Czw Lis 16, 2017 7:31 pm
ZGŁASZAM SIĘ TOTALNIE NA POSZUKIWANIA

Po powrocie od Trupiego Psa, Mercury początkowo miał zamiar od razu wziąć się za kolejne zadanie. Niemniej wystarczył pojedynczy sygnał z głośników, by wyprostował się niczym struna, rzucając krótkie spojrzenie Alanowi. Black miał jedną drobną cechę. Nie lubił przegrywać, ani gdy omijała go jakakolwiek zabawa. Nic dziwnego, że wyraźnie podekscytowany, obrócił się w odpowiednim kierunku, wodząc przez chwilę wzrokiem pomiędzy sceną, a stołem. Może jeśli odpowiednio się postara, uda mu się oblecieć wszystko? W końcu jedno zadanie nie do końca wykluczało drugie, nawet jeśli bez wątpienia to poszukiwaniom powinien poświęcić większość swojej uwagi.
Dobieranie dania było o tyle proste i przyjemne - przynajmniej w jego mniemaniu - że zamierzał po prostu dobrać to, co sam chętnie by zjadł.
Kichnął kilkakrotnie, zupełnie jakby alergia nagle postanowiła dać o sobie znać po tej długiej ignorancji, nim zwrócił się w stronę Alana.
Nie wiem jak ty, ale ja biorę udział — poinformował go, a perspektywa wspólnego zjedzenia w spokoju stała się jeszcze bardziej nierealna niż jeszcze chwilę temu. Z drugiej strony, takie wydarzenia jak Halloween zdecydowanie nie były po to, by wykazywać się jakimkolwiek spokojem i spędzić całe wydarzenie pod ścianą.

Katar Zombie 11/15
Zadanie Trupiego Psa 1/3
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Czw Lis 16, 2017 11:04 pm
Trudno było uwierzyć, że nawet Paige skusił się na wykonanie kolejnego zadania – możliwe, że ciekawość związana ze zdobyciem nagrody głównej była silniejsza niż jego apetyt, a to zdecydowanie było coś nowego. Znajdował się jednak w znacznie trudniejszej sytuacji niż Black – gdyby tylko przyszło mu ułożyć na talerzu to, co sam by zjadł, nie wystarczyłoby na nim miejsca, a wątpił, by opiekun miał odczuć zadowolenie na widok nieestetycznej góry jedzenia o mało finezyjnych kształtach.
Hayden przemknął zamyślonym spojrzeniem po blacie i potarł podbródek palcami, ściągając nieznacznie brwi w skupieniu. Życie byłoby znacznie prostsze, gdyby wszyscy byli równie niewybredni co on sam, choć z drugiej strony czy cokolwiek z tego stołu mogło nie smakować?
Mhm ― wyrzucił z siebie zupełnie odruchowo i przez krótki moment wydawało się, że w ogóle nie słuchał tego, co Mercury miał mu do powiedzenia. Na szczęście kolejne słowa blondyna pozwoliły na pozbycie się tego złudzenia: ― Ja spasuję. Najwyżej zostanę twoim tajemniczym pomocnikiem, o którym nikt się nie dowie ― stwierdził, jakby było to coś naturalnego, chociaż w gruncie rzeczy wiele zależało od tego, czy Cullinan w ogóle chciał jego pomocy. Sam Paige stracił zainteresowanie zawodami w chwili, gdy na całej sali poniósł się głos jego siostry – nie sądził, by cała ta konkurencja miała sprawić mu jakąkolwiek przyjemność.
Wymijając chłopaka w drodze po talerz, nachylił się nieznacznie i musnął wargami jego skroń. Zaraz dokonał ponownych oględzin potraw i zabrał się za nakładanie ich na talerz, gdy nagle zatrzymał się gwałtownie, zaciskając palce mocniej na naczyniu. Jego noga natrafiła na coś, co przypadkiem napatoczyło się tuż obok stolika i mogło przyczynić się do nagłych potknięć co bardziej nieuważnych osób.
Ej, Black. Pies w stroju taco też wlicza się w kompozycje kulinarne? ― rzucił, oglądając się za siebie przez ramię i sugestywnie kiwnął podbródkiem w stronę corgiego, który przy rosłym blondynie wydawał się być jeszcze mniejszy. Pies rzeczywiście miał na sobie gustowny strój meksykańskiego przysmaku, choć wyglądało na to, że nie był z niego szczególnie zadowolony, sądząc po częstotliwości z jaką jego łapa ocierała się o materiał, usiłując zrzucić go z pokrytego sierścią ciała. Przypięta do psiej obroży smycz świadczyła o tym, że młody psiak przypadkiem odseparował się od właściciela.
Blondyn cmoknął pod nosem, ściągając na siebie uwagę czworonoga, który momentalnie zastrzygł uszami i uniósł jedną z przednich łap, opadając na zadek.
No co tam, mały? Zgubiłeś się?

Zadanie Trupiego Psa [1/3 posty]
Zaginiony pies [1/3 posty]
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: Potworny Bal
Pią Lis 17, 2017 8:57 am
Potworny Bal - Page 10 NpbtSmG
Utwory halloweenowe zwykle kojarzą się z czymś mrocznym, z tupnięciem, zmodulowanym do granic możliwości głosem; ewentualnie kompletną odwrotnością i pozytywnym, wyśmiewczym tekstem. Nigdy nic pośrodku. Pewnie właśnie dlatego muzycy na scenie zdecydowali się na taki a nie inny obrót spraw, by tym bardziej zwrócić na siebie uwagę i podkreślić, że to co się tam dzieje jest w rzeczywistości bardzo istotne dla sprawy.
Lekki wstęp, diabelnie prosty do pojęcia tekst, w dodatku miejscami wręcz literowany, jakby ludzie nie byli w stanie pojąć, które słowa są istotne. Cóż. Może i nie. Paige wspomniała coś o nieumarłych, sali balowej i wielkiej uczcie. Że co, że mieli zjeść jakiegoś gościa przebranego za zombie, kręcącego się gdzieś w pobliżu?
- Zanim przejdziemy do dwóch pozostałych utworów, damy wam trochę czasu na przemyślenia. Podpowiedzi z piosenki na piosenkę idą coraz dalej, więc może rozjaśnią wam trochę sprawę - przestąpiła z nogi na nogę, rozglądając się po uczestnikach balu - ale wtedy radzę zapamiętać też te poprzednie. Przydadzą się. No, to lecimy!

LISTA UCZESTNIKÓW:
~Hurricane
~Rosa
~Koss
~Mercury
Jeśli ktoś chce dołączyć jeszcze teraz, nie ma sprawy; zaznaczcie to tylko u góry postu <3
Czas na odpis do 18.11 do północy (czy też nocy ogółem), ale jeśli dziś odpiszą wszyscy dotychczasowi uczestnicy, to rzucę postem jutro. '^'
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Potworny Bal
Pią Lis 17, 2017 3:40 pm
"Najwyżej zostanę twoim tajemniczym pomocnikiem, o którym nikt się nie dowie."
Parsknął krótkim śmiechem, zaraz drgając nieznacznie, gdy jego telefon zawibrował po raz kolejny. Wyciągnął go, przemykając wzrokiem po ekranie, by przeczytać nową wiadomość, a jego twarz wyraźnie się rozjaśniła.
Może później, Paige. Moja kuzynka przyjeżdża, dasz sobie radę sam — nie pytał, a prosto stwierdził. Poklepał go po biodrze, zerkając z nikłym zainteresowaniem na psa, który pojawił się przy stole. Właścicieli nie potrafiących upilnować swoich pupili jak widać nie brakowało. Naprawdę nie potrafił zrozumieć dlaczego tacy ludzie w ogóle decydowali się brać ze sobą swoje zwierzaki. To że dawali podobną opcję, nie znaczyło że koniecznie musieli z niej przecież korzystać.
Wsłuchiwał się uważnie w piosenkę. Pierwszym co przyszło mu do głowy, był właśnie stół w sali ratusza, gdzie wiecznie kręciły się zombie, a jedzenie miało kształt ludzkich narządów. Niemniej jakby nie patrzeć informacji było nieco zbyt mało, by mógł stwierdzić z całą pewnością. Natomiast na samo wspomnienie o nieumarłych znowu dostał ataku kichania, gdy oddalał się od Alana w milczeniu, kierując ze skupieniem w stronę wejścia. Jeszcze jeden krótki sms został wysłany z jego telefonu, nim w końcu stanął u drzwi, rozglądając się wokół z kamienną twarzą. Jedynie jego oczy zdradzały wyraźną ekscytację. Już teraz planował zaciągnąć dziewczynę na wykonanie zadania Trupiego Psa.

Katar Zombie 12/15
Zadanie Trupiego Psa 2/3
Saturn Kyrin Black
Saturn Kyrin Black
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Pią Lis 17, 2017 3:55 pm
Kamira, Mercury, Zero

Nagły sms wystarczył, by Saturn wyciągnął telefon z kieszeni w ułamek sekundy. Jakby nie patrzeć były tylko dwie osoby, od których Saturn w ogóle odbierał telefon czy wiadomości. Nie zamierzał też wymieniać się numerem z innymi. Przykładowo sam fakt, że umówił się z Lesliem na obiad, absolutnie nie wiązał się z tym, że zamierzał wymieniać się z nim jakimkolwiek kontaktem. Jakby nie patrzeć nie była to znajomość, z którą wiązał jakąkolwiek przyszłość.
Jego wyraz twarzy zmienił się wyłącznie w jednej tysięcznej. W dodatku, w sposób, który ciężko było jakkolwiek nazwać. Być może było to lekkie rozluźnienie mięśni, a może wręcz przeciwnie - ciężko było stwierdzić. Tak czy inaczej już po chwili podniósł się z miejsca, wsuwając urządzenie do kieszeni spodni.
Przyjechała moja kuzynka. Możesz tu w spokoju zjeść, nikt ci nie będzie przeszkadzał. Powinni podać zamówienie za jakieś dziesięć minut — skinął mu głową i odszedł. Bez żadnego kolejnego słowa. Bez żadnej obietnicy powrotu. Po prostu odwrócił się i zniknął w tłumie. Nawet jeśli przez większość czasu nie musiał się przeciskać między innymi - sami schodzili mu z drogi - bywały momenty, gdy ktoś ocierał się o niego ramieniem, wywołujac w nim skrajne obrzydzenie.
Obrzydzenie, które momentalnie zniknęło, gdy dostrzegł na horyzoncie swojego starszego brata. Podszedł do niego nieco bardziej energicznym krokiem niż zwykle i objął go opierając głowę na jego ramieniu. Cichy śmiech, który rozległ się tuż przy jego uchu i dotyk dłoni na plecach, wystarczyły by zamknął oczy momentalnie się rozluźniając.
Zmęczony?
Nawet nie wiesz jak bardzo.
Jeszcze tylko trochę. Z Kamirą przynajmniej będzie zabawa.
Wymruczał coś niewyraźnie w odpowiedzi i wypuścił go z objęć, zaraz stając za nim, niczym wierny cień. Nie dało się jednak przeoczyć, że cały czas trzymał brata za dłoń, wyraźnie odnawiając w tej sposób energię potrzebną mu do przetrwania męczącego wieczoru.
Kamira Evergreen
Kamira Evergreen
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Pią Lis 17, 2017 4:17 pm
Wysiadła z samochodu, od razu poprawiając sukienkę i machnęła ręką jakby odganiając osobę w nim. Żeński głos jeszcze coś dodał ze środka po czym odjechał, kiedy Kamira rzuciła skrępowane spojrzenie w jego stronę. Rozejrzała się, ale nikt w okolicy nie był specjalnie zainteresowany całą sytuacją więc odetchnęła, próbując się trochę rozluźnić i ponownie poprawiając ciemno brązową, prostą sukienkę obszytą frędzlami przy ramionach. Dlaczego zdecydowała się na nią? Nie przyzwyczajona nawet do spódnic, ta wydawała jej się koszmarnie krótka. Do tego stopnia, że zaczęła się zastanawiać, czy jej matka kupiła strój w na pewno odpowiednim sklepie. Okej przeczesała jeszcze ręką włosy, sprawdziła gumki na niektórych warkoczykach i poprawiła wplecione w nie piórka, po czym zaczęła rozglądać się za kuzynem. Sprawdziła telefon który ukryła w opasce na udzie (normalnie powinien być w niej sztylet, ale chyba nie pozwalali na tak realne przebrania) i parsknęła śmiechem, który zadźwięczał kilkunastoma koralikami zawieszonymi na jej szyi. Już ona mu pokaże, glona. Podeszła do mężczyzny przy wejściu, wpisała się na listę i opłaciła bilet. Postanowiła iść w realizm, a skoro nie dostała indiańskich butów, to zdjęła swoje i weszła na bal boso. Skuliła się delikatnie, jakby chcąc nie zwracać uwagi aktora przebranego za zombie i czmychnęła w stronę kuzynów których już dostrzegła.
- To ty powinieneś być obrośnięty glonami ty piracie! - Zaśmiała się już trochę pewniej skoro była przy kimś znajomym. - Chciałam przyjść przebrana za kamień, ale matka powiedziała, że nie wypuści mnie wtedy z pokoju. - wzruszyła ramionami udając niezrozumienie. Zerknęła na Saturna i nie miała pewności, ale wyglądał jakby wcale już nie chciał tu być. Zapewne ona tak też będzie wyglądać za jakiś czas. I wtedy dostrzegła coś, a w jej oczach zabłysła autentyczna radość. - Kapelusznik! Koci... ale Kapelusznik! Aa świetne są te wasze kostiumy! - I wtedy przypomniała sobie swój i ociągnęła znowu sukienkę. - Nie obrazicie się, że na chwilę się do was przykleję?
Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Pią Lis 17, 2017 4:27 pm
Moment, w którym wydarzenie prawie dobiegało końca, było idealnym momentem na pojawienie się Selima. Właściwie nie miał większych planów na to, by w ogóle się tu pojawiać, ale koniec końców ciekawość wzięła górę. Nie zastanawiał się zbyt długo nad strojem. Po prostu zadzwonił do swojej siostry, która momentalnie wrzasnęła mu w słuchawkę "MASZ BYĆ LESTATEM Z WYWIADU Z WAMPIREM, ALBO NIE POJAWIAĆ SIĘ WCALE".
Nie zamierzał się kłócić.
Nie zdążył nawet dobrze przekroczyć progu, gdy momentalnie został złapany pod ramię przez wysokiego mężczyznę przebranego za wilkołaka, uśmiechającego się do niego w dwuznaczny sposób.
Kogo my tu mamy? Krwiopijca najwyższej klasy.
Co za arogancja. Traktować kogoś jak swoją własność, gdy nawet się go nie zna.
Strzepnął z siebie jego dłoń i ruszył do przodu kompletnie go ignorując. Nie zdziwił się jednak, gdy zaraz usłyszał jak podbiega tuż za nim.
Chroń mnie panie.
Nic dziwnego, że właśnie takie myśli pojawiły się w jego głowie, gdy w ułamek sekundy został złapany za dłoń i wciągnięty na parkiet.
Żywy taniec z nieżywą partnerką!
Czy ktokolwiek na tym balu przejawia jakikolwiek przebłysk manier? — uniósł brew patrząc na kobietę, którą zaraz złapał mocniej, przejmując władze w tańcu i okręcił ją wokół siebie.
Hej, to mój partner! — wilkołak wystąpił do przodu, wyraźnie niezadowolony, że ktoś śmiał upolować jego ofiarę. A nie minęło nawet pięć minut.

Taniec z Zombie 1/3
Prześladowany przez Wilkołaka 1/3
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Potworny Bal
Pią Lis 17, 2017 4:43 pm
Kamira, Saturn

Mój statek nie pływa po mieliźnie! — odparował ze śmiechem, przypominając sobie momentalnie treść własnego smsa. Naprawdę z jednej strony niesamowicie chciałby zobaczyć dziewczynę przebraną za wodorost. Zwłaszcza gdyby gibała się na boki śpiewając głośno "Wakame, wakame". Choć byłoby to co najmniej niebezpieczne. Obawiał się, że mógłby dostać niekontrolowanego ataku śmiechu, zadławić się powietrzem i zwyczajnie umrzeć. I tyle z dziedzica Blacków.
Swoją drogą, piękna z ciebie indianka, kuzyneczko — puścił jej oko, mierząc ją wzrokiem od góry do dołu. Krew zawsze robiła swoje. Jeśli ktokolwiek znalazłby w ich rodzinie kogoś, kogo nie dało się określić mianem przyjemnego dla oka, bez wątpienia był adoptowany.
Wyciągnął dłoń w jej stronę z szarmanckim uśmiechem, kłaniając się nieznacznie.
To co najpierw. Taniec, jedzenie czy masz pomysł na coś zupełnie innego? — zapytał, nagle robiąc krok do przodu, gdy coś skoczyło na jego łydkę z głośnym szczeknięciem. Obrócił się skonfundowany, zatrzymując wzrok na szeroko uśmiechniętym samoyedzie. Na oko miał koło roku. Zadbane futro, zęby. Ktoś wiedział jak zajmować się swoim psem, nie zdziwiłby się gdyby dało się go znaleźć do wystawach.
Niemniej właśnie z tego powodu, tym bardziej nie potrafił zrozumieć dlaczego ktoś spuścił go z oka. Przeciągły koci skowyt dość szybko zdradził mu natomiast co właściwie pies robił w tym miejscu. Wyciągnął szybko chusteczkę z kieszeni i zasłonił nią twarz, kichając dwukrotnie.
Swoją drogą, uważaj na zombie. Jeden z nich sprzedał mi jakąś alergię, z którą męczę się ostatnią godzinę — pożalił się zbolałym tonem, kręcąc na boki głową — Ach i trwa konkurs na zrobienie jedzenia dla Henryka. Jeśli zatem wybierzemy opcję z jedzeniem, możemy przygotować dla niego jakieś danie. Tylko może najpierw spróbuję znaleźć jego właściciela... w tym tłumie.
Rozejrzał się z wyraźnym zwątpieniem, łapiąc smycz samoyeda w dłoń. Co za żart.


Katar Zombie 13/15
Zadanie Trupiego Psa 3/3
Zaginiony Pies 1/3
Saturn Kyrin Black
Saturn Kyrin Black
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Pią Lis 17, 2017 4:52 pm
Kamira, Mercury

Uniósł powoli dłoń, machając krótko kuzynce. Nawet jeśli rzeczywiście Saturn miał dość tego miejsca i chciał po prostu zaszyć się w domowej bibliotece, cieszył się na jej widok. Jakby nie patrzeć, rodzina naprawdę odgrywała w ich życiu specjalną rolę, której nawet nie zamierzał umniejszać. Przysłuchiwał się w milczeniu ich rozmowie, również poświęcając chwilę na przyjrzenie się indiańskim ubraniom dziewczyny.
Kamień bez wątpienia byłby świetny, ale ten strój jest doskonały — kiwnął głową z tą samą wyrysowaną na twarzy powagą co zawsze, zaraz zwracając się w bok. Podzielność uwagi pozwalała mu na wyłapywanie wypowiadanych przez nich słów. Mimo to, to właśnie Saturn jako pierwszy dostrzegł nadciągające kłopoty, gdy samoyed puścił się pomiędzy gośćmi biegiem, goniąc prychającego czarnego kota, który zapewne (znowu) nawiał jakiejś wiedźmie. Wyraźnie przestraszone zwierzę wybiło się z ziemi i wskoczyło prosto w ramiona Blacka, wbijając w niego pazury. Nawet się nie skrzywił. Wyprostował się jedynie, posyłając psu nieprzyjemne spojrzenie. Ten jednak dość szybko zmienił obiekt zainteresowania. Uniósł dłoń, przyciskając do siebie nieco mocniej kota, który cały czas syczał i prychał w stronę samoyeda, wyraźnie chcąc się go pozbyć.
No już, spokojnie — powiedział powoli, przeczesując jego futro palcami. Na wspomnienie o planach uniósł na nich wzrok, drapiąc się po karku.
Właściwie to właśnie kogoś zostawiłem. Czekaliśmy na zamówienie.
Mercury patrzył na niego przez chwilę wyraźnie zaskoczony, nim wybuchł niemożliwym do powstrzymania śmiechem, kładąc rękę na brzuchu.
Nie wierzę. Mój brat dał komuś kosza!
Kosza?
Zastanowił się w milczeniu nad tym, jak potraktował Lesliego jeszcze chwilę temu. Początkowe 'to nie tak' utkwiło mu w gardle, gdy w końcu zamknął nieznacznie rozchylone wargi. Wyglądało na to, że zupełnie nieświadomie naprawdę to zrobił.
Co teraz?
Skoro już robisz to zadanie Trupiego Psa to może zrobię je z wami — mruknął powoli, cały czas drapiąc uspokajająco kota za uchem.

Podrapanie przez kota [1/1 post]
Zadanie Trupiego Psa [1/3 posty]
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Pią Lis 17, 2017 5:42 pm
Całkowite odcięcie od rzeczywistości sprawiło, że sam przestał rozróżniać prawdę od fikcji. Głosy dominowały w jego głowie na tyle, by utworzyły jeden wielki burdel, którego zwyczajnie nie był w stanie zrozumieć. Powstrzymywał chęć zatkania uszu dłońmi całą resztką siły woli, gdy coraz to kolejne zdania dochodziły do poprzednich. Miał wrażenie, że powoli zatraca się w tym wszystkim, całkowicie tracąc grunt pod nogami.
Woolfe, spójrz na mnie.
Spójrz tutaj.
Czego się boisz, Woolfe?
To boli, to tak bardzo boli.
Woolfe
Dlaczego my?
Chodź do nas.
Nie chciałem umierać.
DLACZEGO MNIE ZOSTAWIŁEŚ?


Dlaczego?
Nie kochałeś nas.
Spójrz w lustro.
Woooolfeee.
To wszystko twoja wina.
Dlaczego my?
Chodź do nas.
Nie chciałem umierać.
Nienawidziłeś nas od samego początku.





Dotyk na ramionach w pierwszym momencie sprawił, że wzdrygnął się widocznie, lecz nawet to nie było w stanie zmusić go do otwarcia oczu. Nie chciał tego robić. Nawet jeśli oprócz nich w łazience byłby ktoś inni i ściągałby właśnie w tym momencie na siebie spojrzenia innych, nie chciał by jego umysł znowu bawił się postrzeganiem, podsuwając mu obrazy, których nie chciał widzieć. Wolał pozostać ślepy. Przygarnięcie go do siebie, nawet jeśli nieznacznie rozluźniło jego ciało, nie uciszyło głosów. Przekrzykiwały się coraz głośniej i głośniej, aż nie pozostało już nic poza bezsensownym bełkotem przez który przebił się jeden doskonale znany mu głos.

Szczekaj, złoty chłopcze.

NIE JESTEM TWOIM PSEM — słowa wydarły się z jego ust nim zdążył je powstrzymać. Paznokcie wbiły się w ramiona Jaya niczym szpony, gdy odsunął go od siebie i wycofał się natrafiając na klamkę dłonią. Nie był w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa więcej. Trzasnął drzwiami wychodząc na drugą stronę, gdzie wszystkie jego głosy ucichły jak za dotknięciem magicznej różdżki. Zgiełk ludzi nie był jednak wiele lepszy. Zdawał się nadwyrężać jego naruszony umysł. Musiał stąd wyjść. Jeśli tego nie zrobi, zwyczajnie oszaleje.
Weź się w garść, chłopcze.
Skierował wzrok na Białego Wilka, który zamigotał niewyraźnie, niczym uszkodzony program w komputerze. Czarne futro, pogardliwy uśmiech. Biel, ciepłe spojrzenie poważnych oczu. Pogarda. Ciepło. Czerń. Biel. Wszystko zmieniało się sekunda po sekundzie.
Riiileeey.
NIE PODDAWAJ SIĘ JEGO--
Przecież dobrze wiesz że nie możesz ode mnie uciec.
Słyszysz mnie, Woolfe? WOOLFE?
Kilka pojedynczych szczeknięć, zwróciło jego uwagę w stronę psa, który wyraźnie zjeżył sierść, odsłaniając kły na jego widok. Zwierzęta zawsze trzymały się od niego z daleka, mimo to jego pojawienie się w tym miejscu było zaskakujące samo w sobie. Podobnie jak na oko siedemnastoletniego wilkołaka, który zaśmiał się na ten widok, uśmiechając w jego stronę w sposób, który posłał ciarki wzdłuż kręgosłupa Winchestera.
To twój pies? Chyba nie podoba mu się, że jesteś tutaj sam. Może to zmienimy, hm?
No dalej. Rozerwij mu gardło na strzępy.
Uduś go. Ściskaj tak długo, aż zmiażdżysz mu gardło i nie wypowie ani jednego słowa więcej.
Zabij jego i tego kundla.
Przecież dobrze wiesz, że tego chcesz. Nie walcz z instynktem, Woolfe.
Nie słuchaj go chłopcze.
Jego dłonie zacisnęły się w pięci, na tyle mocno, by paznokcie wyżłobiły w dłoniach krwawe, czerwone ślady.

Prześladowany przez wilkołaka [1/3 posty];
Zaginiony Pies [1/3 posty];
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Pią Lis 17, 2017 7:15 pm
Och, piosenki? Świetnie, będzie mógł pobawić się w Sherlocka Holmesa. Z pierwszych podpowiedzi nie wywnioskował zbyt wiele, ale zaczął się snuć między stolikami z jedzeniem, Garika zostawiając z jego własnymi sprawami. Obserwował wszystkich, którzy byli poprzebierani za jakieś nieumarłe istoty, zombie, licze i inne wampiry. Czy ktoś zachowywał się podejrzanie? A może niósł ze sobą jakąś skrzynkę czy dziwnie wyglądający pakunek? Hm... Przy okazji patrzył też na dania: czy któreś przypominało coś nieumarłego? A może było na tyle duże, że zasługiwałoby na miano uczty? A może w którymś z naczyń ktoś coś ukrył? Nachylił się nad stołem z babeczkami z wielkim, wyłupiastym okiem na górze i wymienił z każdym z nich spojrzenie, później przeszedł obok wywaru z krwi szczura i pająkowych herbatników. Ech, zapowiadały się długie poszukiwania!
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach