Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
[ NIEMCY, BERLIN ] Berlin i okolice
Pon Maj 01, 2017 12:40 pm
First topic message reminder :

[Wcześniejsze wydarzenia w tym temacie]
Około dziewiątej obudziło go coś dziwnego, coś, do czego zupełnie nie przywykł: śpiew ptaków. Rany, gdzie on dokładnie był? A, tak, już pamiętał. Robił się na to za stary, naprawdę! Przeciągnął się i od razu sięgnął po puszkę z kawą. Był obolały jak cholera, ale na szczęście w inny sposób niż wczoraj.
Dzień dobry? – rzucił nadal lekko nieprzytomny. Nie uśmiechał się, ale jego spojrzenie miało przyjemny, ciepły wyraz.

Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Sam Charles niby był rozbawiony, ale widać, że wewnątrz kryła się gorycz. Oczywiście on nie zamierzał udawać, że nic się nie stało.
Ech, lepiej znajdź sobie narzeczonego, który będzie cię mniej wkurwiał. Wyjdzie ci to na zdrowie – dodał już pogodniej, po czym wskazał na Garika, gdy kelner podał jemu rachunek. Niee, nie tym razem. Teraz płaci jego wspaniały, hojny partner.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Nie sądzę by tacy ludzie istnieli. I jeśli już to narzeczoną… Ale to dopiero jak zerwę z tobą – przyjął rachunek, sprawdził i sięgnął po aktówkę. – Nie śpieszę się z tym. Nie po drodze mi dawanie pierścionków co drugiej osobie. – wyciągnął pieniądze i wręczył kelnerowi. Zaraz dostaną resztę.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Narzeczoną? Mhm, widzę, że mamy podobne podejście: żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka, raz chłopaczek, co? – Teraz uśmiechnął się szeroko i szczerze. Wstał, zabrał swoją aktówkę i klepnął Garika w ramię w przyjacielskim geście. – Pójdę do pokoju, jak przyjdziesz to pojedziemy po wizytówki. – Jak powiedział tak zrobił, ruszył w stronę wyjścia. – I zostaw panu napiwek! – rzucił jeszcze na chwilę się odwracając.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Wcale nie! – uśmiechnął się nieco zakłopotany. Pomachał palcami w jego stronę kiedy odchodził. O taaak, z przyjemnością pobędzie trochę sam. Po tym jak dostał resztę, zostawił napiwek i wszedł przed hotel. Musi się przejść, po takim obiedzie najchętniej poszedłby na drzemkę, siesta czy jak to się tam mówi na południu.
Spacerował i popalał i zastanawiał się jak rozegrać rozmowę w firmie. Ciekawiło go na jak kompetentną osobę trafią Wyciągnął telefon i wystukał numer. Najwyższa pora się zabezpieczyć…

Przyszedł do pokoju hotelowego pół godziny później. Od razu zaczął szukać Charlesa.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Jasne, jasne. Skoro 'wcale nie', to Charles był w stanie uwierzyć, że Garik jednak woli nie urozmaicać sobie życia i wybiera... mężczyzn. Bo kto mu się oświadczył? Kto gryzł go po karku? No i kto w końcu chciał go u siebie w klubie?
Tym razem Charles nie martwił się, czemu mężczyzna nie wrócił po paru minutach. Zaczął się przyzwyczajać, że ten typ tak ma, że jak jest sam to traci poczucie czasu. Poza tym fotograf co i rusz sobie powtarzał, że to nie jemu zależy na złapaniu Ilyi. Nie jemu. Wcale nie zemściłby się na tym kutasie za to, co zrobił jego znajomym. Wcale nie wyobrażał sobie, jak powoli wbija ostry, lekko zadarty na końcu nóż płasko pod jego skórę, a potem centymetr po centymetrze obiera go na żywca jak śmierdzącego, wrzeszczącego z bólu banana.

Garik zastał Charlesa wygodnie leżącego na łóżku. Rozmawiał z kimś przez telefon po angielsku, ale gdy usłyszał szmer przy drzwiach momentalnie przeszedł na niemiecki. Wolno zgarnął z materaca parę kartek listu i machnął nimi znajomemu na powitanie. Rozłączył się.
Wiesz, ile czasu zostało do spotkania?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Oparł się o jeden z mebli i wyciągnął telefon by się upewnić.
- Wystarczająco by odebrać wizytówki i jechać na spotkanie. Ruszaj się. – czym on tam macha? Rachunkami? A nie, nieważne. Później.
Gdyby Garik wiedział co Charles może myśleć o Ilyii i jak milutko chciałby go potraktować… O byłoby ciekawie. Miejmy nadzieję, że nikt nie będzie miał okazji zobaczyć do czego zdolny jest Garik i jak mało potrzeba by w nagle się zmienił... Jak dobrze, że teraz stał i patrzył na niego, nieświadomy jego intencji. Nie pytał o to z kim rozmawiał, w tej chwili to go nie interesowało. Mają inny cel.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Podniósł się momentalnie i założył marynarkę.
Prowadź... albo nie. – Szybko zmienił zdanie, gdy przypomniał sobie, jak poprzednim razem skończyło się, gdy Garik gdzieś go zabrał. Ech, Charles do tej pory miał obrączkę w kieszeni, nie potrafił jej ani wyrzucić, ani nosić na dłoni.
Tym razem zadzwonił po taksówkę.
Będzie za około siedem minut – poinformował znajomego. – Myślę, że może na nas poczekać i od razu pojedziemy do firmy. Hm, właśnie. Chcesz coś jeszcze omówić? Póki mamy czas.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Albo nie? Thh, przecież nie oświadczę ci się kolejny raz. Zresztą, cholera jasna! Widzę, że nadal nie założyłeś obrączki. Znowu mam zrobić to za ciebie?
Odłożył torbę na ziemię i patrzył w jego stronę. Owszem chce coś omówić. Kiedy już zamówił taksówkę podszedł do niego i pociągnął za rękę tak, że Charles obrócił się jak w tańcu i wylądował plecami w objęciach Garika. Przytrzymał go mocno by nie wyrwał się i uciekł. Miał cichą nadzieję, że zaraz nie oberwie w nos. W razie co, był przygotowany by odsunąć od niego głowę.
- Nadal nie nosisz jej na palcu? Dlaczego? Robisz mi przykrość… – oparł policzek o jego głowę i mruczał mu do ucha – Gdzie ją chowasz? Pomóc ci ją założyć? – jedną ręką spróbować wyszukać jej w którejś z kieszeni. Nie krępował się i nie myślał jak bardzo idiotyczna jest ta forma przekonywania. Po prostu robił swoje.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Charles schował kartki do plecaka i był gotowy do wyjścia, ale... O, taki ruch przyszedł mu bez problemu. Obrócił się miękko i naturalnie, praktycznie żadnego impetu ruchu nie przekazując na Garika. Ech. Nie podobało mu się, że mężczyzna był za jego plecami, ale na razie się nie szarpał, tylko wzniósł oczy w górę i wziął głęboki wdech, a potem wolno wypuścił powietrze. Cierpliwość. Jest cierpliwy. Niewyczerpany ocean pieprzonej cierpliwości...
Dłonie zacisnął w pięści w razie, gdyby ten pojeb znajomy znowu chciał go na siłę ubierać w obrączkę.
Garik, proszę, daj spokój. Nie wiem jak mam to rozumieć, gdy dotykasz mnie po udach w taki sposób. – No, może trochę przesadził, bo nie wyczuł, by to było intencją towarzysza... ale tylko odrobinę! W końcu włożenie dłoni do kieszeni dawało do tego idealną możliwość. Charles nawet wpadł na pomysł, aby odstraszyć 'amanta' próbując go onieśmielić, ale na razie się powstrzymał.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Oh, jest spokojny jak kwiatek pieprzonego lotosiku na niewzburzonym jeziorze? Bardzo dobrze.
Wsunął rękę do drugiej kieszeni i wyciągnął pierścionek. Oj tam, prawie wcale go nie dotyka! Gdyby mu na tym zależało, trzymałby obie dłonie w jego kieszeniach i robił swoje.
-  Przecież mówiłem, że dam ci spokój, ale nie teraz. – westchnął i pogłaskał go kciukiem po pięści. No dalej, nie bądź taki uparty! – Już? Skończyłeś? Nie puszczę cię póki jej nie założysz. - uśmiechnął się i delikatnie zaczął się z nim bujać.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Nie będę nosił obrączki. To nie ma sensu. Gram skoncentrowanego biznesmena. Ty sobie możesz nosić co chcesz. – Wspaniale, zaraz zaczną tańczyć. Charles nie oporował, ale sam też się nie kołysał. – W ostateczności założę ją na szyję. – Bezkompromisowy Garik, no nie? Uparł się i tak ma być, nieważne czy to logiczne czy nie, czy przyniesie korzyść czy stratę. Ma tak być i już. Uch! – Dobrze, możemy tak stać. Mi nie zależy na tym spotkaniu. –Brzmiał poważnie i szczerze. Prawdę mówiąc, w duchu uznał, że bezpieczniej byłoby tam nie iść i nie miałby losowi za złe, gdyby w ogóle nie dojechali na miejsce.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Na szyyyję… - no jak to! Przecież nie tam jej miejsce! Nie podda się! Mają jeszcze z pięć minut. Huśtał się z nim i głaskał. To musi wyglądać tak źle. Nie myślał o tym, nie chciał.
- Myślałem, że zależy ci na spokoju ode mnie i jak najszybciej załatwimy sprawę. Wolisz bym trzymał cię dalej? – błagam zaprzecz Charles… Już skończmy te sceny, załóż to i chodź.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Obojętne jak spędzę ten czas: w taksówce, drukarni czy tutaj. – Garik mógł poczuć, że Charles wzrusza ramionami. – To byłoby całkiem przyjemnie. Gdyby nie twój zapach, który kojarzy mi się z Rosją. – Czekał cierpliwie i spokojnie, nie wykonując praktycznie żadnego ruchu. Oczywiście dłonie nadal trzymał zaciśnięte. – Prędzej czy później mnie puścisz, znudzi ci się.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
-... Ne mogu da verujem. - jęknął z ciężkim sercem i położył czoło na jego barku, zatrzymał się. Cztery minuty. Cholera...
- Nie puszczę... Prędzej tak cię zaprowadzę do taksówki. - stał tak sobie... Całkiem wygodnie.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Tym razem nie wzruszył ramionami, ale wykonał dłońmi gest o podobnym znaczeniu. Ech, pora wprowadzić w życie to, na co wpadł wcześniej. Już teraz wiedział, że dla niego to będzie zabawne, był jedynie ciekawy czy dostanie po twarzy czy tylko zostanie odepchnięty.
Sięgnął lewą ręką do tyłu i dotknął biodra mężczyzny, jednocześnie obracając głowę w jego stronę. Odetchnął płytko zaciągając się zapachem i ciepłem. Cholerne perfumy.
Wiesz, co jest w tym wszystkim największym żartem...? – Brzmiał jakby właśnie miał się podzielić ze znajomym mądrością życiową, a gdy mówił niemal dotykał ustami jego ucha. – Twój heteroseksualizm – szeptał tak poufałym głosem, jakiego jeszcze nigdy Garik nie miał okazji usłyszeć. – Tak bardzo cię do mnie ciągnie, że nie możesz zachować dystansu przez dłuższy czas, co...? – Teraz sięgnął w tył drugą ręką i przyciągnął biodra mężczyzny bliżej swoich.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach