Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
First topic message reminder :

Wielka Sala [ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO] - Page 6 SBpng_snpqhhw

Przepych, przepych i jeszcze raz przepych. Tutaj nawet parkiet, który zapewne nie będzie specjalnie podziwiany, ma swój własny urok i emanuje pięknem na wszystkie strony. Jest on bowiem wykonany na zasadzie intarsji, gdzie jabłonkowe drewno zostało gdzieniegdzie wzbogacone o elementy wiśni, mahoniu, a także i dębu, łącząc się w fantazyjne wzory i kształty. Mimo wszystko nie byłoby luksusu bez dywanów, a te długie, wąskie i w kolorze czerwieni prezentują się najlepiej. Być może właśnie dlatego po bokach sali leżą właśnie takowe, rozciągając się przez całą jej długość, dając szansę zaznać nieziemskich wygód nogom osób stających właśnie przy-... stołach z jedzeniem. Zajmują one przestrzeń tuż pod ścianami, łącząc się w długie rzędy i będąc okrytymi naturalnie plamoodpornym obrusem koloru białego, przy czym nawet najmniej wprawne oko dostrzeże delikatne złocenia na jego brzegach, znajdujących się niewiele ponad podłogą. Nie wiadomo jednak, na jak długo, gdyż okryte przez nie stoły wręcz uginają się od tac z sałatkami, ciastami czy mis pełnych ponczu gotowego do rozlania i regularnie uzupełnianego czy wymienianego na świeży. Znajdzie się tu coś dla nawet najbardziej wybrednych jednostek, niczym w prawdziwej, pięciogwiazdkowej restauracji. W końcu Riverdale zasługuje na najwyższe standardy. Aby zachować wszystko w harmonijnej, jednakowej konwencji, okna przysłonięte zostały kurtynami w odcieniu ciepłego bordo, akcentowanymi złotym obszyciem, a oświetlenie również zdaje się być nieco mdławe i podpadające swoją barwą pod czerwienie. Naturalnie na tym nie koniec - przez całą salę, tuż poniżej sufitu, ciągnie się festonowy ornament dający złudzenie wiszącej w tym miejscu tkaniny, mającej pozorować girlandę, za to niczym dziwnym nie powinny się okazać wazony pełne krwistoczerwonych i białych róż, poustawiane na wcześniej wspomnianych stołach.

Anonymous
Gość
Gość
Adam przez kilka kolejnych minut siedział jak struty i zajmował się głównie byciem nieszczęśliwym, dlatego też umknęła mu informacja o wymianie lwiej części grona pedagogicznego. Nie żeby go to jakoś wybitnie obchodziło - średnio kojarzył swoich nauczycieli, nie wspominając nawet o polubieniu ich. Ożywił się dopiero wtedy, gdy rozwinięto ekran do prelekcji i wyświetlono rozpiskę... czegoś tam. Młody i cierpiący poeta drgnął, jakby przebudzony ze snu, przestał się tępo wpatrywać w tył głowy Valentino i skupił całą uwagę na przemawiającym, nieomylnie zgadując, że zaraz polecą jakieś arcyważne ogłoszenia. "Ci, którzy nie otrzymali promocji do następnej klasy, a w miarę aktywnie uczestniczyli w życiu szkolnym będą mieli szansę zaliczenia roku." No pięknie... to umarł w butach. Wyglądało na to, że jako totalny outsider i człowiek-random nie ma czego szukać na wakacyjnych poprawkach i powtarzanie roku ma jak w banku. Katastrofa to mało powiedziane.
Biały niczym płótno, Adam osunął się ździebko na krześle i zamknął oczy. Z boku mogło to wyglądać tak, jakby właśnie zemdlał, ale cóż... przecież i tak nikt na niego nie patrzył.
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Zwrócił twarz ku Elisabeth, posyłając jej uśmiech, który znalazł się gdzieś pomiędzy pobłażliwym a rozbawionym. Owszem, spóźnił się, zauważył. Ludzka rzecz i nie miał najmniejszego zamiaru się nad tym rozwodzić, jeśli nie umawiał się z nikim na żadną godzinę.
- Dobre pomysły, choć emblemat prawdopodobnie wywoła niezadowolenie u wielu uczniów. - Kiwnął raz głową, usadawiając się nieco wygodniej w krześle. Kątem oka zerknął jeszcze w stronę Gabriela i rodzeństwa Black, na którym to nieco dłużej zawiesił oko.
- A ty w jaki sposób zamierzasz uczcić koniec roku? - Powrócił wzrokiem przed siebie, choć słowa skierował do Elisabeth. Sam również nie miał ochoty na jakieś szczególne melanże. Wieczór z konsolą wydawał się lepszą opcją.
Chester Ó Heachthinghearn
Chester Ó Heachthinghearn
Fresh Blood Lost in the City
W przerwie na atakowanie Włocha wsłuchał się w głos założyciela szkoły dla odmiany, słysząc, jak ten wywołuje imię kulawego matematyka, kompana w windowej niedoli, jak i również nazwisko międzygwiezdnego psorka, który, choć początkowo go zirytował, ostatecznie uspokoił temperament ciotki, a dodatkowo zadał mu pracę o Tylor (no, nie do końca, ale niech będzie)! No zaklaskałby, jakby nie był w tracie maltretowania przyszłego trzecioklasisty.
Może, może nie. ─ odpowiedział zdawkowo, molestując udo 18-letniej ikony stylu, a jego stroju nie omieszkał nie skomentować; aczkolwiek choć ten garnitur rzucił mu się w oczy już wcześniej, zdławił w gardle złośliwości, nim do niego nie podjechał. ─ W ogóle, co ty masz do tego beżu? Najszkaradniejszy kolor sobie wziąłeś jak zwykle. Ściągaj to i nie rób wstydu, bo się koszula marnuje. ─ mówiąc, pociągnął za rękaw jego marynarki, a potem złapał ręką za materiał jego czarnej koszuli, która właśnie była elementem dla Chestera wartym uwagi. Jeżeli coś nie było czarne i skórzane, w oczach Chestera traciło stanowczo na wartości.
Gdy jego ręka została odtrącona, ten niespecjalnie przejął się tym, oddając ciemnowłosej wredocie odrzucenie w postaci pacnięcia go chudymi palcami w jego już oddalającą się dłoń. A gdy w głośnikach padła informacja o rozdaniu świadectw tym, którym udało się wytrwać ten rok, Chesterowi znowu zjawił się banan na ustach.
Byłem grzeczny cały rok. Val, Val, a wiesz co? Zdałem! ─ szepnął do niego entuzjastycznie, robiąc swój firmowy uśmieszek. ─ Ale szkoda troszkę. Jakbym został, to byłbym z Tobą caaałe leeekcje. ─ przeciągnął samogłoski, odpinając pasy wózka, żeby bardziej się wychylić i ułożyć skroń na ramieniu pół Niemca.
Dakota Lowe
Dakota Lowe
Fresh Blood Lost in the City
Słysząc kolejną wzmiankę o tzw. “rotacji grona pedagogicznego”, Lowe zaczął wspominać intermedia i tego pieprzonego profesora niczego. Nie zawitał w dyrektorskim gabinecie, uznając, że jeżeli użyłby tego środku przymusu, byłby oficjalnie największym lamusem po tej stronie kuli ziemskiej. Nie dosyć, że stypendialny, to jeszcze przedłużacz. Nie, nie. Prawilni ziomkowie załatwiliby to inaczej. Lowe stwierdził, że jakoś sobie poradzi z tym fantem na swój sposób. Wycwani się. Na jego lekcje będzie się wpraszał i kombinował tak, żeby praca za bardzo nie odstawała od-..
“A gdyby Serpent mi pomogła..?” ─ zapytał sam siebie w duchu, a na jego twarzy wręcz wykwitły płatki najczerwieńszych róż. Była taka opcja, ale czy była realna? Czy zrobiłaby to dla niego? Przecież ledwo się znali, zamienili jedno czy dwa słowa i to właściwie tyle. Co on o niej wiedział? A ona o nim? No, o nim przeciętny nowy uczeń mógł wiedzieć tyle, że Dakota jest średnio męskim kujonem bez perspektyw na udane życie miłosne. Kurwa, jaki przegryw.
“A może jednak..?” ─ mruczał do siebie w myślach, drapiąc się po karku, jakby to miało pełnić funkcję zimnego kubła wody wylanego na głowę. No, Lowe, zagadaj do niej. Gdziekolwiek ona jest i jakkolwiek ją znajdziesz w wakacje, jeżeli jej nie znajdziesz teraz.
Anonymous
Gość
Gość
Naprawdę starał się być wzorowym słuchaczem, takim nie gadającym i nikomu nie przeszkadzającym, ale sama obecność Chestera sprawiała, że się rozpraszał. I to nie dlatego, że chłopak jakoś specjalnie na niego działał. On po prostu ciągle gadał i nie mógł przestać, musząc skomentować każdą rzecz, jaka tylko przyjdzie mu do głowy.
- „Może” mówi wiele za siebie. – mruknął, zaraz potem marszcząc lekko brwi pod wpływem kolejnej złośliwości farbowanego blondyna. – Jak na razie to Ty robisz mi wstyd. Bądź tak łaskaw i się uspokój. – upomniał go, odtrącając od siebie te wszędobylskie łapy, mając zamiar utrzymać je jak najdalej od siebie. Przynajmniej teraz, kiedy było to najbardziej istotne. W międzyczasie rozejrzał się dość dyskretnie po sali, wyczuwając na sobie obce spojrzenie, które na szczęście za chwilę zniknęło. Jego wzrok spoczął następnie na ekran, nie będąc jakoś specjalnie zdziwiony obecnością swojego nazwiska. Właściwie mógłby nawet postarać się o większą średnią.
- Widzę właśnie. Aż ciężko w to uwierzyć. – zauważył, unosząc jeden z kącików ust w bardziej złośliwym grymasie. – Wiesz, lepiej skończyć szkołę i mieć to z głowy. Skoro nie musisz, to nie ma sensu dłużej w niej siedzieć. – odpowiedział mu, następnie kładąc dłoń na jego głowie i targając jasne kosmyki, ale tylko przez chwilę, ponieważ potem odsunął go, samemu odchylając się odrobinę w drugą stronę.
Evan L. Cartier
Evan L. Cartier
Fresh Blood Lost in the City
Nie lubił się spóźniać, ale w tym przypadku nie była to jego wina. Mimo, że miał coś na swoje usprawiedliwienie, to nie zamierzał się tym zasłaniać- zresztą jako przewodniczący klasy, do tego dobrze sytuowany, miał swego rodzaju 'chody' u nauczycieli. Wślizgnął się do wielkiej sali, przystając w pierwszym lepszym miejscu, by nie robić zamieszania i nie zwracać na siebie większej uwagi. Oparł się o chłodną ścianę, krzyżując ręce na piersi i zwracając intensywnie zielone tęczówki ku całemu 'widowisku'. Kątem oka wyszukiwał w tłumie siostry, jednakże nie chcąc być uznanym za bezczelnego, czy zaczepnego- szybko zaprzestał przebierania ciekawskim wzrokiem po zgromadzonych tutaj uczniach. Jeszcze ktoś by pomyślał, że Evan szuka jakiś problemów, czy jest chętny na jakiś jednorazowy wypad. Zgrozo!
Wsunął dłoń do kieszeni dobrze skrojonych, dopasowanych spodni garnituru wyciągając z niej telefon. Otworzył okienko z wiadomościami do Elisabeth i uśmiechając się kątem ust wystukał treść smsa, którego niezwłocznie wysłał.
Crimen
Crimen
Fresh Blood Lost in the City
Szybko znudziło jej się grzeczne siedzenie i tępe wpatrywanie w założyciela. Tym bardziej, że jak dotąd nie miał nic ciekawego do powiedzenia. "Góra" w ciągu roku się nudziła, coś nawymyślała i teraz wszyscy będą musieli się z nowymi pomysłami użerać. Lili też, ale na rozmyślanie o tym przyjdzie czas po wakacjach. Westchnęła dosyć ciężko, rozglądając się dookoła. Boże, niech ktoś coś odwali! Wjedzie na desce bez ubrań, zacznie wykrzykiwać jakieś śmieszne bzdury.. może parada słoni na zakończenie.. cokolwiek.
Już miała położyć się na kolanach osobie siedzącej za nią, kiedy wpadła jej w oczy Yurokata. Wcześniej nawet jej nie zauważyła, jednak teraz, kiedy osoba siedząca pomiędzy nimi gdzieś sobie poszła, mogła przyjrzeć się jej oczom. Coś jej się nie zgadzało - czy ona nie była zazwyczaj trochę bardziej ... jakby to ująć, żywiołowa? Lubiana, w każdym razie. Przysunęła się nieznacznie, zaniepokojona troską w jej spojrzeniu.
-Nie wyglądasz na zadowoloną z wakacji.- szepnęła zaczepnie. Na tyle cicho, by nikt poza dziewczyną jej nie usłyszał, ale na tyle głośno, by sama zainteresowana nie miała z tym problemów. W jej głosie można było wyczuć, że się Lili o koleżankę martwi.
Plague Doctor
Plague Doctor
Fresh Blood Lost in the City
Arda cały czas stała w tyle, tak, że nikt jej nie zauważył. Słuchała jednym uchem informacji na temat kolejnego roku, a gdy przyszło co do czego, ruszyła spokojnym krokiem przed siebie do księgi, wpisując się pod Alanem na piąty rok. I tak nie miała nic innego do roboty, ojciec planował zostać w Kanadzie, więc równie dobrze mogła nadal siać chaos z Alanem i Mercem w szkole. Odłożyła pióro i wróciła do swojego miejsca, nie zamierzając siadać na miejscach przeznaczonych dla uczniów. Wolała stać w tyle. Tyle tylko z tego, że rzuciła Alanowi porozumiewawcze spojrzenie i w spokoju stanęła w cieniu, czekając na koniec uroczystości. W głowie i tak miała tylko jedno: Szybciej.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Założyciel przesunął powoli wzrokiem po sali, zupełnie jakby chciał ocenić ich reakcje. Ciężko było jednak stwierdzić czy jest zadowolony, czy też może wręcz przeciwnie. Minęła niepełna minuta nim chrząknął, by ponownie zwrócić na siebie ich uwagę.
- A teraz przejdźmy do najciekawszej części. Pewnie interesuje was, która z klas wykazała się w tym roku nie tylko najwyższą frekwencją, ale i wynikami w nauce? - byli ci, których to interesowało. Byli ci, którzy nie byli aż tak szczęśliwi podczas ich ogłaszania wiedząc że nie znajdują się w ich gronie, bądź zwyczajnie chcieli szybciej iść do domu. Mimo to zaraz na slajdzie pojawiły się cztery flagi z odpowiednio przypisanymi im miejscami.
- Pierwsze miejsce zajmuje Obsidian! W związku z tym proszę, by wszyscy uczniowie obowiązkowo ustawili się po ogłoszeniach wraz ze swoim wychowawcą pod sceną, by zrobić zdjęcie do naszej szkolnej galerii zasłużonych. W trakcie wakacji będziecie mieli możliwość wybrania sobie jednego dowolnego miejsca na ziemi, w które będziecie mogli pojechać w ramach wycieczki, całkowicie ufundowanej przez naszą szkołę. Klasy A otrzymają również szansę wzięcia udziału w tegorocznej konferencji najbogatszych kanadyjskich rodzin, podczas której nauczą się jak skutecznie prowadzića swój biznes i nawiązywać kontakty z innymi. Pan Bastien Roché i Riley Thatcher-Winchester w związku z wysokimi wynikami w nauce, mają zgłosić się po zakończeniu do swojego wychowawcy, by omówić szanse potencjalnego stypendium i promocji do klasy A. Inni uczniowie godni wymienienia w związku z aktywnym udziałem w zajęciach to Elisabeth Cartier i Chester Ó Heachthinghearn., Pogratulujmy im wszyscy gromkimi brawami. - sam przerwał swoją mowę, by zaklaskać głośno z nieznacznym, delikatnym uśmiechem, który faktycznie wskazywał na to, że cieszą go takie, a nie inne wyniki.
- Drugie miejsce na podium zajmuje Carnelian. Szczególnie dobrą frekwencją i aktywnością wykazała się klasa A. Niestety w kwestii klasy B nie mogę wypowiedzieć się w równie pochlebny sposób, pozostaje nam zatem liczyć że poprawicie swoje noty w przyszłym roku. - chłodny, surowy ton zaraz zniknął, zagłuszony kolejnymi oklaskami, płynącymi ze strony nauczyciela.
- Trzecie miejsce zajęło Quartz. Czwarte natomiast Sapphire, choć różnica między obiema klasami była zaiste niewielka. Miejmy nadzieję, że dołożycie wszelkich starań, by następnym razem znaleźć się wyżej. - ostatnie brawa zwiastowały stopniowy koniec oficjalnego zakończenia roku.
- Wszystkich uczniów zapraszam do odebrania swoich świadectw. Po części oficjalnej czeka na was koncert jednego z waszych kolegów, Gabriela Walsha, zatem wszystkich chętnych proszę o nieopuszczanie sali. Natomiast pod wieczór odbędzie się pokaz sztucznych ogni. Na koniec pragnę jeszcze raz gorąco podziękować rodzinom Black, Hatheway, Cartier, Jonker i Clawerich za czynne dofinansowywanie naszej szkoły. To właśnie dzięki ich szczodrości Riverdale może prosperować na takim poziomie, jaki jest wam wszystkim znany. Cóż więcej mogę dodać? Do zobaczenia za rok! - tym też pozytywnym akcentem i uśmiechnął się na pożegnanie, schodząc ze sceny. Czas na odbiór świadectw.

// Poniżej wymienione osoby, mogą odebrać 2PU za pierwszą, szybką reakcję na evencie.

Adam
Alan
Amir
Ava Cadogan
Catherine
Chester
Christian
Cyrille
DA
Elisabeth
Fabian
Gabriel
I'm your Senpai
Jack
James Cadogan
Keir Aurelien Breaker
Laura
Liam Revel Leistershire
Liam
Lou
Lucas
Mercury
Mezamere
Noah
Riley 'Woolfe' Winchester
Ryan Jay Grimshaw
Selim Skywalker
Sheridan
Smuggler
Valentino
Yona
Yorutaka
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Czując klepnięcie na swoim ramieniu, zaraz obejrzał się za siebie przez ramię, zawieszając wzrok na kuzynie, który postanowił go zaczepić. Jasnowłosy wykrzywił usta w nieznacznym uśmiechu, choć ten nie dosięgnął znudzonych oczu, które doskonale pokazywały, że równie dobrze mógłby odpłynąć, nie radząc sobie z pokładami nudy dostarczanej im przez prowadzącego całą tę uroczystość.
A co? Ostatnio trafiali ci się sami kiepscy przeciwnicy? ― rzucił zgryźliwie, co już samo w sobie miało oznaczać zgodę. Zresztą mimo pracy, czekał go nadmiar wolnego czasu, którego część mógł poświęcić na odbijanie piłki i rzucanie nią do kosza. ― Dam ci znać, gdy będę miał jakąś lukę w grafiku. O ile znowu nie postanowisz uganiać się za kangurami w Australii.
Gdy podczas zapisów Arda znalazła się w polu jego widzenia, skinął jej głową, nie skąpiąc firmowego uśmiechu, by na nowo zająć swoje miejsce i wrócić do połowicznego przysłuchiwania się słowom prowadzącego. Czasem mimowolnie wyłączał się, a kiedy na nowo skupiał się na przekazywanych informacjach, był niemalże pewien, że przegapił parę istotnych faktów. Na całe szczęście w porę podniósł się z miejsca, by odebrać świadectwo z sali, choć bardziej przypominało to udanie się za tłumem. Widząc, że klasa jak na zawołanie ruszyła z miejsca, po prostu zrobił to samo. Szkoda tylko, że niedługo po tym ponownie musiał tu wrócić, gdy oświadczono, że uroczystość jeszcze nie dobiegła końca.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Oh, zajęli drugie miejsce w tych śmiesznych zawodach? Cóż, musiał przyznać, że tego się nie spodziewał. Przez cały rok tylko słyszał jaką to są trudną klasą i że nikt o zdrowych zmysłach nie chce mieć z nimi zajęć. Tymczasem okazało się, że wcale nie było aż tak źle. Tylko kilka jednostek przeszkadzało. W tym pewnie on. Ale te wszystkie kujony pokroju Merca czy innego Valentino za nich nadrabiali.
Tak czy inaczej, nie za bardzo go to interesowało, więc wyłączył się gdzieś tak w połowie. Siedział, spoglądając na założyciela, widział że coś mówi, obserwował ruch jego ust, ale zupełnie nie docierały do niego słowa, jakie z nich wychodziły. Po prostu czekał na koniec.
Ten wreszcie nadszedł. Jeszcze tylko odebrać świadectwo i będzie z głowy.

- Poczekaj na mnie chwile i zmywamy się stąd - powiedział tylko do Candy, po czym wstał, aby udać się do odpowiedniej sali.
Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Kopnięcie, które poczuł na swojej nodze nie było bolesne, ale mimo wszystko Winchester zaskarbił sobie jego uwagę. Uwagę w negatywnym sensie, rzecz jasna. Bezbarwne tęczówki zawiesiły spojrzenie na twarzy chłopaka, odznaczając się tradycyjną pobłażliwością, z jaką traktowało się niesforne dziecko. Nieme „Naprawdę?” zawisło w powietrzu, ale nie wyglądało na to, by Grimshaw oczekiwał jakiejkolwiek odpowiedzi. Szczególnie, że zaraz po tym zwrócił twarz w stronę sceny, na której przemawiał założyciel. Nie zamierzał odpłacać się pięknym za nadobne i zapewne było oczywistym, że Riley mógł w tym momencie czuć się bezpieczny i świadomy braku odpowiedzi na zaczepkę.
Jeszcze zobaczę ― udzielił zdawkowej odpowiedzi, choć z jego możliwościami głupio byłoby zmarnować szansę na lepszą przyszłość. Był pojętny i zdawało się, że żadna dziedzina nie miała dla niego tajemnic, gdy już postanawiał się z nią zapoznać. Przysłuchiwał się kolejnym komunikatom, choć zdawało się, że nieszczególnie zależało mu na ich zapamiętaniu. Gdy wymieniono nazwisko Thatchera, zerknął na niego z ukosa, ale z pewnością jego ust nie miały opuścić żadne pochlebne słowa.
Gdy ogłoszenia dobiegły końca, razem z resztą klasy podniósł się, by zabrać się za odhaczenie kolejnego punktu wydarzenia – odebranie świadectwa. Wiedział, że zaraz po tym czekało ich jeszcze pamiątkowe zdjęcie.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Gdy w końcu padło ostatnie ze słów, zerknął w stronę Gabriela z nieznacznym rozbawieniem.
- Więc będziesz dawał koncert? Rozumiem, że mamy zostać żeby się pośmiać? - rzucił wyginając usta w złośliwym uśmiechu, zaraz skrzywił się jednak nie znacznie, czując jak Saturn uderza go łokciem pod żebra.
- Zostaniemy. - stwierdził krótko, bez większych emocji w głosie, podnosząc się z miejsca. Zacisnął też rękę na nadgarstku Mercury'ego, zupełnie jakby chciał go ponaglić do zajęcia jednego z pierwszych miejsc w szeregu. Tak też zresztą zrobili. Tak się złożyło, że minęli się z Pavlem, choć raczej nie wyglądał na skorego do rozmowy. Coś nowego.
Całe szczęście, ich nazwisko przypisywało im bycie w tych pierwszych odbierających, całkiem szybko uwinęli się więc z tym co trzeba, zaraz rozglądając się po sali.
- Amaya i Cyrille.
- Ja poszukam Alana. - odpowiedział rozdzielając się z bliźniakiem, gdy każdy z nich skierował się w stronę innych klas. Chwilę się za nim rozglądał, prawie myląc go z wysokim, wyszczerzonym koszykarzem (w sumie byli całkiem podobni), nim wymanewrował pomiędzy tłumem stając tuż za nim.
- Paige. - złapał go za rękę, zerkając kątem oka w stronę nauczycieli. Był jednak pewien, że są zbyt zaaferowani, by przywiązywać do uczniów większą uwagę, poza tymi którzy właśnie odbierali świadectwa.
- Zostajesz na koncert? - zapytał krótko, podnosząc na niego wzrok. Dopiero po chwili zerknął na majaczącą mu obok Ardę, posyłając jej krótki, cwany uśmiech. Bo chyba ich tutaj samych nie zostawi?
Kto wie co mogłoby się stać.
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Wiedział, że taka będzie jego reakcja.
Bądź co bądź, reakcje Grimshawa były dość... przewidywalne. Choć z drugiej strony nie był w stanie stwierdzić, czy była to przewidywalność wynikająca z jego ograniczenia emocjonalnego, czy po prostu był na tyle zaznajomiony z jego sposobem bycia, by potrafił ocenić podobne rzeczy instynktownie.
Kiwnął krótko głową na wieść o piątej klasie. Było to zapewne nieco zbyt wczesne pytanie, biorąc pod uwagę obecny etap, na którym się znajdowali, mimo to ta krótka odpowiedź stała się dla niego potwierdzeniem, że rozważa podobną opcję. Tak jak on sam.
Po odebraniu świadectwa rozejrzał się po sali cały czas szukając wzrokiem Chestera, ostatecznie ustawił się jednak pod sceną, czekając cierpliwie, aż wszyscy dokonają swoich obowiązków i zbiorą się do zdjęcia. Przyda im się jakiś punkt rozpoznawczy, a skoro miał szansę za niego robić, by pomóc innym - nie widział w tym nic złego.
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Słuchał w spokoju słów założyciela, ożywiając się dopiero na wzmiankę o Bastienie. Brew powędrowała ku górze w zdziwieniu a z pozoru znudzone spojrzenie przemknęło po tłumie w poszukiwaniu rudej czupryny. Problem w tym, że nigdzie jej nie było, podobnie jak siostry samego wspomnianego. Ale Bastien? Szok i niedowierzanie, aczkolwiek wypadałoby złożyć mu gratulacje. Choć Roché będzie zapewne nie mniej zdziwiony od Clawericha. Parsknął krótko pod nosem, kręcąc głową z rozbawieniem. Kwestię wycieczki zignorował, na chwilę obecną nie uznając tego tematu za interesujący.
Posłał Elisabeth nikły uśmiech z krótkim "chodźmy" i podniósł się z miejsca. Powinien był zaproponować jej ramię jak dżentelmen, ale raz był nim tylko w towarzystwie ojca bądź gdy wymagała sytuacja, dwa nie był jej bratem i trzy nikt kto go znał, nie oczekiwał takich ruchów. Ustawił się pod sceną tak jak tego wymagano, starając się nie myśleć o tym, że czuł się jak Tyrion Lannister przy niektórych kolegach z klasy.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach