Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
[ NIEMCY, BERLIN ] Berlin i okolice
Pon Maj 01, 2017 12:40 pm
First topic message reminder :

[Wcześniejsze wydarzenia w tym temacie]
Około dziewiątej obudziło go coś dziwnego, coś, do czego zupełnie nie przywykł: śpiew ptaków. Rany, gdzie on dokładnie był? A, tak, już pamiętał. Robił się na to za stary, naprawdę! Przeciągnął się i od razu sięgnął po puszkę z kawą. Był obolały jak cholera, ale na szczęście w inny sposób niż wczoraj.
Dzień dobry? – rzucił nadal lekko nieprzytomny. Nie uśmiechał się, ale jego spojrzenie miało przyjemny, ciepły wyraz.

Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Na oddziale dał młodej pielęgniarce odkazić ranki na podrapanej twarzy. Siedział w mały, sterylnym pomieszczeniu i wpatrywał się w podłogę. Nie wydał z siebie najmniejszego dźwięku kiedy poczuł cholerne pieczenie na na skroniach i policzkach. W dłoniach trzymał rękawiczki i szal, obojętne mu było kto teraz zobaczy jego tatuaże.
Nie patrz tak na mnie. Wiem, że wyglądam jak pieprzony przestępca albo ćpun. Odwróć wzrok, proszę. Zrób swoje i daj mi święty spokój. Ty mi nie pomożesz...

- Nie rozumiem po niemiecku - powiedział od razu, kiedy ta zaczęła się zapędzać ze swoim monologiem. Nie odwzajemnił uśmiechu kiedy dostał informacje o Charlesie. Najbliższa rodzina? Czyli kto?
Znowu zawiesił wzrok na swoich butach. Tak bardzo chciał sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że przy tej cholernej wizycie czy raczej kontroli, Charles dostanie wylewu na sam widok jego znienawidzonego gościa.
Z jakim lekarzem mam rozmawiać? Albo nie... Jak mogę zapewnić Char... Mojemu znajomemu, że bezpiecznie odwieziecie go do domu? Czy potraficie zrobić cokolwiek by wrócił do zdrowia? Bogu...
- Jestem jego narzeczonym. - pokazał obrączkę i skrzywił się. - Przekażesz mu coś jutro?...
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City


Ostatnio zmieniony przez [MG] Hurricane dnia Pon Cze 12, 2017 9:30 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nie rozumie? Kobieta od razu przeszła na angielski i powtórzyła informację. Narzeczony?
– W takim razie, jeśli pacjent to potwierdzi, będzie pan mógł się z nim zobaczyć, być może nawet jutro, zależnie do decyzji lekarza. – Dalej utrzymywała przyjazny, ale profesjonalny i rzeczowy ton. – Nie, niestety. – Pokręciła głową. – Jutro przyjdzie nowa zmiana, nie możemy nic przekazywać pacjentom, poza tym pana narzeczony na pewno ucieszy się, jeśli pana zobaczy. Wsparcie bliskich w trudnych chwilach wiele znaczy. – Uśmiechnęła się zachęcająco. Widać było, że wiedziała, co mówi, wierzyła w to i nie traktowała jako zwykły slogan. Cóż, na pewno w tym miejscu była świadkiem niejednego wydarzenia. – Mamy hotel przy szpitalu, jeśli by pan chciał.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Yh, no trudno.
- Nie wiem czy będzie chciał mnie zobaczyć. Zdaje mi się, że nie. - wstał - Ma do mnie numer telefonu. Jeśli czegoś będzie ode mnie potrzebował, napisze albo zadzwoni. Mam pracę. Nie będę psuł mu więcej krwi... - sięgnął po swoją torbę - Ile mam zapłacić za jego leczenie?
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City


Ostatnio zmieniony przez [MG] Hurricane dnia Pon Cze 12, 2017 9:31 pm, w całości zmieniany 1 raz
Słuchała go, spoważniała, ale nie skomentowała jego słów w żaden sposób, skupiając się na pytaniu.
– Niestety nie mogę jeszcze tego ocenić. Pacjent nadal ma robione badania, cena również zależy od czasu pobytu. Szpital wylicza wszystko podczas wręczania wypisu.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Westchnął ciężko i rozejrzał się za jakimś rozwiązaniem.
- Co mam zrobić by rachunek trafił do mnie?

Nie udało się, rachunek trafia do odbierającego wypis. Czyli... Wpędził go w dodatkowe koszty. Super. Później mu odda. Nie mógł zrobić nic więcej. Wyszedł ze szpitala i znowu owinął się w szal i rękawiczki. Przypomniało mu się, że na placu zostawili nieprzytomnego szpiega. Może być wszędzie, może już wiedzieć gdzie zaatakować, być może jest cały czas obserwowany... Bogu... Ruszył do hotelu, musi się ogarnąć, przygotować do wyjazdu. Zrobi to na własną rękę. Bez ciągania i krzywdzenia innych.


Następnego dnia padało. Ubrany w skórzaną kurtkę i dżinsy siedział w kawiarni i przeglądał mapy na tablecie. Obok niego od dawna stały dwie, puste filiżanki po espresso. Podpierając czoło o rękę, badał trasy na wschód. Wszystkie były złe. Tu zaostrzone kontrole graniczne, tam przejazd zajmie wieczność, tędy nie może... Kurrr...
Sięgnął po telefon i zagryzł dolną wargę. A może... Nie, lepiej nie.
Odłożył nokię obok filiżanek i wrócił do ekranu tabletu...
Blyat!
Porwał telefon i szybko na nim napisał:

" Jak się czujesz? Wszystko w porządku? "
Wykasował od razu.
" Wygodne łóżko? "
Bez sensu.
" Martwię się o ciebie "
Chyba krew go zaleje po odczytaniu tego...
" Wyjeżdżam dla twojego dobra. Za twoje leczenie zapłacę ja"
- Nie wierzę... - mruknął do siebie i kolejny raz skasował wiadomość.
" ... "
patrzył na migający kursorek i zastanawiał się co napisać. Odłożył na moment sprzęt i wystukał na tablecie kolejną trasę. To nie, ta nie, tędy chuj... I nagle zabłyszczały mu oczy. No tak... To takie banalne! Wyprostował się i rozejrzał dookoła. Miał plan. Już czuł jak zaczyna rozsadzać go energia. Musi działać, natychmiast! Zaczął się pakować, zostawił kilka dolarów i wyszedł. Nie miał parasola, ale to teraz nie było ważne. Nokii też to nie przeszkadzało. W drodze napisał i wysłał Charlesowi:

" Przepraszać to za mało "
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Odpowiedź nie przyszła od razu, ani po paru minutach czekania, ani nawet godzinach. Nie wiadomo, czy to przez to, że wiadomość nie była pytaniem tylko stwierdzeniem, które Charles na żywo również zbyłby milczeniem, czy fotograf po prostu nie chciał odpowiadać. A może rozładował mu się telefon? Jeszcze nie przeczytał? A może nie był w stanie? Jedyne, co było pewne to cisza.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Nie potrzebował odpowiedzi!... Nie? Chciał sobie to wmówić. Wrócił do hotelu i nieśpiesznie wziął się za pakowanie. Miał cichą nadzieję, że dostanie jakikolwiek sygnał. Irytowało go to, że nie wie co dzieje się z Charlesem. Co za...
Cisza. Wychodząc z przygotowaną do dalszego wyjazdu torbą, zamiast zgodnie z gpsem, pokierował się w stronę szpitala. Czemu on to kurwa robi?! Nie powinien się więcej interesować. Zawraca sobie głowę i traci czas.
Kiedy dotarł przed budynek, miał w głowie przygotowane około dziesięć scenariuszy. Albo nie żyje, albo jego "kolega" przyszedł mu potowarzyszyć, być może leży w śpiączce, albo go operują... Bogu nie... Niepewnie wszedł do środka. Co teraz? Że niby będzie mógł odwiedzić Charlesa jeśli lekarz się zgodzi? Bez sensu. Kurwa wszystko bez sensu!
Wziął głęboki wdech i wydech, po czym zapytał w recepcji co dzieje się z jego narzeczonym... To tak bardzo nie w jego stylu...
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City


Ostatnio zmieniony przez [MG] Hurricane dnia Pon Cze 12, 2017 9:31 pm, w całości zmieniany 1 raz
Rzeczywiście, tego dnia w recepcji Garika powitała inna pielęgniarka: starsza, ale bardzo elegancka. Przywitała się po niemiecku i szybko przeszła na angielski, mówiła z wyraźniejszym od swojej młodszej zmienniczki akcentem, lecz równie poprawnie.
Sprawdziła w bazie danych nazwisko pacjenta i poderwała wzrok z powrotem na Garika, jakby sobie o czymś przypomniała.
– Ach, tak, to ten pan! Zapłacił i wypisał się dosłownie pół godziny temu. Odradzaliśmy mu to, lekarz dosłownie nakrzyczał na niego i zabronił, w takim stanie ludzie powinni chodzić po ulicy, i to jeszcze jak tak leje, ale nie mogliśmy zatrzymywać go siłą. Powiedział, że zna siebie i swoje prawa i tyle. Nie pogadasz z takim. – Wstała i pochyliła się i cicho, w proszący sposób dodała:
– Proszę pana, proszę z nim porozmawiać. Może pan do niego dotrze, zadba o niego. To taki śliczny, mądry mężczyzna, nie może się tak forsować... – Smutno pokiwała głową.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Zrobiło mu się gorąco kiedy to usłyszał. Puścił torbę i szarpnął jakąś kartkę z biurka recepcjonistki. Szybko zgniótł ją w rękach i potargał. Gotował się ze złości. Rzucił kulkę i przydeptał. Popatrzył na kobietę i rozłożył ręce.
- On jest nienormalny! - wydarł się i szybkim krokiem wyszedł z budynku. Jak dobrze, że nigdy więcej nie będzie musiał tam wracać... Gdzie, gdzie, gdzie on kurwa mógł pójść?! Pół godziny temu, tak? Jeśli nie wziął taksówki, istnieje prawdopodobieństwo, że da się go znaleźć! Sprawdzi w...
I nagle zatrzymał się. Chwila!... On żyje. Wyszedł ze szpitala. Nie odpisał, nie czekał na nic. Być może, ha!... Na pewno nie chciał by ktokolwiek dowiedział się o nim czegokolwiek. Nie zależało mu by powiadomić o swoich planach Garika, czyli nie chce kolejnego spotkania... To nie jest dziwne...
Dowiedział się o stanie Charlesa, co jeszcze przeszkadza mu w wyjechaniu z tego przeklętego kraju i dokończenia zlecenia?
- Nienawidzę cię... Nienawidzę, nienawidzę... - próbował sobie wmówić. Jednocześnie wyciągnął telefon i napisał:
" Popaprało cię. W taką pogodę?! "
Wyślij.
" Martwię się o ciebie "
Wyślij.
" Zanim wrócisz do Kanady, zatrzymaj się gdzieś i odpocznij "
Wyślij.
" Wracam do Rosji"
... Wyślij.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Pielęgniarka odskoczyła przestraszona tak gwałtownym zachowaniem mężczyzny. Nagle zaczęła podejrzewać, że ten mężczyzna, który uciekł wcale taki nierozsądny nie był, skoro ten jego narzeczony miewał tak gwałtowne reakcje, ale z grzeczności i po części strachu pokiwała głową.

Odpowiedź na SMS-y tak jak w poprzednim przypadku, nie nadeszła ani za parę minut, ani godzin, ani nawet za parę miesięcy, choć przez ten czas wydarzyło się wiele rzeczy, lecz na jesieni sprawy przybrały nieoczekiwany obrót.

[ZT razem do Amsterdamu]
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach