Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
[ NIEMCY, BERLIN ] Berlin i okolice
Pon Maj 01, 2017 12:40 pm
First topic message reminder :

[Wcześniejsze wydarzenia w tym temacie]
Około dziewiątej obudziło go coś dziwnego, coś, do czego zupełnie nie przywykł: śpiew ptaków. Rany, gdzie on dokładnie był? A, tak, już pamiętał. Robił się na to za stary, naprawdę! Przeciągnął się i od razu sięgnął po puszkę z kawą. Był obolały jak cholera, ale na szczęście w inny sposób niż wczoraj.
Dzień dobry? – rzucił nadal lekko nieprzytomny. Nie uśmiechał się, ale jego spojrzenie miało przyjemny, ciepły wyraz.

Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Westchnął ciężko, położył tablet na kolanach i odwrócił się by sięgnąć po plecach. Po chwili wyciągnął paczkę i dwie cygaretki. Jedną wsunął Charlesowi do ust, drugą zachował dla siebie. Wyciągnął z kieszeni swoją zapalniczkę i podpalił im. Lekko uchylił okno.
- I tak zmieniamy się w mieście.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Nie – odpowiedział od razu. – Trafię do hotelu. Po to się zamieniliśmy – przypomniał mu, a za cygaretkę podziękował skinieniem głowy. – Jeśli będziemy błądzić, możemy nie zdążyć... To tobie powinno na tym zależeć, nie mi. Ja tu tylko... robię zdjęcia. – Wzruszył ramionami i zerknął na mężczyznę z ukosa.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Zastanawiam się czy dasz radę dowieźć nas na miejsce. Tutaj na autostradzie jeszcze jakoś ci to wychodzi. A zresztą. Jak spieprzysz, ktoś cię dorwie. – machnął ręką i wrócił do czytania. Jeśli doprowadzi do tego, że nie będzie w stanie się ruszać, znajdą się ludzie którzy już odpowiednio zaopiekują się Charlesem i zadbają by wymierzyć sprawiedliwą karę. Nie odzywał się więcej, musiał szybko przyswoić trochę informacji. Hmm… Te całe mazidła nie są dla niego… Oparł się wygodnie i zaczął coś wystukiwać.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Jasne. Charles niczego innego nie pragnął, tylko uszkodzenia Garika w wypadku. Przewrócił oczami i mruknął parę słów po niemiecku.
Reszta drogi minęła im we względnym spokoju i ciszy. Gdy wjechali do miasta fotograf kluczył wąskimi uliczkami aż niespodziewanie zatrzymał się przed jedną z kamienic. Budynek wyraźnie nie był nowy, ale utrzymany w bardzo dobrym stanie, przez co wyglądał klasycznie i elegancko. Charles zerknął na telefon sprawdzając godzinę. Mają czterdzieści minut, jeśli nic im nie wypadnie powinni wszędzie zdążyć. Gestem pospieszył Garika, wysiadł, kluczyki i plecak wręczył obsłudze hotelu, samemu biorąc tylko torbę z aparatem. Śmiać mu się chciało, bo był pewny, że w tej okolicy ich samochód będzie najgorszym i na pewno najtańszym. Cóż, to nieważne, prawda? Byli tu tylko na chwilę.
Szybko uzgodnił wszystko z recepcją, a potem wjechał windą na ostatnie piętro i od razu skierował się w stronę pokoju. Gdy otworzył drzwi kartą, wpuścił znajomego pierwszego, sam zaś rozejrzał się po kuchni i pokoju.
Byłem tu jakiś czas temu. Dobrze, że niewiele się zmieniło. – Stanął przy oknie i wyjął aparat jakby chciał znów robić zdjęcia towarzyszowi, ale się powstrzymał. Co do samego wystroju, to fasada nie kłamała: we wnętrzach konsekwentnie zachowano klasyczny umiar i elegancję, stojące centralnie wielkie łóżko miało kolumny z prostymi zdobieniami, było z ciemnego drewna, tak samo jak reszta mebli. Ściany pomalowano na jasny szary i biały, podwieszany sufit był oświetlany od spodu, przez co rozpraszające się po pomieszczeniu światło nie drażniło oczu, a w razie gdyby to było za mało, do dyspozycji rezydentów były również naścienne kinkiety. Niespodziewanym i ekstrawaganckim szczegółem w pokoju było spore lustro zamontowane na obniżonej części sufitu nad łóżkiem.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Kiedy się zatrzymali, wyłączył urządzenie i zaczął się zbierać. Klimatycznie! W sam raz by Charles tu został… Wyszedł z auta ze swoim plecakiem. Nie oddał go. Po wejściu do pokoju chciał od razu dopaść łazienkę i ogarnąć się. Czuł się cholernie źle, znowu w tych samych ubraniach, rozczochrany i nieświeży. Szybko, szybko, szybko… Nie obchodziło go już co stanie się z autem, prawdopodobnie nie będzie mu już potrzebne. Teraz poruszać się będą taksówką.
Poszedł za Charlesem. Hmmm, przyjemnie, to zdecydowanie jego klimaty. Lubił przepych i bogactwo, chociaż sam nigdy nie doprowadził by swoje mieszkanie jakoś szczególnie zreformować na lepsze. Być może dlatego, że tak naprawdę nigdy nie miał swojego jednego, stałego miejsca?
Po przekroczeniu mieszkania, dał sobie moment na zbadanie je wzrokiem. Kiedy znalazł drzwi prowadzące do łazienki, uśmiechnął się i zagwizdał.
- Dobrze, że byłeś. Podoba mi się. Dobra robota. – otworzył plecak i zaczął wyrzucać z niego pieniądze na stolik – Bardzo tu... Erotycznie… Zdaje mi się, czy lubisz takie miejsca? Jakiś fetysz? – zaśmiał się i kiedy udało mu się wyłożyć wszystkie pieniądze, poszedł do łazienki.
Trzeba doprowadzić się do stanu używalności…
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Charles schował pieniądze do jednej z szafek, aby przypadkiem nikt ich nie zobaczył zaraz po wejściu do pokoju, potem wyjął z plecaka świeży T-shirt.
Erotycznie? Niby dlaczego? – Obejrzał się na Garika i lekko zmarszczył brwi, zaraz jednak uśmiechnął się tajemniczo. – Fetysz? Niejeden. – Machnął na mężczyznę dłonią. – Idź, szybko. Też chcę wziąć prysznic.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Pięciu minut mu to nie zajmie. Ugościł się w łazience i używał co tylko miał tam dostępne. Chwila na zebranie myśli… Ciekawiło go czy zaplanowane spotkanie będą mieli z marketingowcem czy producentem. Czy może to będzie jedna osoba… Chociaż w ta dużej firmie, możliwe, że dojście do odpowiednich osób będzie utrudnione. Ważne by dostać się do właściciela receptur produktu i grzeczniutko poprosić go o udzielenie informacji skąd to też pochodzi jego tajny, wschodni składnik.
Wyszedł z łazienki w samych bokserkach, pachnący i nie do końca wysuszony. Z uśmiechem walnął się na łóżko i chcąc nie chcąc zaczął oglądać się w odbiciu. Wyobraził sobie, że ktoś jest nad nim… Nie. Szybko, niech te myśli przepadną. Poczeka aż Charles się ogarnie, do tego czasu poleży. Jak dobrze… Zapomniał, że zostawił plecak.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Charles zauważył plecak Garika od razu, gdy tylko wszedł do łazienki. Cholera... Stał chwilę w zastanowieniu gryząc wargę. Co bardziej mu się opłaca? Sprawdzić, co mężczyzna ma ze sobą i ryzykować, że zostanie przyłapany na szperaniu w jego rzeczach czy oddać je bez oglądania i... Tak, tak zrobi. Wziął plecak i bez słowa przyniósł do pokoju, położył na łóżku obok mężczyzny, nawet posyłając mu blady uśmiech. Dopiero teraz dotarło do niego, że ma Garika obok prawie nagiego. Cóż... nie skrępowało go to wcale, raczej odrobinę zdziwiło. Przypomniał sobie, że jego znajomy miał już okazję widzieć go całkiem nagiego i to w okropnie nieprzyjemnej (przynajmniej dla Charlesa...) sytuacji.
Pod prysznicem przemyślał, że może powinien sprawdzić, co znajomy ma ze sobą, nawet przez moment zaczął żałować decyzji, ale znowu rozważył za i przeciw. Nieważne, co tam było, i tak jeśli ktoś będzie mu chciał zrobić krzywdę to zrobi, a on przynajmniej nie będzie prowokować. Zdał sobie sprawę, że sam zostawił swój pakunek w pokoju, biorąc z niego tylko czyste ubrania i ręcznik. Cóż, nawet jeśli Garik wykorzysta okazję, natknie się najwyżej na jego przybory kosmetyczne i używane podkoszulki.
Wyszedł szybko, odświeżony i czysty, z lepszym nastrojem. Byłby całkiem dobrze, gdyby zjadł jakieś śniadanie. Zerknął na zegarek. Fuck.
Garik, mamy dwadzieścia minut – oznajmił wychodząc z łazienki. – Zdążymy dojechać, ale nie zjeść. Później jak kupimy ubrania powinno się udać.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Oparł się na łokciach i popatrzył dlaczego Charles znowu wyszedł… Ah…
- Dzięki. – mruknął i przejął od niego plecak. Właśnie. Nie ma leżenia, musi ogarnąć co zabrać ze sobą, a co zostawić tutaj. Wyciągnął z torby ciuchy i kosmetyczkę. Zostawił kilka drobnych rzeczy, hmm, przydałyby się pieniądze. Spojrzał na stolik, na którym powinny być i zamarł… Charles?... Od razu podbiegł ich odszukać. Kiedy otworzył szafkę i zobaczył, że jest całkowicie wypchana zielonymi, odetchnął i wziął ich trochę. Odłożył plecak przed drzwi i zastanowił się chwilę co założyć. Miał ze sobą między innymi nowy t-shirt i czyste spodnie. Na tę chwilę wystarczy. Musi. Przeczesał włosy by szybciej wyschły i zaczekał chwilę. Zastanawiał się gdzie tuta znajdą drukarnię.
Kiedy Charles wyszedł uśmiechnął się do niego. Szybko się uwinął...
- Co? Jak to? – bez śniadania?! Bez kawusi? Już czuł, że nie będzie za przyjemnie. Głodny szybciej się denerwował. Westchnął i wstał. – Dzwoń po taksówkę. Albo niech recepcja to zrobi. Obojętnie, co będzie szybsze. – ruszył do wyjścia.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Po wyjściu sam również zabrał trochę gotówki, w międzyczasie kombinując, czym by tu nakarmić tego dzieciaka... O! Przypomniało mu się, że na stacji kupił przecież jeszcze parę batonów. Wyjął je z plecaka i jednego podał Garikowi, drugiego wziął dla siebie.
Postój jest zaraz za rogiem. – wskazał gdzieś za okno, po czym nie czekając ruszył się do wyjścia. Gdy zjechali na dół, zaczepiła go dziewczyna z recepcji i wręczyła kopertę. Charles posłał zaskoczone spojrzenie do towarzysza. – Ktoś podobno prosił, by mi to przekazać – przetłumaczył co powiedziała do niego recepcjonistka i nie zwlekając dłużej wyszedł z hotelu. Taksówki rzeczywiście zatrzymywały się kawałek dalej, niebawem byli w drodze.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Zapunktował. Przyjął od niego batona i od razu wcisnął całego do buzi. Na chwilę powinno mu wystarczyć.
Skinął głową i przepuścił Charlesa przodem. Niech prowadzi. Kobietę chciał wyminąć, nie spodziewał się, że będzie czegoś od nich chciała.
- Nie wiem czy chcę wiedzieć co tam dostałeś. – mruknął nieco niezadowolony. Podejrzewał, że to od kolegi Charlesa. Kto inny wiedziałby, że jest w Niemczech? Kto inny dostarczyłby tu list? Eh. Dotarli do taksówki. Garik zajął miejsce z tyłu.
Ciekawe jak zareagowałby ten cały znajomy gdyby zobaczył obrączkę na palcu fotografa. Już chciał wołać do taksówkarza by po drodze zatrzymał się przy sklepie jublierskim, ale powstrzymał się… Chyba niesłusznie. Miło byłoby oglądać zaskoczenie frajera. Teraz Charles jest jego. Nie zamierza się dzielić. Nie teraz…
Przesunął dłońmi po twarzy.
Boguuu… Zabierz mi go z głowy.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Schował list do kieszeni i na razie nie zamierzał go czytać, ale też nie potrafił o nim zapomnieć. Zżerała go cholerna ciekawość! Przeczyta przy najbliższej okazji, gdy tylko zostanie na chwilę sam, bo inaczej nie będzie mógł się skupić. Zapytał kierowcę o jakieś ciekawe wydarzenia z najbliższej przeszłości, chwilę prowadził z nim dialog, ale w końcu w aucie zapanowała cisza.
Gdy dojechali na miejsce, byli punktualnie co do minuty, pewnie gdyby się starali, nie udałoby im się być aż tak dokładnie.
Charles podszedł do sprzedawcy, podał nazwisko, na które składane było zamówienie. Wszystko się zgadzało, dlatego poproszono mężczyzn do dwóch przebieralni, w których czekały na nich ich ubrania. W razie potrzeby mieli do dyspozycji osoby z obsługi gotowe do pomocy. Wspaniale. Fotograf nie mógł się doczekać, co wybrał dla nich znajomy.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City

Wypatrywał za oknem co ciekawego ma do zaoferowania Berlin. Nieporuszony, biernie oglądał różne odcienie szarości, przeplatane drzewami i kolorowymi ludźmi. Nic nie rozumiał z szalenie długich napisów na szyldach czy szybach. Pieprzony niemiecki… Ostatnio trochę za dużo ma go na swojej drodze. Nie przerywał ciszy, nie chciał teraz mówić po angielsku, a i po co stresować taksówkarza?
Znowu wyszedł za Charlesem i bez słowa zdał się na niego. Poszedł do przebieralni i dokładnie obejrzał komplet. Ten materiał, przyjemny, o doskonałym kolorze. Przebrał się i niedopięty wyszedł poza przebieralnię, by lepiej się sobie przyjrzeć.
- Jest dobrze? – zapytał pracownicy, a ta natychmiast do niego podbiegła i zaczęła wygładzać rękawy. Nie, to jest ciut za małe. Skakała przy nim, przynosiła kolejne, poprawiała krawat, głaskała kołnierzyk. Czuł się jak książę. Nie przestawał się uśmiechać. – Jeszcze szalik i rękawiczki – pokazał na palce, szyję i nogi. Nie zależało mu na wchodzenie w głębsze dyskusje. Proste komunikaty i w drogę. Nie mogą tu spędzić całego dnia!
Podszedł do lustra i uśmiechnął się dumny z wyglądu jaki udało się osiągnąć. Ciuchy robią swoje i nikt mu nie wmówi, że nie… Dress code taki jakiego oczekiwał. Naciągnął mocniej skórzane rękawiczki i poszedł szukać Charlesa. Chce jeszcze walizkę. Nie będzie paradował z brudnym plecakiem.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Fotograf w czasie gdy Garik dobierał odpowiednią marynarkę, zdążył odebrać idealnie pasujący garnitur, znaleźć buty i aktówkę. Zapłacił za siebie gdy skończył i wyszedł, czekając na towarzysza przed sklepem i paląc cygaretkę. Zapukał w szybę, aby zwrócić jego uwagę. Gdy mógł obejrzeć strój znajomego w pełnej krasie zrobił to, bez skrępowania przesunął spojrzeniem po jego ciele. No, no... Uśmiechnął się i lekko zacisnął usta, nie skomentował swoich myśli w żaden konkretny sposób tylko odchrząknął.
Teraz tylko proszę, nie oblej mnie kawą podczas śniadania.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Od razu spojrzał w stronę okna. Już na zewnątrz? Szybki jest! Dobrał do kompletu neseser i przepakował się w przebieralni. Stary plecak wyrzucił. Dumny i pewny siebie wyszedł przed sklep. Założył okulary na nos i uśmiechnął się zadowolony. Nie musiał pytać czy wyglada dobrze. Wiedział, ze tak.
- He? Śniadanie? Wolę obiad. To chyba ta pora. Ale przed tym... Chciałbym dostać się do drukarni. Nie możemy iść na spotkanie z pustymi rękoma. Przyda nam się kilka asów, nie? Wiesz gdzie jest najbliższa? Czy mam poszukać na tablecie? - na swojej cegle nie zamierza włączać internetu. Urządzenie prędzej padnie niż wskaże im jakakolwiek drogę.
- Dobrze wyglądasz. Młodo... Oczywiście wmówimy im, że to zasługa kremików. Хорошо?
Czuł się niesamowicie dobrze. To zdecydowanie jego klimaty. Kasa, dobry wygląd, obce miejsce i niekoniecznie dobre intencje, ah i oczywiście towarzysz u boku, który tak uroczo próbuje zadbać by wszystko poszło zgodnie z planem. I on ma go tutaj niby zostawić? W dodatku jak jakiś towar oddać pewnie temu głupiemu koledze?! Cholera powinien jeszcze przywiązać Charlesa do łóżka i zostawić na drzwiach kartkę z podpisem " have fun ". Czy był zazdrosny? Może troszeczkę. Dawno nie miał przy sobie w pracy tak zdystansowanej osoby. Nie kieruje się emocjami, a sucho rzuca faktami i ha, to wszystko się sprawdza! I działa! W dodatku te jego oczy i mimika... Jak Vukašna. Jak tutaj być obojętnym?
- Mam ściągnięty swój stary biznes plan po angielsku i rosyjsku. Do tego około dziesięć projektów wizytówek. To w razie zbędnych pytań, które jak mniemam się pojawią. Coś tam jeszcze się znajdzie. Będziesz potrzebował jakichś materiałów? W sensie... Co zrobisz by uznali cię za wiarygodnego?
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach